Ze względu na to, iż posiadam kilka rachunków w tym banku od 6 lat postanowiłem napisać o pozytywnych jak i negatywnych odczuciach na temat instytucji jaką jest mBank.
Zaczną od razu od bardzo dobrej organizacji struktury banku. Odpowiada mi możliwość załatwienia każdego problemu i sprawy bez wychodzenia z domu poprzez kontakt telefoniczny. Nigdy nie zostałem również wprowadzony w błąd przez konsultantów na infolinii, którzy cechowali się dużą sumiennością oraz wiedzą na temat produktów swojego jak i innych banków.
Przejrzystość systemu transakcyjnego banku sprawia, iż wykonywanie operacji bankowych (przelewów) jest dziecinnie prosta a zarazem bardzo dobrze zabezpieczona poprzez hasła sms'owe bądź listę haseł jednorazowych.
Jedynym małym minusem jest fakt zamawiania karty kredytowej - dokładnie czas oczekiwania na nią. Nie jestem przekonany czy zbyt długi okres oczekiwania to na pewno wina banku czy firmy kurierskiej, więc pominę ten fakt.
Otwarcie nowego rachunku trwa kilka minut bez wychodzenia z domu. W każdej również chwili można robić przelewy poprzez Infolinię jeśli nie ma się dostępu do internetu, a przelew taki nie może czekać.
Bank ma bardzo bogatą ofertę, a najważniejsze jest to, że prowadzenia rachunków jest całkowicie bezpłatne, co pozwala sporo zaoszczędzić porównując bank z innymi. W jednej chwili można wykonać przelew z rachunku ROR na oszczędnościowy lub odwrotnie. Przelewy do osób w tym samym banku rozliczane są w czasie rzeczywistym co oznacza, że przelewając pieniądze osobie, która również ma konto w banku, pieniądze otrzymuje od razu z chwilą wykonania przelewu.
Jeśli ktoś lubi wygodę oraz nie chce płacić bankom za prowadzenie rachunków, polecam szczerze mbank.
Zamawiałem na DRIVE napoje i dwie bułki. Mówiłem do mikrofonu - nowiutkiego sprzętu, jaki został niedawno zainstalowany. Pani mówiła, że mnie nie słyszy, mam mówić głośno. Postanowiłem nic nie mówić tylko podjechać to okienka, gdzie wcześniej kiedyś składało się zamówienie. Nowy sprzęt i już nie działa... Poza tym czysto, szybko schludnie. Polecam
Przed wyjściema na zakupy postanowiliśmy szynko "coś" przekąsić - zamówiliśmy do domu jedzenie. Najlepsza pizzeria w mieście - Peperoni. Zazwyczaj zamawiamy stamtąd jedzienie raz na dwa tygodnie. Tzw. PIEROGI - CALZONE poz. 16. Problem z tym, ze w zależności jaki PIZZERMAN je przygotowuje to mają róźne wielkości. Naprawdę jedzienie jest pyszne, lecz dlaczego mam płacić za dużą porcję, a dostaje małą? Jedząc na miejscu w PIZZERNI wszystko jest ok - tym bardziej, że personel nas rozpoznaje jako stałych klientów.
Zapisując się do programu PAYBACK postanowiłem również uczynić to w ORANGE. Zalogowałem się na strone do mojego profilu, gdzie odnalazłem zakładkę. Jest tam informacja, że gdy założyłem kartę już w innej sieci to wystarczy podać nr tej karty po zalogowaniu. Zalogowałem się i nic - nie mogę znaleźć miejsca, gdzie mam odać nr ww. karty. Postanowiłem zadzwonić na infolinię. Tzw. konsultantka poinformowała mnie, że w tej promocji mogą uczestniczyć tylko klienci indywidualni, a nie z kontem biznesowym. Zapytałem więc, dlaczego mam w zakładce na moim profilu taką opcję. W odpowiedzi usłyszałem, zebym najpierw poczyta sobie regulamin - odpowiedź bardzo nieuprzejma, arogancka, bezczelna.
Wraz ze przyjściem do GUP na samym początku czekają na nas nie miłe sytuacje. Mimo, że Urząd jest czynny od 8 do 14 to koło godziny 9 nie ma już po co przychodzić (jeśli chodzi o rejestrację), mnóstwo ludzi i brak możliwości rezerwacji terminu przez telefon lub internet. Trzeba czekać. Przydałyby się "numerki zgłoszeniowe", gdyż jak się już postoi w jednej kolejce to następnie trzeba iść do innego pokoju i znów stać, gdyż robi się bałagan i każdy chce być pierwszy. W pierwszym pokoju do rejestracji dostaje się kartę, która trzeba wypełnić, jak się pomyli i chce na nowo pisać to trzeba jeszcze raz stać w kolejce (kiedyś te karty były ogólno dostępne i nie trzeba było po nie stać w kolejce).
Trochę inaczej wygląda to jak się dostanie wezwanie do odebrania oferty. Są "numerki" jest dużo stanowisk (koło 30), także szybkość obsługi tu jest na plus, ale za to jakość to już gorzej. Większość Pań jest niemiła i traktuje każdego jak jakąś najgorszą osobę na świecie. Pani coś tam wydrukuje, trzyma przy sobie także nie wiadomo co to jest, mruczy pod nosem gdzie mamy iść, kiedy się zgłosić itp., a jak się coś chcemy spytać to odpowiada podniesionym głosem, "no przecież tu Panu napisałam to sobie Pan poczyta!" Petentów traktują jakby mieli wszystko wiedzieć i z góry zakładają, że są nieudacznikami.
Ogólny wygląd lokalu nie jest zły, jest typowy dla urzędów, brak w nim nowoczesności. Nie zauważyłem także żadnej platformy dla ludzi na wózku inwalidzkim (do urzędu trzeba wyjść po schodach).
Po wejściu do sklepu zauważyłem bardzo dużo klientów, a przy kasach znajdowała się spora kolejna (w kilku miejscach w sklepie). Gdy znalazłem odzież z którą udałem się do przymierzalni, zastałem bardzo duży nieporządek. Nieporządek nie wynikał z nadmiaru klientów, lecz z niedbałości pracowników. Na podłodze fruwały tzw. "koty" - mnóstwo kurzu. Jednak produkt (spodnie), które przymierzałem okazały się dobre, co w durzej mierze poprawiło mi humor. Udałem się do kasy, gdzie było najwięcej ludzi. Pracownik (Paweł) bardzo szynko i sprawienie obsługiwał klientów, co naprawdę czynił bardzo dokładnie. Gdyby nie kurz w przymierzalni byłoby naprawdę idealnie. Polecam H&M w Galaxy.
Bardzo często strasznie duże kolejki, 3 kasy a jedna otwarta. Pracownicy obsługują klientów powoli (ale tego się nie czepiam). Kiedy kupuje się jakieś pieczywo, poza standardowym chlebem, to kasjerzy mają karteczki z kodem kreskowym i z tych swoich karteczek wczytują kod, z tym że jak np. są dwie kasy otwarte to plik z tymi karteczkami jest jeden i kasjerzy muszą co chwile podawać sobie ten plik, przez co wydłuża się czas kupowania.
Po za tym to towaru jest dużo i jest przejrzyście poukładany, na bieżąco dokładany i go nie brakuje. Różnorodność wyboru towarów też jest spora.
Na całokształt i negatywną ocenę składa się niestety brak organizacji obsługi klientów.
Market Billa mieści się w małym centrum handlowym. Do sklepu wchodzi się z głównego holu, przez bramki umieszczone na przeciwko stoiska warzywniczego. Na samym początku, moją uwagę przykuły brudne koszyki dla klientów oraz poplamiona podłoga, przy samym wejściu.
Przy stoisku warzywniczym obserwuję pracownicę( w wieku ok. 45 lat, włosy ciemne, krótkie), wykładającą świeży towar. Nagle podchodzi klientka z pytaniem: "Gdzie leżą pyzy?" Kobieta od razu odrywa się od swoich obowiązków i udziela szczegółowo informacji, po czym powraca z powrotem do pracy.
Podchodzę do regału chłodniczego, gdzie chcę zakupić pizze. Patrzę na cenę zamieszczoną przed produktem, a tam niestety widnieje cena na zapiekankę. Rozglądam się wokół i widzę młodego mężczyznę, wykładającego bułki na stoisku piekarniczym. Podchodzę do niego i pytam:"Przepraszam, gdzie znajdę czytnik do cen?". Ten nie spoglądając w ogóle na mnie odpowiada, że na samym końcu, lecz niestety nie sprecyzował dokładniej -na końcu czego??
Dalej podchodzę do stoiska z wędlinami, gdzie zastaję dwie panie sprzedawczynie. Z czego jedna obsługuje, a druga dokrawa brakujący asortyment. Czas oczekiwania, nie dłuższy niż 4 min. Obsługa sprawna, towar zapakowany poprawnie, waga również zgodna. Jedynym mankamentem było to, że sprzedawczyni nie zaproponowała alternatywnego towaru oraz nie potrafiła odpowiedzieć co jest w promocji.
Dział kas- wszystkie kasy były czynne, czas oczekiwania ok. 1min. Kasjerka powitała mnie, sprawnie skasowała moje zakupy, prawidłowo przyjęła i wydała resztę oraz paragon. Minusem było to, że kasjerka ani razu nie użyła zwrotu grzecznościowego, prócz powitania oraz nie czekając aż spakuję swoje zakupy do torby, przystąpiła do kasowania następnego klienta.
Według mnie podejście do pracy niektórych pracowników jest rutynowe i obojętne.
Około godziny 18.00 postanowiłem zrobić zakupy w sklepie EURO RTV AGD. Wchodząc do sklepu, zauważyłem zgromadzenie męskiej części załogi przy jednym z telewizorów (jeden pracownik siedział na pralce, jeden opierał nogę na regale) głośno dyskutując na różne tematy (normalnie poczułem się jak w Pubie z kumplami przy piwie, a nie w sklepie RTV). Nikt z pracowników mnie ani nie powitał, nie mówiąc o zainteresowaniu się moją osobą - żadnem z tych około 5-7 panów nie zwrócił na mnie uwagi.Wiedziałem, że do odebrania miałem sprzęt, który zamówiłem przez internet - udałem się do bezpośrednio do stoiska ratalnego, gdzie powitała mnie Pani Sprzedawca. Poinformowałem Panią, iż zamówiłem towar i chciałbym go odebrać. Pani udała się po towar (przy tym dyskutując z dwoma pracownikami o wieczornych planach i o grafiku z którego była bardzo niezadowolona). Poza tym Pani sprzedawca była w miarę miła, lecz czuć było w głosie tzw. "wyluzowanie". Poinformowałem Panią, iż sprzęt kupuję na raty - interesuje mnie 30 rat - 0%. Rozmowa ze mną polegała również na dyskusji z wcześniej opisaną grupą kolegów z pracy. Pani wyliczyła mi ratę, z którą nie zgadzałem się, ponieważ 0% - rozumiem zero dodatkowych kosztów. Pani powiedziała z niezadowoleniem, że przecież doliczyła jeszcze tzw. "obowiązkowe ubezpieczenie", które oczywiście nie jest obowiązkowe - wiem z doświadczenia, ponieważ kupowałem już przez ten system dwukrotnie w tym sklepie i przez ten sam bank. Po moim niezadowoleniu i prośbie o usunięciu dodatkowego ubezpieczenia - Pani Sprzedawca bardzo opryskliwie i nagannie przewracała oczami informując mnie, że mam sobie poczekać 15 minut - cytuje "Proszę pamiętać, iż na 99% bank odrzuci pana, bo zawsze tak jest (zero argumentów - zero korzyści). Po 15 minutach Pani Sprzedawca poinformowała mnie o pozytywnym rozpatrzeniu decyzji banku o moim zakupie - Wskazała mi dokumentacje do podpisu po czym skasowała za transport - zgodnie z umową - nie mądrzyła się i nie dyskutowała więcej na żaden temat. Po uiszczeniu zaplaty udałem się do wyjścia, gdzie oczywiście wcześniej wspomniane męskie towarzystwo dalej głośno dyskutowało tym razem słyszałem temat "Super Laski z Dyskoteki". Podsumowując - w sklepie znajdowała się tylko i wyłącznie moja skromna osoba przez okres okolo 20 minut. Pracownicy naprawdę bardzo się nudzą, zwracają uwagi na klientów. Z zewnątrz sklep wyglądał jak zamknięty - kraty w drzwiach, witryny sklepowe bardzo okrjone reklamami.
Polecam, jeśli ktoś lubi być traktowany jak intruz w lokalu. Zdarzyło mi się kiedyś usiąść w Pinokiu z przyjaciółką w celu zjedzenia obiadu. Weszłyśmy i usiadłyśmy przy stoliku, z nadzieją, że ktoś zaraz przyniesie nam Menu. Panie kelnerki kursowały obok nas wielokrotnie, jednak żadna się nami nie zainteresowała. Po 15 minutach zaczepiłyśmy jedną z nich, była jednak wyraźnie niezadowolona, że ktoś przerwał jej kolejny bezsensowny kurs wzdłuż lokalu. Po kilku minutach przyniosła nam to Menu i - dosłownie - rzuciła, z odległości jednego metra, menu na nasz stolik mówiąc "proszę", dokładnie tak, jak Pani w barze mlecznym w kultowym filmie "Miś" :)
Zjadłyśmy obiad, bo byłyśmy głodne. Jednak niesmak po tej sytuacji pozostał, już nigdy tego miejsca nie odwiedziłyśmy.
Mająca na uwadze planowane wcześniej zakupy udałem się do sklepu Kwadrat w Białymstoku. W tym sklepie nie robiłem zakupów już dawno więc z ciekawością do niego zaszedłem. W sklepie można powiedzieć, że był duży ruch. Ale wiadomo, że sobota. Produkty, które planowałem zakupić znalazłem bez żadnego problemu. Były tak rozmieszczone, że chyba każdy klient znajdzie szybko poszukiwany asortyment. Podobnie szybko było przy kasie. Obsługa kas wita każdego klienta z uśmiechem na twarzy a nie tak jak w innych marketach wita ale można mieć odczucie, że z musu. Przed zeskanowaniem pierwszego produkty każdy klient jest pytany, czy posiada kartę stałego klienta. Cała finalizacja płatności przebiegła dość sprawnie. Na pożegnanie kasjerka żegna klienta i zaprasza ponownie. Sklep nie jest bardo duży typu "Auchan" ale okazało się, że można tam przyjemni zrobić zakupy. Wszędzie jest czysto a produkty są równo ułożone.
Korzystając z okazji że byłam w Centrum Handlowym ,,Złote tarasy” postanowiłam wejść również do perfumerii Sephora
Oprócz tego że chciałam zorientować się co nowego pojawiło się w segmencie zapachów, chciałam także odebrać gratisową próbkę perfum Masaki Matsushima
Podeszłam do pierwszej napotkanej osoby która jak mi się wydawało jest sprzedawcą i zapytam się o w/ w możliwość odbioru próbki na podstawie posiadanego numeru magazynu Gala. Okazało się jednak że Pani nic na ten temat nie wie ponieważ była ona konsultantką zewnętrzną marki Lancome. Rozejrzałam się więc w poszukiwaniu innego pracownika. Zauważam Go przy regale gdzie wyjmuje i układa coś w dolnej szufladzie. Mówi że nic mu na ten temat nie wiadomo ale jeżeli już to mam się dowiedzieć przy kasie.
Tam czekam chwilę w kolejce ponieważ jest tylko jedna Pani na tym stanowisku. Jedna z klientek wypisuje wniosek o kartę stałego klienta(…..)
Po raz koleiny przedstawiam swoją prośbę. Pani po raz pierwszy słyszy o tej akcji, bierze ode mnie gazetę otwartą na konkretnej stronie z reklamą i coś tam czyta. Stwierdza że musi się zapytać kierownika tak więc idziemy do niego bo jest na sali sprzedaży i coś rozkłada na pułkach.
Mówi on żeby współpracownik sprawdził na magazynie i już gdy chce mu dać klucz stwierdza po dodatkowej informacji odnośni daty wydania gazety, że jeszcze tych próbek nie mają(?).Kasjerka wskazuje mi na koniec miejsce gdzie jest wystawiony asortyment marki Masaki Matsushima i mówi że w takiej sytuacji mogę wypróbować zapach na miejscu. Zaprasza mnie również ażebym za kilka dni dowiedziała się ponownie o próbkę ponieważ nie wykluczone że w końcu sklep ją dostanie.
Bardzo uprzejmy i chętny do pomocy sprzedawca, który zrobił wszystko abym wyszła z tego sklepu zadowolona.
Choć co prawda próbki nie otrzymałam, to wiem już jaką nutę zapachową prezentują interesujące mnie perfumy. Nie poczułam się zlekceważona, wręcz przeciwnie – opuszczam sklep w przekonaniu iż warto go odwiedzać ponieważ personel jest miły i życzliwy a dodatkowo aranżacja sklepu sprawia że robiąc tam zakupy mamy zapewniony pełen komfort.
Główna obserwacja miała miejsce 15 października, jednak chciałbym tez wspomnieć o zakupach 12 października. W poniedziałek 12 października kupiłem w tym sklepie między innymi serek na kanapki. Na półce była cena 3.49 zł, w domu zobaczyłem, że na paragonie mam 3.89 zł. W czwartek znów robiłem zakupy w tym sklepie i kupiłem kolejny serek tej samej firmy, tym razem o innym smaku. Jednocześnie uważnie przyjrzałem się cenom tego produktu i wszystkie, niezależnie od smaku miały cenę 3.49 zł. Zaraz po otrzymaniu paragonu sprawdziłem i ponownie kasjerka nabiła 3.89 zł. Gdy powiedziałem, że ceny się różnią, najpierw twierdziła, że popatrzyłem pewnie na inny smak, potem wysłała ochroniarza, żeby sprawdził. Do mnie w tym czasie się nie odezwała spokojnie kasując następną klientkę. Ochroniarz wrócił niosąc w ręku cenę zakupionego serka. Kasjerka najpierw uważnie jej się przyjrzała (dalej pewnie sądząc, że to inny smak), po czym stwierdziła: „Mogę anulować”. Zaskoczyło mnie to. Myślałem, że normalną procedurą w takiej sytuacji jest przyjęcie ceny z półki i zwrot różnicy klientowi oraz zdawkowe przeprosiny. Upewniłem się więc, czy na pewno ta cena na kasie jest właściwa, na co kasjerka, niemal urażona odparła: „Przecież sama tego nie nabijam, tylko komputer”. Na tym skończyła się rozmowa. Zwykłego "przepraszam" też oczywiście nie usłyszałem.
Kolejny raz napotykam w tymże markecie na niepokojące zjawisko : kasjer wczytuje kod paskowy czytnikiem, a nastepnie ( prawdopodobnie wskutek bałaganu w stanach magazynowych ma zerowy zapas danego towaru na kartotece ) ręcznie wybiera ... podobny towar, z reguły o innej cenie ( sprawdziłem - kody, nazwy i ceny z paragonu są inne, niż te z regału oraz inne, niż wyczytane na czytniku kodów ze stanowiska sprawdzania cen ).
W dniu dzisiejszym problem ten dotknął ... wszystkich nabywanych przeze mnie towarów ( dwóch ) : w jednym przypadku cena była niższa ( 3,75 zamiast 4,50 ), w drugim - znacznie zawyżona ( 8 zamiast 5 zł ). Widząc to - zrezygnowałem z reszty zakupów ( te dwa były b.potrzebne ). Kasjerka zapytana o przyczynę różnicyt w cenie w stosunku do ceny na regale ( cen jednoztkowych na opakowaniach towau nie ma, choć powinny być nanoszone ) nie potrafiła odpowiedzieć niczego sensownego. Z pośpiechu - zrezygnowałem z robienia awantury o niespełna 2 zł, choć wypadało by.
Słowem - personel najwyraźniej "wyrównuje" błędne stany magazynowe przygotowując sklep do remanentu - kosztem klientów, dopuszczając się przy okazji jawnego oszustwa, prawdopodobnie przy milczącym przyzwoleniu nadzoru.
Sytuację taką spotykam tam nie po raz pierwszy - w ubiegłym roku problem dotknął mnie przy zakupie piór wycieraczek do samochodu - tyle, ze wówczas ... zapłaciłem mniej, gdyż "na stanie" były tytlko pióra tańsze od wybranych przeze mnie.
Słowem - pomimo zmiany właściciela sklepu ( nazwa się nie zmieniła -franszyza ), personel i zwyczaje pozostały te same.
Do salonu skierowałem się z zamiarem zakupienia karty WiFi na USB, przedstawiłem Sprzedawcy w czym tkwi sprawa. Otrzymałem rzetelną i pełną informację zakupiłem oczekiwany produkt wyszedłem bardzo zadowolony z szybkiej i profesjonalnej obsługi.
Pojawiłem się w lokalu około południa kiedy to nie ma zbyt dużego ruchu jak zawsze. Kelnerka była zaabsorbowana rozmową z personelem, zatem czas zuważenia mnie i obsługi nieco się wydłużył. Jako częsty gość Grycana zaraz przy realizacji zamówienia poprosiłem o rachunek, (z doświadczenia wiem że później długo się czeka)niestety Pani nie zapytała mnie czy będę płacił gotówką czy kartą, gdybym sam nie zwrócił na to uwagi czekał bym kolejne minuty na zakończenie wizyty w lokalu.
szkoda; kradzież telefonu komórkowego -polisa; pakiet torebka
sposób realizacji zgłoszonej szkody/infolinia jest jedynym możliwym-szybkim kontaktem/
wiedza
- Warta assistance nie zna drugiego nr infolini poza 0801... do Centrum Alarmowego Warty /drugi to 601.../ gdzie zgłaszałem szkodę -musiałem kupić kartę do budki telefonicznej i do budki składać wyjaśnienia o kradzieży /brak nr stacjonarnego/ - czas rozmowy ok 30min /w tym czekanie na połączenie z konsultantem/
- konsultant w bardzo kulturalny sposób mówi to co widzi na swoim komputerze /w tym konkretnym przypadku, iż likwidator powinien się skontaktować i tak przez kolejne dwa tygodnie/ i grzecznie słucha to co mu się mówi nawet krzyk go nie denerwuje - słucha nie znaczy, że rozumie /dalej nie podał drugiego nr infolini -przypadkiem znalazłem w internecie/
- konsultant nie wiedział ile czasu Warta trzyma nagrania z rozmów na infolini - o nagrywaniu informacja jest przed połączeniem z konsultantem /brak określenia czasu archiwizacji nagrań - podstawa do dalszych roszczeń/
- konsultant nie wie jaki jest tryb odwoławczy od braku roztrzygnięcia na infolini -nie zna nawet właściwego sądu dla roztrzygania sporów/sąd właściwy ze dla siedziby Warty czy sąd właściwy dla poszkodowanego
czas obsługi - bardzo trzeba się postarać by nawiązać kontakt z likwidatorem -dobrze mieć doświadczenie w tej dziedzinie jakimi są ubezpieczenia, zwłaszcza likwidacja szkód lub mieć dobrego prawnika, który nam w tym pomoże
wygląd miejsca oceniam negatywnie bo budka telefoniczna nie jest ani wygodna, ani przytulna a że czasem jest kiepskie połączenie to trzeba bardzo głośno mówić zdarzeniu tak, że wszyscy w okolicy słyszą
Jestem zadowolona z usług tej apteki. Zazwyczaj zamawiam leki przez stronę internetową, a potem odbieram je we wskazanej aptece. Mam kartę DOZ (program lojalnościowy) dzięki czemu zbieram punkty i wymieniam je na nagrody. Obsługa jest bardzo miła, zawsze chętna do pomocy. Apteka jest niewielka i czasami (zwykle w weekend) jest dużo klientów i trzeba troszkę postać w kolejce. Polecam.
Chciałam kupić telefon komórkowy dla mojej mamy. Na początku jakiś miły chłopak podszedł i zapytał czy w czymś może pomóc, ale jak podziękowałam, bo przyszłam tylko zobaczyć mniej więcej jakie są ceny. Po dłuższej chwili podeszła do mnie dziewczyna i zapytała podobnie jak poprzednik. Podziękowałam ponownie za pomoc. Tak więc obsługa interesuje się klientami i jest chętna do pomocy na stoisku z telefonami komórkowymi. Sklep ma spory asortyment telefonów komórkowych i każdy wybierze coś dla siebie. Polecam.
Jestem zadowolona z zakupów w tej drogerii. Produkty są zróżnicowane dzięki czemu każdy znajdzie coś dla siebie. Osobiście bardzo lubię kosmetyki firmy Olay, a w tej drogerii jest ich sporo i zawsze są w okazyjnej cenie. Obsługa drogerii jest uprzejma i zawsze chętna do udzielenia porad. Polecam.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.