Chodząc po sklepie CCC zauważam, iż obsługa bardzo przyjemnie podchodzi do klienta. Nie są nachalni i od razu jak się wchodzi nie pytają : "w czym mogę pomóc?". Po obejrzeniu asortymentu, gdy klient ma pytania, zawsze chętnie pomogą. Z uśmiechem. Plusem jest to, iż zawsze można rozróżnić klienta od obsługi. Byłam obsłużona należycie i z zadowoleniem wyszłam ze sklepu.
Byłam wczoraj gościnnie w katowickim Centrum Silesia, w sklepie Gatta.
Chciałam kupić rajstopy. Jako, że byłam w podróży, byłam ubrana zupełnie zwyczajnie, nawet przeciętnie, miałam na plecach plecak i zupełnie rozwichrzona fryzurę. Obsługa sklepu zupełnie nie zwracała na mnie uwagi przez dobre 15 minut, mimo że panie sprzedawczynie przechodziły koło mnie wielokrotnie. W końcu, gdy stanęłam na drodze pani ekspedientki, zapytała czy może w czymś pomóc, ale nie wyglądała na zadowolona z faktu, że ma obsługiwać taką klientkę. Zostałam potraktowana raczej neutralnie.
Jako klientka sklepu, poprosiłam o pomoc w wyborze butów, nie mogąc zdecydować się z powodu dość bogatej oferty sklepu. Byłam dość wybredna w wyborze, bo zależało mi również na cenie. Wybierałam ładnych parę minut, właściwie nie mogąc zdecydować się na buty, a mimo to pracownica była: cierpliwa, mimo paru innych klientów, doradzała, całkiem dobrze, widać było jej zaangażowanie w wykonywaną pracę.
Wchodząc do tego marketu odnosi się wrażenie, że jest tam czysto i schludnie ale to błąd, bo towar jest porozstawiany na podłodze, mało dostępny dla klientów, trzeba się przeciskać wokół tego towaru. Panie kasjerki miłe choć trzeba się nastać w długiej kolejce zanim zostanie się obsłużonym (a to dlatego, że na 5 kas działają tylko dwie i kolejki są przy nich 10 osobowe).
W sklepie EF byłam po raz czwarty. Każda z wizyt wyglądała tak samo. Wchodząc mówię "dzień dobry", panie odpowiadają i na tym kończy się nasza relacja. Obejrzałam całą kolekcję i żadna z pań nie zapytała czego szukam, w czym pomóc. Na pytanie czy otrzymam daną sukienkę w rozmiarze 38 padła odpowiedź, że nie ma. Po chwili znalazłam sama ową rzecz na wieszaku. Podczas mojego pobytu w sklepie przychodziły panie znacznie ode mnie starsze, one były miło witane, to z nimi ekspedientki rozmawiały.
Kontakt polegał na zrobieniu wcześniej zaplanowanych zakupów. Sklep jest samoobsługowy, pracowników spotyka się przy kasie lub podczas wykładania towaru na hali sprzedaży. Kasjerzy starają się być mili, chociaż ilość pracy (kasjerzy wymieniają się z pozostałymi pracownikami zadaniami, tak więc w jednej chwili pracują przy kasie, a za kilka minut mogą wykładać towar lub wykonywać inne prace), jaką wspólnie załoga musi wykonywać momentami przekracza ich możliwości. Szczególnie jest to widoczne przy dużym nagromadzeniu klientów. Na kasie pracuje standardowo jeden pracownik, w chwilach natłoku wzywana jest kolejna osoba (w sklepie znajdują się 4 stanowiska kasowe). Automatycznie cierpi na tym jakość rozłożenia towaru na hali sprzedaży, co objawia się pustymi miejscami na półkach.
Ocenę swoją uzasadniam tym, że załoga pomimo chęci, nie jest w stanie wykonywać na bieżąco wszystkich swoich zadań (skarżą się na to sami zagadnięci pracownicy).
Poszłam do banku, by zrobić przelew w euro do Niemiec, podeszłam do kasy, okazało się, że system "padł" i trzeba poczekać . Pod oknem siedział starszy pan, który również na to czekał. Powiedział mi, że czeka już godzinę i dużo osób już wyszło z banku, nie czekając na naprawę. Mnie bardzo zależało na tym przelewie, więc również czekałam. W końcu system zaczął działać. Znalazłam się przy kasie, pani była bardzo miła, przywitała mnie, powiedziałam o co chodzi. Zaczął się problem. 700 euro brakło do całości przelewu. Okazało się, że bank ma je dalej niezaksięgowane, pomimo iż wpłaciłam je 17 września. Poczułam się jakby ktoś ukradł mi pieniądze. Przelew nie doszedł do skutku, pani obiecała, że jutro do mnie zadzwoni, jeśli pieniądze będą już zaksięgowane. Znając jednak już dobrze ten oddział wiem z góry, że owa pani nie zadzwoni i będę musiała ja zadzwonić do banku. Po sfinalizowaniu tego przelewu mam zamiar zamknąć tam konto, gdyż jestem tak niezadowolona z ich tzw. usług, że nie chcę dłużej z nich korzystać. Ogólnie pani kasjerka była miła i nie mam zastrzeżeń do obsługi.
Odwiedziłem sklep w CH ARENA. Sklep sprawia wrażenie uporządkowanego i dobrze zorganizowanego, jednakże towar jest dosyć wymieszany, chodzi głównie o część obuwniczą damską. Na pewno po części jest to wina samych klientów, ale obsługa nie za bardzo stara się, aby to poprawić. Szukaliśmy butów dla żony, jednakże ze względu na wymieszany asortyment i niezbyt przyjazną obsługę zrezygnowaliśmy z zakupów.
Obsługa kina jak zawsze nienaganna, jedynie osoby pracujące przy sprzedaży popcornu i napojów powolne i nierozgarnięte. Ponieważ odwiedzałam to kino już kilkakrotnie wiem, że nie jest to jednostkowa sytuacja. Wszyscy przed wejściem do sali ustawiają się w kolejce po jedzenie, a obsługuje tam tylko jedna osoba, zmęczona i na pewno zła, że siedzi w niedziele do późna w pracy. Ale czy dlatego inni mają się spóźniać na film?
Panie w sklepie były bardzo miłe , zapytałam czy mogę zabrać rzeczy do przymierzalni, na co usłyszałam miłą odpowiedź, z uśmiechem. Gdy wybrałam już rzeczy do kupienia, brakowało mi, że nikt nie podszedł do mnie i nie zabrał reszty do odwieszenia, tylko sama musiałam się męczyć, nie pamiętając gdzie co wisiało. Podeszłam do kasy, pani zaraz znalazła się w kasie i mnie obsłużyła. Brakowało mi w tej obsłudze "dzień dobry", nie było dodatkowej propozycji zakupu czegokolwiek. Nie dowiedziałam się też ile punktów mam już na karcie lojalnościowej. Pani skasowała mi ubranie, wzięła pieniądze, wydała resztę. Czułam się niedostrzeżona.
W sklepie CCC w Carrefourze chciałem zakupić półbuty męskie. Kiedy tylko poprosiłem obsługę o sprawdzenie, czy jest odpowiadający mi rozmiar z oburzeniem odpowiedziano mi, że wszystkie numery są wyjęte i jak chcę to mam sobie poszukać, bo pani nie ma czasu, żeby zajmować się klientami (w tym czasie na ladzie kasowej stała filiżanka i leżały kanapki).
W sobotę wieczorem stała się rzecz straszna - przy drukowaniu mojej pracy, drukarka odmówiła posłuszeństwa. Jak najprędzej chciałam załatwić tą sprawę i dziś w czasie mojej pracy wybrałam się do poleconego serwisu komputerowego, w którym już wcześniej robiłam zakupy tuszy do tejże nieszczęsnej drukarki. Około godziny 10:00 przekroczyłam próg sklepu. Przywitało mnie dwóch Panów. Opisałam swój problem ze sprzętem dokładnie. wiedziałam, że jeden z kartridży jest uszkodzony, wystarczyło zdefiniować, który z nich jest zły. Niestety, jak się okazało to nie była taka prosta i szybka sprawa. Pomimo tego, że BARDZO DOKŁADNIE opisałam problem i podałam rozwiązanie na tacy (należało jak już wcześniej wspomniałam tylko wyjąć jeden z kartridży założyć zamiennik - którego ja nie posiadałam, gdybym go miała, nawet nie fatygowałabym się z tym do serwisu i było by po sprawie), Panowie postanowili zrobić to 'ich sposobem'. Sposób ten wyglądał na rozwiązaniu zagadki pod tytułem: "Dlaczego pomarańczowa kontrolka miga?" (odpowiedź również podałam ja, ale Panowie nie wierząc mi rozpoczęli wędrówkę po internecie - około 15 minut). Moja cierpliwość i czas się kończył, więc powiedziałam, że idę do księgowego (sprawy pracownicze) i czy do tego czasu już będzie to załatwione. Usłyszałam, że tak. Nie było mnie około 20 minut, gdy powróciłam zauważyłam, że naprawa mojego sprzętu już nie jest tak bardzo ważna, ponieważ zjawili się inni klienci pragnący zakupić laptopa. Moja sprawa, jeszcze 20 minut temu priorytetowa stała się rzeczą drugoplanową. Jako osoba opanowana i cierpliwa postanowiłam zaczekać. Po 15 minutach i szczęśliwym zakupie laptopa przez dziewczynę znów powróciła sprawa mojej drukarki. Szczęśliwa czekałam na dalszy rozwój wypadków. Pan Sprzedający otworzył jedne pojemnik z tuszem czarnym (przeznaczony do sprzedaży - zdziwiło mnie, że w serwisie nie posiadają zamienników), po czym okazało się, że nie jest to ten, ale kolorowy i otworzył kolejny. Moja diagnoza 'sprzętowa' okazała się prawidłowa. Niestety, przy kasie okazało się, że muszę zapłacić za oba tusze (nie zostałam o tym wcześniej poinformowana), ponieważ, tu cytuję: 'zostały otworzone na potrzeby sprawdzenia, który pojemnik jest uszkodzony". Śpiesząc się do pracy zapłaciłam 110 złotych za oba tusze i nie wdawałam się w dyskusję z Panami. Wychodząc ze sklepu (o godzinie 11:30!!!) czułam się oszukana przez pracowników serwisu i lżejsza o 110 złotych za tusz, który wcale nie jest mi potrzebny.
Przed wejściem do sklepu zwróciłem uwagę na najbliższe otoczenie. Wszystkie szyby były czyste. Po wejściu do środka można było zauważyć dość duży ruch. Po skierowaniu się w stronę ubrań męskich zauważyłem, iż 2 pracowników sklepu stało ze sobą i się śmiało a na stoiskach ze spodniami nie było żadnego pracownika. Po ok. 10 minutach poprosiłem pracownika o pomoc. Pracownik po wysłuchaniu mojego zapotrzebowania dotyczącego spodni zaproponował 3 rodzaje, następnie zaproponował przymiarkę. Zostałem poinformowany, iż w razie potrzeby będzie blisko. Po krótkiej chwili wybrałem jeden model, jednakże były one za wąskie. Po wyjściu z przymierzalni zauważył mnie pracownik, który wcześniej mnie obsługiwał. Po zapytaniu się, czy coś wybrałem, poinformowałem go, że tak, jednakże spodnie są za wąskie. Pracownik z przykrością stwierdzi, iż w tej chwili nie ma rozmiaru tego modelu i zaproponował inny, podobny model. Nie skorzystałem z tej propozycji bo model, który był za wąski bardziej mi się podobał. Podziękowałem sprzedawcy za udzieloną pomoc. Sprzedawca również podziękował i zaprosił ponownie do odwiedzin sklepu.
W sobotę wybrałam się na małą wędrówkę po sklepach. Nie szukałam niczego konkretnego, ale brałam pod uwagę zakup kurtki zimowej oraz butów. Sklepem, na który padł mój pierwszy wybór, okazała się Sarna Sport, który w swoim asortymencie posiada takie marki jak: Adidas, Puma, Reebok, Alpinus, Campus, Diverse i inne. Postanowiłam przetestować moje zdolności obserwacyjne na pracownikach tego sklepu. Wybrałam formę klienta bardzo wymagającego, chcącego wybrać jak najlepszy towar, przy czym zadawać jak najwięcej pytań dotyczących asortymentu. Sklep jest umiejscowiony w bardzo atrakcyjnym punkcie dla klienta, jest to rynek miasta Kłodzko. Dobrze oznaczony, widoczny sklep już od wejścia sprawia wrażenie profesjonalnego i dobrze prowadzonego. Obiekt jest połączeniem wielu pomieszczeń, dzięki czemu marki są odpowiednio oddzielone. Moje wrażenie na ogólny wygląd sklepu, jego czystość i funkcjonalność, jest bardzo dobre. Zatrzymałam się obok półek z moją ulubioną marką i zaczęłam szukać wymarzonych modeli. Ekspozycja bardzo przejrzysta, prosta, może najwyższe rzędy 'półek' nie są dostosowane do osób nieco niższych, takich jak ja, ale dzięki obsłudze i z tym można sobie poradzić. I tu rozpoczęło się moje 'małe dochodzenie'. Wybrałam cztery modele butów, po czym ograniczyłam się do dwóch i rozpoczęłam zadawanie pytań. Czy buty posiadają odpowiednią amortyzację, z jakiego są materiału wykonane, jak powinnam je pielęgnować, itp. Pracownik obsługi cierpliwie, rzeczowo odpowiadał na moje pytania. Nie okazywał zdenerwowania ani irytacji. Nie zbywał mnie, ale poświęcał tyle uwagi, na ile powinien zasługiwać każdy klient. Po jego podejściu do wykonywanej pracy, widać było, że jest do tego odpowiednio przygotowany. Nawet po mojej rezygnacji z chęci zakupu nie zauważyłam cienia irytacji. Pracownicy tego sklepu mają odpowiednie podejście do kupujących. Panuje tutaj miła atmosfera, obsługa jest życzliwa, ale nie nachalna. Mogłam spokojnie się rozejrzeć, a w razie jakichkolwiek pytań pracownicy byli w zasięgu mojego wzroku, przywołani doradzali i odpowiadali na pytania. Spędziłam w sklepie około godziny i nic nie zmieniło mojej pozytywnej opinii na temat tego obiektu.
Podczas zakupów z moją żoną odwiedziliśmy jeden sklep z sieci sklepów Orsay. Żona wybrała sobie spodnie i koszule. Obsługa była miła. Pani na sklepie zapytała w czym może pomóc. Oczywiście przywitanie i pożegnanie było inicjatywą pracownika. Jednak w domu okazało się, że wybrana odzież jest za mała. Z uwagi na brak czasu oddać ją mogliśmy dopiero po weekendzie. Do sklepu udałem się sam (żona pracowała), przedstawiłem kasjerce problem. Pani odnalazła większy rozmiar i z miłym uśmiechem, bez żadnych problemów zgodziła się na wymianę. Dodam, że podczas przymierzania w domu, żona zdjęła metki z ubrań. Dla pani w sklepie nie było to żadnym problemem.
W związku z tym, że jest to bardzo duży sklep od razu zdecydowałam się poprosić o pomoc kogoś z obsługi. Niestety, będąc na pierwszym piętrze nie znalazłam ani jednej osoby, która mogłaby mi pomóc. Zeszłam zatem na parter, gdzie otrzymałam informację na temat poszukiwanej rzeczy i znów musiałam wejść na piętro. Nie wybrałam nic odpowiedniego dla siebie i w związku z tym opuściłam sklep.
Wchodząc do sklepu od razu zobaczyłam, co mi się podoba. Zaczęłam szukać swojego rozmiaru, ekspedientka zauważyła, że czegoś szukam i od razu zaoferowała pomoc. Szybko znalazła rozmiar, który był mi potrzebny. Przymierzyłam i byłam zdecydowana kupić te spodnie. Obsługująca mnie pani doradziła mi jeszcze bardzo fajną bluzę. Byłam zadowolona z zakupów.
Wybrałam się na zakupy, szukałam konkretnej bluzki, widziałam ją na stronach tej firmy więc myślałam, że powinnam ją znaleźć w tym sklepie. Niestety, w sklepie panował nieład, na wieszakach było za dużo ubrań, nic nie można było obejrzeć, ubrania były pomieszane. Postanowiłam spytać kogoś z obsługi, niestety nikogo nie znalazłam, na salonie tylko były dwie osoby obsługujące kasę, gdzie była kolejka. Zakupy mi się nie powiodły.
Byłem w banku w celu uaktualnienia swoich danych na rachunku bankowym i zapoznania się z ofertą kredytu odnawialnego. Placówka jest ładnie urządzona. Jest miejsce na poczekanie jeżeli konsultant jest aktualnie zajęty oraz stolik do zabawy dla dziecka. Zostałem poproszony przez konsultantkę do jej stanowiska, gdzie zaoferowano mi pomoc. Po przedstawieniu sprawy o zmianie danych o zameldowaniu zostałem odesłany na infolinię gdzie ponad 10 minut stałem przy telefonie w banku. W kolejnej spawie o kredyt odnawialny nie uzyskałem żadnych konkretnych informacji na ten temat, po raz kolejny zostałem odesłany do infolinii z czego już nie skorzystałem.
W sklepie obuwniczym CCC za każdym razem można zaobserwować większą ilość klientów jak i gości. Dwie ekspedientki nie były w stanie obsłużyć jednocześnie kilku klientów. Spośród wielu pudeł próbowałam odszukać mój rozmiar jednakże pudełka były tak wymieszane, że nie sposób było cokolwiek znaleźć. Poprosiłam ekspedientkę o pomoc. Pani podeszła po kilku minutach (ok.4)oferując swą pomoc. Miła i bardzo sympatyczna ekspedientka pomimo szczerych chęci nie od razu znalazła odpowiedni dla mnie rozmiar. Jak tylko otrzymałam buty ekspedienta odeszła by służyć następnemu klientowi.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.