Coraz bardziej lubię aptekę Galen. Początkowo nie podobał mi się jej surowy a może raczej zbyt oszczędny wystrój. Byłam przyzwyczajona do innego, tradycyjnego wyglądu aptek. Teraz się do niego przyzwyczaiłam i przekonałam. Apteka mieści się zaraz po prawej stronie od głównego wejścia. Jest przestronna i wygodnie robi się tu zakupy. Jest w niej dużo miejsca. Zawsze jest tu czysto i bardzo jasno. Apteka jest dobrze oświetlona. Jednak najwazniejszymi plusami tego miejsca jest jego personel oraz ceny leków. Panie farmaceutki szczególnie te starsze..hmm..powiedzmy stażem pracy i doświadczeniem :) są bardzo profesjonalne. Mają bardzo dobry kontakt z każdym klientem. Umieją porozmawiać i doradzić. Farmaceutka dziś mnie obsługująca była ubrana nienagannie. Miała czysty biały fartuch z widocznym identyfikatorem. Wyglądała na bardzo zadbana. Zostałam przez nią przywitana już od progu miłym uśmiechem i słowami: Dzień dobry. Potem poprosiłam o leki. Były one bez recepty ale pani zapytała mnie dla kogo one maja być i czy znam sposób dawkowania. Biorę te leki od lat więc podziękowałam za troskę. Poinformowałam, że chcę zapłacić kartą i poprosiłam o wystawienie mi faktury za leki. Pani bardzo sprawnie przeprowadziła transakcję i wydrukowała fakturę. Zapakowała moje leki i grzecznie podziękowała mi za zakupy. Dodam, że ceny w tej aptece są naprawdę o wiele niższe niż w innych aptekach. Sprawdzam to za każdym razem. Opłaca się nawet przyjechać tu z innego osiedla by tu zrealizować receptę. Warto to sprawdzić! Polecam!
Niedługo Walentynki. Święto to przyjęło się także w naszym kraju...w naszym mieście...w naszych sklepach...i chyba i trochę w nas samych ;) Z okazji walentynek Galeria Viva ogłosiła walentynkowe promocje. Udział w tym przedsięwzięciu wzięły wszystkie sklepy mieszczące się w Galerii m.in. Stokrotka, Pepco, Parada, Pokusa, Apteka Galen i inne punkty. Oferują one duże upusty i promocje z tej okazji. W skrzynkach niektórzy znaleźli ładne reklamy- zaproszenia do Vivy na zakupy.Galeria wygląda bardzo ładnie. Wszystkie sklepy są przystrojone jak na to święto przystało w kolorze czerwieni, w serca, kwiaty...Warto było dziś zajrzeć do Galerii. Promocje trwają do 14 lutego ;)
Pepco w galerii Viva przy ulicy Zygmuntowskiej 4. Lubie tu zaglądać nawet kiedy nie planuje nic kupić. Sklep jest duży i dość przestronny. Odzież jest rozmieszczona na wieszakach i półkach z pomysłem. Łatwo wszystko znaleźć. A kiedy jakiś klient mimo to ma jakiś kłopot śmiało może prosić o pomoc panie ekspedientki. Są miłe i bardzo uprzejme. zawsze są chętne do pomocy. Dziś sama byłam świadkiem jak starsza pani nie mogła znaleźć odpowiedniego rozmiaru rajtuzek dla wnuczki. Podeszła do jednej z ekspedientek. która układała zabawki na półkach. Ta z miłym uśmiechem i uwagą wysłuchała starszej pani. A potem razem z nią podeszła do półki z rajtuzkami dla dzieci. Ekspedientka była bardzo uprzejma. Szybko pomogła klientce. Był to naprawdę miły widok. Ale tu jest chyba tak zawsze. Nigdy nie słyszałam złego słowa na ekspedientki z Pepco. Wręcz przeciwnie są bardzo chwalone. Także sklep. Za dobry urozmaicony towar i przystępne ceny. Warto tu zaglądać i robić zakupy.
Często zaglądam do Orzecha. Jest położony w dobrym miejscu, przy głównej ulicy. Dziś parking był dobrze odśnieżony pomimo, ze sporo sypało. W środku także czysto i przyjemnie. Koszyczki przy wejściu na sklep były tylko dwa. Jednak świadczyło to o tym, że wielu klientów robi o tej porze tu zakupy. Dla mnie koszyczka niestety brakło. Wzięłam swoja reklamówkę i do niej wkładałam swoje zakupy. Podeszłam na stoisko z nabiałem. Towaru było dużo. także pracownica stojąca obok mnie jeszcze uzupełniał półki. Jakiś czas nie byłam w Orzechu. Dziś zauważyłam, że ceny wielu produktów znacznie poszły w górę. Hmm..to ten "sławny" VAT daje się nam wszystkim we znaki ;) Między półkami sporo klientów jednak jest tu na tyle miejsca, ze wygodnie można się wyminąć. Ti lubię w Orzechu. swobodę zakupów. Wszystko jest tu dobrze przemyślane. Na stoisku z pieczywem małe braki. To znaczy mały wybór chleba i bułek o tej porze. Szczególnie bułki as w opłakanym stanie. Leżą tu chyba od rana i są po-prostu wysuszone. podobnie jest ze słodkimi bułeczkami i paczkami. Powinien ktoś pomyśleć o przykryciu takiego pieczywa by dłużej zachowało swoją świeżość. Myślę, że było by to też bardziej higieniczne. Przy kasach spore kolejki. Kasjerki obsługują dość szybko ale są bez uśmiechu, bez zaangażowania, bez chęci do..czegokolwiek.
Będąc w tej okolicy wstąpiłam do Dory. Przypomniałam sobie, że skończył mi się zmywacz do paznokci i lakier. Na stoisku kosmetycznym było kilka klientek. Obsługiwały jednak trzy panie wiec kolejka przesuwała się bardzo sprawnie. Obsługująca mnie ekspedientka odpowiedziała z uśmiechem na moje powitanie i zapytał w czym może mi pomóc. Poprosiłam o zmywacz i by pokazała mi białe lakiery do paznokci. Pani zapytała czy ma być to lakier matowy czy perłowy i do jakiej ceny może on być. Pokazała mi potem kilka lakierów różnych firm. Wybrałam dwa. Pani skasowała mój towar i podała mi paragon wraz z reszta. Potem grzecznie podziękowała za zakupy. Odchodząc rozejrzałam się jeszcze po sklepie. Półki były zapełnione. Towar ładnie ułożony a większość cen widoczna. Stoisko było bardzo ładnie utrzymane i czyste. Zwróciłam także uwagę na ładna wystawę. Lubie ten sklep.
Spodziewaliśmy się w sobotę gości więc wstąpiłam do Orzecha kupić jakąś fajna wędlinkę. Wzięłam koszyczek i poszłam prosto na stoisko mięsne. Była spora kolejka choć obsługiwały dwie ekspedientki. Jednak panie nie spieszyły się. Jakby nie wpadły jeszcze w rytm pracy w nowym roku ;) Miałam czas by przyjrzeć się jak wygląda stoisko. Niestety był bardzo mały wybór towaru. Zwróciłam uwagę także na inny fakt. Lodówka w której wykładany jest towar: mięso i wędliny jest dość wysoka i stanowi równocześnie szklana ladę. Na nią właśnie ekspedientki kładą zważony już i zapakowany towar. Czasem podają go prosto do ręki klienta ale jest to rzadko. Lada ta była bardzo brudna. Była cała w tłustych plamach. Mimo, ze towar jest pakowany nie uchroni to od wybrudzenia lady. Powinna być ona raz na jakiś czas przetarta, umyta. Jednak widać, że panie ekspedientki o tym zapominają. Mojej ulubionej kiełbasy nie było. Wzięłam inną. Pani zachwalała, że jest świeża i równie smaczna. Niestety w dom po rozpakowaniu okazało się ,że była nieświeża. Można nawet rzec, że była stara i wyglądała bardzo nieapetycznie. Miałam ochotę sic z powrotem do sklepu, żeby ją pokazać ekspedientce i oddać ale nie miałam już na to czasu. Zawiodłam się tym razem na Orzechu a raczej na stoisku mięsnym. Dwója z minusem!
Ostatni dzień roku...Jeszcze kilka godzin...byłam w Tesco zrobiłam tam zakupy. Było miło, sprawnie, tanio i przyjemnie. Pomyślałam nieźle kończy się ten rok. Nooo..niestety! Wstąpiłam jeszcze na stację benzynowa Orlen przy ulicy Sienkiewicza. Tu już nie było takich plusów. Przy dystrybutorach kolejki. Ale to jeszcze rozumiałam. Koniec roku a zapowiadają podwyżki paliwa więc...Niestety gdy poszłam płacić było jucz mniej przyjemnie. Kolejka disc duża. Przesuwała się bardzo bardzo powoli. Obsługiwała tylko jedna pracownica. Kiedy przyszła moja kolej pracownica rzuciła w moja stronę słowa: z którego? Hmm..domyśliłam się , ze chodzi o stanowisko tankowania. Grzecznie odpowiedziałam. Potem pani zaczęła rozmawiać z koleżanką również pracownica stacji. Rozmawiały o sylwestrze o kreacjach i dobrze się przy tym bawiły. A kolejka stała. A ja czekałam na zakończenie obsługi. Ja też wybierałam się na sylwestra ;) Pracownica była nieuprzejma. Sprawiał wrażenie jakby klienci jej bardzo przeszkadzali. Nie odpowiadała na powitanie klientów. Miała bardzo niezadowoloną minę. Może miała inne plany co do tego dnia a właściciel kazał jej przyjść do pracy? Tylko dlaczego odgrywała się na klientach? Duży minus!
Sylwester 2010...koniec roku tuz tuż! Wszyscy jakby w lekkim " amoku" ;) Wzmożony ruch na ulicach i w sklepach. Pogoda także dziwna..śnieg...mróz...a także deszcz... Nie mogłam otworzyć samochodu! Zamarzły zamki i...Nie miałam odmrażacza...W pobliskim sklepie gdzie trwał już remanent. Udałam się do Tesco. Na parkingu sporo samochodów ale o tej porze i w taki dzień było to do przewidzenia. W środku duuuży ruch. Zabrakło małych koszyczków a i wózków stało niewiele. Pobiegłam do półki z akcesoriami dla samochodów. Tu nie było kolejek. Tylko kilku panów oglądało tzw.skrobaczki do szyb. Ja najpierw podeszłam do półki z odmrażaczami. Niestety nie było dużego wyboru. Tylko jeden rodzaj. Wzięłam to co było. Skrobaczki były już w różnych firm, różnego gatunku i różnej jakości. Niektóre wykonane tandetnie. Bałabym się "powierzyć "im szyby mojego ukochanego autka ;) Zastanawiam się po co w ogóle kłaść taki towar na półki. Gołym okiem widać, że chyba nikt tego nie kupuje. Wybrałam skrobaczkę przy której widniała cena 13.99. Natomiast przy kasie okazało się, że zapłaciłam za nią połowę mniej, bo 6.99. Dla mnie to nawet lepiej ;) Nie miałam czasu na chodzenie po sklepie. Zauważyłam tylko wzmożony ruch przy specjalnie zorganizowanym stoisku z alkoholem. Był tu naprawdę bardzo duży wybór asortymentu. Klientów także bardzo dużo. A panie sprzedawczynie miały sporo pracy. Jednak obsługiwały ze spokojem i z uśmiechem. Przy kasach także tłumy. Klienci mieli pełne kosze. Choć zdarzali się tacy, którzy przypomnieli sobie o czymś drobnym na ostatnio chwilę. Stojąc obserwowałam sklep i otoczenie kas. Wszędzie było czysto. Widać było także dużo pracowników na sklepie. Towaru na pólkach sporo, choć zdarzały się braki w asortymencie. Jednak przy ostatnich godzinach starego roku nikogo to raczej już nie dziwiło. Pani kasjerka była bardzo uprzejma. Bardzo sprawnie obsługiwała klientów. Witała ich i żegnała z uśmiechem. Dziękowała także za zakupy. Życzyłam jej dobrego nowego roku podziękowała mi serdecznie i odwzajemniła się. Ostatnie zakupy w 2010 roku w Tesco zaliczam do udanych. Oczywiście znowu tu wrócę.
Salonik Kolportera mieści się w Tesco. Z zewnątrz prezentuje się bardzo ładnie. W środku jest jeszcze lepiej. Pomieszczenie jest czyste i dobrze oświetlone. Prasa czytelnie rozmieszczona w poszczególnych działach. Jest także mały kącik na zabawki. Ekspedientka była dziś bardzo ładnie ubrana i elegancko się prezentowała. Do tego była w dobrym humorze co można było jucz daleka zauważyć. Uśmiechała się do wszystkich klientów i była uprzejma. Sprawnie kasowała poszczególne artykuły: bilety, papierosy i gazety. W saloniku było sporo klientów. Jedni przeglądali tylko prasę inni robili drobne zakupy. Widać, ze dobrze się tu czują.
Cały Mielec zasypany. trudno gdziekolwiek wjechać. Jednak parking przed Tesco utrzymany na 5. Jest dobrze odśnieżony i łatwo się po nim poruszać. To chyba najlepiej odśnieżony parking w Mielcu. W sklepie duży przedświąteczny ruch. Wózki i koszyczki czekają na klientów. Wszędzie pełno różnorodnego towaru. Także sporo pracowników na sklepie. Głównie wykładających towar. Na stoisku z warzywami i owocami zrobiono ładne dodatkowe stoisko z suszonymi owocami. Wszystko z myślą o Świętach. Ekspedientka waży klientom owoce. Jest bardzo miła i uśmiechnięta. Przy kasach także sporo klientów. Kasjerki starały się obsługiwać dość szybko i sprawnie. Pani przywitała mnie a na koniec pomogła zapakować mi zakupy. To bardzo miły gest. Sklep był czysty i zadbany. Wszędzie był dobry dostęp do półek. Ceny widoczne. Zakupy należały do udanych.
Przed sklepem trwało wielkie odśnieżanie. Także na dachu zauważyłam pracowników, którzy zgarniali śnieg. To dobrze, że ktoś o tym pomyślał. W sklepie wózki czekały na klientów. Były równo ustawione. Niestety małych koszyczków zabrakło. Az tylu klientów było w sklepie. Przy stoisku z warzywami pracownica układała towar. Jednak ziemniaki jak zwykle były bardzo brzydkie. Rozumiem, że z powodu powodzi nie ma dużego wyboru warzyw i owoców. Jednak zgniłe ziemniaki naprawdę odstraszają. Jest to tu już nie pierwszy raz. Pracownice spotkałam także na stoisku z nabiałem. Tu panował duży porządek. Pani wykładała towar na półki. Widziałam także jak sprawdza daty przydatności produktów do spożycia. Wybrałam kilka jogurtów i serków. Na stoisku z chemią zauważyłam płyn do kąpieli. Niestety nie mogłam znaleźć jego ceny. Poszłam do czytnika. Jednak nie chciał odczytać ceny ;) Obok przechodziła pracownica. Zapytałam ją o cenę . Pani pomogła mi przy czytniku i podała cenę płynu. Poszłam do kasy. Boks kasowy czysty i zadbany. Reklamówki leżały na wierzchu. Była także moja ulubiona pani kasjerka. Zawsze grzeczna, uśmiechnięta i życzliwa dla klientów. Tak było i tym razem. Zakupy udane choć po ziemniaczki poszłam do konkurencji.
Chciałam wybrać się na cmentarz. Musiałam kupi znicze. Przeważnie kupuje je w Dorze. Jest tu zawsze duży wybór i to o każdej porze roku. Znicze małe, duże, tanie i droższe. Jakie kto potrzebuje to tutaj takie kupi. Godziny otwarcia tego sklepu też są bardzo dogodne. Klienci to wiedzą. Przed sklepem było odśnieżone i posypane. To ważne. W sklepie czysto i przyjemnie. Właściciel witał klientów już z daleka. Klienci go bardzo lubią. Porozmawia ze wszystkimi na każdy temat i zażartuje. Pan umie także dobrze doradzić. Widać, że praca w tym sklepie to całe jego życie. Dba o klienta i szanuje go. Szkoda tylko, że nie wszyscy jego pracownicy biorą z niego przykład. Wybrałam cztery znicze. Właściciel zapakował mi je w reklamówkę. Skasował i podał mi paragon wraz z resztą. Oczywiście jak zawsze podziękował za zakupy w sklepie i zaprosił na ponowne. Lubię ten sklep.
W sobota było otwarcie nowych delikatesów mięsnych Malibu nr.18 w Mielcu. Dawniej był tu sklep Polo a teraz mamy Malibu. Jest to sklep firmowy producenta z Brzeźnicy. Otwarcie było o godzinie 9 rano. przed wejściem czekał już grupka klientów. Na drzwiami wejściowymi jest duży kolorowy napis. Na drzwiach wejściowych widoczna informacja o godzinach otwarcia delikatesów. Wnętrze sklepu wygląda inaczej niż to było w Polo. Poszczególne działy trochę zmieniono lub przeniesiono w inne miejsce. Nadal można tu kupić artykuły spożywcze, pieczywo, słodycze czy alkohol. Jednak najważniejsza część stanowi stoisko z mięsem i wędlinami. W dniu otwarcia towar była naprawdę ładny i świeży. Było w czym wybierać. Ceny i nazwy produktów były dobrze widoczne. Klientów zapraszano na degustacje sprzedawanych tu produktów. Były pyszne. Przyciągały także promocje. Obsługa była bardzo miła i uprzejma. Ekspedientki i kasjerki witały i dziękowały wszystkim z uśmiechem. Towar uzupełniony. Sklep czysty, ładny i zadbany. Ale to dzień otwarcia. Zobaczymy jak będzie w kolejne dni.
Byłam z mężem na osiedlu Borek. Mąż chciał wstąpić do sklepu BibMotu by kupić kołpaki do auta. Zgodziłam się i poszłam tam z nim. Oprócz sklepu BibMot ma salon samochodowy a także serwis. Jest to znane miejsce kierowcom. Do sklepu wchodzi się po schodach. Ze względu na aurę sprawdzałam czy były odśnieżone. Były i p parking przed budynkiem tez. Sklep jest średniej wielkości ale bardzo dobrze zaopatrzony. Można tu kupić różne części samochodowe , kosmetyki i wiele innych rzeczy potrzebnych w aucie. Zaraz przy wejściu zauważyłam stojak a na nim auta samochodowe. Na półkach ładnie rozmieszczone artykuły. Duża ich cześć jest na zapleczu, gdyż tu się po prostu nie mieści. Kilku kierowców oglądało opony do samochodów. Pewnie dopiero przypomnieli sobie o zmianie opon na zimowe. Kołpaki były widoczne z daleka. Maż poprosił by pracownik podał mu dwa rodzaje. Pan zapytał jaką wielkość potrzebuje. Wybraliśmy kołpaki. Pracownik je zapakował i skasował. Potem wydał resztę. Podobno taki sklep jest w Mielcu bardzo potrzebny.
Potrzebowałam kłódki do szafki w pracy. Nie miałam zbytnio czasu,żeby szukać sklepu. Ktoś podpowiedział, żebym zajrzała do Asa na ulicy Wolności. Prawdę mówiąc jeszcze nigdy tam nie byłam. Sklep mieści się na piętrze. Prowadzą tam dość wysokie i trochę niewygodne schodki. Pomieszczenie jest małe ale jak się okazało dobrze zaopatrzone. Można tu kupić różne artykuły metalowe i elektryczne. Jest duży wybór lamp.Na półkach zauważyłam także farby i lakiery. Były także jakieś narzędzia. Artykuły poustawiane były na pólkach. Może troch chaotycznie. Cen także nie było widać. Najlepiej o wszystko pytać kogoś z pracowników. A ci są bardzo mili i chętnie odpowiadają na pytania. Kłódkę oczywiście kupiłam i zapłaciłam dosłownie "parę groszy". Za taką sama płaciłam na Osiedlu o wiele więcej. Taki sklepik jest tu potrzebny.
CCC to sklep z obuwiem. Słyszałam, że są tu jakieś przeceny i promocje. Wstąpiłam więc z ciekawości. Sklep jak zawsze jest czysty i zadbany. Obuwie było ładnie wyeksponowane na półkach i pudełkach na środku sklepu. W środku było sporo klientów więc trochę trudno było poruszać się miedzy tymi pudełkami. Promocje rzeczywiście były. Jednak mimo to cent nadal pozostały wysokie. Takie zdanie usłyszałam od klientek na sklepie. Pracownice dziś miały chyba dobry dzień. Bo były miłe i uprzejme. Podchodziły ciągle do klientów i pytały w czym pomóc. Ja nic nie kupiłam ale widziałam, że kilka klientek kupiło ładne buciki. Widocznie one trafiły na swoja parę i swoja cenę.
Sklep Euro-net mieści się przy ulicy Sienkiewicza 12. Łatwo go znaleźć bo jest obok innych znanych również w Mielcu sklepów: CCC czy Komfort. Przed sklepem jest duży parking. Sklep w swojej ofercie ma sprzęt RTV i AGD. Nad sklepem wisi duży widoczny dobrze szyld. W środku pomieszczenie jest duże i przestronne. Sprzęt ładnie poukładany według działów. Łatwo więc wszystko znaleźć. Oferta jest bogata i bardzo różnorodna. Przy każdym artykule jet widoczna jego cena. A ceny umiarkowane porównywalne z cenami w podobnych sklepach. Jest wiele ciekawych promocji przed świętami. Pomieszczenie jest czyste i zadbane. Pracownicy sklepu są bardzo mili i chętni do pomocy. Panowie znają się na sprzęcie, który sprzedają. Widać, że maja dużą wiedzę. Co ważne panowie tłumacza w sposób przystępny i zrozumiały. Sama byłam świadkiem jak jeden z pracowników objaśniał klientce wszystkie parametry wieży hi fi.
Bulala to piękny sklep z zabawkami. Mieści się on na Starym Mielcu, przy ulicy Mickiewicza 50. Swoje lokum sklep znalazł w starej pięknie wyremontowanej kamienicy o nazwie Cyganeczka. Trafiłam tu przez przypadek. Znajoma poleciła mi to miejsce. Powiedział, że mnie ono oczaruje. I nie myliła się. Wnętrze sklepu jest bardzo bladnie urządzone. Jest tu bardzo kolorowo.Można tu kupić zabawki z drewna, szmaciane lalki czy marionetki. Poczułam się jakby stok przeniósł mnie w przeszłość. Bo przecież dawniej takie były zabawki. Drewniane, szmaciane i pomysłowe. Rozwijały wyobraźnie dziecka a przy tym były zdrowe, ekologiczne. Oprócz zabawek można tu kupić różne gry i łamigłówki edukacyjne. Obsługa jest tu bardzo miła i profesjonalna. Ma podejście do dzieci. Umie doradzić i podpowiedzieć co dzieciom może się spodobać. Myślę, że to wspaniały pomysł na oryginalny, niecodzienny prezent. Fajnie, że ktoś stworzył takie miejsce w Mielcu.
Apteka Prolek mieści się w budynku Biedronki przy ulicy Piaskowej. Na budynku jest widoczny duży szyld informujący, że jest tu apteka. Na drzwiach wejściowych widnieje informacja o godzinach pracy apteki. W środku apteka prezentuje się bardzo ładnie. Jest jasna i dobrze oświetlona. Leki ładnie poukładane są na pólkach i w gablotach. Zauważyłam tez wiele informacji o promocjach leków w aptece. Pani farmaceutka ubrana była w ładny i czysty fartuszek. Prezentowała się bardzo elegancko. Towarzyszył jej szczery uśmiech, który witał klientów. Nie kupowałam nic ale zapytałem tylko o cenę polopiryny. Niestety był wyższa niż w aptece w której ja ja kupuję. Podziękowałam. Zostałam pożegnana równiej z uśmiechem.
Parking przed Biedronką był w miarę dobrze odśnieżony. Wejście przed drzwiami wejściowymi było posypane piaskiem. W gablocie wisiały aktualne plakaty reklamowe. W środku było ciepło i przyjemnie. Całe pomieszczenie było dobrze oświetlone. Nie mogłam znaleźć moich ulubionych chipsów. Wziewam więc inne. Zauważyła kilka nowych smaków. Przed półkami ze słodyczami zatrzymałam się chwilę. Towar był uzupełniony. Wszystkie artykuły miały cenę. Pobiegłam na warzywa i owoce. Wybrałam kilka mandarynek. Były świeżutkie i pachnące. Banany także były ładne. Towar uzupełniony. W kasie mała kolejka. Kasjerka z uśmiechem obsługiwał klientów. Szybko załatwiłam wszystko w Biedronce.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.