Udałam się do RAD-MED-u, aby wykonać RTG. Byłam tam wczoraj, ponieważ mam skierowanie i akurat tam dzięki podpisanej umowie między placówkami za zdjęcie nie będę musieć płacić. Wczoraj kiedy tam byłam zostałam poinformowana, że urządzenie nie działa i żeby zajrzeć jutro, bo kierownik bardzo się stara, aby jak najszybciej je naprawiono. Dziś pod drzwiami z tabliczką rejestracja do RTG zapytałam pielęgniarkę czy urządzenie już działa, po czym poinformowano mnie, że nadal jest nieczynne. Zapytałam więc czy jest szansa, aby w pon już działało. Pracownica odpowiedziała mi,że owszem, ale dla pewności lepiej wcześniej upewnić się telefonicznie, po czym zapytała mnie czy mam nr tel. do ośrodka. Odpowiedziałam, że nie, ale poszukam w internecie, na co pani poprosiła o moje skierowanie i na odwrocie przybiła mi pieczątkę w nr tel. Dodała również, że jeśli nikt by nie odebrał za pierwszym razem to mam się nie zrażać i spróbować ponownie, bo nie zawsze jest przy tel. kiedy np. musi wykonać zdjęcie jakiemuś pacjentowi. Byłam naprawdę mile zaskoczona uprzejmością i chęcią udzielenia rzetelnych informacji przez personel ośrodka. ponadto na każdych drzwiach widniała tabliczka informacyjna, oznakowanie było bardzo dobre w budynku i na zewnątrz, a czystość na korytarzach była wzorowa.
Salonik prasowy znajduje się w pasażu marketu Elea. Siedząc na ławce przed nim mogłam przyjrzeć się i ocenić wygląd witryn. Witryny były czyste, widniały na nich plakaty reklamowe informujące, że przy zakupie dwóch dowolnych popularnych napoi dostaniemy zdrapkę, dzięki której można wygrać samochód, tv, oraz bilety na mecze euro 2012, lub inne gadżety kibica. Czas trwania promocji jest dość długi, ponieważ obowiązuje ona od dnia 1lutego aż do 30 czerwca 2012 roku. Podłoga w saloniku była czysta, pracownica witała każdego nowego klienta w pomieszczeniu. Prasa uporządkowana była wg działów tematycznych, a ich nazwy były uwydatnione dla wzrokowców dzięki skierowanym na nie światłom ekspozycyjnym. Ceny towarów przy kasie m.in wyrobów tytoniowych były bardzo dobrze widoczne dla klientów. Obsługa odbywała się sprawnie i sympatycznie.
Market kuszący licznymi promocjami. Przy wejściu na salę plastikowe koszyki, które można nosić w ręce lub umiejscowić na plastikowym wózku z kołkami. Na wstępie promocja kawy wyeksponowanej na palecie Jacobs Cronat Gold 500 g za 14,75 zł. Na stosiku mięsnym panie w białych czepkach i czerwonych fartuchach. Dłuższa chwilę czekałam na obsługę, która akurat nie była zajęta obsługą innych klientów, gdyż stałam z boku chłodni przy sałatkach i śledziach i byłam mało widoczna. Gdy już jedna z pań została oddelegowana do obsługi mnie była bardzo miła i dzięki temu zakupiłam jeszcze kiełbasę śląską która była w promocyjnej cenie, bo kosztował kg jedyne 11,99 zł z 15,99 zł. Dalej korzystnie wychodził zakup piersi z kurczaka, których cena z kg wynosiła 14,99 z 17,40 zł. Stoiska z owocami i warzywami wyglądały prawidłowo i zachęcająco, szczególnie kiwi, które można było nabyć w koszyczkach i na sztuki. Wszędzie były zrywki, oraz wagi i działające czytniki. Wiele korzystnych promocji i brak nieprawidłowości podczas mojej 20 minutowej wizyty. W dziale chemicznym przy półce z farbami do koloryzacji "moja" farba była w wyższej cenie niż przeważnie kupuję w drogerii, ale za to promocją objęta była farba "syoss", bo opakowanie kosztowało 14,99 z 18, 99 czyli można było zaoszczędzić 4 zł na jednym opakowaniu. Przy kasach panowały kolejki, jednak nie wszystkie były czynne. W sklepie można także skorzystać z czterech kas samoobsługowych, z których personel uczył korzystać w razie problemów. Dodatkową atrakcją była loteria w trakcie mojego oczekiwania w kolejce. Jedna z pracownic kręciła kołem fortuny i w zależności od tego na której cyfrze zatrzymał się wskaźnik ten klient przy wylosowanym numerze kasy wygrywał bon o wartości 10 zł. Nie było to jednak takie proste, gdyż wielokrotnie wypadał numer kasy, która była akurat nieczynna, lub przy kasie była osoba niepełnoletnia. Wiem to wszystko od kasjerki Anety która mnie obsługiwała i w międzyczasie wytłumaczyła mi zasady.
Udając się do Elea na zakupy obok zajrzałam do restauracji Bistro. Lubię zróżnicowaną kuchnię, więc odwiedziłam lokal, aby przekonać się o rzetelności hasła "Jesz co chcesz i za ile chcesz". Po wejściu do lokalu od razu zauważona zostałam przez pracownice za kasa i powitana. Restauracja jest samoobsługowa. 100 g dowolnego jedzenia z oferty jest w cenie 2,75. Po godz 17.30 obowiązują happy hour 100 g za 2,25 zł. Lokal jest czysty, przestronny, ale wybór dań jest węższy niż myślałam. Dzisiaj w menu były oczywiście ryby, gulasz, ziemniaki w różnych formach. Talerze oraz dania są stale podgrzewane. Obsługa bardzo miła, ale minusem jest fakt, że w lokalu nie można płacić kartą.
Duży i dobrze widoczny szyld o rzucającej się w oczy kolorystyce informował o sklepie z artykułami pochodzącymi z Niemiec. Drzwi sklepu oraz witryna były bardzo zabrudzone. W środku jednak była czysta podłoga i panował neutralny zapach. Moje wejście zauważyła pracownica stojąca za kasą i powitała mnie, pomimo tego, że w sklepie oprócz mnie było kilkoro klientów. Asortyment jest nieco szerszy niż w Quality Market, bo i powierzchnia sklepu jest większa. Ceny nie których artykułów są wyższe a innych niższe. Druga z pracownic stała na sklepie rzetelnie udzielając odpowiedzi na pytania klientów wahających się przy zakupie kawy. Szeroki wybór chemii, słodyczy, oraz kawy znanych rynkowych marek. Sklep godny polecenia dla lubiących dobrą jakość produktów.
Przechodząc chodnikiem, gdy widzę szyld z napisem "księgarnia" zawsze wchodzę. Przeważnie od wejścia kieruję swoje kroki ku półce z nowościami. Dzisiaj miałam wrażenie, że jestem w antykwariacie. Masa książek poukładana szczelnie na półkach i stołach, ale w bardzo niskich cenach. Książki wyglądają na nieużywane, ale nie są nowe, ponieważ wiele pozycji wyszło parę lat temu. Są one jednak znacznie przecenione, dzięki czemu ceny są bardzo atrakcyjne. Lubię czytać i staram się robić to systematycznie, dlatego byłam zafascynowana nowo odkrytą księgarnią. Niestety minusem jest to, że musiałam po tytułach książek identyfikować dział do którego można przyporządkować pozycje na danej półce. Bardzo brakowało mi chociażby kartek z nazwami kategorii. Powierzchnia sklepu nie należy do dużych, ale może w tym tkwi m.in. jej urok. W sklepie znajdowało się pary klientów w ciszy zapoznających się z tytułami pozycji. Było także dwóch pracowników, pani i pan, którzy zajęci byli przyporządkowywaniem cen, do tego stopnia, że nie witali i nie żegnali wchodzących i wychodzących klientów. Mimo wszystko miejsce jak najbardziej godne polecenia ze względu na ceny i bardzo bogaty wybór pozycji. Można tam nabyć m.in. powieści, słowniki, encyklopedie, książki kucharskie, przewodniki, aż po bajki i kolorowanki dla dzieci. Na pewno niebawem tam wrócę.
Po mojej dzisiejszej wizycie nasunęły mi się spostrzeżenia. Przychodnia przechodziła remont jakiś czas temu, a wnętrze placówki nadal wygląda na niedokończone. Rejestracja wróciła na swoje miejsce, odnowiona, ładna, ale bez oznaczeń. Na długim blacie rejestracji oddzielającym pielęgniarki od pacjentów są naklejone kartki, które są widoczne dopiero po podejściu. M.in "rejestracja do przychodni ogólnej" i "rejestracja do przychodni specjalistycznych". Jako, że miałam skierowanie do przychodni specjalistycznej chciałam zapisać się jak najwcześniej na wizytę. Ustawiłam się więc w długiej kolejce, przede mną było 7 osób. Gdy nadeszła moja kolej pani współczującym tonem poinformowała mnie, że aby zarejestrować się do przychodni alergologicznej muszę iść tam, gdzie odbywa się rejestracja do pediatry. Ustawiłam się w kolejnej kolejce, ale tym razem przede mną był tylko jeden pan. Pielęgniarka głośno tłumaczyła mu, że skoro jest pierwszy raz na wizytę to "nie ma tak łatwo" i musi iść dalej i skierować się do pokoju odpowiedniego. Tam tez żadnej informacji o rejestracji nie widziałam. Gdy podeszłam ja, usłyszałam "za tym panem". Gdy dotarliśmy pod wskazane drzwi, panowało tam spore zamieszanie. Ne wiadomo było kto do rejestracji, a kto na wizytę. Gdy wyszedł jeden pacjent pokazał żonie kartkę z data badania i oboje się roześmiali. Gdy ja stamtąd wyszłam nie miałam żadnej kartki, bo zrezygnowałam z zapisu, ale już wiem co tamtych tak śmieszyło. Jako datę swojej potencjalnej wizyty usłyszałam kwiecień przyszłego roku... Wszystko byłoby sprawniejsze i prostsze gdyby nie niepotrzebne stanie w trzech kolejkach. Wystarczy dobrze oznakować poszczególne drzwi, a na ścianie wywiesić informacje o czasie oczekiwania na wizytę. Zniechęciłoby to od razu wielu czekających w kolejkach.
Drogerie Rossman są przeze mnie często odwiedzane. Dlatego korzystam również ze strony rossnet.pl. Klikając w zakładkę konkursy podjęłam decyzję o rejestracji, która jest niezbędnym warunkiem udziału w konkursie. Bardzo bogata oferta konkursowa, przejrzyste i proste zasady. Dodatkowo można skorzystać z porady stylistki, która odpowiada na pytania. Na stronie możemy poczytać na interesujące nas tematy związane z aktualnościami, a także dowiedzieć się o obowiązujących promocjach dnia, do tego zamówić dany produkt z darmową dostawą do domu. Bardzo przydatne jest dla mnie przejrzenie nowej gazetki reklamowej online. Czytelne i uporządkowane menu pozwala być dobrze zorientowanym w promocjach oraz nowościach.
W Megasamie bardzo rzadko bywam, ponieważ mi nie po drodze. Dziś jednak była w tym samym budynku na poziomie zero, aby zapłacić rachunek za energię elektryczną. Po wejściu na salę sprzedaży widzimy koszyki, oraz szafki z kluczykami, w których można zostawić rzeczy z innych sklepów. Sklep ma dużą powierzchnię. Jedna z czterech kas była czynna. Natężenie ruchu na sklepie było małe, więc nie była ona specjalnie oblężona. Najpierw swoje kroki skierowałam do stanowiska z owocami. Było tam kilka rodzajów jabłek co mi się bardzo podobało, banany, cytryny wyglądały odpowiednio, a obok znajdowały się ceny, oraz zrywki. Towar na półkach był bardzo starannie poukładany, oraz oznaczony cenowo dobrze. Przy stanowisku z pieczywem nie było żadnych braków. Na kartce obok zamieszczona była kartka, że pieczywo jest zawsze po 11 ciepłe. Na drzwiach wejściowych do sklepu widniały wyszczególnione godziny dostaw pieczywa. Podłoga w sklepie była czysta, nie było nigdzie widać braków towarowych. Przy półce z chipsami stały jedynie kartony z nierozpakowanym towarem. Na sklepie na wielu plastikowych paletach wyeksponowane były różne rodzaje piwa, wraz z cenami. Obok taśmy kasowej stała skrzynka z towarem przecenionym o 50 %. Kasjerka była uprzejma, wydała mi prawidłowo resztę , oraz paragon na tackę, żegnając mnie słowami "dziękuję, do widzenia".
Sklep Euro moda na ryneczku jest usytuowany na rogu budynku, dzięki czemu jest dość widoczny. Wewnątrz sklep jest mały, przez co utrudnione jest przemieszczanie się po sklepie w przeciwnym kierunku niż druga osoba. Ubrania na wieszakach są podzielone kategoriami i odpowiednio posegregowane. Wszystkie mają metki, pierwotne ceny w euro bądź w GBP, oraz w złotówkach po przeliczeniu. W sklepie są dwie przymierzalnie, jak dla mnie trochę za słabo oświetlone. Ubrania są dobrej jakości i w dobrych cenach. Dziś akurat nie kupiłam nic nowego, ponieważ na wieszakach widziałam damskie ubrania, które już tam były w grudniu. Ostatnio jednak zdarzyło mi się kupić tam czarne spodnie męskie sztruksowe z metką Bershki za 39 zł, oraz koszulę tej samej firmy czarną z długim rękawem za 29 zł. Naprawdę warto czasem zajrzeć, bo można za małe pieniądze fajną garderobę skompletować. Obsługa jest sympatyczna i zorientowana w asortymencie.
Zajrzałam dziś do sklepu CCC widząc na wystawie nowe obuwie z kolekcji wiosennej polecane przez Anne Przybylską i Oliviera Janiaka. Schody prowadzące, a także podjazd dla niepełnosprawnych na wózkach były odśnieżone. Drzwi, podłoga, oraz lustra w sklepie były czyste. Podłoga musiała być sprzątana bardzo często, ponieważ przy dzisiejszych warunkach atmosferycznych utrzymanie jej w czystości nie jest łatwe. Dwie kasy były czynne, obsługiwały klientów dwie kasjerki w identycznych szarych koszulach. Panie prowadziły także aktywnie sprzedaż dodatkową, ale nie były nachalne. Pracownica na sali porządkowała pudełka, aby stały rozmiarami i były równo, miała na sobie pomarańczowy t-shirt i od razu po wejściu powitała mnie słowami "dzień dobry" nawiązując także kontakt wzrokowy. Buty z nowej kolekcji były już w cenach od 69,90 zł. Było parę ciekawych modeli półbutów, oraz czółenek. Brakowało mi jednak szerokiego wyboru wśród balerin. Przy filarze z lustrem stało parę kartonów z nierozpakowanym towarem, więc zapewne zajrzę tam jeszcze w przyszłym tygodniu.
Mimo, iż miałam ze sobą siatkę z zakupami z innego supermarketu to postanowiłam wejść rozejrzeć się w ofercie Lidla. Nigdzie nie było dostępnych szafek z kluczykiem, ani koszyków plastikowych. Jedynie wózki na zewnątrz były dostępne. Weszłam na sklep z zakupami. Towar na półkach był poukładany. Przy stoisku z warzywami panował chaos. Przejście mimo, że szerokie było zastawione trzema wózkami paletowymi przy których stała pracownica i sprawdzała daty ważności opakowań z marchewką. Ceny mięsa były wyższe niż w Biedronce. Zatrzymałam się przy pojemnikach plastikowych na żywność które były w kompletach po 3 sztuki pakowane. Były różne pojemności i rozmiary, dostosowane do wnętrza lodówki lub zamrażarki. Korzystną promocją objęte były płyty cilit bang do czyszczenia różnych powierzchni. Pakowane po dwa różne gdzie jeden był gratis. Przy asie kolejka poruszała się bardzo wolno. Zdecydowanie wolniej niż w innych supermarketach. Reklamówki pod taśmą były dostępne, ale w bardzo wysokich cenach. Kasjerka dodatkowo urządziła sobie prywatną rozmowę z klientką którą akurat obsługiwała. Kolejny klient też był znajomym pani kasjerki i zamiast poinformować go że ma wpisać PIN do karty płacąc za zakupy zadawała kolejne pytania nie związane z pracą. Gdy nadeszła moja kolej kasjerka nie zainteresowała się w żaden sposób moimi zakupami z innego sklepu. Podana przez nią cena wydała mi się nieco wyższa niż szacowałam, więc zapytałam o cenę płynów. Kasjerka podała kwotę z paragonu 16,99, a mnie wydawało się, że cena przy nich była 6,99 zł. Informując że wydawało mi się, że powinna być inna, ale się mogę mylić proszę o wycofanie tej operacji z paragonu. Kasjerka zadzwoniła po pomoc, ale po krótkiej chwili mówiąc do siebie "po co ja dzwoniłam " sama sobie poradziła. Zapłaciłam za pozostałe zakupy i się pożegnałam. Odeszłam jednak na bok do aby sprawdzić w ulotkach które były w podajnikach ponieważ nie miałam pewności co do tej ceny, a nie miałam gdzie zostawić swoich zakupów by iść ponownie na salę i to sprawdzić. Po chwili stojąc odwrócona plecami dwa metry dalej usłyszałam jak kasjerka, opowiada sprawę z wycofaniem innej pracownicy, która do niej podeszła. Było to najzwyklejsze w świecie obgadywanie i kompletnie nie na poziomie zachowanie. Odwróciłam się więc podchodząc do pań, ale nie zostałam dopuszczona do głosu, gdyż od razu ta druga pracownica podniesionym tonem zaczęła mi tłumaczyć, że taki płyn w innym sklepie kosztuje ponad 10 zł, z czego ja doskonale zdaję sobie sprawę. Pracownica dodała, że jak czytam cenę przy produkcie to powinnam jeszcze czytać napis. Po tych słowach pani odwróciła się bokiem. Postawa pracownicy była wg mnie mocno nieodpowiednia. Podchodząc oczekiwałam, że się upewnię, że faktycznie źle spojrzałam na cenę, a zamiast tego dowiedziałam się, że nie umiem czytać... Mój chłopak wracając do domu dwie godziny później po drodze sprawdził mi cenę tych płynów na moją prośbę. Faktycznie płyny niżej innej firmy były w cenie 6,99, a cilit był za 16,99. Tak jak myślałam, ale niestety personel sklepu nie jest od rozwiązywania wątpliwości klienta tylko od robienia show popisując się swoim brakiem kultury osobistej.
Przechodząc obok Biedronki nie miałam zamiaru wchodzić na zakupy, a jedynie chciałam się przyjrzeć aktualnym plakatom reklamowym w gablotach. Widząc przez szybę, że ruch jest o średnim natężeniu wstąpiłam. Przed wejściem na salę sprzedaży stały plastikowe koszyki, a w podajnikach i na parapecie obok nich były ulotki. Nie zabrałam koszyka, ponieważ chciałam się tylko rozejrzeć. Wertując ulotkę reklamową postanowiłam udać się na stoisko z chemią. Kosmetyki do pielęgnacji cery były znanych firm, oraz miały atrakcyjnie niskie ceny. Oferta dostępna jednak jest dopiero od 29.02 do 13.03. Mimo to znalazłam wiele nowych atrakcyjnych artykułów niespożywczych jak np. suszarka z funkcją regulacji i jonizacji za 29,99 zł. Osobiście bardzo podobały mi się osłonki ozdobne na doniczki w różnych wersjach kolorystycznych po 6,99 zł za sztukę. Poza kilkoma produktami spożywczymi, zakupiłam też matę antypoślizgową do wyścielenia szuflad w kolorze zielonym za 11,99 zł . Była ona dość duża bo miała wymiary 50/200 cm, oraz elastyczna więc można spokojnie ją pociąć nożyczkami. Na sklepie panował ogólny porządek. Przy pieczywie i stoisku warzywno-owocowym były zrywki. Asortyment wyglądał świeżo i zachęcająco do zakupu. Waga przy owocach była czysta. Artykuły w koszach metalowych cieszyły się sporym powodzeniem, ale mimo to panował wśród nich porządek. Na półkach nie było widocznych braków. Pracownica w stroju służbowym układała towar na półkach zabierając puste kartony do wózka. Co chwila gdy zadzwonił dzwonek jakiś pracownik otwierał kolejną kasę, gdy kolejka zaczynała się dłużyć. Gdy ja kierowałam się do kas, czynne był dwie kasy, z czego przy jednej była obsługiwana jedna klientka, a przy drugiej kasjer właśnie był wolny. Przy każdej z kas w podajnikach był tygodnik Kropka tv. Podeszłam do niego, schylając się pod taśmę wzięłam zrywkę ze stosiku równo poukładanych reklamówek. Kasjer ubrany w strój zgodny ze standardem przywitał mnie werbalnie nawiązując kontakt wzrokowy. Prawidłowo wydał mi resztę oraz paragon na dłoń, pożegnał mnie życząc miłego dnia i zapraszając ponownie.
Jedynka to hurtownia fryzjerska. Można tam zakupić kosmetyki do pielęgnacji włosów, oraz sprzęty i elementy wyposażenia salonów fryzjerskich. Jakieś dwa lata temu trafiłam tam i zakupiłam maskę do włosów, ale użytkowanie jej było niemożliwe dla mnie ze względu na drażniący zapach i znikomy efekt działania. Dzisiaj poszłam tam ponownie także po jakąś odżywkę. Z zewnątrz hurtownia sprawiła wrażenie nieczynnej . Jednolite drzwi, bez elementów szklanych, oraz zasunięte rolety w oknach. Jednak weszłam schodami w górę, na drzwiach informacja wskazywała na czynny lokal. Wchodząc przywitałam się, ale pani siedząca za biurkiem rozmawiała przez tel i tylko odwróciła wzrok. postanowiłam w tym czasie się rozejrzeć. Po chwili wyszła druga pracownica z innego pomieszczenia i powitała mnie wyrażając chęć pomocy. Zaproponowała mi ową maskę, ale odmówiłam argumentując słabym działaniem. Następnie wskazała na dwufazowe odżywki, ale zapytania nie potrafiła nic powiedzieć na temat ich działania. Na koniec pracownica wskazała mi jeszcze jedną odżywkę, ale od razu oddalając się od niej wyjaśniając, że jest ona droga. Nie podałam na początku kwoty granicznej w której szukam produktu. Pracownica sama nie wymieniła mi żadnej z cen prezentowanych produktów, musiałam o to dopytywać. W zasadzie nie bardzo mi pomogła. Wygląd asortymentu na półkach sprawiał wrażenie mocno ograniczonego do jednej, dwóch firm kosmetycznych. Wychodząc podziękowałam za pomoc i pożegnała się, ale już mi nie odpowiedziano.
Idąc ulicą Wieluńską zauważyłam sklep nad którym widniał ogromny czerwony szyld z napisem Biżuteria. Ostatnimi czasy mam słabości do koczyków ręcznej roboty, więc postanowiłam wstąpić do środka. Szyby w drzwiach i w witrynie były bardzo mocno zanieczyszczone. Wchodząc zauważyłam kartony z towarem w przejściu. W pomieszczeniu nikogo nie zauważyłam za biurkiem z kasą, ale sklep miał dwa pomieszczenia, więc chwilę poczekałam aż ktoś przyjdzie, aby się przywitać. Zapach w pomieszczeniu był mało przyjemny, jak w sklepach z artykułami chińskimi. Po chwili pojawiła się jedna z pracownic, nie zauważyła mnie więc się przywitałam. Na sklepie było bardzo wiele drobiazgów od błyszczyków za 1 zł, po wieszaki na ubrania, paski, gumki, wsuwki itd. ale nigdzie nie widziałam żadnej biżuterii. Na półkach z asortymentem panował jeden wielki bałagan i chaos. Przemieszczanie się było tam utrudnione przez stojące w przejściu puste kartony. Gdy wreszcie doszłam do ściany na której wisiały jakieś koczyki, a reszta leżała w pojemnikach byłam mocno rozczarowana. wybór był bardzo mały a jakość ich wykonania bardzo tandetna. W drugiem pomieszczeniu druga z pracownic mijała mnie, ale w żaden sposób mnie nie powitała. Zamiast tego pracownice prowadziły głośną rozmowę między sobą, w mało kulturalny sposób. Ogólnie wrażenie bardzo słabe po wizycie, na pewno była to moja pierwsza i ostatnia wizyta w tym sklepie.
Od dawna widać było, że szykuje się otwarcie nowego sklepu. Sklep o nazwie "Oliwka", ma dość widoczny szyld z dala : "Alkohole 24 h". Na zewnątrz wisi także neon Lotto. Wnętrze sklepu jest dość dobrze zagospodarowane. Na podłodze na palecie wyeksponowane są pasztety różnych firm w promocyjnych cenach. Towar jest bardzo różnorodny, więc jest duży wybór. Wszystkie produkty miały czytelne oznaczenia cenowe, jednak dość mizernie wykonane, ponieważ były to wydrukowane ceny na karteczkach, a następnie taśmą biurową przyklejone do krawędzi półek. Produkty jednak poukładane były równo i estetycznie. W sklepie jest także duże stanowisko mięsno-wędliniarskie, jednak jest nieczynne w nd. W pieczywo sklep zaopatruje piekarnia Jędryka. Ceny towarów są póki co niższe niż w innych sklepach. Podłoga była czysta, a ekspedientka życzliwa. Zapytałam o doładowanie do tel. ale wśród dostępnych tylko kart zdrapek nie było o takiej kwocie, ponieważ sklep nie posiada jeszcze terminala. Natomiast z usług kolektury Lotto będzie można korzystać już najprawdopodobniej w nadchodzącym tygodniu. Mimo wszystko zapowiada się dobrze. Czy tak będzie sprawdzę na pewno w przyszłości.
Korzystanie ze zbiorów bibliotecznych powinno być moim zdaniem ułatwiane młodzieży i studentom w dobie internetu, a nie utrudniane. Biblioteka główna AJD potrafi skutecznie do siebie zniechęcić. Od tego roku akademickiego szczególnie, kiedy wydłużono czas realizacji zamówienia książek. W poprzednich latach było tak, że jeśli użytkownik zamówił książkę do godz. np. 13 to o godz. 13 drukowany był rewers i w ciągu najbliższej godziny książka była do odbioru. Teraz jest tak, że jeśli złożymy zamówienie do np. godz. 9 to o 11 można dopiero odebrać książkę. Dodatkowo w poniedziałki i w soboty do godz.15 można odbierać zamówienia, a po tej godzinie, gdy np. złożymy zamówienie o 14.45 to można odebrać je dopiero w pon. o 9 lub wtorek o 9. Niektórzy studenci krócej jadą do domu pociągiem niż trwa czekanie na książkę z biblioteki...
Wstąpiłam do sklepu ponieważ potrzebowałam cytryn. Czynne były dwie kasy, za nimi siedziały dwie panie kasjerki prowadząc głośną absorbującą rozmowę. Moje wejście i powitanie nawet na chwilę nie wybiło ich z rytmu. Niezauważona rozglądałam się po półkach z asortymentem. Na półce z paluszkami były braki, ponieważ leżały tylko 3 paczki paluszek z sezamem, żadnej z solą. Chipsy i słodycze były w wyższych cenach niż w innych sklepach spożywczych. Np. tabliczka czekolady z Wedla była za 2,79 zł co było w ceną promocyjną, ale tak jest ceną wyższą niż regularna tej czekolady np. w Biedronce. Ponadto towar na sklepie był poukładany dość chaotycznie. Na półce z drugiej części sklepu gdzie udałam się w poszukiwaniu owoców były także chipsy, które już widziałam w dwóch różnych miejscach w sklepie wcześniej. Warzywa były wymieszane z owocami. Owoców był mały wybór, ale były one świeże. Natomiast co do warzyw, to buraczki czerwone były tak zeschnięte, że aż wzięłam do ręki, aby sprawdzić czy to na pewno one. Wnętrze sklepu wygląda na niezbyt dobrze zagospodarowane. Kasjerka obsłużyła mnie bez słowa, wydała paragon i resztę, ale moje "do widzenia" odbiło się tylko echem na sklepie.
Będąc w Galerii postanowiłam poprawić sobie humor deserem lodowym dostępnym w jeden z wysepek Grycana. Przeważnie kupuje lody tej firmy w pudełkach. Moim zdaniem są one bardzo smaczne, aczkolwiek dość drogie. Jako deser zamówiłam rożek firmowy, którego cena wynosiła 9,90 zł. Składał się on z czterech gałek lodów dowolnie wybranych smaków, bitej śmietany, sosu toffi, oraz posypki. Pracownica ubrana była w czarny fartuch i czarną schludną koszulę miała związane dokładnie włosy w kok na czubku głowy. Przy składaniu zamówienia kasjerka zapytała mnie czy życzę sobie coś do picia. W ofercie były koktajle, oraz soki z owoców. Były one ładnie wyeksponowane w dzbankach, pomiędzy nimi znajdował się kruszony lód. Zdecydowałam się jednak na kawę, którą podano mi w plastikowym kubeczku. Do tego otrzymałam kartę programu lojalnościowego z pieczątką, a przy zakupie kolejnej kawy otrzymałabym kolejna pieczątkę. Po zebraniu 8 pieczątek otrzymałabym dziewiątą kawę gratis w cenie do 8,90 zł. Pracownica wyjaśniła mi, że karta ważna jest przez rok od daty pierwszego zakupu. Lody w chłodni były bardzo ładnie wyeksponowane dzięki ciekawym dekoracjom z wafelków, oraz kawałków owoców. Szyba lodówki jak i otoczenia pracy kelnerki było utrzymane w czystości. Co do smaku deseru lodowego to jednak pozostanę przy lodach w pojemnikach, ponieważ te które jadłam zawierały kawałki lodu i miały zbyt niską temperaturę dla moich zębów, które do wrażliwych nie należą.
Wracając wieczorem z zakupów do domu uświadomiłam sobie, ze nie mam pieczywa na śniadanie. Gdy tyko zobaczyłam po drodze neon sklepu żabka postanowiłam wstąpić. Drzwi jak i podłoga sklepu były bardzo zabrudzone. Płytki na podłodze były popękane. Wchodząc do sklepu zauważyłam, że sprzedawca jest ubrany w czarną puchową kurtkę, zapiętą szczelnie pod szyję. Niezbyt prawidłowy wygląd, ponieważ wyglądało to jakby jakiś klient wszedł za ladę i obsługiwał klientów. W miejscu tym panował także nieprzyjemny zapach. Przy pojemnikach z pieczywem niestety były dostępne tylko słodkie bułki. Rozejrzałam się po sklepie, aby nie wyjść z pustymi rękoma. Obowiązywało parę ciekawych promocji na produkty, które lubię. M.in. jogurty firmy muller kosztowały 1,29 zł za 150g, a ser Hochland w plastrach można było nabyć już za 2,99 zł. Idąc już do kasy zauważyłam także czekoladę Milkę, tabliczka tylko za 2,99, oraz ciastka Delicje w różnych smakach za tą samą cenę co czekolada. Sprzedawca sprawnie dokonał transakcji, oraz pożegnał mnie słowami "do widzenia".
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.