Mając konto w tym banku i będąc w pobliżu w związku z planowanym wyjazdem za granicę miałem parę pytań odnośnie pewnych usług banku i postanowiłem wejść i zapytać. Jak to zwykle bywa w tego typu placówkach, kilkanaście stanowisk - zaledwie kilka otwartych. Dlatego też przyszło mi dość troszkę poczekać na swoją kolej. Gdy wreszcie udało dostać mi się do biurka, zadałem nurtujące mnie pytania. Pierwsze dotyczyło zmiany rodzaju konta na direct i dowiedziałem się, że mogę zrobić to bez opłat w domu przez internet. Następne odnosiło się do kart płatniczych. Zapytałem o prowizję pobierane za transakcje bezgotówkowe poza granicami naszego kraju przy użyciu karty debetowej. Również w tutaj usłyszałem, że jest to całkowicie pozbawione opłat. Trzecie i ostatnie pytanie związane było z założeniem karty wirtualnej. Pani wytłumaczyła, że jest to karta nie posiadająca swojego fizycznego odpowiednika, widnieje na naszym koncie internetowym oraz można nią płacić za transakcje internetowe. Założenie takiej karty podobno również 0 zł. Podziękowałem za udzielone mi informacje i wyszedłem. Tuż po powrocie zabrałem się za zakładanie karty wirtualnej. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że założenie owej karty to prowizja 20 zł, a niestety przypadkowo złożyłem dwa takie wnioski. Następnie gdy sprawdziłem w internecie i ponownie w innej placówce owego banku jak się ma sprawa z prowizją pobieraną za granicą od transakcji bezgotówkowych kartą debetową to okazało się i w tym przypadku, że nie ma nic za darmo. Niestety gdy dzwoniłem w tej sprawie do biura obsługi kart, nic się nie dało zmienić, a nazwiska pracownicy banku, która na trzy udzielone informacje, dwie podała zupełnie błędne.
Do klubu Winiary należę już od kilku lat i niestety stwierdzam że zamiast rozwoju tego programu, następuje z roku na rok spadek jego atrakcyjności.
Mniej więcej raz na kwartał klubowicze otrzymują listownie magazyn Kuchnia od Kuchni w którym są zamieszczane przepisy kulinarne, informacje o nowościach oraz wywiady. Każdy numer swoją tematyką nawiązuje do danej pory roku. I tak ostatni który niedawno otrzymałam jest utrzymany w klimacie jesiennym. Treść jest bardzo skromna, przepisy oklepane. Dużo zdjęć i wysokiej jakości papier.
Do magazynu dołączony był list oraz torebka zupy ,,Bukiet Warzyw,, o smaku cukinii.
Klubowicze przez cały rok mogą zbierać kody z opakowań produktów tej marki, którym przypisana jest wartość 2 lub 5 punktów. Wartość kodu możemy sprawdzić na stronie internetowej www.winiary.pl po zalogowaniu się w serwisie(zakładka Klub Winiary). Po uzbieraniu określonej liczby punktów możemy zamówić wybraną nagrodę w ,,Sklepiku radosnych zakupów,,.
W katalogu 2009 zdecydowanie mniejsza oferta. Dodatkowo pojawiła się informacja o ilości ograniczonej prezentowanych nagród. Niestety zapomniano podać ilości sztuk w jakiej dana nagroda jest przewidziana. Ograniczono się do stwierdzenia że nagrody są dostępne do wyczerpania zapasów magazynowych.
Plus za to że na stronie internetowej jest informacja o tym które nagrody jeszcze są. Bardziej atrakcyjne produkty zniknęły już na początku roku. Na chwilę obecną mamy do wyboru parasol dla dzieci, drewnianą deskę do krojenia , metalowe puszki, łyżki akcesoria do jajek, składaną miskę oraz malutką patelenkę na jajko sadzone.
Tak jak na wstępie napisałam moja satysfakcja z premiowania stałych, wieloletnich klientów jest niezadowalająca. Mało nagród, żadnych bonusów za staż.
Jako taki poziom utrzymuje kwartalnik przynajmniej pod względem wizualnym. Ciekawy wywiad z Piotrem Adamczykiem w kierunku kulinarnym. Takich wywiadów powinno być więcej. Oczekiwała bym dodania kilku stron do magazynu na których znalazły by miejsce wywiady, porady i więcej przepisów. Można by też pomyśleć o rubryce przedstawiającej klubowiczów i relacji z tego co dzieje się na stronie internetowej bo nie każdy przecież musi mieć do niego dostęp i umiejętności korzystania z niego.
Panie obsługują swoich klientów z prawdziwym profesjonalizmem. Naprawdę nie przesadzam.Wystarczy że spojrzą na maluszka i wiedzą jaki nosi rozmiar ubranek.(!)Odzież pięknie i równiutko poukładana na półkach.Ekspedientki życzliwe i uśmiechnięte.
Zostałam poinformowana o przecenie skarpetek dla dzieci.Sklep czysty, trochę" za różowy"-jedyny minus to niestety więcej artykułów dla dziewczynek.Miałam problem z wyborem rajstop chłopięcych.Zdecydowałam się na kupno niebieskich w czerwone paski, które średnio mi się podobały.Cena niewygórowana.
W sklepie jak zawsze, w miarę porządek, ale na stoiskach tymczasowych - ustawionych wzdłuż ciągów komunikacyjnych okropny bałagan. W związku z przeceną towarów drobnych takich jak świeczki, papeteria, małe ozdobne dynie, gadżety do rowerów itp. zrobił się tam jeden wielki bałagan. Czasami takie stoiska blokują także swobodny wyjazd wózkiem i trzeba je objeżdżać. Pracownicy nie udzielali informacji o tych towarach przecenionych - kwitowali, że to resztka i nie starali się nawet pomóc coś znaleźć, a wiele rzeczy było po prostu rozpakowanych i pomieszanych. Zniechęcony takim stanem rzeczy zrezygnowałem z zakupów.
Wyjątkowo męcząca wizyta na zakupach. W sklepie sporo poprzestawiano, ale żadnych informacji co gdzie znaleźć nie ma, a spotkanie pracownika praktycznie niemożliwe. Jak by tam nikt nie pracował. 10 minut czekałem przy dziale z farbami, po czym przyszła pani w zastępstwie koleżanki i niewiele umiała pomóc. Przy kasie też tragedia, bo chociaż płatność kartą widnieje na obu kasach, to płacić można tylko w jednej kasie. Na drugie naklejona mała kartka ksero, zarzucona jakąś wystawką starego towaru. Kasjerka obsługuje i kasę i mikrofon. Dokonanie zapłaty wymagało dużo cierpliwości. Ogólnie strasznie.
Towar przejrzyście wyłożony, kategoriami. Zainteresowanie personelu kupującymi oceniam bardzo źle. Brak całkowitego zainteresowania nawet przy przymierzaniu obuwia. Przy kasie brak proponowania produktu uzupełniającego. Pobyt w tym sklepie nie był przyjazny konsumentom.
W tym dniu poszedłem do Agencji PKO, by zapłacić rachunek. Mimo bardzo małych rozmiarów pomieszczenia widać było nowoczesny i elegancki wystrój wnętrza. Podchodząc do okienka usłyszałem "dzień dobry" i miła pani w średnim wieku szybko uporała się z wpłatą. Ubiór kobiety za szybą był elegancki i stosowny do pełnionej funkcji. Mając jakąś wpłatę wybieram właśnie to miejsce, bo wywarło ono na mnie pozytywne wrażenia.
Podsumowując:
- dobrze wyglądający i nowoczesny lokal,
- miła, kompetentna i dobrze radząca sobie z zadaniami obsługa,
- stosownie ubrani pracownicy,
- jedyny minus to małe pomieszczenie
Dziękujemy za zgłoszenie. Z każdej opinii i oceny wyciągniemy wnioski, aby poprawiać jakość obsługi Klientów.
Bardzo lubię robić...
Bardzo lubię robić zakupy w tym sklepie, więc będąc w mieście musiałam tam wstąpić.Pierwsze na co zwróciłam uwagę to wystawa ,gdzie zawsze jest ciekawe zestawienie ubrań.Uczę się dzięki temu jak można modnie się ubrać.Kiedy weszłam do środka miłe wrażenie sprawiła na mnie właścicielka.Była uśmiechnięta, elegancko ubrana od razu służyła swą radą i pomocą.Wnętrze sklepu czyste i przejrzyste a ubrania rozwieszone są kolorystycznie.Tego sklepu nie sposób minąć a jak już się do niego wstąpi grzechem byłoby czegoś nie kupić. Serdecznie polecam.
5 miesięcy temu zakończyła się moja umowa Blueconnect. Zgodnie z umową mam prawo do odblokowania urządzenia. Powiedziano mi, że w ciągu 3 dni otrzymam odpowiedni kod sms-em.
Później wielokrotnie skarżyłem się na bezsensowne przeciąganie sprawy. ostatnio otrzymałem informację, że mam zgłosić się do salonu celem pobrania kodu. Jakkolwiek wydawało mi się to bez sensu wobec pierwszej deklaracji, wszedłem dziś do salonu.
Poza potężnym zdziwieniem i brakiem zrozumienie czego właściwie chcę, nie udało mi się osiągnąć niczego konkretnego. Odszedłem z kwitkiem. takie rzeczy, to tylko w Erze.
Zgodnie z wcześniejszymi krokami o niedociagnięciach poinformuję Urząd Komunikacji Elektronicznej i BSI - firmę certyfikującą ERA w zakresie ISO 9001.
Wybrałem się do NOMI, aby kupić prostownik. Jest tam ogromny wybór asortymentu, dlatego też jakiś czas błądziłem wśród sklepowych regałów, a pracowników chętnych do pomocy niestety nie widziałem. Gdy wreszcie znalazłem ów prostownik okazało się, że nie jest on taki jakiego szukałem, więc postanowiłem zapytać się kogoś czy nie ma innego. Niedługo po tym pojawił się pracownik, wyglądał niezbyt zachęcająco do rozmowy, miał znoszone i wyblakłe ubranie robocze. Nie miałem wyboru i zapytałem się czy nie ma innych modeli prostowników, niestety negatywnie mnie zaskoczył, nie wiedział gdzie dokładnie znajdują się prostowniki (musiałem go zaprowadzić) oraz gdy zapytałem o inny model bezradnie się rozglądał po pułkach, aż w końcu stwierdził, że nie ma. Wziąłem ten co był. A tu znów nie miłe zaskoczenie, nie ma ceny. Musiałem sam znaleźć czytnik kodów kreskowych by sprawdzić cenę. Idąc już do kasy zatrzymałem się przy stoisku z akcesoriami do samochodu, ku mojemu zaskoczeniu, na samym dole półki, schowane za jakimś namiotem (stoisko Bosch) tkwiły prostowniki, których szukałem. Zamieniłem produkty i zmierzałem nadal do kasy. Przede mną była jedna osoba, lecz czekałem tak długo jakby było przede mną 10 osób. Pani kasjerka nie mogąc rozmienić 100 zł biegała od kasy do kasy, szukając drobnych. Po jakimś czasie przyszła kierowniczka, zrobiła co trzeba i w końcu przyszła moja kolej. Pani obsługująca kasę także nie była zbyt miła. Nie odpowiedziała "dobry wieczór", mówiąc kwotę do zapłaty powiedziała to w tak nie wyraźny sposób, że musiałem sam spojrzeć na kasę, aby wiedzieć ile mam zapłacić.
Podsumowując:
- nie kompetentna obsługa,
- osoby pracujące nie są miłe dla klientów,
- brak jest kogokolwiek do pomocy przy wyborze artykułu jak tylko zbliżają się godziny zamknięcia sklepu,
- mylące rozmieszczenie towaru,
- brak dbałości o informacje o produkcie,
- niechlujnie ubrany personel, który ma za zadanie pomóc klientowi
W lipcu postanowiłam przenieść telefon z TP SA do Netii, jednocześnie przenosząc go z jednego mieszkania do drugiego. Umowa z TPsą była na czas nieokreślony. Netia ją wypowiedziała w moim imieniu. Zdecydowałam się na tę zmianę ze względu na niższe rachunki oraz dzięki słowom miłego pana z infolinii Netii, który zapewniał, że będzie to trwało jedynie dwa tygodnie, a nawet krócej. Zależało mi na czasie, a TP SA oferowała usługę przeniesienia na inny adres w ciągu trzech tygodni i to za opłatą 60 zł.Po dwóch tygodniach telefon nie był przeniesiony. Dzwoniąc na żałosną infolinię okazało się, że jeszcze cały sierpień i wrzesień numer z TPSA będzie dostępny na starym adresie (gdzie już nie mieszkałam i nie miałam możliwości korzystania z niego!!). Oczywiście przyszły faktury z TPSA. W końcu 01.10 otrzymałam następującego smsa od Netii: "Uprzejmie informujemy, że usługa telefoniczna w Netii jest już aktywna. Oplata abonamentowa jest już naliczana. Życzymy miłego korzystania z usługi". Tylko, że ja nie mogę korzystać z tej usługi, ponieważ w obecnym mieszkaniu zlikwidowano telefon stacjonarny i nie wiem, gdzie go podłączyć. Zgłosiłam to na infolinii tego samego dnia. Miał się ktoś pojawić, wpisali zlecenie do komputera.Ii owszem, przyszli technicy, ale z TPSA i to na stary adres.
Od tej pory dzwonię codziennie na infolinię Netii i oni ciągle wpisują zlecenie i nic z tego nie wynika. Podobno to TPSa tak przetrzymuje i to ich pracownicy powinni przyjść zamontować telefon Netii. Tylko, że Netia nie ma jakoś wpływu na zamontowanie swojego telefonu.
Niedawno odkryłem tę restaurację o tureckim charakterze (choć nazwie raczej kojarzącej się z włoskimi klimatami). Dała mi wiele satysfakcji dobrym jedzeniem w tureckim stylu, miłym nowoczesnym wystrojem. Sposób podania kebaba bardzo estetyczny, jedzenie ciepłe, świeże i smacznie doprawione. Do tego ciekawe dodatki w postaci placuszków w bliskowschodnim stylu.
Jednym z najjaśniejszych elementów oferty tego miejsca jest typowy turecki czaj. Smakuje tak, jak w Turcji. Może troszkę słabszy, ale o wiele smaczniejszy niż typowe herbaty Liptona podawane w większości lokali.
Najjaśniejszym jednak elementem jest bardzo miła obsługa. Miła, młoda dziewczyna obsługująca z naturalnym, ciepłym uśmiechem to wspaniały dodatek smakowy do każdej potrawy. Jest szybka, sprawna i dyskretna. Widząc, że klient znajduje zadowolenie w tureckiej herbacie częstuje dodatkową, "promocyjną" porcją. Miło tu zjeść.
Tak, jak już to było w przeszłości, mając chwilę czasu w oczekiwaniu na dzieci, które były na lekcji angielskiego, udałem się na zakupy. Jak już kilka razy to bywało, minąłem niczym nie osłonięte bagietki i bułki, na które można było kichać. Przeszedłem obok produktów spożywczych znajdującycj się w ogólnie dostępnych pojemnikach bez opakowania, ale z łyżką do nabierania, którą przed chwilą może trzymał chory na żółtaczkę. No i w głównej alejce trafiłem na stoisko okazjonalne z przyprawami.
Jakkolwiek z wielką przyjemnością odbieram stoiska z przyprawami na afrykańskich sukach, ale widok pięknych pagórków curry, papryki, pieprzu i innych przypraw w środku nowoczesnej i higienicznej Europy wzbudził moje niezadowolenie. Pomijając to, co na to mógłby powiedzieć Sanepid, nie mam chęci na przyprawy, które zostały okraszone zarazkami z nosów podziębionych klientów przechodzących obok stoiska.
Sprzedaż luzem bez zabezpieczeń higienicznych jest dobra, ale tylko jako folklor, a nie normalne, codzienne handlowanie.
O podanej porze w sklepie było niewielu klientów i trzech sprzedawców. Dwoje z nich zajmowało się jedną rodziną, trzecia pani układała towar na półkach. Zapytała, czy mi w czymś pomoc po krótkiej chwili. Szybko otrzymałam produkty, o które prosiłam. Musiałam poczekać dłuższą chwilę przy kasie. Pozostali klienci za zakupy na bardzo dużą kwotę dostali niewielki upominek dla dziecka. Sklep był czysty, towar ładnie poukładany. Obsługa miła, choć trochę "sztywna".
Moja wizyta w restauracji trwała około godziny. Odwiedziłem ją w godzinach szczytu i już na samy początku byłem mile zaskoczony brakiem kolejek przy kasach. Wszystko dzięki sprawnej obsłudze. Panie pracujące przy kasach były bardzo miłe i potrafiły doradzić przy zamówieniu. Oprócz tego zwracały uwagę klientów na aktualne oferty promocyjne. Po złożeniu zamówienia, zająłem miejsce przy stoliku. Po kilku minutach (bardzo szybko) Pani Kelnerka z uśmiechem na twarzy podała zamówione danie i życzyła wszystkim smacznego.
Po jakimś czasie, do lokalu wszedł pewien obskurnie wyglądający mężczyzna, który podchodził do wszystkich klientów i prosił ich o pieniądze. Nie minęły dwie minuty od wejścia tego "nieproszonego klienta", a zajął się nim pracownik restauracji (prawdopodobnie menedżer), który dyskretnie i bardzo kulturalnie wyprosił go z restauracji. Sposób interwencji menadżera i jej sprawne przeprowadzenie bardzo miło mnie zaskoczyło.
Gros, supermarket na Ursynowie oferuje szeroką gamę produktów spożywczych i artykułów chemicznych. Są to produkty najwyższej jakości: artykuły spożywcze najlepszych, bardzo znanych ze swojej jakości marek, mięso, wędliny są świeże; codziennie rano jest dostawa pieczywa. To wszystko usprawiedliwia wysokie ceny. Jedyną wadą jaką zauważyłam jest niekompetencja personelu w dziale mięsnym. Pracownicy często lekceważą klientów, nie są skupieni na swojej pracy, popełniają błędy przy podawaniu produktów. Podejrzewam, że pracownicy pracowali ze sobą przez wiele lat - zauważalna jest przyjazna atmosfera między nimi.
Po sklepie chodzą ochroniarze, którzy patrzą się klientom na ręce, co jest bardzo irytujące i niekomfortowe.
Zakupy w Grosie robią ludzie mieszkający w okolicy. Spotkałam się również z aprobatą klientów, chwalą wysoką jakość i dostępność produktów. Sklep jest spory (ok 50m2), ale produkty są tematycznie poukładane, w związku z czym nie ma problemu, aby znaleźć to, czego szukamy.
Udałem się do apteki wykupić receptę. Apteka znajduje tuz przy ulicy, wiec jest dobrze widoczna. Po wejściu widzimy duże wszechstronne pomieszczenie. Wnętrze , mam na myśli kolory ścian , mebli sklepowych są pastelowe , co w moim odczuciu dobrze wpływa na przyjazny odbiór otoczenie przez klientów. W aptece zauważyłem stanowisko z urządzeniem elektronicznym do mierzenia ciśnienia. Stanowisk kasowych jest kilka. Gdy jest więcej osób i tworzy się kolejka są uruchamiane dodatkowe kasy. Pań obsługujących widziałem trzy. Na regałach na całej długości kas są koszyczki z produktami ,które maja obniżona cenę. Koszyczki są wiklinowe , bardzo ładnie się prezentują. Pani która mnie obsługiwała była bardzo uprzejma, przywitała się z uśmiechem , dodatkowo powiedziała mi żebym nie brał pewnego leku na noc , bo bym się mógł udusić. Bardzo była to cenna uwaga , której lekarz mi nie powiedział. Jeżeli chodzi o asortyment apteki jest on pokaźny, wszelkie produkty maja swoje określone miejsca , są poukładane i posegregowane według swojej specyfikacji. Zostałem sprawnie obsłużony , profesjonalnie, także jestem zadowolony i polecam te aptekę.
Moja wizyta w Centrum Handlowym Ster była podyktowana zakupami i chęcią sprawdzenia oferty jednej z sieci komórkowej. Jak się okazało koło 16.00, postanowiłem coś zjeść i napić się kawy. Wybór padł na KFC w którym od dobrych kilku miesięcy nie byłem, a dokładnie od 7.07.09. Postanowiłem sprawdzić jak teraz pracują pracownicy w tej placówce. O tej godzinie w lokalu było naprawdę sporo klientów, koło 30 osób, a w kolejce stało 5 osób. Podszedłem do stanowiska pierwszego z lewej strony, aby złożyć zamówienie (pracował tam Pan Łukasz), tak oto przebiegała rozmowa. „Dzień Dobry” usłyszałem i odpowiedziałem w taki sam sposób, „W czym mogę pomóc?, polecamy dziś ….”, nie trafiło to w moje potrzeby i zapytałem o zestaw z Twisterem. Kiedy pracownik wyjaśnił mi moje wątpliwości poprosiłem jeszcze o kawę, i tu okazało się, że są spore zmiany w ofercie. Ceny kawy zmieniły się i np. za kawę z mlekiem (tu należy zauważyć, że jest to kawa Latte, hm) należy zapłacić 4.99 zł. Wzrost ceny to ok. 1 zł a to oznacza, cena wzrosła ok. 25% (około gdyż nie pamiętam dokładnie ceny kawy białej z przed podwyżki). Zapytałem pracownika, co jest spowodowane zmianą ceny. W odpowiedzi usłyszałem, że firma zmieniała kawę i stąd ta podwyżka. Wziąłem zamówienie i udałem się do stolika. Pozostałe elementy wpływające na ogólne wrażenie były w należytym porządku, tak, jeżeli chodzi o strój pracownika, czystość stołów, podłogi czy czas obsługi. Generalnie ten lokal można polecić, tylko, czym tłumaczyć podwyższenie cen kawy? Spadkiem przychodów?
Po pierwsze zostałam miło zaskoczona nową siedzibą firmy, bardzo elegancko, z klasą, nareszcie zniknęły szyby oddzielające interesanta od Pań obsługujących, bardzo miła atmosfera, Panie bardzo uczynne, pomocne i zawsze starające się znaleść proste rowiązanie, jak widać i pzu boi się konkurencji. Dla mnie super na plus.
Dziś rano postanowiłam zarejestrować się jako osoba poszukująca pracy...super...idę pełna entuzjazmu i wita mnie Pani w recepcji, bardzo miło, tylko część głowy wystaje jej za lady, i nie wiem czy przerwać jej konwersacje z koleżanką??? Przerwałam....to był mój błąd....Poinformowałam ją, iż chce się zarejestrować, otrzymałam druk, i informację że mam go wypełnić, i tyle, żadnej pomocy. Po wypełnieniu skierowała mnie do odpowiedniego pokoju.
Znowu mówię o chęci szukania pracy....A Pani, Cytuje " Pani myśli, że Pani urząd prace znajdzie, lepiej szukać na własną rękę (myśle sobie to po co Ty tam siedzisz Kobito), zwolnią Panią to przyjdzie się Pani zarejestrować jako bezrobotna, po co dwa razy tą samą robotę robić. Jednak byłam nieugięta, po paru telefonach czy na pewno mogę się zarejestrować ponieważ mam pracę, udało się. ZOSTAŁAM ZAREJESTROWANA.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.