Rewelacyjnie zorganizowana placówka handlowa, gdzie klienta traktuje się z kulturą, taktem i szacunkiem, dbając o jego zadowolenie. Tu zawsze można spytać pracownika, np. o miejsce poszukiwanego produktu, niezależnie od czynności, jakie wykonuje. Pracownicy są widoczni i uczynni. Tu zawsze, klientowi dziękuje się za zakupy i życzy - miłego dnia/popołudnia czy wieczoru – zależnie od pory zakupów. Bogate zaopatrzenie, nie wprowadza dyskomfortu dla obecności, bo placówka jest bardzo duża i klient czuje się swobodnie. W sklepie panują: ład i porządek, rozumiane dosłownie, niezależnie od tego czy dotyczą prezentacji, czy ogólnego wizerunku. Aktualnie, do zakupów dodaje się zdrapkę – taka zabawa z możliwymi nagrodami, co, przy okazji zakupów, jest takim sympatycznym dodatkiem.
Nuty, organizmy, figur płaskie i przestrzenne, oś liczbowa, przekrój Ziemi i inne kształty, skupione wokół nazwy Google, a pod nią dłonie, zapisujące wyliczenie matematyczne to animacja, Doodle, która jawiła się już od wczesnych godzin tego dnia, będącego Dniem Edukacji Narodowej, kiedyś określanym mianem Dnia Nauczyciela. W ten sposób, Google uhonorowało pracę tej grupy zawodowej z okazji ich corocznego święta, jako dodatek do życzeń i piosenek, będący uzupełnieniem wdzięczności, wyrażanej w szkołach, za pomocą wierszy i piosenek. Kliknięcie w animację, otwiera listę stron, tematycznie związanych z dzisiejszą okolicznością. Jak zawsze – Google nie zawodzi i jest w gotowości, aby pomóc internautom i nie tylko, bo każdemu, kto sięgnie po to ”narzędzie” informacyjne, które dla wielu, jest podręcznym wsparciem, w różnych aspektach aktywności.
To firma zajmująca się, jak mniemam z brzmienia nazwy na paragonie, m.in. organizacją parkingową, przy Kopalni Soli Wieliczka i tężni solankowej, gdzie korzystaliśmy z postoju w dniu 4 października. Każda godzina parkowania samochodu to 5 zł i warto było je wydać, bo organizacja była w pełni profesjonalna – pracownicy kierowali samochody na wyznaczone miejsca, aby zachować ład postojowy i optymalne wykorzystanie, oznaczonego terenu/odznaczonych miejsc postojowych, na podłożu z kostki brukowej. Dodając przyjemne otoczenie, ład i porządek, dostępne kosze na odpadki, to aspekty zorganizowane ku estetyce i wygodzie. Przy wjeździe witano, informowano, a przy wyjeździe, żegnając dziękowano za skorzystanie, natomiast wydanie paragonu było normą, o którą nie trzeba było się upominać.
Kopalnia Soli w Wieliczce, okazała się bardzo trafnym miejscem na niedzielną wycieczkę, choć ten cel, był dość przypadkowo obrany. To niesamowite miejsce, doskonale zachowane na przestrzeni wieków, które zwiedza się z przewodnikiem. Mieliśmy fantastyczną panią Teresę, która potrafiła zaciekawić stylem wypowiedzi, chętnie odpowiadała na pytania, dbała o zadowolenie grupy, to dynamiczna kobieta, z którą nie można było się nudzić. Trochę szwankowały, momentami, aparaty słuchawkowe/system nagłośnienia, ale nie sprawiało to uciążliwego problemu. Obcowanie ze środowiskiem solnym (ściany, chodniki, rzeźby, stropy, słone jeziora) to także pozytywny wpływ na zdrowie, więc warto się tu wybrać. Jest tutaj wiele pięknych miejsc, szczególnie cudna jest podziemna kaplica św. Kingi, która jest miejscem czynnym i odprawia się w niej msze. Niesamowitych wrażeń dostarczyła też muzyka Szopena, która rozbrzmiała, nad jednym z jezior solankowych, połączona z umiejętnym efektem świetnym, czy imitacja wybuchu w kopalni. Maszyny, urządzenia i narzędzia górnicze, postacie ludzi i koni oraz wiele innych aspektów, warto zobaczyć. W kopalni, jest do pokonania wiele-set stopni schodów, już samo zejście to 380, ale na powierzchnię wywieziono nas windą. Blisko 3-godzinne zwiedzanie, dostarczyło nam wielu pozytywnych wrażeń, nawet zmęczenie nie było dokuczliwe, a cena biletu (55 zł) na końcu, już nas nie bulwersowała tak bardzo, aczkolwiek to jest dość dużo, dzieci do 4 lat miały gratis, a do 7-miu zniżkę. Mimo to – polecam. W czasie zwiedzania, w kopalni zapewnione jest zaplecze sanitarne, zakupy pamiątek, także karczma z wyborem potraw. Ceny są tu, cokolwiek wyższe, ale turystyka ma swoje prawa, natomiast ogólne wrażenia z pobytu, są niepowtarzalne.
Śląskie Wesołe Miasteczko w Chorzowie, znajduje się przy Placu Atrakcji, jak na ironię – nr 1, ale żadnej atrakcji nie doznaliśmy w dniu 4 października. Fatalna informacja, tragiczna organizacja, kompletny brak szacunku dla społeczeństwa. Przejechaliśmy prawie 200 km, tylko po to, aby usłyszeć, że sezon się skończył i ”miasteczko” jest nieczynne do wiosny. Natomiast parking był czynny i płatny 30 zł, ale na szczęście, dopiero po półgodzinnym postoju. Najgorsze jest to, że żadnej informacji o tym fakcie, na stronie www, nie było, co sprawdzaliśmy przed wyjazdem, szukając cennika, bo chcieliśmy sprawić, niedzielną atrakcję dzieciom. Były godziny otwarcia, były opisy atrakcji, było wiele innych informacji, z wyjątkiem, tej najważniejszej. Parkingowy, oferował nam zamiennie ZOO albo planetarium, ale cel mieliśmy inny, a w obliczu faktu, zdegustowani Chorzowem, zostaliśmy w jednym momencie. Nie byliśmy jedynymi, zainteresowanymi wesołym miasteczkiem, nie tylko my, odjechaliśmy z tzw. kwitkiem i ogromnym niezadowoleniem. Biedny parkingowy, młody chłopak, zupełnie niewinny, musiał słuchać narzekań, próbował łagodzić okoliczność, mówiąc, że można było zadzwonić, co jeszcze bardziej, zezłościło, obecnych przyjezdnych. Ta negatywna oceny, to głównie zasługa tragicznej organizacji informacyjnej, za którą odpowiada administrator tego miejsca, jakiś niekompetentny człowiek lub grupa osób. Na miejscu znowelizowaliśmy nasze plany wycieczkowe, ale ”niesmak” pozostał, a strona www, nadal, nawet w czasie zamieszczania tej opinii (5 dni po wizycie), informuje, że jest otwarte.
Zatrzymaliśmy się na MOP Góra św. Anny, przy A4, gdzie jest kilka placówek gastronomii i motoryzacji, przygotowanych na przyjęcie, podróżujących autostradą. Byliśmy większą grupą, także samochodową i każdy udawał się tam, gdzie uznał za zgodne z preferencjami. Dla mnie, Orlen był najbardziej właściwy, lubię kawę od nich i gorące przekąski Stop Cafe. Tu była m.in. Anastazja, pracownica, która dokonała sprawnej obsługi kasowej, a jej koleżanka zajmowała się przygotowaniem przekąsek. Taki, dobrze zorganizowany podział obowiązków w otoczeniu, zachowanego ładu i porządku. W obsłudze nie zaniechano niczego, co leży, w jakości, zachowano takt i kulturę, było też miłe, sympatyczne pożegnanie, 4 października.
BP nie jest stacją paliw, gdzie zwykle tankujemy samochód, ale zdarza się nam bywać, i tutaj. Ta stacja BP znajduje się przy drodze nr 638, w pobliżu PPO Przylesie, nieopodal wjazdu na A4 i 4 października, znaleźliśmy się na niej, głównie z powodu towarzyszących nam osób, bo niedzielną wycieczkę odbywaliśmy w większym gronie, zarówno ludzi, jak i pojazdów. Dużo przestrzenie, wyposażenie w dodatkowe urządzenia, sanitariaty, sklep i mała gastronomia, słowem wszystko, czego potrzeba w podróży. Profesjonalna obsługa była ukoronowaniem wizyty – komunikatywne, sympatyczne sprzedawczynie, z kulturą słowa i estetyką wyglądu. Pani Jola oferowała założenie karty punktowej w programie lojalnościowym, zachęcając intratnością nagród. To był przyjemny ”przystanek”.
Zegar w Pradze jest swoistym obiektem, który zasłużył na honory Google, w tym dniu, a to za sprawą 605- lecia, swojego czynnego istnienia. To najstarszy zegar na świecie, uważany za cud czasów średniowiecza, a swoją świetność zyskał dzięki nietypowej konstrukcji, obrazującej trzy aspekty: astronomię (układ ciał niebieskich), animację biblijną (ruchome figurki, m.in. 12 apostołów), kalendarz (medaliony miesięcy). Grafika Doodle, zawiera swoistą symbolikę tego obiektu, na tle ryciny obrazującej kształt praskiego ratusza. Kto odwiedził Pragę, zapewne widział ten nietypowy w konstrukcji zegar, nazwany ”Orloj”, kto tam będzie – powinien go zobaczyć, Google dało ku temu ”sygnał”. Kliknięcie w rycinę, to wejście do szerszej wiedzy, której w ”skarbnicy” Google, nie brakuje, w każdym temacie, nie tylko historycznym.
Być w jednym dniu, w dwóch różnych placówkach Auchan, mieszczących się w różnych miastach to ogromna rzadkość, ale tak się złożyło okazjonalnie, że stało się to faktem, 3 X. Ten wrocławski sklep jest ogromny, ale miał mniej intratne promocje/okazje cenowe, niż opolski, choć wcale gorzej nie wypadł, w ogólnym odczuciu moich zakupów. Dużo przestrzeni dla klientów, wielkość sklepu i tym samym różnorodność asortymentów, pozwala na dłuższe przebywanie w placówce lub na wybranie, jedynie potrzebnych rzeczy, a organizacja obsługi kasowej, daje możliwość wybrania kasy, adekwatnej do potrzeb klienta, np. obsługa do 15 artykułów, dla osób uprzywilejowanych czy zwyczajnie – samoobsługa. Pracownicy są tu życzliwi i gotowi na pomoc, w każdym momencie, a kasjer, zanim rozpocznie kasowanie artykułów, każdego klienta pyta o Skarbonkę, kartę w programie lojalnościowym Auchan.
Wstąpiłam do Auchan, bo dzień wcześniej kupiłam tutaj rajstopy w promocyjnej cenie i nie byłam pewna jakości, ale okazała się OK., więc postanowiłam zrobić mały zapas. To produkt, który szybko się zużywa i okazji cenowej, nie przepuszczę. Przy okazji, też inne, potrzebne sprawunki, codziennej potrzeby, nabyłam. Po tej wizycie, mogłabym nawet rewelacyjną notę wystawić, bo ład, porządek i estetyka były zachowane w każdym znaczeniu słów. Podobnie ceny – wiele atrakcji połączonych z ofertą ”Skarbonka”, np. patelnie ceramiczne na wagę. U wejścia były liczne, aktualne gazetki ofertowe, obok stał pan z ochrony – dumny, wyprostowany i milczący. Niestety, przy kasie znów trafiłam na panią, której podałam kartę Auchan dla punktów Skarbonki (skarbonka i płatność w jednym), a pani potraktowała mnie jak kogoś, kto nie wie, w jakim celu jest posiadaczem karty, zdziwiona, prawie wykrzyknęła – nie teraz, to pani sama zapłaci (kasa 7). Ze spokojem powiedziałam – to także Skarbonka. To panią nieco ”zmieszało”, stwierdziła ”aha” i zrobiła, co trzeba było. To nie pierwsze, takie zdarzenie w tej placówce, czas nabrać ogłady standardów Auchan, tylko nie wiadomo, kiedy to nastąpi, tutaj.
Wczesna, poranna wizyta i uśmiechnięci pracownicy, witający wchodzącego klienta, to zwiastun dobrze zapowiadającego się dnia. Taki stan zastałam tutaj, 3 października i tak bywało w przeszłości. Tu klient traktowany jest jak główny podmiot, względem którego zachowuje się kulturę, dystans i dba się o jego zadowolenie. Dzięki nowoczesnej organizacji, można tu zaspokoić potrzeby motoryzacyjne, inne zakupy czy mała gastronomia, marki Stop Cafe. Na terenie Orlenu panował porządek, było przejrzyście i przestronnie, także dla samochodów, niezależnie, czy tankowanych, czy tylko parkujących. Wysoki standard organizacyjny, to także wysoka ocena jakości.
Od czasu do czasu, lubię wejść do Strdivarius-a, tu od wejścia, ”czuć” przyjemną atmosferę, skoczna, ściszona muzyka w tle, świetnie komponuje się z ogólnym, takim ”swojskim” wrażeniem estetycznym. Przyznam, że liczyłam na jakieś intratne wyprzedaże, bo sklep nie należy do tanich, ale, widać jeszcze nie ”ten czas” (3 X). Dużo ekskluzywnych fasonów odzieży o zróżnicowanym przeznaczeniu – spódnice, bluzeczki, spodnie, kamizelki czy swetry, nawet obuwie i dodatki. Wszystko prezentowane estetycznie, część na wieszakach, część wyłożona, trochę na manekinach. Personel nie ingerował w pobyt klientów, nie oferowano pomocy, natomiast chętnie jej udzielano, na życzenie.
Stanowisko bezpośredniej obsługi kasowej zajmuje tutaj centralny punkt sklepu, jest ”na bazie” okręgu, na którym są oznaczone miejsca kasowe. Stanęłam przy jednym z nich (było wolne os kasjera), próbując dobrać właściwe baterie, gdzie skierował mnie, jeden z pracowników sklepu. Zaraz, po chwili pojawił się pracownik Arkadiusz, który skutecznie mi pomógł i od razu skasował zakup. Tutaj obsługuje się kilku klientów na raz, czego byłam świadkiem w czasie tej bardzo krótkiej wizyty z konkretnym celem. W sklepie włączone telewizory, prezentowały swoją gotowość użytkową, przyjemnie brzmiąca muzyka i ogólnie – bez zastrzeżeń.
Port lotniczy w Balicach, nie był miejscem praktycznie wykorzystanym przez nas, ale wstąpiliśmy tutaj okazjonalnie, z ciekawości, bo był na trasie przejazdu, w dniu 27 września. Więc nie jest to opinia pasażera, a jedynie takie sobie spostrzeżenia, człowieka, który wstąpił, aby, m.in. popatrzeć z tarasu widokowego, jak startują/lądują samoloty. Jest to duży port lotniczy podzielony na 2 terminale. W dniu 27 IX trwały tu jeszcze prace remontowe, co stanowiło rodzaj dyskomfortu. Udaliśmy się na taras widokowy, znajdujący się na wyższej kondygnacji T1, gdzie weszliśmy za niewielką opłatą. Niestety niewiele tu było widać, jeśli chodzi o płytę lotniska, być może trzeba było udać się na T2. Taras stosunkowo nieduży i taki ”biedny”, widoczność możliwa z pozycji dorosłego człowieka, częściowo zasłaniała ją konstrukcja remontowa, a samoloty widoczne były, jedynie z daleka, krótki prawie moment wznoszenia. Wprawdzie są tu 2 lunety (2 zł), ale startujący samolot był widoczny, jedynie przez chwilę i zaraz chował się za drzewami. Znacznie lepiej i wygodniej, wręcz komfortowo, są zorganizowane tarasy w Pyrzowicach czy Wrocławiu (zarówno, co do widoczności, wielkości, jak i komfortu). Możliwe, że po zakończonych pracach remontowych, znacznie się tu poprawi. Przed wejściem, było jeszcze remontowo, ale od wejścia dało się zauważyć nowoczesność holu i organizacji terminala. Na wyższe poziomy można było dostać się schodami elektrycznymi, tablica informacyjna lot/przylot była uaktualniana, komunikaty, nie tylko w języku polskim, liczne placówki, także handlowe, wygodne siedziska/kanapy i cała masa innych udogodnień. Bardzo niewiele miałam do czynienia z obsługą, bo ta wizyta nie wymagała takiego stanu, ale widać było ochronę, która nie epatowała swoją obecnością, zachowując ”status quo” obecności. Z pozycji mojej wizyty, tak sobie, możliwe, że czynni użytkownicy, mają inne odczucia, ja tylko rekreacyjnie, zupełnie okazjonalnie tu byłam.
Bardzo miła atmosfera profesjonalnej obsługi jest tutaj standardem wysokiej jakości w traktowaniu klientów. Sprzedawczynie są doskonale zorientowane w posiadanym asortymencie kosmetycznym, potrafią doradzić/opisać właściwości produktów, klient nie wyjdzie stąd, niezadowolony, tym bardziej, że rabaty cenowe, są uzupełnieniem rewelacyjnych produktów. Choć ich ceny nie należą do niskich, kto raz spróbuje dokonać zakupu, będzie tu wracał, zarówno po kremy, jak i perfumy czy inne, pochodne kosmetyki. 3 października były tu sympatyczne panie: Tina i Aleksandra, które w swej kulturze, postawie i aparycji, dopełniały wizerunek, lśniącej placówki.
To były zaplanowane i udane zakupy (2X), dużo promocji, przejrzystość prezentacji, przestrzeń dla klientów i bardzo przyjazna obsługa sklepowa, której uczynność była mi bardzo pomocna, najpierw w części piekarniczej, potem w dziale odzieżowym podobnie, gdzie spodobała mi się bluzeczka, a nie miałam ochoty przymierzać, pani mi powiedziała, że będę mogła oddać i przedstawiła warunki, ewentualnego zwrotu. Rzadko kupuję odzież w marketach, ale czasem się zdarza. W tym Auchan jest jeden mankament – nie pyta się klienta o kartę Skarbonka, ale przynajmniej, kasjerka nie była zdziwiona, gdy jej podałam i wiedziała, co trzeba zrobić. Sympatyczna, uśmiechnięta kobieta, tylko, chyba jeszcze nieobeznana w zwyczajach, pełnej obsługi kasowej Auchan. Jak obserwuję, rzadko zdarza się, aby któryś kasjer o to pytał, zanim rozpocznie skanowanie towarów. No, chyba, że ja mam szczęście, tak trafiać. Ogólnie, jednak - pozytywne odczucia z przebiegu pobytu w tym sklepie.
Choć niezbyt wysoko oceniam tę placówkę (w ogólnym ujęciu), mają takie wyroby, które chętnie tu kupię. 1 października, miałam okazję być w pobliżu i, z przyjemnością kupiłam ciasteczka orkiszowe. Były tu 2 panie obsługi, jedna (znacznie młodsza) zajmowała się obsługą kasy, druga (starsza) podawała towar klientom. To sprawna organizacja i zachowany pewien ład handlowo estetyczny – kontakt z pieniędzmi, to nie kontakt z wyrobami piekarniczymi. W ofercie handlowej było dużo różnorodności, zarówno standardowe pieczywo, jak i bardziej wykwintne – cukiernictwo. Ceny mają cokolwiek wyższe, zwłaszcza, malutkie ”eklerki” są tu dość drogie. Obie panie były uśmiechnięte, miłe i uprzejme. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie finał zakupów, bo zapytano, czy wydrukować potwierdzenie płatności kartą. Co to za pytanie – klient ma dostać wydruk z terminala i paragon, przecież zostało zapłacone, czyżby tutaj pracownik o tym nie wiedział? To jego podstawowy obowiązek w obsłudze, nawet nie powinien o to pytać. Jak będą rozdawać wyroby za darmo, mogą sobie darować potwierdzenia, póki co – klient płaci i dowód tego, musi otrzymać.
Kaufland, jest jednak niezawodny i z przyjemnością udałam się do niego, po mało satysfakcjonującej wizycie w Aldi. Tu nawet kupiłam część artykułów na 1 listopada, (chociaż to dokładnie za miesiąc), skłoniły mnie do tego, atrakcyjne promocje cenowe. Chciałam nienaruszoną zgrzewkę zniczy, chętnie pomogła mi jedna z pracownic, wyjąć z eksponowanego stosu. Nadzienia drożdżówek zdefiniowała mi inna pracownica. Nie trudno było zauważyć dbałość o sprawność czy estetykę, komunikaty sklepowe, co chwilę zwracały uwagę na różne aspekty, np. prośba o uprzątnięcie rampy, czy uruchomienie dodatkowej kasy. Praktycznie, niemal po wyłożeniu towaru na taśmę, zostały skasowane moje zakupy, a kasjer Agnieszka, była przyjemna w kontakcie słownym, nie stroniła od niezobowiązującego dialogu, który nie zakłócił sprawności obsługi - 1 X. W porównaniu z poprzednim marketem – przepaść cenowa, zaopatrzeniowa, wizualna i organizacyjna, na zdecydowaną korzyść Kaufland-a.
Dziękujemy za zgłoszenie pozytywnej obserwacji na temat naszego marketu w Oławie. Opinia naszych Klientów na temat funkcjonowania sklepów Kaufland oraz jakości naszych produktów jest dla nas bardzo ważna. Obiecujemy, iż w dalszym ciągu będziemy dbać o to, by zakupy w naszych marketach upływały w jak najlepszej dla Klientów atmosferze. Pozdrawiamy, Zespół Kaufland
Rozczarowałam się trochę...
Rozczarowałam się trochę w Aldi (1 X), co nie oznacza, że nic nie kupiłam. Już na wejściu – ”fo pa” prezentacyjne – skrzyneczka z ziemniakami obok skrzyneczki z bułkami, a dalej słodycze, wszystko w jednej grupie koszy, tuż przy wejściu. Dalej, w sklepie, też trochę „misz-maszu”, podobnego pokroju, aczkolwiek, co do ładu i czystości, nie mam zastrzeżeń i nawet przestrzeni jest dużo. Choć różnorodność artykułów jest tu spora, zabrakło wielu typowych marek, popularnych na rynku, np. kawy nie kupiłam (skromnie oferowano), a ceny, też nie okazały się rewelacyjne, bo np. aktualnie Biedronka ma, aktualnie winogron w promocji, a bagietki z masłem czosnkowym są tam też tańsze, choć bez promocji. Więcej oczekiwałam po Aldi, jakoś nie zamierzałam do Kauflanda wstępować, (co zwykle robię, będąc w Oławie), ale ostatecznie tam się udałam, jest jednak, o wiele atrakcyjniejszą placówką handlową. Nie mam zastrzeżeń do obsługi kasowej - była OK.
Każdy, nawet ”mały” rabat/opust cenowy, cieszy klienta, a tu mają to w zwyczaju, co potwierdzali, także niektórzy znajomi, gdy temat rozmowy, się nawiązał. Tu do nabycia są m.in. części, rowery, akcesoria motoryzacyjne, skutery i pojazdy dla dzieci. Każdego klienta traktuje się z szacunkiem i należytą kulturą. Pracownicy, to sami panowie, których pogodny sposób bycia, kreuje przyjemną atmosferę. Spośród ekspozycji, niektóre artykuły można wziąć samemu i podejść do stanowiska kasy lub poda je sprzedawca. Obsłużono mnie grzecznie i sprawnie, a zamierzony zakup – zrealizowałam. To nie jedyny okolicy, sklep tej branży, ale cieszy się pozytywnym uznaniem, także moim.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.