Szybkie zakupy w Dorze należą do udanych. Najpierw zwróciłam uwagę na ładnie zrobiona wystawę. Musze przyznać, że są one coraz bardziej interesujące. Ktoś kto je robi zna się na rzeczy. Otoczenie wokół sklepu posprzątane. Okna mimo pobliskiej ulicy były czyste. W środku także pomieszczenie zadbane. Część kosmetyczna ładnie oświetlona a towar dobrze widoczny. Bo w części gdzie są gazety i zabawki jest moim zdaniem zbyt ciemno. Obsługa dziś była w dobrym humorze. Tryskała uprzejmością i energia. Wszystkich obsługiwano grzecznie i z uśmiechem. Nawet tych klientów, którzy zbyt długo "marudzili" przy ladzie ;) Ja kupowałam tylko baterie i bilety na autobus. Zostałam szybko obsłużona, dostałam paragon i miłe dziękuje na koniec.
Gdzie eis udać po dobre świeże mięso i wędliny? Ja śmiało mogę polecić sklep Kwadrat należący do rodziny Indyk. Jest to rodzina znana z handlu w Mielcu już od pokoleń. Sklep znajduje się w małej uliczce na Starym Mielcu. Duże okna wystawowe były czyste i przejrzyste. W środku jasno, czysto i przyjemnie. ładny wystrój wnętrza ale wszystko pasuje do charakteru sklepu. Podchodzę do lady a tu z daleka wita mnie miły głos właścicieli. Dzień dobry, co podać i czy mogę coś polecić. Miło...bardzo miło :) Ale co kupić skoro tyle pysznych artykułów w zasięgi wzroku. Rzeczywiście postanowiłam posłucham właścicielki co i poleci. I nie zawiodłam się . Z mięska wyszła smaczna pieczeń na obiad, a wędlinka na kanapkach prezentowała się super. Jeszcze lepiej smakowała. Polecam ten sklep wszystkim smakoszom :)
Przy ul.Niepodległości znajduje sie jeden z wielu sklepów Pss "Społem".Jest to sklep spożywczy. Można kupić pieczywo, nabiał, mięso i warzywa. Jest także wybór słodyczy. Nadal sklep nie wygląda zbyt dobrze ani z zewnątrz ani w środku. Nie ma zrobionej wystawy a okna i kraty są bardzo brudne. Może trochę uzupełniono towar na półkach i poukładano go z pomysłem. Już dzięki temu sklep zyskał. Ekspedientka miło mnie przywitała i zapytała co podać. Poprosiłam kilka ciastek na wagę. Niestety waga była brudna. Zapłaciłam a w zamian dostałam paragon i resztę. Wychodząc zauważyłam brudną podłogę przy chłodniach stojących w rogu. Nie wyglądało to zbyt zachęcająco.
Żółtą Biedronkę widać już z daleka. Dobrze oznacza sie na tle bloków czy pobliskich sklepów. Na parkingu stało już dużo aut pomimo wczesnej pory. Stanęłam przy gablocie reklamowej by poczytać o aktualnych promocjach oraz o propozycjach na nasłm kilka soków owocowych w kartonach. Lubimy te z Biedronki sa dobre w smaku i niczym nie odbiegają od tych znanych firm. No chyba tym, że są tańsze ;) Potem stanęłam przy nabiale. I znowu ulubione sery, serki i jogurty trafiły do wózka. Przy warzywach tez zatrzymałam się chwile. Ekspedientki dopiero wykładały towar. Na stoisku z pieczywem jakby czekał na mnie świeży chleb. Pobiegłam ko kasy. Stanęłam w kolejce. Była dość długa ale kasjerka bardzo sprawnie obsługiwała wszystkich klientów. Usłyszałam tradycyjne: Dzień dobry...czy podać reklamówkę..do widzenia...zapraszamy ponownie... ;) Może było to trochę wyuczone ale powiedziane miło i z uśmiechem. Zakupy zaliczam do udanych.
W oknach wystawowych drogerii Vispol znajduje się mnóstwo plakatów reklamowych. Są tu także informacje o aktualnych promocjach w sklepie. W środku wszystko ładnie poukładane na regałach. Produkty maja swoje miejsce i aktualne ceny. Podłoga czysta a cały sklep zadbany. Ekspedientka wita mnie z daleka i pyta co podać. Podziękowałam mówiąc, że chcę tylko pooglądać. Pani pokiwała głowa ze zrozumieniem ;) Na ladzie zauważyłam gazetki reklamowe. Wychodząc ze sklepu usłyszałam zaproszenie na zakupy w drogerii Vispol. Zrobiło mi się miło.
Pepco to jeden z moich ulubionych sklepów. Idę tam gdy mam coś konkretnego do kupienia albo gdy na przykład pogoda nie dopisuje a ja się nudzę ;) Dziś nudziłam się z bratanicą ;) I przyszło nam do głowy, ze wybierzemy się do Pepco by zobaczyć co tam nowego. Przy wejściu do sklepu stał duży plakat reklamowy. Na wystawie także ładnie prezentowały się ciuchy z najnowszej kolekcji oraz z promocyjnej gazetki. Małe koszyczki były dostępne tuż przy wejściu. Zwróciłam uwagę na ich czystość. Były czyściutkie i ładnie ułożone. Zaczęłyśmy "buszowanie" po sklepie. Nie było dużo klientów więc miałyśmy większa swobodę i nie przeszkadzałyśmy nikomu. Znalazłyśmy wiele ciekawych ciuszków a klika z nich przymierzyłyśmy. Ekspedientką wcale to nie przeszkadzało. Były uprzejme i uśmiechnięte. Jeszcze nam doradzały w czym wyglądamy dobrze. Towar był ładnie rozmieszczony na wieszaczkach i półkach. Wszystko łatwo było znaleźć. Kiedy poczułyśmy się zmęczone dla wytchnienia poszłyśmy oglądać dodatki do domu. Tu także ogromny wybór asortymentu. wszystko dobrane tematami czy nawet kolorem. W sklepie spędziłyśmy sporo czasu nikomu to nie przeszkadzało. Następnym razem wybierzemy się tu na prawdziwe zakupy ;)
Wstałam rano i zauważyłam duuuże pustki w lodówce. Chcąc nie chcąc zmuszona byłam pójść do sklepu. Orzech chyba jest najbliżej. W sklepie pomimo wczesnej pory było już sporo klientów. Wzięłam mały koszyczek i od razu skierowałam się na stoisko z pieczywem. Po drodze zauważyłam, że koszyk jest bardzo ale to bardzo brudny. Wróciłam się by wymienić go na inny...mam na myśli czyściejszy! ;) Pozostałe koszyki także "wołały o pomstę do nieba". Pasowałoby wezwać Sanepid ;) Wreszcie jakiś wybrałam. Na stoisku z pieczywem było czysto i pachnąco. Świeży chlebek i bułki już czekały na klientów. Pieczywo było ładnie ułożone a ceny widoczne. Potem przeszłam na nabiał. Tu niestety nadal dość duże braki w asortymencie. Brakuje moich ulubionych białych serów i jogurtów. Oczywiście coś wybrałam bo lodówka pusta o czym przypominał mi mój brzuch ;) Szybko pobiegłam do kasy. Była otwarta tylko jedna. Pani kasjerka miło mnie przywitała i sprawnie obsłużyła. Poprosiłam o reklamówkę bo nie było ich widać przy kasie. dodam, że w Orzechu reklamówki dla klientów wciąż są darmowe. Co już prawie się nie zdarza... no, może jeszcze w Tesco. To duży plus. Podziękowano mi za zakupy a ja pobiegłam do domu na śniadanie.
Miałam zrobić sobie kontrolne badania z krwi i moczu. Skierowanie dostałam od lekarza rodzinnego. Zawsze badania robię wraz z rodziną w laboratorium Analitycznym w Szpitalu Powiatowym przy ulicy Żeromskiego. W małej poczekalni było już sporo pacjentów. Właściwie kolejka tworzyła się już na korytarzu szpitala. Utrudniało to przechodzenie innym pacjentom. Zdaniem większosci pacjentów poczekalnia jest zbyt mała. Mało tu miejsc siedzących i co bardzo ważne: brakuje tu wentylacji. Co w dzisiejszych czasach jest wprost niedomyślenia i zaakceptowania. Biorąc pod uwagę,że przezwanie przychodzą tu chorzy. Tą trudną sytuację rekompensuje fakt, że zawsze jest tu czysto. A także, że panie w rejestracji są bardzo uprzejme. Starają się jak mogą. Podobnie jest z paniami pielęgniarkami wykonującymi badania. Gabinet gdzie pobiera się krew do badań także nie wygląda na najnowocześniejszy...hmm..żeby nie powiedzieć, ze jest przestarzały. panie pielęgniarki tego dnia bardzo sprawnie robiły badania. Wraz ze mną do gabinetu weszło małe dziecko z rodzicem. Zauważyłam, że pielęgniarki maja dobre podejście do małych pacjentów. Obeszło się prawie bez płaczu...u mnie także ;) Wyniki są do odebrania następnego dnia.
Drogeria Eko-kosmetyki znajduje się na parterze Pasażu Handlowego przy ulicy Dworcowej. Właściwie ten sklep nie wyróżnia się niczym specjalnym od innych tego typu drogerii. Okna wystawowe były tego dnia bardzo brudne i zakurzone. Podobnie drzwi wejściowe. Pewnie głównym czynnikiem jest pobliska ruchliwa ulica ale...;) Przy drzwiach wejściowych ustawione są małe koszyki na zakupy. Wzięłam jeden z nich i poszłam między regały. Między regalami jest wystarczająco miejsca by swobodnie się poruszać,wyminąć czy przystanąć. Towar jest różnorodny ale zauważyłam, że niektórych asortymentów jest bardzo mało na półkach. Interesowały mnie kremy Firmy Ziaja. Było ich po 1, 2 sztuki na półce. Nie wyglądało to ładnie. Chwilowe braki czy po prostu nie domawiają towaru specjalnie, aż ten zejdzie? Takie puste półki nie prezentowały się dobrze.Zauważyłam także, że ceny są tu dość wysokie. Za taki sam krem płaciłam w Tesco 2 złote mniej! A na takim małym kremie to duża różnica. Chodząc po sklepie nie wzbudzałam żadnego zainteresowania wśród personelu. Wręcz przeciwnie pracownice, młode dziewczyny prowadziły sobie wesołą beztroską i głośną rozmowę. Kiedy podeszłam do nich by zapytać o inne rodzaje kremów Firmy Ziaja były bardzo niezadowolone, ze im przerywam rozmowę. Usłyszałam tylko : nie ma, może przyjdą ale nie wiadomo kiedy! A potem ekspedientki zajęły się sobą. Nie lubię takiego lekceważącego podejścia do klienta.
Jedna z filii Banku Spółdzielczego w Mielcu mieści si ew bloku przy ulicy ks.P.Skargi 7. Jest to malutkie pomieszczenie ale chyba wystarczające. Wnętrze jest bardzo prosto ale funkcjonalnie urządzone. Jest czysto i przyjemnie. Na drzwiach wejściowych umieszczono informacje o godzinach otwarcia tego punktu. Filia Banku cieszy się dużą popularnością śród ludzi gdyż nie pobierają tu dużych opłat od przeprowadzanych transakcji. To w dzisiejszych trudnych czasach dla większości jest bardzo ważne. Ja tez często korzystam z ich usług. Pani w okienku jest mało rozmowna i mało uśmiechnięta ale zawsze jest przygotowana i zaangażowana w pracę. Nie spieszy się obsługując klientów tylko skrupulatnie wszystko sprawdza i oblicza. Ale jeśli ma się do czynienia z cudzymi pieniędzmi to chyba ważna zaleta: dokładność i sumienność. W pomieszczeniu jest tez niewielki stolik i krzesła można usiąść i na miejscu wypełnić dokumenty. Widać, że potrzebna jest ta Filia Banku Spółdzielczego w tym miejscu. dużo starszych ludzi ma zadaleko na pocztę a i oni liczą się z każdym groszem..i nie tylko oni ;) Polecam!
Sklepik Wszystko po 4 złote i nie tylko mieści się w Pasażu Handlowym przy ulicy Dworcowej 4. Jest to malutki sklepik choć towaru jest tu co niemiara. Można tu kupić artykuły wszelakie od biżuterii, ubrań, kosmetyków, zabawek po artykuły wyposażenia wnętrz i gospodarstwa domowego. Towar jest rozłożony na regałach ale także i w plastikowych koszach na podłodze. Niestety gdy jest dużo klientów bardzo trudno jest się poruszać po malutkim sklepiku. Czasem nawet wyminąć jest się bardzo trudno. Nie mówiąc już o utrudnionym dostępie do półek. Mimo to zawsze jest tu pełno klientów. tak było i tym razem. Za ladą siedziała żona właściciela. Jest to bardzo miła i kulturalna osoba. Gdy weszłam odpowiedziała z uśmiechem na moje powitanie. Podobnie witała każdego klienta. Ekspedientka jest chętna do pomocy. Szukałam kubka z imieniem Karolina. Jednak nie mogłam takiego znaleźć. Przestawiałam kubki ale bałam się, że coś mi spadnie. Ekspedientka to zauważyła i ruszyła mi z pomocą. Niestety nie było już takiego kubka. Pani jednak zaoferowała, ze zapisze sobie to imię i sprowadza mi taki za kilka dni. Przystałam chętnie na taką propozycje. Przeszłam potem do regału z ramkami na zdjęcia. Wybrałam dwie i ruszyłam z nimi do lady. Niestety znowu przeciskając się między innymi klientami. Pani skasowała moje ramki, zapakowała je do reklamówki i podała mi resztę wraz z paragonem. Mimo, ze jest to malutki sklep i często trudno coś tu znaleźć lubię tu zaglądać. Czasem przyda się do domy coś niedrogiego ;)
Będąc w galerii Viva prawe zawsze zaglądam do sklepu Pepco, który tu się znajduje. Najważniejsze, ze ekspedientki nie maja nic przeciwwko wiedząc, ze np. tylko oglądam towar. Oczywiście często coś kupuję ;) Ale jestem czasem także "oglądaczem". Lubię oglądać ubrania jakie są w Pepco a także wiele ciekawych niepowtarzalnych rzeczy do domu. Podpatruje jak można w miarę tanio ale bardzo pomysłowo urządzić wnętrze swojego mieszkania. Ekspedientki są zawsze bardzo miłe, uprzejme i przyjaźnie nastawione. Nie tylko do mnie ale jak zauważyłam do każdego klienta. Umieją podejść, zapytać, podpowiedzieć i coś zaproponować. A tym samym umieją zareklamować towar i go sprzedać. A to duża sztuka w handlu. wiem coś o tym ;) Ubrania i zabawki oraz artykuły wyposażenia wnętrz są zawsze ładnie ułożone i wyeksponowane. Nigdzie nie brakuje cen. Z głośnika rozlega się cicha muzyka i reklama produktów Pepco. Przy ladzie i przy wejściu znajdują się ulotki reklamowe dla klientów. Fajnie, że są takie sklepy jak Pepco w Mielcu.
Weekend więc przydałoby się coś słodkiego dla mnie i rodzinki. A że bardzo blisko mam do Pokusy wybrałam się właśnie do niej. Odkąd zlikwidowano stoisko cukierni w sklepie Orzech i zostało tylko to w Vivie jest tu zawsze sporo klientów. Kiedy przyszłam utworzyła się jucz długa kolejka. Obsługiwała tylko jedna ekspedientka wiec trochę trwało zanim doczekałam się na swoją kolej. Ale warto było czekać. Wybór ciast i ciasteczek był bardzo duży. Nie potrzebnie początkowo bałam się , że gdy dojdę do lady nic już ze słodkości nie będzie ;) Ekspedientka zapytała mnie co podać? Poprosiłam by mi poleciła jakieś dobre ciasto, którego jeszcze nie miałam. Pani pokazała mi ciasto z jagodami. Wzięłam duuuży kawałek tego ciasta i tradycyjnie tzw.orzeszki. W domu przekonałam się , ze ciasto także jest naprawdę bardzo dobre. Zresztą jak większość wyrobów z Pokusy. Dlatego nie ma się co dziwić, że zadowoleni klienci stawiają się tu tłumnie. Jest to ciekawie urządzone miejsce. Zawsze czyste i zadbane. Na obsługę także nie można złego słowa powiedzieć. A słodkości po prostu: Palce lizać ;) Polecam wszystkim!
ABC to mały osiedlowy sklepik. Jak głosi szyld reklamowy na d wejściem do sklepu:po sąsiedzku. Przed wejściem było sporo papierków choć kosz na śmieci stał pusty. Ale świadczy to także o klientach albo przechodniach, że nie dbają o czystość. W środku było kilkoro klientów. Ja podeszłam do lodówek z nabiałem. Szukałam ulubionych jogurtów ale ich tu nie było. Chciałam ser żółty. Niestety także go już nie było. Duże braki w zaopatrzeniu rzucały się w oczy. Nie tylko na nabiale ale także na warzywach. Mały wybór a to co było nie wyglądało na świeże. Dobrze, ze półki ze słodyczami były zapełnione to coś kupiłam w tym sklepie. Przy kasie ustawiła się niewielka kolejka. Kasjerka dość sprawnie i uprzejmie obsługiwała klientów. Podziękowała mi także za zakupy. Nie jestem zachwycona tym sklepem.
Niespodziewanie zapowiedzieli się znajomi, ze wpadną wieczorem. Panik! czy mam coś w lodówce. Coś na kolacje było i na deser tez coś znalazłam. Jednak pomyślałam o dobrym winie do kolacji. Skoczyłam szybko do Orzecha prosto na stoisko monopolowe. Tam za lada siedziała ekspedientka i żuła gumę przeglądając gazetę. Już miałam dość takiego widoku. Nie wstała kiedy podeszłam do lady. Nie zapytała czy czegoś potrzebuję. Dopiero po chwili gdy sama zapytałam czy mogę ja prosić ekspedientka ociężale podniosła się z krzesła. Zapytałam ją o czerwone wina słodkie i półsłodkie- jakie maja i w jakiej cenie. Usłyszałam, ze różne!!! Udałam, ze nie dosłyszałam i ponownie zadałam to samo pytanie. Oczywiście w miarę spokojnie ;) Ekspedientka chyba domyśliła się o co chodzi bo już grzeczniej zaczęła wymieniać mi jakie mają wina w sprzedaży. Wybrałam jedno z nich. Ekspedientka zapakowała mi je w firmowa reklamówkę. Jednak nie usłyszałam od niej żadnych słów. Choćby jednego: dziękuję. Nie polecam tego stoiska. Albo inaczej: Nie polecam nikomu zakupów u tej ekspedientki!
Spacerowałam ulicą Niepodległości. W niewielkim oknie wystawowym zobaczyłam na manekinie śliczną bluzeczkę. Weszłam do środka. Był to sklep Jolka. Przy ladzie stała ekspedientka. Niestety z założonymi rekami i lekko znudzona. Chyba ucieszyła się nawet na mój widok bo zaraz się mną zajęła. Pomyślałam, że chyba rzadko tu ktoś zagląda albo mają dziś gorszy dzień w handlu. Powiedziałam pani, że interesuje mnie bluzeczka z wystawy. Pani spojrzała na mnie i zapytała, który rozmiar noszę 36 czy 38? Trafiła z tą numeracją ubrań. Odpowiedziałam, ze zwykle 36 ale także i 38 ;) Pani podała mi bluzeczkę w rozmiarze mniejszym i poprosiła mnie do przymierzalni. Powiedziała mi tez, że oprócz tego zielonego koloru mają bluzeczki turkusowe. Pokazała mi je. Też były śliczne. W przymierzalni ubrałam bluzkę i pokazałam się pani. Rozmiar był idealnie dobrany. Jednak pani zaproponowała mi bym przymierzyła bluzkę w tym drugim kolorze, że będzie bardziej do mnie pasować. A co mi tam..przymierzyłam ;) No i..ekspedientka miała rację! Od razu poczułam się lepiej..ładniej? ;) Podziękowałam pani za doradę i poprosiłam o zapakowanie bluzki. Dostałam paragon wraz z resztą i podziękowanie za zakupy. Warto było tu wstąpić.
Potrzebowałam jakiegoś fajnego prezentu dla koleżanki. Trudno mi było coś wymyślić bo właściwie ona wszystko ma ;) Dlatego pomyślałam o perfumerii AS. Wydawało mi się, że jakieś fajny zapach perfum byłby najlepszym prezentem. W oknach wystawowych zrobiona była ładna wystawa. Witryny były jak zawsze tutaj czyste i otoczenie sklepu także. Nie muszę wspominać, że wnętrze oczywiście także. Już od progu powitał mnie miły głos zapraszający do środka. Ekspedientka witała mnie z uśmiechem. Aż zrobiło mi się "głupio", że taka ważna jestem dla nich. Nie przyzwyczaiłąm sie jeszcze do takiej obsługi we wszystkich sklepach. Jest toi naprawde rzadkie. Powiedziałam pani, że interesują mnie damskie perfumy. Pani zapytała dla kogo mają być, jakie ta osoba lubi zapachy i jaka jest osobą? hmm..czy to aż takie ważne? okazało się , ze tak. Po krótkim powiedzmy to "wywiadzie" na temat koleżanki ekspedientka zaproponowała mi kilka zapachów. Okazały się bardzo interesujące. Ekspedientka naprawdę utrafiła z nutą zapachowa perfum. Widać, ze zna się na swojej pracy i podchodzi do niej bardzo profesjonalnie. Zapytałam o ceny perfum. No cóż kilka z nich było nie na mój portfel ;) Jednak wybrałam jeden z flakoników w umiarkowanej cenie a pani mi go ładnie zapakowała. Dostałam tez gratis kilka próbek perfum. To miłe.Polecam wszystkim to miejsce!!!
Nie chodzę często do Biedronki przy ulicy Sandomierskiej. Ostatnio rzadko bywam na mieleckiej Starówce a tutaj właśnie jest ta Biedronka. Skorzystałam z okazji, że to sobota i wybrałam się specjalnie "pozwiedzać" sklepy w tej okolicy. Zajrzałam włośnie do Biedronki. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to zaśmiecony boks na wózki sklepowe. Brałam jeden z nich i...przeraziłam się. Mnóstwo papierków małych i dużych, jakieś folie kartony Brudno! W środku w miarę fajnie. Choć podłoga w okolicach napojów zaczęła kleić mi się do butów. Ktoś nie domył podłogi po tym jak ktoś musiał rozbić jakiś sok ;) Poza tym w miarę czysto. Towar uzupełniony jak w innych Biedronkach i wiadomo gdzie co znaleźć. Za to lubię Biedronki. Podeszłam do lodówek z mrożonkami wybrałam rybki i poszłam do kasy. Tam średniej wielkości kolejka. W pozostałych kasach także. Jednak kolejki przesuwały się sprawnie i szybko zakończyłam zakupy w Biedronce. Kasjerka była miła i uprzejma. zaproponowała mi reklamówkę i tygodnik Biedronki oraz zaprosiła na ponowne zakupy.
Mąż wysłał mnie po puszkę farby do okien. Właśnie zaczął malować i okazało się, że jednak nam braknie. No cóż..nie miałam wyjścia skoro chciałam by okna były jeszcze dziś pomalowane ;) Podobno najlepszej jakości farby są właśnie w Multifarbie przy ulicy Wolności. Znajomi chwalą także dużo niższe ceny niż u konkurencji. Dlatego od pewnego czasu i my tu robimy zakupy coraz częściej. Podjechałam pod sklep. Dojazd w obecnej chwili jest trochę a nawet bardziej zin trochę utrudniony ze względu na remont ulicy Wolności. Ale powoli i udałam się. Przed sklepem jest mały ale wystarczającej wielkości parking dla klientów. Zaparkowała i weszłam do sklepu. W sklepie kolorowy zawrót głowy. Moc firm, moc kolorów..porostu chyba nie ma niczego co by klient chciał kupić ;) oczywiście mówię o farbach bo te akurat mnie interesowały. poczułam się trochę zagubiona. Ale po chwili podszedł do mnie miły pan i zaproponował pomoc. Powiedziałam czego szukam i po chwili miałam puszkę farby w koszyku. Naprawdę szybka i miła, profesjonalna obsługa. Pan jeszcze zaproponował mi dobrej jakości rozpuszczalnik. Wzięłam bo to się zawsze przyda. Podeszłam do kasy. Tu także szybko i z uśmiechem mnie obsłużono. Podziękowałam i wyszłam. Takie zakupy to ja lubię. I mąż był także zadowolony ;)
Mama prosiła mnie o wybranie leków w pobliskiej aptece. najbliżej jest apteka przy ulicy ks.P.Skargi.Przed wejściem do apteki jest niewielki podjazd na wózki dla osób niepełnosprawnych lub dla matek z dziećmi. bardzo ułatwia to zrealizowanie recept tym osobom. W środku stylowy wystrój i dobre oświetlenie apteki. Pod oknem na stoliku leżą ulotki reklamowe. Można także tu usiąść odpocząć i napić się wody. kolejka przesuwała się bardzo sprawnie. Po chwili otworzono jeszcze drugie okienko obsługi. Zapytałam czy są leki z mamy recepty. Niestety nie było wszystkich. Pani poinformowała mnie, że mogą być sprowadzone dopiero na następny dzień. Niestety ja musiałam wybrać je w tym dniu bo mama musiał zażyć lek. Podziękowałam za informację. Poszłam do innej apteki gdzie leki wybrałam bez żadnego kłopotu.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.