Dnia 30.11.2008 byłem w sklepie EURO RTV AGD, jakość obsługi była na bardzo niskim poziomie. Chiałem kupić nawigację samochodową, jednak aby porozmawiać z pracownikiem obsługującym to stoisko musiałem czekać 20 min- gdyż były, aż takie kolejki. W kasie było również bardzo dużo osób. Pomimo tych kolejek obsługa była miła i uczynna.
pracownica działu zajmującego się obsługą działu papierniczego na pytanie o lokalizację nalepek z literkami wskazała sąsiednią alejkę. Proszona o wskazanie dokładnego miejsca stwierdziła, że nie wie gdzie one leżą. Zapytana o to kto ma wiedzieć odpowiedziała, że są tysiące artykułów więc nie musi wiedzieć. Zareagowała dopiero na pytanie o telefon do dyrektora hali. Dopiero sugestia poproszenia szefa o pomoc sprawiła, że pracownica trafnie pokazała miejsce, w którym leżały nalepki.
Wiele razy korzystałem z oferty sklepu Avans i zawsze byłem podd wielkim wrażeniem. Tak samo było i tym razem, perfekcyjnie przygotowane osoby do obsługi, jedyne co mnie razi to mało miejsca.Oczywiście zakup który założyłem został zrealizowany a ja od momentu wejścia do sklepu wiedziałem że wyjde z aparatem który potrzebowałem.
Przy wejściu do lokalu stało dwóch ochroniarzy, którzy bardzo nieprzyjaźnie obchodzili się z każdym z gości. Po wejściu do środka zobaczyłem tłumy osób, które stały w oczekiwaniu na swój napój przy barze. Barmani obsługujący gości niezbyt kwapili się z do przyjmowania zamówień a ich ruchy były bardzo powolne.W praktyce powodowało to coraz większe kolejki gromadzące się przy barze. Na szczęście DJ który dbał o oprawę akustyczną imprezy popal się niebywałym gustem puszczając naprawdę dobra muzykę. Był to jednak jeden z nielicznych pozytywów tego wieczoru.
Wizyta w restauracji Sphinx zachęciła mnie do częstego korzystania z niej.Jedzenie pyszne,nie drogie,obsługa miła ,nie długi czas oczekiwania na realizację zamówienia.Podanie danie wyglądało apetycznie i smacznie.Smakowało wyśmienicie.
Wnętrze solarium wyglądało bardo schludnie. Ściany były bardzo ciekawie ozdobione i pomalowane w przyjemnych jasnych kolorach. Pani która zajmowała się obsługą niestety nie sprawiała już tak dobrego wrażenia jak wnętrze lokalu.Jakby od niechcenia przyjęła ode mnie pieniądze za wykupione minuty i tonem niezbyt przyjaznym prowadziła ze mną rozmowę na temat mojego wybory łóżka. Zachowywała się tak, jakbym sprawił jej przykrość odwiedzając solarium tym samym zmuszając ją do wysiłku. Poza obsługą tej wyjątkowo niemiłej pani cały pobyt w solarium był bardzo udany. łóżka były bardzo wygodne, lampy były naprawdę mocne a całe wnętrze było zaprojektowane z myślą o jak największej wygodzie odwiedzających ją gości.Szkoda tylko, że dobre wrażenie z pobytu zaciera niedbała i niemiła obsługa pracownika.
W kolejce stało sporo osób ale mimo to każda z kasjerek obsługujących gości bardzo szybko realizowała każde zamówienie czym skracała gościom czas oczekiwania. Moje zamówienie zostało zrealizowane w błyskawicznym tempie, a kasjerka była bardzo uprzejma. do zamówienia otrzymałem odpowiednią ilość serwetek a danie było cieple i smaczne. W restauracji panował idealny porządek.
Treść obserwacji usunięta na podstawie art. 14 ustawy z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz. U. z 2002 r., Nr 144, poz. 1204 ze zm.).
Posiadam kartę kredytową w banku ING, celem sprawdzenia dostępnych na niej środków zadzwoniłam na numer infolinii podany na karcie. Po chwili usłyszałam komunikat o możliwości połączenia się z różnymi działami w zależności od sprawy którą chcę załatwić. Wybrałam odpowiedni numer w celu uzyskania informacji. Następnie usłyszałam komunikat o tym, iż w trosce o bezpieczeństwo rozmowy są nagrywane. Po wysłuchaniu komunikatu, w kilka sekund później zgłosiła się konsultantka witając mnie miłym głosem. Zapytałam o to jakie mam dostępne środki na owej karcie, zostałam poproszona o podanie numeru karty i chwilę cierpliwości. Po chwili, pani zapytała mnie o mój pesel oraz o miejsce zamieszkania, na końcu o to jaki mam przyznany limit na karcie. Po odpowiedzeniu na wszystkie trzy pytania otrzymałam informację o dostępnych środkach. Na koniec pani zapytała czy może jeszcze w czymś pomóc, na moją odmowna odpowiedź, podziękowała i pożegnała mnie mile.
Zbliżała się północ, gdy wraz z koleżanka wpadłyśmy na pomysł, aby odwiedzić McDonalda by zjeść lody. Zajechałyśmy pod restauracje jednak okazało się, że było chwilę po północy i wejście do lokalu było już zamknięte. W związku z tym postanowiłyśmy skorzystać z możliwości złożenia zamówienia przez McDrive'a, który jeszcze był otwarty. Podjechałyśmy więc do okienka przy którym zawsze składa się zamówienie jednak było już nieczynne, składanie zamówień odbywało się przy okienku przy którym standardowo zawsze płaciłam. W związku z tym iż nie było możliwości wejścia do środka zrezygnowałyśmy z chęci zakupienia lodów. Zamówiłyśmy więc dwie duże porcje frytek, cappuccino, cheeseburgera oraz tortillę. Przed nami stał jeden samochód, oczekiwanie na zamówienie trwało około 3 minut. Następnie podjechałyśmy do okienka po odbiór jedzenia. Obsługująca pani wymieniła zamówione przez nas produkty, zapytała czy zamówienie się zgadza, podała cenę do zapłaty, podając kawę zapytała jaką ilość cukru sobie życzę. Reszta zamówienia była szczelnie zapakowana w firmową torebkę. Na koniec wizyty, pani z uśmiechem na twarzy życzyła nam udanego wieczoru.
Wyprawa do Poezji nie była naszą pierwszą (gościliśmy tam kilkakrotnie) i mając w pamięci fenomenalne papardelle z kaczką w sosie rozmarynowym (32 PLN) zjedzone tam w październiku, zamówiliśmy je ponownie. Zwykle bierzemy różne dania, by móc skubnąć małe co nieco z talerza partnera, ale te październikowe wspomnienia... Poszliśmy do restauracji we trójkę - my "zabrnęliśmy" w kaczkę, a nasz przyjaciel posłuchał kelnera i wziął, polecane przez niego, ravioli szafranowe z wołowiną.
Oczywiście, jak to w Poezji na stół wjechały "czasoumilacze" - trzy rodzaje pieczywa, oliwa i ocet balsamiczny, w ilościach wystarczających dla trojga zgłodniałych klientów.
Zamówiliśmy herbatę (dwa imbryki duży i mały 11 i 7 PLN), a ponieważ kelner zapowiadał Ronnefeldt, przeżyliśmy pierwsze rozczarowanie, bo była ona tylko w dużym imbryku.
Nasze papardelle przyniosło kolejne. Makaron był posklejany w sporej wielkości grudy, a kaczka smakowała, jak wyjęta z rosołu. Mięso nie miało ani smaku, ani zapachu i jeśli nie zrobiono na nim zupy, to na pewno kilkanaście razy odgrzewano na parze. Kolega nie narzekał na swoje ravioli, ale także obyło się bez zachwytów. Espresso (7 PLN) poprawne, ale już nie tak esencjonalne, jak dawniej. Niestety zrezygnowano z serwowania gorącej czekolady, która była jedną z najlepszych w Warszawie.
Kiedy wszedłem do środka zostałem przyjaźnie przywitany przez recepcjonistę, który odebrał ode mnie kurtkę i poinformował że przy zakupie biletu dostanę jednego z ich drinków całkowicie za darmo. Po podejściu do kasy zostałem bardzo życzliwie i szybko obsłużony przez barmankę. Bardzo miło wspominam pobyt w tym lokalu.
Po wejściu do sekretariatu spotkałem się z bardzo miłą obsługą pani, która w bardzo profesjonalny sposób pomogła wybrać mi odpowiedni kierunek. Była bardzo miła i z dużym zaangażowaniem zabrała się za wypełnienie wszystkich formalności. Zaproponowała mi spłatę czesnych w ratach co było dla mnie bardzo korzystne. Ponadto poinformowała mnie o wszystkich plusach przystąpienia do tej szkoły. Było widać że jest dokładnie i starannie przygotowana do swojej pracy.Oby więcej takich pracowników, w teo typu placówkach.
Ubezpieczyciel zadzwonił do mnie i od razu zaczął przedstawiać mi swoją ofertę ubezpieczeń, nie zainteresowało go zbytnio moje zdanie na ten temat i moje potrzeby na ubezpieczenia. Agent wykazał się mała elokwencją a przy tym ukazał się jako niebywały amator. Szybko podziękowałem mu za rozumowe i się rozłączyłem.
Wybrałam się do sklepu w celu obejrzenia ekspresów do kawy. Po obejrzeniu ekspozycji zwróciłam się do Pani układającej towar na dziale z prośbą o podanie ceny ekspresu, którym byłam zainteresowana (nie było cenówki). Pani podeszła, obejrzała ekspres, a następnie powiedziała, że krótko tu pracuje i musi pójść po pomoc. Poszłam za nią do innej ekspedientki, która z nami podeszła do ekspresu, sprawdziły razem jego numer seryjny, a następnie już ta druga pani podeszła do komputera i wyszukała cenę. Podała mi ją i powiedziała, że nowa dostawa towaru będzie za 10 dni. Podziękowałam paniom, a one mi. Generalnie uzyskałam wiadomość, którą chciałam, tak więc oceniam obsługę pozytywnie.
Po wejściu do sklepu nie spotkałem się z żadnym zainteresowaniem ze strony pracowników. Dopiero gdy przez kilka minut trzymałem w ręku bluzkę, którą byłem zainteresowany, podeszła jedna z pracownic i pomogła mi w doborze właściwego rozmiaru. Przy kasie pracownik zdawał się być zamyślony jakby nie zbyt zwracając uwagę na moją obecność rozmawiał cały czas ze swoją koleżanką.
Wchodząc do lokalu zauważyłem brak kolejki, więc od razu postanowiłem podejść do kasy gdzie czekały dwie miłe sympatyczne kasjerki.Jedna z nich w życzliwy sposób mnie przywitała i bardzo szybko przystąpiła do realizacji mojego zamówienia.Zamówione prze zemnie kanapki otrzymałem po zaledwie 20 sekundach od momentu. Kanapki były bardzo smaczne i ciepłe, ponadto w lokalu panował całkowity porządek
Zakład w centrum miasta, lecz w bocznej uliczce, skromny, mimo tego miły i przytulny, obsługa bardzo zaangażowana, niemal serdeczna, w pełni jednak profesjonalna. Wobec odhumanizowanych kombajnów usługowych w ścisłym centrum wydaje się oazą, za którą długo się tęskniło. Do tego dochodzi argument najważniejszy: zdecydowanie niższe ceny, od 30 do 60%. Np szkła fotochromowe, antyrefleksowe, zakupiłem za ok. 100 zł, a nie za 220, jak oferowano w "kombajnie". Jestem z nich w pełni zadowolony.
1. Stolik z rezerwacją czekał na Gości.
2. Wystrój wnętrza adekwatny do pory roku, nastrojowy, delikatna muzyka sączyła się z głośników.
3. Obowiązkowa szatnia z bardzo miłym pracownikiem.
4. Podczas zamawiania - miłe interakcje z Kelnerem - ten ostatni wyczerpująco odpowiadał na wszystkie pytania i wątpliwości.
5.Zamawiane potrawy podane na czas.
6.W zakąsce Przyjaciółki - śliwki z boczkiem i sałatą - znajdowała się mała gąsienica...
7. Na te obiekcje, Kelner bardzo przepraszał i wyjaśnił, iż jest to kwestia praktykantów, którzy niedokładnie umyli sałatę...
8.Pozostałe posiłki były znakomite.
9.Podczas finalizacji - rachunku - nie pozostawiliśmy napiwku z uwagi na gąsienicę.
10. Gdy już zbieraliśmy się do szatni po okrycia, Kelner, który wziął spodeczek z zapłaconym rachunkiem, podszedł do nas i zapytał dość natarczywie "Czy nie są Państwo zadowoleni z usługi...?"
11. Każde z nas zrozumiało tą aluzję jako odniesienie do braku pozostawienia napiwku.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.