Wczoraj udałam się na niewielkie zakupy do lidla w lublinie. Od samego początku nie miałam zbyt przyjemnych wrażeń. Brakowało towaru, a jeśli był to haotycznie ułożony. Jesli były warzywa i owoce na stoiskach to strasznie nieładne, poobijane, nieświeżo wyglądające. Chciałam kupić buciki na lato dla swojej córeczki, ale niestety z tego, co zostało, to ciężko było cokolwiek wybrać. Za moment usłyszałam wołanie ochroniarza, aby wszyscy już kończyli zakuoy i udali się do kasy. tak też zrobiłam. Znowu spotkało mnie rozczarowanie. Otwarta była tyko jedna kasa, a przede mną z 4 osoby. W sumie w kolejsce stałam z ok. 15 min. Moim zdaniem można było otworzyc drugą kasę to by rozładowało tę jedą kolejką, ale niestety tak się nie stało. Po odejściu od kasy podziękowałam kasjerce i udałam się do wyjścia. Dobrze, że rzadko robię zakupy w lidlu.
Kiedy weszłam do lokalu było tam bardzo dużo klientów. Ledwo znalazłam jeden wolny stolik. Przyznam, że ten tłum klientów nieco mnie zdziwił, ze względu na to, że był to poniedziałek.
Usiedliśmy przy stoliku. Nastrój w pizzerii był dosyć przyjemny. Kelnerka podeszła do nas i zapaliła nam świeczkę. Nie przyniosła nam menu, więc mój chłopak musiał się po nie sam pofatygować. Wzięliśmy po piwie i wybraliśmy pizzę ze szpinakiem. Piwo dostaliśmy bez żadnego oczekiwania od razu przy zamawianiu. Niedługo na naszym stoliku znalazły się darmowe sosy do pizzy (pomidorowy i czosnkowy)oraz talerze i sztućce.
Minęło około 15 minut. W tym czasie osoby, które składały zamówienia po nas już jadły pizze. Mój chłopak podszedł do baru zapytać się co dzieje się z naszym zamówieniem. Okazało się, że nie ma szpinaku i jeden z pracowników udał się po niego do sklepu więc to może chwile potrwać.
Moim zdaniem jeśli brakowało jakiegoś składnika powinni nas o tym powiadomić znacznie wcześniej. A ogólnie taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, bo skoro coś figuruje w menu to pizzeria powinna być przygotowana, że ktoś zechce to zamówić.
Czekaliśmy kolejne 15 minut, tracąc cierpliwość. W końcu pizza do nas dotarła. Nie usłyszeliśmy nawet słowa przepraszam.
Dnia 3 lipca wybrałem się do Galerii Dębickiej w celu zakupu sandałów męskich. Na miejscu jest kilka sklepów z obuwiem, ja wybrałem się do salonu firmy WOJAS, gdyż zależało mi na solidnych skórzanych sandałach. pierwsze wrażenie po wejściu do sklepu całkiem pozytywne, duży wybór, ceny trochę wysokie chociaż do przyjęcia biorąc pod uwagę jakość wykonania obuwia. Wystrój stonowany, całkiem przejrzyście. Obsługa początkowo w ogóle nie zainteresowana klientem mimo tego że przez dłuższy czas oglądam jedne buty. podchodzą dopiero kiedy ich o to poproszę. Panie nie do końca zorientowane w tym czy mają odpowiedni rozmiar obuwia. Po sprawdzeniu w komputerze okazuje się że jest. Gorzej było ze znalezieniem odpowiedniego pudełka. Trwało to kilka dobrych minut, co niecierpliwego klienta mogłoby wyprowadzić z równowagi. Kiedy znaleziono odpowiednie pudełko (rozmiar 40) okazuje się że sandały są trochę duże. Kiedy proszę o rozmiar 39 okazuje się że obuwie męskie w takim rozmiarze w ogóle nie jest produkowane przez firmę (!). Panie dość ironicznie stwierdziły żebym wybrał się do sklepu dziecięcego. Podsumowują: sklep elegancki, dobrej jakości obuwie. Problem z obuwiem o rozmiarze poniżej 40 numeru. Obsługa dość przeciętna i interesuje się klientem dopiero kiedy sami o to poprosimy.
Zachęcony ulotką reklamową sklepu, jaką zobaczyłem w jednej z darmowych gazet, rozdawanych w mieście, postanowiłem wybrać się na małe zakupy. Zawsze poruszam się z plecakiem. Tym razem był on pusty. Nie pomogły te argumenty, i musiałem go odstawić do depozytu, za zaleceniem ochroniarza. To oczywiście nie była moja pierwsza wizyta w sklepie. Idąc na pamięć po działach trafiłem do kolekcji damskiej. Większość asortymentu była nie tam, gdzie ostatnio. Nie wiem, czemu mają służyć te ciągłe rotacje. Z promocji skorzystałem i kupiłem koszulę dla ojca. Wcześniej ją mierzyłem w przymierzalni, bo ojciec ma takie same gabaryty. Przymierzalnie oczywiście w innym miejscu. Przy kasie obsługiwała mnie bardzo młoda dziewczyna. Zachęcała do zakupu napoju energetycznego robiąc ładne minki. Grunt, że nie była nachalna. Reasumując, minus za rotacje asortymentu i ciągłe zmiany, plus za obsługę.
PRL to mimo nazwy jeden z najlepszych klubów w mieście. Znajduje się właściwie w samym centrum miasta, w bocznej alejce od ulicy Zwycięstwa. Jak na nazwę przystało wystrój klubu jest niebanalny. Na ścianach można zobaczyć stare fotografie czy gazety. Wisienką na torcie jest umieszczony nad dj-ką stary samochód . Oczywiście jest to tylko motyw dekoracyjny , sam klub jest bardzo nowoczesny. Muzyka w klubie to oczywiście starsze kawałki. W tym klubie człowiek wspomina sobie czasy, jak bawił się przy zapomnianych już piosenkach. Duży parkiet zapewnia dobrą zabawę. W klubie organizowanych jest wiele imprez, które mają niepowtarzalny klimat. Piątkowe i sobotnie imprezy obfitują w same nieśmiertelne przeboje, podkreślając klimat lokalu. Ceny rzekłbym wysokie, ale jak szaleć, to szaleć na całego. Gdy ktoś zamierza wybrać się większą grupą, polecam zamówić sobie rezerwacje loży. Te klub jest bezustannie oblegany. Miejsce godne polecenia.
Gliwicka Palmiarnia to miejsce gdzie można bardzo miło spędzić czas. To miejsce obowiązkowe do odwiedzenia dla miłośników fauny i flory. W środku znajduje się tysiące roślin drzew, kwiatów itp. To miejsce, gdzie można zobaczyć unikalne rośliny tropikalne, zgromadzane w specjalnym pawilonie. Znajdziemy tutaj także rosimy użytkowe czy sukulenty. Niewysokie ceny biletów wstępu dają możliwość zaznajomienia się z tym fascynującym miejscem każdej osobie. Klimat w środku jest nie do opisania, trzeba go poczuć osobiście. Chodzą po tym miejscu, ma się uczucie jakby się było w amazońskiej dżungli. Gorąco zachęcam wszystkich do odwiedzenia tego miejsca, nikt nie pożałuje.
Sluzbowo znalazłam się w Ostródzie.Musiałam zrobić zakupy spożywcze-polecono mi Carrefour.Wjechałam na przestronny czysty parking.Weszłam do dobrze klimatyzowanego sklepu.Mimo juz dosc póznej pory stoisko z warzywami i owocami wygladalo imponująco.Duzy asortyment i wszystko poukładane.Mila ekspedientka pomogła mi znalezc szukane przeze mnie artykuły.Szukałam mojej ulubionej herbaty-nie bylo.Pani rozkladajaca towar na polki,poradziła ,jaka herbata będzie najbliższa mojej.Znakomicie doradzono mi na stoisku z gotowymi potrawami -typu obiad.Przygotowanymi na miejscu przez pracowników.Zwrocila moja uwagę czystosc panująca w sklepie i towary ladnie poukładane na polkach.Kiedy przy kasie okazało się,ze nie zwazylam moreli i postanowiłam juz ich nie wazyc-po prostu zrezygnowac.Usmiechnieta pani kasjerka powiedziala,ze sama pójdzie i ze to zaden kłopot.Co uczyniła.Reasumując: czysty zadbany sklep,pelen schludnie poukładanych towarów i miłych,usmiechnietych ludzi.Chętnie robiłabym w takim sklepie codzienne zakupy.
Przepraszam,ale komputer którego używam nie ma polskich znaków.
Pojechałem z córką aby kupić dla niej ochraniacze na kolana i na łokcie, bo coraz lepiej sobie radzi na rowerze, ale także coraz częściej ląduje. Po dojściu na dział z akcesoriami rowerowymi nie znalazłem żadnego pracownika. Pytałem się z działu obok, czy może wiadomo, gdzie mogę jego znaleść. Odpowiedziano mi, że nie wiadomo. Jest to bardzo dziwne, że nie ma osoby odpowiedzialnej za dany dział. Nie tylko ja szukałem pracownika z tego działu. Oprócz mnie szukało jeszcze dwie osoby. Wybór też nie był zbyt ciekawy. Wybrałem jeden z dostępnych modeli dla dziewczyn i dałem dla córki do przymiarki. Niby wszystko było dobrze. Rozmiar niby prawidłowy. W związku z tym się skusiłem na zakup. W domu obejrzałem metkę i się okazało, że rozmiar jest pokazany na dwie różne wielkości osoby. Jest to bardzo dziwne, że jeden rozmiar dla dwóch różnych rozmiarów. Po dokładniejszej przymiarce, będę musiał jutro oddać zakup, gdyż okazał się niezbyt przyjemny w noszeniu. Najgorsze jest to, że brak jest osoby odpowiedzialnej za dany dział, natomiast oznakowanie wprowadza klienta w błąd.
Przed podróżą postanowiłam wstąpić do punktu z tania prasą, aby zaopatrzeć się w jakieś gazety do czytania. Dużym plusem tego sklepu jest lokalizacja, bowiem mieści się on bardzo blisko dworca PKS.
Kiedy weszłam do sklepu byłam jedyną klientką. Akurat jadłam loda, dlatego zapytałam się sprzedawczyni czy mogę wejść z lodem. Powiedziała, że nie ma problemu i zaprasza mnie do zakupów.
Jeśli chodzi o asortyment sklepu to jest tam bardzo duży wybór prasy w atrakcyjnych cenach. Gazety z czerwca można kupić już od 30 gr do 4 zł. Cena zależy od rodzaju gazety. Ja kupiłam cztery gazet i zapłaciłam za nie jedynie 2 zł.
W sklepie panował porządek. Gazety poukładane były tematycznie oraz według ceny. Oprócz gazet była tam również przeglądarka na płyty z muzyką i filmami, które są dodakami do gazet.
Uważam, że tego typu sklepy jest to bardzo dobry pomysł na pozbycie się makulatury w postaci przeterminowanych gazet.
Wstąpiłam tam zrobić jakieś małe zakupy na podróż. Kiedy weszłam do sklepu znajdowały się tam dwie sprzedawczynie. Obie stały na dwóch oddzielnych kasach i obsługiwały klientów. Podeszłam do kasjerki bliżej wejścia. W kolejce stałam bardzo krótko, niecałą minutę. Poprosiłam kasjerkę o małą wodę niegazowaną. Zaproponowała mi Cisowiankę lub Kroplę Beskidu. Wybrałam Cisowiankę o pojemności 0,7l bo nie było 0,5 l. Kupiłam jeszcze herbatniki i na tym skończyłam zakupy. Pracownica cały czas utrzymywała ze mną kontakt wzrokowy i zachowywała się bardzo poprawnie. Podziękowała mi za zakupy i pożegnała się ze mną mówiąc: Do widzenia.
Wybrałam się tam ze znajomą w piątkowe popołudnie na piwo. Ze względu na słoneczną pogodę postanowiliśmy usiąść na zewnątrz pod parasolami. Aby złożyć zamówienie weszłyśmy do środka.
Nie byłam w tym lokalu około miesiąca i zauważyłam bardzo pozytywne zmiany. Przede wszystkim pomieszczenie zostało odmalowane i nowocześnie wytapetowane na jednej ścianie. Zmieniło się również menu. Stare, wyświechtane menu zastąpiono laminowanym, kolorowym menu. Jeśli chodzi o jedzenie w tym lokalu to jest ono dosyć smaczne. Są tam naprawdę duże porcje, spokojnie mogą wystarczyć nawet na dwie osoby.
Zamówiłyśmy piwo, które od razu odebrałyśmy i wyszłyśmy pod parasole. Kiedy weszłyśmy do lokalu, byłyśmy jedynymi klientkami. Jednak zaraz za nami ustawiła się grupa ludzi, która również złożyła zamówienie.
Siedziałyśmy na dworze kiedy podszedł do nas kelner z frytkami. Nie zamawiałyśmy ich i okazało się, że kelner pomylił stoliki. W sumie nie było aż tylu klientów (raptem dwa zajęte stoliki) a mimo tego on strzelił gafę.
Dzisiaj wracałam z pracy pociągiem PKP Intercity relacji Warszawa Zachodnia- Moskwa. Planowany odjazd pociągu jest o godzinie 18.06. Pociąg przyjechał spóźniony ponad 10 minut. Nie było na ten temat żadnej informacji na dworcu. Pociąg został zapowiedziany jakby przyjechał o czasie. Moim zdaniem powinna być ogłoszona informacji o tym opóźnieniu. Przez głośniki nie powiedziano również, że pociąg wjedzie na inny tor niż zwykle.
Kiedy wsiadłam do pociągu musiałam gimnastykować się w wąskim korytarzu, aby ominąć stojące tam dwa rowery. Moim zdaniem zawsze w pociągu powinien znajdować się przedział na rowery czy wózki. Niestety taki przedział jest niezwykle rzadko spotykany.
W pociągu było w miarę czysto. Przyznam, że PKP Intercity wyróżnia się w tym pozytywnie na tle kolei regionalnych.
Podczas mojej podróży nie spotkałam żadnego pracownika kolei. Bilety nie zostały sprawdzone. Natomiast nagłośnienie z radiowęzła w wagonie, w którym siedziałam było nieczynne. To również jest bardzo ważne, szczególnie dla podróżnych nie znających trasy i nie wiedzących kiedy będzie ich stacja docelowa.
Tego upalnego dnia wybrałam się do restauracji McDonalds w CH Malta w Poznaniu na lody w polewie czekoladowej. Stałam w kolejce około 5 minut - wśród ludzi czekających na obsługę panował chaos, nie były to osobne kolejki do każdej z kas, ale jedna ogólna i kilkakrotnie zdarzyło się, że jako pierwszą obsłużono osobę, która dopiero co podeszła do kasy. Gdy w końcu udało mi się przedrzeć do kasy, podszedł do niej chłopak w wieku około 20 lat; na piersi miał plakietkę o treści "Uczę się". Widać było, że nie do końca swobodnie porusza się po swoim stanowisku pracy. Zamówienie składałam razem z koleżanką (która również zamówiła lody). Chłopak podał lody koleżance, po czym dwukrotnie sprawdził w komputerze co musi mi podać. Generalnie był bardzo uprzejmy, widać było, że się stara, ale sądzę, że stres w pierwszych dniach pracy wziął górę. Stosunkowo niska ocena (+2) wynika z faktu bardzo długiego oczekiwania na obsługę i niedbałość o kolejność w obsługiwaniu klientów (myślę, że wyraźnie powinno być zaznaczone, czy obowiązuje jedna kolejka, czy osobna do każdej z kas, a obsługujący powinni zwracać uwagę na to kogo powinni obsłużyć w pierwszej kolejności).
Kiedy zarejestrowałam się na portalu Nasza Klasa dawno, dawno temu - to był zupełnie inny portal niż dzisiaj. Czuło się jakąś radość i panowała tam inna atmosfera. Dzisiaj Nasza Klasa nie polega już na Naszej Klasie, bardziej przypomina Fotkę, czy tego rodzaju portale. Szkoda, że dała się skomercjalizować.
Uwielbiam korzystać z filmwebu, ale jest to uciążliwe. Serwer jest zawsze przeciążony, mało kiedy można znaleźć taki moment, kiedy wszystko idzie w miarę sprawnie. Odświeżanie strony i bezsensowne ponowne logowanie to tutaj normalka. Kiedyś już miałam konto na tym portalu, ale zdecydowałam się je usunąć. Bardzo niemile wspominam kontakt z panią moderator, która konto usuwała. Jakby brakowało jej kompetencji. Poza tym nie mam zastrzeżeń.
Lubię wchodzić na Interię, bo jest tam tyle ciekawych rzeczy, ale... zawsze muszę uzbroić się w cierpliwość. Strony ładują się potwornie wolno i nie wiem dlaczego (inne strony chodzą normalnie). Wkurzające są wyskakujące reklamy, których często nie da się zamknąć, albo trzeba się użerać z nimi przez długi czas. Kiedyś korzystałam z poczty na Interii, ale usunęłam konto. Przez początkowy okres wszystko było w porządku, ale później zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Nie dochodziły do mnie wiadomości, mimo, że skrzynkę miałam pustą; wiadomości też nie docierały ode mnie. Poczta także bardzo często się wieszała. Nie wiem, czy teraz występują takie problemy, ale nie miałabym już ochoty zakładać skrzynki pocztowej na Interii.
Bardzo lubię korzystać z portalu wp.pl Najchętniej zaglądam do zakładki z wiadomościami z kraju, ze świata albo rozrywkowych. Portal bardzo fajnie się "urządził", chociaż często trzeba się męczyć z reklamami na nim wyskakującymi. Korzystam też z poczty na wp.pl i moim zdaniem, jest ona godna polecenia. Czasami ciężko jest mi się z niej wylogować, ale nie mam pojęcia, czy jest to błędem poczty. Tak czy siak, od wp.pl mnie nie odrzuca :)
Mam pocztę w portalu o2.pl już od dłuższego czasu i mogę powiedzieć, że jestem z niej zadowolona. Wszystko jej proste w obsłudze i przejrzyste. Łatwo wszystko odnaleźć. Można skorzystać ze skrótów w klawiaturze i wtedy praca idzie o wiele szybciej. Pojemność skrzynki jest duża, można przechowywać wiele wiadomości. Będąc zalogowanym na poczcie można też korzystać z komunikatora Tlen. Niestety, poczta często się wiesza i wiem, że nie jest to wina mojego komputera, więc chyba serwera o2. Mimo to, warto mieć skrzynkę pocztową w o2.
Do sklepu Empik udałem dnia 01 lipca 2010 ok. godz. 17:50 w Katowicach. Salon ten ma bardzo dużo okien, wszystkie są czyste, a pod nimi na dworze umiejscowione są czarne tablice z napisami. Tablice są chyba stare, mocno obdarte, sprawiają niekorzystne wrażenie. W środku jest tylko jeden telewizor, włączony, brak konsoli do gier. Muzyka gra bardzo cicho. Nie zauważyłem żadnego pracownika ochrony. W sklepie przebywało w czasie mojego pobytu ok. 30 klientów. Żaden z pracowników, oprócz kasjerki, nie obsługiwał klientów.
Po rozejrzeniu się po sklepie, skierowałem się na dział gier komputerowych. Są one zlokalizowane w dwóch miejscach. Moje zachowanie zdradzające niezdecydowanie co do wyboru gry, pomimo, iż minęło mnie kilku pracowników, nie wzbudziło ich zainteresowania. Po kilku minutach poprosiłem o pomoc przechodzącą osobę z obsługi, była to Joasia. Nadmienię, iż wszyscy pracownicy posiadali stroje firmowe i mieli identyfikatory. Joasia orientowała się w grach, zapytała o zainteresowania chłopca i stopień tolerancji na gry rodziców. Innym pracownikiem była Ola, która zajęta była sprawdzaniem jakiś naklejek przy drzwiach. Przechodząc obok Ola zainteresowała się tematem naszej rozmowy, dorzuciła od siebie kilka zdań, widząc jednak bardzo rzeczowo i szczegółowo opisującą gry Joannę – pozostawiła nas, mówiąc, że Joanna jest najlepiej ze wszystkich zorientowana w grach, podziękowała i pożegnała się. To była rzeczywiście bardzo fachowa pomoc, w których sprzedawczyni odwoływała się do moich potrzeb i do swoich osobistych doświadczeń z gier komputerowych.
Zakupiłem grę, przy kasie byłem drugi. Okazało się, iż osoba przede mną wybrała produkt, z którym były problemy w systemie. Kasjerka Iwona przeprosiła mnie i wezwała na pomoc kierownika , który przejął klienta i mogłem być już obsłużony. Była bardzo miła i uprzejma, używała zwrotów grzecznościowych. Wydała resztę bez problemów, zaakowała grę do reklamówki, nie dostałem żadnych ulotek, a paragon wsadziła do reklamówki.
Poziom wyszkolenia pracowników oceniam bardzo wysoko. Są kulturalni i uprzejmi, a informacje, które przekazują okazują się bardzo pomocne.
Jeżeli mają obowiązek sami nawiązywać kontakt z klientami, to tego elementu nie zauważyłem w salonie.
Ponadto kilkukrotnie w drzwiach włączył się alarm, dwa razy jak klienci z zakupami wychodzili, raz jak ktoś wchodził – nie wzbudziło to żadnej reakcji personelu, czym byłem bardzo zaskoczony, bo pisk był dość głośny.
Przed pracą zajechałem na stację, aby zatankować samochód. Po zatrzymaniu się i po rozpoczęciu tankowania podszedł do mnie pracownik, który przywitał się i zaoferował, że zatankuje za mnie. Podziękowałem mu i poinformowałem, że dziś tankuję mało i że zaraz będę kończył. Pracownik podziękował i powrócił do budynku. Po zatankowaniu i po wejściu do śordka stacji, przywitał się ze mną inny pracownik, który podczas nabijania transakcji na kasę zaoferował promocje przykasowe. Nie skorzystałem z tej oferty i pracownik zakończył transkację. Wydając mi kartę, pracownik wręczył mi także paragon. Może to jest dziwne, ale nie na każdej stacji, pracownik daje paragon klientowi, pomimo, że takie są przepisy. Odchdząc od kasy, pracownik pożegnał się i zaprosił ponownie. Pomimo poranka, pracownik był zadbany i posiadał czyste, firmowe ubranie. Podczas rozmowy z klientem, patrzył mu się w oczy.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.