Opinie użytkownika (41)

Jestem dość częstym...
Jestem dość częstym klientem w sklepie Bartek. Cenię firmę za bardzo dobrą jakość obuwia, wygodę i "swobodę", jaką "dają" buciki tej firmy moim dzieciom. W sklepie zawsze mogę liczyć na fachową obsługę i radę - gdy przymierzam buty sprzedawczyni jest obok i doradza mi (pomaga wybrać rozmiar, mówi o zaletach poszczególnych par). Tym razem było podobnie. Przyszłam z dwójką dzieci w poszukiwaniu sandałów. Maluchy od razu rozsiadły się przy stoliku z zabawką, a ja podeszłam do półek z obuwiem. Sprzedawczyni zapytała, czy może w czymś pomóc. Wyjaśniłam, czego szukam. Sprzedawczyni pokazała mi kilka par. Rozmawiała z dziećmi, by zachęcić je do "współpracy" przy przymierzaniu. Tym samym przymierzanie kilku par obuwia "poszło" bardzo sprawnie. Nie zdecydowałam się na żadną z par, ale na pewno tam wrócę.

Mary

18.05.2009

BARTEK

Placówka

Piła, al. Powstańców Wielkopolskich 162

Nie zgadzam się (16)
Przyniosłam (z mężem)...
Przyniosłam (z mężem) odkurzacz ZELMER do naprawy. Pan w serwisie spojrzał na niego i powiedział, byśmy wrócili do domu i poszukali gwarancji - po co mamy płacić za naprawę. Wyjaśniliśmy, że odkurzacz jest zakupiony na firmę i roczny okres gwarancji już minął. Ponieważ odkurzacz kosztował nieco ponad 150 pln, zastanawialiśmy się, czy warto go naprawiać. Serwisant powiedział, byśmy zostawili odkurzacz - on sprawdzi, co się stało, wyceni naprawę i zadzwoni do nas z informacją w ciągu dwóch dni. Zadzwonił już następnego dnia - okazało się, że naprawa jest "nieopłacalna". Odebraliśmy odkurzacz. Przy okazji, w części sklepowej zakupiłam worki do odkurzacza (duży wybór) oraz odkamieniacz do pralki, który poleciła pracująca tam pani.

Mary

18.05.2009

Zelmer

Placówka

Piła, ul. Okrzei 16/2

Nie zgadzam się (24)
Wchodzę na stronę...
Wchodzę na stronę internetową AMICA i czytam, że teraz w promocji można przedłużyć gwarancję na wybrane modele pralek na 5 lat. Szkoda, że nie było takiej promocji kilka lat temu, gdy kupowałam swoją pralkę - pierwszy raz zepsuła się kilka tygodni po upływie 24 - miesięcznego okresu gwarancji. Naprawę zgłosiłam przez telefoniczne Centrum Serwisowe. Otrzmałam informację, że najbliższy serwis znajduje się we Wronkach, serwisant dolicza koszty przejazdu (o ich wysokości zostałam poinformowana). Umówiłam się na dzień i godzinę. W dniu naprawy zadzwonił serwisant, by przeprosić i poinformować mnie, że spóźni się ok. 30 min., ponieważ przedłuża się naprawa u obecnego klienta. Gdy przybył (mniej więcej z 45 min. opóźnieniem), jeszcze raz przeprosił. Naprawa przebiegała sprawnie. Powiedziałam jeszcze o problemach z kuchenką tej samej firmy. Serwisant doradził mi, bym zepsutą część wymieniła we własnym zakresie (nie będę musiała znów ponosić kosztów dojazdu i wymiany), pokazał jak i podał kod części, którą mogę zamówić w Amice. Zadzwoniłam i po kilku dniach otrzymałam (za zaliczeniem pocztowym) zamówioną część. Po jakimś czasie pojawił się kolejny problem - pralka po włączeniu nie startowała. Po wykluczeniu przyczyn opisanych w instrukcji obsługi, zadzwoniłam do Centrum Serwisowego. Chciałam rozmawiać z serwisantem, ale okazało się, że Pani odbierająca telefon zna się na problemie. Poprosiła bym wzięła dużą kartkę i zanotowała krok po kroku, co należy zrobić. I faktycznie - po wykręceniu "szyfru" pralka wystartowała. Jeszcze dwa razy kontaktowałam się z serwisem i za każdym razem wystarczyła konsultacja telefoniczna.

Mary

18.05.2009

Amica

Placówka

Nie zgadzam się (14)
Stoisko z biżuterią...
Stoisko z biżuterią odwiedzam dwukrotnie. Robi dobre wrażenie - mimo dużego wyboru ozdób, nie ma problemów ze znalezieniem czegokolwiek - wszystko jest "przejrzyście" porozwieszane wg kolorów. Jestem jedyną klientką. Sprzedawczyni siedzi przy kasie i się nie rusza. Zapoznaję się z ofertą. Ogłądam korale, wyszukuję pasujących do nich kolczyków. Staram się coś dopasować. Kilka razy spoglądam w kierunku sprzedawczyni - siedzi nieruchomo. Postanawiam przemyśleć zakupy, chociaż promocja kusi (50% rabatu - w slkepie nie widzę tej informacji, ale mam ulotkę galerii z taką ofertą dot. tej firmy). Wychodzę. Wracam za jakieś pół godziny. Teraz klientów jest więcej (6 osób). Jedna z pań pyta o promocję, a sprzedawczyni ją potwierdza. Nadal siedzi. Dopiero pytanie innej klientki, która nie może znaleźć apaszki, rusza ją z miejsca. Decyduję się na zakup kilku rzeczy. Tym razem sprzedawczyni wstaje, uśmiecha się, pyta o promocyjną ulotkę, zaprasza ponownie. Trochę ogrzewa to wcześniejszą chłodną atmosferę.

Mary

17.05.2009

LOLITA accessories

Placówka

Piła, al. Powstańców Wielkopolskich 99

Nie zgadzam się (18)
Zamierzam kupić pończochy...
Zamierzam kupić pończochy samonośne. Wchodzę, mówię "dzień dobry". Rozglądam się i udaję w kierunku półek. Przeszukuję kolejne rzędy, szukam rozmiaru, koloru. Sprzedaczyni ( zajęta robieniem notatek) nie zwraca na mnie uwagi, chociaż z wyciąganiem pończoch z wyższych szuflad mam wyraźne trudności. Dopiero gdy kolejny raz spoglądam i podchodzę, sprzedawczyni pyta, czy może w czymś pomóc. Wyjaśniam, czego szukam. Sprzedawczyni od razu podaje poszukiwaną przeze mnie z takim trudem rzecz. Gdybym od razu podeszła i zapytała, zaoszczędziłabym sporo czasu. Albo gdyby sprzedawczyni wykazała chociaż trochę większe zainteresowanie mną...

Mary

17.05.2009

Gatta

Placówka

Piła, al. Powstańców Wielkopolskich 99

Nie zgadzam się (20)
Wchodzę w poszukiwaniu...
Wchodzę w poszukiwaniu "ładnie opakowanego" zapachu - to ma być prezent. W sklepie są dwie sprzedawczynie i sprzedawca. Wszyscy uśmiechnięci, ubrani w czarne koszulki z napisem SEPHORA. Przez chwilę sama oglądam i testuję zapachy. Następnie podchodzi do mnie jedna ze sprzedawczyń i pyta, w czym może pomóc. Okazuje się, że widziała, którymi zapachami się interesowałam i opowiada mi o nich. Mówi także, że nie wszystkie objętości są wyeksponowane - niektóre są w szufladach, jeśli będę zainteresowana inną wielkością, to sprawdzi. Poleca mi też kilka innych zapachów. Doradza, co do skompletowania zestawu lub skorzystania z gotowych zestawów. Dziękuję i mówię, że jeszcze się zastanowię. Sprzedawczyni zaprasza ponownie i z uśmiechem podchodzi do następnej klientki. Druga sprzedawczyni opowiada w tym czasie innej klientce o kremach. Wkraczając do perfumerii nie tylko można poczuć się wyjątkowo dzięki wyjątkowym zapachom i kolorom, ale i dzięki bardzo miłej i chętnej do pomocy obsłudze.

Mary

17.05.2009

Sephora

Placówka

Piła, al. Powstańców Wielkopolskich 99

Nie zgadzam się (25)
Szukam ciuszków dla...
Szukam ciuszków dla 3-letniej dziewczynki i 5-letniego chłopca. Dział dziecięcy, podobnie jak cały Reserved, robi dobre wrażenie. Przestronny, ciuszki ładnie poukładane i porozwieszane - wydaje się, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. Maluchy szybciutko zasiadają przed telewizorem i oglądają bajkę, a ja szukam bluzeczki i sandałów dla dziewczynki - i tu pierwsze zdziwiwenie - wybór ciuszków w rozmiarze 110 jest bardzo skromny. Podobnie z sandałkami - ale coś wybrałam. Rozglądam się, gdzie są ciuszki dla chłopców - nigdzie nie ma oznaczenia przedziału 110-134. Można się tylko domyślać, gdzie się znajdują. Więc się domyślam. Upewniam się jeszcze pytając sprzedawczynię (w tym momencie na dziale jest tylko jedna - metkuje towar przy kasie), czy spodenki w rozmiarze 122 znajdę tylko tutaj. Odpowiada, że tak. Wybór jest również bardzo ograniczony. Idę dalej i znajduję jeszcze spodenki na wieszakach w środkowej części sklepu. Pora na przymierzanie. I tu pojawia się problem, bo o ile przymierzyć sandałki mogę "przed telewizorem", o tyle pięciolatek nie będzie się rozbierał na środku sklepu - a przymierzalni w dziale dziecięcym nie ma - trzeba przejść na dział damski. Kolejny problem - jak oderwać córkę od bajki i zachęcić, by poszła z bratem - jakoś ją przekonałam. Biorę jeszcze jedną parę spodenek, gdy pierwsze nie będą pasowały, nie będę musiała zostawiać maluchów i wracać na dział dziecięcy. Na dziale damskim oglądających i przymierzających więcej niż na dziecięcym (12 - 15 osób), są dwie sprzedawczynie - jedna także metkuje towar, drugą "wyszukuję" po chwili - rozwiesza ciuchy. Sprzedawczynie mają identyfikatory, ale gdy w sklepie jest więcej osób, trudno je odnaleźć. Dzięki temu, że przymierzalni jest dużo, nie czekamy w kolejce tylko od razu przymierzamy. Przy okazji oglądam i siebie w lustrze - mam wrażenie, że trochę "upiększa" (wydłuża, wyszczupla) - z jednej strony miło, z drugiej: inni nas tak nie widzą... Kącik dla dzieci jest dużym plusem (można w miarę spokonie oglądać i wybierać ubraniai), ale co z tego, gdy żeby coś dzieciom przymierzyć trzeba biegać z nimi przez cały sklep. Sprzedawczynie zajęte są nowym towarem, obsługą kasy i odwieszaniem ciuchów, niechętnie doradzają, czy pomagają w "poszukiwaniach".

Mary

17.05.2009

Reserved Kids

Placówka

Piła, Aleja Powstańców Wielkopolskich 99

Nie zgadzam się (18)
Szukam MP3. Zaraz...
Szukam MP3. Zaraz przy wejściu uderza mnie dość krzykliwy wystrój sklepu. Napisy na ścianach: "Media expert", "zlewają się" z wiszącymi opisami poszczególnych działów, przez co te ostatnie są słabo widoczne. Dział z MP3/MP4 nie jest oznaczony. Podchodzę do jednego ze stojących w pobliżu sprzedawców i proszę o pomoc w odnalezieniu działu i o radę - mówię, że MP3 ma być prezentem, a ja nie mam zielonego pojęcia, czym kierować się przy wyborze. Sprzedawca wskazuje właściwioe tylko na jedną cechę - pojemność. Pytam o sposób ładowania, jakość dżwięku, mocowanie, "wytrzymałość"... Moją uwagę zwracają dwa identycznie wyglądające MP3, różniące się, wg. tego co jest na opisie, pojemnością i ceną oraz funkcją radia. Przy czym MP3 o pojemności 2GB i z radiem jest tańszy od "uboższej" wersji. Pytam, dlaczego tak jest. Sprzedawca odpowiada, że być może jeden jest w promocji (nie ma żadnej informacji, że to promocja!), albo są pomylone ceny lub niewłaściwe opisy(?!). Zabieram ulotkę dotyczącą sprzętu (są łatwo dostępne, położone na półce pod ekspozycją). Znajduję interesujący mnie model i widzę, że jest w kilku kolorach. Pytam, czy te kolory są dostępne w sklepie. sprzedawca odpowiada, że spotkał się tylko z czarnymi i... z czerwonymi (dodał spoglądając na półkę, na której był właśnie czerwony model), może jednak wysłać e-mail do dostawcy z zapytaniem o inny kolor i, jeśli będzie taka możliwość, sprowadzi go na moje zamówienie. Zabrałam ulotki i powiedziałam, że jeszcze się zastanowię... W sklepie, na dość małej powierzchni, wybór towarów jest duży, regały są dość ciasno rozmieszczone. Gdy szuka się konkretnej rzeczy i stoi przed szukanym działem można z łatwością zapoznać się z ofertą - jednak na pierwszy rzut oka takie "upchanie" asortymentu sprawia wrażenie chaosu. Nie budzi zaufania stwierdzenie sprzedawcy, że opisy lub cena może być "pomyłką"...

Mary

16.05.2009

Media Expert

Placówka

Nie zgadzam się (22)
Zainteresowana zakupem prostej...
Zainteresowana zakupem prostej spódniczki na wiosnę/lato wchodzę do sklepu. W sklepie 8-10 klientek przegląda ubrania uporządkowane i porozwieszane wg. koloru. W sklepie jest tylko jedna sprzedawczyni. Oglądam ubrania w interesujących mnie kolorach, spódniczki nie znajduję, ale spodobała mi się sukienka. Informuję sprzedawczynię, że ją przymierzę. Gdy wychodzę z przymierzalni w sklepie jest już tyklo jedna klientka. Sprzedawczyni patrzy na mnie. Odwieszam sukienkę. Podchodzę do sprzedawczyni i jeszcze się upewniam, czy faktycznie nia znajdę niczego o prostym kroju. Sprzedawczyni "wzdycha", że raczej nie i daje do zrozumienia, że niczego innego mi nie zaproponuje. Opuszczam sklep.

Mary

15.05.2009

Orsay

Placówka

Piła, Bydgoska 135

Nie zgadzam się (23)
Mała zmiana planów...
Mała zmiana planów remontowych i... okazało się, że brakuje kilku płytek. Poprzednie kupiłam poza Piłą i musiałam czekać prawie tydzień na realizację zamówienia, więc teraz udałam się do składu budowlanego w Pile, by dowiedzieć się, czy poszukiwane przeze mnie płytki są na miejscu, czy też muszę je zamówić. Znalazłam ekspozycję z tymi płytkami a następnie udałam się do punktu obsługi klienta, do pierwszego wolnego stanowiska. Przywitałam się, usiadłam i wyjaśniłam żującej gumę sprzedawczyn,i o co chodzi. Sprzedawczyni wyciągnęła katalog i poszukała interesujących mnie płytek. Podniosła słuchawkę i zadzwoniła - ale nie w mojej sprawie - rozmawiała z innym sprzedawcą o wynikach załatwienia reklamacji innej klientki. Po skończonej rozmowie, nadal intensywnie żując gumę, zapytała: -Faktura, czy paragon? -Czyli płytki są na miejscu? - zapytałam. Skinęła głową. Poprosiłam o paragon. Zapłaciłam a sprzedawczyni wręczając mi paragon zerwała się i zaczęła machać i krzyczeć imię koleżanki, którą właśnie zauważyła przy kasie. Dodała tylko, że płytki są na magazynie. Wzięłam paragon. Wróciłam jeszcze zapytać, gdzie jest ten magazyn. "Koleżanka" już siedziała przy stanowisku i obie panie były zajęte rozmową...

Mary

15.05.2009
Nie zgadzam się (28)
Zachęcona promocją weszłam...
Zachęcona promocją weszłam do sklepu, by wybrać bluzeczki dla córki. W sklepie była jedna sprzedawczyni. Poza mną była jeszcze para wybierająca ciuszkii i (jak się później okazało) w przebieralni pani z dzieckiem. Sprzedawczyni stała przy kasie i dopiero na wyraźną prośbę klientów podeszła, by pomóc w wyszukiwaniu rozmiarów i doradzić w wyborze odzieży. Ja spędziłam ponad 10 minut oglądając, rozkładając i dopasowując stroje - sprzedawczyni nie zwracała na mnie uwagi. Podobnie nie zwracała uwagi na to, że w przymierzalni płacze (bardzo głośno!) dziecko i może trzeba pomóc klientce - mamie: przynieść jakiś ciuszek, wybrać rozmiar... Dopiero gdy klientka wyszła z przebieralni, sprzedawczyni zwróciła uwagę, że coś spadło na podłogę i to jest chyba tej pani. Po dłuższych poszukiwaniach znalazłam bluzeczkę dla córki. Podeszłam do kasy, by zapłacić i zobaczyłam, że przy kasie też leżą bluzeczki. Zapytałam, czy mogę przejrzeć. Powiedziałam, że interesuje mnie rozmiar 110, ale trudno w tym rozmiarze coś znaleźć... Sprzedawczyni nic nie odpowiedziała. Bluzeczka kosztowała 19,99. . Sprzedawczyni zapytała, czy nie mam drobnych. Nie miałam. Nastąpiła chwila milczenia... Sprzedawczyni zapytała, czy mam kartę. Miałam. Zapłaciłam. Spoglądając na kurtki w promocji zapytałam, czy mogę kupić i zwrócić lub wymienić, jeśli rozmiar nie będzie pasował. Dowiedziałam się, że towary przecenione mogę tylko wymienić na inny rozmiar - a gdy nie ma rządanego rozmiaru, na inny towar. Podziękowałam i wyszłam. Dodam tylko, że w sklepie przydałby się jakiś kącik dla dzieci. W końcu to sklep z odzieżą dziecięcą i przeważnie rodzice przychodzą tu razem z dziećmi... Kilka tygodni wcześniej sama byłam z dwójką dzieci - wybrałam trochę ciuszków - maluchy, wymęczone przymierzaniem, "łobuzowały" troszkę w przymierzalni a ja sama biegałam, wyszukiwałam rozmiarów... Dwie sprzedawczynie były już zajęte zamykaniem sklepu (było 10-15 minut do zamknięcia). Inny przeglądający ubrania klient tylko szepnął pod nosem: "no tak - skoro przecena, to i samoobsługa..."

Mary

15.05.2009

5.10.15.

Placówka

Piła, Bydgoska 137

Nie zgadzam się (23)
W trakcie zakupów...
W trakcie zakupów w CH Tesco wstąpiłam do sklepu Vobis z zapytaniem, czy kupię tu także MP3. Sprzedawca przywitał mnie i poprosił mnie, bym udała się za nim w kierunku witryny w której są między innymi MP3. Upewnił się, do czego mi ten sprzęt jest potrzebny ("może rozważyć zakup MP4?"). Odpowiedziałam, że chodzi mi wyłącznie o słuchanie muzyki i szukam czegoś "poręcznego" do biegania, ćwiczeń. Wybór nie był duży. Sprzedawca od razu zwrócił moją uwagę na model dobrej jakości, w korzystnej cenie. Opowiedział o jego zaletach. Fachowo odpowiadał na moje pytania, poinformaował o możliwości dokupienia ładowarki (pasującej także do innych sprzętów tej firmy), dodał że jeszcze niedawno ten model kosztował więcej niż teraz w komplecie z ładowarką. Zachęcał do dokładnego obejrzenia MP3 - sprawdzenia, jaki jest "poręczny" i prosty w obsłudze. Odszukał opakowanie i pokazał dołączone wyposażenie. Zauważyłam, że cena na opakowaniu jest o 100 pln wyższa niż pod modelem na wystawie. Upewniłam się co do ceny. Okazało się, że ten model jest w promocji i na pewno aktualna jest cena niższa. Podziękowałam za obsługę. Sprzedawca również podziękował i zaprosił ponownie.

Mary

15.05.2009

Vobis

Placówka

Piła, ul. Bydgoska 137

Nie zgadzam się (15)
Zainteresowana wyborem prezentu...
Zainteresowana wyborem prezentu dla koleżanki - odtwarzacza MP3, wchodzę do sklepu. Zaraz przy wejściu znajduje się trzech pracowników. Witam się i od razu udaję w kierunku działu MP3/MP4 (działy są bardzo wyraźnie oznakowane - nie ma problemu ze znalezieniem interesującego działu). Jestem jedynym klientem. Oglądam dostępne MP3 (opisy pod odtwarzaczami są jednak bardzo ubogie - często brakuje nawet informacji o pojemności, pod interesującym mnie MP3 nie ma także ceny). Stoję tak i oglądam ok. 5 minut. Rozglądam się szukając sprzedawcy - nie widzę nikogo. Udaję się w kierunku wyjścia i proszę o pomoc Starszego Konsultanta. Zdziwiony, że "nie ma nikogo w okolicy" podchodzi i udziela mi wyczerpujących informacji, mówi, na co mam zwrócić uwagę (informuje, że dobrze dokupić od razu ładowarkę, bo w zestawie jej nie ma), zwraca uwagę na firmy, sposób mocowania, "poręczność" sprzętu. Następnie udajemy się, by sprawdzić cenę. I tu okazuje się, że jeden rząd dalej znajduje się drugie stanowisko obsługi (takie "zakamuflowane") i są przy nim dwaj konsultanci - nie wiem, czy byli tam cały czas - ja w każdym razie ich nie widziałam. Oni, jeśli tam byli, musieli mnie widzieć... Poznałam cenę, stwierdziłam, że jeszcze się zastanowię... Starszy konsultant poprosił, bym w razie jakichkolwiek pytań poprosiła konsultantów.

Mary

15.05.2009

Avans.pl

Placówka

Piła, ul. J. Styki 3

Nie zgadzam się (24)
Przyszłam z reklamacją...
Przyszłam z reklamacją zakupionego przed niespełna rokiem odtwarzacza DVD. Przy wejściu powitał mnie jeden ze sprzedawców. Zapytałam, z kim mogę rozmawiać na temat reklamacji. Wskazał panów siedzących przy stanowisku EURORATY. Oba stanowiska były zajęte, więc ustawiłam się w kolejce. Przede mną stał jeszcze jeden klient. Minęło 10 mniut i nadal staliśmy. Obsługiwani klienci załatwiali sprawy związane z ratami i kredytem. Przy kasie nie było pracownika, więc sprzedawca odchodził co jakiś czas od klientów EURORAT i obsługiwał kasę. "Zajęłam" kolejkę i postanowiłam przy okazji sprawdzić ofertę sklepu dot. MP3. Podszedł do mnie drugi ze sprzedawców i udzielił odpowiedzi na większość zadawanych przeze mnie pytań, zachęcał do zakupu modelu, który był akurat w promocji (przy okazji dodam, że ten sam sprzedawca obsługiwał mnie podczas wcześniejszych wizyt w tym sklepie i zawsze wykazywał zainteresowanie klientem i doradzał niezależnie, czy chodziło o worki do odkurzacza, czy o telewizor). Wreszcie (po ok. 20 minutach) mogłam usiąść i reklamować DVD. Pracownik zajmujący się reklamacją nie był zaskoczony, powiedział nawet, że "ten typ tak ma" i prawie rok pracy to i tak wyjątkowo długo. Odpowiedziałam, że szkoda że nie powiedziano mi otym przy zakupie. W odpowiedzi usłyszałam, że gdybym kupowała u obsługującego mnie sprzedawcy, to by mi powiedział (?!). Powiedziałam, co nie działa. Sprzedawca zapytał mnie o oczekiwania dot. sposobu załatwienia reklamacji. W międzyczasie dwa razy odszedł od stanowiska i obsługiwał klientów przy kasie, w moim kierunku "rzucił" tylko: "pani poczeka..." (a nie czekałam sama - byłam ze zniecierpliwioną już nieco córeczką). Za trzecim razem do kasy podszedł drugi z panów - nie miał drobnych, by wydać resztę klientowi (ten sam pan, który stał przede mną w kolejce do punktu obsługi) - zapytał, czy pójdzie rozmienić pieniądze, czy ewentualnie on sam ma iść. Klient, wyglądający już też na zmęczonego, stwierdził, że pójdzie, "bo Pan przecież taki zabiegany..." W międzyczasie załatwianie mojej reklamacji dobiegało końca... Zapytałam, w jaki sposób dowiadywać się o wynikach rozpatrzenia reklamacji. Sprzedawca poinformawał mnie, że najwygodniej przez stronę www - wystarczy wpisać numer zgłoszenia w zakładce Reklamacje. Dostałam druk zgłoszenia, podpisałam. Pracownik także podpisał i ... bez słowa odszedł od stanowiska w kierunku kasy. Dla pewności zapytałam, czy to wszystko? Pracownik powiedział pod nosem, "a co by jeszcze chciała?". Na moje "Słucham?", odpowiedział "nic, nic..." Ze sklepu wyszłam z mieszanymi uczuciami - z jednej strony miła obsługa "na sklepie", z drugiej uciążliwe oczekiwanie i pewien brak szacunku dla klienta (choćby "przepraszam", "dzień dobry"', "do widzenia") w punkcie obsługi.

Mary

15.05.2009

RTV EURO AGD

Placówka

Piła, Ogińskiego 33

Nie zgadzam się (23)
Zamierzam kupić syrop...
Zamierzam kupić syrop klonowy. Wchodzę do marketu i udaję się w kierunku półek ze zdrową żywnością - nie wiem dokładnie, gdzie szukać, myślę, że tam go znajdę. Akurat przy półkach stoi sprzedawca i dyktuje przedstawicielowi handlowemu (tak się domyślam) zapotrzebowanie na produkty. Rozglądam się, sprawdzam na półkach - syropu nie znajduję. Pytam o niego sprzedawcę - wyjaśnia, że jest "na dżemach". Znajduję stoisko i syropy klonowe: są dwa rodzaje. Jeden kosztuje 32,99, drugi 23,99. Porównuję butelki i informacje na etykietach - pojemność i skład takie same - wybieram tańszy produkt. Biorę jeszcze kilka drobnych rzeczy i udaję się do kasy. Mimo problemów z kasą (włożeniem nowej rolki papieru do kasy), sprzedawczyni wita mnie z uśmiechem i po założeniu rolki mnie obsługuje. Niepokoi mnie trochę wysokość rachunku. Odchodzę na bok i sprawdzam - na rachunku widnieje cena syropu 32,99. Wracam do kasy (w tym czasie ustawiła się już kolejka) i pytam, czy wątpliwości, co do ceny wyjaśniam przy kasie, czy w informacji. Sprzedająca kieruje mnie do informacji. W informacji wyjaśniam, że chciałam kupić tańszy syrop i proszę o sprawdzenie, czy to ja się pomyliłam, czy butelki/lub ceny na półce zostały zamienione. Pani z informacji przynosi drugi syrop i sprawdza jego cenę: 31,99. Mówię, że takiej ceny wcale na półce nie ma i pytam, czy w ogóle jest syrop za 23,99. Pani odpowiada, że widocznie został już sprzedany a "chłopcy się nie wyrobili i nie zdjęli cen" (ale zdążyli ustawić syrop w wyższej cenie, nad tą niższą ceną - przyp. piszącej). Dodała, że ze swojej strony może mnie tylko przeprosić i zaproponować zwrot pieniędzy. Odpowiedziałam, że zależy mi na zakupie, chciałam się tylko upewnić, gdzie leży błąd.

Mary

20.02.2009

Piotr i Paweł

Placówka

Piła, al. Powstańców Wielkopolskich 162

Nie zgadzam się (32)
Gdy tylko "przestępuję...
Gdy tylko "przestępuję próg" salonu Esotiq, witają mnie dwie sprzedające. Chociaż są zajęte -obok kasy stoją kartony z bielizną, jedna z Pań coś spisuje - sprzedająca natychmiast podchodzi do mnie i pyta, czy może pomóc. Odpowiadam, że szukam jakiegoś kompletu na Walentynki. Sprzedająca pyta o kolor. Stoję obok bielizny w różnych odcieniach czerwieni i taką jestem zainteresowana. Podaję rozmiar i sprzedająca pokazuje mi biustonosz z zapytaniem, czy mi się podoba. Podoba mi się, więc pytam, czy znajdę majtki do kompletu. Sprzedająca pyta o rozmiar. Podaję i pytam, czy majtki można też przymierzać. Sprzedająca odpowiada, że "ewentualnie na rajstopy, ale sama Pani rozumie...". Oczywiście, że rozumię i oczywiście nie chcę przymierzać. Sprzedająca dodaje, że są to typowe rozmiary, nie zawyżone, nie zaniżone, więc nie powinno być problemu. W "moim" rozmiarze są tylko stringi - wolę inny fason. Niestety nie ma w tym rozmiarze. Sprzedająca poleca mi inny komplet, do którego dodatkowo jest koszulka i trzy rodzaje dołu do wyboru. tu jednak nie ma mojego rozmiaru biustonosza -sprzedająca proponuje dwa "pośrednie" rozmiary. Jeszcze poszuka w szufladach i sprawdzi przy okazji, czy nie będzie odpowiedniego dołu do pierwszego biustonosza. Idę do przymierzalni. Przymierzalnia - bardzo ładnie urządzona, stoliczek, dużo wieszaków, dzwonek do przywołania obsługi, ściemniacz światła. Minusy: -tylko dwie przymierzalnie (gdy wchodziłam jedna była zajęta, zajęłam drugą i zaraz podeszła następna przymierzająca i musiała czekać (a to środek tygodnia, dnia, niewielki ruch)). -brak zasuwki w drzwiach mojej przymierzalni (drzwi się trochę uchylały). Wyniki mierzenia - dwa "pośrednie" biustonosze nie pasują, na trzecim zainteresowała mnie zawieszka z napisem "wkładki żelowe gratis". Zapytałam po wyjściu z przymierzalni, jak wyglądają, czy są już włożone... Sprzedająca pokazała mi jak wyglądają, wyjaśniła, że to dodatkowa para wkładek do tego rodzaju biustonoszy, jeszcze lepiej powiększająca i podnosząca biust. Podziękowałam, powiedziałam, że jeszcze przez chwilę się rozejrzę. Gdy wychodziłam obie sprzedające odpowiedziały na moje "Do widzenia".

Mary

04.02.2009

ESOTIQ

Placówka

Piła, al. Powstańców Wielkopolskich 99

Nie zgadzam się (21)
Wchodzę do sklepu,...
Wchodzę do sklepu, witam się. Jestem jedyną klientką. Sprzedająca wypełnia dokumenty. Oglądam biustonosze. Trwa to 2-3 minuty. Gdy przechodzę na drugą stronę (bliżej sprzedającej), sprzedająca pyta, czy może mi pomóc. Pytam o miseczki w rozmiarze AA - czy w ogóle pojawiają się w sprzedaży. Sprzedająca odpowiada, że takich nie ma - wielkości rozpoczynają się od A. Wyjaśniam, że skorzystałam z pomocy na stronie internetowej Triumph'a i wyszła mi taka wielkość. Sprzedająca wyciąga ulotkę z informacją, jak się mierzyć i doradza mi rozmiar 70A. Mówię, że pod biustem mam 73 cm i zazwyczaj noszę rozmiar 75. Sprzedająca podkreśla, że biustonosz musi dość ciasno przylegać i wszystko zależy od tego, jak się mierzyłam. Odpowiadam, że według wskazówek i z pomocą (tu obie się uśmiechamy), więc wynik powinien być prawidłowy. Sprzedająca proponuje zacząć jednak od 70. Mówię, że szukam biustonosza, który by ładnie zaznaczał biust a jednocześnie nie odznaczał się pod obcisłą białą lub inną jasną bluzką. Pytam, czy lepiej wybrać biały, czy może w "cielistym" kolorze, chociaż dodaję, że nie jestem przekonana do tego koloru i nigdy wcześniej go nie miałam. Sprzedająca miną pokazuje, że też nie jest przekonana do "cielistych" biustonoszy, ale znajduje jeden, który ma lekko złocisty odcień i "klientki go chwalą i chętnie kupują". Powołując się na opinie zadowolonych klientek, Pani wybiera mi jeszcze 2 białe biustonosze i jeden ecru. Przymierzam. Sprzedająca podchodzi po chwili i pyta, czy pasują. Odpowiadam, że rozmiar 70 jest jednak zbyt ciasny i chciałabym przymierzyć jeden z biustonoszy (ten, który najbardziej mi się podoba) w rozmiarze 75. Przy okazji odsłaniam lekko zasłonkę w przymierzalni, by pokazać, jak faktycznie biustonosz "leży". Sprzedająca wydaje się być trochę speszona i raczej niechętna, by się przyjrzeć i doradzić coś "na żywo". W rozmiarze o który proszę jest tylko czarny biustonosz - sprzedająca proponuje jednak, bym chociaż sprawdziła rozmiar. Pasuje. Pytam, czy jest szansa, że jeszcze będą białe biustonosze w tym kroju, czy to nowa kolekcja, czy już raczej "końcówka". Sprzedająca odpowiada, że to zależy, od "dostawy z hurtowni", ale proponuje wstąpić i sprawdzić. Ja wracam jeszcze do biustonosza w "cielistym" kolorze - nie do końca jestem przekonana, jak będzie (a właściwie nie będzie)prezentował się pod bluzką. Pytam, czy mogłabym przymierzyć jakąś białą koszulkę, żeby się przekonać. Sprzedająca odpowiada, że oczywiście tak i przynosi koszulkę. Gdy wychodzę z przymierzalni, upewnia się, czy faktycznie nic nie było widać. Uśmiecha się i zaprasza ponownie.

Mary

04.02.2009

Triumph

Placówka

Piła, Al. Powstańców Wielkopolskich 162 (CH IBI)

Nie zgadzam się (22)
Mój błąd -...
Mój błąd - podałam zły numer i kupiłam niewłaściwy tusz do drukarki. Zorientowałam się dwa dni później. Na szczęście nie otworzyłam opakowania i miałam paragon. Udałam się do sklepu z nadzieją na możliwość wymiany na właściwy tusz (czy też ewentualny zwrot pieniędzy). W salonie była pani Katarzyna - Doradca Klienta (dane na identyfikatorze), to sama u której kupiłam tusz. Poprosiła bym usiadła a ja wyjaśniłam "w czym problem". Sprzedająca powiedziała, żebym się nie martwiła - zaraz postara się znaleźć właściwy tusz. W międzyczasie pojawił się klient. Sprzedająca przeprosiła mnie i zapytała, czy może mu w czymś pomóc. Klient chciał tylko kupić myszkę, więc sprzedająca szybko go obsłużyła (informując przy okazji o możliwości uzyskania rabatu przy zakupie, jeśli odda się starą myszkę) i wróciła do komputera, by wyszukać właściwy numer tuszu. I tu pojawiły się problemy, ponieważ "moja drukarka" nigdzie nie była wymieniona. Ja też nie mogłam nic podpowiedzieć, ponieważ nigdy wcześniej nie korzystałam z takiej drukarki - moja się zepsuła i właśnie pożyczyłam drukarkę od koleżanki. Sprzedająca - doradca przejrzała tusze dostępne w sklepie. I nic. Powiedziała, że może sprowadzić dla mnie właściwy, tylko musi się upewnić, jaki to ma być. Zapytałam, czy istnieje możliwość zwrotu gotówki - zależy mi na czasie - najwyżej wyruszę na dalsze poszukiwania. Sprzedająca odpowiedziała po chwili, że wolałaby tego uniknąć, ponieważ w takich sytuacjach musi odpowiadać na mnóstwo pytań z Warszawy. Ponieważ dalsze poszukiwania w internecie były bezowocne, zadzwoniła, by skonsultować się z "kolegami" z Salonu W Galerii Kasztanowej - podali jeszcze jedną stronę, na której powinna znaleźć poszukiwane "dane". Niestety i tu w spisie nie figurował numer szukanej drukarki (to dość stara drukarka: drukarka HP deskjet 3520 - rok prod.2003). Sprzedająca - doradca zwróciła mi pieniądze. Podziękowałam i przeprosiłam za kłopot. Sprzedająca powiedziała, że "nie ma problemu" i pożegnała mnie z uśmiechem. Dodam jeszcze, że te poszukiwania trwały prawie 30 min., w międzyczasie pojawiło się dwóch klientów i sprzedająca (mimo pewnego zakłopotania wynikającego z braku możliwości znalezienia rozwiązania problemu) zawsze witała ich z uśmiechem i pytała, czy w czymś pomóc.

Mary

07.12.2008

Sferis

Placówka

Piła, Ogińskiego 33

Nie zgadzam się (24)
Zainteresowana obuwiem trekkingowym...
Zainteresowana obuwiem trekkingowym wchodzę do sklepu, witam się i udaję prosto do półek z butami. Jestem jedyną klientką. Jedna ze sprzedawczyń poprawia coś na wystawie, druga od razu wychodzi zza lady i pyta, czy może w czymś pomóc. Wskazuję na stojące buty dziecięce i mówię, że szukam podobnych damskich, oczywiście w większym rozmiarze. Sprzedawczyni pyta o rozmiar. Znajduje w pudłach trzy rodzaje obuwia. pokazuje mi je. Pyta o zastosowanie butów, czy myślę o czymś na zimę, czy raczej ma to być obuwie całoroczne. Myślę o butach całorocznych, więc jedna para odpada. Oglądam pozostałe dwie, przymierzam. Sprzedawczyni jest cały czas w pobliżu, pyta, czy rozmiar jest odpowiedni, zwraca uwagę, że jeśli chcę w nich chodzić zimą, warto pomyśleć o ciepłych skarpetach (i o tym, by w bucie było odpowiednio miejsca na nie). Dziękuję za pomoc i mówię, że jeszcze się zastanowię. Tymczasem kupuję skarpetki dla męża - niech wypróbuje je w terenie... Przy okazji dostaję kalendarzyk ("listek") z kontaktem do sklepu i reklamą instruktorów nordic walking.

Mary

06.12.2008

SklepTramp.pl

Placówka

Piła, Al. Powst. Wlkp 162 (CH IBI) box 17i

Nie zgadzam się (24)
Przychodzę kupić lekarstwa...
Przychodzę kupić lekarstwa przepisane "na receptę" oraz witaminy. Przy okazji upewniam się, co do zastosowania leków. Pani farmaceutka uśmiechnięta, uprzejma, udziela mi fachowych odpowiedzi. Witamin, które chcę kupić, akurat nie ma (a inne nie wchodzą w grę, bo jestem zdecydowana właśnie na te), ale "będą dziś popołudniu, a najpóźniej w poniedziałek rano". Wracam po 18-tej i są. W dodatku w korzystnej cenie! Na dodatek otrzymuję jeszcze gazetki o zdrowiu.

Mary

20.10.2008

Arnika

Placówka

Piła, Wenedów 6

Nie zgadzam się (31)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi