Siódmą godzinę wskazywał zegar w samochodzie gdy podjeżdżałam na parking przysklepowy a przed sklepem potykacze były już wystawione informujące o promocyjnych cenach wątróbki i łopatki b/k. chciałam tylko kawę do pracy sobie kupić, niestety Jacobs zielonej nie było, natomiast Tchibo żółta w cenie promocyjnej 11,99 zł/500 g – Biedronka równać się nie może na ten moment bo opakowanie o 50 g mniejsze ma w cenie blisko 13 zł. Nie spodziewałam się kupić upieczonego, świeżego chleba bo sklep dopiero co otwarty i raczej stawiałabym na to że w piecu on jeszcze będzie a tu okazało się, że jeszcze przed otwarciem sklepu był upieczony. To bardzo pro-klienckie podejście placówki – otwierają i od razu świeży, jeszcze gorący, niemal prosto z pieca, chlebek można było kupić i kupiłam, zapakowany w torebkę papierową ozdobioną brązowym nadrukiem sklepowym. Nie widziałam nigdzie foliowych, cienkich reklamówek jednorazowych ale to nie był problem bo pracownik Adrian przyszedł z pomocą, odrywając się od zajęć związanych z wykładaniem pieczywa do boksów i zaraz mi dostarczył. W drodze do kasy mijałam stojak z prasą, przy nim pracownica Marta usuwała nieaktualną prasę codzienną. W kasie pani Joanna bardzo uważnie, trochę „z wolna” wykonywała swoje obowiązki, widać było że jej wprawy jeszcze brak, z pewnością był to jeden z pierwszych dni jej samodzielnej pracy na tym stanowisku. Człowiek na każdym stanowisku z czasem nabiera wprawy dlatego najważniejsze są uwaga i skupienie. Była tak bardzo skupiona na poprawnym wypełnianiu obowiązków, że jej zakończenie obsługi kończyło się na wydaniu reszty i podziękowaniu. Wygląd bez zarzutów, zgodny z wymogami, stanowisko pracy też w ładzie i porządku utrzymane.
Nie podobało mi się zachowanie pracownika, najprawdopodobniej jakiegoś managera (tak myślę) młodego mężczyzny w jasnej koszuli, który do młodej kobiety ubranej w szarą garsonkę komenderował demonstracyjnie ustawienie palety z piwem w okolicach stoiska warzywno owocowego. Nie powinien robić tego tak bardzo publicznie w obecności klientów, może czuł się ważny ale u mnie, właśnie wchodzącej do sklepu wzbudził bardzo negatywne wrażenie. Nie zaistniał jako ktoś ważny lecz jak pajac, który z nie jasnych przyczyn się tu znalazł. Chociaż nie dotyczyło to w żaden sposób obsługi mojej osoby zrobiło nieciekawe na ogólnym wizerunku. Takie rzeczy załatwia się w zaciszu zaplecza sklepowego (moim zdaniem). W sklepie do zarzucenia nic nie było. Stoisko warzywno owocowe uporządkowane, żadnych śmieci czy odpadków np. resztek liści, przy artykułach widoczne ceny. Pozostała część sklepu też w czystości utrzymana, czyste lady i szyby chłodnicze. Pracownicy w odzieży firmowej sklepu oznaczonej znaczkiem Polo Marketu zajęci byli: jeden przy chłodni z nabiałem (kobieta – drobna, szczupła blondynka), drugi (wysoki, szczupły mężczyzna) wiózł wózkiem chipsy do wyłożenia. Masło Talia 2,49 zł/500 g i chleb Polski 1,79 zł/bochenek to oferta, której sobie na co dzień nie odmawiam, jakość bardzo dobra, ceny (póki co) warte zakupu. Kasjerka Ewa, wysoka kobieta, zadbana i uprzejma w zachowaniu do klientów, stanowisko kasowe miała uporządkowane, płatność kartą przyjęła, jednorazową reklamówkę też zaproponowała, miło i życzliwie pożegnała mnie i dwóch klientów, którzy przede mną byli.
Biedronka to jeden z tych sklepów, które wybiegają ofertowo z artykułami na przyszłość (nadchodzące EURO, zbliżająca się komunia) ale też nie zapominają o teraźniejszości – właśnie pojawiły się artykuły rowerowe (kaski, rękawiczki, ochraniacze, gogle), pora roku właściwa, pogoda sprzyjająca więc w Biedronce na bieżąco można się zaopatrzyć, nie zapominając o standardowych, codziennych potrzebach, np. owoce – jabłka, już po prawej stronie od wejścia na halę sklepową, cała „góra” świeżych jabłek 2,49 zł/kg, obok woreczki foliowe do pakowania, na drugim obok stojaku waga do kontroli ilości wybranego asortymentu. Pracownica Barbara (zielona koszulka, niebieski fartuszek) nieopodal przeglądała mandarynki usuwając do woreczka sztuki uszkodzone lub nadpsute. Nieco dalej na stoisku z pieczywem inna pracownica uzupełniała bochenki chlebów w boksie. Miałam nieodparte wrażenie, że wiele cen tutaj zmieniło swoją wartość na wyższą, w zasadzie dziwić się nie można. Dwie panie w starszym wieku deliberowały przy serze żółtym Salami w plasterkach, którego cena 6,49 zł/300 g była dla nich bulwersująca. Ja od jakiegoś czasu sery kupuje w polo markecie. Natomiast jogurty Wyśmienite z Biedronki należą do jednych z ulubionych artykułów 0,65 zł/135 g i nadal je kupuję. Zapałki Gemini 0,85 zł/opakowanie 10 paczuszek to cena niezmienna od niepamiętnego okresu, żadna placówka tańszych nie ma. W jednej z pięciu kas pracownica Ewa sprawnie dokonywała obsługi klientów na bieżąco jak pochodzili, nie trzeba było czekać. Na koniec obsługi usłyszałam podobne aczkolwiek jakby nieco inne słowa: zapraszamy, a nie zapraszam ponownie. Może to nowa formuła zaproszenia w imieniu całej firmy a nie konkretnego pracownika, a może tylko tak jej się powiedziało. Nie ma to znaczenia bo jakość obsługa tutaj jest zawsze na poziomie godnym pochwały.
Od kilku lat jestem zarejestrowanym użytkownikiem tego portalu i z całą odpowiedzialnością mogę go polecić każdemu, kto tylko ma ochotę uczyć się lub rozwijać posiadane już umiejętności językowe. Rejestracje jest całkowicie bezpłatna, nie trzeba też wykupywać potem żadnego abonamentu i zupełnie za darmo korzystać z zasobów do nauki, zarówno dla początkujących jak i dla zaawansowanych. Do wyboru wiele języków: Angielski, Arabski, Chiński, Chorwacki, Czeski, Duński, Fiński, Francuski, Grecki, Hiszpański, Holenderski, Japoński, Niemiecki, Norweski, Portugalski, Rosyjski, Szwedzki, Turecki, Ukraiński, Węgierski, Włoski. Administrator zarządzający tym portalem zadbał o systematykę nauki dla wytrwałych i konsekwentnych, codziennie na moją pocztę e-mail przychodzą dwa słówka i zdania z użyciem tych słówek, które także mogę odtworzyć (klikając w link łączę się bezpośrednio z portalem) i powtarzać za lektorem w domu. Lektorzy to kobiety i mężczyźni o różnej barwie i tonie głosu, wypowiadane kwestie mają różną intonację, zależną od treści. Są różne formy: rozmówki, piosenki, filmy, gry, gramatyka, pojedyncze zdania, zwroty. Jest też forum dyskusyjne i możliwość korepetycji. Wiele możliwości daje korzystanie z tego portalu, jeden warunek – trzeba być zarejestrowanym. To nic nie kosztuje a oferta jest bogata. Niektórzy płacą ogromne pieniądze za naukę a tu jest to za darmo. Szata graficzna bez przesady, stonowana z wykorzystaniem zieleni i pomarańczu głównie. Nie ma potrzeby odnawiania rejestracji, nawet jeśli przez długi czas nie rejestruję się do portalu, codzienne lekcje i tak dostaję a na koniec tygodnia test sprawdzający, którego wyniki wyświetlają się natychmiast po jego rozwiązaniu. Za darmo można być kompetentnie i kompleksowo obsłużonym. Polecam.
Ten sklep właściwie na stałe wpisał się w moje codzienne zakupy spożywcze z wielu powodów: miła obsługa, mnogość artykułów, wiele przyjaznych cen i pełna swoboda poruszania się. Niemal wszystkie, a na pewno większość atutów jakich potrzebuje klient są tu spełnione. Chleb 1,79 zł/bochenek 0,5 kg (raczej nie ma równego sobie inna placówka), woda niegazowana 0,85 zł/2 litry – podobnie, kisiel „gorący kubek” 0,99 zł/torebka (nadal w promocji, smaki do wyboru), buraczki ćwikłowe w wiórkach 1,65 zł/słoik 510 ml (smaczne i tanie, sprawdzone), łopatka b/k 10,99 zł/kg (znowu promocja) i tak mnożyć by można jeszcze bardzo długo. W sklepie nie brak oczywiście artykułów piłkarskich (EURO 2012 tuż, tuż) w barwach narodowych: czapki w różnych wymyślnych fasonach, szaliki, flagi na lusterka samochodowe i inne gadżety w urozmaiceniu cenowym od 11 zł. Wszystko poukładane i uporządkowane na półkach, regałach, stojakach etc. Porządek należyty. Przy dwóch sąsiadujących kasach tego dnia nowe zjawisko dało się zaobserwować – pracownicy sklepu uczyli „rekrutów” obsługiwać kasy. Mnie obsługiwał młody mężczyzna Wiesiek, który dokładnie wykonywał czynności jakie mu dyktowała pracownica Iwona. Był bardzo skupiony i starał się nie popełnić błędu, z uwagą wprowadzał dane i liczył pieniądze. Witał każdego klienta słowami „dzień dobry” i żegnał „dowidzenia”, całą oprawą życzliwości zajmowała się Iwona – z uśmiechem, sympatią i przychylnością życzyła miłego dnia. Myślę, że pan Wiesiek nabierze wprawy i jego powagi nie można mu mieć za złe, każdy kiedyś miał swój pierwszy raz. Na początek nienaganny wygląd w firmowej koszulce wystarczy, resztę się wypracuje.
O pracownikach tej firmy miałam przyjemność już pisać i to w superlatywach. Z tabliczki w złotym kolorze umieszczonej na bocznej ścianie KFC wynika, że jest to firma obsługująca tę placówkę, taka informacja zawarta jest również na paragonie jaki otrzymałam po dokonaniu tu zakupu kubełka Hot Wings-ów. Sprawna obsługa połączona z uczynnością pracownic (młode dziewczyny) ich uprzejmością i profesjonalizmem zasługuje na pochwałę w tym portalu. Siedem sympatycznych i uprzejmych dziewcząt realizowało potrzeby obecnych klientów: Marta, Judyta, Beata, Agnieszka, i reszty imion nie znam bo części identyfikatorów nie byłam w stanie odczytać w czasie krótkiej obecności. Jedne obsługiwały kasy, inne przygotowywały zamówienia klientów. Wszystkie w czerwonych koszulkach, włosy miały zabezpieczone przed ewentualnym wpadnięciem do przygotowywanych zamówień, twarze uśmiechnięte, raczej bez makijażu – młodość ma swój urok, każda grzecznie odnosiła się do klientów, życzliwość i przyjazne nastawienie już w samym głosie dawały się wyczuć. Obsługiwani klienci na bieżąco odchodzili. Myślę ze to zasługa dobrego, profesjonalnego szkolenia w zakresie obsługi klientów przed podjęciem pracy tutaj. Miejsce obsługi utrzymane w należytym, higienicznym porządku, potrawy przygotowywane w taki sposób aby jedzenie nie miało bezpośredniego kontaktu z dłońmi, Słowa grzeczności przewijały się niemal w każdym wypowiadanym zdaniu: proszę bardzo, może miałaby pani ochotę, oczywiście, dziękuję serdecznie, smacznego, miłego dnia. Wdzięk i sympatia w zachowaniu i wyglądzie to bardzo ważny atut obsługi budujący pozytywny wizerunek.
Czasem z rodziną wybieramy się do KFC a czasem gdy jestem w pobliżu wstępuję po tzw. „Kubełek” pełen pysznych, chrupiących kawałków kurczaka, które wiele smacznej radości sprawiają moim domownikom. Tego dnia sprawna obsługa i uczynność pracownic (same młode dziewczyny) połączona z uprzejmością i profesjonalizmem obsługi zasługuje na to aby zaznaczyć to w tym portalu. Siedem młodych, sympatycznych i uprzejmych dziewcząt zaspakajało potrzeby obecnych klientów: Agnieszka, Judyta, Marta Beata i pozostałych imion nie pamiętam. Wszystkie w czerwonych koszulkach, włosy zabezpieczone przed ewentualnym wpadnięciem do przygotowywanych zamówień, twarze raczej bez makijażu – młodość jest urocza sama w sobie, każda uśmiechnięta, grzecznie odnosząca się do klientów, życzliwość i przyjazne nastawienie już w samym głosie wyczuć można było. Obsługiwani klienci na bieżąco odchodzili. Gdy podeszłam pani Judyta powiedziała: dzień dobry, słucham co dla pani? Poprosiłam o kubełek Hot Wings za 23 zł w skład, którego wchodziły: 15 kawałków kurczaka i dwie porcje frytek. Zanim pracownica zaczęła kasować podała słowne zamówienie do koleżanki z tyłu, która przy pomocy szczypiec zaczęła pakować skrzydełka do pojemniczka-kubełek. Pani Judyta zaproponowała mi też dodatek trzech kawałków kurczaka za 3,30 zł, zgodziłam się więc do koleżanki dodała: powiększone o 3 kawałki kurczaka. Potem podała mi kwotę do zapłaty 26,30 zł i gdy dokonałam płatności kartą mój kubełek był gotowy, podała mi go Agnieszka. W miejscu obsługi czysto i schludnie, spojrzeć miło. Obie dziewczyny z uśmiechem życzyły mi smacznego, niemal jak w duecie, podziękowały za zakupy, życzyły miłego popołudnia i zaprosiły ponownie. Obsługa w minutę, może dwie, tak szybko jak mało kiedy i mało gdzie. Sprawność bez zarzutów połączona z przyjemnością obopólną.
Nigdy nie byłam w chińskim sklepie i pewnie długo bym jeszcze nie była jednak ten sklep to placówka sąsiadująca z Biedronką w CH Karolinka, w której właśnie dokonałam zakupu więc pomyślałam, czemu nie, skoro już tu jestem z ciekawości wejdę i zobaczę czy opinie jakie z opowiadań o tych sklepach znałam znajdą potwierdzenie. Całkiem miłe wrażenie pozostawiła ta wizyta. Artykułów ogrom: ubrania, sztuczna biżuteria, obuwie, torebki i torby, artykuły do dekoracji mieszkania, elementy garderoby (paski), bielizna, naczynia, zabawki, firany, zasłony itd. Wiele z tych rzeczy wyglądało wizualnie na porządnie wykonane, były też takie, których jakość wydawała się wątpliwa, zwłaszcza wykończenie. Bardzo ładna i gustowna metaloplastyka (wazony, stojaki, świeczniki) od 35 zł/sztuka, śliczne firanki w różnych kolorach, fantazyjnie przeszywane w granicach 100 zł, bluzki letnie od 29 zł, obuwie od 15 zł klapki, okulary przeciwsłoneczne od 8,00 zł/sztuka. Przechodząc i oglądając artykuły najpierw zainteresowały mnie etui do okularów a właściwie ich cena 4,- 5,- i 6,00 zł/sztuka. Pamiętam, że kiedyś w innym sklepie oglądałam w cenie 20 zł i uznałam, że moje stare, mimo „za-używania” musi mi jeszcze służyć. Tego dnia zakupiłam tutaj w cenie 5 zł, ładnie i estetycznie wykonane. Liczny wybór pasków skórzanych przypomniał mi o potrzebie dla męża, któremu sadełko nie pozwalało na dopięcie się. Solidne rzemiosło, długości w szerokiej gamie więc też wybrałam 15 zł/sztuka, to cena jakiej w sklepach raczej nie uświadczę bo kiedyś już byliśmy zainteresowani ale kwota do wydania skutecznie zniechęciła zakup. Wszystkie artykuły uporządkowane na półkach, regałach, wieszakach, stojakach i w koszach, na każdym widoczne, wyraźne ceny, nic nie było wymieszane ani narzucane. Ogromna hala sklepowa bardzo dobrze oświetlona, widoczni pracownicy w pomarańczowych koszulkach, niektórzy narodowości azjatyckiej, każdy uśmiechający się do klienta gdy przechodził obok. Atmosfera sympatyczna. Wielu klientów, których tu widziałam może świadczyć o sporej popularności tego sklepu, przymierzali niektóre ubrania i buty, niektórzy dokonywali zakupów. Ja też wyszłam z zakupem choć weszłam tylko z ciekawości.
Ten sklep z konfekcja damską zwrócił moja uwagę bo przez oszklone szyby zauważyłam ożywiony ruch klientek wewnątrz, weszłam, na stojakach pogrupowanych asortymentami rozwieszona odzież damska: spodnie, spódniczki, bluzki, sukienki, żakiety etc szczególnym zainteresowaniem cieszyły się sukienki i nic dziwnego, cena 59 zł to okazje jak rzadko kiedy. Wybór dość duży kolorystycznie, fasonów też nie mało. Przymierzalnia składająca się z dwóch kabin miała duże „wzięcie”, klientki przymierzały, inne czekały na możliwość dokonania przymiarki. Sklep stosunkowo niewielki w kształcie półkolistym wypełniony artykułami „po brzegi”, niewiele przejścia między wieszakami, mijające się klientki zmuszone były przytulać się do ekspozycji sklepowych. Gdyby wyeliminować stamtąd jeden rząd stojaka, zrobiłoby się trochę luźniej. Mimo niedogodności przejrzałam oferty odzieży tego sklepu i kilka rzeczy mi się nawet spodobało ale gdy zobaczyłam kolejkę do kabin, zrezygnowałam, choć cenowo warto by było, np. żakiet 59 zł czy bluzki 29-59 zł/sztuka, droższe powyżej 100 zł też były. Początkowo nie zauważyłam sprzedawczyni za ladą, po rozejrzeniu się też nie widziałam nikogo kto sprzedawcę by przypominał. Po jakiś 5 minutach stojąca przy wejściu kobieta skończyła rozmowę telefoniczna i zajęła miejsce przy kasie. Starsza pani ok. 50 lat, zadbana, elegancka w łososiowym żakiecie, apaszka na szyi, krótkie włosy koloru blond, makijaż na twarzy. Ponieważ klientki radziły sobie bez dodatkowej pomocy nie narzucała się swoją osobą tylko obserwowała zachowania klientek, gdy któraś podeszła z pytaniem wówczas z uśmiechem udzielała jej informacji. Myślę że przy innej okazji tu zajrzę i może wtedy coś przymierzę.
Ten sklep Biedronki umiejscowiony w CH Karolinka znajduje się obok Chińskiego Centrum. Bardzo duży lokal sklepu podzielony jest na pięć szerokich alejek wzdłuż i trzy w poprzek. Pełen ład i porządek panował w środku, na pierwszy rzut oka – duża przestronność, czysta posadzka i mnogość artykułów tak wyeksponowanych aby każdy miał do ich pełną swobodę dostępu. Artykuły spożywcze, przemysłowe i chemiczne pogrupowane tak aby nie mieszały się ze sobą. W Biedronkach generalnie panuje ład i porządek ale tutaj miałam wrażenie jakby był on idealny, może to tylko złudzenie bo byłam tu po raz pierwszy i być może nie jestem „opatrzona” z wnętrzem, które w zasadzie jest podobne do innych sklepów tej sieci. Pracownicy tej Biedronki mieli ubrane koszulki w kolorze zielonym bez niebieskich dodatków (jak to dotąd widywałam), przepasane niebieskim fartuszkiem. Młoda dziewczyna Beata zajęta była dokładaniem jogurtów w chłodni, pani Agnieszka sprawdzała ceny skanerem i jeszcze jedna z pracownic sprawdzała porządek na stoisku warzywnym. Ceny takie same jak w innych Biedronkach (nie mogło być inaczej) makaron Dobrusia 1,19 zł/250 g, jogurty Wyśmienite 0,65 zł/135 g (cena rewelacja), rogal maślany 0,69 zł/sztuka. Drobne zakupy tu zrobiłam, pomocy pracowników nie potrzebowałam ale widziałam jak udzielały jej innym klientom, którzy nie mogli znaleźć jakiegoś artykułu. W kasie drobnej budowy, sympatycy Marta, upięte włosy, makijaż na twarzy. Jak w innych sklepach tej sieci, zaproponowała na wstępie reklamówkę, podziękowała za zakupy i zaprosiła ponownie. Uprzejmość i przychylność dla klientów na pierwszym miejscu.
Ja nie wiem czy dobrze robię płacąc 10 groszy więcej za benzynę Verwa 5,99 zł/litr ale oferta dodatkowych 100 punktów Vitay więcej ma w sobie jakąś dziwną „moc”. Tego dnia dodatkowo za 20 litrów benzyny otrzymałam kupon i dwie naklejki – nowa oferta Orlenu, zbieranie naklejek za tankowanie i zakupy w sklepie, które potem po odpowiedniej ilości można wymienić na piłki (mniejszą lub większą) w zależności od ilości zebranych naklejek. Oferta ważna jest do wyczerpania zapasów, jeśli dla kogoś braknie piłki może otrzymać 1500 punktów Vitay. Wszelkich informacji wraz z kuponem udzieliła mi pracownica Agnieszka, która dokonywała mojej końcowej obsługi bo krótką - zdawkową informację o tym że można otrzymać naklejki widoczne były na pistoletach przy dystrybutorze. Pracownica to drobnej budowy dziewczyna ok. 20-25 lat, ciemny blond kędzierzawe włosy upięte z tyłu głowy, sympatyczny wyraz zadbanej twarzy, uśmiech, kultura i sympatia w zachowaniu. Zanim podeszłam do kasy na półkach sklepowych odszukałam wodę niegazowaną, też z dodatkowymi punktami, tego dnia była to Nałęczowianka 1,89 zł/0,5 litra i 150 punktów za 2 sztuki. Wszystko na niewysokich regałach widoczne i uporządkowane wiec problemu z odszukaniem nie było. W toalecie też czysto i przyjemny kwiatowy zapach powietrza, urządzenia sprawne, dostępne bieżąca woda (zimna i ciepła) i ręczniki jednorazowe. Wysoki standard zachowany. Jedyny mankament to wysoka cena benzyny, ale czy jest gdzieś taniej?
Myślałam, że przy sobocie zbyt szybko zakupów nie zrobię ale się myliłam, sprawność z jaka wykonywały swoje obowiązki pracownice w tym sklepie zasługuje na uznanie tego dnia. Na stoisku mięsnym dwie obsługujące, na stoisku z wędlinami trzy, w dodatku robiąc zakupy przy jednym stoisku można też poprosić o coś z drugiego bez potrzeby stania w kolejce dodatkowej .ja stanęłam do stoiska z wędlinami po kiełbasę do potrawki, pani Agnieszka poleciła mi Swojską, która nie dość że smaczna to jeszcze w bardzo dobrej cenie 11,90 zł/kg. Klientce przede mną poradziła do chleba pasztet śmietankowy, który też był w promocji 4,90 zł/kg, ja o kawałeczek też poprosiłam. Pani Agnieszka podała mi też artykuły z mięsnego stoiska które potrzebowałam do niedzielnych zakupów m.in.. na rosół. Maksymalnie 15 minut spędziłam przy tym stoisku, uprzejmie i grzecznie obsłużona i pożegnana mogłam udać się do kasy. Wszystkie trzy dostępne kasy były czynne, pracownice Karolina i Aleksandra przy dwóch kasach do siebie przylegających oferowały najpierw torby jednorazówki, potem kasując zakupy klientów każdemu polecały kiełbasę w słoiczkach z czekoladą gratis. Starały się jak mogły, miłe, sympatyczne, grzeczne i uprzejme, z uśmiechem i wyrozumiałością reagowały gdy klienci rezygnowali z dodatkowych artykułów. Każdy po sfinalizowaniu zakupów mógł usłyszeć z ich ust „dziękuję bardzo”.
To sąsiadka prosiła mnie o zakup i przywiezienie ziemi do sadzenia kwiatków z Biedronki przy okazji moich zakupów więc się zgodziłam. Ziemia już niedaleko wejścia na stoisku warzywniczym dostępna w workach 20 l, cena 3,19 zł/opakowanie to podobno dobra oferta, ja nie wykorzystuje tego artykułu więc polegam na zdaniu innych. Od razu ziemi nie widziałam ułożonej na posadzce ale tu z pomocą przyszła mi przechodząca pracownica Wiola, która zaprowadziła mnie do właściwego miejsca choć nie musiała tego robić, wystarczyłoby gdyby tylko powiedziała bo i tak ten artykuł wzięłam na końcu moich zakupów, jednak pracownicy w tych sklepach zawsze prowadzą klienta do poszukiwanego artykułu. Ręczniki papierowe Milla w cenie 3,99 zł za dwie duże rolki to oferta najlepsza zarówno cenowo jak i jakościowo – miękkie, grube, chłonne. Najlepszą ofertą są również jogurty Wyśmienite 0,65 zł/sztuka w różnych smakach do wyboru. Identycznie jak w Polo Markecie mają się ceny cukru 3,69 zł/kg i kisieli „słodki kubek” 0,99 zł/torebka (tu bez promocji, tam w promocji). Porządek w sklepie be zarzutów, jedna z pracownic przeglądała mandarynki czy wszystkie nadają się do sprzedaży, w ręce miała dwie sztuki, najwidoczniej uszkodzone. W kasie Magdalena, kobieta o marchewkowo platynowym kolorze włosów, krótkie, asymetrycznie ścięte, pasowały do jej twarzy na tle zielonej koszulki firmowej Biedronki. Grzeczna, uprzejma w zachowaniu, sympatycznie zapraszała na kolejne zakupy.
Zakupy w Polo Markecie zawsze są dla mnie udane jednak tego dnia były jeszcze lepsze bo promocyjne ceny schabu (to jeden z lepszych gatunków mięsa) „przebiły” EKO całkowicie: z/k 11,99 zł/kg a Extra b/k 14,99 zł/kg. Wśród wielu innych zakupów tego artykułu nie przepuściła choć wcale go nie planowałam. Ekspedientka Izabela podała mi takie kawałki jakie sobie wybrałam a schab z kością pokroiła mi dodatkowo na porcje kotletów. Obsługa z uśmiechem, sympatia i przyjaźnią, słowa „proszę bardzo”, „ jak pani sobie życzy”, „tak, oczywiście” to podstawa obsługi. Podając mi artykuły na koniec powiedziała jeszcze: dziękuję bardzo, życzę pani miłego popołudnia. Obsługi dokonała z zachowaniem należytej higieny i postawą godną zauważenia. Dodając do tego jej nienaganny wygląd – zadbana twarz, upięte ciemne włosy, czepek i odzież firmowa to idealna „wizytówka” sklepu. Stanowisko obsługi też utrzymane w należytym porządku higienicznym, bardzo ważnym dla asortymentu mięsnego. Podobnie stanowisko kasowe gdzie płaciłam za moje artykuły – uporządkowane, żadnych zbędnych elementów, okruszków czy innych rzeczy typu „śmieć”, kasjerka Iwona zadbana w bluzce - koszuli jasnej, prążkowanej, na głowie daszek – a’la czapeczka na upiętych w kok rudawych włosach, uśmiech na twarzy i miłe, sympatyczne słowa pożegnania po dokonanej obsłudze kasowania zakupów. Grzechem byłoby narzekać.
Przed wjazdem na parking tego sklepu pojawiła się tablica informująca o pozwoleniu na parkowanie tylko dla klientów EKO oraz o tym, że postój powyżej jednej godziny grozi odholowaniem samochodu prze odpowiednie służby – obowiązuje do godziny 21.00 Nareszcie ktoś pomyślał o takim rozwiązaniu bo wiele osób nadużywało parkowania tutaj i czasem był problem z parkowaniem o każdej porze dnia. Teraz można tu przyjechać na zakupy i bez problemu stanąć. Taka decyzja to ład i porządek zapewniający właściwą rotację samochodów ku wygodzie tych którzy robią tu zakupy. Przed wejściem do sklepu na żółtej tablicy wypisane aktualne oferty promocyjnych cen niektórych artykułów, zwłaszcza wędliniarskich, z drugiej strony wózki ustawione w dwóch ciągach – jeden w drugim. W sklepie porządek i swoboda do robienia zakupów zapewnione – szerokie alejki między regałami i chłodniami, ceny widoczne, pracownice uzupełniające artykuły chętne do pomocy klientom jeśli tylko tego potrzebują. Obok działu z pieczywem promocyjne podłużne pączki z bitą śmietaną 0,99 zł/sztuka (normalnie ponad 2 zł), obok woreczki do ich zapakowania. Promocje na stałe wpisały się w handlową działalność sklepów i EKO też nie odstaje. Nowa twarz w kasie się pojawiła – młoda dziewczyna Karolina. Drobna, szczupła blondynka w okularach, włosy upięte z tyłu głowy, grzywka i proste kosmyki po bokach – coś jakby pejsy, uśmiechnięta, grzeczna i uprzejma ubrana w beżową koszulkę i zielony fartuch, twarzowo wyglądała w tym odzieniu. Sprawnie dokonała obsługi, dziękując klientom za dokonane zakupy.
Trzy stanowiska kasowe do obsługi klientów tej apteki przygotowane jednak tylko jedno miało szczęście być dostępne dla klientów, których tego dnia spory „ogonek” się ustawił, 6 osób, ja byłam siódma. Każdy ze stojących przybył tu dlatego, że ceny leków tej apteki słyną z atrakcyjności naprzeciwko pozostałych trzech aptek miasteczka. Jedna obsługująca Natalia, drobniutka, szczuplutka dziewczyna choćby nie wiem jak się uwijała nie mogła niczego przyspieszyć bo każda recepta wymaga uwagi lekarskie pismo ma swoje „wady”. Ja recepty nie miałam bo moja potrzeba była jedynie doraźna ale to nie zmieniało faktu oczekiwania. Posadzka apteki jakoś mało okazale wyglądała, naniesiony piach przez klientów i odbite ślady butów przyświecające słonko wyraźnie podkreślało. Dwie starsze panie oczekujące w kolejce skorzystały z taboretów stojących przy małym okrągłym stoliku w kącie. Po drugiej stronie też była możliwość aby usiąść na krzesełkach przy ścianie obok kącika dla ewentualnych dzieci, które towarzyszyłyby swoim rodzicom. Jeszcze nie miałam okazji stać w tej aptece dłużej niż 10-15 minut, tego dnia nadrobiłam tą „stratę” – 45 minut. Coś tu zaniedbano tego dnia bo zawsze gdy tworzyła się kolejka z zaplecza wychodził drugi pracownik i obsługa przyspieszała. Dwóch klientów zrezygnowało gdy zobaczyli stojących. Ja dotrwałam i choć mój rachunek ponad 40 zł wyniósł to jednak było to niewiele w stosunku do zakupionych lekarstw, bo jeśli za Polopirynę S jedyne 4,99 zł/20 tabletek to nie można mówić o wysokiej cenie, a jeszcze kilka innych specyfików zakupiłam. Aerozol do nosa Acatar 14,49 zł/opakowanie to niewiele naprzeciwko ulgi jaką przynosi. Obsługująca pani, a raczej chyba panna Natalia bardzo miła i sympatyczna dziewczyna, grzeczna, uprzejma i życzliwa klientom, słyszałam jak nie jednemu tańsze zmienniki proponowała. Jej wygląd w białym fartuszku ładnie komponował się na tle regału pełnego specyfików leczniczych.
Mistrzostwa w piłce nożnej EURO 2012 to jeszcze niespełna dwa miesiące a w Biedronce już od dawna można zauważyć informacje o tej imprezie bo artykuły dla kibiców są tu dostępne (farby do malowania twarzy i włosów, tuby, szaliki i inne) a także artykuły spożywcze pakowane w barwach i symbolach piłkarskich. Wszystko jest widoczne bez doszukiwania się. Ceny dla jednych mogą być wysokie, dla innych nie mieć znaczenia to kwestia bardzo względna. W pogoni za klientem, każdy sklep stara się zapaść w pamięć kupującego. Uważam to za zdrowy objaw rynkowy. Mój cel wizyty to jednak nie artykuły piłkarskie (póki co) lecz zwykłe spożywcze np. mąka tortowa 1,49 zł/kg (cena w pełni zasługująca na uwagę) i chemiczne np. kostka WC 0,99 zł/sztuka (razem z koszyczkiem do zawieszenia). Tego dnia coś jeszcze się pojawiło – okulary przeciwsłoneczne na obrotowym stojaku w cenie bardziej niż przyzwoita 9,99 zł/sztuka. Ładne oprawki w dużym wyborze zarówno kolorystycznym jak i fasonowym, można przymierzyć, przejrzeć się w lusterku i zdecydować. Akurat pracownica Agnieszka doradzała oglądającym klientkom (trzy panie) w których okularach jest im do bardziej twarzy, też przyłączyłam się do nich i w ostatecznym efekcie wybrałam sobie sztukę. Pracownice Biedronki to w ogóle miłe, grzeczne i przyjaźnie usposobione w stosunku do klientów, chętnie pomogą czy doradzą. Moje zakupy kasowała Jolanta, która niczym nie odstawała zachowaniem od Agnieszki, równie grzeczna, sympatyczna i uprzejma. Jak to w zwyczaju pracowników Biedronki bywa, dziękując za wizytę zapraszała ponownie.
Drobniejsze czy większe zakupy w polo Markecie to w dużej mierze przyjemność dla klienta i korzystne zjawisko dla ubytku finansów z portfela. Codzienny zakup jakim jest chleb, w tym sklepie to prawdziwie korzystny wydatek, zwłaszcza że tego dnia widziałam znajomego, który dla swojej rodziny musi kupić więcej niż jedną sztukę a kupując w tym sklepie oszczędza codziennie jakieś 0,50 zł na jednym bochenku. W skali miesiąca to spora kwota, którą może wykorzystać na inne wydatki. Chleb jest świeży, wypiekany na miejscu i smaczny. Moje zdanie mogłoby być stronnicze gdyby nie fakt, że wielu moich znajomych potwierdza to w pełni. Tego dnia na widocznym miejscu, oddzielne stoisko – mały kosz metalowy w dziale z przyprawami zapraszał na kisiele Frugo w różnych smakach (szybki kubek) 0,99 zł/torebka. Sama wzięłam kilka, podobnie jak inni klienci. Dwóch pracowników (Adrian i Grzegorz) zajęci byli uzupełnianiem napojów, ich odzież firmowa sklepu wyróżniała ich na tle obecnych klientów – czerwone koszulki, przypięte identyfikatory. Przy każdym artykule widoczne były ceny – wyraźne w czarnym kolorze aby klient nie musiał się wpatrywać, artykuły w cenach promocyjnych miały metki w kolorze żółtym na którym czarna cena byłe jeszcze wyraźniejsza. W kasie Iwona, dziewczyna o rudawych włosach upiętych a’la kok japoński, miłe, grzeczna i przyjazna w stosunku do klientów. Każdego obsłużonego żegnała słowami „dziękuje, miłego dnia życzę, dowidzenia”. Pełna kultura i profesjonalizm.
Miałam nadzieję kupić w tej Biedronce zielone świece zapachowe do mieszkania jednak okazało się, że wszystkie Biedronki mają ten sam asortyment i o oliwkowej lub zielonego jabłuszka zapachu mogę zapomnieć. Rozmawiałam o tym z pracownicą tego sklepu Joanną, młoda dziewczyna o okrągłej urodziwej twarzy, czarne, lśniące upięte włosy, ubrana w odzież firmowa sklepu pozwoliła mi na rozpoznanie w niej osobę pracującą tutaj. To ona powiedziała mi, że sama też bardzo lubi zapach tych zielonych świec ale niestety już od jakiegoś czasu centrala ich nie przysyła. Zaproponowała abym spróbowała te o zapachu bzu, wzięłam małe podgrzewacze 4,29 zł/opakowanie 18 sztuk. Pani Joanna okazała się być bardzo komunikatywną osobą, skorą do rozmowy i skłonna pomóc, doradzić klientowi. Po krótkiej rozmowie ze mną udała się do swoich obowiązków przy artykułach w chłodni. Rzut oka w kierunku chłodni przypomniał mi o konieczności zakupu twarogu na ruskie pierogi. W chłodni artykuły poukładane asortymentami, twarogi w jej środkowej części: chude 2,19 zł/250 g i półtłuste 2,29 zł/250 g. ceny tego artykułu w Biedronce należą chyba do najniższych, natomiast inaczej ma się oferta serów żółtych (obecnie drogie), ale skoro nie brałam, nie będę narzekać na drożyznę. Zmierzając w kierunku kas (przeciwległa część sklepu do chłodni) oglądałam różne artykuły ułożone w koszach wzdłuż sklepu. Mnóstwo ofert odzieżowych (bluzki damskie, spódniczki, skarpety itp.), zabawki (klocki, układanki), artykuły samochodowe, gospodarstwa domowego (opiekacz), do majsterkowania (zestawy kołków rozporowych) a także artykuły komunijne (biblie, albumy). W pobliżu kas kilka opakowań „kartofelków marcepanowych” 4,99 zł/200 g, trochę zdziwiła mnie ta cena bo pamiętam ją o jakieś 10 zł wyższą. Obok przechodziła pracownica Katarzyna więc ją zapytałam czy to aby właściwa cena, powiedziała, że tak, została obniżona bo to wyprzedaż pozostałości. Sprawdziłam datę przydatności – do listopada więc trzy opakowania znalazły się w moim wózku. W kasie młody, postawny mężczyzna Sylwester, króciutko na „jeża” ścięte blond włosy, sympatyczny, uśmiechnięty i uprzejmy dla klientów. Gdy za mną stanął piąty klient do kasy, pan sylwester zadzwonił po pracownika, który po chwili usiadł dwie kasy dalej. Sprawność obsługi zasługuje na uznanie
Nadchodzący maj to czas I Komunii, modnym i aktualnym prezentem dla dziewczynki są wyroby jubilerskie, dlatego wstąpiłam do YES aby zrobić mały rekonesans asortymentowo cenowy. Podłużny sklep z gablotami po prawej stronie ciągu i długą gablotową ladą po lewej stronie, za którą znajdowało się okno – witryna wystawowa dwustronna: do sklepu i na zewnątrz. Wybór spory, ceny też: złoto (białe i żółte), srebro, perły, diamenty i inne kamienie szlachetne. W asortymencie łańcuszki, pierścionki, kety, kolie, bransoletki, kolczyki. Można kupić w zestawach i pojedynczo. Wszystko ładnie wyeksponowane na stojakach, stojaczkach i podestach itp., ułożone na białym suknie (chyba atłasowym), oświetlone białym światłem które dawało lśniący poblask. Wybierać jest w czym. Ciemny, mahoniowy boczny kolor lady – gabloty był ładnym kontrastem jasnego wystroju wnętrza. Dwie młode dziewczyny – pracownice ubrane były w ciemne garsonki ze spodniami i jasne bluzeczki, obie włosy w kolorze blond, jedna do ramion, druga związane w kucyk. Tą drugą zobaczyłam po chwili, gdy wyłoniła się z zaplecza powitała mnie z uśmiechem mówiąc „dzień dobry”, Obejrzałam kilka łańcuszków (845 – 1450,00 zł/sztuka), różne sploty: zwykła kostka, Mona lisa, Bismarck. Ceny zależne od wagi, ta z kolei od rodzaju splotu z jakiego wykonany był łańcuszek, poza tym wyroby ze złota to zawsze wydatek konkretny. Ekspedientka pokazała mi bez sprzeciwu, na początku zaznaczyłam, że ja tylko chce pooglądać bo w prezencie komunijnym cos będę musiała wnet kupić. Na te słowa obsługująca powiedziała: oczywiście, rozumiem, proszę bardzo już pani pokażę. Wzięła kluczyk, otworzyła gablotę i mogłam dotknąć i z bliska przyjrzeć się niektórym okazom, rozmawiając w międzyczasie z sympatyczną ekspedientką tego salonu.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.