Wybrałam się do księgarni w celu kupna książek do angielskiego 'Fun English'. Ze względu na nieprecyzyjne rozłożenie towaru nie mogła znaleźć pożądanego produktu. Po 5 min poszukiwań podeszłam do ekspedientki przy kasie i poprosiłam o pomoc. 'Czy są w sprzedaży książki 'English Fun' zapytałam. Pani odpowiedziała, że tak. Poprosiła o chwilę, bo musiała znaleźć książkę na zapleczu. Minęło 15 min kiedy ekspedientka przynosi mi książkę. Niestety, nie była to książka 'Fun Eglish' tylko 'English File'. Spędziłam w księgarni 20min tylko dlatego, że przekaz informacji był niezrozumiały. Nie zwróciłam dla pani uwagi tylko grzecznie podziękowałam i wyszłam.
WSTĘP
Sklep dość dobrze mi znany. Ocena -1 z kilku względów.
BADANIE
Badanie przeprowadzono podczas zakupu pieczywa.
OPIS SYTUACJI
Sklep ogólnie sprawia dość dobre wrażenie. Towar jest raczej dobrze wyłożony. Nie ma pustych miejsc i braków na półkach. Cenówek raczej nie brakuje. Jedynie w przypadku pieczywa klient nie wie za ile kupuje - dowiaduje się dopiero w kasie.
Do do obsługi to duże zastrzeżenia.
Panie ekspedientki bardzo rozkojarzone. Prowadzące rozmowy w grupkach w zakamarkach sklepu. Obsługująca mnie Pani podczas obsługi klienta cały czas coś podjada. To jest niesmaczne i denerwujące /najbardziej gdy mówi z pełnymi ustami/. Pozostałe kasy nieczynne. Na jedynym czynnym stoisku oprócz normalnej obsługi klientów odbywa się obsługa totolotka, która w tym czasie była obsługiwana czasem poza kolejnością.
OGÓLNE:
Firmę znam dość długo. Pomieszczenie duże. Podzielone na 3 części:
1. Sala główna gdzie znajduje się bar i kasa;
2. Pomieszczenie dodatkowe (sala) oddzielone od baru korytarzem (bardzo niewygodne rozwiązanie z punktu widzenia klienta pizzerii);
3. Duży kryty taras (ogródek)
BADANIE:
Cel wybrania się w to miejsce to spożycie lunchu.
W danym czasie ruch średni. Po zajęciu wolnego stolika po minucie pojawiła się kelnerka z menu. Kelnerka miła, stosownie, schludnie ubrana. Ogół załogi ubrany raczej jednolicie. Nie uniform, lecz widać, że strój narzucony z góry. W restauracji panował ład i porządek. Stolik dobrze przygotowany. Kelnerka po ok 3 minutach od podania mi menu podeszła przyjąć zamówienie. Ogólne wrażenie o załodze pozytywne.
Obsłużony zostałem grzecznie, przyjaźnie. Podane danie było smaczne. Wielkość porcji również odpowiednia. Po zakończonym posiłku dostarczono mi rachunek i zapytano "czy smakowało" - to zrobiło na mnie dobre wrażenie.
Niestety obserwowałem również jak zostają obsłużeni inni i muszę przyznać, iż byłem rozczarowany. Nie każdy członek załogi zachowuje tak wysoki standard obsługi klienta. Niektórzy klienci długo musieli czekać na obsługę. Jedna z kelnerek była wyraźnie zajęta prywatnymi sprawami a nie klientami. Zauważyłem iż zamówienia dla kolegów i koleżanek załogi realizowane są poza kolejnością, przez co wydłuża się czas oczekiwania na realizację zamówienia.
Wchodząc do lokalu od razu wyczuwa się panujący w nim ciepły klimat. Zaraz po tym, jak z moim partnerem zajęliśmy miejsce przy stoliku, otrzymaliśmy kartę menu i zapytano Nas o wybór napoju. Gdy kelner zobaczył na stole paczkę papierosów przyniósł popielniczkę nawet o to nie pytany. Duży plus za to. Następnie naprawdę miły kelner przyjął nasze zamówienie. Nie potrafiłam się zdecydować na sos,chciałam czegoś oryginalnego do swojej rybki co jednocześnie będzie pasowało do klusek. Kelner z dużym zaangażowaniem opisał mi każdy z sosów w karcie menu a następnie widząc dalsze moje"obawy" co do sosu cytrynowego polecił mix:trochę cytrynowego na rybę a na kluski tradycyjny pieczeniowy.To był strzał w dziesiątkę. Widać,że kelner wie co poleca a nie tylko odbębnia swoja pracę. Oczywiście w czasie czekania na posiłek zostaliśmy uraczeni świeżym chlebkiem ze swojskim smalcem.Potrawy podano naprawdę szybko. Po zjedzeniu poprosiliśmy o rachunek i oczywiście zostawiliśmy duży napiwek:) Teraz wiem,że będę często odwiedzać ten lokal bo jedzenie jest przepyszne a obsługa naprawdę na wysokim poziomie.
Dotąd byłam tam dość częstym gościem, podobał mi się wystrój. W zeszły piątek jednak byłam bardzo niemile rozczarowana. Przy barze nie było zbyt wielu klientów, jednak barmanka przez bardzo długi czas ignorowała mnie. Przy zamówieniu okazało się, iż w klubie nie ma lodu,ani shakera i nie poleca ona zamawiania drinków. Sytuacja moim zdaniem jest absolutnie nieodpuszczalna (zwłaszcza w piątek wieczorem), dlatego też zdecydowałam się opuścić lokal.
Od wejścia do sklepu zostałam po 5 minutach zapytana przez pracownika "W czym mogę pomóc", zostało mi w pełni przedstawione zarówno opis techniczny, jak i możliwości sprzętu AGD.
Zdecydowałem się zamówić pizzę z dostawą do domu. Po dodzwonieniu się do Tele Pizzy, pracownica pizzeri przywitała się oraz się przedstawiła. Jednakże mówiła tak szybko i niewyraźnie, że nie mogłem zrozumieć jakie jest Jej imię. Poprosiłem o pizzę, która nie ma w składzie oliwek a ma bekon. Pracownica odpowiedziała, że jest duży pizz i zaczęła wymieniać nazwy. Nie zadała sobie trudu aby dowiedzieć się czegoś więcej o moich preferencjach. Zamówiłem pizzę oraz dodatek. Po zakończeniu zamawiania pracownica podała kwotę i poinformowała o czasie realizacji - ok 30 min. Po ok 25 minutach pizza została dostarczona. Dostarczył ją mężczyzna. miał na sobie czerwoną firmową bluzę Tele Pizzy, jednakże były widoczne tłuste ślady. Po wydaniu reszty pożegnał się i życzył smacznego.
Po wejściu na halę, można było zauważyć wzmożony ruch pomimo porannych godzin otwarcia. Skierowałem się w stronę stoiska z odkurzaczami w celu nabycia worków do nich. Po drodze zwróciłem uwagę na mijane półki. Asortyment na nich umiejscowiony był estetycznie. Po dotarciu do stoiska miałem problem ze znalezieniem poszukiwanego produktu. Po krótkiej chwili podszedł do mnie pracownik i zaoferował pomoc. po znalezieniu poszukiwanego asortymentu, pracownik zapytał się czy czegoś jeszcze potrzebuję. Podziękowałem mu i skierowałem się w stronę kas. Po drodze ponownie zwróciłem uwagę na mijane półki. Wszystko było należycie poukładane. Wybrałem kasę, przy której nie było kolejki. Po podejściu zostałem przywitany i zapytano mnie się czy posiadam kartę skarbonkę. Po zeskanowaniu produktu, kasjerka dość szybko wydała mi resztę oraz podziękowała za zakupy i zaprosiła ponownie.
Przed wejściem do sklepu, pomimo wczesnych godzin rannych można było zaobserwować coraz większy ruch na parkingu. Kierując się w stronę wejścia, zwróciłem uwagę na parking. Obszar, który mijałem po drodze był uprzątnięty i zadbany. Po wejściu do sklepu, skierowałem się w stronę działu z oświetleniem w celu zakupy żarówek energooszczędnych. Po dojściu do działu zwróciłem uwagę na dość szeroki asortyment oraz na puste półki dwóch . W związku z dość dużą ilością produktów, poprosiłem o pomoc pracownika działu, który w następnej alejce układał towar. Pracownik bez żadnego problemu odpowiedział na moje pytania. Po wybraniu asortymentu, skierowałem się w stronę kas. Po drodze zwróciłem na ułożone asortymenty. Wszędzie panował porządek. Po dojściu do kas, stanąłem w kolejce, która była najkrótsza. Po krótkiej chwili zostałem przywitany przez kasjerkę. Po zakończeniu skanowania produktów, kasjerka zapytała się czy chcę fakturę, czy też paragon. Po usłyszeniu odpowiedź, od razu zakończyła sprzedaż. Po wydaniu reszty zostałem uprzejmie pożegnany oraz zaproszono mnie ponownie.
Podczas zakupów nie tylko w tym dniu, ale wcześniej także, jak zwykle ogromne kolejki do kasy zniechęciły mnie do zakupów, ale ponieważ nie miałam innego wyjścia, musiałam tolerować totalny brak zainteresowania tym, że klienci stoją w gigantycznych kolejkach do kas i klną pod nosem, gdzie na kilkadziesiąt stanowisk kasowych obsadzonych jest raptem kilka /do 10 max/.
W dniu 05 wrzesień 2008 poszedłem do banku PKO w Łodzi oddział6 zmienić ratę kredytu w zleceniu stałym.Pani Magdalena Przybył, która mnie obsługiwała, wykazała zupełny brak zainteresowania moją osobą. Była znudzona swoją pracą, a gdy podszedłem do okienka powiedziała, cytuje;kurde znowu to samo. Następnie zrobił się problem, ponieważ pani nie mogła znaleźć w komputerze mojego konta. Gdy to zrobiła okazało się, że rata lipcowa kredytu nie została pobrana, więc poradziłem tej pani,żeby zadzwoniła do mojego prywatnego doradcy,który udzielił mi tego kredytu,z tego samego banku.Pani powiedziała,że tego nie zrobi,gdy zapytałem dlaczego, powiedziała że nie ma tel. do pierwszego oddziału tego banku,co oczywiście było kłamstwem, bo dziwne,żeby odziały tego samego banku nie miały do siebie tel. Niestety, moja sprawa nie została załatwiona i prawdopodobnie zapłacę odsetki.W poniedziałek udaję się do dyrektora banku PKO w celu wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do tej pani.
Dziękujemy za zgłoszenie. Z każdej opinii i oceny wyciągniemy wnioski, aby poprawiać jakość obsługi Klientów.
Robiąc zakupy już...
Robiąc zakupy już nie po raz pierwszy spotkałam się ze złą jakością obsługi przy kasie. Kasjerki są niemiłe, traktują swoją pracę szablonowo, przerzucają byle jak produkty przez skaner, nie zwracają uwagi np. na to, że kładą je na umazana taśmę. Nie czekając, aż klient zapakuje swoje zakupy do siatek, zaczynają obsługiwać następnego klienta, umieszając przy tym zakupy obu klientów.
Zaszedłem do tego sklepu w sprawie nowego telewizora. Po wejściu do sklepu przez pierwsze ok. 10 minut nikt się nie zainteresował moją osobą i czego potrzebuje, chociaż nie było żadnych więcej klientów. Kiedy poprosiłem o pomoc i jakieś szersze informacje techniczne, Pan podszedł ze zniechęconą miną. Nie był w stanie powiedzieć nic więcej niż było napisane na ogólnej ulotce przy telewizorach. Na temat rat dowiedziałem się tylko przez jaki bank oferują kredyt. Ani wysokości oprocentowania,ani wysokości raty.
Zakupiłam biustonosz, który okazał się za mały. Klient może oddać towar bez podania przyczyny w ciągu 5 dni. Kupowałam ww. Towar przed wyjazdem na wczasy. Kiedy na wczasach postanowiłam założyć zakupioną nową bieliznę okazało się, że jest za mały. Po przyjeździe z wczasów poszłam już nie oddać, ponieważ spóźniłam się o dwa dni tylko prosiłam o wymianę na większy. Pani z obsługi klienta odpowiedziała, że jest za późno i nie może mi wymienić. Kiedy spytałam czy może poprosić kierownika, burknęła coś przed nosem i w końcu znalazła się osoba dyżurująca, która również nie mogła zadecydować o wymianie. Atmosfera była nie ciekawa, ponieważ rozmawiające ze sobą panie z obsługi prowadziły rozmowę na bardzo ciekawy temat a ja próbuję im wchodzić w słowo ze swoim problemem za 9,99 zł. Poprosiłam o książkę skarg, bo taka tam istnieje i pokazanie identyfikatorów. Nie chciano mi pokazać, zakrywano i ściągano przy mnie, żebym czasami nie doczytała imienia.
W dniu 08.07.2008r podpisałam telefonicznie umowę promocyjną na usługi telekomunikacyjne. 15.07.2008. ok godz. 09.30 otrzymałam przesyłką kurierską umowę wraz z telefonem komórkowy. Po krótkim teście okazało się, że telefon posiada bardzo ciche dzwonki, uświadomiłam sobie że wciśnięto mi bubel. Zaraz zadzwoniłam do konsultanta firmy era, który zaproponował mi pójście do salonu i wymianę telefonu. Zaraz udałam się w to miejsce. Sprzedawca poinformował mnie że nie ma opcji wymiany tylko jest możliwość zareklamowania i zgodę na naprawę. Reklamację miałam zgłosić w punkcie serwisowym NOKIA ponieważ takiej marki jest ten telefon. Oczywiście nie zgodziłam się na taką opcję, ponieważ związałam się z firmą na 2 lata i już miałam mieć naprawiany telefon.Sprzedawca nie zaproponował mi nic innego.Byłam oburzona obsługą i brakiem zaangażowania w moją sprawę. Oświadczyłam ustnie, że odstępuję od umowy i również poinformował mnie, że takiej opcji nie ma chociaż ja wiem, że jest. Jest to SKANDAL. Najpierw dzwonią codziennie i namawiają na nowe promocje a potem kiedy klient reklamuje przysłany bubel brak jest jakichkolwiek opcji które by były z korzyścią dla klienta, który związany jest umową dwuletnią współpracą.
Otrzymałam kupon uprawniający do otrzymania próbki maskary Estee Lauder. Jednak zanim trafiłam do Douglasa, od otrzymania kuponu minęły prawie 3 tygodnie. Mimo to postanowiłam sprawdzić, czy próbki są jeszcze dostępne. Sprzedawczyni nie tylko bardzo się przejęła poszukiwaniem choćby jednej pozostałej próbki, ale gdy okazało się, że takiej nie posiada, z uśmiechem przeprosiła i zaproponowała zestaw innych próbek. Nie tylko nie poczułam się więc "pokrzywdzona", ale wręcz zachwyciłam się umiejętnościami sprzedaży i kontaktu z klientem tej sprzedawczyni! Jej zachowanie zasługuje na najwyższą ocenę.
Wraz z mamą poszukiwałyśmy tuszu do rzęs (każda dla siebie). Zaczęło się od tego, że jedną ze sprzedawczyń zapytałam o możliwość wypróbowania maskary Estee Lauder (na którą miałam kupon od firmy Douglas). Pani, nie patrząc mi w oczy, zniknęła na zapleczu, a my poszłyśmy oglądać kosmetyki. Gdy, zniecierpliwiona, po kilku minutach zaczęłam rozglądać się za ową kobietą, okazało się, że pyta ona po kolei klientki, która z nich jest właścicielką kuponu. To było dość żenujące, więc podeszłam i powiedziałam, że to mój. Po raz kolejny nie obdarzając mnie spojrzeniem, sprzedawczyni poinformowała, że próbek już nie ma i ulotniła się. Ta sytuacja przekreśliła zakupy w tym sklepie (przynajmniej tego dnia).
Weszłam do sklepu z odzieżą damską, nie powitano mnie, ekspedientki były zajęte rozmową, nie zwracały uwagi na klienta, gdy poprosiłam panią, żeby mi pomogła znaleźć rozmiar bluzki, zrobiła to z wielką łaską i zaraz odeszła, by dalej kontynuować rozmowę z koleżanką, panie były tak zajęte rozmową, że nie zwracały uwagi, co się dzieje w sklepie ubrania był pod wieszakami i dużo klientów miało problem ze znalezieniem rozmiaru ogólnie było nie miło w sklepie
Były to moje pierwsze "duże zakupy" od ponad 2 miesięcy. W tym sklepie nie tylko znalazłam jeszcze rzeczy przecenione. Wzięłam ze sobą do przymierzalni 7 rzeczy i nie musiałam słuchać o żadnych limitach, po prostu dziewczyna w przymierzalni dała mi dwa numerki, 2 i 5. I kiedy wzięłam tylko jedną z rzeczy do kupienia, nie wyraziła swojego niezadowolenia, jak to się często w tego typu sklepach dzieje. Przy kasie poinformowano mnie o możliwości zwrotu.
Flo jest sklepem w Starym Browarze, który często odwiedzam, a jakość obsługi nie spada. Tym razem kupowałam pudełka. Gdy nie znalazłam pudełka w danym rozmiarze, a interesującym mnie kolorze, nie było problemu, by sprzedawca poszedł na zaplecze i przyniósł pudełko, a na moja prośbę również je złożył. Wszystko z uśmiechem na twarzy i pytaniem czy w czymś jeszcze może pomóc.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.