Francuskie perfumy „Bourjois” nie należą do tanich ale ich zapach jest bardzo trwały i przyjemny dlatego są to jedne z gatunku tych, które kupuję, zwłaszcza Evansione. Ten sklep oferuje jeszcze najtańszą cenę tych wyrobów 38,50 zł/50 ml. W pozostałych placówkach kwoty przekraczają sporo 40 zł sięgając nawet 50 –ciu. Nie wiem jak ten sklep to robi ale w tej kwestii wychodzą bardziej niż naprzeciw oczekiwaniom kobiet. Z tego gatunku jest jeszcze dostępna tutaj Kobaco też w tej samej cenie. Miła i sympatyczna pracownica w bordowym fartuszku dziewczyna o delikatnej urodzie i przyjemnym tonie głosu dokonała mojej końcowej obsługi. Nie miałam ochoty chodzić po sklepie więc zapytałam ją czy mają małe miotełki tzw. zmiotki, odpowiedziała że tak na stoisku pod oknem, druga stojąca obok pracownica – blondynka zaoferowała pomoc i przyniosła mi cztery rodzaje, wybrałam tą która mi odpowiadała z naturalnym włosiem 5,10 zł/sztuka. Sklep mieści się na pierwszym piętrze (parter oferuje artykuły spożywcze) i w ofercie ma liczne artykuły, ogólnie zwane przemysłowymi: czyszczące, do drobnych remontów, kosmetyczne, naczynia i garnki, higieniczne itp. jest tu bardzo dużo miejsca, mimo bogatej oferty, dla poruszających się klientów, którzy artykuły mogą pakować do koszyczków dostępnych po lewej stronie przy wejściu. W sklepie jest bardo jasno a czystość widoczna jest od razu po wejściu. W dziale z artykułami zapachowymi dla każdego ceny widoczne przy każdym rodzaju towaru. Ich rozpiętość waha się w granicach od 11,90 – 40 zł. Uprzejma i miła obsługa dopełnia wymogów jakości obsługi.
Polo Market to jeden z ulubionych i dość często odwiedzanych przeze mnie sklepów (oprócz Biedronki i EKO). Jest bardzo dobrze zaopatrzony w towary dobrej jakości i z zadawalającymi cenami, zawsze są jakieś promocje. Tego dnia w cenie promocyjnej był sernik domowy 16,99 zł/kg – pulchny i smaczny co już kiedyś sprawdziłam. Wiele artykułów ma też „fajne” ceny bez promocji np. buraczki ćwikłowe 1,65 zł/510 ml (są też droższe), woda mineralna 0,85 zł/2 litry (droższą też można kupić), chleb Polski 1,79 zł/bochenek (inne też są, droższe, od innych dostawców) itp. Ceny zawsze są widoczne przy artykułach ale tego dnia przy jajkach pakowanych po 15 sztuk zabrakło metki więc zwróciłam się do pracownicy wykładającej naprzeciwko mrożonki z pytaniem o ich cenę, natychmiast udzieliła mi odpowiedzi 8,99 zł/opakowanie. Zrobiła to z uśmiechem mieszanym z niepokojem bo przyznała się do zaniedbania - miała tą cenę włożyć. Popełniać błędy – zaniedbania to ludzkie przypadki ale przyznanie się do nich i to przed klientem, to postawa godna uznania, żaden profesjonalista nie jest nieomylny ale nie każdy umie wybrnąć godnie. Pracownik Adrian uzupełniał braki na półce z piwem. W sklepie czysto i porządek, żadnych papierków czy innych śmieci nie było widać. Na stoisku kasowym pracownica Marta poprawiała cos przy wyrobach ciastkarskich, gdy podeszłam (klientów nie było akurat) pojawiła się druga – Iwona, która skasowała moje artykuły. Gdy odchodziłam obie życzyły mi miłego popołudnia z uśmiechem na twarzy i przyjaznym spojrzeniem.
Są takie artykuły które kupuję tylko w Biedronce i tylko dlatego, że ten sklep oferuje je najtaniej pomimo iż na rynku nie należą one do wygórowanych cenowo. Do takich należy m.in. sól 0,69 zł/kg, nie lubię przepłacać jeśli nie jestem do tego przymuszona. Podobnie jest z kwaskiem cytrynowym 2,19 zł/opakowanie 3 x 20 g. Bardzo przydatne w gospodarstwie domowym są reklamówki jednorazowe 0,08 zł/sztuka, mocne, duże, pojemne i świetnie nadają się na worki do kosza na odpadki, dlatego kupuję zwykle większą ilość – wychodzi taniej niż worki na śmieci. Ten sklep to drugi w miasteczku budynek Biedronki ulokowany w części miasteczka zwanego osiedlem Kościuszki. Duży, przestronny, bardzo dobrze zaopatrzony i wygodny dla klientów poruszających się z wózkami, które można wziąć z zadaszonego boksu ulokowanego obok wejścia po włożeniu monety 1 lub 2 zł. Liczni pracownicy w zielonych koszulkach, przepasani niebieskimi fartuszkami dokładali brakujące artykuły na warzywniczym (Sylwia), w chłodni (Lidia) i przy napojach – głównie piwo cieszyło się uznaniem kupujących i ten towar był uzupełniany przez wysoką pracownicę o ciemnych włosach. W kasie młoda dziewczyna Agnieszka o kędzierzawych włosach w kolorze ciemnego blond, opadających na ramiona, sympatyczna twarz, okulary i uśmiech – witała podchodzących, odliczała reklamówki tym którzy sobie życzyli (nie tylko ja brałam ich więcej), sprawnie kasowała i z uśmiechem, sympatycznym głosem zapraszała ponownie. Wszystkie kasy były czynne więc klienci odchodzili od nich na bieżąco.
Tego ranka przyjechałam na tą stację Orlenu po papierosy i to za sprawą konkursu – zabawy jaką wymyśliła ta firma: za zakupy 20 zł otrzymuje się naklejkę – piłkę, po zebraniu 9 sztuk można otrzymać małą piłkę – oryginalną „Puma” za dopłatą 0,99 zł, natomiast po zebraniu 13 naklejek – dużą piłkę z dopłata 9,99 zł. Skoro i tak kupuje papierosy to dlaczego przy okazji jeszcze się nie zabawić i sprawić radość dzieciom? Cena papierosów jest państwowa więc niczego nie przepłacam a przy okazji coś zyskuję. Pracownica Natalia, gdy wjeżdżałam na stację zbierała jakieś papierki na podjeździe, gdy wysiadłam z samochodu już była w okienku kasowym, przywitała mnie uśmiechem i miłym „dzień dobry”, podała dwie paczki papierosów, zapytała czy mam kupon na naklejkę, miałam więc zapytała czy może wkleić mi, podziękowałam i schowałam naklejkę do portfela, zapłaciłam i zostałam pożegnana. Będąc tu skorzystałam jeszcze z możliwości umycia sobie szyb – kubeł z pieniącą wodą i urządzeniem stał obok dystrybutora więc się obsłużyłam. Na stacji czysto, równy, brukowany podjazd, klientów nie było. Jakieś 2-3 minuty spędziłam na tej stacji, załatwiłam co zamierzałam i też to czego nie planowałam, więc ukontentowana tym faktem udałam się w drogę do pracy.
Popołudnie Święta Pracy spędzone na spacerze z rodziną to także okazja na wspólny wypad na lody do tej znanej w miasteczku Lodziarni, będącej rodzinnym biznesem Państwa Ł. Od lat, jak sięgnę pamięcią ten punkt przynosi ulgę w upalne, letnie dni. Bardzo dobra lokalizacja, niemal centrum miasteczka, bogaty, dobry jakościowo asortyment, przystępne ceny i miła, kompetentna obsługa tylko dobrą renomę mogły przynieść i zadowolenie dla tłumnie tu odwiedzających klientów: starsi, młodzi, dzieci, młodzież, mężczyźni, kobiety i całe rodziny. Sprzedaż odbywa się tu wprost z okienka przy którym wystawiony widoczny cennik ofert. Oprócz lodów można tu jeszcze zadowolić się kilkoma rodzajami kaw i herbatą, ceny (tak plus – minus) ok. 5 zł. Lody do wyboru tzw. włoskie z automatu i gałkowane, do nich liczne dodatki typu posypka lub sosy o różnych smakach. Obok ogrodzony niewielki kawałek terenu z którego utworzono coś w rodzaju ogrodzonego, małego ogródka kawiarnianego gdzie pod parasolem można usiąść i w spokoju skonsumować zakupione lody lub kawę. Młoda dziewczyna o czarnych, upiętych włosach w zielonym fartuszku z dodatkiem bieli, uśmiechnięta, grzeczna i uprzejma obsłużyła każdego z oczekujących z należytą starannością i dokładnością. Nas interesowały lody z automatu, bez jakichkolwiek dodatków. Małe, średnie i duże porcje w przyzwoitych cenach: 1,20; 2,50 i 5 zł/porcja. Warto dodać, że ceny te (póki co) utrzymują się na poziomie lata zeszłego roku. Przy placówce czysto i schludnie, nieopodal kosz na odpadki widać spełnia swoje zadanie.
Nie ma większego znaczenia pora dnia robienia zakupów w Polo Markecie, zaopatrzenie w artykuły jest tu tak szerokie asortymentowo, że właściwie można tu prawie wszystko kupić czego potrzeba w gospodarstwie domowym: spożywcze, prasa, chemiczne, alkoholowe i inne przydatne w gospodarstwie domowym. Wiele artykułów jest tu konkurencyjnych cenowo ale są też takie, które do najtańszych zaliczyć nie można. Drogie są tu jajka bo 9,99 zł/opakowanie 15 sztuk to całkiem sporo, natomiast za bardzo tanią ofertę uważam masło Talia 2,49 zł/opakowanie 500 g czy chleb 1,79 zł/bochenek 500 g. szeroki „wachlarz” cenowy wędlin pozwala każdemu wybrać coś dla siebie, część w promocji to dodatkowy atut zakupowy, podobnie mięso czy sery żółte. Zawsze zastaję porządek w sklepie, czysta posadzka i artykuły ułożone na regałach sklepowych, stojakach lub paletach ustawionych z boku, nic nie zakłóca swobody klienta w wyborze towarów. Obsługa sklepu to uprzejmi i grzeczni pracownicy ubrani w odzież, która wyróżnia ich na tle kupujących, każdy ma zwykle przypięty lub przewieszony identyfikator imienny z początkową literą nazwiska, przeważnie są to kobiety. Tego dnia na sklepie był pracownik Adrian i jeszcze inny w oddali zajęci wykładaniem artykułów. Na stoisku mięsnym Izabela i Agnieszka a w kasie Marta, wszystkie równie miłe i sympatyczne, profesjonalnie i z troską „podchodzące” do klientów. Miałabym problem w określeniu która jest najlepsza w kontaktach z klientami bo wszystkie równie bardzo profesjonalne.
Dość regularnie jestem na tej stacji przejazdem, która usytuowana jest na drodze wylotowej Niemodlina w kierunku Opola i niekoniecznie po to aby zatankować. Tego dnia czarna, duża kawa i papierosy były powodem krótkiego postoju porannego. Przy automacie samoobsługowym do parzenia kawy stały akurat dwie panie więc udałam się do stanowiska obsługi jednego z dwóch dostępnych przy którym nie był akurat obsługiwany żaden klient. Obsługująca pani Sabina (wysoka, smukła, młoda kobieta) przywitała mnie uśmiechając się przyjaźnie, przyjęła zmówienie, do kawy zaproponowała babeczkę, ja poprosiłam o paczka z Milki, odpowiedziała – tak, oczywiście, proszę bardzo co w takim zestawie kosztowało 8,49 zł, uważam to za fajną ofertę wiązaną bo pączek w tym zestawie to koszt 1 zł zamiast 2,49 zł. Papierosy nie podlegają dyskusji cenowej 9,80 zł/paczka bo to cena urzędowa niezależna od placówki w której się kupuje. Miła, sprawna i sympatyczna obsługa jest zawsze na tej stacji CPN-u. lubię tu wstępować bo pracownice to komunikatywne kobiety, które swoją postawą potrafią profesjonalnie uprzyjemnić pobyt klienta, nawet jeśli trwa to krótką chwilę. Na podjeździe obok sklepu jest też stanowisko do sprawdzenia powietrza w kołach i ewentualnie można uzupełnić jego brak. Klient musi tylko za pokwitowaniem wypożyczyć końcówkę do kompresora. To takie zabezpieczenie aby końcówki nie ginęły – ludziom różne rzeczy się przydają i nie myślą wtedy o innych, którzy też mogliby skorzystać z danego urządzenia. Zabezpieczenia są potrzebne i na tej stacji zadbano o to.
Ten Polo Market usytuowany jest przy głównej drodze Niemodlina w kierunku Opola i to właśnie tutaj postanowiłam wstąpić tego popołudnia z zamiarem dokupienia brakujących artykułów. Ogromny sklep z pięcioma obszernymi alejkami dzielonymi przez regały sklepowe, na których uwidocznione artykuły ułożone w należytym porządku obok siebie, przed nimi widoczne ceny z nawą danego artykułu. Wiele matek cenowych w kolorze żółtym co oznacz, że dany towar jest aktualnie w cenie promocyjnej oferowany dla klienta. Ta sieć sklepów znana jest z licznych ofert promocyjnych zmieniających się co jakiś czas, wszystko ku wygodzie i zachęcaniu klientów do zakupów. Bardzo grzeczna i sympatyczna obsługa to kolejny atut dla którego warto uzupełniać potrzeby codzienne, np. chleb jako artykuł codziennego spożycia jest tutaj bardzo dobrej jakości i w „ekstra’ cenie 1,79 zł/bochenek 500 g, choć nie jest to promocja. Na stoisku mięsno wędliniarskim tego dnia dwie pracownice obsługiwały klientów. Jedną z nich była Agnieszka, wysoka, postawna kobieta o czarnych włosach w ubraniu firmowym sklepu z haftowanym napisem firmowym. Z życzliwością i przychylnością odkrawała kolejne kawałki mięsa jakie sobie życzyłam. Gdy kończyła obsługę kolejnych klientów (trzech przede mną), każdemu dziękowała serdecznie i miłego popołudnia życzyła. Stoisko zachowane w czystości i należytej higienie, pracownice do podawania towarów używały rękawiczek, co chwilę też wycierały ukrytą ściereczką miejsce obsługi. Równie miła i sympatyczna była kasjerka Ewelina, kobieta w średnim wieku, ubrana w bluzeczkę koszulową w prążki biało czerwonawe, na wstępie proponowała reklamówkę jednorazową a na zakończenie życzyła miłego popołudnia zapraszając ponownie. Choć to ostatnie stwierdzenie bardziej do Biedronki przyległo to jednak miło usłyszeć też tutaj.
Wizyta a stacja CPN-u to nie zawsze potrzeba tankowania, mogą to być drobne zakupy, chęć przekąszenia czegoś, sprawdzenia stanu auta (np. powietrze w kołach) lub załatwienie potrzeby fizjologicznej w toalecie. Tego dnia tankowanie załatwiłam rano na innej stacji tu wstąpiłam za „potrzebą” i aby kupić Hot Dogi na wynos dla domowników, którzy część niedzieli musieli spędzić bez mojej obecności. Zaparkowałam nieopodal sklepu znajdując kawałek zadaszenia nad samochodem tego bardzo upalnego popołudnia. Ze współczuciem popatrzyłam na pracownika podjazdu – młodego mężczyznę, który nie zważając na gorąc porządkował tu i ówdzie jakieś zanieczyszczenia ubrany w kombinezon roboczy, zapięty po szyję. Najpierw udałam się do stanowiska obsługi w sklepie (oba dostępne) gdzie 3 osobowa kolejka sprawnie się przesuwała. Młoda pracownica Sabina przyjęła moje zamówienie, proponując do Hot Dogów napoje jako zestawy, zdecydowałam się na dwa w takim „wydaniu” co koszt Hot Doga zwiększyło o 2,80 zł i zamiast 4,49 zł/sztuka zapłaciłam po 7,29 zł/sztukę. Taki jeden zestaw to 200 dodatkowych punktów Vitay a bez napoju 100 punktów. W międzyczasie gdy pani Sabina zajęła się realizacją mojego zamówienia udałam się do toalety. Tu zastałam porządek, jeszcze miejscami niedoschnięta posadzka (efekt niedawnego sprzątania), przyjemny kwiatowy zapach w powietrzu i sprawne urządzenia, czyste lustro i dostępne, niezbędne dodatki w takim pomieszczeniu – papier toaletowy i ręczniki papierowe. Po wyjściu mogłam zabrać przygotowane zamówienie i sympatycznymi słowami zostałam pożegnana przez pracownicę – miłego dnia, szerokiej drogi.
To sklep mieszczący się na poziomie „0” w Centrum Handlowym Solaris oferujący odzież damską, jak można się było zorientować po cenach, z kategorii ekskluzywnych. Cena 169 zł za krótki żakiet była dobitnym tego przykładem, jednak tego dnia oferowano liczne upusty i promocje, wśród nich na żakiety 20-30 %, W asortymencie do nabycia płaszcze , bluzki , garsonki, spódnice, spodnie , dzianina , sukienki oraz dodatki - biżuteria, torebki, apaszki. Odzież w większości z tkanin naturalnych. Weszłam bo przez szerokie wejście na wprost zobaczyłam na wieszaku biały, krótki żakiet jakiego od dawna szukałam jednak okazał się zbyt mały w rozmiarze 36 a następny rozmiar dostępny to dopiero 42 więc niestety nie mogłam go kupić, cena 106 zł minus rabat to bardzo dobra oferta handlowa. Pracownica Sylwia, którą zagadnęłam powiedziała że może coś w przyszłym tygodniu będzie ale nie obiecuje. Interesowały mnie też spódniczki, wybór był bardzo duży kolorystycznie jednak ja nie wszystkie kolory preferuje, pani Sylwia cierpliwie, z uśmiechem i przychylnością pokazywała mi kolejne fasony, wybrałam dwa, skorzystałam z przymierzalni (niewielkie, bardzo dobrze oświetlone pomieszczenie, lśniące czystością, jasne ściany, duże lustro), ceny dopuszczalne w granicach 100 zł a zważywszy na możliwy rabat, powiedziałabym OK. ostatecznie nie zdecydowałam się bo brak mi było takiego wewnętrznego przekonania. Obsługa sklepu bardzo miłe, grzeczna i uprzejma, z sympatią odnosząca się do klientek, nie tylko do mnie. Młode dziewczyny, schludnie w bluzeczkach jasnych i ciemnych spodniach ubrane. Ubrania wyeksponowane głównie na wieszakach, pogrupowane przeznaczeniem: sukienki, spódnice, bluzki, żakiety. Nieliczne bluzeczki ułożone na stoliku po środku sklepu. Idealny porządek wewnątrz, bardzo jasne oświetlenie i miły aromat „nowości” unoszący się w powietrzu. Choć nic nie kupiłam, pracownica Sylwia przyjęła to profesjonalnie, zapraszając gdy się zdecyduję.
Ładnie wyeksponowana odzież w witrynach wystawowych z informacjami o obniżkach oraz spory ruch klientów widoczny przez obszerne wejście spowodowały, że zajrzałam do środka z ciekawości. To sporej wielkości placówka oferująca odzież męską, damską, młodzieżową i dodatki na różne okazje. Wszystko wyeksponowane głównie na wieszakach umieszczonych na pogrupowanych stojakach tak aby klient z każdej strony mógł obejść i zapoznać się z ofertami. Do wyboru szeroki „wachlarz” odzieży, m.in. bluzki (długi, krótki rękaw i ramiączka), sukienki (tylko letnie), spódnice (każdej długości, sportowe i tzw. eleganckie), żakiety, marynarki, garnitury, bluzy, koszulki sportowe (z nadrukiem i bez), kamizelki i wiele innych. Obniżki 20, 30% przyciągnęły wielu zainteresowanych, którym pracownice udzielały pomocy gdy zaistniała taka konieczność. Ja skupiłam się głównie na dodatkach, fantazyjna apaszka w cenie 29,99 zł bardzo przypadła mi do gustu. Wśród sztucznej biżuterii szukałam ładnych klipsów, poprosiłam o pomoc ekspedientkę Anię, która co jakiś czas przechodziła zmieniając kolekcję wystawową (szczuplutka dziewczyna w jasnej bluzeczce z identyfikatorem przewieszonym na szyi), nie umiałam znaleźć tego typu dodatków i okazało się, że klipsy to rzadkość prawie nie spotykana. Przechadzając się po sklepie zobaczyłam w koszu ręczniki kąpielowe frotte 59,90 zł/sztuka, bardzo duże, porządne gatunkowo i wzory typowo letnie – urlopowe (muszle, rozgwiazdy, woda, piasek, słońce itp.), też się zdecydowałam na 1 sztukę. Dwie kasjerki sprawnie obsługiwały oczekujących w kolejce, każdemu pakowały artykuły do reklamówek, uśmiechały się przyjaźnie, zachęcając do kolejnych zakupów.
W tym sklepie oferowana jest sprzedaż kosmetyków francuskiej firmy Yves Rocher. Są to kosmetyki z naturalnych roślin pochodzących z upraw biologicznych i z własnego doświadczenia mogę uznać je za asortyment wysokiej jakości. Ta placówka usytuowana jest na poziomie „0” w Centrum Handlowym Solaris. Pracują tu uprzejme i sympatyczne ekspedientki, tego dnia były dwie, obie w zielonych (wiosenny stonowany kolor) fartuszkach, zadbane, miłe i grzeczne. Pani Aleksandra dokonała obsługi mojej osoby, była to oferta jaką wcześniej otrzymałam od Yves Rocher za pomocą sms-a: 30 i 50% zniżki na dwa kosmetyki + krem Hydra (nowa formuła) gratis + 3 dodatkowe pieczątki na karcie stałego klienta. Dzięki złożonej ofercie szampon, którego cena wynosi 15,50 zł otrzymałam za 10,85 zł, natomiast krem do twarzy – 39 zł był dla mnie za 19,50 zł/50 ml. Pani Aleksandra kasowała moje zakupy udzielając pełnej informacji na moje pytania, druga pracownica podawała kosmetyki do stanowiska obsługi. W sklepie oświetlenie tak zorganizowane że całość ekspozycji towarów zdawała się być na tle lśniącej poświaty w kolorze zielono kryształowym odbijającej się od czystych, szklanych półek, posadzka też w nienagannym wyglądzie. Sklepy YR to placówki zawsze wysoko oceniane przeze mnie ilekroć w nich jestem. Grzeczna, mila i sympatyczna obsługa, sprawiająca że chętnie tu przychodzę gdy zaistnieje taka potrzeba.
Oferty Zott-a poza wyborem tego dnia były jednymi z najlepszych, jakie rzadko się zdarzają: ser żółty Bayerntaler (classic, light lub pikantny) w cenie 1 zł/150 g rozchodził się jak świeże bułeczki wśród klientów którzy postanowili zrobić tu zakupy; podobnie jogurty greckie 0,30 zł/330 g. sama kupiłam kilka sztuk tych wyrobów. Obsługa to bardzo miłe i sympatyczne trzy panie w białych, płóciennych fartuchach i polarowych bezrękawnikach na wierzchu. Temperatura w sklepie stosunkowo niska ale wyroby mleczarskie takiej wymagają, tym bardziej ze upał pogodowy na zewnątrz byłby niekorzystny dla oferowanych tu artykułów. Sklep stosunkowo nieduży dlatego ochroniarz przy drzwiach skutecznie pilnował porządku ilości klientów w sklepie i od czasu do czasu do czekających na zewnątrz zwracał się np.: dwie osoby proszę. Gdy artykułów danego asortymentu ilość malała, pracownik donosił kolejne kartony np. jogurtów Jogobella. Puste kartony były sprzątane na bieżąco. W sklepie można też nabyć artykuły w cenie normalnej handlowej, nie tylko poza wyborem. Jednak klienci przybywają tu głównie dla tych tańszych bo te drugie w każdym spożywczym sklepie można nabyć. Część artykułów jest tu do kupienia w detalu, na sztuki i też w tzw. hurcie np. jogurty Jogobella smakowe 13,80 zł/20 sztuk co wychodzi 0,69 zł/sztuka, takiej oferty żaden sklep nie zaproponuje. Dwie kasujące panie bardzo sprawnie obsługiwały klientów dzięki czemu czas oczekiwania właściwie nie miał wymiaru długości, wybrałam artykuły, podeszłam do kasy i w niespełna minutę, może dwie zostałam pożegnana przez ekspedientkę miłymi słowami, które dopełniało życzliwe spojrzenie.
Czy pomóc pani w czymś przy samochodzie? – zapytał przechodzący w roboczym ubraniu z kubłem w ręce mężczyzna - pracownik podjazdu gdy tankowałam już paliwo. Nie, dziękuję, dam sobie radę – odpowiedziałam. Trochę się spóźnił ale miło, że zapytał. Benzyna nie tania (5,85 zł/litr) ale i tak tańsza o 4-5 groszy niż na stacjach CPN-u, które mijałam. Na podjeździe czysto i przestronnie między trzema rzędami stanowisk do tankowania. Podjazd równo wyłożony kostką brukową. Zanim podeszłam do kasy w sklepiku włączyłam automat kawowy aby kubek mi się napełniał. Pani Patrycja obsługująca kasę powitała mnie natychmiast gdy przekroczyłam próg sklepu, do kawy zaproponowała pączka, który z tym zestawieniu to koszt jedynie 1 zł. W sklepie porządek bez zarzutów, czysta posadzka a artykuły ułożone na niewysokich regałach tak aby klient miał wszystkie artykuły w zasięgu wzroku. Wodę niegazowana punktowana Vitay w dodatkowej ilości odnalazłam bez problemu bo plakietka z właściwą informacja była w pełni widoczna. Ekspedientka (ok. 25 lat) wyglądała elegancko w jasnej, prążkowanej bluzce koszulowej, miła, sympatyczna blondynka, upięte włosy i podpięta grzywka schludnie prezentowały jej zadbaną twarz. Doliczyła mi punkty Vitay, dodała trzy naklejki – piłeczki, które po uzbieraniu w odpowiedniej ilości będę mogła na autentyczną piłkę nożną wymienić – to będzie taki drobiazg ku radości dzieci. Miła i sympatyczna, sprawna obsługa to zawsze pozwala zachować dobry nastrój klienta.
Gorące jeszcze upalne popołudnie to dobra okazja aby rodzinnie wybrać się na lody do tego punktu usytuowanego prawie w centrum miasteczka, tuż przy rynku. Lody są tu sprzedawane wprost z okienka, do kupienia kręcone tzw. włoskie i na gałki w różnych smakach i kolorach, do nich dodatki typu posypki i sosy owocowe o smakach wg upodobania klienta – egzotyczny, jagodowy, truskawkowy, adwokat itp. porcje lodów umieszczane są w wafelkowych kubkach o różnej wielkości w zależności od tego jaką porcję życzy sobie kupujący – mała, średnia lub duża, do dużej porcji otrzymuje się mała łopatkę – łyżeczkę plastikową dla ułatwienia i wygody spożywania. Na deptaku przed okienkiem sprzedaży wystawiony stolik ogrodowy z krzesełkami, z boku w miejscu mniej widocznym ogrodzony niewielki kawałek placu z którego utworzono coś w rodzaju małego ogródka kawiarnianego gdzie pod parasolem można usiąść i w spokoju skonsumować zakup lodowy. Miła i sympatyczna obsługa dopełnia całości pozytywnego wrażenia: dwie panie (starsza ok. 55 lat i młodsza ok., 25-30 lat), obie w gustownych fartuszkach, uśmiechnięte i grzecznie odnoszące się do kupujących, schludny i elegancki jednocześnie wygląd dopełniał całości wizerunku placówki. To znana w miasteczku lodziarnia, ciesząca się popularnością nie tylko wśród miejscowych ale także okolicznych, przyjezdnych mieszkańców. Radość tym większa, że ceny od ubiegłego sezonu letniego nie uległy zmianie i pozostały na takim samym poziomie.
Ostatnio rzadko bywam w tej Biedronce ale czasem mi się zdarza, zwłaszcza gdy w pobliżu jestem bo sieć tych sklepów oferuje wiele artykułów w dobrych, przystępnych cenach, np. makaron Dobrusia 1,19 zł/250 g (raczej niespotykane), patyczki higieniczne 2,29 zł/opakowanie 300 sztuk (tylko tutaj możliwe), kisiele „słodki kubek” 0,99 zł/torebka (inni czasem w promocji mają taką cenę, Biedronka ma bez promocji). Tego dnia w cenie promocyjnej 3,79 zł/kg oferowano banany (te owoce ostatnio drastycznie poszły w górę wszędzie), były jeszcze truskawki 1,99 zł/250 g ale po nich już tylko cena została. Promocję zawsze klientów przyciągają a w Biedronkach są one dwa razy w tygodniu proponowane(poniedziałki i czwartki), przed wejściem do sklepu ustawione gabloty zawierają zawsze ich zapowiedzi. Wśród artykułów liczne oferty z racji EURO 2012 ale także z okazji okresu majowych komunii. Poza tym inne artykuły w niemałej ilości (np. zabawki, akcesoria samochodowe, artykuły odzieżowe dla wszystkich i wiele innych), wszystko uporządkowane w koszach, na półkach regałów sklepowych i na paletach. Pracownica Dorota obcinała odstające kawałki kartonów, które w transporcie się rozdarły aby przechodzący klienci nie zaczepiali o nie. Pracownicy tego sklepu zawsze z troską i poważnym podejściem wykonują swoje obowiązki nie zaniedbując niczego – klientów, ładu i porządku w sklepie ani sprawności obsługi
Ten jeden z nielicznych sklepów w których zwykle robię zakupy spożywcze dostarczył wiele radości, głównie moim dzieciom, które były zachwycone bułkami – kajzerkami w kształcie piłki futbolowej upieczonymi. Zamiarem moich zakupów była surówka porowa na wagę, którą do plastikowych pojemniczków pakują sprzedawczynie w dziale mięsnym. Aby dojść do tego działu trzeba przemierzyć prawie całą długość sklepu, nie spieszyło mi się specjalnie więc sobie szłam alejką od działu warzywnego, który jest zaraz po wejściu na halę sklepową. Wszędzie porządek, artykuły poukładane (warzywa w skrzyneczkach, inne artykuły na półkach lub niewielkich paletach), wszędzie czysto. W pobliżu stoiska z pieczywem pomyślałam, że na kolację kajzerki się przydadzą, obok zwykłych kajzerek leżały też świeże, miękkie i chrupiące w kształcie piłki futbolowej posypane makiem – takich jeszcze nie widziałam więc kilka sztuk wzięłam 0,49 zł/sztuka (radość w domu była nieopisana). Przy stoisku gdzie były surówki 6,49 zł/kg ekspedientka Agnieszka uprzedziła moje dzień dobry i na życzenie włożyła mi do pojemników surówki (porową i koperkową) w ilości jaką sobie życzyłam. Z oferowanych promocyjnych sztuk mięsa była łopatka b/k 11,99 zł/kg (Polo Market też ma w promocji o 1 zł tańszą). W kasie pani Jadwiga – uśmiechnięta o pogodnym usposobieniu kobieta. Wszyscy pracownicy tego sklepu to ludzie przyjaźnie nastawieni do kupujących, zawsze w odzieży sklepowej czystej i schludnej, rozgraniczającej kolorystycznie stanowiska: mięsno wędliniarskie beżowo bordowy kolor odzienia; pozostali beżowo zielony. Miło, sprawnie, sympatycznie – takie wrażenie przeważnie pozostaje po zakupach tutaj.
Bardziej z powodu koleżanki z pracy wstąpiłam do Hert-a niż za własną potrzebą bo jadąc do pracy mam ten sklep po drodze. Jej dzieci jechały na wycieczkę i prosiła mnie o kupno pikantnych paluchów. Sklep ten znajduje się na parterze domu handlowego Zefir i rano jest to jedyna czynna tu placówka handlowa oferująca wyroby cukiernicze i pieczywo. Z wyrobów cukierniczych w chłodni były jedynie jakby resztki z poprzedniego dnia lub początki wykładanego towaru bieżącego. Pieczywa było „zatrzęsienie” – różnego rodzaju chleby (zwykły, graham, wiejski, słonecznikowy, chłopski) o różnej gramaturze, rogaliki, bułki: drożdżówki, pizzerii, kajzerki, grahamki i wiele innych. Obsługująca to pani Gienia – drobna, niemłoda już kobieta, bardzo uprzejma i życzliwa. Po każdym wymienieniu przez klienta towaru używała zwrotu – proszę bardzo, do pakowania zakładała foliową rękawiczkę. Miła i sympatyczna z uśmiechem na twarzy. Jej biały fartuszek z haftowanymi zdobieniami idealnie pasował do włosów blond i zadbanej twarzy. Pikantne paluchy w cenie 1,38 zł/sztuka to artykuł warty zakupu co do jakości i nie wygórowanej ceny, podobnie jak precle z makiem 0,82 zł/sztuka – świeże, pachnące i smaczne. Zresztą zapach świeżego pieczywa to pierwsze wrażenie zapachowe jakiego można doznać po wejściu, do tego lśniący porządek i zakupy są przyjemne, dopełnione właściwym zachowaniem ekspedientki.
Promocje zawsze mnie cieszą, zwłaszcza gdy dotyczą artykułów które zamierzam kupić. Tego dnia rzodkiewka na stoisku warzywniczym w cenie 0,99 zł/pęczek to bardzo atrakcyjna oferta. Gdy przybyłam na zakupy niewiele pęczków w skrzyneczce było ale ja mogłam jeszcze trzy wziąć. Przy regale naprzeciw pracownica wykładała torebki z mąką na półkę więc zwróciłam się do niej; przepraszam, czy mogę ukręcić liście z rzodkiewki i zostawić w skrzyneczce? Tak, oczywiście proszę zostawić, ja zaraz je sprzątnę – odpowiedziała z uśmiechem i sympatią w głosie. Stoisko było uporządkowane i po poprzednich klientach resztek nie zauważyłam. W cenie promocyjnej można tu było nabyć także kapustę białą 0,99 zł/kg. Przy stoisku z serami żółtymi pracownica Izabela dokładała poważone i metkowane porcje, ceny niektórych też promocyjne były (Endamer, Podlaski i Ementaler) 16,99 zł/kg to warte uwagi, tym bardziej że zawsze świeży towar tutaj mają. Gdy podeszłam aby wybrać coś pani Izabela spojrzała przyjaźnie i powiedziała „dzień dobry”. W chłodni szukałam sałatki Lunchowej ale jakoś nie mogłam znaleźć, nieopodal pracownica w koszuli firmowej sklepu wykładał naleśniki więc poprosiłam ją o pomoc, podeszła i podała mi trzy opakowania, wzięłam „gyros”. W kasie tez uprzejma i grzeczna, młoda dziewczyna o czarnych, krótkich włosach – Kinga, dokonała należycie sympatycznej obsługi, życząc miłego dnia na koniec.
Mleko zwyczajnie „wypadło” z głowy jako artykuł codzienny i gdybym nie udała się do Biedronki tuż przed jej zamknięciem, na śniadanie byłby tylko chleb. Dobrze, że Biedronka jest w pobliżu i zawsze mogę do niej się wybrać. Jak na zbliżającą się godzinę 21 – ą, czas zamykania sklepu bardzo dużo kupujących tu zastałam. Jeden z pracowników czyścił posadzkę przy pomocy jeżdżącego urządzenia, jedna z pracownic porządkowała artykuły w koszach, które klienci w nieładzie zostawili. Zaopatrzyłam się w pożądane mleko, do wyboru były trzy rodzaje o różnych zawartościach tłuszczu od 0,5 – 3,5 % i cenach też o kilka groszy większych każde. Mleko tu mają dobrej jakości i ceny całkiem „fajne” pomiędzy 2-3 zł/litr. Skoro już tu byłam jogurtów kilka znalazło się w małym pudełku (to taki zamiennik zamiast koszyka, którego nie było), ceny tego asortymentu „biją” inne sklepy całkowicie, 0,65 zł/opakowanie 135 g to oferta na jaką żadna placówka handlowa jak dotąd sobie nie pozwoliła. Bardzo długa kolejka do jednej, czynnej kasy – 10 osób. W kasie młodziutka dziewczyna w okularach o kędzierzawych włosach w kolorze ciemnego blond. Podeszłam do niej i zapytałam czy może jeszcze po kogoś do innej kasy zadzwonić; spojrzała na kolejkę i powiedziała: za chwilę. Chwila trwała jakieś 2 minuty zanim rozległ się dzwonek, po kolejnych 2 może trzech minutach wyłoniła się z zaplecza pani Magdalena mówiąc: zapraszam do kasy nr 1. udało mi się być pierwszą. Pani Magdalena przywitała uśmiechem, sprawnie skasowała i dziękując zaprosiła na kolejne zakupy.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.