Jest to mały sklep obuwniczy mieszczący się w pasażu handlowym w Mielcu. Pasaż ma tę wadę, że w soboty oraz w zwykł dni robocze po godzinie 15 nie ma gdzie zaparkować auta. Myślę jednak, że do tego się już chyba wszyscy przyzwyczaili. Nie lokalizacja jest jednak tutaj najistotniejsza. Jak już pisałem sklep jest mały, lecz udało się tak wszystko rozmieścić, że klient może się po sklepie poruszać swobodnie. Sklep przy tym jest dobrze zatowarowany, jest duży wybór butów. Ja odwiedziłem ten sklep w celu nabycia wkładek do sportowego obuwia. Byłem wcześniej w wielu miejscach za wkładkami lecz niestety numeracja zawsze kończyła się na rozmiarze 46. W tym sklepie było inaczej. Były wkładki innej firmy gdzie opisywano rozmiar nie według numerów (np.:46) tylko po długości wkładki czyli rozmiar (46=30cm długości wkładki). Tak udało mi się kupić wkładkę 31cm czyli opowiadającą mniej więcej rozmiarowi 47, czyli z kolei mojemu rozmiarowi J. Ekspedientki ubrane nie za specjalnie, w „cywilne” ciuchy. Szkoda, bo jakieś jednolite stroje zawsze się lepiej prezentują. Jeśli chodzi o resztę związaną z obsługą to nie mam zastrzeżeń. Sprzedawczynie miłe, cierpliwe, profesjonalne, szybko interesują się klientem. Od sprzedawcy w takim sklepie więcej nie wymagam. Polecam.
Opisywana kancelaria notarialna ma swoją siedzibę zaraz obok sądu rejonowego w Mielcu. Mieści się w starej odremontowanej kamienicy. Po wejściu do środka ukazuje nam się wspólna poczekalnia z kancelarią adwokacką. To co mnie rozbraja to kolor ścian i posadzki. Zarówno ściany jak i posadzka są w kolorze jak ja to nazywam „różowym majtkowym”. Myślę, że wszyscy widzą co to za kolor, lepiej go opisać nie potrafię. Sama kancelaria notarialna w swoim sekretariacie ma kolejne kilka krzeseł, na których można usiąść, podczas załatwiania naszych spraw. Sekretariat wygląda zdecydowanie lepiej niż hol, pomalowana jest na ładny odcień żółtego. Jest obszerna z dużą ilością miejsca przeznaczoną dla interesantów. Po odczekaniu już koniecznego czasu przyszła kolej na odwiedziny gabinetu samej Pani notariusz. Gabinet zaskakuje swoimi gabarytami, jest po prostu zwyczajnie mały. Choć to może złudzenie jakie pozostaje po przejściu do niego z sekretariatu. Jest w nim sześć miejsc siedzących, oferujących duży komfort i swobodę ruchów. Gabinet urządzony jest gustownie w dobrym smaku. Idąc do Pani notariusz spodziewałem się, że spotkanie będzie wyglądać podobnie do wizyty u lekarza. Czyli, że jak to mają w zwyczaju lekarze będzie mnie traktować jak niedouczonego głupka, uważając się za osobę, która zjadła wszystkie rozumy. Nic takiego nie miało miejsca. Okazało się, że jest to bardzo miła kobieta, potrafiąca okazać swoje słabości nie tracąc przy tym profesjonalizmu. Polecam tę kancelarię.
W tym dniu wybrałem się do Biedronki, aby kupić coś słodkiego, jakiś owoc i piankę do golenia. Wjeżdżając na parking, mimo piątku późnym popołudniem (wtedy jest najwięcej klientów) były miejsca na parkingu. Wchodząc do sklepu zauważyłem wielu klientów, jednak podłoga była czysta, wokół panował porządek. Podszedłem do półki ze słodyczami, wybór był bardzo duży, a ceny na prawdę przystępne, nawet niektóre zaskakująco niskie. Wziąłem kilka rzeczy i poszedłem do półki z drogerią. Wybór pianek do golenia może nie był duży, bo tylko dwa rodzaje, lecz ceny powalały. Wziąłem jedną z nich i podążyłem do stoiska z owocami. Wybór był bardzo duży od jabłek, poprzez winogrona, aż do nawet ananasów, czy kokosów. Zdecydowałem się na banany i poszedłem do kasy. Po drodze zauważyłem panie wykładające towar oraz usuwające puste pudełka. Przy kasach ogromne kolejki, na szczęście w porę zainterweniowały kasjerki i otworzyły następną kasę. Panie szybko uporały się z towarem klientów przede mną. Przy podejściu do kasy, usłyszałem od pani w czerwonym fartuchu "dzień dobry", a po odejściu "do widzenia, zapraszamy ponownie".
Podsumowując:
- miła i dobrze wyglądająca kadra,
- duży i czysty sklep,
- bardzo atrakcyjne ceny,
- pracownicy wywiązujący się ze swoich zadania,
- bardzo szybka obsługa klientów
Chiński supermarket to coś bez czego moje miasto mogło by się bez problemu obejść. Broń Boże nie jestem rasistą i nie mam nic do mieszkańców Państwa Środka. Po prostu w tym sklepie jest do nabycia zwykła chińska tandeta w cenach nie niższych niż w innych sklepach.
Przyznaje sam wyremontowany niedawno budynek robi wrażenie. Najdroższy bank obsługujący VIP-ów by się jego wyglądu nie powstydził. Elewacja odnowiona, elegancko podświetlona, najlepiej widoczna na całym osiedlu. Wewnątrz budynku, na każdej posadzce, na każdym piętrze podłoga wyłożona jakimś kamieniem z dużym połyskiem. Może stąd te ceny, taką inwestycję trzeba sobie jakoś odbić. Niestety w sklepie zwyczajnie śmierdzi tanim klejem najprawdopodobniej z butów i innych rzeczy z asortymentu. Obsługi praktycznie nie widać, jak już się ma z nią styczność to wygląda to tak jak by szukała tylko potencjalnych złodziei. Innego zainteresowania, czy chęci pomocy ze strony obsługi nie zauważyłem. Wszystkie te osoby ubrane były w swoją prywatną odzież, nie mieli żadnych uniformów czy nawet jednobarwnych koszulek.
Nie polecam tego miejsca, chyba że w celach poznawczych. Na wielkie zakupy nie ma się co nastawiać.
Wybrałem się do Media Expert, by zakupić tusze do drukarki. Jest tam ogromny wybór asortymentu AGD, RTV oraz komputerów. Jako, że moja drukarka ma nie typowe tusze i ciężko je znaleźć gdziekolwiek to nie sądziłem, że znajdę je właśnie w Media Expert. Gdy znalazłem się już przy regale z tuszami, wtedy zacząłem szukać odpowiedniego. Niestety, pan, który teoretycznie powinien mi pomóc, nie zrobił tego, stał przed laptopem i tylko patrzał się. Był on schludnie i czysto ubrany, miał dokładnie takie same ubranie co reszta zespołu sklepu oraz wyglądał na miłego i skłonnego do pomocy, zawiodłem się. Niedługo potem znalazłem pasujący tusz. Zmierzając już do kasy, spojrzałem na to co robi reszta pracowników sklepu, którzy mają za zadanie pomagać klientom. Dwóch mężczyzn podłączało kino domowe (mieli z tym ogromne problemy), natomiast następnych dwóch grało na konsoli w jakąś grę. O ile podłączanie kina domowego, by pokazać klientom należy do zadań pracowników tego sklepu, o tyle granie w gry jest skandalicznym zachowaniem. Gdy stanąłem już przy kasie, pani zręcznie uporała się z kasowaniem przedmiotów, lecz nie nawiązała nawet kontaktu wzrokowego z klientem (czyli ze mną), a tylko rozmawiała z koleżanką. Cały sklep jest dużym budynkiem, posiada rozmaite produkty znanych marek, jak na tak duży obszar jest tam czysto, a wnętrze zachęca do pozostania jeszcze chwilę, aby obejrzeć kolejne produkty. Sam sklep i produkty wywarły na mnie pozytywne wrażenie, lecz zachowanie personelu pozostawia wiele do życzenia.
Podsumowując:
- czysty, duży sklep,
- bogaty asortyment, bardzo dobrej jakości,
- dobrze wyglądający personel,
- brak chęci do pomocy ze strony pracowników sklepu,
- robienie rzeczy nie należących do zadań obsługi
Z żoną bardzo lubimy robić zakupy w Kauflandzie w Tarnowskich Górach przy ulicy Zagórskiej. Przy hipermarkecie jest parking, sklep przestronny, dobrze oświetlony, duży wybór towaru, częste promocje, ceny konkurencyjne w stosunku do innych placówek tego typu. Na niektóre towary przemysłowe placówka udziela nawet 3 letniej gwarancji, jest możliwość zwrotu zakupionego towaru bez podawanie przyczyny ,za znaleziony towar przeterminowany nagroda 5 zł, za stanie przy kasie dłużej jak 5 minut placówka wypłaca 5 zł. Jest możliwość płacenia kartami wszelkiego typu, jest także pasaż, 2 bankomaty ,jeden w środku a drugi na zewnątrz.
Reasumując: hipermarket jak najbardziej godny polecenia .
Podczas zakupów w Galerii Dominikańskiej wstąpiłam z moim chłopakiem i jego kolegą do Yves Rocher w celu zakupu wcześniej upatrzonych perfum Ode au reve i odbioru prezentu urodzinowego (jest to jeden z przywilejów posiadaczy karty stałego klienta). W sklepie był dość duży ruch dlatego nie od razu udało nam się podejść do półki gdzie owe perfumy leżały. Przy kasie była pięcioosobowa kolejka, dodatkowo około dziesięciu klientów (włączając nas) , którzy rozglądali się po sklepie. Sklep jest dość mały dlatego było ciasno. Nasz kolega postanowił więc poczekać na zewnątrz, bo stojąc z nami przy półce tylko przeszkadzał osobom próbującym dojrzeć jakiegoś kosmetyku. Na środku sklepu stał dość duży stół, na którym zawsze jest umieszczona tzw."kolorówka" czyli wszelkie kosmetyki do makijażu. Na dwóch ścianach ustawione były białe, schludnie wyglądające półki: po prawej od wejścia ustawione są na nich perfumy, wody toaletowe, szampony, odżywki; po lewej od wejścia balsamy do ciała, żele pod prysznic, kremy itp. Przy każdym kosmetyku jest umieszczona plastikowa etykieta z nazwą kosmetyku, ceną, ewent. ceną promocyjną i pojemnością danego specyfiku co ułatwia zakupy. To raczej stała organizacja sklepów sieci Yves Rocher dlatego nieważne gdzie, zawsze łatwo mi się w tym sklepie odnaleźć. Dwie panie stały za kasą i dwie pomagały "na sklepie" klientom w wyborze kosmetyków. Wszystkie były ubrane na ciemnozielony kolor. Uderzyło mnie , że jedna z nich pomimo tak dużego ruchu stała ze splecionymi za plecami rękoma i obserwowała jak klienci psikają testerami po białych paskach jakby ich pilnowała. Ponieważ ja wcześniej znałam zapach wypatrzonych przeze mnie perfum, już ich nie wypróbowywałam tylko wzięłam nowe opakowanie i udałam się do kolejki żeby nie tracić czasu. Klientka przede mną zakończyła już zakupy, ale miała jeszcze kilka pytań do kasjerki dot. zniżek na kosmetyki. Ta odpowiadała jej konkretnie, sucho i rzeczowo, wyglądała na zmęczoną. Wyglądało na to, że klientka chciała jeszcze o coś spytać , ale kasjerka nie dała jej dojść już do słowa i powiedziała "proszę do kasy". Podeszłam niezdecydowanie bliżej i podałam kasjerce moje perfumy i ulotke uprawniającą mnie do obioru upominku urodzinowego. Nie usłyszałam "dzień dobry" ani "co dla Pani?" po prostu zabrała te rzeczy, nabiła na kasę perfumy. Ta ulotka dawała mi możliwość 40% zniżki na zakup dowolnego kosmetyku, więc zapytałam czy mogę z niej skorzystać właśnie teraz, żeby mniej zapłacić za perfumy. W odpowiedzi usłyszałam: "Poprosze o karte stałego klienta" po czym "Zniżka będzie naliczana od ceny detalicznej a nie promocyjnej" tonem mówiącym : "żeby nie była Pani potem zdziwiona!" Wszystko mówiła nie patrząc na mnie, szybko i dość nieprzyjemnie. Zapłaciłam i zabrałam rzeczy. Nie usłyszałam 'Dziękuje ani do widzenia" choć sama tych słów użyłam. Nigdy wcześniej w Yves Rocher nie spotkałam się z taką niemiłą obsługą, myśle, że przez duży ruch wszyscy klienci byli traktowani "po macoszemu" byle szybko, byle już sobie poszli. Mimo wszystko dalej bede odwiedzać te drogerie.
Odwiedzilam ten sklep z mysla kupienia nowego lozka lecz go tam nie zakupilam.Nie powiem sklep jest wielki i ma bardzo duzy wybor kanap, wersalek i mebli,lecz obluga marna. Zadna z pan nie raczyla podejs do nas i zapytac sie czy w czyms nam pomoc tylko staly chyba we 4 i plotkowaly. kiedy wkoncu spodobalo mi sie jakies lozko i sama poprosilam pania o pokazanie mi jak sie rozklada to niestety nawet tego nie potrafila a ja podziekowalam i poszlam kupic lozko gdzie indziej
posiadam telefon w mix plusie i ostatnio mialam maly wypadek z telefonem spad mi i wyswietlacz sie rozbil. poniewaz byl jeszcze na gwarancji to zanioslam go do sklepu firmowego o wymiane nowego wyswietlacza ktory kosztowal kolo 170 i poprosilam tez o wymianw przednej szybki oraz panelu. pan ktory mnie opsugiwal byl bardzo mily i zaproponowal mi ze przedni balez bede miala za darmo poniewz napisze ze podlga gwaracji. takrze dzieki upzrejmosci tego pana zaplacilam tylko okolo 170 zloty a nie 250 za czlos. minusem bylo tylko to ze musialam czekac 3 tygodnie na telefon
Ogolnie skleop jest czysty, pracownicy schludnie ubrani i bardzo uprzejmi
Osobiście nie lubię w takich dużych sklepach robić zakupy, ponieważ zawsze tracę dużo więcej czasu niż miałam zaplanowane.Niestety jestem czasami zmuszona,jest więcej asortymentu w którym mogę wybierać i nikt mnie nie popędza. Na sklepie jest dość ciepło, ale to w niczym nie przeszkadza jeśli oczywiście masz sprawnie działający wózek, do którego możesz włożyć część własnej garderoby. Piszę o sprawnie działającym wózku ,ponieważ trafił mi się dziwnie skręcający w prawo i po kilku przejechanych metrach ręcę mi odpadały.Kupiłam dość drogą lalkę dla siostrzenicy,ale i tak byłaby droga w każdym innym sklepie, więc akurat co do ceny nie mam pretensji.Pracowników działu nie widziałam na sali. Wraz z siostrzenicą obejrzałyśmy kilka artykułów ,które nas interesowały i nie za bardzo mogłyśmy porozumieć się co do ceny wybranego artykułu.Wtedy sprawdziły się czytniki do sprawdzenia ceny.Na sklepie dość czysto, z wyjątkiem miejsca z kwiatami doniczkowymi- kwiaty porozrzucane, ziemia powysypywana z doniczek.Dział z butami zimowymi: pojedyńcze pary leżące samotnie na podłodze.Toaletę też zwiedziłam- TRAGEDIA!! Siostrzenicy bardzo mocno chciało się siusiu i nie mogła się doczekać kiedy w końcu dojdziemy. Na samym początku uderzający smród moczu, potem złamana deska klozetowa i nie spuszczona woda w toalecie, ponieważ zepsuta była spłuczka.Mydła nie zabrakło, gorzej było z wodą- ręcę delikatnie opłukane.
W Kolejce stanełam do kasy z pierwszeństwem.Po 5 minutach zostałam sprawnie obsłużona przez panią kasjerkę. Zapytano mnie o kartę Auchan,dobrze wydano resztę.Pani była ubrana w czystą białą koszulę z czerwono-niebieską apaszką.Karta Auchan-Skarbonka- fajna sprawa, ale dlaczego nie obowiazuje na produkt, który ja wybieram często wcale nie tani, tylko na powybierane końcówki serii??
Zamówiłam wraz z mężem pizzę na wynos.Czekaliśmy około 40 min.
Po skosztowaniu kawałeczka tej pizzy stwierdziłam ,że nie mogę jej zjeść, ponieważ bardzo intensywnie , brzydko pachniała rybą.Mąż zadzwonił do owej restauracji i powiedział panu, który odebrał telefon, że " nasza pizza śmierdzi rybą".Pan nawet nie przeprosił, powiedział nam tylko, że nic nie może zrobić.
Sklep PSS Społem ul. Grażyny 14 Lublin Sklep spożywczy samoobsługowy.
Ogólny wygląd sklepu schludny, choć rozmieszczenie towaru nie jest zbyt wygodnie i niektóre produkty trudno znaleźć na półkach. Oznaczenie cen w większości nie budzi wątpliwości, jest czytelne, ale przy koszu z przecenionym pieczywem( - 50%) brak cen. Trudno zorientować się, jaki to rodzaj chleba, by sprawdzić jego pierwotną cenę. Jednak obsługa służy pomocą i udziela informacji o cenach produktów.
Przy warzywach i owocach ( samoobsługa) brak woreczków foliowych, które jednak można wziąć z działu pieczywo.
Uwagę zwraca fakt, że nie wiadomo która z kas jest czynna ( znajdują się tu kasy wolno stojące oraz przy dziale mięsnym i ze słodyczami). Ekspedientki zajmują się obsługą klientów oraz rozkładaniem towaru na półki, z tego powodu często zostawiają kasy puste. Nie zawsze zauważają klientów czekających z zakupami, ale gdy zostaną poproszone podchodzą do kasy. Obsługa szybka i miła.
Przyzwoity, porządny sklep na codzienne zakupy prawie wszystkiego, co potrzebne na codzienne żywienie rodziny i utrzymanie czystośc w domu. Zawsze o tej porze - tak jak dzisiaj - można kupić niezłej jakości produkty mięsne (świeżo zmielona wieprzowina, ozorki, indyk) i duży wybór wędlin, produkty do upieczenia ciasta. Niektóre rzeczy mają wygórowane ceny (np. piwo, soki), ale można wśród za drogich rzeczy znaleźć często coś o cenie wartej uwagi (np. nektar jabłkowy). Można też - co dziwne w małym mieście - znaleźć tu niedrogie warzywa, np. tak, jak dziś: ładny duży brokuł w umiarkowanej cenie (na bazarze w pobliżu były małe i droższe). Z obsługą można przeważnie porozmawiać o sprzedawanych produktach, i nie jest to tylko zdawkowe zachwalanie każdego towaru, ale rzetelna informacja o jakości i terminie przydatności do spożycia. Porządny sklep.
Zaczynam zastanawiać się nad zmianą auta. Szukam różnych możliwości również w internecie. I znajduję coś co mnie zaintrygowało. Samochód za darmo. Trafiam do firmy, która współpracuje z Getin Bankiem. Dowiaduję się, że biorąc u nich kredyt na samochód, dostaję autko za które oni będą spłacać raty. Muszę mieć jedynie samochód oklejony reklamami. Na pierwszy rzut oka wygląda to fajnie. Zmieniam samochód i za niego nie płacę. Biorę więc umowę kredytową do domu i czytam. I tu oczy wychodzą mi z orbit. Umowę muszę podpisać na okres od 48-96 miesięcy. Wartość auta to 23000 zł. Jeśli biorę na 96 miesięcy dopłacam do raty 50 zł. Jeśli na 48 rat to dopłacam 344 zł. Oni płacą za reklamę 500 zł miesięcznie. Zakładając, że decyduję się na 48 rat, to ze swojej kieszeni muszę wydać 16512 zł, czyli prawie tyle ile jest wart samochód. Więc już nie wygląda to tak fajnie jak na początku. Oczywiście żadnej gwarancji, że będą wypłacać te 500 zł przez cały okres nie dają, mogą w każdej chwili zerwać umowę na reklamę i klient zostaje z kredytem w kieszeni. A koszt tego kredytu to 1413 zł prowizja, 847 zł ubezpieczenie kredytobiorcy, tak zwane inne wydatki w umowie 3000 zł. Tak więc suma kapitału ( koszty plus wartość auta ) to 28260 zł i odsetki od kapitału 24500 zł, co daje łącznie prawie 53000 zł kredytu na trzy letnie małe autko. Sądziłam, że takich kredytów już nie ma, biorąc pod uwagę konkurencję. Rzeczywista stopa procentowa w tym kredycie to o zgrozo - 33,17%.
Sądzę, że pomysł na takie autko zarabiające na siebie jest fajny, ale chyba należałoby zmienić bank.
Rano, kilka minut temu otworzono sklep. Dwie Panie ekspedientki pracują. Jedna na dziale wędliniarskim, druga przy kasie. Nikogo więcej nie widać. Stoję przy dziale nabiałowym i czekam około 6 minut. Rano raczej większość klientów śpieszy się do pracy a tu personelu brak. Pani z wędlin w końcu przychodzi, potem idziemy razem na dział mięsny i następnie wędliniarski, ponieważ personelu nadal brak. Klientów przybywa. Dobrze, że chociaż obsługa jest sympatyczna i towar przeważnie świeży. Gdy wychodziłam ze sklepu po około pół godziny nadal pracowały tylko dwie Panie.
Chodząc po sklepie widać czekający do rozłożenia towar między półkami, obsługa nie przyjemna, niechętnie udziela odpowiedzi na zadane pytanie lub udaje że nie słyszy i odchodzi. Wielu produktów brak na półkach. po sklepie chodziłem jakieś 30-40 minut po wszystkich działach na żadnym nie zostałem obsłużony zadowalająco tzn za każdym razem obsługa była byle szybko byle następny klient. Jedynie pani na kasie była przyjemna, uśmiechała się i do każdego klienta mowila dzien dobry i do widzenia z usmiechem.
Hotel czysty i zadbany, obsługa bardzo miła i uprzejma, z doskonałą znajomością obcego języka, jednak co jest na minus, to nieoddzielona lazienka od pokoju, brak żelazka i suszarki nawet do chwilowego wypożyczenia w recepcji. Śniadanie w postaci szwedzkiego stolu, ale bardzo skromne. Mimo, ze hotel czysty i obsługa bardzo dobra to niestety niski standard ale niską cenę.
Idąc do tego sklepu chciałam zasięgnąć rady na temat zakupu miksera lub blendera. Po podejściu do lady, za którą są towary które mnie interesowały, od razu podszedł do mnie sprzedawca. Spytał w czym może pomóc. Poprosiłam o radę: co Pan by polecił mikser Zelmera czy może jakiś blender na prezent ślubny. Bardzo miły Pan pokazał mi i mikser i Blender wytłumaczył co do czego służy, co jest zaletą jednego a co drugiego. Po prostu super. No i na każde moje pytanie znał odpowiedź. Aż się chce tu kupować. Dodam jeszcze, że wszyscy pracownicy ubrani byli w eleganckie koszule, które wyróżniają sprzedawców już z daleka
Do sklepu Netto przy ulicy Kadłubka udałem się w drodze z pracy, z zamiarem zakupienia konkretnych produktów: chleb żytni, łosoś wędzony, płyn do naczyń, piwo. Parking przed sklepem pozwala na zaparkowanie tylko kilkunastu samochodów, ale akurat było wolne jedno miejce postojowe przed wejściem. W sklepie było jasno, żółte koszyki stały przy wejściu - niestety dno każdego koszyka było mocno brudne (sprawdziłem trzy). W sklepie tym bywam rzadko, raz na kwartał, ale rozstawienie asortymentu było przejrzyste i logiczne dzięki czemu wszystkie potrzebne produkty odnalazłem szybko. Czynne były dwie kasy, przed każda uformowała się kolejka ok. 15 osób. Postanowiłem zapytać pracownika czy jest możliwośc uruchomienia kolejnej kasy. Rozmowa z kasjerem wymagałaby przepchania się przez kolejkę, więc postanowiłem poszukać innego pracownika. Poza pracownikiem ochrony na sklepie widziałem jeszcze pracownika Netto (poznałem po ciemnozielonej koszulce) układającego towar przy półce z chemią gospodarczą. Wiedząc że jest zajęty bardzo uprzejmie zapytałem czy jest możliwość otwarcia kolejnej kasy, gddyż kolejka jest bardzo długa - odpowiedział oschle twierdząco. Po ok. 2 minutach inny pracownik otworzył kolejną kasę, dzięki czemu nie musiałem stac w kolejce. Kasjer był uprzejmy, wymieniliśmy "dzień dobry", "proszę", "dziękuję". Był ubrany w cienozielona koszulkę netto i awangardowe podarte dziurawe spodnie typu jeans.
Pomijając brudne koszyki w sklepie było czysto, brak zwracających uwage zapachów, ilośc miejsca pomiędzy regałami pozwala na swobodne porudzanie klientów.
W związku z tym że kupowałem tylko konkretne produkty, nie oceniam asortymentu.
Sklep Smyk jest miejscem gdzie już od kilku pokoleń można zrobić zakupy dla najmłodszych i tych trochę starszych konsumentów. Kiedyś zajmował on wszystkie piętra wolnostojącego budynku, dziś zajmuje trzy. Posiada również inne placówki w Warszawie, niektóre ukierunkowane tylko na asortyment niemowlęcy, a niektóre tak jak ten macierzysty na ul. Kruczej ogólny, dziecięco - młodzieżowy. Jednak wybór towaru jest nie porównanie w nich mniejszy chociażby ze względu na zajmowaną powierzchnię.
Właśnie duży, wielokondygnacyjny rozkład sprawia że zakupy robimy w nim komfortowo a oferta jest doskonale wyeksponowana.
I tak na parterze mamy ,,fabrykę miśków,, (przyjaciel na zamówienie)
Na pierwszym piętrze są zabawki, artykuły papiernicze i książki. Dużą specjalnie wydzieloną część zajmuje,, Magiczny Świat Barbie,,
Drugi poziom zajmują akcesoria niemowlęce (meble, foteliki ,smoczki ,butelki itp.) i ubranka (od 0 do 36 miesięcy) oraz Smykolandia (plac zabaw)
A na trzecim piętrze znajdziemy odzież obuwie i drobną galanterię dla dziewcząt i chłopców wieku od 4 do 14 lat (rozmiary od 104 cm do 164 cm)
Na każdym piętrze są po trzy kasy połączone z punktem obsługi klienta. Rozmieszczone są po prawej i lewej stronie oraz w środku danej powierzchni sprzedaży. Pracownice ubrane w bladoniebieskie koszulki polo z wpiętym identyfikatorem.
Towar uporządkowany, ceny podane są na papierowych zawieszkach doczepionych przy metkach, bądź bezpośrednio na produkcie.
Odzież tak rozwieszona (w zamyśle) od rozmiaru najmniejszego (z przodu) do największego choć nie zawsze.
Posegregowana w większości w systemie możliwych zestawów np. spodnie/spódnica i pasująca do nich góra choć i tu były wyjątki. Pomimo długiej bytności na trzecim piętrze żaden z pracowników do mnie nie podszedł z propozycją pomocy i zapytaniem czym jestem zainteresowana. Schody ruchome nie działają w ogóle, tak więc ruchome pozostają tylko z nazwy. Jasna dykta ustawiona u ich szczytu zasłania czwarte piętro z obu stron co wygląda po prostu paskudnie Wsiadłszy do widy okazało się że też jest popsuta. Wezwałam drugą i ta już mnie zwiozła bezpiecznie na parter. W miedzy czasie przejrzeć się mogłam w dużym lustrze.
Gdy już byłam na dole tuż przy wejściu zauważyłam spory kosz z plecakami szkolnymi. Podeszłam i wzięłam do ręki jeden z nich. Jak się okazało były to towary zdjęte z wystawy i nie podlegające sprzedaży, ale jak poinformował mnie pracownik który porządkował witrynę takie same znalazła bym na pierwszym piętrze.
Puentując:
Fajne miejsce w którym możemy zrobić zakupy odzieżowe jak i inne z ukierunkowaniem na młodego odbiorcę. Widoczna konieczność odświeżenia wnętrza i najprawdopodobniej wymiany a przynajmniej generalnego remontu schodów ruchomych. Przynajmniej jeszcze jedno piętro powinno zostać oddane klientom , na którym to mogło by się znaleźć coś z ofertą miejsca rekreacji czy edukacji dla dzieci starszych .Brak również jakieś cukiernio – kawiarenki (może przez sentyment bo kiedyś tak owa była na ostatnim piętrze)
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.