Jestem szczęśliwym posiadaczem dekodera platformy cyfrowej Polsatu. Dotychczas nie miałem żadnych zastrzeżeń do tej firmy, ale niestety zmieniło się to. Pierwszego listopada przed południem, po włączeniu tv na kanał polsatu, na ekranie pojawił się komunikat że tego kanału nie ma w moim abonamencie. Ten sam komunikat pojawił się na kanałach tvp. Zdziwiony zadzwoniłem na numer infolinii, gdzie pani o miłym głosie powiadomiła mnie, według jej wiadomości wszystko powinno być w porządku i że nie wie z jakiej przyczyny sygnał został odcięty. Oczywiście przyjęła reklamację i zapewniła, iż w przeciągu dwóch godzin sygnał powróci. Czas mijał, a moje zdenerwowanie ciągle rosło. Po upływie wyznaczonego czasu zadzwoniłem ponownie na infolinię, gdzie dowiedziałem się że zgłoszenie nie zostało przekazane dalej. Dopiero po trzecim telefonie, (oczywiście za każdym razem kazano mi czekać ok. dwóch godzin)sygnał powrócił. Nadal jestem zadowolony z usług oferowanych przez Cyfrowy Polsat, z wyjątkiem obsługi infolinii.
W ośrodku Koral mogę ocenić jedynie stołówkę ,ponieważ wykupiłam tam dwa posiłki podczas pobytu w Łebie.
Całe szczęście ,że tylko dwa!
Czas zatrzymał się tam w etapie PRL-u...
Na śniadanie dostałam dwie chłodne, cienkie parówki.Do tego łyżkę dżemu i masła + bułka i chleb.
Do popicia herbata w dzbanku - już posłodzona! Ledwo co...
Na obiad schabowy ,który dał się zjeść..Ziemniaki rozgotowane w formie ciapy i mizerię z jakąś dziwną śmietaną.
Wszystko było nie za ciepłe i bez smaku...
Plusem była tylko cena ,bo bardzo przystępna ,ale te posiłki jej nie rekompensowały.
Dodam jeszcze ,że stołówka wyglądała dość obskurnie.
Absolutnie nie polecam
W 2008 roku wypoczywałam w ośrodku Chemar.
Rezerwacji dokonałam emailem .
Po przyjeżdzie na miejsce ,okazało się,że mój domek nie jest jeszcze przygotowany.A byłam pół godziny po rozpoczęciu doby hotelowej.
Spędziłam pół godziny w holu recepcji czekając...
W końcu zaprowadzono mnie do domku.
Gdy się rozpakowałam i zaczęłam rozglądać,wyszły kolejne minusy.
Domek był posprzątany "na szybko", czyli niezbyt czysty.
Nie zmieniono koców ,był w nich piasek z plaży i to sporo.
Po kilku dniach wyszły kolejne minusy.
Łazienka żle wentylowana powodowała ,że w całym domku było wilgotno. Na dodatek ze starej lub uszkodzonej armatury wiecznie ciekła woda - podłoga w łazience była cały czas mokra.
Miałam na miejscu wykupione wyżywienie.
Minus - obiadokolacje ,które były bardzo skąpe.
Jedyny plus ,to śniadania. Były w formie szwedzkiego stołu ,więc można było się na jeść i były bardzo smaczne.
I drugi plus ,to bliskość plaży.
W tym roku wybrałam inny ośrodek...
Kolega brał udział w wypadku samochodowym z własnej winy w wyniku czego auto bylo do "kasacji". Miał wykupione ubezpieczenie OC+AC w PZU, polisa nie była najtańsza na rynku, jednak w przekonaniu, iż największe konsorcjium ubezpieczeniowe w razie jakiejkolwiek szkody napewno nie będzie wykręcać się od odpowiedzialności. Było jednak inaczej, rzeczoznawca stwierdził, iż auta nie opłaca się naprawiać i zostanie wypłacone odszkodowanie w 70% wartości auta oraz zostanie wrak do sprzedaży. Zanim odszkodowanie znalazło się na koncie minęło ok 8 miesięcy, 3 wizyty niezależnych rzeczoznawców, rozmowy z rzecznikiem praw konsumentów oraz niezliczone telefony do firmy PZU, która w stosowanej praktyce przeciągała sprawę w nieskończoność. Pieniądze w końcu trafiły na konto jednak niesmak pozostał i kolejne auto ubezpieczył w innej firmie.
Po obchodach Dnia Niepodległości, postanowiliśmy się rozgrzać przy ciepłej herbacie. Do Londonera weszliśmy, gdyż był to jeden z niewielu lokali, gdzie można było dostać w ten dzień stolik. Jestem zawiedziona jakością obsługi w tym miejscu. Sam wystrój nie jest zbyt atrakcyjny - lampy przyciemniane, wszędzie modele statków, przygnębiające kolory. Stoliki wykonane są ze starych maszyn do szycia. Mimo, iż byliśmy w 4 osoby, otrzymaliśmy tylko jeden egzemplarz menu. Z powodu przyciemnionych świateł z wielkim trudem można było przeczytać coś z karty, a kiedy poprosiliśmy o włączenie lampionu znajdującego się na stoliku, kelnerka powiedziała, iż o tej godzinie się ich nie włącza. Dopiero o 16:37 przyniosła świeczkę i zapalała wszystkie lampiony. Dzień był jednak pochmurny, a przy tak słabym oświetleniu, o 15:00 już nie można było się rozczytać. Odsługująca nas kelnerka zachowywała się przez całą wizytę w podobny, niemiły sposób. Niska blondynka, włosy przed ramię, okulary. Przy zamawianiu piwa, nie potrafiła określić, które z dwóch wymienionych jest słabsze, mówiąc: "to się tak nie dzieli". Otrzymane piwo, mieliśmy wrażenie, wymieszane było z wodą. Herbata imbirowa rzeczywiście rozgrzewa, ale czuć w niej sam imbir, nie herbatę i jest przesłodzona. Na zamówienie czekaliśmy niecałą minutkę, co wydaje mi się jedynym plusem tego miejsca. Obsługująca nas kelnerka siedziała na krześle żując gumę i ciągle pisząc coś na komórce. Druga kelnerka bardziej się przykładała i często pojawiała się między stolikami. Obsługa ubrana jest w takie same stroje. W menu zapisane jest małe piwo - 0,25l, duże piwo - 0,5l. Poprosiliśmy "ćwiartkę litra", kelnerka: "ale co? Może być małe albo duże".
Toaleta budzi grozę - jest mała, ciemna, pomalowana na mroczne kolory, odpada z niej farba, zauważyłam w niej pajęczyny. Nie ma gorącej wody ani ręczników.
Nie polecam tego miejsca.
Eko idea – z tą drukarnią mam do czynienia prawie na co dzień już od wielu miesięcy. Jako kontrahent dla dużej firmy i jako wykonawca dla bardzo wielu zleceń spisuje się naprawdę dobrze.
Jeżeli chodzi o plusy:
- konkurencyjne i niewysokie ceny. Na rynku dolnośląskim konkurencja jest większa niż mogłoby się zdawać. W zalewie wyłudzaczy, korzystających z niewiedzy klientów Eko idea stawia na szczerość i niewygórowane koszta. Przywiązuje się przy tym do klienta, oferując preferencyjne warunki umów;
- jakość wykonanych materiałów. Z tym zawsze i wszędzie bywało różnie, na ogromną ilość rzeczy, która została wykonana u mnie w firmie przez Eko ideę, do zdecydowanej większości nie ma zarzutów.
Minus – terminowość. Nie jest to drukarnia z tych największych, co niestety często owocuje poślizgami, niedużymi, ale jednak zauważalnymi.
W ogólnym rozrachunku jednak drukarnię mogę szczerze polecić jako partnera handlowego, m.in. dla właścicielki, która jest gotowa rozwiać wszelkie wątpliwości, nawet laikowi. W offsecie są czołówką.
Postępowanie toczy się od stycznia 2008 r. w sposób przewlekły, z naruszeniem wszelkich obowiązujących terminów. Nie jestem informpowana o toku sprawy oraz o terminie jej załatwienia. W czerwcu 2008 r. na wezwanie urządu zapoznałam się z całością zgromadzonych akt, jednak do dnia dzisiejszego decyzja nie została wydana. W listopadzie br wniesiona została skarga na bezczynność urzędu do Prezesa Rady Ministrów.
Dzisiejsze odwiedziny w sklepie RTV MIX AGD trochę mnie zaskoczyły - szkoda tylko, że negatywnie. Dwie kobiety z obsługi sklepu na cały sklep? To chyba lekka przesada. Sklep dobrze wyposażony, ciekaw asortyment. Tylko właśnie ta obsługa - nieszczęsna obsługa. Kilka osób kręciło się po sklepie, jedna z Pań z obsługi stała za kasą i obserwowała wszystkich, natomiast druga Pani wyszła z zaplecza z kubkami z kawą/herbatą. Zero zainteresowania klientami, którzy w tym czasie chodzili po sklepie. Byłem akurat świadkiem jak jedna z Pań z obsługi próbowała włączyć - nieudolnie niestety - telewizor dwom klientom, którzy byli nim zainteresowani. Szkoda tylko, że tak nie wiele opowiadała o danym modelu - gdyby nie pytania ze strony klientów chyba by się nieczego nie dowiedzieli co ten telewizor posiada.
Rozumiem, że dwie atrakcyjne kobiety mogą zachęcić do zakupów danych rzeczy, ale akurat w tym przypadku było wszystko w odwrotną stronę.
W zeszłym miesiącu byłam klientką Pzu. Zgłaszałam pobyt w szpitalu mojej babci która była ubezpieczona.Najpierw czekałam 30 ! minut aż ktoś przyjdzie do pokoju który znalazłam po własnym śledztwie gdyż udzielano mi niejasnych informacji,jednak gdy pracownik przyszedł zostałam rzetelnie obsłużona i poinformowana o procedurze i dobrze obsłużona.Miejsce obsługi nie wywarło jednak na mnie dobrego wrażenia.Pokój wyglądał jak biuro rachunkowe połączone z magazynem dokumentów a nie miejsce obsługi petenta.
Jestem klientem banku od 2006. Fakt zaistnienia nowego oddziału na ulicy korfantego bardzo mnie ucieszył.Dodatkowo to co najważniejsze - kasa, czyli to czego niestety nie mają wszystkie oddziały i po co musiałem przemieżać pół Katowic. Także lokalizacja jak najbardziej na plus. Trafiając tu raz okazałem się wiernym klientem tego oddziału. Nigdy w historii bycia klientem tego banku nie trafiłem na tak wiarygodną i kompetentną obsługę. Oprócz profesjonalizmu pracownicy wykazują prawdziwą chęć pomocy swoim klientom, robiąc co w swojej mocy abym wyszedł w pełni zadowolony z oddziału.Zmierzając do setna, pracownicy tego oddziału rozwiązali moje problemy z któymi borykałem się od roku,a nie były tak pilne , w związku z tym odłożone przeze mnie jak i przez poprzedni oddział na inny czas. W tym miejscu chciałbym podziękować:
- Pani Joannie, za to że borykała się z moją papierkową robotą bardziej niż ja sam
- Pani Martynie za szczery uśmiech i wsparcie które potrafi wyleczyć z każdych dolegliwośći
- Panu Jackowi za prowadzenie mojego konta AQUARIUS.
W niedziele ograniczona jest liczba personelu na hali sprzedażowej. Pomimo to, pracownicy wykonują dodatkowe prace, a klienci muszą długo ich szukać lub czekają w kolejce by uzyskać potrzebne informacje. W takim dniu zapewne zakupów jest mniej, ale są to dni, kiedy można w gronie rodzinnym doprecyzować plany remontowe. Fachowa obsługa i podpowiedź mogą owocować zakupami już w dnach codzienych. Zarzązający takimi placówkami zapominają o tym.
Ja miałem szczęście trafić na rzetelne i wyczerpujące informacje, pomimo wcześniejszego odczekania "swego" w kolejce do fachowca ;-))
W lipcu tego roku przebywałam na wczasach w Łebie.
Wybrałam domki Pod Sosnami.
Jechałam w zasadzie w ciemno - po rezerwacji emailowej.
Ta rezerwacja przebiegała bardzo sprawnie ,kontakt był bardzo miły i profesjonalny.
Pani odpisywała wyczerpująco na wszelkie pytania.
Ceny bardzo przystępne ,możliwość pobytu zwierzaka (bez dodatkowej opłaty) ,domki nowo-wybudowane.
Wpłaciłam zaliczkę i pojechałam.
Na miejscu mały minus - ciężko było znależć recepcję i kogoś z obsługi.
Ośrodek jednak dopiero się rozkręcał,więc można im ,to darować.
Gdy pani kierowniczka się pojawiła ,była bardzo miła i od razu zaprowadziła mnie do domku ,który był już przygotowany.
Domek czyściutki i bardzo ładny.
Posiadał wszystko co było w ofercie .Tutaj same plusy.
Był oczywiście z łazienką .
Minusik łazienki - maleńka i mała ilość wieszaków oraz półeczek.
Dużym atutem ośrodka jest położenie - blisko morza.
Do centrum miasta za ,to troszkę dalej ,ale dla mnie nie jest ,to minusem - spacery są zdrowe.
W okolicy mnóstwo miejsc ,gdzie można coś zjeść.
Polecam ten ośrodek.
Nie dość, że już jakiś czas temu zastąpiono prowadzących losowania osobami, które na pewno doskonale sprawdziłyby się w charakterze cyrkowych klaunów. To podniesiono cenę pojedynczego zakładu „dużego lotka” o 50% mamiąc większymi wygranymi. Poobserwowałem te zmiany przez kilka tygodni i narzuca mi się kilka wniosków. Za trafienie „trójki” w starym systemie dostawało się 16zł przy cenie zakładu 2zł. W nowym systemie proporcje się mocno zmieniły za tę samą ilość poprawnie skreślonych liczb otrzymuje się 20zł przy cenie zakładu 3zł. Obiecywano, że po podwyżce opłaty zwiększą się wygrane, przede wszystkim, że będą większe kumulacje. Z tego co zauważyłem główne wygrane zamiast się zwiększyć to się zmniejszyły. Ja widzę tylko dwie przyczyny takiego stanu rzeczy, pierwszą mniej prawdopodobną jest zwykły „przekręt”. Miał by on polegać np. na tym, że pieniądze z zawieranych zakładów idą na organizację EURO2012 bez oficjalnej informacji podanej do publicznej wiadomości.. I bardziej prawdopodobne, czyli takie, że ludzi po prostu nie stać na regularne wydawanie 3zł na zakłady, zmniejszyła się liczba zakładów, zmniejszyły się wygrane. Bolą mnie te zmiany, wolałem starą formułę z dwoma losowaniami w tygodniu. Kiedy LOTTO kojarzyło mi się z czymś elitarnym a nie telewizyjnym konkursem audio-tele, z pytaniami, które obrażają nawet 5-cio letnie dzieci a kierowane są przecież do osób dorosłych.
Wjeżdżając na stację paliw zauważyłem niekompletne oświetlenie - w szczególności pod wiatą oraz na poboczu stacji. Próbowałem zatankować pojazd - oczekiwałem na pracownika, który pomoże mi zatankować. Niestety po dobrych 5 minutach poinformowano mnie, iż nie ma na stacji takiego pracownika jak na ORLENIE, który pomaga tankować. Jak chcę to mogę pojechać sobie tam. Podczas tankowania paliwa zauważyłem bardzo brudny dystrybutor wraz z pistoletem. Pistolet przeciekał, a dystrybutor bardzo zakurzony. Przed sklepem stal regal z płynami do spryskiwaczy, które też były brudne. Ściany budynku względne. Natomiast drzwi wraz witrynami sklepowymi nadawały się do gruntowego umycia - oblepione klejem po starych nalepkach. W sklepie bardzo brudna podłoga, regały dość mało zatowarowane. Oświetlenie w sklepie również niekompletne. Podchodząc do kasy pracownik rozmawiał z drugim pracownikiem, nie zostałem powitamy. Odrazu zauważyłem nieświeżą odzież pracownika - przybrudzona i wygnieciona. Pracownik zapytał, czy tankowałem samochód. Podałem numer stanowiska i usłyszałem kwotę. Pracownik wydał mi resztę, lecz bez paragonu. Po tym zaczął dalej obsługiwać innego klienta nie pytając mnie o kartę lojalnościową. Pracownik również mnie nie pożegnał. Wychodząc zauważyłem bałagan w prasie.
Podjechałem na SP po napoje. Wysiadając z pojazdu zauważyłem, że nie działa kompletne oświetlenie na SP, a klient przy myjni ręcznej męczy się z kercherem. Idąc do wejścia do sklepu zauważyłem kompletne oświetlenie pod wiatą, dystrybutory czyste, kompletne foldery reklamowe. Przed wejściem super ekspozycja płynów do spryskiwaczy oraz płynów hamulcowych. Same drzwi wejściowe zadbane, czyste. Chodnik wokół stacji zadbany, witryny sklepowe również. Po wejściu do środka zauważyłem około 15-20 klientów, który głównie dokonywali zakupy w sklepie. Trzech pracowników bardzo dobrze sobie radziło z obsługą. W Toalecie lekko brudna podłoga i jeden z koszy przepełniony. Przechodząc po sali sprzedaży zauważyłem drobne luki w towarach, w kilku miejscach brakowało cen. Wybrałem napój i poszedłem do kasy. Pracownik powitał mnie nawiązując kontakt wzrokowy i werbalny "Dobry wieczór". Zapytał mnie, czy tankowałem paliwo, następnie zeskanował towar. Zaproponował mi kawę na drogę i podał kwotę do zapłaty. Po otrzymaniu banknot pozostał w widocznym miejscu, otrzymałem resztę wraz z paragonem. Dodatkowo poproszono mnie o kartę na PAYBACK. Po nabiciu punktów udałem się do wyjścia. Wychodząc pracownik życzył mi miłego wieczoru.
Zatowarowanie sklepu trwa. Jutro planowane jest jego otwarcie(jak głosi informacja naklejona na szybie zewnętrznej i ulotki) ale już dziś możemy w nim dokonać zakupów. W alejkach stoją nie rozpakowane jeszcze towary, choć półki sprawiają wrażenie że produktów na nich jest już maksimum. Regały są nieco wyższe niż były przed zmianą aranżacji i szyldu. Nie ma też stoiska z ciastem, a sklep w nowym ustawieniu mebli jest znaczniej bardziej ciasny. Przy regale chłodniczym pracownik z zaangażowaniem rozpakowuje asortyment który ma być w nim umieszczony. Ponieważ nie mam jak przejść bo uniemożliwiają mi to kartony stojące na podłodze pani próbuje je nieco przesunąć, w efekcie taca z nieopakowanym ciastem wsunięta zostaje niemalże pod lodówkę. Jednocześnie sprzedawca pyta się mnie czy mi w czymś nie pomóc i przeprasza za niedogodności w zakupach.
Do prasy również nie mogę się dostać ponieważ stoi przednią duża paleta z nierozdysponowanym towarem.
Przy kasie która jest usytuowana prostopadle do wejścia i oddzielona jest od reszty sklepu dodatkowo dwoma regałami z m.in. gotowymi kanapkami w zaskakująco szerokim wyborze, stoi młody chłopak który ma na sobie zielony fartuch wiązany(zapinany?) na szyi. Uśmiechnięty, nie unikający kontaktu wzrokowego. Sprawnie sprawdza w komputerze cenę wybranej przeze mnie kanapki. Reguluję rachunek, nie dostaję paragonu.Za ladą zauważam również drugą pracownicę która jest ubrana w zieloną koszulkę polo z logo Fresh market’u
W sumie asortyment ciekawy, ale panujący na sklepie chaos, i mnogość nie rozpakowanego towaru sprawiły że te zakupy w pełni komfortowe nie były.
Plusem jest obsługa która jest miła i pozytywnie nastawiona do klientów. Czas na pewno zweryfikuje ocenę jakości obsługi w tym sklepie. Na dzień dzisiejszy trochę na wyrost i na zachętę, usprawiedliwiając faktem pierwszego dnia ,,przed premierowego,, otwarcia przyznaję ocenę dostateczną, choć uważam iż można by jeszcze jeden dzień wstrzymać się z udostępnieniem sklepu dla kupujących i tym samym zaoszczędzić im widoku sklepu który jest nie do końca gotowy na ich obsługę…
P. s
Niestety nie mogłam podjechać w sobotę do w/ w Fresh market’u.
Na podstawie zaproszenia wiem że przewidziane były liczne atrakcje i niespodzianki dla dużych i małych.
W nim również jest zawarty kupon, a dokładnie dwa
premiujący jednorazowe zakupy na kwotę 15 zł wyciskarką do cytrusów, a za 30 zł torbą(oferta obejmuje zakupy dokonane w ciągu dwóch tygodni od otwarcia sklepu )
Na zakończenie warto dodać że sieć Fresh market wydaje miesięczną gazetkę Fresh info zawierającą ofertę handlową tych że sklepów.
Wizyta w sklepie na długo mnie od tego sklepu odstraszyła. Moja ochota na coś słodkiego dość szybko została zaspokojona ,ale nie w sposób naturalny ,prowadzacy do konsumpcji jakiegoś słodkiego batonika. Nie , w sklepie w dziale 'dobroci" przywitały mnie PUSTE półki. Nie pusta przestrzeń po ostatniej czekoladzie . Po prostu białe , brudne , puste półki . Na niektórych jakieś puste pudełka , jakieś pojedyncze sztuki znanych i nieznanych artykułów. Kręcąc się z , ogladajac , ktore z rzeczy wrzuce do koszyka i nie mogac sie na nic zdecydowac przeszedlem na inny dzial , w tym dziale (nabiał) rownie znane mi z poprzedniego działu pustki. Krecące sie panie z obslugi ubrane w brzydkie blado żolto niebieskie niby stroje firmowe rozmawiaja ze sobą , co by zjadły bo za chwile maja przerwe . Jedna z bulka reka , druga z jogurtem. W czasie obserwacji pań zauwazylem ,ze zaczał za mna chodzić jakis Carrefour`owski Chuck Norris -ochroniarz , myslacy ,ze w ich sklepie jest cos wartego ukradzenia .Zrezygnowalem , pomyslalem ,zew ostatecznosci wezme cos z towarow wystawianych przy kasach. Kolejki długie , ale stanalem. polozylem towar na brudnej tasmie prowadzacej do pani kasjerki. pani kasjerka - przedmiot wprost z filmow z czasow PRL-u , wykonczona praca , niemiła dla Klientow przede mna , szybkie przesuwanie towarów na towary skasowane poprzedniego Klienta , nie patrzac na nic. Pani kasjerka posiada niezbyt czysty 'fartuszke firmowy" Wokol kasy brudno , kasa z lat 90tych ... przepraszajac tlum ludzi , ktory juz zdazyl sie za mna utworzyc , oddajac towar , wycofuje sie i wychodze ze sklepu bez zakupów. Porażka !.
Bardzo przestrony, choć dość ciemny salon prasowy, który w pełni na to miano zasługuje.
Na ścianach wyeksponowane są tytuły prasowe, jak mi się wydaje są dostępne wszystkie lub prawie wszystkie wydawane w Polsce. Przy samej szybie stoi niewysoki regał którego jedna strona stanowi ekspozycję widoczną z zewnątrz, zaś druga jest dostępna z gazetami dla klientów. Vis -a-vis drzwi wejściowych są ustawione stojaki obrotowe na których wiszą kalendarze. Na parapecie stoją torebki do pakowania prezentów w różnych rozmiarach. W głębi placówki usytuowana jest lada z stanowiskiem kasowym, za którym jest regał z kosmetykami, papierosami oraz chemią gospodarczą. Dużą wygodą jest możliwość zapłaty kartą, nie ma ustalonego minimum wartości zakupów dla tej formy płatności.
Pani która mnie obsługiwała ubrana była w jasnoróżową bluzkę na którą miała założony rozpinany szary sweterek. Podczas gdy mnie obsługiwała rzuciła uwagę ,,popatrz drzwi się nam same otwierają,, która najprawdopodobniej skierowana była do koleżanki której nie było widać…Gdy miałam potwierdzić kodem pin transakcję kartą nie zostałam poinformowana o konieczności naciśnięcia żółtego przycisku na terminalu przed jego wprowadzeniem. Ponieważ w większości przypadków od razu wprowadza się kod pin była by tak owa informacja wskazana na samym początku, gdy klient dostaje do ręki urządzenie.
Oprócz tego małego nie dociągnięcia wszystko było w porządku jeżeli chodzi o etykietę obsługi. Pani była miła, pamiętała o powiedzeniu dzień dobry, podziękowaniu jak i pożegnaniu.
Brak informacji o godzinach otwarcia sklepu również nie pozwala na wystawienie oceny bardzo dobrej, ogólnie biorąc wszystkie elementy takie jak asortyment i jego estetyka prezentacji , postawa personelu, oznaczenia i czystość tego salonu prasowego, dzisiejszą wizytę oceniam pozytywnie, jako dobrą z małym minusem.
Wchodząc do pizzerii wita nas nieprzyjemny zapach , jak sie oreientuje , może on pochodzić z sąsiadującego fryzjera. Zapach towarzyszy przez cały czas konsumpcji. Lokal ładny , czysty , przyjemna atmosfera lekko przyciemnionego światła przy kazdym stoliku. Duzy telewizor z muzyka glosna lecz nie przeszkadzajaca w tle. Ubikacja ogolnie dostepna , czysta , duza. Proces zamowienia szybki , bezproblemowy. Pizza podana szybko, ciepla , dobra w smaku. Obsluga mila i rzetelna .
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.