Sklep Big Star w Wolsztynie jest prowadzony przez pana, który bardzo chce coś sprzedać. Cokolwiek. Ostatnio mierzyłam tam kilka par spodni, ale żadne nie pasowały idealnie. Chciałam więc zrezygnować i pójść do innego sklepu, ale pan nie odpuszczał, niemal kazał przymierzać kolejne spodnie i namawiał do kupna. Czułam się osaczona i bardzo trudno było mi przetłumaczyć panu, że chcę poszukać gdzie indziej.
Jako rasowy posiadacz konta internetowego w mBanku zapragnąłem skorzystać z możliwości mojego konta także i w realnym świecie.
Ponieważ posiadana karta kredytowa ma te wadę, że o ile dobrze się sprawdza przy płatnościach bezgotówkowych, przy wypłatach gotówki w bankomatach szokuje wysokością opłat, wymyśliłem sobie pragnienie posiadania także karty debetowej.
Energicznie biorąc się do dzieła - wlogowuję się na swoje konto - i upsss... w zakladce " karty debetowe " widnieje polecenie skontaktowania się z mLinią ( odpłatnie, a jakże ).
Cóż, dzwonię. Odbiera automat i po podaniu identyfikatora klienta poleca wpisać poszczególne cyfry "trelekodu". Cóż, telekodu uzywam "od wielkiego dzwonu" ,zadzwonie jeszcze raz, jak go odszukam.
Telefonuję ponownie, po trzech próbach - zalogowuję się.
Pamiętając "z dawnych czasow" - nie czekam az "katarynka" wymieni wszystkie możliwości i wciskam 0.
Zaskoczenie - żywy pracownik odbiera natychmiast. Jak na call-center wynik wyśmienity. Praktycznie natychmiastowo dogadujemy sie co do istoty problemu, sprawdzenie danych trwa sekundy, otrzymuję informacje, że mam czekać na list z kartą i dalszymi instrukcjami na piśmie.
cała sprawa zajmuje dosłownie 3 minuty.
Żeby tak jeszcze można było złożyć takie zlecenie ze strony klienta banku - to i człowiek nie byłby potrzebny...
Poszedłem do banku ze swoją dziewczyną, która miała konto studenckie i parę dni temu skończyła 26 lat. Na 2 dni przed tą datą zaczęła mieć problemy ze swoja kartą bankomatową tj. przy płatnościach kartą miała odrzucane wszystkie transakcje a w dniu następnym nie mogła nawet podjąć gotówki w bankomacie. Do tego wszystkiego został jej zablokowany dostęp do konta przez internet. W związku z powyższa sytuacją postanowiliśmy udać się do banku. Tam pani, po sprawdzeniu stwierdziła, że z kartą jest wszystko w porządku. Na pytanie odnośnie tego, jak bank nie informując pozbawia klienta dostępu do swoich pieniędzy pani stwierdziła: przecież nic się nie stało a właściciel konta powinien już otrzymać propozycję odnośnie dalszej współpracy listownie. Tylko, że żadnego listu nie otrzymał. Na nasze argumentacje, że jest to główna przyczyna do zamknięcia konta pani dalej próbowała nas od tej decyzji odwieść, jednak nie potrafiła przedstawić żadnych konkretnych argumentów. Poza tym nie potrafiła podstawowych rzeczy wyjaśnić, dlaczego doszło do takiej sytuacji.
Dziękujemy za zgłoszenie. Z każdej opinii i oceny wyciągniemy wnioski, aby poprawiać jakość obsługi Klientów.
Do sklepu obuwniczego...
Do sklepu obuwniczego przyszłam w celu nabycia obuwia jesiennego, nie wiedziałam odkładnie, jak mają wyglądać buty, jednak jedno było pewne: mają być zamknięte i na niskim obcasie. Kiedy zaczęłam oglądać buty niemiła sprzedawczyni podeszła i zapytała tonem obrażonej księżniczki "co podać?". Gdy powiedziałam, że szukam butów w numerze 40-41, warknęła: "zaraz podam", po czym pokazała mi tylko takie dla starszych pań. Jak zapytałam o jakieś bardziej eleganckie to powiedziała, że takie to są drogie i poszła sobie. Ze sklepu wyszłam bez butów i ze świadomością, że więcej tu nie przyjdę.
Sklep firmowy sieci Tchibo, oprócz kawy i jej pochodnych, wprowadzający na rynek odzież i obuwie pod własną marką. Ocena sklepu: dobry z plusem. Miła, komfortowa atmosfera, bardzo uczynna obsługa, wspaniały aromat kawy towarzyszący zakupom (możliwość konsumpcji kawy i deseru). Odzież sportowa z dobrych gatunkowo materiałów - głównie bawełna z domieszkami. Mankamentem jest tylko ograniczona "rozmiarówka".
Udałam się do banku w celu wyjaśnienia, dlaczego nie mogę zalogować się na Millekonto. Pani uprzejmie spróbowała zalogować się razem ze mną na dostępnym komputerze, ale również nie udało się.
Wówczas wręczyła mi osobiste nowe hasło. Zalogowałyśmy się ponownie i wszystko było już w porządku.
Korzystam z bankowości internetowej i w dniu wczorajszym błędnie wpisane zostało hasło. System się zawiesił. Skontaktowałam się telefonicznie z moim oddziałem banku w Grajewie, w celu odblokowania konta. Pracownicy banku mają jednakowy sposób komunikacji z klientem co sprawia, że wszelkie problemy są załatwiane szybko i profesjonalnie. I tak było tym razem. Po przedstawieniu problemu poinstruowali mnie co zrobić, by odblokować system oraz jak postępować i gdzie się kontaktować gdyby problem się jeszcze pojawiał. Rozmowa była rzeczowa - zajęła ok. 5 minut i przyniosła oczekiwany przeze mnie efekt. Zauważyłam, że pracownik obsługi klienta posługiwał się schematem w rozmowie ze mną, ale nie dało się odczuć sztuczności, która często w takich sytuacjach się pojawia. Jestem bardzo zadowolona z kontaktu z tym pracownikiem.
Dziękujemy za zgłoszenie. Z każdej opinii i oceny wyciągniemy wnioski, aby poprawiać jakość obsługi Klientów.
Jak tylko weszłam...
Jak tylko weszłam do tego sklepu, udałam się na dział odzieży damskiej. Wybrałam bezrękawnik i podeszłam do kasy, aby zapłacić za niego. Pani, która stała za ladą, niezbyt zadowolona, po jakiś 3 minutach, z łaski, zaczęła mnie obsługiwać. Nie potrafiła się nawet zmusić do powiedzenia "do widzenia".
Obsługa kompletnie niezainteresowana klientem. Na zapłacenie za produkty przy kasie trzeba stać przynajmniej 5 min. zanim łaskawie ktoś podejdzie. Do tego znam osobę, która doświadczyła ogromnej niesprawiedliwości w tym sklepie, kiedy to bezpodstawnie oskarżono ją o kradzież produktu, a kiedy okazało się, że błąd popełnił ochroniarz, nie została nawet przeproszona za pomyłkę.
Jest popołudnie niedzielne więc w sklepie nie ma wielu klientów, podobnie personelu. Podchodzę do stojaków z ubraniami damskimi, po prawej stronie od wejścia (po lewej znajdują się ubrania męskie). Przeglądam przez około 3-5 minut, nie zjawia się nikt z hasłem i uśmiechem na ustach "CZY POMÓC?", bez uśmiechu też nie. W zasadzie nie jest to nic złego, bo nie wszyscy klienci to lubią (a pewnie personel o tym wie). Może takie mają standardy? Wybieram płaszczyk za 299 zł, piękny, jasnoszary, efektowny kołnierz, szeroki pasek z okrągłą klamrą (oczywiście szarą), bez żadnych ekstrawaganckich ozdób. Zwykły, prosty, acz elegancki. Niestety, "L", a mój powinien być "S" lub "M". Rozglądam się w poszukiwaniu najbliższego słupa z lustrem, nie chcąc iść przez cały sklep do przymierzalni, w końcu to płaszcz, a nie spódnica. Słup jest, ale płaszcz zbyt duży. I tu już by się przydała obsługa, bo mam pytania. Pozostaję niezauważona, podejmuję poszukiwania sprzedawcy na własną rękę, przechodzę prawie do końca działu damskiego i przy sweterkach - bluzeczkach, znajduję (układającą bluzeczkę w paski) ekspedientkę. Zadaję pytanie, czy dostanę taki i taki płaszcz za tyle i tyle, w rozmiarze "S" lub "M"? Chyba wytłumaczyłam dobrze, o który płaszcz mi chodzi bo ekspedientka nie wyrusza do wieszaka, gdzie wisi płaszcz tylko odpowiada, że "to co wisi to wszystko". Sama dalej mnie nie zachęca, żeby przymierzyć coś innego, nie doradza, NIC! Nie odrywa się też od układania ubrań, może ma mało czasu? Nie ma też w zasadzie kontaktu wzrokowego, więc nie napiszę jaki ma kolor oczu, i to nie tylko z powodu "sklepowego" oświetlenia. Dopiero na moje pytanie, czy może będzie dostawa i kiedy warto zajrzeć, odpowiada, że we wtorek wiec można wrócić we środę i może wtedy poszukiwany płaszcz będzie dostępny w moim rozmiarze. Dalej nie pytam, choć chciałam dowiedzieć się, czy w drugim sklepie (w Galerii Auchan) warto sprawdzić. Dziękuję. Sprzedawczyni, dosyć niska blondynka, ubrana w młodzieżową bluzkę i dżinsy, też dziękuje. Do widzenia.
Udałem się do placówki banku w celu uzyskania informacji o pożyczce ekspresowej. Po wejściu do sali obsługi klienta indywidualnego skierowałem się do doradcy. Niska szatynka o miłym uśmiechu zapytała mnie, w czym może mi pomóc. Przedstawiłem jej mój problem. Ona zaś w sposób wyczerpujący udzieliła mi informacji, łącznie z pisemnymi wariantami symulacji spłat pożyczki.
Po wejściu do salonu prawie natychmiast zainteresowała się mną szczupła, średniego, wzrostu blondynka, oferując pomoc w wyborze poszukiwanego przeze mnie obuwia. Zaprezentowała całość asortymentu obuwia jesiennego, wskazując na poszczególne modele, przedstawiając swoje preferencje. W wyniku takiej prezentacji wyszedłem z przekonaniem, iż dokonałem właściwego wyboru poszukiwanego obuwia.
Dokonywałam drobnego zakupu w perfumerii Sephora - był to pędzel. Ze względu na to, iż były dwa rodzaje danego produktu, trochę się zastanawiałam, który wybrać (różniły się materiałem i ceną). Co prawda żadna z ekspedientek widzących, jak przyglądam się półce nie podeszła z pomocą, ale nie przeszkadzało mi to bardzo, gdyż zdecydowałam sama. Od momentu podejścia do kasy mój kontakt z ekspedientką był na wysokim poziomie. Pani była uprzejma. Do zakupu otrzymałam próbkę gratis. Moje odczucia są pozytywne.
W trakcie maratonu zakupowego w Pasażu Grunwaldzkim postanowiłam odwiedzić sklep Mango. Wchodząc do środka zostałam przywitana przez miłego pana sprzedawcę (zwróciłam na to uwagę, gdyż w wielu sklepach nie zwraca się uwagi na wchodzącego klienta). Moja wizyta w tym miejscu nie była zbyt długa (trwała 5 min.), ale w środku panowała miła atmosfera (grała przyjemna muzyka), sprzedawca udzielił mi informacji w sposób bardzo uprzejmy, a ja wyszłam z przekonaniem, że każdy klient jest dla owej firmy ważny.
Zanim udało mi się złożyć zamówienie, stałam w olbrzymiej kolejce, po ok.15/20 osób do jednego stanowiska, obsługa działała bardzo wolno. Często widziałam, iż osoby, które już dokonały zamówienia, wracały po brakujące produkty. Obsługa nie wykazała się wybitną kulturą w kontakcie z klientem, pozostawia ta kwestia wiele do życzenia, patrząc na konkurencję (obsługa w McDonald's jest na wyższym poziomie). Po złożeniu zamówienia, nie otrzymałam kubeczka, pomimo iż zamawiając zestaw otrzymuje się kubeczek, w celu napełnienia go napojem. Po upomnieniu się, otrzymałam kubek. Nalanie napoju jest dość skomplikowane, ponieważ z wyboru 6 smaków (jeśli dobrze pamiętam) mogłam skorzystać tylko z 3. Reszta nie działała bądź była pusta. Mieszanka pomarańczowa nie posiadała zbyt wiele gazu w sobie, wobec tego smakowała jak minimalna ilość wody z koncentratem pomarańczowym i dużą ilością cukru.
Wizytę w sklepie obuwniczym Deichmann rozpocząłem ze swoją dziewczyną ok. godziny 16:30. W sklepie było bardzo dużo ludzi, było wręcz tłoczno. Po sklepie chodziły pracownice, rozkładały towar oraz dbały o czystość sklepu. Zaczęliśmy oglądać kilka rodzajów butów, rozglądaliśmy się i szukaliśmy czegoś na moją nogę - rozmiar 41. Było bardzo dużo butów o różnej numeracji. Po chwili pani, która rozkładała towar (miała dużo pracy) zauważyła, że się rozglądam, zapytała czy może mi w czymś doradzić. Zaskoczony pozytywnie odparłem twierdząco. Chciałem konkretny model butów, który nie był wyłożony w mojej numeracji. Pani bez grymasu na twarzy sprawdziła, czy znajdują się w magazynie - niestety, nie było ich, ale poleciła mi w promocyjnej cenie inne, podobne (właśnie robiła przeceny). Podziękowałem za udzieloną pomoc i doradztwo. Mimo iż nie dokonałem zakupu wybranych przeze mnie butów i tak wyszedłem ze sklepu bardzo zadowolony, właśnie ze względu na obsługę. Moja partnerka także. Wizyta w tak dużym, pełnym klientów sklepie przy bardzo dobrym doradztwie i zainteresowaniu personelu sprawia, że klient czuje się dowartościowany, zauważony. W sklepie spędziliśmy ok. 30 minut.
Chciałem porady na temat obuwia. Chciałem zakupić obuwie. Nie podeszła do mnie ekspedientka choć dawałem wyraźnie znaki. Stała oparta o szafkę. Minę miała taką, jakby chciała mnie zjeść. Nie otrzymałem porady co do butów, bo nie było nawet momentu, aby taka sytuacja zaistniała.
Po raz trzeci pod rząd odwiedziłam sklep Deichmann w celu reklamacji tej samej pary butów. Ekspedientka, po dokładnym obejrzeniu obuwia, zaproponowała, bym poszukała sobie butów w tej samej cenie w celu wymiany. Odmówiłam i poprosiłam o zwrot pieniędzy. Wszystko przebiegało sprawnie do czasu, gdy ekspedientka zaczęła szukać kopii faktury VAT w segregatorach. Szukanie zajęło ok. 20 minut, a dokument został odnaleziony dopiero przy mojej pomocy.
W sklepie tej firmy kupiłam buty, które miały być prezentem dla mojej siostry. Buty kupiłam nie mierząc ich, a znając tylko rozmiar siostry. Po przymierzeniu obuwia okazało się, że jest zła numeracja i buty są za duże. Chciałam więc wymienić na mniejszy rozmiar. Od pani ekspedientki dowiedziałam się, że jest to niemożliwe ze względu na to, że na podeszwie widać ślady użytkowania. Wyjaśniłam więc, że takie same ślady użytkowania byłby, gdyby siostra przymierzyła buty w sklepie i przeszła się kilka kroków po sklepie. Niestety, buty nie zostały wymienione na pasujący rozmiar. Ja więc zostałam bez prezentu dla siostry, z za dużymi butami i bez 350zł, bo tyle kosztowały buty.
Znam warunki przyjmowania reklamacji i zwrotów ( wymiany) obuwia. Powierzchnia podeszwy butów nie różniła się od innych butów przymierzanych w sklepie. Moim zdaniem buty nie zostały przyjęte na wymianę ze względu na mierzenie ich poza terenem sklepu.
Bank się sprawdza, póki nie trzeba niczego załatwić w okienku. Gdy decydowałem się ustanowić współwłasność konta informowano mnie, że zawsze będę mógł wrócić do konta indywidualnego. Informację potwierdził jeszcze dwukrotnie ten sam pracownik banku. Pokazał mi nawet wewnętrzną korespondencję banku, z której wynikało, że zdjęcie współwłasności będzie rozpatrywane indywidualnie. Ostatecznie współwłasności nie da się zdjąć. Słyszałem też ostatnio, jak pracownica wprowadzała klienta w błąd informując, że jest to stan odwracalny. Tym razem chciałem jednak zrezygnować z karty kredytowej. Podstawowe pytanie, czy zmieściłem się w trzydziestodniowym okresie wypowiedzenia i uniknę naliczenia 70 złotych opłaty za następny rok. W odpowiedzi usłyszałem: Na pewno, nie jestem pewna, na 98%. Wszystko od tej samej osoby. Do tego - seniora. Żadnej jednak wiążącej odpowiedź. Bank nie uznaje bowiem reklamacji, będących skutkiem błędnych informacji udzielonych przez swoich pracowników. Oddałem kartę kredytową. Karta została zniszczona, nie dostałem jednak potwierdzenia, że kartę zwróciłem. Na moją prośbę, powiedziano, że bank zaświadczeń nie wydaje.
Nie szwankuje za to infolinia. Zawsze szybko i fachowo.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.