Czasem zaglądam do CH Turawa Park, ale nie byłam dotąd (25VI) w sklepie Szachownica, tej marki nie znałam, więc tym większa była moja ciekawość, która zaowocowała, nawet drobnymi zakupami. Okazało się, że ceny są bardzo przystępne i placówka ma dużą różnorodność odzieży i dodatków na miarę aktualnych trendów i bez tzw. efektów wydziwiania/wymyślania. Obsługa jest grzeczna, nie ingeruje niepytana, zagadnięta pytaniem - uczynna. Zadbano tutaj o przestrzeń dla klientów, rozmieszczając asortyment na wieszakach, stojakach i półkach w sposób dający swobodę do przeglądania. Szczególnie ucieszyły mnie pończochy, bo ich cena była o 1/3 niższa niż w innych, bardziej renomowanych rynkowo, placówkach. Jeżeli jakość okaże się właściwa, będzie to artykuł, po który będę wracać. Ogólnie, bardzo pozytywne wrażenie odniosłam.
Polo Market jest sklepem sieci, która daje możliwości różnorodnych zakupów codziennej potrzeby, dlatego jestem częstym klientem tej sieci. W dniu 24 VI, będąc przejazdem, wstąpiłam do tej placówki. Znajduje się ona przy drodze głównej, można bezpiecznie wjechać/wyjechać, a duży parking pozwala swobodnie zaparkować. Bez trudu odnalazłam potrzebne mi artykuły, dzięki uporządkowaniu handlowemu zaopatrzenia i wygodnie mogłam przemieszczać się po sklepie z wózkiem zakupowym, dzięki sporej ilości przestrzeni. Profesjonalny personel sklepu, zadbał o przyjemną atmosferę i sprawność obsługi, dzięki czemu, spędziłam tu niezbędny czas. Czynne, dwa stanowiska kasowe, upłynniały rotację klientów, dbając o profesjonalne pożegnanie każdego, obsłużonego.
Spory ”kawałek” czasu mam relacje z bankiem Santander i układają się one, jak najbardziej poprawnie (póki, co), choć w tej relacji bank jest zarabiającym, ale nie bez pozytywów dla klienta. Mam dostęp do gotówki i w razie potrzeby mogę z niej skorzystać. Ostatnio zaproponowano mi listownie zwiększenie limitu karty, zignorowałam to z przyczyn powiedzmy – ogólnej wiedzy, bo jest mi wiadomo, że ogólnie chętnie daje się klientowi kartę, ale zwiększenia są już utrudnione, ograniczone rożnymi okolicznościami czy wymogami banku, niekoniecznie uzasadnionymi, przekonującymi klienta. Taką wiedzę uzyskałam kiedyś w innym banku, próbując, bardziej z przekory/przekonania się, niż potrzeby materialnej i też nie miałam problemów z tym bankiem, ani bank ze mną, choć miałam stosowne dochody. Zarzucony przeze mnie list, nie pozostał jednak ”bez echa”, bo zadzwoniła pani/pracownik obsługi klienta i przypomniała mi o tym. W rozmowie wynikło, że nie ma przeszkód do zwiększenia mojego limitu, wystarczyło potwierdzić dane i podać kilka istotnych informacji. Wnioskuję, że bank złagodził wymogi, bo nie sądzę, że nienaganność historii w relacjach ma tu jakieś znaczenie, kiedyś mnie uświadomiono, że każdy nowy proces to nowy, aktualny stan, bez wpływu historii, choć mnie tym nie przekonano. Zaufanie buduje się na historii, a nie na pierwszym (aczkolwiek kolejnym) kontakcie. Każdy klient jest potencjalnym dobrodziejstwem, jak i zagrożeniem. Rozmowa z panią (chyba Łucja) była bardzo sympatyczna, nacechowana przyjaznym podejściem do mojej osoby, choć nie od razu zaakceptowano moją decyzję, muszę poczekać na nią 2 tygodnie, co jest zrozumiałe. Rozmówczyni miała szeroką wiedzę i chętnie się nią dzieliła, nie było pytania, na które nie dostałabym odpowiedzi miłym tonem głosu. Od powitania do zakończenia – takt, dystans i kultura, a przedstawiona oferta, okazała się przydatna. Na razie jestem zadowolona z tego kontaktu, ale wkurzę się, jeśli bank mi odmówi, bo skoro zignorowałam informację listową, to nie powinni, ”zawracać mi głowy” telefonem, jeśli nie ma pełnej, dobrej woli z ich strony, chociażby ze względu na relacje przeszłości, że o innych aspektach nie wspomnę. Zadzwoniono do mnie w sobotę (27 VI), w jakiś sposób zachęcono, oby finał był równie udany, a nie obiecywany.
Potwierdziło się moje spostrzeżenie, wyrażone w opinii, z wizyty dzień wcześniej – gdy kasę obsługuje pracownik (była to dziewczyna), jedynie minimum jakości jest zachowane, gdy obsługuje ”gość” (już tego w przeszłości, też doświadczyłam), kultura obsługi osiąga znacznie wyższy poziom, co 24 czerwca miało miejsce, był to sympatyczny, młody mężczyzna, który nie tylko kasował zakupy, ale także potrafił zadbać o sympatyczna atmosferę końcowej wizyty w Tesco. Rozmowa z klientem nie zakłócała sprawności obsługi i była sympatycznym akcentem. Nie robiłam dużych zakupów, ale codziennej potrzeby – kilka drobiazgów spożywczych, które bez problemu odnalazłam, dzięki przejrzystym prezentacjom uporządkowanego asortymentu. W sklepie było czysto i przestronnie, nic nie zakłócało pobytu.
Bez wahania mogę się określić stałym, nawet bardzo częstym (ostatnio), klientem stacji paliw Orlenu. Mam kartę punktową Orlenu/Vitay, sporo podróżuję, a inne stacje paliwowe, jedynie zdarza mi się, sporadycznie odwiedzać. Ta w Chrząstowicach, należy do placówki, którą umieściłabym w ”trzonie” rankingu, wysokiej jakości obsługi (gdyby ktoś taki ranking stworzył). Oprócz przyjemnie zaaranżowanego otoczenia (kwiaty, klombiki, przestrzeń, przejrzystość), można liczyć na pomoc uczynnego personelu i ceny paliw, cokolwiek niższe niż w okolicznych placówkach, także tej sieci, które mijałam. Gdy tylko podjechałam do dystrybutora (24 VI), zaraz pojawił się pracownik podjazdowy i dokonał tankowania wg mojego życzenia. Przy jednym ze stanowisk obsługi była pracownik Darek, który profesjonalnie zajął się czynnościami względem mnie, natomiast jego koleżanka Karolina, zadbała o zamówienie Stop Cafe, które także było w zakresie moich zakupów.
Bardzo rzadko korzystamy rodzinnie z ofert KFC na miejscu, najczęściej jest to zamówienie na wynos. W dniu 24 VI, obsłużyła mnie Sonia, miła, grzeczna, uśmiechnięta dziewczyna, która sprawnie obsługiwała klientów, a na obsługę nie trzeba było długo czekać i każdego zapraszano do stanowiska z gestem uniesionej dłoni. Tego dnia, w czasie, gdy byłam, trzy stanowiska były dostępne, pracownicy odziani firmowo, każdemu estetycznie, na tacy, z serwetkami podawali zamówienia. Tutaj dba się o przyjazną atmosferę obsługi i zadowolenie kupujących, przy estetycznych stanowiskach.
Nieopodal wejścia do Casu spotkałam koleżankę i to z jej inicjatywy, weszłyśmy, choć wcześniej wyraziłam moją antypatię dla tej placówki. Teraz, po tej wizycie czuję, jakby niesmak, bo diametralnie odmiennych doświadczeń doznałam, niż przy poprzedniej wizycie, kilka dni temu i co więcej – kupiłam czółenka, idealnie takie, jakie referuję w moim użytkowaniu. Co więcej, obsługa okazała pełen profesjonalizm traktowania klienta, uczynna i zainteresowana oczekiwaniem, potencjalnego kupującego. Przy finalizacji poinformowano mnie o warunkach ewentualnej reklamacji, oferowano środek do konserwacji obuwia, przedstawiając jego zalety. Zakupione buty okazały się w przystępnej cenie. Tego dnia (24 VI) poznałam dogłębniej oferty cenowe – sklep ma zarówno dość drogie obuwie, jak i tańsze/przystępniejsze, zależy to od rodzaju materiału (skóra, syntetyk). Sklep ma bardzo dużo obuwia, zwłaszcza eleganckiego i, choć ostatnio zarzekałam się, że nieprędko tu wejdę, w krótkim czasie, okoliczności sprawiły, że nawet zakupu dokonałam. Więc chyba, jednak zmienię zdanie, czasem pierwsze wrażenie/doświadczenie nie ma przełożenia na dalsze okoliczności.
26 czerwca, ostatni dzień szkoły dla uczniów, świadectwa, cenzurki, pochwały, dyplomy, podziękowania, kwiaty i inne związane z tym okoliczności. To dzień ważny, także dla rodziców innych grup społecznych, powiązanych z tą datą, niosącą za sobą plany wakacyjne, dla wielu, z pewnością już skonkretyzowane. Media od rana są ”głośne” w tym temacie, a Google – milczy graficznie, jakby ”zaspało”/przeoczyło/zapomniało. Spodziewałam się jakiejś grafiki Doodle, niekoniecznie animowanej, ale jedynie symbolicznej, np. jakieś radosne dzieci z cenzurkami w ręce, wybiegające ze szkoły. Nie wierzę, że wyobraźni zabrakło administratorom. Choć dzieci w szkole, mnie już nie dotyczą, to jednak Google mnie trochę rozczarowało, wyszukiwarka, której używam każdego dnia i każdego dnia sprawdza się ona w moich oczekiwaniach, ale małe rozczarowanie, tym razem mnie spotkało, w tak nie najważniejszej kwestii, ale istotnej dla codzienności. Wyszukiwarka Google to także media, obok TV czy radia, wprowadzająca w świat internetowych ścieżek, która wiele razy dawała dowody pamięci różnych dat/zdarzeń/okoliczności, tą jakby pominęła.
Nie tak dano skrytykowałam tę placówkę Orsay, głównie za postawy pracownic, ale wróciłam tu, bo była tu odzież, która wzbudziła moje zainteresowanie i, choć nie tania, postanowiłam, jednak przymierzyć. Wejście do sklepu to powitanie od jednej z pracownic potem pomoc innej i czuwanie nad tym, aby ewentualnie donieść jakąś sztukę/rozmiar do przymierzalni, aż do momentu decyzji klienta. Potem przy kasie równie miło i grzecznie, nawet propozycja założenia karty klienta i krótkie jej zalety, a także informacja o możliwym zwrocie zakupionego towaru, do 28 dni, gdyby jednak coś nie pasowało. Nie wiem skąd taka zmiana, zainteresowaniem klientek i ich zadowoleniem (nie tylko ja byłam w przymierzalni). Może dotyczy to tylko osób, które korzystają z przymierzalni, a może poprzednio trafiłam na jakiś niedobry czas. Wtedy nawet przymierzać nie miałam ochoty, doznając zdawkowości pracujących tu pań, zajętych bardziej przekładaniem odzieży, niż tym, o co pyta klient. Czy były te same panie – nie potrafię powiedzieć, nawet skojarzyć, a pracownice nie mają imiennych identyfikatorów. Co więcej, zakupiona odzież, tego dnia miała obniżoną cenę, a to dodatkowy atut/wartość dodana wizyty. Tym razem, z obsługi odniosłam mieszanie pozytywne odczucia, z naciskiem na pozytywne, mając w pamięci, jeszcze niedawną wizytę. Nic nie zmieniło się w prezentacjach – nadal ciasno na wieszakach, jedna sztuka odzieży ciągnie za sobą dwie inne, natomiast przejście między prezentacjami jest dość względne, ale w sklepie – czysto.
Tak jakby polubiłam zakupy w Tesco, ale jakoś nie do końca obsługę, w tej placówce. Gdy są tu pracownicy z plakietką gość – jest nienagannie, gdy są pracownicy – obsługa kasowa taka sobie, ani dzień dobry, ani uśmiechu na twarzy, ani – szkoda gadać, nawet nie ma reakcji na ”do-widzenia”. Jedynie na sklepie można było spotkać się z przyjaźniejszym nastawieniem, 23 VI. Natomiast podoba mi się zaopatrzenie i ceny, niektóre są nawet podwójne – dla osób z kartą klienta, jeszcze niższe. Sklep mieści się przy drodze krajowej, którą ostatnio pokonuję i mam okazję tu ”zaglądać”. Ogólny wygląd nie budził zastrzeżeń, bo było tu czysto, przestronnie i przejrzyście, więc do rewelacji ogólnego wizerunku, przydałby się, w pełni profesjonalny personel.
Przystanek w drodze, na tej stacji paliw, skutkował profesjonalnym traktowaniem klienta przez obecnych, w dniu 23 czerwca, pracowników – Tomasz, Iwona. Powitanie z uśmiechem, sprawna obsługa i spełnione oczekiwania w aurze/otoczce sympatycznej atmosfery, połączonej z kompetencjami obsługi tej zmiany, w dniu 23 VI. Pan Tomasz nie zaniedbał niczego, co mieści się w standardzie orle-nowskim, zachowując takt, kulturę i dystans, jednocześnie, a elegancki wygląd był jak dopełnienie całości. Nowoczesna organizacja oraz ład i estetyka są tu zachowane zawsze, ilekroć się zatrzymam, a pracownik podjazdu, nawet, jeśli nie ma akurat tankujących, ma jakieś zajęcie, choćby drobne – porządkowe. To jest widoczne, bez dopatrywania się. Ten człowiek nie stoi, np. oparty i nie czeka, aż zajęcie "samo przyjdzie", on zajęcie zawsze ma, nawet, gdy żaden klient nie stoi przy dystrybutorze.
Świetnie zorganizowana placówka handlowa, dość często robię w niej różne zakupy. Kiedyś skrytykowałam dział cukierniczy, gdzie pracownika przywołuje się dzwonkiem, było to na początku zmiany tej organizacji, teraz wszystko wróciło do normy sprawności i pracownik pojawia się, niemal od razu. Zawsze jest tutaj duży wybór i część świeżego asortymentu jest w atrakcyjnej promocji. Placówka funkcjonuje nienagannie. Pracownicy są mili, grzeczni i uczynni, także na obsługę kasową nie trzeba czekać za długo. Przejrzyste prezentacje i przestrzeń dla klientów, pozwalają na wygodę zakupów, a dzięki uporządkowaniu asortymentu, klient wie gdzie i czego szukać. Jeśli czegoś nie dostrzeże, uczynny pracownik ”przyjdzie” z pomocą.
CH Karolinka jest miejscem, gdzie można spędzić czas pożytecznie i przyjemnie, korzystając z wielu dobrodziejstw, jakie się tu oferuje, nie tylko zakupy. Kilka słów uznania chcę poświęcić w tej obserwacji części gastronomicznej, a dokładniej miejscu, które nazywam ”ogródkiem” konsumpcyjnym. To miejsce przeszło jakiś czas temu ”przeobrażenie”, które bardzo pozytywnie wpłynęło na ogólny stan i wizerunek. Dostawiono dekoracje roślinne, przegrodami utworzono coś w rodzaju boksów/stref oddzielających grupy konsumujących. Zniknęła większość pojedynczych stolików, można usiąść w grupie min. 6 osobowej, co dla większych rodzin jest udogodnieniem i nie muszą dostawiać krzesełka, zabierając je od innych stolików. Byliśmy tutaj 20 VI, spożyliśmy zakupione, w jednej z placówek gastronomicznych, potrawy. Pracownicy obsługi czuwali na czystością stolików, gdy opuścili je klienci, nie przeszkadzając innym. Bardzo przyjemnie i tak, prawie komfortowo, jak na ”zbiorowe” warunki.
Gdy jesteśmy w CH Karolinka i mamy ochotę na jedzonko obiadowe, zwykle korzystamy z ofert Kepic Kebab, bo można samemu skomponować sobie danie, ilościowe i jakościowe, wybierając z licznych, prezentowanych estetycznie potraw, otoczonych przyjemnymi ”akcentami” – zestawy zdobionych serwisów kawowych, muszle i inne elementy. Każda potrawa ma swój opis, a dodatkowej informacji chętnie dostarczy pracownik. Smaczne potrawy, także tradycyjne, pozwalają zaspokoić każdy głód. Klient płaci za tyle, ile wybierze, bo każde danie jest ważone, a płatność może być gotówką lub kartą. Obsługa jest miła i grzeczna, takiej doświadczyliśmy 20 VI.
Dawno już nie byłam w H&M-ie, a lubię ten sklep, więc z tym większą radością zajrzałam tutaj 20 VI. Nowe kolekcje letnie, kolorowe i różnorodne fasonowo z najróżniejszych tkanin, prezentowały się na wieszakach i manekinach, było sporo miejsca na przemieszczanie się pomiędzy ekspozycjami, a ściszona muzyka dopełniała ogólnie przyjemną atmosferę. Przechodzący pracownicy kłaniali się klientom, to taki kulturalny ”akcent”, sygnalizujący ”jestem tutaj kliencie, mogę ci pomóc” (tak myślę/to odbieram). Bardzo duży sklep z podziałem asortymentowym odzieży – dzieci, dorośli, bielizna i sprawną obsługa kasową (czynne były 2 stanowiska), gdzie informuje się klienta o możliwości zwrotu, zakupionego artykułu, tak zrobiła Patrycja, gdy dokonywałam płatności, a zakup miałam włożony do firmowej reklamówki, bez doliczania dodatkowej kwoty. Pakowanie zakupu jest tutaj standardem.
Pracownice bardzo się tu sprężają, aby klient nie musiał czekać za długo na obsługę, widzę to zawsze, gdy jestem na zakupach. W części, gdzie klientom podaje się towar na wagę (mięso, wędliny, sery), 19 VI były 3 ekspedientki, każda uśmiechnięta, zadbana, w firmowej odzieży i z upiętymi włosami, osłoniętymi czepkami. Podobnie przy stanowiskach kasowych, gdzie klient, także był grzecznie traktowany, kasjerka oferowała dodatkowe produkty, w tzw. ofercie dnia, a obsługę zaczynała od powitania. Placówka, generalnie wyglądała przejrzyście, było w niej czysto, a inni pracownicy doglądali tego stanu. W tym sklepie, zawsze widać dbałość o obsługę i inne aspekty handlowe, jakość w każdym ”calu” spełnia swoją rolę. W dniu 19 VI, jeden mankament "mało" dekoracyjny przykuł mój wzrok – pusta gablota po dawno zakończonej zabawie/akcji sprzedażowej z nagrodami – srebrna biżuteria. Po biżuterii śladu nie było, jedynie napisy firmowe, chociażby jakieś kwiatki tan wstawili, albo coś innego, bo różnym asortymentem handlują, albo całkiem ją zlikwidowali. Wygląda na to, że pracownicy tego nie zauważają.
Mięso, wędliny wszystko jest tu zawsze świeże i w najlepszym gatunku. Bardo duży wybór, a ceny –”bez szaleństwa” i w dodatku bardzo kompetentne sprzedawczynie, które dbają o ogólną atmosferę obsługi, są uśmiechnięte, miłe i grzeczne, tryskają dobrym nastrojem, są komunikatywne, potrafią przedstawić zalety produktów i na życzenie klienta, odcinane są wybrane ”kawałki”. Nawet wybredny klient nie jest w stanie wyprowadzić sprzedawczynię z ”równowagi”, a taki trafił się, gdy robiłam zakupy. Tutaj dba się o estetykę ekspozycji wyrobów, a klimatyzacja daje wymagane warunki. Co najmniej 2 klientów, obsługuje się tu równocześnie i możliwa jest płatność kartą, choć nie jest to sklep wielko-gabarytowy.
Jak człowiek używa samochodu, na co dzień, to czasem musi odwiedzić sklep motoryzacyjny. Ten jest bardzo dobrze zaopatrzony, ceny są przystępne i grzeczni, uczynni pracownicy, stanowiący męską obsadę. Zawsze są uśmiechnięci i mają dobry nastrój, są komunikatywni i profesjonalnie traktują kupujących, starając się spełnić wszelkie oczekiwania. Są tutaj nie tylko części, także liczne akcesoria i nie tylko do samochodów, także do rowerów, skuterów czy innych środków jeżdżących. Towar zawsze jest podawany klientowi i nie musi on chodzić i przeglądać/szukać. W jednym czasie obsługuje się tutaj 2-3 klientów, organizacja zasługuje na pochwałę.
Obuwie i galanteria skórzana w Casu, są oferowane w dużej różnorodności fasonów i kolorów, szczególnie obuwia, dla którego tu zajrzałam. Są tu zarówno botki jak i szpilki czy inne rodzaje sezonowe. Ceny są dość ”konkretne”, więc nie dla każdego, bo kwota, np. 200 zł nie należy do przystępnych, jednak byłabym skłonna zapłacić, gdyby coś mi przypadło do gustu. W dużym asortymencie, zabrakło obuwia, które by mi odpowiadało. Przymierzone sztuki nie dawały wrażenia wygody, jakby miękki/osiadający obcas/szpilka nie dawał pewnej stabilności – przymierzyłam 2 fasony, bo tylko te zwróciły moją, szczególną uwagę. Ekspedientka wyraziła zainteresowanie moim oczekiwaniem, ale szybko się zniechęciła, gdy miałam uwagi, co do stabilności przymierzanego obuwia, jej irytację dało się zauważyć po minie – mało szacunku dla preferencji klienta. Zaraz potem, bez słowa, ”po angielsku” oddaliła się, aby zwrócić swoją uwagę na inną klientkę, która, widząc ceny – nie była zainteresowana pomocą pracownika i szybko opuściła sklep. Co do ogólnego wyglądu placówki, to wizualna estetyka była widoczna, a na jej tle, przewijały się mocno wy- makijaż –owane pracownice i nic nie mam do makijażu, ale w połączeniu z ich postawą, marnie się on prezentuje, zwłaszcza tej, z którą imał do czynienia. Nie pamiętam, abym wcześniej miała okazję być w sklepie tej sieci, ale po 18-ym czerwca, raczej nieprędko będę.
Przejeżdżającym obok tej stacji paliw Orlenu, polecam krótki postój – stop na kawę w Stop Cafe i coś do niej. Pracownicy zadbają o przyjemność przystanku w otoczeniu ładu i estetyki, a bogate zaopatrzenie pozwoli na zakup, ewentualnych ”braków”, także motoryzacyjnych, bo Stop Cafe tworzy jedną całość z Orlenem, jest jego gastronomiczną częścią. Choć tutaj jest dość ograniczone ofertowo (na tle wybranych, rozbudowanych placówek), wybór jest spory i może zaspokoić oczekiwania niewybrednych klientów. Profesjonalizm obsługi jest godny uznania i pochwały – mili, grzeczni, uśmiechnięci i uczynni z kulturą słowa w postawie. 18 VI załogę zmiany stanowili: Patrycja, Natalia i Paweł, gdy tu byłam.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.