Fragment sklepienia niebieskiego, dwie półkule ziemi z wirującymi kontynentami, ukazujące przekrój wnętrza ziemi, utworzone z liter ”o” z nazwy Google i miedzy nimi połyskujące słońce to grafika Doodle, którą zamieściła wyszukiwarka. Najpierw skojarzyło mi się z astronomicznym zjawiskiem, ale informacja ”Inge Lehmann – 127 rocznica urodzin”, rozwiała to skojarzenie, bo okazało się, że to sejsmiczne Doodle honoruje panią-sejsmolog, która zdefiniowała pojęcie jądra ziemi, co znacznie przyczyniło się do wielu analiz sejsmicznych, wykorzystywanych współcześnie. Niby dla zwykłego człowieka to się nie przekłada na praktyczne znaczenie, ale dla ludzkości jest bardzo ważne, więc warto wiedzieć i Google o to zadbało.
Bardzo dobrze zorganizowana placówka, bo w każdym momencie daje się odczuć, jak ważny jest tutaj klient i jego zadowolenie z zakupów. Uczynni pracownicy chętnie służą pomocą, są mili i grzeczni, natychmiast do dyspozycji. Sklep zawsze jest uporządkowany, niemal idealnie wygląda, jakby niewidoczna linia wyznaczała równość palet, regałów, etc. w dniu 6 maja wstąpiłam tu na zakupy, wiele cen promocyjnych to cecha każdej Biedronki, więc tutaj ich nie brakowało. Nawet trafiły się tanie truskawki, ewidentnie konkurencyjne dla ”wolnej”, straganowej sprzedaży. Obsługa kasowa – rewelacja, nawet nie czekano na tworzenie się ogonka do czynnych kas, gdy zmierzałam w ich kierunku, pani Małgorzata, głośno zaprosiła do jedynki i od razu byłam obsłużona, grzecznie, fachowo.
Bardzo sprawnie, miło i grzecznie, zgodnie z oczekiwaniami kupującego, traktuje swoje obowiązki pani Mirosława, sprzedawczyni/kasjer, która w dniu 6 maja, dokonała obsługi mojej osoby. Wstąpiłam tu, jedynie po jakieś wypieki cukiernicze, aby były do kawy, a Polo markety uznaję za te sklepy, które oferują wysoką jakość tych wyrobów, smacznych i stosunkowo niedrogich. Było mi po drodze, więc wstąpiłam, kupiłam, zostałam profesjonalnie obsłużona, a zakup zapakowano mi tak, żeby nie uszkodził się w transporcie. Wypieki prezentowały się w gablocie estetycznie, równo ułożone i opatrzone cenami, a pracownica znała ich walory i chętnie je przedstawiła.
Tax Care znałam dotąd z publikacji internetowych portali, co nieco z reklam w mediach, ale namacalnie spotkałam się dopiero przy okazji darmowej publikacji, której ofertę otrzymałam na e-mail. Wykonałam proste czynności i w krótkim momencie był już telefon od konsultanta z zaproszeniem do siedziby w Opolu. Tu spotkałam się z bardzo miłą obsługą, kulturą traktowania interesanta i ogólnie sympatyczną atmosfera. Najbardziej zaskakującym był fakt, że w zamian za te publikację nie musiałam niczego innego nabywać i w żaden sposób wiązać się z Tax Care. Ekspert biznesowy Katarzyna,, pani o przyjemnej aparycji prowadziła rzeczową rozmowę, miała wiedzę tematyczną i nie wymądrzała się. Placówka jest niewielka, klimatyzowana, urządzona w kolorystyce firmowej. Było tu bardzo czysto, a pracownice wyglądały bardzo elegancko. W takich warunkach, ich postawa była ”dodatkiem”, podnoszącym ogólnie przyjemne wrażenie.
Rzadko bywam na tym Orlenie, ale nie mam złych doświadczeń z minionych wizyt. Byłam tu 6 maja i także mam bardzo pozytywne odczucia. Dwie pracownice, Krystyna i Anna bardzo grzecznie traktowały obsługiwanych, w ich postawie dało się wyczuć pełną przychylność i sympatię dla klienta – kultura słowa, sposób wysławiania się, aparycja, etc. Pracownik podjazdowy, także był zaabsorbowany swoim stanowiskiem, w miarę możliwości wyręczał tankujących. Czysto i przyjemnie było w otoczeniu, niezależnie od części Orlenu (sklep, podjazd, zaplecze sanitarne), a zamówienie gastronomiczne Stop Cafe, można było spożyć przy niewielkim stoliku, typu bar.
Będąc w Oławie nie zamierzałam robić zakupów w EKO, ale miałam już pełny komplet naklejek, a dotąd odwiedzane sklepy nie były w stanie zrealizować nagrody, gdyż biżuteria, którą oferowano nie była dostępna, więc uznałam, że wstąpię i sprawdzę tutaj. Mankamentem sklepu jest brak bezpiecznej możliwości parkowania w jego okolicy, jednak warto było poszukać miejsca nieco dalej, bo okazało się, że w tym sklepie jest dostępny każdy rodzaj biżuterii, gwarantowanej w akcji znaczkowej. Skoro już weszłam do sklepu, zakupy też zrobiłam. To nieduża placówka, nieco ciasnawa, uporządkowana i z bardzo miłą obsadą pracowniczą – uśmiech, takt, kultura. Gdy przy kasie, płacąc za zakupy, spytałam o możliwość odbioru biżuterii, kasjerka przywołała pracownicę Aleksandrę, która wydała oczekiwany rodzaj, nie tylko mi, inna klientka też była zainteresowana.
Grzeczny, dostojny, starszy pan Tadeusz był pracownikiem, który z uśmiechem przywitał mnie, gdy podchodziłam do stanowiska obsługi kasowej. Celem mojej wizyty były zakupy, głównie kategorii Stop Cafe. Kawę włączyłam sobie, zanim zaczęłam finalizację, a inne artykuły podał mi pracownik. Atmosfera obsługi utrzymana była w profesjonalnym tonie z zachowaniem przyjaznej postawy pracownika. Było tu czysto, a prezentowane w sklepie oferty handlowe prezentowano w sposób przejrzysty, choć placówka nie jest zbyt duża. Zaplecze sanitarne utrzymane było w estetyce. Na podjeździe, przy dystrybutorach był pracownik stanowiskowy. Zjazd do stacji jest widoczny i kierowca może zachować pełne bezpieczeństwo, natomiast wyjazd jest tragiczny, rosnące drzewa o grubych pniach dość skutecznie zasłaniają widoczność, zwłaszcza, gdy kierowca skręca w lewo – kierunek Strzelce. Jednak sama placówka Orlenu, nie budziła moich zastrzeżeń, 5 maja.
Biało czerwona urna wyborcza, tabliczka informacyjna z symbolicznym kierunkiem do lokalu wyborczego i literki logotypu Google, wizualizowane na wyborców w akcie głosowania, to grafika Doodle, honorująca to wydarzenie i jednocześnie przypominająca o obowiązku obywatelskim, jaki każdy Polak powinien spełnić w tym dniu. Bez przesady artystycznej, bez agitacji i jednocześnie w sympatycznym wydźwięku wizualnym. Kliknięcie w grafikę może pomóc niezdecydowanym internautom w ostatecznym wyborze, a pozostałym przypomina o tym ważnym wydarzeniu z obowiązkiem do spełnienia. Administrator Google czuwa i nie przeocza istotnych dat historycznych i ważnych wydarzeń bieżących.
Jakiś rok temu zwiedziliśmy to miejsce z atrakcyjną trasą kopalni Liczyrzepa w podziemiach góry. Fantastyczne wrażenia przywiodły nas tu znowu i nieco zawiodły jednocześnie. Dużo się zmieniło. Już nie można było dojechać do okolicy kopalni, ale w odległości ok. ½ km, utworzono parking z dzienną stawką postoju 5 zł, trasę w górę trzeba było pokonać pieszo, ale to akurat nie stanowiło problemu, bo lubię wędrówki w górskim klimacie. Przy parkingu ulokowano też kasę biletową do kopalni Liczyrzepa i tutaj cena biletu zniechęciła nas do ponownego jej zwiedzenia, 32 zł od osoby - może ”porazić”, nawet kogoś, kto ma pozytywne odczucia poprzedniej wizyty. Znacznie tu podrożało (jakieś 40%), a szkoda, bo takie miejsca powinny być w bardziej przystępnej cenie. Tymczasem ograniczono dojazd, wprowadzono opłatę parkingową i podniesiono ceny biletów do kopalni. Jak dla nas, było to zbyt wiele zmian jednocześnie, być może gdybyśmy nie byli tu wcześniej, nasz odbiór byłby inny. Pani w kasie uznała, że nie ona ustala cennik, tylko tu pracuje i trudno mieć do niej pretensje, choć każdą wypowiedź należy umiejętnie formułować. Ostatecznie przespacerowaliśmy się do miejsca kopalni, trochę prowadzącą drogą, trochę ścieżkami górskiego lasu, kojąc duszę szumem potoku i śpiewu ptaków. To jedyny pozytyw z przyjazdu tutaj, skoro już opłaciliśmy parking. Pracownik parkingu, to miły, starszy pan, był grzeczny wobec przyjezdnych. Natomiast parking, to taki teren bardziej polowy, który nazywa się parkingiem z licznymi nierównościami, ale da się parkować.
Będąc w drodze, zatrzymaliśmy się na tej małej stacji paliw Orlenu, gdzie zaistniała potrzeba skorzystania z niektórych ofert w dniu 2 maja. Stacja, choć mała, organizacyjnie przygotowana na wiele możliwości, choć nie bez znaczenia dla komfortu, ale czasami jest ”coś za coś”. Zarówno na podjeździe, między dystrybutorami, jak i w sklepie/kasie nie ma za wiele miejsca. Niewielki sanitariat także dość ciasnawy z rozwiązaniem dla matki z dzieckiem. Oferty handlowe uporządkowane, trochę mało miejsca w przejściach i gdy klienci czekali, aby wziąć kawę z automatu, ewidentnie tworzył się zator. Takie zetknięcie dobrej organizacji z mało komfortową. Natomiast obsługa bezpośrednia była bez zastrzeżeń, dwa stanowiska kasowe sprawnie realizowały swoje obowiązki. Kamila była bardzo miła i grzeczna, zachowała profesjonalną postawę.
Co do organizacji obsługi bezpośrednie, ten Orlen wzorowo wypełnia obowiązki, dzięki profesjonalnej postawie pracowników, osób miłych, uprzejmych i grzecznych, prezentujących nie tylko elegancje firmową, także kulturę słowa (Bartek, Robert i kobieta). Co do innych aspektów wizyty (2 maja) były mankamenty, nie można było liczyć na kawę/herbatę w podróży – zepsuty automat, a zastępczej organizacji nie przewidziano, nie było też pracownika obsługującego dystrybutor z paliwem, ale organizacja samoobsługi pozwalało na niebrudzące wykonanie tej czynności. Ceny paliw też nie najniższe, ale miejsce (przy A4) i warunki rynku paliw, mają swoje okoliczności i prawa rynkowe, choć droższej o 50 groszy kawy (z racji lokalizacji), też nie pochwalam. Ogólnie, nie było źle, ale do rewelacji – trochę zabrakło.
Bary Taurus cechują się znakomitą kuchnia z dużą różnorodnością potraw, oferowanych w bardzo przystępnych cenach. Serwuje się tu dania tradycyjne i bardziej wykwintna, a każdego dnia jest polecane, tzw. danie dnia. Mamy pozytywne doświadczenia z tymi placówkami, zlokalizowanymi przy A4. Klientami baru na MOP Proboszczowice, przy autostradzie A4, byliśmy późnym popołudniem 1 maja, wracając z weekendowego wypadu. Zjedliśmy smacznie, nie czekaliśmy długo na zamówienie, a obsługująca pracownica była osobą, która znała standardy obsługi i profesjonalną postawą służyła klientom. W barze widać było dbałość o porządek i estetyczny wizerunek, dopełniony eleganckim wyposażeniem. Przystanek w podróży, tutaj to przyjemność, w każdym aspekcie.
Jestem pod wrażeniem zwiedzonego Zamku Ogrodzieniec, potężnej budowli, choć to dzisiaj tylko trwała ruina. Słowa uznania dla projektantów i wykonawców zamierzchłej przeszłości (podobno XIV w.), którzy świetnie wykorzystali naturalne skały/masywy wapienne w usytuowanie tego obiektu, osadzonego na nierówności sterczących skał. Aż dziw bierze, że w tamtych czasach potrafiono to zrobić. Zwiedziliśmy go 1 maja i nie żałowaliśmy. Do zamku pod górę prowadzi brukowana droga, a po przekroczeniu terenu, najpierw trzeba kupić bilet (jedyne 9 zł, są też zniżkowe) u miłej, uśmiechniętej pani, okazać kontrolo lewi, który życzy miłego zwiedzania i potem udać się dalej, krętą ścieżką prowadzącą do zamku, a po przekroczeniu bramy dziedzińca, można rozpocząć od razu zwiedzanie lub najpierw zapoznać się z możliwymi do kupienia pamiątkami. Znaczna część zamku jest przeznaczona dla turystów (aczkolwiek nie cały), opatrzona opisem kierunku zwiedzania i bezpiecznie zorganizowana, co nie oznacza, że zwiedzający może być beztroski. Schodami w górę na wieżę po kilku kondygnacjach, są tu tabliczki opisujące przeznaczenia poszczególnych pozostałości pomieszczeń, są liczne, zgromadzone pamiątki historyczne (kusze, łuki, armaty, maczugi, zbroje i inne eksponaty), pomieszczenie, nazwane muzeum zamkowe, prezentuje makiety dawnych etapów wyglądu zamku, a audycja z telebimu, przedstawia krótką historię. Są tu też, zachowane kafle piecowe w bardzo ciekawym, stylowym kształcie. Jeśli ktoś sądzi, że ruina nie dostarcza wrażeń, powinien zobaczyć Zamek Ogrodzieniec – zmieni zdanie po przejściu trasy zwiedzania i wejściach na kolejne kondygnacje, spacerach krużgankami. Większość schodów/stopni to współczesne konstrukcje, przygotowane dla turystów, ale są tu też oryginalne stopnie z przeszłości. Warto było przyjechać, poznać historię tego miejsca, doświadczyć wrażeń wspinaczkowych, podziwiać okolicę z wieży zamkowej, szkoda, że trasa nie obejmuje też drugiej wieży. Na wieczór i noc szykowały się atrakcje na zamku, ale to był nasz 1-dniowy wypad, więc nie czekaliśmy do wieczora.
Nie ważne, że było rano (ok.8.30, 1 maja), gdy wjechaliśmy na MOP Chechło przy A4. Jest tu bar Taurus i można zjeść rosół o każde porze, a mąż jest jego amatorem, więc nie obeszło się bez niego. Ja chętnie skonsumowałam szarlotkę na gorąco z bitą śmietaną. Obsługa sprawna, czas oczekiwania krótki, pomimo sporej ilości osób, które też miały ochotę coś zjeść czy napić się, np. kawy. Bogate menu pozwalało każdemu na wybór czegoś smacznego, co lubi. Jako danie dnia oferowano żur śląski. Od ostatniej wizyty doposażono lokal, przy ścianie pojawiły się lady barowe i wysokie taborety do nich, dobrane kolorystycznie. Jedyne niedociągnięcie organizacyjne to drzwi wejściowe, niezamykające się samoczynnie i co chwilę pracownica głośno prosiła o ich zamknięcie, aż do znużenia w słuchaniu, denerwujące w pewnym momencie. Jakość konsumowanych potraw była bez zarzutów, a ceny bardzo przystępne.
Dzień 1 maja był początkiem tzw. długiego weekendu, a w takim czasie organizujemy sobie wypady i wtedy pierwszą placówką, jaka stanowi krótki przystanek jest pierwsza, napotkana stacja paliw Orlenu. Tego dnia była ta w Niemodlinie, gdzie obok motoryzacyjnej przyczyny, był także zakup kawy i napojów na dalszą drogę. Nie było za wielu klientów, więc dwie pracownice (Dominika, Karolina), niemal ”płynnie” dokonywały obsługi, zachowując kulturę słowa, były zadbane, ładnie wyglądały i uśmiechały się do klientów, ich twarze promieniały. Do męża należały motoryzacyjne aspekty wizyty, bo pracownika podjazdowego nie było, natomiast ja zajęłam się resztą, łącznie z finalizacją. Jeśli wizyta przebiega sprawnie, w przyjaznej atmosferze, nietaktem byłoby czepiać się.
Do Jagody udałam się ”ekstra” po różane rogaliki, które niedawno tu kupiłam i bardzo przypadły do gustu domownikom, a jedzone, ”znikały” niczym kamfora. Obsługiwała ta sama miła pani w średnim wieku, zadbana, elegancka w białym fartuszku, grzeczna i uśmiechnięta, w klimatyzowanym pomieszczeniu z ekspozycjami różnorodnych wypieków, umieszczonych w szafce/gablocie za szkłem i na regałach, za ladą obsługi. Ta wizyta (29IV) trwała, dosłownie chwilę – tyle czasu ile trwało zważenie ciasteczek i zapłata za nie w bardzo sympatycznej atmosferze.
Stacje paliw, to tak naprawdę uniwersalne miejsca dla osób podróżujących, bo nie tylko tankowanie można uskutecznić, ale także inne potrzeby zaspokoić, np. sanitarno higieniczne, zrobić zakupy, uzupełnić ubytek powietrza w opnie czy nawet, co nieco zjeść na gorąco. Tu w Brzegu jest także myjnia. Ja korzystałam z wybranych ofert, obsługi dokonała Ola, miła i grzeczna pracownica stanowiska kasy, a jej koleżanka Lena (z racji braku klientów), była wsparciem. Bardzo sympatyczna atmosfera obsługi, poparta fachowością pracownic. Czysto, estetycznie i przejrzyście była w tym małym budynku, będącym sklepem i kasa jednocześnie. Na zewnątrz, wygląd również był bez zastrzeżeń.
W tym miejscu kiedyś był sklep odzieżowy, aktualnie jest bardzo elegancka cukiernio kawiarnia sieci Grabarczyka z wyrobami własnej piekarni. Są stoliki, krzesełka, można posiedzieć przy gorącym lub zimnym napoju i delektować się wybranymi smakołykami cukierniczymi, których wybór jest bardzo duży. Wszystko estetycznie prezentuje się w gablotach. Ja kupiłam na wynos, m.in. słodkiego ”omleta”, który był z prawdziwą bitą śmietaną, wypełniony bez ”oszczędności” produkcyjnej, smaczny jak rzadko gdzie. Ceny niektórych wyrobów są tu dość wysokie, ale po omlecie mogę wnioskować, że warte jakości. Bardzo miła obsługa, pracownica uśmiechnięta, w dobrym nastroju, komunikatywna, sympatyczna w kontakcie. Gdy będę znów w Brzegu, skorzystam z zakupu tutaj.
Urząd Skarbowy w Brzegu jest bezwzględnie rewelacyjną instytucją, w stosunku do tego w Opolu przy Rejtana. Tutaj można bez ograniczeń nabyć wszelkie formularze, a jeśli jakiegoś brakuje, pracownik zaraz dołoży i nie odsyła petenta do Internetu, jak to miałam okazję doświadczyć w Opolu. Jest tu przy ścianie duży regał z boksami, opisanymi zawartością i potrzebujący ma pełny przegląd formularzy. Nie ma znaczenia czy potrzebne są VAT, CIT, PIT, unijne czy inne. No po prostu rewelacja. Powinno się wysłać pracowników US z Opola do Brzegu, aby brzescy pracownicy uświadomili Opole co do usług i powinności względem interesantów. Tutaj żaden pracownik się nie ”fukał”, że coś potrzebuję, wręcz przeciwnie, natychmiast otrzymałam, co trzeba. Nie tylko po formularze udałam się do tego US, miałam także inne sprawy do załatwienia, w każdym momencie potraktowano mnie profesjonalnie, w tej nowocześnie zorganizowanej instytucji, z kompetentnymi pracownikami, począwszy już od informacji na wejściu. Rewelacja po wizycie w dniu 30 kwietnia, jak i poprzednie doświadczenia.
Zgodnie z nazwą Orlen-owskiej marki – Stop Cafe, zrobiłam sobie krótki postój na kawę. Czysto, schludnie i estetycznie było tutaj, a obsługująca pani była miła, grzeczna i przyjaźnie uśmiechała się w czasie kontaktu, proponowała dodatkowe artykuły, pamiętała, aby o kartę Vitay poprosić. Profesjonalna postawa, obowiązki wykonane wzorowo, różne rodzaje kawy były do wyboru, a ewentualne dodatki – bez ograniczeń
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.