Wracając z pracy, postanowiłam kupić sobie tusz do rzęs. Ponieważ lubię kosmetyki firmy Sephora, weszłam do pobliskiej perfumerii. Gdy znalazłam półkę z tuszami od razu podeszła do mnie jedna z miłych, uśmiechniętych pań konsultantek. Spytała czego szukam, do jakiej ceny, jakie są moje wymagania. Po uzyskaniu ode mnie odpowiedzi opowiedziała o 3 rodzajach maskar i pomogła dobrać odpowiednią dla mnie maskarę. Przy okazji podpowiedziała, jak malować rzęsy, jak dbać, co robić aby się nie sklejały. Przy płaceniu otrzymałam bezpłatne próbki. Pani konsultantka życzyła mi miłego dnia, pożegnała mnie serdecznie. Jestem zadowolona z tak wysokiego poziomu obsługi. Zainteresowanie, kontakt z klientem oceniam bardzo dobrze. Na pewno jeszcze wrócę do tego sklepu.
Do sklepu Heavy Duty udałam się aby zakupić obuwie jesienne. Ponieważ słyszałam, że jest to renomowana firma na rynku obuwniczym bez zastanowienia weszłam do sklepu. W sklepie były dwie młode, znudzone (i lekko poirytowane na widok wchodzącego klienta) ekspedientki. Rozejrzałam się po sklepie po czym przystąpiłam do oglądania obuwia. W "oko" wpadły mi ładne buty lecz nie było mojego rozmiaru. Ekspedientka, która stała na środku sali zajęta była rozmową (dość głośną) z jakąś swoją znajomą - rozmawiały o wczorajszej imprezie. Podeszłam do drugiej ekspedientki, która stała przy kasie. Powiedziała, że na pewno nie ma innego numeru (nawet nie sprawdziła), ewidentnie mnie zbyła, nie dając dojść do głosu. Potem wzięła tel. komórkowy i zaczęła pisać SMS. Lekko zdenerwowana przymierzyłam buty nr 38 i okazały się dobre. Ponieważ buty bardzo mi się podobały, kupiłam je. Nie mam dobrego zdania o sklepie, w którym tak traktuje się klientów. Moja ocena tego sklepu jest niska bo wiem, że już tam nie wrócę. Czułam się jak intruz, który przeszkadza ekspedientkom w pisaniu SMS-ów oraz w rozmawianiu ze znajomymi.
W piątek 19.09 po godzinie 15:00 chciałem skorzystać z "wpłatomatu" mBanku w Bielsku-Białej. Miałem gotówkę, którą chciałem wpłacić na konto. Na urządzeniu widniała kartka z informacją, że "wpłatomat" będzie czynny od soboty 20.09, od godziny 12:00. Postanowiłem, że w takim razie wpłacę pieniądze kolejnego dnia. W sobotę po godzinie 13:00 udałem się do banku, leczy na "wpłatomacie" widniała karta że będzie czynny dopiero w poniedziałek 22.09, po 12:00. Zapytałem osoby z obsługi co jest powodem takiej sytuacji. Poinformowano mnie, że zawiodła obsługa urządzenia, która podobno nie wiedziała, że ma przyjechać go naprawić. Przeproszono mnie za zaistniałą sytuację.
Jestem klientem banku BGŻ. Posiadam konto osobiste i kredyt hipoteczny od prawie 2 lat. Chcąc przenieść kredyt do innego banku potrzebowałem zaświadczenie z BGŻ o stanie zadłużenia. Ku mojemu zdziwieniu zaświadczenie takie kosztuje 200 zł i wydawane jest w ciągu kilku dni. Otrzymałem potrzebne zaświadczenie ale z błędami. Nie dość, że bank skasował za to 200 zł, to jeszcze zrobił błędy. Bardzo zdziwieni byli, że chciałem nowe, poprawione zaświadczenie. Dodatkowo obsługa banku jest fatalna, pomijając fakt, że rzadko kiedy ktokolwiek odbiera w ogóle telefon, to klient, który przychodzi osobiście czeka na obsługę, podczas gdy konsultant nie ma klienta, po prostu siedzi i coś klika sobie przy komputerze.
Sprzedawcy nie wychodzą naprzeciw klientowi, nie pytają czy mogą w czymś pomóc, nawet jeżeli wzrokiem sugeruję, że pomoc jest potrzebna. Zasłyszane komentarze sprzedawców na temat klientów, np. tego, że rozrzucają towar. Sprzedawcy nie uśmiechają się, stwarzają atmosferę dla klienta nieprzyjemną. Na wieszakach są wystawione towary uszkodzone, porwane, zabrudzone. Przymierzalnie są zaniedbane, zaśmiecone. Długie oczekiwanie do kasy.
Od dłuższego czasu rozglądam się za kaloszami i butami jesiennymi dla syna. W akcie desperacji wszedłem do Deichmanna. Od progu uśmiechy i "dzień dobry" ekspedientek (słowo użyte celowo, gdyż skojarzenia ubioru i wyglądu rodem z PRL), tak częste, że aż narzucające się. Zanim doszedłem do końca sklepu (regału z obuwiem dziecięcym) dwukrotnie zaczepiono mnie z chęcią "pomocy". Nie znalazłem nic godnego uwagi, natomiast jedna z ekspedientek zapytana o kalosze nr 26 poleciła mi: "Piętro wyżej jest SMYK. Tam mają każdy numer". Za taką lojalność punkty ujemne, bo całościowa ocena bez tego skandalicznego fragmentu jest neutralna.
Chciałam kupić kamizelkę jeansową, którą wcześniej kupiła w opisywanym sklepie moja koleżanka. Pojechałam do sklepu, powiedziałam pani o co mi chodzi i czego szukam. Sprzedawczyni była bardziej zainteresowana odwieszaniem ubrań, pewnie przymierzanych przez klientki poprzedniego dnia, niż potrzebą służenia mi pomocą i sprzedania. Po rozmowie, że bardzo mi zależy, sprzedawczyni zaczęła latać po sklepie i szukać bo sama nie wiedziała, w którym miejscu wiszą owe kamizelki. Po 5 minutach latania po dziale damskim znalazła kamizelki, 2 szt. Nie było interesującego rozmiaru więc zapytałam czy będzie jeszcze jakaś dostawa. Pani stwierdziła, ze nie wie i w pośpiechu odeszła dalej rozwieszać ubrania.
Zasmuciło mnie to, sprzedawczyni nie miała ochoty mi zaproponować, żebym sprawdziła w innym salonie, że jeśli mi zależy to może przedzwonić i zapytać. Poza tym wyczuwałam pośpiech sprzedawczyni i brak chęci pomocy, zero uśmiechu i życzliwości.
Jakość obsługi oceniam na 5, ponieważ mimo sporego zamieszania w sklepie (bardzo dużo osób) sprzedawca, gdy tylko dostrzegł moje zainteresowanie danymi butami, od razu zapytał w czym może pomóc. Pani bardzo miła i uprzejma, od razu zapytała jakiego rozmiaru poszukuję po czym go znalazła i przyniosła. Przyniosła 2 rozmiary na wszelki wypadek i pomogła w pełni profesjonalnie doradzić, który z nich jest dla mnie lepszy. Bez mojego wcześniejszego pytania (co się rzadko zdarza) poinformowała mnie o przysługującym mi okresie gwarancji. Po zakupie podziękowała i zaprosiła ponownie.
Wizyta w sklepie obuwniczym o nazwie BOTI, przypadkowa, podczas spaceru w pasażu M1. Oglądanie jesiennej kolekcji butów, mierzenie kilku par, zakup kozaków. Brak innych klientów w sklepie, sprzedająca wykłada na półki towar. Nie zwraca uwagi na mnie, wchodzącą, obuwie podaje na wyraźne życzenie i jakby nieco z "łaski" zajmuje się klientem. Małomówna, nie poleca nic.
Weszłam do sklepu z zamiarem zakupu bluzy sportowej, bardzo lubię tą markę i prawie zawsze coś kupuję jak wchodzę do sklepów Diverse. Odwiedziłam sklep w Starogardzie ponieważ mieszkam tam przez okres wakacji, oglądałam bluzy i spodobała mi się jedna. Niestety, w tym sklepie nie było mojego rozmiaru więc podeszłam się pytać, czy może jest na zapleczu. Pani (wyglądała na zmęczoną bądź znudzoną) odpowiedziała, że nie ma, nie interesując się dalej mną. Chciałam zapytać czy może zadzwonić do innego sklepu, gdzieś w trójmieście i spytać, czy taką mają ale się powstrzymałam, poczułam litość do tej biednej, umęczonej dziewczyny, która na siłę chciała być miła. Daje 1 pozytywny punkt za to, że się starała, mimo to atmosfera nie sprzyja zakupom.
Wizyta w mBanku, prośba o pomoc przy wpłaceniu gotówki - wpłatomaty mBanku nie przyjmują pieniędzy. Przede mną 4 zdenerwowane osoby, pani obsługująca konkretna, dzwoni w celu wyjaśnienie problemu, nie odsyła klientów do kolegi. Z opresji wychodzi z "tarczą", przyczyna kłopotów jest ściśle techniczna.
Po długich przemyśleniach dotyczących wyboru banku postanowiłam swoje cenne oszczędności zawierzyć bankowi Millennium. Ciężko przebiega dyskusja bankowca z totalnym anty finansistą ale po krótkiej chwili pani postanowiła dostosować się do mojego poziomu i prawo bankowe stało się na moment łatwiejsze. Po wypełnieniu niezbędnych dokumentów, przeczytaniu tysiąca paragrafów i zadaniu miliona pytań wszystko było już jasne. Stałam się petentem, oczekującym na odebranie swojej nowej karty płatniczej. Zadowolona udałam się do domu, oczekując na przesyłkę z moim nowym, wirtualnym banknotem. Przyszła z dziwnie obco brzmiącym imieniem, niby wszytko OK a jednak imię nie takie. Pełna rozczarowania udałam się do owej pani. W oka mgnieniu zajęła się moim problem, wypełniła masę kart reklamacyjnych, zaznaczyła odpowiednie pola, z czarującym uśmiechem podała długopis w celu podpisu. Kilka dni później poprawna gramatycznie ortograficznie karta trafiła w moje ręce.
Drogeria to dla kobiety jedno z najpiękniejszych miejsc. Te różnorodne kolory i niepowtarzalne zapachy nie raz przyprawiały mnie o istny zawrót głowy. Pewnego jednak razu podczas wizyty w perfumerii Duglas zostałam potraktowana przedmiotowo. Zainteresowałam się jakimś artykułem i koniecznie chciałam sprawdzić jego odcień na skórze. Motałam się pomiędzy pólkami lecz nie uzyskałam pomocy. Postanowiłam, że sama go wypróbuję. Wzięłam tester w dłoń, podeszłam do lusterka, sięgnęłam po pędzel i nagle za moimi plecami pojawiła się pani, jak sama siebie nazwała, wizażystka. Powiedziała, że nie można samemu korzystać z przyborów stojących obok lustra. Była bardzo niemiła. Nie pomyślała nawet, że niektórzy po prostu mogą tego nie wiedzieć.
Po długotrwałym poszukiwaniu upragnionego rozmiaru sweterka postanowiłam udać się do obsługi sklepu. Niestety, jak się okazało, odnalezienie osoby obsługującej ten sklep było wprost nie do przeskoczenia. Bystrym wzrokiem udało mi się dostrzec postać, przypominającą obsługę więc nie czekając postanowiłam przystąpić do ataku. Pytałam o rozmiary i kolory. O dziwo pani, miła lecz zdecydowanie zmęczona ciągłym zawracaniem głowy, w poszukiwaniu odpowiedniego rozmiaru odesłała mnie do przymierzalni, gdzie na stole znajdowała się cała sterta poplątanych, brudnych, podartych ciuchów. Podziękowałam i bez sweterka opuściłam sklep rozczarowana.
Chciałam założyć lokatę na 000000zł. Sytuacja identyczna ale finał zupełnie inny. Profesjonalizm. Rozpatrzenie indywidualnych potrzeb. Produkty właściwe dla mnie jako klienta. Rzetelne przedstawienie kosztów i korzyści z inwestycji.
Bardzo mi było miło odwiedzić w niedzielę sklep firmy CCC w pasażu Tesco. Już na wejściu ekspedientka przywitała mnie życzliwie, wchodząc dalej kolejna pani z obsługi wykazała spore zainteresowanie moją osobą, pomagając mi znaleźć obuwie, odpowiadające moim potrzebom.
Obserwacja dotyczy sklepu Auchan, szczególnie działu z walizkami. W sklepie jest dużo ładnych walizek, ale miejsce dla nich przeznaczone jest małe i towar jest strasznie zaniedbany. Brudny, porysowany, walizki są niby poukładane ale bez ładu. Ceny walizek trzeba sobie sprawdzić na czytniku cen a jeżeli pytasz kogoś z obsługi to nikt nic nie wie na ten temat.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.