W celu uzupełnienia domowych zapasów udaję się do Tesco. Bardzo duży czysty parking. Strefa wejścia do sklepu również była czysta. W całym sklepie panuje spokój, jest czysto i jest porządek. Produkty równo poukładane na regałach. Prawie nie widać pracowników. Przechodziliśmy kolejnymi alejkami. Wszędzie był porządek. Po zrobieniu zakupów poszliśmy do kas. Przed nami były trzy osoby. Po kilkunastu sekundach zostaje otwarta sąsiednia kasa. Drobna brunetka około 20 lat uprzejmie i sprawnie obsłużyła nas i następnych klientów.
Poszukując produktów niezbędnych do remontu mieszkania odwiedziłem sklep Bricomarche. Duży i czysty parking. Przed sklepem był porządek. Wejście do sklepu również było czyste. W sklepie czysto. Produkty były równo poukładane. Przy każdym napotkanym produkcie było oznaczenie z ceną. Pracownicy ubrani w firmowe stroje przechodzili po sklepie ale trudno było któregokolwiek o coś zapytać. W końcu udało się spotkać pracownika w pobliżu stoiska /wysoki, około 190 cm, ciemny brunet, około 25l./ który na nasze pytanie zdawkowo odpowiada i idzie dalej. Nawet nie próbuje udzielić szczegółowej odpowiedzi. Podobnie byli potraktowani inni klienci /młode małżeństwo z kilkuletnim dzieckiem/. Przy kasie byliśmy sprawnie i uprzejmie obsłużeni.
Wybrałem się na zakupy do sklepu Jysk. Na parkingu i przed sklepem było czysto. Wejście do sklepu również było czyste. Pierwsze alejki przy wejściu zastawione towarami ogrodowymi, które trzech panów wynosiło na ekspozycję przed sklepem. W środku czysto i porządek. Na regałach wiele produktów, w różnych cenach i wzorach. Pomimo dużej ilości wszystkie były dobrze i czytelnie oznaczone. Zapoznaliśmy się z ofertą firanek i zasłon. Mieliśmy kilka pytań i wątpliwości, które fachowo i bardzo uprzejmie rozwiązała Pani z obsługi sklepu /około 25 letnia malowana blondynka z kitką, około 160cm wzrostu/. Po zakończeniu zakupów poszliśmy do kasy. Zostaliśmy bardzo sprawnie obsłużeni przez tą samą Panią. Wychodząc ze sklepu nadal alejki przy wejściu były zastawione. Upłynęło około 20 minut. Nic się nie zmieniło. Trójka panów w strojach firmowych siedziała na ekspozycji mebli ogrodowych i dyskutowała.
Przejeżdżając koło Bricomarche we Wrześni postanowiłem wstąpić i zrobić zakupy. Parking i otoczenie sklepu było czyste. Po wejściu do sklepu również było widać czystość i porządek. Przechodziliśmy przez cały sklep w poszukiwaniu potrzebnych produktów. Produkty były równo poukładane i dobrze oznaczone cenowo. W każdym dziale był duży asortyment produktów zróżnicowanych cenowo. W pewnym momencie zwróciłem się z zapytaniem do pani poprawiającej produkty na pułkach. Pani /Czarnowłosa, krótko ostrzyżona, szczupła, około 160cm wzrostu i około 25 lat, bez identyfikatora/ bardzo fachowo nas obsłużyła. Udzieliła wyczerpujących odpowiedzi i grzecznie zaproponowała inne rozwiązanie naszego problemu. Rozwiązanie to w oparciu o zaproponowane materiały będzie chyba najlepszym z dotychczas rozważanych. Przy kasie nie było kolejki i byliśmy szybko obsłużeni.
Będąc w centrum miasta postanowiliśmy obejrzeć i zrobić zakupy firan. Weszliśmy do specjalistycznego sklepu. Przed sklepem i w sklepie czysto i porządek. Od wejścia oglądaliśmy kolejne firanki. Podeszła do nas Pani /bardzo wysoka szczupła blondynka, około 20l./ proponując swoją pomoc. Kolejne nasze pytania pozostawały bez fachowej odpowiedzi. Pani nie potrafiła na nie konkretnie odpowiedzieć. Po chwili podeszła inna pani, która bardzo fachowo nas obsługiwała. Pokazywała kolejne firanki, proponowała inne wzory i wielkości. Po naszej decyzji sprawnie odmierzyła i zapakowała wybrane firanki. Zaprosiła nas do kasy gdzie również sprawnie nas obsłużyła. Po wyjściu ze sklepu zastanawialiśmy się dlaczego w ładnym sklepie posiadającym fachowy personel ustawiono niekompetentną osobę na wejściu do sklepu?
Z receptą od lekarza specjalisty udałem się po leki do najbliżej napotkanej apteki. Parkując samochód na rynku z daleka był widoczny szyld Apteki Grodzkiej. Okna wystawowe i drzwi były czyste. W środku jak na aptekę przystało również było czysto i porządek. Po jednym kliencie stało przy okienkach. Panie mgr bardzo sprawnie załatwiały kolejnych klientów. Po minucie oczekiwania przyszła na mnie kolej. Obsługująca mnie pani mgr mając wątpliwości z odczytaniem recepty konsultowała zapisy z koleżanką z sąsiedniego okienka. Po ustaleniu nazw leków zapisane leki błyskawicznie znalazły się na ladzie. Pani mgr skanowała leki i udzielała mi wskazówek odnośnie stosowania niektórych leków. Cały czas byłem bardzo uprzejmie i grzecznie obsługiwany. Zakupione leki i paragon otrzymałem zapakowane w torebce foliowej.
Stojąc na wspólnym z innymi sklepami parkingu postanowiłem zrobić zakupy w Netto. Strefa wejścia czysta. Przy napojach i w kilku innych miejsca brudna podłoga. Komunikację po sklepie utrudniają postawione pełne palety z nie rozpakowanymi produktami. Stoiska z produktami "przemysłowymi" nie prezentują się ładnie. Produkty nierówno ułożone, robią wrażenie bałaganu. Po zrobieniu zakupów poszedłem do kasy. Byłem piąty. Pomimo dużej kolejki nie otwarto drugiej kasy. Przy kasie szczupła brunetka, około 25 lat bardzo sprawnie i grzecznie obsługiwała kolejnych klientów.Kolejka przez cały czas utrzymywała się w takiej samej długości.
Noszę się z zamiarem wymiany starego sprzętu. Interesuję mnie sprzęt RTV i AGD. Widząc z daleka duży szyld podjechałem pod sklep Multi RTV AGD w Wolsztynie. Na parkingu czysto i wolne miejsca. Po wejściu do sklepu daje się zauważyć ład i porządek. Produkty ładnie ustawione poszczególnymi asortymentami. Przy każdym produkcie niezbędne informacje techniczne i cena. Po zrobieniu kilku kroków przy lodówkach podeszła do mnie miła pani z propozycją udzielenia pomocy w wyborze sprzętu. Podziękowałem i poszedłem oglądać dalej. Po wejściu w strefę RTV kolejna miła pani podeszła również z propozycją pomocy w wyborze sprzętu. Po moim podziękowaniu bez narzucania się grzecznie odeszła w inne miejsce. W całym sklepie było czysto i panował przyjemny nastrój.
Urządzając mieszkanie zainteresowałem się ofertą tej firmy. Postanowiłem podjechać i naocznie zobaczyć pełną ofertę, która od jakiegoś czasu mnie zainteresowała. Na wejściu powitał mnie Pan /około 45 lat, szczupły, szpakowaty/. Na Jego uprzejme propozycje udzielenia mi pomocy odpowiedziałem, że chciałem zobaczyć ich ofertę. Podziękowałem za pomoc i przeszedłem przez sklep oglądając szczegółowo interesujące mnie meble. Pod koniec oglądania zauważyłem że ten Pan dyskretnie obserwuje klientów. Na zakończenie postanowiłem podejść i zapytać o kilka szczegółów. Pan z obsługi już miał przygotowane dla mnie zestaw materiałów reklamowych i sam bez pytania udzielił mi odpowiedzi na kilka nurtujących mnie pytań. Udzielił również fachowych odpowiedzi na kolejne moje pytania i wręczył kolejne ulotki reklamowe zapraszając do dokonania zakupów w ich sieci.
Przebywając w pobliżu Biedronki postanowiłem zrobić zakupy.Wjechałem na duży parking wspólny dla kilku sklepów znajdujących się w pobliżu. Bez problemu znalazłem miejsce do zaparkowania przy sklepie Biedronki. Po wyjściu z samochodu na parkingu były widoczne papierki i niedopałki. Przed wejściem stało dwóch dobrze zbudowanych ochroniarzy odstraszających od sklepu. Palili papierosy. Wokół kosza stojącego przy wejściu brudno. Podłoga na alejce z napojami brudna. Na paletach folie po opakowaniach zbiorczych. Zaskoczeniem były regały z nabiałem i wędlinami. Na wszystkich opuszczone szczelne zasłony. Nie wiadomo czy można brać produkty odchylając zasłony, czy to wszystko zakazane dla klienta. Po zrobieniu zakupów podchodzę do wolnej kasy znajdującej się po lewej stronie. Pani kasjerka /wysoka blondynka/ niezbyt grzecznie odsyła mnie do kasy nr 1 wołając do kasjerki "Agnieszko obsłuż". Faktycznie byłem obsłużony bez zachowania standardów obowiązujących w tej sieci. Byłem obsłużony tak jak kiedyś bywało w tzw. GS-ie. Po wyjściu ze sklepu zastanawiałem się czy temperatura powietrza /faktycznie było gorąco/ tak może zmienić zachowanie personelu ? Czy temperatura może zniszczyć wypracowywane przez wiele miesięcy standardy JAKOŚCI OBSŁUGI w sieci Biedronki ?
Przeglądając informacje na stronach Portalu Wirtualna Polska zaciekawił mnie pewien artykuł. Przeczytałem. Okazał się bardzo ciekawy. Po pewnych przemyśleniach nasunęło mi się kilka istotnych uwag, które chciałem umieścić w komentarzu do tego artykułu. Napisałem kilkanaście słów i chciałem wysłać. Tutaj ku mojemu zdziwieniu pokazał się komunikat o zapoznaniu się z regulaminem Serwisu FORUM w Portalu Wirtualna Polska. Może nie było by w tym nic dziwnego. Rozpoczynam czytanie a tu samo "wodolejstwo". Było tego 9 /słownie dziewięć stron maszynopisu/. Po zapoznaniu się z częścią tego "DZIEŁA" doszedłem do wniosku, że nie ma sensu dalej czytać bo szkoda czasu. Doszedłem do wniosku, że Właścicielom PORTALU WP nie zależy na komentarzach ludzi odpowiedzialnych piszących komentarze. Zależy im tylko na nieodpowiedzialnych szybko i bezmyślnie naciskających klawisze i piszących "jakieś" komentarze.
Zaczarowana, na żółto paląca się lampka zmusiła mnie do zjechania na najbliższą stację paliw. Podjechałem pod dużą stację, lecz wszystkie punkty tankowania były zajęte. Zauważyłem odjeżdżający samochód i podjechałem pod wolny dystrybutor. Wokół czysto i porządek. Po zatankowaniu udałem się do środka. Tutaj również czysto i porządek, ale przed kasą tragedia. Jestem 7 w kolejce. Pani J. /blondynka około 25l./ uwija się przy kasie i przy sprzedawanych parówkach. Przede mną widmo kilkunastominutowego oczekiwania. Po około 2 minutach przyszedł Pan A. wspomóc koleżankę. Kolejka błyskawicznie została rozładowana. Klienci zostali szybko, sprawnie i grzecznie przez w/w osoby obsłużeni.
Interesuje mnie Renault Scenic. Noszę się z zamiarem zakupu tego samochodu. Przejeżdżając zauważyłem salon Renault. Postanowiłem zatrzymać się aby wstąpić do salonu i dokładnie obejrzeć interesujący mnie model samochodu. Wjechałem na parking i zaparkowałem samochód. Na parkingu stało kilka samochodów firmowych. Po ich obejrzeniu wchodzę do środka, aby uzyskać więcej informacji. Oglądam wymarzonego Scenica, wchodzę do środka. Po kilku minutach wychodzę, idę do Megane. Oglądam z zewnątrz i wchodzę do środka. Po kilku minutach wracam do Scenica. Oglądam, wyjmuję ulotkę ze stojaka, czytam i wchodzę powtórnie do środka. Siedzę kilka minut. Mam kilka pytań i wątpliwości, które chciałbym rozwiązać. W dwu boksach sprzedaży siedzą panowie. W pierwszym w ciemnym garniturze, w drugim w jasnym garniturze. Siedzą i nudzą się, "coś" robią na komputerach, gdzieś wydzwaniają, kręcą się po pomieszczeniu. Nie interesuje ich co się dzieje w samochodach w salonie. Po ponad 20 minutowym pobycie w salonie zastanawiam się nad użytkowaniem tej marki, nad ewentualnym serwisem. Dochodzę do jednoznacznych wniosków. Jaka obsługa przed, taka sama będzie po zakupie. Z takim przekonaniem opuszczam salon wymarzonego samochodu.
Interesuję się nabyciem nowego samochodu. Przejeżdżając postanowiłem wstąpić do salonu Toyoty. Samochody tej marki interesują mnie od pewnego czasu. Po wejściu do salonu daje się zauważyć czystość i porządek. Handlowcy byli zajęci omawianiem pojazdów z innymi klientami. Poczekałem chwilę oglądając interesujące mnie pojazdy. Po chwili podszedł do mnie i grzecznie zagadując p. D. K. Udzielał wyczerpujących odpowiedzi prowokując mnie do wskazywania kolejnych problemów i zadając pytania wskazywał na kolejne korzyści elementów interesującego mnie samochodu. Dzięki stosunkowo krótkiej dyskusji zobaczyłem cały interesujący mnie samochód, zapoznałem się z niezbędnymi szczegółami dotyczącymi eksploatacji i nabycia tego samochodu. Zostałem przekonany o korzyściach płynących z posiadania wybranego modelu samochodu i zdecydowałem się na ten wybór i zakup. Aby spokojnie w domu sobie przejrzeć otrzymałem komplet niezbędnych materiałów, łącznie z numerami telefonów.
W dniu 12-08-2009 wysłałem do ORANGE e-maila że "od kilku miesięcy mam telefon C3050.
Wchodząc na swoją stronę w ORANGE nie mogę ustawiać swego telefonu na tej stronie.
Po otwarciu się okienka są różne telefony do wyboru /starsze i nowsze modele/ ale nie Samsung C3050, który od kilku miesięcy jest rozprowadzany."
Przez wiele dni było cicho. Początkowo myślałem że chyba coś zrobiłem nie tak i informacja nie
została wysłana. Już zapomniałem o tym zgłoszeniu. Nagle, dziś /tj. 21,12,2009/ dostaję wiadomość że: " uprzejmie informuję, iż Pana zgłoszenie zostało przekazane do administratorów serwisu
www.orange.pl. Dziękujemy za przekazane uwagi. Przykro nam, ale nie jesteśmy w stanie określić kiedy posiadany przez Pana model aparatu zostanie dodany na stronie."
No i mamy refleks żółwia na autostradzie. Tak wielka i poważna firma ma "SUPER SERWIS", który potrafi odpowiedzieć, że nic nie wiemy kiedy zostanie ujęty na wyświetlaczy produkt, który oferowany
jest przez Tą firmę od chyba roku.
Brawo - ale to chyba to należy nazwać SABOTAŻ.
Od wielu lat posiadam telefon w sieci Orange. Od pewnego czasu coś złego działo się z moim telefonem. Wczoraj pojawił się dziwny komunikat, że karta SIM uległa uszkodzeniu. Telefon się zawiesił. Wszelkie próby wyjmowania karty i baterii nic nie dawały, Przekładka karty na inny telefon też nic nie daje. Dzwonię z innego telefonu na infolinię. Miły głos informuje mnie że niezbędna będzie wizyta w salonie. W poniedziałek udaję się do salonu w którym wcześniej załatwiałem wszelkie inne sprawy. Tutaj bardzo miła obsługa informuje mnie że ten problem nie leży w ich kompetencji i aby to naprawić muszę udać się do salonu "firmowego Orange". Otrzymuję informację z adresami gdzie mi to naprawią. Salony takie znajdują się tylko w "byłych miastach wojewódzkich". Aby dokonać naprawy czeka mnie podróż około 50 km, choć wszelkie inne sprawy związane z przejściem, przeniesieniem numeru itp. związane z pozyskaniem nowego klienta można załatwić w jednym z wielu salonów znajdujących się na miejscu, lub w najbliższej okolicy. W związku z tym że chciałem zachować numer decyduję się na tą naprawę. Decyduję się na marnowanie czasu i kasy na dojazd. Na miejscu spotykam się również z miłą obsługą, która uprzejmie, szybko i bezpłatnie upora się z moim problemem. Dowiaduję się, że moja karta SIM jest już przestarzała, dziś są o wiele lepsze. Obserwując wszelkie wykonane czynności nasuwa się szereg wątpliwości związanych z taką procedurą. Takie podejście, takie procedury wskazują na lekceważenie starych klientów kosztem pozyskiwania nowych. Podobne czynności obsługi mnie lub znajomych wcześniej były wykonywane w salonach miejscowych.
Mam konto w banku PKO BP. Od kilku lat korzystam z elektronicznej bankowości internetowej.
Bank obraca bardzo dużymi kwotami, ma wielu klientów. Moje obserwacje i obserwacje moich znajomych wykazują, że bank w ogóle nie dba o starych klientów. Trochę walczy o „złapanie” nowych. Robi wrażenie jakby starych klientów miał z musu, z potrzeby posiadania banku przez klienta. Często odnosi się wrażenie, że w oczach banku klient musi być tylko w PKO BP. Zapominają, że klienci mogą korzystać z usług innych banków.
Cały czas, a szczególnie w ostatnim czasie dużo się dzieje ciekawych rzeczy w banku. Każdy miesiąc przynosi aktualności ogólnopolskie i regionalne, w każdym miesiącu są komunikaty dla klientów. Informacje te nie zawsze się zauważy, ponieważ wchodząc na stronę internetową wykonujemy tylko niezbędne operacje na koncie nie wczytując się w informacje znajdującego się na ogólnych stronach banku. Bank organizuje WIELKIE KAMPANIE REKLAMOWE na które wydaje setki tysięcy złotych. Skierowanie są one do publiczności, chyba tylko do nowych klientów. Starzy klienci są tylko do tego aby za to wszystko pośrednio płacić.
Każdego kilkuletniego klienta bank doskonale zna. Wie co może go zainteresować.
Bank ma mój i wielu innych klientów adres internetowy i ekstra informacje może i powinien przesłać na konto e-mail. Taka reklama NIC NIE KOSZTUJE. Wystarczy jeden rozsądny informatyk i za naciśnięciem jednego przycisku można trafić do tysięcy odbiorców. Takiej formy reklamy jeszcze w tym banku nie zauważyłem. Pokazują się pośrednie, zlecane określonym podmiotom gospodarczym reklamy. Kosztują one zapewne setki tysięcy złotych.
Nie sądzę aby taka potęga jak PKO BP miał „tak słabych informatyków”, którzy nie potrafią zrobić automatycznego wysyłania do określonej grupy docelowej e-maila. Uczeń podstawówki, no na pewno gimnazjum potrafi wysłać pocztę do wielu odbiorców. PKO BP ma chyba za dużo pieniędzy. Przytoczone moje obserwacje pokazują że chyba ma zbyt rozrzutne kierownictwo, które zupełnie nie chce, choćby trochę pokazać się ze strony właściwej gospodarności. Kierownictwo, które zupełnie nie liczy się z opinią klientów.
Dziękujemy za zgłoszenie. Z każdej opinii i oceny wyciągniemy wnioski, aby poprawiać jakość obsługi Klientów.
W banku PKO...
W banku PKO BP mam konto. Od kilku lat mam dostęp i korzystam z bankowości elektronicznej - internetowej. W każdej chwili mogę wszelkie nowości zobaczyć i mogę się z nimi zapoznać. Ponadto bank ma mój adres internetowy i ekstra informacje może przesłać na moje konto e-mail.
W dniu dzisiejszym dzwoni do mnie bardzo uprzejma Pani z informacjami na temat „ekstra pożyczki”?
Informuje mnie, że bank zna moją zdolność kredytową i proponuje mi udzielenie określonej pożyczki.
I tutaj pokazuje się zły „szablon” i brak pełnego merytorycznego przygotowania dokumentacji do takich rozmów, bo skoro zna to powinna wiedzieć, że mam tzw. kredyt odnawialny w ogóle nie wykorzystany, który kilka dni temu został odnowiony na kolejny okres i nowa pożyczka nie jest mi potrzebna, bo z jednej już mogę korzystać. /w PKO BP kredyt odnawialny jest to pożyczka wykorzystywana wg. uznania klienta do określonej wysokości, mogę spłacać i od nowa się zadłużać/
Jeśli już bym się zdecydował na propozycję tej Pani, to prawdopodobnie ta nowa pożyczka nie byłaby udzielona, ponieważ ponad kwotę proponowanej ekstra pożyczki mam możliwość zaciągnięcia kredytu odnawialnego a wtedy byłyby dwie pożyczki w mojej podwójnej zdolności kredytowej na co bank by sobie nie pozwolił. A więc nieprawdziwe informacje telefoniczne w wykonaniu tej Pani.
Trochę dziwi w dzisiejszych elektronicznych czasach generowanie przez informatyków PKO BP niepełnych i błędnych raportów do serwisów telefonicznych.
Poza tym trochę nieładnie wygląda jak w imieniu tak poważnej firmy jaką jest PKO BP ktoś dzwoni z zablokowanym wyświetlaniem własnego numeru telefonu./tak stosują firmy „kogucik”/.
Dziękujemy za zgłoszenie. Z każdej opinii i oceny wyciągniemy wnioski, aby poprawiać jakość obsługi Klientów.
Restauracja znajduje się...
Restauracja znajduje się w nowym centrum handlowym FACTORY. W restauracji wszystko nowe i ładnie urządzone, kelnerzy ubrani w czyste i równe stroje sprawnie załatwiają poszczególnych klientów. Dania smaczne i ładnie podane. Restauracja bierze udział w konkursie promocyjnym organizowanym przez centrum handlowe FACTORY. Zrobiłem spore zakupy w jednym ze sklepów centrum handlowego. Na stanowisku konkursowych centrum handlowego otrzymałem kilka kuponów promocyjnych do realizacji w restauracji SPHINX. Udaliśmy się do restauracji pokazując kupony promocyjne. Złożono zamówienie na posiłki dla kilku osób. Kelner wydrukował to jako jedno zamówienie i przy zapłacie, która odbywała się w momencie przyjmowania zamówień stwierdził, że może zrealizować tylko jeden kupon, a pozostałe kupony może zrealizować przy innych zamówieniach. Na to ja stwierdziłem że niech ten paragon anuluje i wystawi kilka, na każdy kupon promocyjny oddzielne. Przecież nic nie zostało jeszcze zrobione poza nabiciem na komputer. Muszę tu zaznaczyć, że wartościowo byłoby to zgodne z zasadami promocji, nawet ze sporym zapasem. Na to usłyszałem odmowę, stwierdził że nie może anulować paragonu, bo tak jest w firmach takich jak ta restauracja. Na to ja tłumaczę, że w każdej firmie czy to państwowej czy prywatnej każdy paragon można anulować i jeśli zachodzi potrzeba wystawić nowy. Tym bardziej, że jest to na etapie przyjmowania zamówienia a nie po zakończonej konsumpcji. Podeszli jego koledzy inni kelnerzy, również ten fakt potwierdzali, że nie mogą anulować paragonu i muszą go dalej realizować. W końcu zrealizowaliśmy to zamówienie nie wykorzystując kilku kuponów promocyjnych.
Podsumowując, coś tu nie gra?
Firma działa wbrew ogólnym zasadom księgowości i prawom konsumenta do rezygnacji z niezrealizowanego zamówienia.
Albo, restauracja występując w promocji przeszacowuje swe siły w akcji promocyjnej w centrum i realizację chce ograniczyć do minimum, nadużywając zaufania Centrum Handlowego FACTORY i jego klientów.
Od wielu lat mam różne ubezpieczenia w PZU. Od pewnego czasu związane jest to z tym samym agentem, który dba o terminowe załatwianie moich spraw. Niektóre ubezpieczenia np. komunikacyjne na kilkanaście dni przed terminem otrzymuję pisma z odpowiednimi dokumentami z centrali PZU. Pomimo tego również z pewnym wyprzedzeniem otrzymuję informację od agenta, z którym umawiamy się na określony termin w celu finalizowania kolejnej umowy. Z usług tej firmy jestem zadowolony. Nie miałem żadnych problemów. Opiszę tutaj np. przypadek kolizji drogowej. Moment nieuwagi, poślizg i w rowie rozbity samochód. Wioska, daleko do miasta i jeszcze dalej do domu. Nikomu nic się nie stało. Co robić? Dzwonię pod nr alarmowy PZU. Tutaj bardzo uprzejmie zostaję poinformowany o wszystkich czynnościach jakie mam wykonać, podaję namiary miejsca. Po kilkudziesięciu minutach podjechał samochód, który holował mój uszkodzony samochód do uzgodnionego ze mną warsztatu.
Na miejscu otrzymuję telefon z informacją o terminie przyjazdu rzeczoznawcy. Następnego dnia ocena samochodu przez rzeczoznawcę, który wstępnie poinformował mnie o wynikach pracy i procedurach z tym związanych. Po kilku dniach otrzymuję dokumenty i na konto wpływa gotówka wynikająca z wyceny szkody. Rozmawiam z mechanikami, którzy będą naprawiać. Stwierdzają że trochę mało ale odwołanie tylko przedłuży procedury i może dostanę trochę więcej. Jednocześnie oświadczają że jeśli zastosują części zastępcze to powinno wystarczyć. Faktycznie wystarczyło. Podobnie i sprawnie został obsłużony mój znajomy w trochę innym przypadku. Jedno co mnie trochę denerwuję to strony dokumentów do zapoznania się. Dla mnie i wielu moich znajomych to tzw. „czarna magia” z którą firma powinna coś zrobić aby to trochę zmniejszyć i być bardzie zrozumiałym dla przeciętnego człowieka.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.