W Bomiku jest niestety bardzo ciasno. Ludzie się tłoczą, nie można przystanąć nawet na chwilę, bo zaraz ktoś się przepycha, chce przejść itd. Towary są dobrej jakości, ale nie znajdzie się w tym sklepie wszystkiego. Zawiodłam się na pieczywie, myślałam, że znajdę coś smacznego, ale nie udało mi się. Ceny średnie. Obsługa wydała mi się czymś podirytowana.
Ta Biedronka znajduje się nieopodal jakiegoś targowiska i zawsze jest tłoczno i na parkingu i w samym sklepie. O znalezieniu dobrego miejsca do zaparkowania samochodu nie ma mowy. W sklepie też jest niestety ciasno i, chyba przez bliskość targowiska, zawsze tłoczno. To nie jest sklep na spokojne zrobienie zakupów.
Parking przy sklepie jest mikroskopijnych rozmiarów. Ciężko jest znaleźć tam miejsce i nierzadko trzeba zostawić samochód na oddalonym o paręnaście metrów placu. Sam sklep też nie jest zbyt duży. Jest dość ciasno i zdarza się, że trzeba przeciskać się między ludźmi żeby dojść do półki z towarem. Szkoda, że Biedronka zainstalowała się w tak niedogodnym miejscu. Gdzie indziej było by o wiele lepiej.
Magra jest bardzo dużym sklepem. Jest przejrzyście, elegancko i czysto. Nawet jeśli jest dużo ludzi, to nie czuje się tłoku, można spokojnie przechadzać się między regałami. Towary na półkach są ustawione w taki sposób, że łatwo jest znaleźć, to co nam potrzebne. Asortyment jest bardzo bogaty. Na placu, na którym znajduje się supermarket, można także umyć samochód w myjni Magra albo zrobić zakupy budowlane w mini supermarkecie Magra.
Magra jest świetnym supermarketem. Jest czysta i zadbana. Ma nawet toalety dla klientów, które są bardzo czyste i pachnące. Hala sklepowa jest również bardzo, bardzo czysta, aż pachnie świeżością. Magra posiada bardzo duży asortyment, można tam znaleźć praktycznie wszystko, czego się szuka. Ceny są przystępne, nie są jakoś potwornie wysokie. Minusem jest fakt, że aby zapłacić za zakupy kartą, trzeba je zrobić za minimum 10 zł. Poza tym, na końcu hali sklepowej znajduje się osobne stanowisko z pieczywem, które jest niezależne i niestety za zakupy płaci się tam, a nie przy kasie, no i niestety za pieczywo kartą już się nie zapłaci. Ale mimo to zakupy w Magrze to przyjemna sprawa.
Niestety, ale zawiodłam się na tym sklepie. Jest duży, to plus, ma bogaty asortyment. Ale dlaczego regały są tak wysokie, że niewysocy klienci mają problem? Chciałam kupić bombonierkę, która była na najwyższej półce w sklepie i...nie sięgnęłam jej. A nie było nikogo z obsługi, kto mógłby mi pomóc sięgnąć towar. Jeżeli sklep inwestuje w tak wysokie regały, to mógłby zainwestować też w jakieś podesty, żeby klienci - kurduple nie mieli problemu.
Biedronka ma bardzo mały parking pod sklepem, ciężko jest zaparkować samochód. Sam sklep też nie jest imponujących rozmiarów, jest ciasno. Ceny w Biedronce, jak to w Biedronce, niskie. Obsługa sklepu miła. Kiedyś, stojąc w kolejce z tylko dwoma bułkami, pani z kasy poprosiła mnie, żebym przeszła przed ludzi stojących przede mną, to obsłuży mnie bez kolejki. Było to miłe, bo nie musiałam stać z dwoma bułkami 10 minut w kolejce. Niestety, pani z kasy została z klientami, którzy zrobili jej awanturę. Sklep jest w porządku, ale przygniata małymi rozmiarami.
Nie mam właściwie żadnych zastrzeżeń do tego sklepu. Może parking mógłby być większy, ale to właściwie czepianie się o nic. W sklepie jest czysto, kolejki w miarę szybko się rozładowują. Obsługa w porządku. Biedronka posiada w asortymencie bardzo dobre bułki z cukierni w Baranowie. Miło się tu robi zakupy :)
Byłem ze znajomymi w Ustce i postanowiliśmy wejść na Statek Piracki, aby odbyć rejs po Morzu. Zakupiliśmy bilety w cenie 25 zł od osoby nie majątek więc skusiliśmy się. Samo wejście na statek to jakieś nieporozumienie, trzeba się dobrze schylić i uważać na nogi bo trap jest metalowy i pozadzierany. Po wejściu do środka trzeba szybko uciekać na górny pokład ponieważ w dole panuje taka duchota że nie ma dosłownie czym oddychać. W tej duchocie znajduje się bar z bardzo pirackimi cenami, oraz kilka stolików. Po wejściu na górny pokład też znajdziemy barek jednak dostanie się na niego można porównać do wyprzedaży sukien ślubnych i i tysiącem kobiet na nie polujące. Jak już się dostaniemy ceny mówią same za siebie. Tak że radze zaopatrzyć się we własny ekwipunek. Po wypłynięciu na morze robi się kilka kółek, potem statek staje w miejscu i podziwia się morze. Podczas rejsu swoim głosem przez wielkie głośniki raczy nas kapitan, klepiąc jakieś bzdury i co chwila puszczając jakieś piosenki w koło te same. Muzyka jest taka głośna że trzeba krzyczeć aby się porozumieć. Po takiej atrakcji wracamy do portu i wszyscy się cieszą że to już koniec. Jestem pewny że już tam nie pójdę choć gdyby nie ten kapitan głośna muzyka i pirackie ceny to może kto wie.
Byłem na Festiwalu Sztucznych Ogni w Ustce. Po przejściu kilku metrów od morza, poszliśmy ze znajomymi zjeść rybkę - nigdy nie mogę sobie odpuścić świeżo smażonej nadmorskiej. Poszliśmy do pierwszej lepszej knajpki. I ta właśnie na która trafiliśmy była wspaniała. Przy wejściu dużo miejsca porozstawianych stolików. Zamówienia przyjmują pracownicy sezonowi bardzo mili, uprzejmi i uśmiechnięci. Na zamówienie czekaliśmy około 20 minut ale nie spieszyło nam się. Wszystko podane było na ładnych talerzach a nie jak prawie wszędzie bywa na plastikach lub papierowych talerzach. Rybka ładnie wysmażona, sałatki i surówki świeże, sosik bliżej nie określony. Ceny chyba standardowe w nadmorskich knajpkach. Przyznam się że następnym razem też tam zajdę o ile będę miał okazję.
Zaszedłem do apteki, gdyż musiałem pilnie kupić lek i go przekazać innej osobie. Po wejściu do środka z zaplecza wyszła pracownica aby obsłużyć klienta. Po poinformowaniu jej o jaki lek mi się rozchodzi, pracownica podała mi go i spytała się, czy wiem jak należy go zażywać. Odpowiedziałem, że nie za bardzo ale przeczytam ulotkę. Pracownica sama poinformowała mnie, jak należy zażywać lek i o której porze. Po zakończeniu transakcji pracownica pożegnała się. Wychodząc z apteki zauważyłem specjalny pojemnik, gdzie można wyrzucać przeterminowany leki. Informacja o tej możliwości znajduje się wewnątrz apteki a także przy wejściu na drzwiach.
Jadąc obok piekarni rowerem poczułem zapach pieczonego chleba. Czując to, skusiłem się aby zajść do sklepu firmowego, który znajduje się w tym samym budynku co piekarnia. Po wejściu do środka od razu można poczuć pociągający zapach pieczywa. Po przywitaniu się poprosiłem obsługę o chleb biały oraz o chleb domowy. Sprzedawczyni przed zapakowaniem do reklamówki zapytała się, czy ma pokroić chleb, gdyż trzeba wspomnieć, że na terenie sklepu jest specjalna krajalnica, gdzie na prośbę klienta od razu jest chleb krojony. Zgodziłem się na tą propozycję i po krótkiej chwili chleb był już pokrojony. Sprzedawczyni starannie go zapakowała i wręczyła mi go życząc smacznego. Chleb był jeszcze ciepły, gdyż jak wspomniałem obok jest piekarnia i na bieżąco chleb jest przekazywany do sprzedaży. Na terenie sklepu panował porządek. Także najbliższe otoczenie kasy było czynne. Minusem jest natoamist to, że chleb jest pakowany bez rękawic ochronnych. Nie jest to zbyt higieniczne, skoro tymi samaymi rękoma przyjmuje się pieniądze. Na terenie sklepu znajduje się także punkt Delikatesów u Rzeźnika, gdzie można kupić mięso i wędliny. ALe o tym to może później.
W dniu wczorajszym w ciągu dnia zadzwonił do mnie kurier, który poinformował mnie, że ma dla mnie przesyłkę kurierską. Z uwagi na to, że nie było mnie w domu, poinformowałem go, iż dopiero będę ok. godz 18:00 i jak coś to może dostarczyć przesyłkę w sobotę, jeżeli pracuje, lub też w poniedziałek. Kurier odpowiedział, że to żaden problem i dostarczy mi przesyłkę po 18:00. Jak powiedział, to tak zrobił. Parę minut po 18:00 dostarczył mi przesyłkę, gdzie jak się okazało były 2 piłki wygrane w konkursie JO. Muszę pochwalić kuriera, gdyż pomimo późnej godziny stara się dostarczyć przesyłkę w tym samym dniu, kiedy miała być dostarczona. Widać, że zależy firmie DPD Masterlink aby klient był zadowolony.
W związku z propozycją przedłużenia umowy z jednym z telefonów zarejestrowanych na mnie a używanym przez mego tatę udałem się do salonu aby dowiedzieć się więcej szczegułów. Po wejściu do środka pobrałem numer, który potem jest wyświetlany na monitorze i który wskazuje do którego punktu mam się udać. Po wyświetleniu się numerka skierowałem się do konsultanta. Po przywitaniu się, poinformowałem go, iż dostałęm propozycję przedłużenia jednej z umów. Konsultant po sprawdzeniu, poinformował mnie o przygotowanej propozycji. Po obejrzeniu jej, zdecydowałem sią na to. Po zakończeniu wszelkich formalności, konsultant poinformował mnie także, że jest już gotowa propozycja na kolejny numer telefonu. Z uwagi na to, że wartość połączeń jest większa, konsultant przedstawił mi propozycję o wiele lepszą, niż miałem do tej pory a ponadto koszty z tym związane będę takie same. Oprócz tego dostałem dużą ilość telefonów do wyboru. Po zdecydowaniu się na jeden z nich, formalności związane z przedłużeniem kolejnej umowy zostały szybko zakończone. Po zakończonych formalnościach, konsultant się pożegnał i zaprosił ponownie. Należy wspomnieć, że wszystcy pracownicy posiadali takie same koszule wizytowe. Każdy klient jest traktowany jako najważniejszy. Brak oznak zniecierpliwienia podczas rozmowy z klientem.
Udałem się na drobne zakupy do niezbyt dużego sklepu. Sklep nieduży, ale asortyment jest bardzo bogaty. Bardzo ciężko jest mijać się z innym klientem z powodu małych przejść pomiędzy regałami. Planując zrobienie kebaba skierowałem się działu z mięsem i po przywitaniu się z obsługą poprosiłem o filet z kurczaka. Sprzedawczyni spełniła moją prośbę i zapytała się, czy coś jeszcze życzę. Po uzyskaniu odpowiedzi, że nie, pracownica podziękowała za zakupy. Po podejściu do kasy, pracownica podobnie jak na dziale z mięsem także się przywitała. Po zakończeniu transakcji, pracownica podziękowała za zakupy i zaprosiła ponownie. Należy zaznaczyć, że to co lubię w tym sklepie to obsługa. Bez żadnego problemu można o coś się zapytać i można mieć pewność, że się uzyska odpowiedź. Teraz z uwagi na ciepło jest bardzo dużo much. W związku z powyższym, pracownice starają się, aby do lodówek z mięsem i wędliną nie wleciały muchy. Wszystkie lodówki są zasłonięte. Dzięki temu klient ma pewność, że na mięsie np. nie chodziły muchy. Minusem tak jak wspomniałem jest zbyt mała powierzchnia do ilości produktów.
Byłem świadkiem nietypowej sytuacji, jaka wydarzyła się w oddziale banku. Przyszedł klient, aby wybrać z konta osobistego dolary. Klient powiedział, że chce wybrać dolary, gdzie końcówka wynosiła 50, natomiast pracownica odrzekła, że nie ma takiej możliwości, gdyż wypłacają tylko sumy co 100 i zaproponowała klientowi, aby poszedł do innego oddziału, gdzie wydają nominały mniejsze niż 100. Klient był totalnie zaskoczony i zażądał wypłacenia swoich pieniędzy. Pracownica poprosiła do siebie kierownika, który po rozmowie z klientem poinformował go, że spróbują cos z tym zrobić. Po niecałych 5 minutach okazało się, że istnieje możliwość wypłaty potrzebnej sumy, ale pod warunkiem, że mają w sejfie. Oczekując na pieniądze, klient został poinformowany, że niepełne sumy można wypłacać w innym banku, jednakże jak zacząłem się rozglądać po banku, to nigdzie nie znalazłem takiej informacji. Po krótkiej chwili przyniesiono klientowi potrzebna sumę w nominałach po 50. W związku z powyższym, wystarczy tylko chcieć, a nie mówić, że nie można. Ponadto dobrze by było zamieścić taką informację w widocznym miejscu, a tak klient oczekuje w kolejce ponad 30 minut i jeszcze nic nie załatwi
Po zakupach zrobionych w sklepie zastanawiam się, czy jest nowy standard obsługi klientów. Podczas wybierania produktów na hali sprzedażowej było wszystko w porządku. Byłem świadkiem, jak klienci zwracali się do pracownika z prośbą o pomoc i ten bez żadnego problemu tę prośbę spełniał. Bańka dotycząca jakości obsługi pękła przy kasie. Kasjerka, co prawda wita się z klientem, ale przez cały czas żuje gumę. Muszę przyznać, że nie sądziłem, że w pracy podczas kontaktu z klientem można wykonywać takie czynności. Może, tak jak wspomniałem wcześniej są nowe zasady przyjęte w sieci, które na to zezwalają.
Z wielkim zainteresowałem oczekiwałem na wyniki dotyczące wygrania piłki za dzień 01.07.10 wg nowych zasad. Po opublikowaniu ich przez portal JO byłem totalnie zaskoczony. Wg nowych zasad wygrywa ta osoba, która ma najmniej obserwacji w danym dniu i dobrych jakościowo, a mnie się wydaje, że osoba, która wygrała piłkę ma 6 obserwacji w danym dniu. Oglądając wczorajsze opinie zauważyłem, że są nowe osoby i zgłosiły jak dobrze pamiętam po 1 obserwacji. W związku z powyższym, może należy dokładnie określić zasady wygranych dziennych.
Zasady zostały okreslone dokładnie i opis zasad znajduje się na stronie konkursowej. Wygrywa osoba, która zgłosiła najmniejszą niepowtarzalną liczbę obserwacji. W omawianym przypadku sporo osób zgłosiło po 1 obserwacji, wiele po 2, 3, 4, 5, a tylko jedna osoba zgłosiła 6 i właśnie ona wygrała.
Takie zasady sprawdzają się w wielu przypadkach, np. na podobnej zasadzie działają licytacje najniższej ceny. Znamy przypadki w których wylicytowano samochód za 11 groszy - taka była najniższa niepowtarzalna cena (podana tylko przez jednego uczestnika).
Udałem się do...
Udałem się do salonu aby złożyć reklamację na buty, które się rozkleiły po dość krókim okresie użytkowania. Pracownica przyjęła reklamację i powiedziała, abym się zgłosił za 2 tygodnie, to już powinna być decyzja odnośnie reklamacji. Po upływie 2 tygodni pojawiłem się ponownie w salonie. Po wręczeniu pokwitowania, pracownica znalazła zgłoszoną reklamację i poinformowała mnie, że nastąpi zwrot pieniędzy za te buty. Byłem zadowolony z tej decyzji. Dzięki temu mogłem kupić kolejne buty nowe, choć tamte były bardzo przyjemne w noszeniu. Widać, że nie ma "wciskania" klientowi, że źle użytkował i że buty się rozkleiły z winy klienta.
Po wejściu do sklepu, klient jest od razu witany przez pracownika. Zdecydowałem się na wizytę z synem aby kupić mu kąpielówki. Podczas oglądania oferty, podeszła do nas pracownica i zaoferowała swą pomoc. Podziękowałem jej za pomoc, ale już wybrałem interesujący mnie produkt. W związku z powyższym pracownica także podziękowała i udała się do innego klienta, który oglądał ofertę. Po zdecydowaniu się na zakup, udaliśmy się do kasy, gdzie zostaliśmy przywitani. Podczas nabijania transakcji na kasę, kasjerka zaproponowała produkty spożywcze, które w danej chwili były w promocji. Nie zdecydowałem się na zakup, gdyż w domu jest zapas. Kasjerka nie napraszała się więcej i zakończyła transakcję. Po zapakowaniu produktu do reklamówki poinformowała mnie, że paragon znajduje się w środku. Na pożegnanie podziękowała za zakupy i zaprosiła ponownie. To już nie pierwszy raz, gdy personel chce ci pomóc. Są to już standardy przyjęte w większości sklepów, jednakże ich realizacja jest różna. W sieci Smyk, standardy są jak widać zachowane przez cały czas. Widać chęć i zaangażowanie pracowników w stosunku do klienta.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.