Sklep Dora na ulicy ks.P.Skargi 4 odwiedzam dość często. Dziś byłam w jego części gdzie można kupić kosmetyki i chemię gospodarczą. W środku nie było żadnego klienta. Dwie panie ekspedientki stały za ladą i były zajęte rozmową. były tak bardzo zajęte, że od żadnej z nich nie usłyszałam: dzień dobry. Dopiero na moje głośne powitanie panie zareagowały i odpowiedziały ;) Podeszłam do lady na której znajdowały się kosmetyki po obniżonych cenach. Były to m.in.błyszczyki do ust, lakiery do paznokci czy kredki do oczu. Zaczęłam sprawdzać kolory błyszczyków. Panie nie reagowały. Dopiero po chwili ekspedientka podeszła do mnie i zapytała czy coś podać. Zapytałam czy są inne odcienie błyszczyków niż te co na jadzie. Usłyszałam krótkie ale konkretne: Nie! Nie brzmiało to zbyt miło :( Podziękowałam i odeszłam od lady. Chyba nie zrobiło to na ekspedientkach wrażenia. Słów pożegnania niestety tez nie usłyszałam. Dziś nie byłam zadowolona ze sposobu obsługi w" Dorze".
Byłam na osiedlu na zakupach. Szłam ulicą Niepodległości. Na wystawie perfumerii AS zauważyłam ładny zestaw kosmetyków. Niedługo mój mąż ma urodziny. Pomyślałam, że byłby to idealny prezent dla Niego. Weszłam do środka. Zaraz za drzwiami powitało mnie głośne i wyraźne: Dzień dobry. Pomyślałam: jest dobrze! ;) Za lada stała uśmiechnięta ekspedientka. Pozwoliła mi spokojnie rozejrzeć się po sklepie. Nie "atakowała" mnie od razu słowami: co podać? Trzeba przyznać, że perfumeria jest pięknie i z pomysłem urządzona. Zadbano tu o każdy chyba najmniejszy szczegół. Kosmetyki są ułożone na półkach i w szklanych gablotach. Oczywiście wszystko czyściutkie i chciałoby się powiedzieć pachnące. Bo rzeczywiście w sklepie unosił się piękny bardzo ładny ale i zarazem delikatny zapach. Zauważyłam ładne kolorowe plakaty oraz ulotki reklamowe. Kosmetyki są tu różne: polskie i zagraniczne, tańsze i z tzw."górnej półki". Wybór bardzo różnorodny. Podeszłam do lady a wtedy ekspedientka zapytała mnie w czym może mi pomóc? Zapytałam o zestaw kosmetyków dla panów, który zauważyłam na wystawie. Ekspedientka zaraz przyniosła mi taki sam. Sama rozpakowała mi go i pokazała co jest w zestawie. Poinformowała mnie, że są różne zapachy z tej serii a także zestaw dla alergików bez zawartości alkoholu. Widać było, że ekspedientka ma dużą wiedzę na temat sprzedawanych kosmetyków oraz, że lubi swoja pracę. Wybrałam ten, który najbardziej mi się podobał i który spodobałby się także mojemu mężowi ;) Zapytałam o cenę. Owszem nie była najniższa ale..po chwili zdecydowałam się na zakup. Ekspedientka gdy dowiedział się , ze ma być to prezent zaproponowała mi zapakowanie zestawu. Oczywiście skorzystałam. Zestaw został zapakowany, dostałam paragon i usłyszałam miłe podziękowanie za zakupy i zaproszenie na ponowna wizytę. Wszystko na najwyższym poziomie!
Bolero to drogeria mieszcząca się w Pasażu Handlowym w centrum miasta. Swoje lokum ma na pierwszym piętrze. W oknach wystawowych widać plakaty reklamowe. Z daleka widoczna jest reklama świetlna informująca o aktualnych wyprzedażach i promocjach w sklepie. Niestety gdy podeszłam bliżej zauważyłam, że szyby wystawowe były dość brudne i bardzo zakurzone. Myślę, że po zimie jeszcze nikt ich nawet nie przecierał ;) W środku oprócz mnie były tylko dwie osoby. Ekspedientka nie odpowiedziała na moje dzień dobry, nie spojrzała nawet w moja stronę. Myślami jakby błądziła gdzieś indziej. Klienci stali przed regałami i czegoś szukali. Niestety nikt się nimi nie interesował. Mną zresztą także. Pani ekspedientka nie wyraziła chęci pomocy i stałą obojętna za ladą. Przeszłam się po sklepie. Owszem wyglądał ładnie. Był czysty, dobrze zaopatrzony ale czegoś mi tu brakowało....Dobrej, profesjonalnej i odpowiedzialnej obsługi. Nie dziwię się, ze jest tu tak mało klientów!
To już kolejny sklep CCC w Mielcu. Ten otwarto 6 kwietnia. Mieści sie on w centrum Mielca przy ulicy Biernackiego 2. Swoje lokum CCC znalazło w nowo otwartej Galerii Aura. Sklep jest duży i przestronny. Obuwie jest ładnie rozmieszczone. Osobno buty dla dzieci, pań i panów. Osobno asortyment sportowy. Wielu klientów przyciągnęła informacja, że przez pierwsze dni od otwarcia obuwie będzie miało nawet do 50% obniżki. I rzeczywiście miało...tylko że kolekcja nie była najnowsza. Prawdę mówiąc wyglądało to jakby sprzątano magazyny i wysprzedawano stare kolekcje. Niektórzy byli zawiedzeni. Innym udało się kupić coś ciekawego i w dobrej cenie. Ja należę do tych, którzy czekają na nowe ciekawe fasony butów. Ogólnie sklep wygląda bardzo fajnie. Jest dużo miejsca by pochodzić i swobodnie się rozejrzeć czy przymierzyć obuwie. Personel także bardzo miły i chętny do pomocy.
Bardzo często robię zakupy w Orzechu. Zauważyłam, że z jakością obsługi jest tu różnie. Niestety nie wiem dlaczego. Raz sklep jest prawie idealny...Zaznaczam-prawie! bo nigdzie nie ma idealnie ;) Jest czysto, towaru pod dostatkiem i obsługa sklepu przyjaźnie nastawiona do klienta. I tak jest tu często. Jednak zdarzają się i takie dni jak właśnie ten...Parking był bardzo zaśmiecony. I nie przypuszczam, że wszystkie te śmieci przywiało z wiatrem, który tego dnia był rzeczywiście duży i uciążliwy ;) W środku także czekała na mnie niemiła niespodzianka. Małe koszyczki na zakupy były brudne, lepiące wręcz ohydne.Nie były myte od bardzo długiego czasu. Sanepid jakby to zobaczył to....Oczywiście na sklep weszłam bez koszyczka! Wzięłam chlebek i bułeczki. Przeszłam obok regału z napojami, bo chciałam jeszcze coś do picia. Niestety były duże braki w towarze a niektóre półki nawet puste. Nikt tego nie uzupełniał. Hmm..może czekano na dostawę ;) Jeszcze chciałam kupić jakiś dobry ser żółty. Na nabiale niestety także pustki. I zauważyłam, że tu jest tak od dłuższego czasu. Do tej pory nie można było narzekać na Orzech pod względem zaopatrzenia. Było wręcz odwrotnie. To czego nie kupiło się w innych sklepach można było dostać tutaj. Teraz niestety jakby przestano się starać o dobre zaopatrzenie. Serów żółtych było zawsze dużo i różnych firma, w różnych cenach. Teraz zaledwie w lodówce było kilka opakowań. Wzięłam tzw.Serenadę Babuni i..przeraziłam się ser w środku pływał i był zaczynał mięć już dziwny kolor ;) Spojrzałam na datę przydatności...Wszystko już było jasne! Widniała tam data 27.03.11r a był już 7.04.11r!!! :( Poszłam do kasy. Dobrze, że przynajmniej tu była moja ulubiona kasjerka. Zawsze z uśmiechem obsługuje i jest miła dla klientów. Porozmawia, pomoże zapakować towar jest bardzo profesjonalna.Powiem tylko, że... Ma krótkie rude włosy ;) Bo reszta kasjerek jest jakby tu za karę. Ogólne wrażenie z zakupów w Orzechu nie jest zadowalające. Za zaśmiecony parking, brudne koszyki, stary ser i pustki na półkach duży minus!
Zdarza się mi robić zakupy w niedzielę. Przeważnie zaglądam do Tesco przy ulicy Żeromskiego.Jest otwarte 24 godziny na dobę a to wiele ułatwia...nam klientom ;) Parking był dość zapełniony. Miejsca parkingowe dla osób niepełnosprawnych były zajęte. Zwróciłam uwagę czy wszystkie auta są do tego uprawnione. Niestety większość z nich nie miała widocznej za szybą karty parkingowej. Niestety nikt z Tesco się tym nie przejmuje, nie sprawdza jak są zaparkowane auta w miejscu dla uprzywilejowanych. Kilka razy zgłaszałam to pracownikom z punktu obsługi i ochrony jednak spotkałam się z niezrozumieniem a nawet kpiną :( To ja nie rozumiem tu czegoś...skoro są już te miejsca, widnieje informacja: Parking dla niepełnosprawnych...to ktoś powinien tego pilnować a przynajmniej reagować na zgłaszane przez klientów uwagi. Dziś nawet nie szłam nikogo o tym powiadomić ..szkoda mi było mojego czasu i nerwów... Ludzi w sklepie było mnóstwo jak na tę porę dnia. Duże wózki stały przypięte przed sklepem i w środku. Natomiast małych koszyczków było dostępnych dosłownie kilka. Na półkach było sporo promocji....Towar był specjalnie oznaczony i widoczny z daleka. Ułatwiało to zakupy. Ja byłam tylko w dziale ze słodyczami. Niestety panowały tu spore pustki i w wielu miejscach widniał napis: przepraszamy! chwilowy brak towaru. Dobrze, że przynajmniej przeproszono ;) Tego czego chciałam niestety nie było. Wzięłam tylko sok w kartonie. Przechodząc obok regału zauważyłam, że butelki z napojem pomarańczowym były przewrócone na półce a któryś z nich musiał być pęknięty bo zrobiła się spora plama. Przeszłam do kasy. Otwartych było kilka ale mimo to były duże kolejki. Stałam dość długo. Tego dnia nie byłam zadowolona z zakupów w Tesco.
Weekendowe zakupy w Biedronce należą już do stałego punktu w moim programie zakupów ;) Lubie robić zakupy w Biedronce! W tej Biedronce szczególnie :) Dziś parking był prawie cały zajęty. Mocno się na główkowałam zanim udało mi się zaparkować. Ale to świadczyło tylko o tym, że market lubię nie tylko ja...jest nas o wiele więcej. Od jakiegoś czasu w Biedronce zmienił się układ towarów. Czasem się zapominam i podchodzę do półki gdzie kiedyś były moje ulubione chipsy a teraz jest całkiem coś innego. Chipsy są po drugiej stronie regału.Musze to zapamiętać ;) Towar był uzupełniony jakby dopiero co był dokładany. Nie lubię widoku pustych półek w sklepach lub "udawania" że czegoś jest na półce dużo. Czasem widzi się takie "rozciąganie" jednego towaru by zapełnić lukę. W Biedronce się z tym nie spotykam albo robione jest to delikatnie. Sklep czysty i zadbany. Było mnóstwo klientów ale sklep jest przestronny i dla wszystkich było wystarczająco miejsca. Szybko zapełniłam swój wózek i stanęłam do kasy. Tu niestety mały minus. Kolejka przesuwała się dość wolno. Może kasjerka miała gorszy dzień? Zdarza się...kasjerka tez człowiek! Musimy o tym pamiętać :)
Jak dobrze, że powstała apteka Galen. wszystko jest tu na najwyższym poziomie oprócz cen oczywiście ;) Czasy coraz trudniejsze, wszystko drożeje więc spisałam sobie na kartce leki, które kupuję dla siebie i rodziny i....poszłam do pobliskiej apteki sprawdzi jakie tu mają ceny. W środku apteki było czysto, jasno i prawie aż sterylnie. Otwarte były dwa stanowiska a do każdego z nich było po dwoje klientów w kolejce. Stanęłam w jednej z nich. Zauważyłam nowe ulotki reklamowe na malutkim stoliczku oraz na ladzie. Wzięłam kilka bo lubię być na bieżąco. Obserwowałam jak obsługują panie farmaceutki. Były bardzo profesjonalne a przy tym miłe i uśmiechnięte. Przyszła moja kolej. Bałam się trochę, że wystraszę farmaceutkę moja dłuuugą lista leków do sprawdzenia ich cen. Jednak nie potrzebnie. Farmaceutka ze zrozumieniem potraktowała moja prośbę. Nie okazała tez zniecierpliwienia. Chętnie zaczęła sprawdzać ceny leków w komputerze i od razu mi je zapisywała. Trwało to "chwilę" ale wszystko już wiem. Większość leków była tu niższa niż gdzie indziej. Farmaceutka powiedziała mi też, które z leków na mojej liście mają teraz w promocji a które mają tańsze zamienniki. Podziękowałam i usłyszałam, że zawsze mogę przyjść i pytać. Byłam mile zaskoczona. Polecam innym tę aptekę.
Chciałam zatankować samochód. Podjechałam na stacje paliwowa Orlenu przy ulicy Sienkiewicza. Jesteśmy z mężem jej stałymi klientami. Rzadko tankujemy gdzie indziej. Paliwo jest dobrej jakości choć niestety ceny idą wciąż w górę. Podjechałam pod jeden z kolektorów i wyszłam z samochodu. Wtedy usłyszałam gdzieś z oddali: Nie ma 95tki jest tylko 98 Verwa! Zauważyłam pracownika stacji, który podbiega do podjeżdżających klientów i każdemu z osobna tłumaczy się z braku benzyny. Powinna być wcześniej jakaś informacja( napis, plakat) tuż przy wjeździe na stację. To by bardzo ułatwiło sprawę kierowcom. A nie dopiero przy próbie tankowania się dowiadywaliśmy, że nie ma 95 Eurosuper. Zrobiło się spore zamieszanie na stacji. Jedni z kierowców bluźnili pod nosem i odjeżdżali. Inni, jak np.ja-nie mając wyjścia tankowali droższą 98. wszyscy byli niezadowoleni. Dobrze tylko, że pracownik usiłował łagodzić sytuację przepraszał za utrudnienia kierowców. Choć nie do wszystkich zdołał dobiec ;)
Wstąpiłam do Pinokia. Lubie tu zaglądać nawet, gdy nie mam nic do kupienia. Pomimo, że jest to mały sklepik towaru jest tu pod dostatkiem. Można kupić zabawki,rożne upominki, artykuły papiernicze a także nawet pasmanterię. Mi potrzebne były rajstopy i właśnie tu także można je kupić. Są także skarpetki, podkolanówki. wszystko co panie mogą potrzebować. Jednak najważniejszym plusem tego miejsca jest jego właścicielka. Zawsze uprzejma, zawsze uśmiechnięta i zawsze chętna do pomocy. Właściwie to takich ekspedientek prawie już nie ma albo zdarzają się bardzo rzadko. Towar na półkach i na ścianach rozmieszczony z pomysłem. Większość cen widoczna a o te, które nie widać można pytać właścicielkę. Chętnie i bardzo cierpliwie odpowiada na wszystkie pytania. Polecam ten osiedlowy sklepik wszystkim.
Oj! daaawno już nie byłam w A&K. Jakoś mi tu nie po drodze ;) Ale byłam w okolicy i postanowiłam tu zajrzeć. Przyznam się, że nie lubię tego typu małych sklepików ze względu na ciasnotę. Jest tu mało miejsca. Gdy w środku jest więcej klientów trudno się swobodnie poruszać. Właściwie trzeba się obijać o innych klientów ;) Małe koszyczki stały tuz przy drzwiach wejściowych. Były ładnie ustawione i co najważniejsze czyste! Otwarta byłą tylko jedna kasa choć klientów było sporo. Najbardziej interesowało mnie stoisko z warzywami. Musiałam chwilę poczekać zanim się do niego dostałam. Było tam już dwoje klientów a obok przy półkach ze słodyczami również stało kilka osób. Tak jak mówiłam ścisk! Przydałoby się większe A&K na Smoczce! Wreszcie dopchałam się do warzyw. Wybrałam dość ładna sałatę i zerknęłam na jabłka. Tez wzięłam. Warzywa i owoce były ładnie wyeksponowane. Wszędzie była przy nich cena. A ceny w A&K są w miarę konkurencyjne i przyciągają wielu klientów. Niestety waga byłą bardzo brudna jakby nie myta od kilku dni. Potem poszłam jeszcze po chleb. Był duży wybór. W kolejce stałam długo. Kasjerka wręcz ospale obsługiwała klientów. Miałam ochotę zostawić towar i wyjść ze sklepu. Jednak moja cierpliwość została nagrodzona. Doczekałam się i zostałam obsłużona. Niestety pani nie była zbyt uprzejma. Nie odpowiedziała na moje: dzień dobry. Siedziała za kasą z kwaśną miną jakby była tu za karę. Nie usłyszałam dziękuję ani do widzenia. Widać ,że kasjerka miała zły dzień.
Idzie wiosna. Podobno, bo na razie coś jej jeszcze nie widać ;) Śnieg, mróz i dokuczliwe zimno. Ja jednak postanowiłam zaczarować aurę i poszukać butów na wiosnę. Byłam akurat w okolicy więc wpadłam do CCC przy ulicy Sienkiewicza. Przed wejściem było czyściutko. W środku także. Podłoga czysta jakby dopiero umyta. A przecież pogoda utrudnia utrzymanie takiej czystości. Duży plus dla sprzątających pań ;) Na sklepie te zbyło przyjemnie. Buty ładnie poukładane i dośc szeroki wybór. Ceny zaś były dobrze widoczne. Nadal nic nie zmieniło się zbytnio jeśli chodzi o ekspedientki. Owszem dbają o wystrój sklepu i o jego funkcjonalność. Jest tu zawsze czysto. Same panie tez prezentują się ładnie.Jednak brakuje mi większego zaangażowania w stosunku do klienta. Ekspedientki często rozmawiają same ze sobą a nie widzą co robi klient. Albo nie chcą widzieć. Tu...nie wiem co gorsze! ;) Widziałam jak młoda mama nie mogła znaleźć odpowiedniego bucika dla dziecka. Chodziła, szukała, przeglądała. Próbowała przymierzać je synkowi. Trwało to dłuższa chwilę. Żadna z ekspedientek się nie pofatygowała do tej pani. Nie zapytała jakich butów suka dla dziecka. Nikt nie zaproponował jej pomocy. W stosunku do mnie jak i pozostałych klientów było podobnie. Nad tą sprawą muszą panie ekspedientki jeszcze popracować. A wracając do moich wiosennych butów...Niestety nie kupiłam ich :( Jeszcze będzie zima? ;)
Parking przed sklepem był cały zapełniony. Niestety nie było miejsca by zaparkować samochód. Musiałam go postawić pod pobliskimi wieżowcami. Przed wejściem było porozrzucanych sporo papierków. Kosz jednak był opróżniony. Znaczyło to chyba źle tylko o niektórych klientach. W sklepie było ich naprawdę dużo. Ale nie ma się czemu dziwić przecież to sobota. Towaru na pólkach nie brakowało. Był uzupełniony i dobrze wyeksponowany. Było także czysto. specjalnie zwróciłam uwagę na palety gdzie ustawione są napoje, mleko czy cukier. Czasem pod nimi jest duzi kurzu. Było posprzątane. Duży plus! Mój ulubiony chlebek był świeżutki. Bułeczki także. Wszystko takie jak łubie. Chwilę zatrzymałam się na środku sklepu. Czasem lubię sobie pooglądać co ciekawego jest w Biedronce. Wszędzie panował porządek, było czysto i przyjemnie. Towar ładnie wyeksponowany i nie zauważyłam by gdzieś brakowało ceny. Przy kasach sporo klientów. Jednak panie kasjerki starały się szybko i sprawnie obsługiwać. Kiedy przyszła moja kolej kasjerka zaproponowała mi reklamówkę a potem tygodnik Kropka. Za obie rzeczy podziękowałam. Kasjerka była bardzo uprzejma. Nie zapomniała o tradycyjnym już: Dzień dobry, dziękuję, do widzenia i zapraszamy ponownie. Robiła to z dużym wdziękiem i przekonaniem. Zakupy zaliczam do udanych.
Dostałam telefon, że popołudniu wpadną do mnie znajomi na kawkę. Jak kawka to pasuje do niej coś słodkiego. czas na pieczenie nawet miałam niestety chęci brak! ;) Pomyślałam: od czego są cukiernie. Powinny ratować człowieka także w takich sytuacjach. skoczyłam do Orzecha bo tam Pokusa ma swoje stoisko. A tu wielkie rozczarowanie. Pokusy brak! Podobno już od jakiegoś czasu. Mi jednak umknęła ta sprawa. Zlikwidowano stoisko Pokusy w Orzechu a pozostało tylko to nowo otwarte w Galerii Viva. Szybko pobiegłam tam. W środku było dwie klientki. Jedna z nich zastanawiała się bardzo długo co kupić, jakie ciasto wybrać. A ja miałam czas zrobić mała obserwację. Pomieszczenie Pokusy było dość czyste. Podłoga pozostawiała wiele do życzenia. Jednak ze względu na pogodę można było to jeszcze zrozumieć. Było mokro oraz sporo błota. Niestety nanieśli je klienci. Stoliki były przetarte. Jednak wystrój wnętrza czyli kwiaty były mocno zakurzone. Wyglądały jakby nie były przecierane od dnia otwarcia. Warto o tym przypomnieć. Szklana gablota w której wystawione było ciasto prezentowała się dobrze. Była przetarta. Wszystkie ciasta miały dobrze oznaczone nazwy i ceny. Jednak nie było zbyt duzego wyboru ciast. Ekspedientka była osobą uprzejma i bardzo cierpliwa. Klientce przede mną cierpliwie odpowiadała na pytania typu: a jakie to jet ciasto? a jaki ma skład? a czy jest dobre? a czy inni go biorą? itd itp. ;) Mnie także poleciła jedno z ciast bo niestety nie było mojego ulubionego. Wzięłam więc kawałek ciasta zważony przez panią. Zapakowała mi go w ładny firmowy papier i podała razem z paragonem. Ekspedientka zaczęła potem obsługiwać następną osobę w kolejce. Niestety zapomniała o podziękowaniu mi i pozostałym klientom. Nie pożegnała nas też.
Znowu musiałam wybrać leki. sezon grypowy w pełni. Ktoś ze znajomych polecił mi aptekę Arnika przy ulicy Żeromskiego. Koleżanka twierdziła, ze ceny leków są tu niższe niż w innych aptekach. Byłam tu dość dawno temu więc postanowiłam sprawdzić te rewelacyjne ceny. Apteka jest dobrze oznakowana. Prowadzą do niej metalowe schody oraz jest podjazd dla osób niepełnosprawnych. Były one dobrze odśnieżone. W małym przedsionku apteki zauważyłam pojemnik na przeterminowane leki. W środku nie było dużo klientów. Otwarte było tylko jedno stanowisko. Jednak po chwili pojawiła się druga farmaceutka. Przywitała mnie z uśmiechem a ja podałam jej moją receptę. Poprosiłam by najpierw sprawdziła mi ceny leków. Rzeczywiście ceny leków były niższe niż w pozostałych aptekach. Na jednym opakowaniu nawet około 5 złotych mniej. To dla mnie dużo tym bardziej że wybieram te leki stale i po kilka opakowań miesięcznie. Stanowi to niemałą kwotę. Zrealizowałam receptę. Farmaceutka wbijała leki na kasę, sprawdzała także dokładnie ich nazwy, ilość opakowań i zapisała mi ich dawkowanie. Była przy tym bardzo dokładna. Obie farmaceutki były ubrane w białe i czyste fartuszki. Wyglądały bardzo stosownie do miejsca w którym pracują. Rozejrzałam się po aptece. Była czysta i dobrze oświetlona. Leki na półkach prezentowały się bardzo ładnie. Były dobrze widoczne. Zauważyłam także dużo plakatów i ulotek reklamowych. Natomiast na ladzie leżał darmowy miesięcznik "Moda na zdrowie". Farmaceutka zapakowała mi leki w firmowa reklamówkę z logo apteki i podała mi paragon. Podziękowała mi także za wizytę aptece. Jeśli ktoś ma tu blisko polecam tę aptekę!
Podjechałam na stacje Orlenu przy ulicy Sienkiewicza. Lubie te stację ze względu na jej dobre położenie- przy jednej z głównych ulic Mielca. także maja tu paliwo dobrej sprawdzonej jakości. Dawniej lubiłam te z obsługę tej stacji. Ze względu na jej profesjonalizm i uprzejmość. Niestety od dłuższego czasu gdy pracownicy zostali zmienieni albo sami odeszli ( tego nie wiem ) już tak nie jest. Ci pracownicy pracują tu jakby za karę. Zapominają o uprzejmości, grzeczności. Nie usłyszałam dziś słów powitania ani pożegnania. Nie mówiąc o słowie: dziękuję. Czułam się intruzem, który przeszkadza pracownikom w ich prywatnych rozmowach. Czułam się zlekceważona.
Czasem robię zakupy w niedzielę. Wiem, że wile osób tego nie pochwala ale...czasem jest taka potrzeba. Śnieg padał dziś od samego rana. Jednak pracownicy Tesco a raczej obsługa parkingu spisała się na medal. Parking był dobrze odśnieżony co ułatwiała poruszanie eis samochodów i pieszych. W środku sklepu sporo klientów. Jednak dla wszystkich starczyło miejsca ;) Lubie Tesco z tego względu, że nikt na nikogo nie wpada, nikt nikomu nie przeszkadza w zakupach. Między regałami jest zawsze dużo miejsca oraz jest dobry dostęp do półek. Zauważyłam, że w sklepie było dużo różnych promocji. Są one opisane w gazetce reklamowej. A także było dziś wiele interesujących przecen. Nawet o połowę ceny! Kiedy spacerowałam między regałami usłyszałam komunikat, że dla wygody klientów otworzono dwie dodatkowe kasy i dla ułatwienia podano ich numery. Myślę, że to fantastyczny pomysł. Przy kasach rzeczywiście nie było zbyt dużych kolejek. Ja stanęłam przy kasie numer 13. Nie była to pechowa 13tka. Kasjerka dość sprawnie obsługiwała klientów. Była przy tym bardzo uprzejma. Była także dobrze poinformowana o promocjach z gazetki reklamowej. Po zakończeniu transakcji pani podziękowała mi za zakupy.
Dzis wpadłam do sklepu Dora na szybkie zakupy. Niestety tak szybko nie było bo...wszyscy chyba zmówili sie na zakupy w tym samym miejscu i o tym samym czasie ;) A może to świadczy o tym, że sklep Dora jest bardzo popularny i lubiany przez klientów. Ja mieszkam na innym osiedlu ale zawsze tu chętnie zaglądam przynajmniej 2 razy w tygodniu. Sklep jest dobrze zaopatrzony a ceny bardzo przystępne. Można tu kupi praktycznie wszystko od zapałek, prasy czy zabawek po chemie gospodarcza czy kosmetyki. Dziś chciałam kupić tylko kredki i mazaki dla dzieci. W części gdzie się one znajdują w tzw. kiosku było bardzo ciasno. Było sporo klientów.Ustawiła się także kolejka do kasy, która jest jednocześnie punktem przyjmowania zakładów Lotto. Zrobiło się małe zamieszanie. Z trudem przecisnęłam się do lady gdzie znajdowały się rzeczy papiernicze. Po chwili podeszłą tam jedna z ekspedientek. Grzecznie odpowiedział na moje dzień dobry. Jednak nie zapytała czego potrzebuję, czy mi coś podać, pokazać. Sam poprosiłam o pokazanie mi kilku zestawów mazaków i kredek. O ceny już nie musiałam pytać bo są widoczne na każdym produkcie. Ekspedientka nawet chętnie pokazywała mi co mają w ofercie. Nie okazywała zniecierpliwienia gdy nie mogłam się zdecydować co kupić. Co jakiś czas byłam szturchana i obijana przez klientów, którzy szukali swojego miejsca w kolejce lub przeglądali prasę czy oglądali towar na półkach. Nie było to dość przyjemnie a raczej irytujące. Jedyna rada jaką mogę dać właścicielowi to...powiększyć powierzchnie sklepu ;) choć chyba nie jest to już możliwe. Po zakończeniu zakupów i trudem przecisnęłam się do wyjścia. Wyszłam zadowolona z zakupów i obsługi ale umęczona i bardzo zgrzana.
Elwira to mój ulubiony salon fryzjerski. Właściwie ostatnio tylko tu chodzę ścinać włosy. Początkowo przyszłam tu kilka razy dla sprawdzenia pań fryzjerek, ich umiejętności oraz wyglądu salonu. Jak dotąd jestem zadowolona a nawet więcej! Bardzo zadowolona. Także mój mąż zaczął tu się strzyc. A jest wymagający ;) Salon utrzymany jest zawsze w należytej czystości i dbają tu o higienę. To podstawa takiego miejsca. Fryzjerki moja ręce, zmieniają ręczniki i myją przybory fryzjerskie. Salon wygląda bez zarzutów. Także panie fryzjerki jak zawsze miłe i uśmiechnięte. Pani szybko ale bardzo dokładnie podcięła mi włosy. Zapytała czy taka długość jest wystarczająca czy może jeszcze coś skrócić. Pokazała mi fryzurkę w lusterku. Mogłam dokładnie się jej przyjrzeć. Byłam bardzo zadowolona. Na koniec pani podała kwotę jaką mam zapłacić i podała mi paragon. Wszystko legalnie, profesjonalnie i miło! Czyli jednak można! ;)
Jolka to malutki sklepik z odzieżą damską. Jest tu także szeroki wybór różnych dodatków dla pań. Dziś zainteresowała mnie ładna oryginalna wystawa tego miejsca. Już z daleka był widoczny czerwony kolor. Bo to oczywiście Walentynki wszędzie" królują"więc także i tu. Na wystawie powieszonych było mnóstwo małych i większych serduszek. Zajrzałam do środka. Zaraz z zaplecza wyszła ekspedientka. Przywitała mnie z uśmiechem. Nie narzucała się tylko chwilkę odczekała aż rozejrzę się sama po sklepie. Dopiero po chwili grzecznie zapytała czy mi w czymś pomóc, czy szukam czegoś konkretnego? Podziękowałam. Sklep był ładnie prowadzony. Odzież z pomysłem powieszona na wieszakach i stojaczkach. Podłoga była czysta choć pogoda dziś była nie najlepsza. Sklep bardzo ładny z ciekawa odzieżą. jedynym minusem zbyt wysokie ceny.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.