Bar odwiedziłam w celu zjedzenia obiadu. W środku było bardzo dużo ludzi. Czas oczekiwania w kolejce to ok 30 min, nie mówiąc już zamówieniu. W środku lokal nie powala. Nie za czysto. Stoły nie wycierane, podłoga nie zamiatana - kupa piachu i śmieci. Obsługa bardzo miła. Menu dość okrojone, zamówiłam zestaw rybny. Jedzenie było świeże i smaczne. Wypożyczalnię sprzętu wodnego obsługuje jakiś menel - masakra, ledwo co chodził i to raczej nie był nadmiar słońca ;) Sam sprzęt, a przynajmniej jego część ma już swoje lata i nie wygląda atrakcyjnie. Na dworze do budki z piwem też duża kolejka, dodatkowo znajomi obsługiwani poza kolejką :/ Brak toalet, chyba, że wliczymy w to wychodek nieopodal lokalu.....
Do delikatesów poszłam w celu zakupienia pieluch i chusteczek do mycia pupy dla mojego dziecka. Przed wejściem jak i w środku było czysto. Wózki i kosze były czyste i równo ustawione. W środku sklepu towary były ładnie poustawiane. Od razu udałam się do działu z szukanymi przedmiotami, jednak bardzo się rozczarowałam. Z poszukiwanych pieluch nie było żadnego wyboru, tylko jedno opakowanie w odpowiednim rozmiarze, chusteczek brak :( Idąc do kasy zauważyłam stoisko z chemią niemiecką, jednak żaden produkt nie miał ceny. Przy kasie nie było nikogo, szybko zapłaciłam, obsługa sympatyczna.
Przed wejściem do sklepu było czysto, tak samo jak w środku lokalu. Drzwi oraz witryna były umyte. Koszyki czyste, równo ustawione. Po wejściu na teren handlowy od razu zauważyłam stoisko z produktami od Bernardynów. Idąc dalej minęłam kilka małych stoisk z promocjami. Na stoisku wagowym kupiłam kiełbasę na grilla i wędlinę. Przeszłam po całym sklepie i znalazłam wiele ciekawych towarów. Najsmaczniejsze mają pieczywo, pyszne bułeczki. Przy kasie szybka obsługa, całkiem miła. Ceny niektórych towarów nie pokrywają się z cenami przy kasie.
Do jadłodajni trafiliśmy przypadkowo, było obok wolne miejsce parkingowe. Zarówno na zewnątrz, jak i w środku nikogo nie było, co nie wróżyło dobrze. Na zewnątrz podłoga była czysta, jednak stoły były brudne i pozalewane, w powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach i było duszno. W środku podłoga była czysta, stoły jak na zewnątrz. Przy ladzie obsługiwała młoda dziewczyna, bardzo niesympatyczna. Było nas 4 osoby i nie mogliśmy złożyć jednocześnie zamówienia, każdy mówiał powiedzieć oddzielnie co chce, przy ważeniu sałatek każde z nas zostało pouczone, że ma zważyć sałatkę na wadze, do mnie dociera jak się powie raz. Oczywiście nie można było postawić 4 porcji sałatek.....Podczas zamawiania nie było połowy potraw, jednak nawet tutaj zostałam potraktowana jak nienormalna, bo kiedy zapytałam, czy jest kotlet devolai pani z ironią poinformowała, że przecież jest to kotlet drobiowy i jest. Po złożeniu zamówienia usiedliśmy na dworze, żeby nie wąchać tych smrodów, jednak tam było słychać wszelkie rozmowy i odgłosy z kuchni, która jest za ścianą (okna otwarte). Fotelik dla dziecka, który stał w wejściu miał bardzo brudne szelki i stoliczek, na którym leżały resztki jedzenia. Na jedzenie trzeba było poczekać, ale robione jest na bieżąco, przynajmniej niektóre części dań. Ziemniaki były rozgotowane, kotlet bardzo smaczny. Talerz został przybrany sałatą, która cała była brudna w ziemi a brzegi były podpsute....:/ W sałatkach bardzo mały wybór ale smaczne. Karkówka z grilla była kawałkiem mięsa usmażonym na patelni grillowej na głębokim tłuszczu :/ Placek po węgiersku okropny, prawie zero mięsa. Więcej bym nie poszła. Jedynie w toalecie było czysto i ładnie pachniało.
Pojechaliśmy odwiedzić miasteczko Dziki Zachód zachęceni reklamami. Podobno największa tego typu jednostka w okolicy. Do pewnego momentu dojazd oznaczony bardzo dobrze, a na samym końcu jedna maciupeńka tabliczka. Droga dojazdowa tragiczna, jak na dzikim zachodzie ;) Dziury i kamienie i tak dobrych kilkaset metrów. Na miejscu dość duży parking, czysto. Z daleka już widać, że w środku nic się nie dzieje, zero jakichkolwiek atrakcji. Jeden budynek ala "salun", dwa wigwamy. Największym urozmaiceniem były samochodziki jak na wesołym miasteczku, takie co można się nimi stukać, absolutnie nie związane z tematyką miejsca. Na wybiegu parę koni i to na tyle. Cena 20 zł/osoba to rozbój w biały dzień, wizytę zakończyliśmy przed szlabanem. Biletów nie kupiliśmy a i tak wszystko "zwiedziliśmy". Osobiście odradzam.
Wybraliśmy się do oceanarium zachęcenie reklamą "Największe oceanarium na wybrzeżu". Fakty były takie, że to jedna wielka ściema!!!!!!!!!!! OSZUSTWO. Czas zwiedzania "dwóch poziomów" łącznie z czytaniem informacji to max 10 min. Cena 20 zł/os to jedna wielka kpina. Dałabym max 5 zł. Czuję się oszukana. Ryby głodne, pływały pyszczkami przy powierzchni w poszukiwaniu pożywienia. Obsługi praktycznie nie ma. W "największym" oceanarium pracuje aż jedna pani, której nie było w kasie kiedy przyszliśmy, trzeba było czekać. Później leciała do któregoś z akwariów z grzałką. Uważam, że niektóre akwaria powinny być dużo większe, zwierzęta się męczę, np dla żółwia, rekina czy nadymającej się ryby. NIE POLECAM, TO JEST NACIĄGANIE. Proszę odwiedzić oceanarium w Gdyni i brać z nich przykład!
Do lokalu wybraliśmy się na pizzę. W lokalu było bardzo mało ludzi, jednak większość stolików była zarezerwowana na późniejszą godzinę (mecz ;)) Podłoga czysta, tak samo stoliki. Zajęliśmy miejsce przy jednym z niewielu niezarezerwowanych stolików i poszliśmy zamówić jedzenie. Do wyboru chyba ok 30 rodzajów pizz. Wybraliśmy pizzę 60 cm, poprosiliśmy o 2 rodzaje pół na pół. Na pizzę nie czekaliśmy długo. Mnie osobiście do gustu nie przypadła. Ciasto było twarde i jakieś bez smaku. Trochę mało składników, jednak reszcie rodziny była nawet zadowolona. Jedna ogromna pizza starczyła w sam raz na 4 głodne osoby. Stanowczo smaczniejsze są obiady.
Lokal znajduje się nad Delikatesami 32. W środku podłoga była czysta, na stolikach gdzieniegdzie stały brudne naczynia, jednak była tylko jedna kelnerka, która także obsługiwała kasę i uwijała się jak mogła. Restauracja ładnie wykończona, na ścianach wisi dużo ciekawych obrazów. Usiedliśmy na kanapach, bardzo wygodne miejsce. Zamówienie złożyliśmy przy kasie. Na jedzenie trzeba było troszkę poczekać, jednak wszystkie dania widać, że były wyprodukowane ze świeżych produktów na bieżąco. Placek po węgiersku zrobiony z prawdziwego placka ziemniaczanego, świetnie usmażony, pycha! Prawdziwe posiłki domowe. Cena za pełny talerz 14,99 to w porównaniu z konkurencję, śmieszna kwota. Miła obsługa, jest bardzo zadowolona, na pewno wrócę.
Do smażalni wybraliśmy się, ponieważ została nam polecona prze osobę, która co roku przebywa w Kołobrzegu. W środku niestety nie było wolnych miejsc, więc zajęliśmy miejsce na zewnątrz. Przy ladzie duża kolejka. Niestety, kelnerki jedynie roznoszą zamówienia, złożyć je można jedynie przy kasie, gdzie jest cały czas okropna kolejka. Zamówienia przyjmuje właścicielka i jej syn, przez co robi się zamęt. Ja złożyłam zamówienie synowi, później poszłam jeszcze coś domówić i był już problem, bo przy ladzie stała właścicielka i nie wiedziała, które nasze zamówienie. Ponieważ byłam z dzieckiem, poprosiłam o podgrzanie posiłku w słoiczku w mikrofali lub miseczkę z gorącą wodą do samodzielnego podgrzania. W odpowiedzi usłyszałam, że wszyscy są tak bardzo zajęci, że chyba nie będą mieli na to czasu bo mają tyle pracy...........Na początku podano nam zupę rybną. Była smaczna, jednak to był rosół z rybą a nie zupa rybna, nie powaliło. NA rybę czekaliśmy ponad 40 min.....rozumiem, że na świeże jedzenie się czeka, ale to już przesada. Dodatkowo kobieta, która przyszła po nas otrzymała zamówienie pierwsza, a zamawiała to samo co my. Kiedy zwróciłam właścicielce uwagę, że my złożyliśmy zamówienie dużo wcześniej, ta skomentowała tylko "Nie wydaje mi się"! No masakra. Ziemniaczki pyszne, ryba w ogóle nie przyprawiona, zawiodłam się. Sałatki nakłada się samemu, jednak miseczki bardzo małe. W większości pojemnikach zostały tylko resztki po sałatkach, więc wybór bardzo mały. Lokal w środku jest śliczny i czysty. Na zewnątrz jest całkiem odwrotne. Zwykłe stoły i ławki jak w każdym innym barze. Pani właścicielka bardzo niemiła i nieuczynna. Ceny nie należą do najniższych, więcej się raczej nie wybiorę.
Lokal odwiedziliśmy, ponieważ miał tu bardzo dobre opinie. Nasza kwatera znajduje się ok 100 m od tego lokalu, a po podróży byliśmy bardzo głodni. Przed lokalem było czysto, pomimo, że jeszcze nie wszystkie stoliki były rozstawione. Wejście do środka było czyste, tak samo jak w środku. Lokal ładnie zaaranżowany, ładnie wykończony. Obsługa bardzo miła. Od razu podano nam karty. Menu okrojone, jednak w sam raz. Kilka rybek, kilka dań z kurczaka itd. Do tego dodatki, przystawki, napoje. Na jedzenie trzeba troszkę poczekać ale wszystko jest świeże, dobrze doprawione i ładnie podane. Jadłam szaszłyka drobiowego, pycha.Na deser sernik na ciepło, chociaż trochę słabo podgrzany, co nie zmienia faktu, że był pyszny! Ceny dość wysokie, jednak raz na jakiś czas można się wybrać na taki obiad. Obsługa bardzo miła, spełniła wszystkie nasze niestandardowe prośby. Wszyscy mili i uśmiechnięci.
Zauważyłyśmy reklamę tej restauracji i postanowiłyśmy zajrzeć tam. Przed wejściem jest plansza z menu. Było dość skromne i jak dla mnie, nie było tam nic konkretnego. Dodatkowo dookoła unosił się okropny smród, jakby zepsuta kiszona kapusta. Osoba pracująca, która przechodziła obok nas była ubrana w czarny uniform - brudny na brzuchu. Szybko stamtąd poszłyśmy.
Sklep znajduje się w starej części galerii na 2 piętrze. Słyszałam o nim dużo dobrego. Jest to jeden z nielicznych sklepów gdzie można kupić staniki w większym rozmiarze. Niestety, sklep mnie bardzo rozczarował. Po wejściu przywitała mnie miła pani i zapytała czego szukam i w jakim rozmiarze. Odpowiedziałam, że nie wiem jaki dokładnie rozmiar jest mi potrzebny, liczyłam na to, że mnie wymierzy i mi doradzi, a tu klops. Powiedziałam jej, że rozmiar 80G jest na mnie sporo za mały i chcę coś większego, a ona zaczęła podawać mi staniki i mniejszych rozmiarach lub takie same. Niestety, okazało się, że nic nie ma. Ogólnie, bardzo skromny asortyment i drogi, przeceny też bardzo skromne. Brak wiedzy na temat nowych dostaw. Sklep czysty i przestronny.
Sklep znajduje się w nowej części galerii na parterze. Oprócz walizek jest tam także odzież dla panów xxxxxl. Poszukiwałyśmy koszuli w ogromnym rozmiarze. Ponieważ pani nie mogła nam nic powiedzieć o jej obwodzie, poprosiłyśmy o zmierzenie, na co ona się oburzyła, że musi ją otworzyć, pewnie nie chciało jej się składać z powrotem. Powiedziałyśmy, że w ciemno nie kupimy, więć ja otworzyła i zmierzyła, była ok i postanowiłyśmy kupić. Podczas składania powiedziałyśmy, że nie musi tego robić tak dokładnie a ona w bardzo niemiły sposób powiedziała, że nie chce żeby się pomięła, a i tak przecież musielibyśmy ją uprasować. Gdyby nie fakt, że takie duże rozmiary ubrań trudno kupić, na pewno poszłybyśmy gdzie indziej. W każdym markowym sklepie nie dość, że koszulę można rozpakować, to jeszcze przymierzyć, a tu takie problemy, na dodatek bardzo nieprzyjemna atmosfera. W sklepie było czysto, jednak dość ciasno. Ubrania natryndolone na wieszakach bez ładu i składu
Sklep znajduje się w nowej części galerii na parterze. W środku było czysto i przyjemnie, towar był ładnie wyeksponowany. Miła ekspedientka podała nam odpowiedni rozmiar wybranego buta. Buciki nam się spodobały i poprosiliśmy o odłożenie ich na godzinkę. Po pewnym czasie wróciłyśmy po nie, bo nie było nic ładniejszego.
Zaszłyśmy do Ryłka w poszukiwaniu butów na wesele. W salonie było czysto. Towar był ładnie, kolorystycznie poukładany, nie było ścisku na półkach i wszystko dobrze było widać. Wybrałyśmy kilka modeli i poprosiłyśmy o odpowiedni rozmiar. Miła ekspedientka podała nam wybrane buty, zaproponowała łyżkę do pomocy. Spodobał nam się jeden model, jednak cena była dość wysoka i zrezygnowałyśmy. W sklepie było czysto i przyjemnie pachniało. Każdy znajdzie coś dla siebie, nawet kobiety o dużym rozmiarze stóp.
Polecono odwiedzić mi ten sklep, ponieważ poszukiwałyśmy z mamą i ciocią szala na wesele. Jest tam bardzo dużo towaru. Torebki, biżuteria, różnego rodzaju dodatki, także szale. Zapytałyśmy panią ekspedientkę o szale w jednolitym kolorze. Powiedziała, że wiszą "tam", więc tam poszłyśmy. Faktycznie, szali było sporo. Pani od razu koło nas stanęła i patrzyła nam się na ręce, jakby któraś z nas miała coś ukraść, przy okazji w niemiły sposób komentowała. Jeszcze bardziej się zezłościła, kiedy się okazało, że jeden szal jest dziurawy, co najmniej, jakby tą dziurę zrobiła któraś z nas. Szal nie został uprzątnięty, tylko wmieszany w resztę towaru. Postanowiłyśmy obejść resztę sklepów i wrócić jeśli nic innego nie znajdziemy, i tak też było. Stanęłyśmy przy samym wejściu by spojrzeć jeszcze na wisiorki i już wchodziłyśmy do środka, kiedy ta sama ekspedientka zasunęła nam przed nosem kotarę. Na pytanie czy wychodzi odburknęła, że tak i niedługo powinna wrócić. Normalnie szok. Straciła klientki. Widać, że nie pracuje u siebie, bo jej nie zależy na sprzedaży. W sklepie było czysto. Mimo dużego asortymentu, towar dobrze wyeksponowany. Ceny dość wysokie.
Zaszłam tam zjeść śniadanie, bo na dworze zaczęło padać a ja nie miałam parasolki i musiałam przeczekać. Pomimo, że lokal został dopiero co otwarty, to już było bardzo brudno. Na stolikach, podłodze leżały resztki jedzenia, papierki. Na półce z naczyniami do zwrotu też stała brudna zastawa. Przy ladzie było czysto. Zamówiłam placki z gulaszem i kawę. Jedzenie dostałam bardzo szybko, było przepyszne! Pod koniec mojej wizyty z zaplecza wyszła pani i zaczęła czyścić stoły (zgarniać resztki na podłogę, której już nie posprzątała).
Do Luxmedu udałam się z dzieckiem na szczepienie. Umówiłam się na godzinę 8.00. Na miejscu byłam przed czasem. O godzinie, o której ja miałam wejść weszła pacjentka z wcześniejszej godziny. Z całym szacunkiem dla p. doktor, która zawsze ma czas i nikogo nie wygania, ale ok 40 min poświęcone dla jednego pacjenta to chyba lekka przesada, szczególnie, że wizyty są umawiane co 10 min. Rozumiem, jakbym sama miała czekać, ale byłam tam z małym dzieckiem i zabawianie go przez taki okres czasu to nie taka prosta rzecz. Samo badanie i szczepienie przebiegło sprawnie i w miłej atmosferze. W lokalu było czyściutko. Jak zwykle mam zastrzeżenie do personelu w rejestracji. Te ich nadąsane miny i niemiły ton, szczególnie p.Paulina i jej młodsza koleżanka (siostra? są bardzo podobne), jak mam wybór to zawsze je omijam.
Do klubu chodziłam na zajęcia fitnes, jednak tym razem chciałam skorzystać z usług krawieckich. Dzwoniłam od godziny 9 rano, aby zapytać, czy danego dnia krawcowa jest w pracy, jednak telefonu nikt przez kilka godzin nie odebrał, a momentami miałam wrażenie, że rozmowy były odrzucane? Postanowiłam pojechać i sama sprawdzić, co i jak. Okazało się, że w klubie nikogo nie ma, na szczęście krawcowa była na miejscu. Uważam, że jak już się prowadzi klub, to warto by było odbierać telefony.
Do sklepu udałam się w celu zakupu koronki. Pani miło mnie powitała i zapytała czego szukam, po czym podała mi katalog czarnej koronki. Była miła i pomocna w wyborze. Bez problemu wybrałam dodatek i zapłaciła. W sklepie jest ogrom różnych dodatków krawieckich. Lokal jest bardzo ładnie zaprojektowany. Na manekinach zaprezentowane są propozycje wykorzystanie różnych tkanin. W sklepie jest czysto i przyjemnie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.