Jest to chyba jedno z najpopularniejszych miejsc na krakowskim kaziemierzu z powodu niesamowitych zapiekanek. Nigdy nie mialam cierpliwosci czekac w nieustajacej kolejce, ale tym razem mialam ciut wiecej czasu. Przee mna bylo 6 par, ustawilam sie w kolejce i czekalam. Ku pojemu zaskoczeniu kolejka wcale nie ruszala do przedu. Zaczelam obserwowac- pan obslugujacy przyjmowal zamowienie i pieniadze, po czym znikal na jakies 5 minut i pojawial sie z zamowieniem. W sumie na swoja kolej czekalam blisko godzine. Mimo, ze mialam czas niespodziewalam sie tak dlugiego oczekiwania. Zapiekanka była jednak warta takiego czasu.
Minus- obsluga
- brak dachu nad glowa
Plus - przepyszne zapiekanki
- dobra cena
Ostatnio jak grzyby po deszczu w okolicy pootwierały się sklepy sieci planeta. Jako, ze reklamuja się jako bardzo tanie to odwiedzilam jeden z nich w poszukiwaniu wina. Pani przywitala mnie miłym dzien dobry. Przedstawilam jej co potrzebuje i wczuła się w swoja rolę. Zaczęła mi doradzać jakie wino jest dobre, jakie nie. W koncu zdecydowałam się na pół słodkie. Zapłaciłam. Z ciekawości poszłam do zwykłego sklepu spożywczego, żeby sprawdzic cene wybranego przeze mnie wina – wino było tam 20 groszy tansze niż w Planecie…
W barze byłam po raz pierwszy. Od razu zwróciłam uwagę na rewelacyjny nastrój kelnerki, którą podrywało kilku klientów, co wyraznie jej poprawiało humor. Widziałam także grupkę dzieci, która naprawdę dobrze się bawila przy własnym stoliku. Zamówiłam tortille i sok marchwiowy. Dość szybko otrzymałam swoje zamówienie. Tortilla była smaczna i w dość przystępnej cenie, za to jedynym plusem soku była jego świeżość, bo było go dość mało w dużej cenie.
Do baru na pewno chętnie wrócę przy następnej wizycie w Chrznowie.
Do sklepu zajrzałam bez specjalnego celu. Okazało się jednak, że znalazłam bardzo ładne pół buty. Zdecydowałam się je zakupić, jednak nie mogłam za nic znaleźć drugiego (minusem sklepow tej sieci jest to, ze buty nie są do końca logicznie poukładane). Na pomoc przybyła mi ekspedientka, której ciut lepiej poszło szukanie drugiego buta. Gdy podeszłam do kasy przede mną pani reklamowała zepsute obuwie. Sprzedawczyni traktowała ją bardzo uprzejmie i przyjaznie. Dość szybko podeszla do mnie inna ekspedientka, zapłaciłam i wyszlam.
Odbyłam własnie rozmowe z przestawicielem Polbanku, który za wszelką cene próbował mi wmówić ofertę Skarbonka. Mimo moich kilkukrotnych oświadczeń "nie dziękuję, nie skorzystam" pan nie dawał sie spławić przez 20 minut! W koncu przyjęłam inna taktykę - nie odzywałam sie praktycznie wcale, ale to nie pomogło. Pan dał za wygraną dopiero, gdy wyłożyłam mu dokładnie moja sytuację finansowa i przekonałam go, że choćbym chciała to nie jestem w stanie płacić miesięcznej składki. Pan kukturalnie pożegnał sie i podziekowal za rozmowe.
Pozostaje mi jednak niesmak po natrectwie z jakim spotkalam sie poraz kolejny ze strony dzwoniacych z tego banku...
Tym razem wybrałam się w podróż do Chrzanowa na krótka wizytę towarzyską. Najwygodniej mi było podróżować pociągiem, co też uczyniłam. Gdy przyszłam na stacje pociąg już stał – żółty, z napisem „pociąg papieski”. Jako, ze już miałam bilet to wsiadłam do niego i czekałam na odjazd. Ruszył punktualnie. W trakcie jazdy pani sprawdziła mi bilet. Była bardzo uprzejma i odnosiła się miło. Kontrolowała mnie tylko raz, potem pamiętała, że mi sprawdzała bilet. Ten przejazd oceniam bardzo dobrze.
Swój dzień zaczęłam dzisiaj bardzo wczesnie, dlatego po 7, dość głodna udałam sie na śniadanie do McDonald's. Restaurcja w poblizu centrum jest czynna tylko na florianskiej, za co ogromny plus! Przed kasami bylo pusto, pani uprzejmie zaprosila mnie do swojego stanowiska. Poprosilam o zestaw z tortilla z kawa. Pani przyjela zamowienie, podala kwote. Placilam karta, poinformowalam kasjerke, ze jest to karta paypass, jednak mimo to uzyla jej normalnie. Po krotkotrwalych problemach z karta podeszla menagerka i sfinalizowala transakcje.
Tortilla byla niestety z lekka zimna, ale smaczna. Frytki w miare swieze, a kawa przepyszna. Restauracja byla czysciutka, obok mojego stolika co chwile przechodzila pani, ktora pilnowala pozadku.
Wizyta bardzo udana!
Wstąpiłam po coś do picia do Lewiatana. Bardzo duże było moje zaskoczenie, gdy spostrzegłam, że w sklepie są promocje soków i napojów Hortexu. Praktycznie wszystkie soki tej firmy sa tansze, dlatego tez wybralam jeden z promocyjnych produktow i udalam sie do kasy. Przede mna stala jedna starsza pani. Jak to zwykle takie osoby troche pomarudzila przy kasie i po okolo miniucie nadeszla moja kolej. Podalam pani produkt, pani zapytala uprzejmie czy to wszystko i podala mi kwote, ktora mam zaplacic. Podalam jej 10 zl, wydala mi reszte i pozegnala sie.
W miedzy czasie ciagle rozmawiala z kolazanka, ale bylo to na tyle dyskretne, ze nie przeszkadzalo.
Jest to uczelniane radio uczelni katolickiej. Początkowo byłam dość sceptycznie nastawiona, jednak kolezanka wyslala mi linka i mimochodem wlaczylam (przeciez siedzac na komputerze moze mi cos grac).
Zaskoczyla mnie playlista, sa to przeboje starsze i mlode, ktore naprawde trafiaja w moje upodobania. Faktem jest, ze niektore audycje sa niedograne i muzyka wchodzi w polowie slowa, ale z tego co slysze jest to radio, ktore ruszylo w miniony piatek.
Plusy - ciekawe audycje
- widoczny zapal do tworzenia
-muzyka
Minusy
-rzadko cokolwiek mowia
- niezgranie
Calosciowo daje studenckie 4, wiec calkiem dobrze :)
Poszukiwałam prezentu dla znajomej i weszłam do sklepu z domowymi rzeczami. Sklep jest dosłownie obwieszony od zewnątrz koszami, stojakami itp. W sklepie było trzech sprzedawców. Od razu podeszła do mmnie pani i zapytała czy w czyms pomóc. Przedstawiłam jej mój pomysł na prezent - kubki bądź kieliszki. Pani przeszła ze mna do drugiej części sklepu i dokładnie pokazała co może mi zaproponować. Równocześnie mówiła mi jakie są wady i zalety konkretnych przedmiotów. W końcu zdecydowałam sie na sześć kubków, pani podliczyła moje zakupy, dała mi paragon i zapoponowała wymianę, gdyby okazało sie to konieczne.
Obsluga mila i profesjonalnie podchodzaca do sprawy, przy tym bardzo dobre doradztwo.
Wybrałam sie na zajęcia TBC do jednego z krakowskiech klubow. Wczesniej zarezerwowalam sobie miejsce przez internet (za co przyznaje klubowi ogromny plus), takze przyszlam, podalam nazwisko, uiściłam opłatę i poszłam do szatni. Szatnia była dość mała i ciasna, toaleta za to czysta. Zwrocilam uwage, ze sa naprawde duze prysznice, rozniez czyste i zadbane.
Sala do ćwiczen jest mala. Niewapliwym plusem jest bez zarzutu dzialajaca klimatyzacja. Cwiczenia byly przeprowadzone profesjonalnie i zgodnie z oczekiwanym poziomem.
Minusy - duzo ćwiczących mało miejsca
- troche wysoka cena jak na warunki
Plusy + "ludzkie" podejscie instruktorki, uśmiechy, pytania, żarty
+ bardzo fajny sprzet do cwiczen - ciężarki na nogi, ładne i czyste maty
Nie poraz pierwszy wybrałam sie w lecie do klubu na ul. Krakowskiej. Bardzo mila pani przyjela ode mnie pieniadze i dala mi kluczyk do szafki, zapytala czy wiem gdzie isc. Udalam sie do szatni. Bardzo mnie zdziwilo, ze wszystkie kobiety maja szafki obok siebie, przez co zrobil sie momentalnie dosc spory scisk. Przed cwiczeniami poszlam do toalety, ktora byla czysta, jednak nie bylo papieru toaletowego.
Cwiczenia byly bardzo przyjemne, jedyne co mi przeszkadzalo to brak wlaczonej klimatyzacji. Bylo naprawde POTWORNIE goraco. 20 rozgrzanych, cwiczacych kobiet i niezbyt duza sala z otwartymi oknami daja mozliwosci do uzyskania dosc sporej temperatury. Przede wszystkim przez brak klimatyzacji od tamtej pory nie wybralam sie juz do tego klubu.
Wiedziona ciekawoscia jak i czy zmienił sie jeden z dawniej czesto odwiedzanych przeze mnie pubow udalam sie z kolezankami do Czekolady.
Niestety zmiany były, ale chyba tylko na niekorzysc. Korytarzyk, przez ktory sie wchodzi byl smierdzacy i brudny, sam lokal tez nie zachwycal. Caly zadymiony, na stolikach masa ulotek i smieci, nie sprzatniete naczynia a na parapetach widoczny kurz. Jedynie co na pewno bylo pozytywne to obsluga. O ile pamietam to swojego czasu byla tam kelnerka, jako ze tym razem jej nie dostrzeglysmy to podeszlysmy same cos zamowic. Pani byla bardzo uprzejma i mila. Grzecznie spytala czy moze byc cos innego zamiast ciastka, poniewaz to ktrore wybralysmy akurat sie skonczylo. Gdy siedzialysmy widzialam jak ta sama pani sprzatala stoliki.
Podjechałam na stacje w celu zatankowania gazu. Gdy zatrzymałam sie przy dystrybutorze momentalnie podszedl do mnie pan z obslugi. Przywital sie i zapytal za ile tankujemy. Poinformowalam, ze do pelna i udalam sie do budynku stacji. W srodku nabralam apetytu na smacznie wygladajace hot dogi i skusilam sie na jednego. Pani bardzo szybko mi go przyzadzila, zaplacilam za jedzenie i paliwo i wyszlam. Gdy wracalam do samochodu przeszedl obok mnie pan takujacy mi paliwo, zyczyl smacznego i powiedzial do widzenia.
Hot dog byl bardzo smaczny, paliwo wydaje sie dobre, bo samochodem nie szarpie, a obsluga naprawde mila.
Pojechałam dzisiaj zatankować gaz na jedna z moich ulubionych stacji. Jechałam od strony sanktuarium w Łagiewnikach i zatrzymał mnie przejazd kolejowy. W koncu gdy wjechałam na stacje i podjechaam do dystrybutora dostrzegłam napis "Tankowanie, przepraszamy". Nie widziałam w poblizu zadnej cysterny, a w kolo dystrybutora kręcili sie pracownicy. Zapytalam ile jeszcze nie bedzie mozna tankowac, na co jeden z nich dosc nie milo mi odpowiedzial, ze "to sie jeszcze zobaczy".
Odjechalam ze stacji z wciaz pustym bakiem.
Po raz kolejny odwiedziłam kawiarnie u Pęcherza, która naprawde bardzo lubię.
Kawiarnia znajduje sie w podziemiach Collegium Maius, podają tam w dobrej cenie smaczne kawy i herbaty.
Weszłam do środka i zajęłam miejsce. Poszłam po menu, którego niestety nie mogłam znaleźć. Na moje pytanie barmanka nawet nie odpowiedziala (akurat sie malowala i nie zauwazyla mnie). W koncu znalazlam menu, wybralam herbate i zamowilam. Przy zamawianiu barmanka takze nie przejawiala zbyt duzej uprzejmosci.
Hebrata byla smaczna, jedynie co mnie zdziwilo to malo uprzejma obsluga.
Na impreze andrzejkową udałam sie do Błędnego Koła. Troszkę mi zajęło znalezienie go, ale sie udało. Na schodach czekał bramkarz, który bardzo milo nas wylegitymowal. weszlismy na sale i zajelismy miejsca.
Pub byl czysty i przyjemny. Swoją impreze zaczelismy od piwa z sokiem imbirowym (co jednak jeszcze jest dosc rzadkie w knajpach). Po kilku godzinach postanowilismy troche zmienic repertuar i kupic sobie kamikadze. Tym razem to ja poszlam do baru.
Bylo 3 barmanow, podeszlam do pani, ktora akurat byla wolna i poprosilam o drinka. Ta byla lekko zaskoczona. Przez chwile mialam wrazenie, ze nie wie jak zrobic zamowionego przeze mnie drinka. W koncu wziela sie do pracy. Nalala (chyba) wszystkie skladniki, po czym, ku mojemu zaskoczeniu, nabrala lod rękoma i wrzucila do shakera. Wstrzasnela i przygotowala 6 kieliszkow. Wlala do wszystkich, ale jeszcze jej zostalo drinka, wiec dolozyla kolejny kieliszek, ktory rowniez napelnila i mimo, ze jeszcze jej zostalo drinka, to kolejnego kieliszka nie dolozyla. Przyjela ode mnie pieniadze.
Drink okazal sie totalnie rozcienczony, byl leciutko niebieskawy a jedyne co w nim bylo czuc to limonke, ciezko bylo wyczuc alkohol...
Bardzo lubie to kino, gdyz jest bardzo przyjemne i klimatyczne. Tym razem wybralam sie na film starszy, ale za to za 5 zl. Wczesniej zarezerwowalam bilety. Juz od wejscia czekala mnie nie mila niespodzianka - kolejka. Mialam ponad pol godziny czasu, wiec spokojnie w niej stanelam. Gdy zblizylam sie do kas spostrzeglam, ze jest czynne tylko jedno stanowisko, jednak kolejka o dziwo szla w miare plynnie. Pan obslugujacy byl srednio uprzejmy, aczkolwiek bardzo konkretny i sprawny.
Gdy juz kupilam bilet udalam sie do toalety, gdzie bylo czysto i pachnialo odswiezaczem. Nastepnie skierowalam sie do sali, pan uprzejmie poprosil mnie o bilet, przetargal go i moglam wejsc.
Sala wygladala ciut gorzej od toalet - gdzieniegdzie lezal porozrzucany popcorn i dostrzeglam dwie puszki po coli. Gdy zgasly swiatla nie widzialam balaganu i skupilam sie na ciekawym filmie.
ARS ma naprawde rewelacyjnie dobrany repertuar i przede wszsytkim dlatego warto tam chodzic.
Dążąc tropem basenów na podhalu trafiłam do Szaflar. Zaraz po wejsciu do budynku spostrzeglam kase. Pani przywitala sie milo i poinformowala mnie, ze niestety nie maja biletow studenckich. Kupilam wiec caly bilet. Pani dala mi "zegarek" i poinformowala, ze nalezy sie udac do szatni gornej. Szatnia byla dosc ciasna i nie bardzo duza. Przebralam sie i udalam na hale basenowa, ktora tez nie byla zbyt duza. Bylo za to dosc sporo ludzi.
Uwazam, ze basen ma troche malo rozrywek, a poplywac niestety nie ma gdzie. Aczkolwiek na pewno nadrabia przemila obsluga, ktora widac i ktora sluzy pomoca (widzialam jak pani otwierala jakiemus klientowi szafke pocieszajac go, ze to sie czesto zdarza).
Aqua park w zakopanych zachęca rurami, które widać przejeżdżając obok. Dlatego też nabrałam ochotę na wizytę w nim. Bardzo ładne wykończenie przyciągnęło moja uwagę już przy wejściu. Podeszłam do kasy i kupiłam bilet. Pani kasjerka poinformowała mnie gdzie co jest i poszłam do przebieralni. Były czyste i suche. Szatnia była wysprzątana i bardzo dobrze oznakowana. Jedyne co mi sie nie podobało to to, że trzeba było dość kaweałek przejść na basen i korytarz był zimny.
Sama hala basenowa jest bardzo ładna i duża. Oczywiscie do wszystkich rur były dość duze kolejki. Hala była także czysta i ciepła.
Po wyjsciu i przebraniu sie poszlam do kasy, gdzie spostrzeglam, ze na scianach sa specjalne urzadzenia, ktore w razie kolejki pozwalaja zatrzymac czas. Moim zdaniem rewelacja. Suszarki znajdowaly sie poza kasami, dzieki czemu mozna sie bylo spokojnie wysuszyc.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.