Do tego sklepu weszłam i właściwie zaraz wyszłam z dokonanymi zakupami – artykułami do drobnego remontu domowego – gips i klej do tapet. Młoda, szczupła, sympatyczna dziewczyna o ciemnych włosach z uśmiechem i troską przedstawiła rodzaje tych artykułów bo miała kilka do wyboru o różnicach cenowych niewielkich – dobrze wiedziała jakim asortymentem dysponuje i zanim mi podała przedstawiła oferty. W tym sklepie można nabyć prawie wszystko co potrzeba do drobnych prac remontowych w domu: kleje, farby, lakiery, uni-grunty, bejce, szpachle gipsowe itp. akcesoria też są dostępne: szpachelki, pędzle itp. sklep jest w kształcie długiego prostokąta i aby obejrzeć asortymenty można przejść wzdłuż i po obu stronach zobaczyć wszystkie artykuły. Podłoga jest jakby dwupoziomowa, w głębi schodek prowadzi na wyższy nieco poziom. Duża witryna okienna nie daje zbyt wiele światła dziennego ale dostatecznie dużo oświetlenia sztucznego powoduje że wszystko jest bardzo dobrze widoczne w sklepie. Moja wizyta nie trwała nawet pięciu minut, obsłużona zostałam profesjonalnie, sprawnie i miło. Komunikatywny, uprzejmy sprzedawca zawsze budzi sympatię kupującego. Zapłacona za zakupy kwota 23 zł to też niewielki wydatek.
Koleżanka, którą w EKO spotkałam, chwaliła ziemniaki młode z Biedronki choć nie nasze polskie więc uznałam, że udam się po ten zakup. Miejsca do parkowania przy tym sklepie niewiele więc moje auto zostawiłam na parkingu sąsiadującego EKO. Przed sklepem widoczny porządek, w gablotach oferty aktualnych promocji i zapowiedzi nowych, wszystko w tonacji nadchodzących mistrzostw piłkarskich. W pierwszej alejce pracownica Dagmara usiłowała ustawić ogromną paletę z napojami mając na uwadze przechodzących klientów aby im nie przeszkadzać. Ze współczuciem patrzyłam, mijając, jak młoda dziewczyna mocuje się z tym problemem, jeden z panów-klientów zaproponował nawet pomoc mówiąc że ma podobną pracę jednak się nie zgodziła bo nie wolno jej tego robić. Moim zdaniem do takich prac należałoby mężczyznę zatrudnić, to zbyt ciężkie dla kobiety. W sklepie porządek, żadnych wycieków, plam ani brudów na posadzce. Stoisko z warzywami też w należytym ładzie. Ziemniaki po które przyszłam widoczne były z daleka więc jeden woreczek wzięłam 2,99 zł/1,5 kg. Nieopodal korzenie selera duże, świeże i dorodne więc zwróciłam się do przechodzącej obok pracownicy Doroty aby mi przekroiła, powiedziała – tak, oczywiście i wzięła seler udając się do magazynu. Po chwili wyniosła dwie połówki zapakowane w woreczki foliowe. W kasie też sympatyczna i grzeczna kobieta Sabina. Sprawnie obsłużyła, podziękowała za zakupy, zaprosiła na ponowne i pożegnała. Bardzo krótko byłam w sklepie, nikt mnie nie zlekceważyła, pracownicy byli sympatyczni i uprzejmi, nie tylko dla mnie, dla innych klientów też.
Moi domownicy wymyślili że na kolację mieliby ochotę na kajzerki z EKO więc przyjechałam tu extra tylko po te wyroby, które wyjątkowo przypadły im do gustu. Na wejściu do sklepu liczne artykuły w promocyjnych cenach wystawione były, związane z okresem wiosennych prac w ogródkach i zdobienia balkonów kwiatami – sadzonki: skalników 1,99 zł/sztuka, pelargonii 9,99 zł/sztuka i także do zdobienia mieszkań storczyki 19,99 zł/doniczka Ładnie kolorowo i zachęcająco wyglądały. Na stoisku pieczywem kajzerek nie było więc udałam się dalej w kierunku wyrobów cukierniczych gdzie stoi piec w którym SA wypiekane a tutaj pracownica Agnieszka właśnie gorące blachy świeżego wypieku z pieca wyjmowała. Podała mi torebkę papierową i sama w rękawicy włożyła kilka sztuk aby rąk nie poparzyła. W tym sklepie nie spotkałam się jeszcze z nieżyczliwością pracowników. Ich postawa zawsze była i jest pro-kliencka niezależnie od czynności jakimi w danym momencie się zajmują. Są przy tym mili, grzeczni i kulturalni. Ciekawą promocję zaproponowano w zamian za zakup artykułów Wedla za kwotę 20 zł można otrzymać dmuchaną dużą rękawicę z symbolami Euro 2012. tego dnia jeszcze się nie skusiłam na taki zakup ale chyba to zrobię ku radości dzieciom. Kasjerka Aleksandra z daleka wita uśmiechniętą twarzą, przyjaznym spojrzeniem i miłym tonem głosu. Obsłużyła mnie sprawnie, grzecznie i kulturalnie. Zachowanie profesjonalne, wygląd schludny, miły dla oka, niczego nie zmieniać, tak trzymać.
Sklep został otwarty na chwilę przed tym jak zegar wieży kościelnej wybijał siódmą, widać oprócz wielu innych zalet punktualność też cechuje ten sklep. Wstąpiłam tu po rogaliki maślane, które już były wyłożone do odpowiedniej przegródki na stoisku z pieczywem. Jak na wagę 70 g każdego to cena 0,69 zł/sztuka nie należy do wysokich. Miałam jeszcze trochę czasu, czekając na koleżankę przeszłam się między regałami szerokimi alejkami i jak to zwykle bywa zawsze znajdzie się coś co okaże się w domu potrzebne. Takim artykułem był płyn Domestos 8,45 zł/1 litr, to cena bardzo konkurencyjna i warta tego aby kupić w tym sklepie bo np. w EKO powyżej 10 zł już widziałam. Ręczniki papierowe po 3,99 zł/opakowanie 2 sztuk też przydatne i niedrogie. Oczywiście artykuły należące do nie tanich też tu się znajdują ale skoro ich nie kupuję to też się w tym względzie zwykle nie wypowiadam. W sklepie ład i porządek jak należy, zarówno na posadzce jak i na regałach i w koszach z artykułami. Liczni pracownicy widoczni byli na sklepie przy swoich obowiązkach: 2 panie przy stoisku warzywnym, jedna przy chłodni z nabiałem i dwie wywożące palety z napojami – ostrożnie mając na uwadze przechodzących klientów. W kasie pani Magdalena, kobieta o włosach w kolorze platynowej czerwieni, które ładnie prezentowały się przy zielonej koszulce firmowej sklepu. Grzeczna, uprzejma, miła. Z uśmiechem na twarzy witała każdego klienta, tak też żegnała zapraszając ponownie.
Paliwo w baku miałam w ilości wystarczającej jednak nowa zabawa związana z EURO ’12 to przyczyna dla której tego wczesnego ranka zjawiłam się na tej stacji Orlenu. Za zakupy w kwocie 20 zł otrzymałam naklejkę – piłkę, których zebrana ilość 13 sztuk naklejonych na specjalny kupon daje możliwość zakupu piłki „Puma” z dopłatą 9,99 zł. Za 9 sztuk tych naklejek i dopłatę 0, 99 zł można odebrać małą piłkę kolekcjonerską z flagami państw. Dokonanie zakupu to nie problem bo cena paczki papierosów przekracza kwotę 10 zł więc dwie paczki to 1 naklejka pewna. Na stacji czysto, przejrzyście, przestronnie i można by rzec „wiatr hulał” – klienta żadnego nie było, nie licząc mnie. Uśmiechnięta i sympatyczna pracownica Alina, młoda kobieta drobnej budowy ciała, ubrana w popielatą koszulę firmową i apaszką przy szyi, przywitała mnie radośnie, zaproponowała kubek kawy (wie co z rana jest najlepsze), podała 5 paczek papierosów i wydała mi 3 naklejki bo kwota jaką zapłaciłam przekroczyła 60 zł. W międzyczasie zanim karta płatnicza została przez terminal zaakceptowana wymieniłyśmy jeszcze parę zdań „o niczym” i w przeciągu 2-3 minut odjeżdżałam z podjazdu Orlenu, pożegnana wcześniej życzeniem miłego dnia, które oczywiście odwzajemniłam.
Nietypowe i przypadkowe było spotkanie z kurierem DPD, który dostarczył mi przesyłkę. Gdy wychodziłam z EKO zadzwoniła komórka i w słuchawce usłyszałam: dzień dobry, tu kurier DPD, mam dla pani przesyłkę i chciałbym wiedzieć czy będzie pani w domu teraz czy trochę później abym mógł ją dostarczyć. Nieopodal mojego samochodu stał biały furgon dostawczy z czerwono czarnym nadrukiem DPD więc pytam: czy pan przypadkiem nie parkuje na parkingu EKO? Przez otwarte drzwi samochodu wyjrzał mężczyzna i zaczął się rozglądać mówiąc jednocześnie: tak, skąd pani wie? Bo idę na wprost; w tym momencie mnie zobaczył i dalszą rozmowę odbyliśmy wprost, żartując sobie z tego nietypowego przypadku doręczenia przesyłki. Stosunkowo młody człowiek ( do trzydziestki), dość postawnej budowy, w czerwonym polo, bardzo krótko obcięte włosy, komunikatywny, miły, uprzejmy. Wręczył mi skrupulatnie zapakowana przesyłkę w dużą, tekturową kopertę, przesyłka dotarła w stanie nienaruszonym, pokwitowałam jej odbiór i mogliśmy się pożegnać. Z rozmowy dowiedziałam się, że zamierzał do mnie przyjechać za jakieś min. 0,5 godziny bo miał do rozwiezienia jeszcze trzy przesyłki. Obecnie w dobie telefonów komórkowych można umówić się w każdym miejscu i każdej porze a nawet spotkać przypadkiem, tak jak miało to miejsce tego dnia. 1 do 2 minut trwało moje spotkanie z tym kurierem, grzecznym i sympatycznym człowiekiem.
Tego upalnego dnia uznała, że lody kupię w tej Biedronce bo jak kojarzę z poprzedniego lata to cenowo w tych sklepach zawsze było przystępnie i jakość też nie zasługiwała na narzekanie. Aby znaleźć się przy chłodniach z mrożonkami lodowymi musiałam udać się do drugiej alejki tego sklepu. Wybór lodów był jeszcze całkiem spory choć widać było ubytki powstałe za sprawą klientów bo co chwilę ktoś zaopatrywał się w ten artykuł, dało się to zauważyć choć niedługo w tym sklepie byłam. Do wyboru pojedyncze sztuki na patykach, w kubkach i małych pojemniczkach kwadratowych, rolady lodowe i pojemniki 1 – litrowe. Ceny bardzo przystępne bo od 0,99 zł za pojedyncze sztuki do 10 zł za pakowane w większe ilości. Wszystko poukładane obok siebie rodzajami, na chłodni kartki z cenami i nazwami, rozsuwane, przeszklone zamknięcia czyste, przy chłodni nie widać było żadnych wycieków ani plam. Wybrałam pojemnik 1 – litrowy lodów „Symfonia” 4,49 zł/sztuka i udałam się do kasy gdzie pracownica Agnieszka bardzo sprawnie wykonywała swoje obowiązki kontrolując co chwile ilość ustawiających się klientów. Gdy stanęła piąta osoba do kolejki zadzwoniła po koleżankę, która po chwili siedziała w sąsiedniej kasie. Tu zawsze dbają o wygodę i zadowolenie klienta w każdym możliwym aspekcie.
Moja mama prosiła mnie abym kupiła jej maść przeciwbólową więc udałam się do tej apteki „w ciemno”. Nie raz kupowałam tu różne specyfiki medyczne i zawsze byłam zadowolona, zarówno z zakupów jak i z miłej i profesjonalne obsługi pracowników, którzy zawsze potrafią doradzić czy zaproponować lek tańszy – zamiennik z recepty. Pod kątem obsługi tego też się nie zawiodłam, jednak organizacja pozostawiła wiele do życzenia: jako ósmy klient stanęłam, na obsługę czekałam godzinę – to bardzo długo. Jeden pracownik Tomasz nie był w stanie temu zapobiec, szybciej się nie dało bo do każdego klient podchodził z profesjonalizmem o jakim już wyżej napisałam – doradzał, proponował, skrupulatnie sprawdzał poprawność wydawania, to wydłużało czas oczekiwania. Właściciel tej placówki powinien zastanowić się nad dodaniem personelu do obsługi bo placówka straci na renomie. Za mną stanęli jeszcze inni klienci, czterech zrezygnowało z oczekiwania i od drzwi zawrócili. Posadzka apteki też tego dnia nie wyglądała najestetyczniej – liczne ślady butów, piach i padające na to promienie słoneczne. Gdy doczekałam się obsługi, pan Tomasz stanął na wysokości zadania z pełną fachowością i profesjonalizmem swojego zadania bo lek o który prosiła mama od tego roku jest do nabycia tylko za okazaniem recepty, ja jej nie miałam. Doradził lek adekwatny i tańszy Aleve 12,99 zł/tubka, przedstawił też zalecenia co do jego stosowania. Miły, uprzejmy i sympatyczny pracownik wyglądał adekwatnie do zajmowanego stanowiska – biały fartuch, czyste, zadbane dłonie, okulary, krótko obcięte włosy. Bardzo wysoka ocena dla pracownika, jego kompetencji i asortymentu, natomiast niższa za organizację obsługi (dla właściciela) i wygląd placówki
Ten sklep mieści się na parterze Domu Handlowego „Zefir”. Jest bardzo duży powierzchniowo i można tu nabyć nie tylko artykuły typowo chemiczne lecz także kosmetyczne (wody perfumowane, kremy, akcesoria – kosmetyczki, płatki, szczoteczki do zębów), chodniki podłogowe, wycieraczki, ceraty na stół, ręczniki papierowe etc. Zastałam tu aż cztery zupełnie bezczynne pracownice: dwie starsze (ok. 50 lat) i dwie stosunkowo młode (do 30 – tki). Jedna z pań siedziała za kasą przy wejściu do sklepu, druga stała obok a dwie przysiadły na małym stoliku przy oknie. Skojarzył mi się obrazek jak w pewnym filmie (tytułu nie pamiętam) z okresu PRL-u: siedzą, plotkują, nic lepszego do roboty nie mają. Dwie starsze panie w fartuszkach dederonowych, dwie młodsze w bluzeczkach i spodniach i właściwie to nie wiem do końca – pracownice to czy przybyłe na plotki znajome bo po moim wejściu cisza się zrobiła, na moje „dzień dobry” wszystkie odpowiedziały.. Jeśli chodzi o obsługę mojej osoby (jedynego klienta w tym czasie) to bez zarzutów: miły głos, sympatyczne spojrzenie, uśmiech na twarzy, artykuły które potrzebowałam kupiłam, zostały mi podane, szukać nie musiałam. W tym aspekcie najwyższe noty. Wśród zakupionych artykułów jeden zasługuje na opis – klej obuwniczy 2,55 zł/tubka – chyba tylko w tym sklepie dostępny, bardzo dobry jakościowo i cena nie wymaga komentarza bo jej wysokość świadczy sama za siebie. Ogólnie w sklepie porządek tylko tak jakoś dużo „głuchej” przestrzeni, może to zasługa wrażenia jakie sprawia bardzo wysokie pomieszczenie w połączeniu z bardzo dużą powierzchnią, a może tylko moje odczucie połączone z pierwszym od wejścia widokiem skupionych w jednym miejscu pań.
Rzadko zdarza mi się wstępować do sklepu firmowego Hert-a w godzinach popołudniowych ale czasem to robię gdy dzieci przypomną sobie, że chciałyby bułeczki ze śmietaną, tak nazywają bułki jogurtowe z tego sklepu i chyba tylko tu możliwe do kupienia. Cena może nie najniższa (1,64 zł/sztuka) ale całkiem przyzwoita, moim zdaniem, tym bardziej że jakość tego wyrobu jest bezdyskusyjna – smaczne i pulchne. Półki z pieczywem już były częściowo opróżnione i nic dziwnego o tej porze dnia. Dobre pieczywo, dobre wyroby mają tendencję bycia w kręgu zainteresowania klientów wiec znikają z półek sklepowych. Tego dnia obsługiwała tu jedna ekspedientka Gienia, druga Ewa pojawiała się od czasu do czasu (stałam w kolejce 5-osobowej), coś przecierała, potem znikała i znów się pojawiała coś porządkując w przeszklonej chłodni. Tak myślę że mogła te zajęcia zostawić na później i pomóc koleżance Gieni w obsłudze aby skrócić do minimum czas oczekiwania klientów w kolejce bo czasem klient życzył sobie skrojenie chleba i niestety oczekiwanie wydłużało się. trochę jakby organizacja obsługi zawiodła a klientów za mną przybywało szybciej niż ubywało obsłużonych. Na chłodni duży kosz kwiatów sztucznych i kolorowych suszek stał jako dekoracja, drugi, mniejszy na stoliku w kącie. W sklepie czysto, jasno i ogólnie przyjemnie. Pracownice w białych, czystych fartuszkach z haftowanym logiem firmy, zadbane i ładnie wyglądające. Po cztery bułki stałam jakieś 20 minut, to długo zważywszy że druga pracownica skutecznie się do tego przyczyniła.
Chleb w Polo Markecie podrożał, można było się tego spodziewać jednak ta podwyżka to nic dokuczliwego bo aktualna cena 1,85 zł/bochenek (6 groszy więcej) to i tak ciągle najlepsza oferta dla klientów bo najniższa w okolicy. Pieczywo uporządkowane w koszu, zapakowane w białe torebki papierowe z brązowym nadrukiem pieczywa, poniżej w przegródkach różne rodzaje bułek. Artykuły handlowe posegregowane w sklepie asortymentami. Dział z makaronami to część regału dzielonego z artykułami mącznymi naprzeciwko stoiska warzywnego w drugiej alejce. Do wyboru makarony od różnych producentów, mniej lub bardziej znanych, ceny też zróżnicowane. Chciałam kupić Spaghetti, były trzy rodzaje, w trzech różnych cenach, wzięłam ten cenowo pośredni 2,39 zł/500 g. w dziale z przyprawami też ład i porządek, mogłam wybrać potrzebne w moim domu. Kasjerka Agnieszka miała sympatyczny, schludny wygląd: jasna bluzka koszulowa, ciemne spodnie, włosy spięte gumką bez grzywki, uśmiech na twarzy, delikatny makijaż i sympatyczny ton głosu, szczupła, sprawna w swoich obowiązkach, pełen profesjonalizm w podejściu do klienta i na koniec obsługi słowa „miłego dnia pani życzę”. To niby niewiele, niby standard ale jakże miły.
Gdy zabraknie w domu pieczywa to zawsze dla mnie na śniadanie do pracy i wtedy wstępuję do jednego ze sklepów. Tego dnia była to niedaleka Biedronka na osiedlu tzw. Kościuszki. Pieczywo tu zawsze jest świeże i wybór nie mały: bułki (zwykłe, wiejskie, cebulowe), drożdżówki, pączki, rogale, bagietki itp. Rogale maślane są tu smaczne i niedrogie 0,69 zł/sztuka 70 g, mogę powiedzieć że nawet najtańsze. Rozległy parking przy sklepie to możliwość bezstresowego parkowania. Czyste i uporządkowane wejście i także hala sklepu. Na wprost od wejścia w alejce w głębi sklepu mogłam wziąć sobie do woreczka rogale umieszczone w jednym z boksów przystosowanych dla pieczywa drobnego. Dalej na wprost w końcu sklepu chłodnie z nabiałem i tutaj m.in. jogurty wyśmienite o różnych smakach 0,65 zł/sztuka, oferta też najlepsza w miasteczku. Pracownicy zajęci wykładaniem towaru tym razem nie byli mi potrzebni do pomocy więc ich o nic nie pytałam tylko udałam się do kasy. Tu pracownica Magdalena od razu skasowała moje drobne zakupy i miłymi słowami pożegnała zapraszając ponownie. Niedługo tu zabawiłam, z „marszu” wzięłam artykuły i od „ręki” mnie obsłużono miło, grzecznie i sympatycznie. Uśmiechnięty i przyjaźnie nastawiony pracownik nie zepsuje początku dnia nikomu.
Nie mam zwyczaju kupować papierosów na stacji Orlenu, jednak obecnie gdy za zakup w kwocie 20 zł można otrzymać naklejkę- piłkę to czemu nie bo w innych okolicznościach nie ma znaczenia gdzie dokonuję zakupu tego artykułu. Cena papierosów jest wysoka ale stała w każdym punkcie handlowym bo ustalona odgórnie i żaden sprzedawca czy właściciel placówki nie ma wpływu na jej wysokość więc konkurencyjności nie ma. Paczka papierosów, które kupuję to kwota wyższa niż 10 zł więc kupno 2 paczek to na stacjach Orlenu jedna naklejka, za zebrane naklejki można będzie nabyć piłkę pumy ®, dla dzieci to gratka. Kilku tankujących na stacji kierowców było, jeden nawet czekał na zwolnienie miejsca przy dystrybutorze, mnie jednak to nie dotyczyło dlatego od razu udałam się do okienka gdzie pracownica Natalia przywitała mnie z uśmiechem na swojej pogodnej, zadbanej twarzy, zaproponowała zapalniczkę, potem kawę (o tak wczesnej rannej porze to bardzo trafna propozycja), gdy kolejno dziękowałam, nie dawała za wygraną i jeszcze płyn do spryskiwacza zaoferowała, słowem wszystko co mogła robiła aby dodatkowo mnie usatysfakcjonować. Widać zna się na swojej pracy, wie co kupującemu jeszcze, ewentualnie przypomnieć. Miła, grzeczna i sympatyczna osoba. Dosłownie chwilę trwała moja wizyta, nikt mnie nie zignorował, wręcz przeciwnie starano się mi dogodzić w każdym możliwym aspekcie. W pełni uporządkowany teren tej niewielkiej stacji już na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie przychylności choć ceny paliw umieszczone na dużej tablicy nie napawają optymizmem i na to akurat właściciel tej stacji ma wpływ (nie wiem tylko w jakim zakresie, pewnie groszowym - zakładam)
Czekoladki „Merci” to taki dodatek imieninowy dla koleżanki, którego zakupu dokonałam w EKO 14,99 zł/opakowanie 250 g a przy okazji różne drobiazgi na które natknęłam się też w koszyku się znalazły bo ceny promocyjne kuszą zawsze i każdego, a jeśli promocyjny artykuł jest codziennego użytku to kusić nie muszą tylko są od razu „rekwirowane” jak np. tego dnia makaron „nitka domowa” 0,99 zł/250 g (30 groszy mniej na paczce). Pączki w tej samej cenie też dla dzieci wzięłam, poza tym w pobliżu stoiska mięsnego na palecie wafle zbożowo – ryżowe też w promocyjnej cenie 2,99 zł/opakowanie, fajny produkt do „przegryzania”. Na stoisku mięsnym znowu w promocji schab b/k 15,99 zł/kg, oferta bardzo dobra dla klienta. To bardzo dobrze, że sklepy mają liczne promocje, klientom to się podoba i chętnie przychodzą robić zakupy. Ekspedientkę Monikę poprosiłam o zmielenie łopatki, zrobiła to, zachowując standardy higieny i czystości, na koniec grzecznie i uprzejmie podziękowała i zajęła si kolejnym klientem, witając go uprzednio. Grzecznie i miło traktują tu klientów i starają się aby był zadowolony, nie ma w tym rutyny jest profesjonalne podejście. Kasjerka Aleksandra ma zawsze dobry humor i jest pogodnego usposobienia, zadbana i elegancka w firmowym odzieniu na swoim stanowisku pracy. Tego dnia oprócz reklamówki proponowała też ciasteczka – wafelki każdemu, kogo obsługiwała. Na trzech stojących w oklejce (razem ze mną) jeden pan się zdecydował. Każdego obsłużonego żegnała z uśmiechem, dziękując za dokonane zakupy.
W tym sklepie to raczej towarzysko z koleżanką się znalazłam w czasie spaceru po mieście z dziećmi i zakupy bardziej konkretne robiła koleżanka – głównie warzywa i owoce. Stoisko z tymi artykułami było uporządkowane jak należy: każdy rodzaj w oddzielnej skrzyneczce tekturowej, wszystko ułożone obok siebie na spadzistej półce, na artykułami widoczne ceny i nazwy, każdy może swobodnie się zapoznać z asortymentem i zaopatrzyć w potrzebne artykuły. Koleżanka poprosiła układającą w chłodni jogurty pracownicę Sabinę aby ta przekroiła jej korzeń selera (ładny, świeży, dorodny ale bardzo duży, no i cena OK. 2,49 zł/kg), bez wahania wzięła, udała się na zaplecze i po chwili w dwóch woreczkach wyniosła połówki, wręczając koleżance z uśmiechem powiedziała – proszę bardzo. Obsługa tutaj wychodzi naprzeciw oczekiwaniom klienta i starają się aby poziom jego zadowolenia był wysoki. Pracujące tutaj osoby są komunikatywne, nawet do małych dzieci potrafią być miłe i przyjazne słowo z uśmiechem powiedzieć, gdy te nazbyt odważnie” zachowują się w sklepie. Będąc towarzysko w tym sklepie dokonałam jednak drobnego zakupu gąbki kąpielowej a jej cena 0,85 zł/szt. to koszt prawie żaden. Kasjerka Beata to pogodna, uprzejma i sympatyczna pracownica, sprawnie wykonała swoje obowiązki na tym stanowisku. Jej schludny wygląd (upięte włosy, koszulka firmowa sklepu i przyjazne spojrzenie) i profesjonalne podejście zakończyły przyjemną wizytę w tej placówce.
Najpierw byłam na Was zła – wręcz wściekła, potem – pozytywnie zaskoczona i na końcu uradowana. Pierwszy etap to efekt informacji jaką otrzymałam na e-mail po zamówieniu nagrody z Klubu Super Obserwatora – podziękowanie za zamówienie i informacja, że czas realizacji to okres do 21 dni. Z Chin przesyłka przyszłaby wcześniej – pomyślałam ale z wylewaniem goryczy się powstrzymałam i uznałam, że zaczekam na rozwój sytuacji. Czwartego dnia od złożenia zamówienia kolejny e-mail, że nagroda została zrealizowana, wysłana i w najbliższych dniach zostanie doręczona – to było pozytywne zaskoczenie na bazie wcześniejszego rozgoryczenia. Następnego dnia telefon od kuriera, że ma dla mnie przesyłkę – to mnie ucieszyło. Prawdziwa radość „przyszła” gdy rozpakowałam moją nagrodę – pendrive-a i okazało się jest Kingston 8 GB a nie GoodDrive 4GB jak to figuruje w wykazie nagród, mały, czerwony, zgrabny – to było ukoronowanie poziomu mojego zadowolenia. Wiecie jak wzbudzić emocje, chyba każdego rodzaju, potraficie też uradować klienta i dokonać jego obsługi w należyty sposób jak na ideę jakości obsługi przystało. Piątego dnia od złożenia zamówienia moja nagroda dotarła, myślę że wiele firm mogłoby z Was brać przykład. Nie rozumiem tylko dlaczego tak długi okres realizacji jest podany w potwierdzaniu zmówienia ale to już teraz nie ma jakby znaczenia dla mnie bo poziom mojej satysfakcji jest wysoki.
DORA, cieszymy się, że podoba Ci się nagroda :) A co do czasu realizacji zamówień - 21 dni roboczych to maksymalny czas oczekiwania. W przypadku każdego zamówienia nagrodę wysyłamy w możliwie najkrótszym czasie i zazwyczaj jest to kilka dni. Pozdrawiamy, zespół portalu.
Bardzo bogatą ofertę...
Bardzo bogatą ofertę obuwia mają w tym sklepie. Każdy członek rodziny, niezależnie pod wieku i płci może znaleźć tu buty dla siebie – kapcie, klapki, sandały, czółenka, sportowe i wiele innych w szerokiej „gamie’ kolorystycznej i rozmiarowej. Artykuły rozmieszczone są przy ścianie na regałach, na regale typu koszowego (dziecięce) i środek sklepu też zmyślnie został zagospodarowany do ekspozycji ofert handlowych. Na witrynie sklepowej też fantazyjnie są poustawiane buty, w większości damskie (kobiece artykuły zawsze ładnie się prezentują i przyciągają więcej zainteresowanych). Sklep całkiem spory choć do wielkich nie należy, jasno, porządek, ceny widoczne. Bardzo sympatyczna, drobnej budowy pracownica tu obsługuje. Przymierzyłam kilka par letnich butów, ale nie do końca byłam przekonana więc nic nie kupiłam. Pracownica wykazała pełne zainteresowanie moją osobą i okazała wyrozumiałość dla mojej decyzji. Podobnie zachowywała się w stosunku do innych klientów gdy ja oglądałam, zanim zaczęłam przymierzać. Fachowa obsługa, znajomość asortymentu i pełna życzliwość dla klienta. Ceny też przystępne bo skoro buty ze skóry można kupić poniżej 100 zł to tylko malkontent mógłby narzekać i dopatrywać się ujemnych walorów.
Bardzo duszno i gorąco tego popołudnia było w tym sklepie pomimo że na dworze przyjemnym chłodem w słońcu powiewało. Klima im wysiadła czy może wentylatory przestały być wydolne, trudno powiedzieć ale komfort przebywania był mało komfortowy, jedyne przyjemne miejsce to okolice chłodni z nabiałem – tu powiewało rześkością i przynoszącym ulgę chłodem. Sklep czysty i uporządkowany, co do tej kategorii oceny nie było się do czego przyczepić bo wózki zakupowe przed Marketem w boksie poustawiane jeden w drugim, przejście między regałami w sklepie swobodne, artykuły uporządkowane, tu i ówdzie widoczne żółte metki cenowe, świadczące o promocjach niektórych artykułów (np. jabłka już na wejściu czy pączki w okolicach pieczywa 0.99 zł/sztuka). Na stoisku z wędlinami chciałam kupić pasztet śmietankowy (mięsny) bo nie tak dawno był w promocji, wtedy trochę na spróbowanie wzięłam, tym razem jednak promocji już nie było, 11,90 zł/kg to wysoka cena jak na pasztet jednak kawałek na kolację wzięłam. Za stoiskiem wędliniarskim jest dział wyrobów cukierniczych, ciastka francuskie z marmolada 14,99 zł/kg to takie przyzwoite ofertowo. Drobnej budowy ekspedientka w okularach, zadbana, miła, grzeczna i uprzejma kobieta o imieniu Monika obsłużyła mnie profesjonalnie na obu tych stanowiskach, ubrana w bordowo bezowy strój dwuczęściowy (fartuch, koszulka) ładnie, twarzowo się prezentowała. Naprzeciw stoiska cukierniczego wafelki zbożowo ryżowe 2,49 zł/opakowanie – promocja, o blisko 1 zł tańsze. W kasie kasjerka Jadwiga, niczym w zachowaniu nie odbiegała od pani Moniki, równie miła i sympatyczna, jedynie kolor odzieży trochę inny choć też firmowy – zielono beżowy. Ogólnie mówiąc standard obsługi wysoki, jakość właściwa zachowana.
Zniknęły puszki z piwem ustawione prze ostatni tydzień przy wejściu na halę sklepową a ich miejsce zajęły proszki do prania a naprzeciwko Delicje w promocji 2,69 zł/opakowanie (obniżka o 1 zł). To moim zdaniem zdecydowanie lepsze rozwiązanie eksponowania artykułów dla klientów i nie żebym miała coś przeciwko artykułom typu piwo (amator i tak je znajdzie bez nadgorliwości ekspozycji) a proszki do prania czy słodycze, tak jakoś lepiej się prezentują (moim zdaniem, niekoniecznie podzielanym przez innych). Promocje tzw. nowalijek to oferta jakiej raczej nie mija się obojętnie bo rzodkiewka 0.99 zł/pęczek czy sałata masłowa 1,49 zł/sztuka to niezbyt duże obciążenie finansowe i samo „zdrowie” więc ich zakup uznałam za konieczny, podobnie jak wielu innych wchodzących za mną klientów. Choć nowalijki nie były głównym celem moich zakupów to jednak się im nie oparłam. W tym sklepie często tak jest, że kupuję artykuły tzw. dodatkowe (choć bieżące) bo „fajne” promocje to jest już norma tej placówki ku zadowoleniu wielu klientów, także moich znajomych, którzy też pozytywnie wypowiadają się o tym sklepie. Obsługa miła i życzliwa dla kupujących, nie ma znaczenia w jakim dziale znajduje się klient, zawsze może zwrócić się do każdego pracownika i uzyskać pomoc. Ja taką uzyskała przy stoisku z pieczywem gdzie pracownik wyjmował gorący chleb z pieca, zapakował mi go do torebki papierowej i włożył do koszyka, uprzedzając abym uważała i nie poparzyła się a także inne artykuły (łatwo topliwe) nie umieszczała w bezpośrednim styku. Pracownicy są rozpoznawalni po odzieży firmowej sklepu i przypiętych identyfikatorach. W sklepie jest zawsze porządek, pięć przestronnych alejek daje swobodę i komfort. Przy stanowisku kasowym pani Joanna też nie odstawała zachowaniem od innych pracowników. Uprzejma, grzeczna, ładnie, twarzowo wyglądała w jasnej bluzce koszulowej i z czarnymi, upiętymi włosami. Robić tu zakupy to przyjemność.
Konkursy i zabawy mają swoją moc i niektórych (mnie na pewno w tym przypadku) inspirują do uczestnictwa, niekoniecznie muszę wygrać aby wziąć udział, zwłaszcza jeśli przy okazji to zawsze mogę. Nowa zabawa Orlenu to możliwość zdobycia oryginalnej piłki Pumy, trzeba zebrać odpowiednią ilość naklejek – piłek. Piłki są mniejsze (9 naklejek) i większe (13 naklejek), trzeba tylko zatankować 20 l paliwa zwykłego (1 naklejka) lub Verva (2 naklejki) lub zrobić zakupy za 20 zł (1 naklejka). Paliwo co jakiś czas i tak tankuję, natomiast niektóre zakupy mogę na czas zabawy przenieść na Orlen, zwłaszcza jeśli ich cena jest odgórnie przez państwo ustalona – papierosy. 2 paczki tego zakupy to 1 naklejka – piłeczka więc w drodze di pracy tego dnia właśnie tu się udałam. Uśmiechnięta ekspedientka Natalia przywitała mnie zanim usta zdążyłam otworzyć, podała artykuły, zaproponowała kawę poranną, podziękowałam, płyn do spryskiwacza, też go nie potrzebowałam, skasowała, zapłaciłam i chyba po minucie może półtorej siedziałam powrotem w aucie i mogłam odjechać. W czasie tej krótkiej wizyty, w międzyczasie obsługi, wymieniłyśmy kilka „wolnych” zdań na temat wczesnych godzin porannych bo bardzo komunikatywna jest ta pracownica i skora do żartów, przyjmuje wszystko at’hoc. Zadbana z niej kobieta, ładnie ułożone włosy, urodziwa twarz, kolczyki przy uszach, schludny wygląd w koszuli stalowej ze znaczkiem firmy. Uporządkowane stanowisko pracy, podjazd stacji też bez zarzutów. Miło, szybko, sprawnie z rana to zwiastun udanego dnia.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.