Dziwne praktyki stosują. Po wpisaniu adresu pewnej znanej mi wcześniej strony zostałem przeniesiony na stronę z informacją "Domena jest utrzymywana na serwerach nazwa.pl" i zachętą "Sprawdź czy domena jest wystawiona na Giełdzie Domen". Po kliknięciu dostałem strasznie rozbudowany formularz rejestracyjny z masą szczegółowych danych, nawet pesel chcą ode mnie przy zwykłym sprawdzaniu domeny? Śmiechu warte.
Polecam, ten sklep wyróżnia się dobrą obsługą. Nie wiem jak to się dzieje, ale zawsze panuje tu bardzo przyjazny i miły klimat. Uśmiechnięte panie chętnie doradzają, zachęcą do przymierzenia, z własnej inicjatywy nawet rozpakowują koszule do przymiarki. Tak trzymać! Cenię sobie także dostępność usługi poprawek krawieckich, np. taliowania koszul, poprawy długości i szerokości spodni, itp. Jedyna rzecz do zmiany, ale to już leży w zakresie polityki całej firmy - nieco za wysokie ceny, m.in. koszul. Koszule z krótkim rękawem po 200,- i więcej zł to drogo nawet jak na wrocławki rynek, np. na tle oferty np. Wółczanki czy Peek&Cloppenburg, gdzie w tej cenie można kupić 2 lub 3 koszule.
Magnolia jest w mojej ocenie najlepszą galerią handlową we Wrocławiu. To co ją wyróżnia na plus to: ilość i zróżnicowanie sklepów, dostępność zarówno marek luksusowych jak i masowych, przestronność oraz wielkość parkingu (parking zewnętrzny). Na drugim miejscu w mojej ocenie jest Galeria Dominikańska.
Odwiedziłem Zarę w żoną, która przymierzała kilka ciuchów na dolnym poziomie Zary w Magnolii (ok. 15:00-16:00) i miałem okazję zderzyć się (dosłownie) z nieciekawym stylem pani obsługującej przymierzalnię. Dyrygowała ruchem "ustawiając" klientów w oschły, niemiły sposób, jak policjant na skrzyżowaniu, "pani poczeka", "teraz obsługuję panią". Mogłoby się wydawać, że to najważniejsza i najbardziej zapracowana osoba w sklepie, ale jej zadaniem było tylko wydawanie i odbieranie numerków od osób wchodzących i wychodzących z przymierzalni... Po raz pierwszy spotkałem się z taką nieporadnością i stylem, w innych sklepach nigdzie nie spotkałem się z czymś takim. Ta Pani powinna rozpakowywać towar na zapleczu (jeśli nadąży), a nie mieć kontakt z klientem. Opuściliśmy Zarę z niesmakiem, nie polecam.
Polecam! Obsługa w wykonaniu dwóch pań ekspedientek na 5 z plusem! Tutaj standardem jest proponowanie klientowi przymierzenia koszul przed zakupem, co moim zdaniem jest bardzo uczciwe i pro klienckie - nie chcą po prostu pozbyć się towaru, lecz zależy im na końcowym zadowoleniu i to z pewnością procentuje zarówno dla sklepu jak i dla marki Wólczanka. Przy dzisiejszym zróżnicowaniu krojów koszul to bardzo ważne, ponieważ o ile zna się z reguły rozmiar kołnierzyka, to kiepsko byłoby dopiero w domu przekonać się, że kupiona koszula jest zbyt szeroka, albo za mocno taliowana.W Wólczance ekspedientki same wychodzą z inicjatywą rozpakowania i przymierzenia koszul, w przeciwieństwie do położonego tuż obok Peek&Cloppenburg, gdzie jeszcze do tego nie dorośli.Polecam i gratuluję takiej obsługi! Obsłudze należy się premia :-)
Chcesz kupić koszulę? Nie polecam. Jeśli chce się dokonać zakupu koszul za kilka stówek, przydałoby się je przymierzyć, a nie oglądać je zza foliowego opakowania. Tym bardziej, że w większości innych sklepów standardem stało się odpakowywanie koszul do przymierzenia, nawet kiedy klient nie jest jeszcze za bardzo zdecydowany ekspedientki odpakowują koszule i zachęcają do przymierzenia.Tymczasem w Peek&Cloppenburg spotkałem się z kategoryczną odmową ekspedientki, która ogólnie swoją postawą wskazywała, że nie za bardzo jest zainteresowana sprzedażą. Kilka koszul wisi na wieszakach i te można przymierzyć, ale ogromna większość ma być jej zdaniem kupowana w ciemno, co przy różnych krojach i stylach (slim fir, modern fit, itp) przypomina kupowanie kota w worku.Na szczęście obok jest Wólczanka, gdzie ekspedientki z uśmiechem odpakowują KAŻDĄ koszulę, a następnie potrafią ją umiejętnie złożyć. W ten sposób zarabiają więcej, a Peek&Cloppenburg powinien zrozumieć, że to jest rynek klienta, a nie naburmuszonych pracownic.
Nieżyciowa procedura wymiany towaru. Kupiłem szafkę, która po odpakowaniu okazała się wadliwa. Udałem się do Ikei aby ją wymienić. Warto podkreślić, że punkt zwrotów sąsiaduje z punktem wydawania takich szafek (część asortymentu, w tym tą szafkę kupuje się "na hali" tylko w formie papierka, a towar odbiera już po zapłacie właśnie w takim punkcie wydawania towaru. Ale okazało się, że nie da się po prostu wymienić wadliwej szafki na nową w jednym miejscu, tylko trzeba:1/ dokonać zwrotu w punkcie zwrotów2/ wystawić korektę faktury w odpowiednim punkcie 3/ otrzymać zwrot pieniędzy4/ pójść na "halę" sklepu i znaleźć sprzedawcę, który może wypisać nowy dokument sprzedaży 5/ zapłacić w kasie zwróconymi pieniędzmi6/ udać się po odbiór wymienionej szafki7/ udać się do punktu obok aby wystawić powtórnie fakturęNa pytanie zadane obsługującej mnie osobie w punkcie zwrotów o sens takiej operacji usłyszałem tylko że takie mają procedury i inaczej się nie da... Litości, kto to wymyślił? Z pewnością nikt kto myśli o czasie i interesie klienta, dba o środowisko -druk kolejnych korekt i dokumentów.
Super. W przeciwieństwie do np. Castoramy w Leroy mają wspólną bazę danych w sieci i nie trzeba w każdym sklepie tej sieci od nowa podawać danych do faktury. Na plus: personel, wiedza i doradztwo, sprawność obsługi, oferta i cena, wygląd miejsca obsługi.
Przydałaby się poprawa w zakresie komunikacji, ponieważ:mBank NIE POWIADAMIA I TRACI: skończyła mi się ważność stałego zlecenia przelewu, które zdefiniowałem dosyć dawno temu i nie pamiętałem daty zakończenia. Dobrze byłoby więc, aby bank wysyłał jakieś przypomnienie, ponieważ jeśli klient przyzwyczaił się że co miesiąc przelew wychodzi, a tym razem nie wyjdzie to mogą z tego tytułu spotkać klienta kłopoty. Bank ma przecież adres e-mail, nr komórki i może mu o tym przypominać podkreślając troskę o klienta. mBank POWIADAMIA I TRACI: przy definiowaniu nowego zlecenia stałego wpisałem datę dzisiejszą. System przyjął dane, wysłał mi SMS z kodem potwierdzającym, a dopiero po wpisaniu tego kodu poinformował mnie, że data jest błędna, zmieniłem ją i dostałem kolejny SMS. Szkoda pieniędzy na takie komunikaty, dlaczego system nie sprawdza daty przed wysłaniem SMS? Lepiej byłoby aby ten zaoszczędzony w ten sposób SMS trafił do mnie później, w celu przypomnienia że termin zlecenia stałego wygasa (problem opisany w akapicie wyżej).
Witam serdecznie. Uprzejmie dziękuję za podzielenie się z nami swoją opinią na temat jakości obsługi świadczonej przez mBank. Przekazana przez Pana opinia stanowi dla nas cenne źródło informacji na temat powiadomień sms wysłanych do naszych Klientów. Nieustannie staramy się doskonalić jakość obsługi, wszelkie procesy, komunikaty oraz produkty dopasowując je do potrzeb i oczekiwań naszych Klientów, dlatego Pana uwaga została przekazana do osób odpowiedzialnych za ten obszar. Życzę Panu, aby w przyszłości czerpał Pan satysfakcję ze współpracy z mBankiem. Przypominam, iż pozostajemy do Pana dyspozycji w Punktach Obsługi Aspiro S.A., których szczegółowy wykaz znajduje się na stronie mBanku (http://www.mbank.pl/o-nas/kontakt/) oraz na mLinii pod numerem 801 300 800 lub +48 426 300 600. Pozdrawiam Marta Kaźmierczak mBank
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.