posiadając jedną spójną powierzchnię przeznaczoną na Świat Sauny, firma organizuje dni specjalnie dla kobiet. Wtorek jest całkowicie ograniczony dla mężczyzn. Sobota jest tylko częściowo zarezerwowana dla kobiet. Szczególnie negatywnie należy ocenić decyzję w sprawie soboty. We współczesnych czasach, gdy ludzie pracują bardzo intensywnie, niejednokrotnie jedyną możliwością spędzenia wspólnie czasu jest sobota. Dlaczego więc rodzinom odbiera się możliwość spędzenia czasu i wspólnej rekreacji?
Panie, które mają problemy z wrażliwością i uważają (czego dowodem są zapisy na forum o tym parku wodnym), że mężczyźni są brudni lub przychodzą na nie patrzeć lub zaspokajać swoje potrzeby, powinny korzystać z innych obiektów, posiadających wydzielone strefy dla kobiet. Oczywiście zarząd firmy może też wydzielić fragment tylko dla kobiet pozostawiając większość powierzchni ludziom, których standardy zachowań odbiegają od standardu polskiego, a pozostają w standardach światowych dla tego typu pomieszczeń.
w strefie przebieralni i szafek nikt nie panuje nad czystością. Ludzie wchodzą w strefę czystą w butach, a pracownicy nie reagują. Brakuje słów wyjaśnienia, ale i szmaty. Zarówno, gdy wchodziłem jak i przy wyjściu podłogą była brudna, a nie było widać personelu czyszczącego.
Odwiedziliśmy z żoną strefę saun. Miłe miejsce. Dobrze wyposażone i sprawiające wrażenie względnie czystego.
Wystąpił jednak problem. Problem zachowania obsługi.
Jedną z saun, które odwiedzaliśmy była sauna błotna. Pani z obsługi wprowadziła nas do środka i przedstawiła rodzaje błota stosowane w trakcie zabiegu. Następnie zapowiedziała, że możemy spokojnie cieszyć się zabiegiem, że nikt nie będzie przeszkadzać i jedyną osobą, która przyjdzie będzie ona, gdy będzie wyłączać saunę.
Do sauny chodzi się po to, by odpocząć i zregenrować siły. Do zachowań niedozwolonych etykietą należy głośne zachowanie i przeszkadzanie.
W chwilę po tym jak pani wyszła zaczęliśmy nakładać warstwę błota starając się uniknąć pomyłek (każda kupka do innej części ciała). Cieszyliśmy się przez chwilę spokojem i relaksem. Chwilę - bo po niespełna minucie pierwszy raz otworzyły się drzwi i ktoś z pracowników wszedł do pomieszczeń komplesku tej sauny grzebać w szafkach. W chwilę po wyjściu pierwszego pojawił się drugi pracownik. Nie wiem, czy to ten, czy może byli jeszcze następni, ale ostatni nawet nie zamknął dobrze drzwi zewnętrznych.
Jakkolwiek dyskomfort wywołany pielgrzymkami do szafek kretyńsko zlokalizowanych wewnątrz kompleksu minął po wejściu do właściwego pomieszczenia sauny, to niezadowolenie z jakości obsługi i niskich standardów zachowań personelu powinno być rozważone przez zarząd firmy celem zmiany procedur i lokalizacji szafek.
Inną rzeczą jest to, że personel zachowuje się zbyt głośno. Relaks w pomieszczeniu do tego przeznaczonym jest niemożliwy. cały czas słychać głośne głosy z pobliskiej recepcji.
Odwiedziliśmy z żoną strefę saun. Miłe miejsce. Dobrze wyposażone i sprawiające wrażenie względnie czystego.
Wystąpił jednak problem. Problem zachowania obsługi.
Jedną z saun, które odwiedzaliśmy była sauna błotna. Pani z obsługi wprowadziła nas do środka i przedstawiła rodzaje błota stosowane w trakcie zabiegu. Następnie zapowiedziała, że możemy spokojnie cieszyć się zabiegiem, że nikt nie będzie przeszkadzać i jedyną osobą, która przyjdzie będzie ona, gdy będzie wyłączać saunę.
Do sauny chodzi się po to, by odpocząć i zregenrować siły. Do zachowań niedozwolonych etykietą należy głośne zachowanie i przeszkadzanie.
W chwilę po tym jak pani wyszła zaczęliśmy nakładać warstwę błota starając się uniknąć pomyłek (każda kupka do innej części ciała). Cieszyliśmy się przez chwilę spokojem i relaksem. Chwilę - bo po niespełna minucie pierwszy raz otworzyły się drzwi i ktoś z pracowników wszedł do pomieszczeń komplesku tej sauny grzebać w szafkach. W chwilę po wyjściu pierwszego pojawił się drugi pracownik. Nie wiem, czy to ten, czy może byli jeszcze następni, ale ostatni nawet nie zamknął dobrze drzwi zewnętrznych.
Jakkolwiek dyskomfort wywołany pielgrzymkami do szafek kretyńsko zlokalizowanych wewnątrz kompleksu minął po wejściu do właściwego pomieszczenia sauny, to niezadowolenie z jakości obsługi i niskich standardów zachowań personelu powinno być rozważone przez zarząd firmy celem zmiany procedur i lokalizacji szafek.
Moje zakupy w Zatoce były małe. Wynika to z tego, że obsługa w sklepie jest bardzo słaba, więc z reguły unikam zakupów w tym sklepie mimo, że jest zlokalizowany najbliżej mojego domu. Jednak są takie sytuacje, gdy nie mam wyjścia. Szybko potrzeba jakiegoś drobiazgu.
Tak było i teraz. Rachunek wyniósł około 7,5 zł. Ponieważ w gotówce miałem mniej niż 5 zł podałem kartę Master Card. Tu się zaczęło. Odmowa przyjęcia. Pretensje, że klienci "to sobie wyobrażają, że poniżej 10 zł można płacić kartą". Dowiedziałem się, że bank zabrania takich transakcji.
Spokojnie poprosiłem o wskazanie kartki z informacją, że transakcje kartą przyjmowane są powyżej 10 zł. Wobec braku kartki sprzedawczyni ruszyła po pomoc do drugiej. Dwie panie narzekały na moją bezczelność i brak rozumu. W końcu wobec stwierdzenia, że mają spróbować poszły po kierowniczkę, która zamiast pomagać w obsłudze długiej kolejki pozostawała na zapleczu. Kierowniczka stwierdziła, że to niemożliwe i robię problemy. Ja stwierdziłem, że mają spróbować i nauczyć się tego, że co nie jest zakazane (a nie ma informacji o zakazie transakcji kartą poniżej 10 zł) jest dozwolone.
Oczywiście, gdy w końcu panie dały się przekonać, by spróbować dokonać transakcji udało się ją przeprowadzić bez problemu. Ani Polcard, ani banki z pewnością nie widzą problemu w wysokości transakcji. Jedyny problem to wysokość prowizji w relacji z marżą. Przy małych transakcjach może okazać się zbyt wysoka w stosunku do marży. Ale to na pewno nie jest problem klienta.
Spaceruję ulicą Nowy Świat Warszawie, oglądam wystawy i zaglądam do tamtejszych sklepów.
Na swojej trasie znajduję m.in. sklep firmowy Tchibo.
Idąc od ronda Charles de Gaulle jest on słabo widoczny z daleka, ponieważ zasłania go ogródek letni kawiarni obok. Gdy jesteśmy już tuż, tuż widzimy mały wystający, poziomy baner reklamowy przymocowany nad wejściem do sklepu. Na chodniku na specjalnym stojaku są wyłożone katalogi z ofertą która obowiązywać ma
od 16 września 2009.Po prawej stronie stoi reklama kawy pistacjowej.
Na zewnątrz przy szklanej witrynie jest wystawionych kilka okrągłych stolików i krzeseł (drewno w połączeni z elementami metalowymi).Miłym akcentem są postawione ,małe seledynowe doniczki z kolorowymi bukiecikami na tych stolikach.
Wejście do sklepu jest otwarte na oścież, na nieruchomym skrzydle są naklejki informujące o:
przyznaniu wyróżnienia jakość obsługi 2008
legalnym dotwarzaniu muzyki (ZAiKS)
oraz o obsługiwanych kartach płatniczych.
W środku sporo kupujących i oglądających, ciasno- trudno się poruszać i zapoznać się asortymentem.
Jeden z pracowników uzupełnia towar. Co ważne od razu po zakończeniu pracy wynosi puste opakowania na zaplecze.
Na wyższym poziomie odnajduję katalog z ofertą zatytułowaną ,, w jesiennej szacie- ubrania dla małych i dużych dzieci” (od 16 września 2009)
Po chwili ten sam młody wysoki, szczupły sprzedawca ubrany w ciemne spodnie i kamizelkę oraz błękitną koszulę zapytuje klientów słowami
„Witamy w Tchibo w czym mogę pomóc”
Moją uwagę zwróciły przede wszystkim fajne w formie, sportowe torby damskie (chyba dwie ostatnie).Tylko torby były w lekkim nieładzie, pozostałe artykuły były wyeksponowane raczej staranie, niektóre foliowe opakowania były rozerwane i pogięte (dot. zapakowanej odzieży).
Pomimo małej powierzchni sklepu znalazło się miejsce na manekina który ubrany jest w czarny zestaw - golf i spódnica a na jego szyi wisi srebrny łańcuszek z metalowymi obrączkami. Duża liczba klientów nie przeszkadza drugiej pracownicy ścierać fragmentu podłogi mopem. Kobieta ta też ubrana jest po służbowemu według schematu ciemny dół i kamizelka oraz pod nią błękitna koszula z krótkim rękawem.
Ponieważ przy kasie jest kolejka w którą należało by się ustawić by kupić kawę, rezygnuję dziś z zakupów. Szklana witryna przy ladzie jest czysta, za nią stoją porcjowane torty. Kasa jest połączona z częścią kawowo –słodką i obsługiwana jest przez jedną tylko osobę.
Gdy już wyszłam kontem oka zauważam ochroniarza sklepu który sprzątnął naczynia z opuszczonych stolików i zanosił je do lokalu.
P. s
Oferta która w katalogu jest podana jako dostępna od 16 IX w tym sklepie już jest do kupienia dziś tj. 14.IX
każdy towar podpisany czytelną ceną pod nim.
Przy małym ekspresie są wyłożone mini informatory w formie książeczki
,,Od 60 lat odkrywamy świat kawy”
Dnia 07/09/2009 roku odbyłem wizytę w salonie Volkswagena celem zapoznania się z ofertą zakupu nowego Golfa VI. Na początek zostałem zaproszony do jego biurka oraz poczęstowano mnie kawą. cały czas starano się otrzymać bardzo przyjemną atmosferę dzięki której mogłem poczuć się naprawdę wyjątkowo. Bez żadnego problemu pracownik rozpoznał moją potrzebę i zaoferował zakup samochodu z dodatkowymi opcjami wyposażenia oraz pomoc w sprzedaży mojego auta. Dodatkowo w celu wzbudzenia we mnie chęci podjęcia szybkiej decyzji pracownik zaprosił mnie na jazdę próbną. Sprzedawca zachęcał mnie do zakupu przez cały czas operując językiem moich korzyści. Imponował swoją wiedzą techniczną oraz należycie dbał o interes firmy namawiając mnie do skorzystania z usług finansowych prowadzonych przez Volkswagen Bank Polska. Po umówionych 2 dniach ponownie skontaktował się ze mną celem weryfikacji mojej opinii oraz ponownie skontaktował mnie z osoba chętna na odkupienie mojego starego pojazdu. Pełen profesjonalizm. Z chęcią kupiłbym samochód w tym salonie.
Dwa oszklone regały a pośrodku krótka lada na której stoi kasa. Sprzedawca młoda dziewczyna z nonszalancką miną podaje kajzerki klientce przede mną. Gdy już chcę prosić o upatrzone kulki serowe podchodzi i staje za mną ,,sąsiadka” ze sklepu obok i zdaje prywatną relację o ich jak domniemam wspólnej znajomej.
Zasłuchana i Zainteresowana wieściami pracownica nie skupia się na tym co do Niej mówię. Trzy razy muszę powtarzać o co proszę i w jakiej ilości. W tym czasie moją uwagę zwraca najniższa półka w prawej gablocie. Jest pusta a wokół metalowych zawiasów które mocują szybę jest wyraźny otok zaschniętego czarnego brudu.
Bez słowa towar zostaje zapakowany i położony na blacie. Płacę podaną kwotę, biorę torebkę i odchodzę w kierunku stacji metra.
Do sklepu poszłam z zamiarem zakupu przede wszystkim słodyczy i małych soków.
Przed sklepem są plastikowe wiaty gdzie stoją wózki zakupowe, do których nie potrzeba żetonów ani monet. Jest też całkiem spory parking. Drzwi automatyczne na wprost nich 4 boksy kasowe. Po lewej stronie dział z alkoholami i ciastami. Po prawej zaś stronie wejście na samoobsługową halę sprzedażową. Przed bramką są duże i małe wózki zakupowe a do tych ostatnich dostępne małe czerwone, plastikowe koszyki. Do dyspozycji klientów są też szafki w których możemy schować torbę bądź to co jest nam zbędne na sklepie.
Półki są zatowarowanie, asortyment poukładany.Za plastikowymi listwami przymocowanymi do regału są wydrukowane ceny, które są właściwie rozmieszczone adekwatnie do produktu którego dotyczą. Przy regale z sokami stoi pozostawiony sam sobie wózek z wystającymi pustymi kartonami. Wszystkie działy są oznaczone tabliczkami zwisającymi z sufitu. Jest też czytniki do sprawdzania cen. Przed kasami wyspa z promocyjnymi słodyczami ukierunkowana na małego konsumenta.
Kasa czynna jest jedna. Przede mną stoją dwie osoby i podchodzą następne. Pracownik który stał w pobliżu i sprawdzał jakiś dokument zorientowawszy się dość szybko w sytuacji, zostawia swoje zajęcie i zaprasza do kasy. Po chwili swoje stanowisko zajmuje trzeci pracownik, który staje za ladą na stoisku alkoholowym przy którym to można płacić również z inne zakupy.
Kasjerka która mnie obsługiwała była osowiała i powolnie skanowała i wprowadzała poszczególne rzeczy. Wspomniany klient obsługiwany przede mną nie mógł się zdecydować które papierosy chce, kasjer nie pomógł mu wyborze, a jego sugestia być może zaoszczędziła by trochę czasu…
Przed zapłatą proszę o reklamówkę, pracownik nie pytając mnie czy chcę tzw. jednorazową czy też trochę mocniejszą bierze z pod lady tę pierwszą i nie informuje że jest ona płatna, takiej informacji nie ma też na sklepie. I choć w większości sklepów odeszło się od gratisowych foliówek co do zasady przed doliczeniem owej torby należało by co do zasady poinformować kupującego o jej koszcie i zaczekać na jego decyzję.
Już w domu analizując paragon odkrywam że soczek którego cena na półce wynosiła0,75został policzony w cenie 1,19 i choć są to ,,groszowe,, sprawy znowu rzecz rozbija się o zasady gdzie klient nie powinien być wprowadzany w błąd czy chodzi to o kilka groszy czy o kilka złotych.
Szybkie, bez przeszkód zrobione zakupy pozwalają mi pozytywnie ocenić mi ten market i jego pracowników. Asortyment też stosunkowo spory a ceny umiarkowane i do zaakceptowania.
W pełni wyposażona stacja obsługi pojazdów - przeglądy techniczne (test hamulców, amortyzatorów, ustawienie świateł, spalin i tzw. szarpaki), pracownik posiada dużą wiedzę w zakresie mechaniki pojazdów i zawsze doradzi jak rozwiazać pojawiające się wraz z wiekiem pojazdu problemy. Możliwość dokładnego przeglądu sprzedażowego pod względem zawieszenia, zgodności dokumentów. Można zostawić pojazd rano i zgłosić się po niego w godzinach wieczornych.
Wczoraj będąc na krótkich zakupach w centrum handlowym Auchan postanowiłem odwiedzić sklep Vobis. Moja ostania wizyta w tym sklepie odbyła się 18.07.09 podczas której wyjaśniałem zakres, jaki obejmuje gwarancja od aparatu fotograficznego. Była to typowo informacyjna wizyta bez konieczności oddawania sprzętu do naprawy, jednak niezwykle owocna. Tym razem, okazało się, że mój laptop przez kilka godzin odmówił posłuszeństwa. Jak się później okazało była to drobna naprawa, która jednak spowodowała kilka przemyśleń odnoście użytkowania komputera i odpowiedniego postępowania w przypadku groźniejszej awarii. Wchodząc do sklepu chciałem uzyskać odpowiedź, czy jeżeli dojdzie do konieczności kupna nowego komputera, będę zmuszony kupić komputer normalnych rozmiarów, mam tu na myśli laptop, czy będę mógł poprzestać na kupnie niewielkich rozmiarów komputera (także laptopa), który na pierwszy rzut oka jest nie gorzej wyposażony i tańszy. Kiedy wchodziłem pracownik akurat kończył obsługiwać klienta, a że był sam w sklepie, więc cierpliwie poczekałem do końca spotkania. Po przywitaniu się, przedstawiłem cel mojej wizyty otrzymałem takie oto informacje (pracownik nie miał identyfikatora). „Proszę Pana to zależy, do jakiej pracy potrzebuje Pan komputer, jeżeli chodzi o te modele (tu podeszliśmy do gabloty, w której były wystawione modele komputerów, o które pytałem) to sprawdzą się one w pracy biurowej i przeglądaniu Internetu, a także w przypadku odtwarzanie nieskomplikowanych graficznie aplikacji”. Następnie dowiedziałem się, jak wgrywać dane (tego typu komputery nie mają odtwarzacza Cd), jakie mają procesory, ile pamięci ram, jak wygląda system operacyjny i ceny. Kiedy zapytałem o wielkości ekranów otrzymałem wyczerpujące informacje o matrycach a także o planach producentów odnośnie wyposażania tego typu sprzętu w oprogramowanie i osprzęt. Wychodząc ze sklepu miałem w głowie przegląd najważniejszych rzeczy, które powinienem wziąć pod uwagę w przypadku zakupu tego typu sprzętu. Najważniejsze jednak było to, że uświadomiłem sobie, że tego typu komputer w zupełności wystarczy mi do pracy i nie ma konieczności kupowania innego. Polecam ten sklep każdemu, kto chce uzyskać konkretną poradę w zakresie sprzętu komputerowego, fotograficznego i oprogramowania.
Jadąc do centrum miasta postanowiłem wstąpić na jedną ze stacji BP, aby zatankować samochód. Moja ostatnia wizyta na tej stacji był 09.07.09 i byłem ciekawy jak wygląda obsługa klienta i czy coś się zmieniło. Kiedy podjechałem pod dystrybutor okazało się, jestem jednym klientem, który tankuje w tej chwili. To, co zwykle zwraca uwagę na stacjach BP to czystość i odpowiednie przygotowanie do obsługi, tak było i tym razem. Nic niestosownego nie zwróciło mojej uwagi. Po zatankowaniu poszedłem, aby uregulować należność. Co do ceny, to należy zauważyć, że 3.89 zł za litr ON nie jest super ofertą. Kiedy wchodziłem do budynku stacji i powiedziałem „Dzień Dobry”, właściwie nikt mnie nie przywitał. Pracownik który był przy kasie tylko spojrzał na mnie. Przejrzałem sprawnie gazety i udałem się z do kasy aby uregulować rachunek. „Dzień Dobry”, usłyszałem bardzo cicho przy kasie, „Czy ma Pan kartę na punkty?” to było następne pytanie. Podałem 2 karty i czekałem na autoryzację transakcji. W międzyczasie zauważyłem ciekawą zmianę w wystroju. Po lewej stronie przy każdej kasie, gdzie klienci dokonują płatności, pojawiły się kubki na kawę, które teraz każdy może sam wziąć podczas obsługi i zamówienia kawy lub herbaty. To na pewno odciąży pracowników i usprawni obsługę. Nie miałem okazji jeszcze spróbować tego rozwiązania, natomiast konsekwencją w dalszych zmianach będzie chyba samoobsługa przy automacie do kawy. Ciekawe, następnym razem spróbuję. Podobne rozwiązania stosują już konkurencyjne firmy. Po uregulowaniu transakcji podziękowałem i wyszedłem. Miałem wrażenie, że trochę z przymusem pracował Pan Norbert i mógł spokojnie wykorzystać moment oczekiwania na autoryzację transakcji na zaproponowanie jakiś produktów, np. płynu do spryskiwaczy, który właśnie mi się skończył w samochodzie. Generalnie trzeba przyznać, że praca tej stacji jest na dobrym poziomie.
Punk ukierunkowany tylko na ciasteczka Fornetti.
Są one wykonane z ciasta francuskiego z różnorodnym nadzieniem.
Wypiekane są na miejscu w sklepie. Wystawione w dwóch regałach w wiklinowych koszyczkach. Przy każdym jest podany smak i cena
2,6 zł/5 sztuk.
Przy kasie pojawia się sprzedawca pytając się ,,Co dla Pani,,
Pomija przywitanie mnie.
Proszę o ciasteczka z nadzieniem twarogowym .Zostają one zapakowane do firmowej pergaminowej torebki na której są umieszczone dane producenta, telefony kontaktowe, oraz sposoby jak ciasteczka podgrzewać a jak nie.
Jest też ostrzeżeni że produkt jest gorący.
To co kupiłam rzeczywiście jest gorące ale nie parzące, nadzienie serowe dość ubogie. Mimo to chrupiące i smaczne.
W sklepie panował porządek, sprzedawca ubrany dość niechlujnie w czarną zniszczoną bawełnianą bluzkę z dużym dekoltem.
Sprawiał wrażenie zniecierpliwionego i może dlatego nie zaproponował mi innych smaków.
Z tyłu stał metalowy wózek z tacami na których były surowe produkty, przygotowane do wypieku.
Po prawej stronie dwa piecyki w których też piekły się ciasteczka które pięknie pachniały i ten zapach właśnie skusił mnie do zakupów
Hala Marymoncka
Społem WSS Żoliborz
Dział sałatek i wyrobów garmażeryjnych
Hala Marymoncka jest tuż po remoncie, czuć jeszcze zapach farby i trwają prace wykończeniowe. Bogaty wybór wędlin, mięsa, serów oraz sałatek które sprzedawane są za ladami.
Właśnie moje zainteresowanie budzą sałatki. Staję w kolejce, przede mną są trzy osoby. Pracownica z ponurą miną jak gdyby swoją pracę wykonywała z niechęcią i z największego musu powoli i anemicznie nagłada, waży i pakuje.
Klientka stojąca przeceną prosi o ser. W odpowiedzi pada burkliwa i bardzo niegrzeczna odpowiedź ze to nie ta kolejka.
Choć myślę że nic by się nie stało gdy ten ser jej podano, ponieważ stoisko jest połączone i znajduje się tuż obok. Ponieważ jednak Pani sera nie dostała prosi o surówkę ,, colesław,, a ponieważ w metalowej kuwecie jest jej już mało to prosi o całość która została. Na koniec zwraca się z zapytaniem o cenę oliwek w słoikach, które stoją na półce zawieszonej na ścianie. Znów słyszę bardzo niechętny i opryskliwy ton sprzedawcy który pyta się stojąc tyłem do kupującej czy chodzi jej o czarne czy zielone oliwki. Pani stojąca przede mną mówi że zielone a gdy sprzedawca łaskawie podaje jej cenę to decyduje się na ich zakup. To też nie spotyka aprobaty ponieważ ,,
,, oliwki ma Pani na sklepie a to jest Nasza dekoracja”.
Dodając ten komentarz podaje jednak jeden słoik nieszczęsnych oliwek klientce której podziwiam stoicki spokój na aroganckie, niegrzeczne, niekulturalne zachowanie pracownika.
Ponieważ jestem już trochę zniecierpliwiona proszę o 20 deko surówki ze szpinakiem. Pani nie ma naszykowanych małych pojemników więc bierze i otwiera nową paczkę w tempie jakim reprezentuje od początku- powoli z naburmuszoną i niechętną miną.
Chociaż widzę że pakowane jest mi więcej niż prosiłam to jednak milczę. Pani uklepuje po brzegi moją surówkę. Z drugą o którą poprosiłam czyni to samo.
Idąc na dalsze zakupy jestem wręcz zaszokowana zachowaniem sprzedawcy. Każdy może mieć zły dzień i być zmęczonym, ale w żadnym razie nie powinno to być wymierzone w klienta. Taki to zawód- nawet gdy prywatnie jesteśmy w gorszej kondycji to w pracy trzeba zadbać o przeszczeganie standardów obsługi chociażby w stopniu minimalnym. Kolejka była nie wielka czas oczekiwania na obsługę też można by skrócić gdyby pracownik przyspieszył troszeczkę obsługę a nie wykonywał swoich czynności jak w stop klace…Grzeczniejszy ton jakim zwracać powinien się do klientów też by nie zawadził że o uśmiechu już nie wspomnę.
Jedynie już po powrocie do domu mogę stwierdzić że sprzedawany towar jest świeży aczkolwiek surówka paprykowa była bardzo pikantna. I gdyby sprzedawca był bardziej komunikatywny to bym dokonała wyboru poprzedzonego wywiadem co w danej surówce jest i czy jest łagodna czy ostra w smaku.
Na koniec jeszcze jedna uwaga.
Nie każda surówka miała łyżkę do nakładania, były brane z innych kuwet tak więc istniało prawdopodobieństwo zmieszania smaków zwłaszcza tych dominujących(cebula por seler) co w połączeniu np. z marchewką nie było by pożądane.
Plusem jest to że towar był oznaczony cenowo. Cena wrażona była za kilogram.
Oglądając strone internetową Vision Express postanowiłem skorzystać z promocji prowadzonych przez sieć salonów optycznych tej firmy. Mimo,ze miałem juz z salonem optycznym w Gorzowie Wlkp. niemiłe doswiadczenie zaryzykowałem powtórnie.Pokrótce moze jednak o niemiłym doswiadczeniu,które spotkało mnie w tym salonie. Około 2 miesiące temu z kolegą udałem sie do w/w salonu aby zrobic okulary. Po przeprowadzonym badaniu okulistycznym pracownica tej firmy /na wizytówce widniał napis-"ucze sie"/ zaproponowała wybór oprawek.Propozycja ta polegała na wyciągnieciu z szuflad pewnej ilości oprawek do przymiarki. Wiem,że obsługa w innych salonach optycznych wykazuje inicjatywe przy wyborze oraz udziela porad. W Vision Express z czyms takim sie nie spotkałem. Po wyborze oprawek uczennica przystąpiła do doboru szkieł do oprawek. Trwało to dużo czasu. Widząc jednak wizytówke "ucze się" wykazałem dużo dobrej woli i cierpliwości. Po dłuższej chwili i udzieleniu jej pomocy przez starsza pracownice doszło do sfinalizowania transakcji i wyznaczeniu terminu odbioru. termin został wyznaczony na godzine 16 tego samego dnia.O 16 dzwonie czy okulary na dane nazwisko są gotowe. Odbierająca telefon wykazała zdziwienie stwierdzając ,że tego typu okulary wymagaja dłuższego terminu realizacji. Wywołało to moje oburzenie. W trakcie dyskusji pracownica firmy wyjasniła ,że błąd
brak kompetencji pracownika proponującego internet bezprzewdowy, próbowała przekonać że w całej Bydgoszczy jest zasięg 7,2 Mb/s,poprosiłem o sprawdzenie dwukrotne, po sprawdzeniu w salonie okazało sie że prędkość w bydgoszczy jest od 1 do 3,6 Mb/s
chciałem w punkcie zakupić kuchenkę mastercooka, zapytałem konsultanta o różnice między dwoma będącymi w promocji, stojącymi niedaleko siebie,
konsultant nie potrafił ich przedstawić , odesłał mnie do ulotek zwracjąc baczniejszą uwagę na klintów bardziej wytwornie ubranych, którzy dopiero co weszli, tak był zafacynowany nimi że nie przeczytał nawet różnicy w klasie energetycznej kuchenki.
Przed sklepem stoi pracownik i rozmawia z jakąś kobietą. Poznaję go po żółtej koszulce polo z niebieskim napisem ”Kobus”. Wchodzę jako pierwsza a sprzedawca za mną. Dawno już tu nie byłam i widzę pewne zmiany. Zniknęła lodówka z lodami kulkowymi, w jej miejscu pojawiła się wysoka szafa chłodnicza w której są gotowe wyroby garmażeryjne i kanapki. Poza tym tak jak zwykle- ciasta no i oczywiście pieczywo. Są również lody Zielonej Budki. Wszystkiego po trochu i z stąd może wybór nie jest duży, widać pustki na półkach. W każdym razie jest to po co przyszłam-kanapka z serem pleśniowym, co bardzo mnie cieszy bo nie zawsze jest ona w sprzedaży.
Warto też zauważyć że nie przy wszystkich produktach są ceny, a wnętrze sprawia wrażenie zaniedbanego i ponurego choć panuje porządek.
Wracając do mojej kanapki to jej jakość była bez zarzutu. Może troszeczkę bułka była obeschnięta lub za bardzo przypieczona ale smak był taki jak trzeba.
PKS „ SOKOŁÓW’’ w Sokołowie Podlaskim S.A
Kurs 604/600
Prostyń PKP-Warszawa Dworzec Stadion
Wracają od mojego taty zawsze staram się tak zaplanować jego termin by przypadał on na nadzielę. Tylko w niedzielę i tylko o godzinie 16.20 bowiem można bezpośrednio dojechać z Kosowa Lackiego do Warszawy( trasa rozpoczyna się już w Prostyni przy stacji PKP).
Wsiadam na przystanku Albinów aczkolwiek przystanek to za dużo powiedziane. Jedynym jego oznaczeniem jest wbity słup z znakiem autobusu i to tylko po przeciwległej stronie drogi.
W każdym razie autobus przyjeżdża prawie punktualnie. Macham ręką i pojazd się zatrzymuje. Wsiadamy, ja kupuję bilety a córka w tym czasie zajmuje miejsca, a ponieważ autobus jest pusty to nie ma z tym problemu.
W miarę jak pokonujemy kolejne odcinki trasy robi się coraz tłoczniej.
W miejscowości Grębków nie ma już ani miejsc siedzących ani stojących.
Jeden z pasażerów bulwersuje się że kierowca nie informuje o fakcje braku miejsc siedzących. Swoją drogą miał rację. Nie wiem czy nie został przekroczony limit nawet osób stojących który dany autokar posiada. Dziwne jest to też z uwagi na fakt iż najprawdopodobniej za kilka minut podjeżdża drugi autobus w kierunku Warszawy…..
Długa podróż staje się mniej niż niekomfortowa.
Po ponad trzech godzinach docieramy na miejsce.
Pozytywne strony tej podróży są takie:
Autobus w dobrym stanie technicznym, czysty i nie zdewastowany.
Minusem jest:
Brak klimatyzacji i mrukliwość kierowcy.
Dzieci szkolne nie posiadają prawa do zniżek
Neutralna jest:
cena z racji faktu braku odnośnika do którego możemy ją porównać na identycznej trasie.
Tylko jeden kurs bezpośredni w tygodniu na trasie
Prostyń PKP- Kosów Lacki-Warszawa Stadion
Są inne kursy które umożliwiają dojazd do stolicy ale wymagają przesiadki w Sokołowie Podlaskim lub Węgrowie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.