Opinia użytkownika: Mary
Dotycząca firmy: RTV EURO AGD
Treść opinii: Przyszłam z reklamacją zakupionego przed niespełna rokiem odtwarzacza DVD. Przy wejściu powitał mnie jeden ze sprzedawców. Zapytałam, z kim mogę rozmawiać na temat reklamacji. Wskazał panów siedzących przy stanowisku EURORATY. Oba stanowiska były zajęte, więc ustawiłam się w kolejce. Przede mną stał jeszcze jeden klient. Minęło 10 mniut i nadal staliśmy. Obsługiwani klienci załatwiali sprawy związane z ratami i kredytem. Przy kasie nie było pracownika, więc sprzedawca odchodził co jakiś czas od klientów EURORAT i obsługiwał kasę. "Zajęłam" kolejkę i postanowiłam przy okazji sprawdzić ofertę sklepu dot. MP3. Podszedł do mnie drugi ze sprzedawców i udzielił odpowiedzi na większość zadawanych przeze mnie pytań, zachęcał do zakupu modelu, który był akurat w promocji (przy okazji dodam, że ten sam sprzedawca obsługiwał mnie podczas wcześniejszych wizyt w tym sklepie i zawsze wykazywał zainteresowanie klientem i doradzał niezależnie, czy chodziło o worki do odkurzacza, czy o telewizor). Wreszcie (po ok. 20 minutach) mogłam usiąść i reklamować DVD. Pracownik zajmujący się reklamacją nie był zaskoczony, powiedział nawet, że "ten typ tak ma" i prawie rok pracy to i tak wyjątkowo długo. Odpowiedziałam, że szkoda że nie powiedziano mi otym przy zakupie. W odpowiedzi usłyszałam, że gdybym kupowała u obsługującego mnie sprzedawcy, to by mi powiedział (?!). Powiedziałam, co nie działa. Sprzedawca zapytał mnie o oczekiwania dot. sposobu załatwienia reklamacji. W międzyczasie dwa razy odszedł od stanowiska i obsługiwał klientów przy kasie, w moim kierunku "rzucił" tylko: "pani poczeka..." (a nie czekałam sama - byłam ze zniecierpliwioną już nieco córeczką). Za trzecim razem do kasy podszedł drugi z panów - nie miał drobnych, by wydać resztę klientowi (ten sam pan, który stał przede mną w kolejce do punktu obsługi) - zapytał, czy pójdzie rozmienić pieniądze, czy ewentualnie on sam ma iść. Klient, wyglądający już też na zmęczonego, stwierdził, że pójdzie, "bo Pan przecież taki zabiegany..." W międzyczasie załatwianie mojej reklamacji dobiegało końca... Zapytałam, w jaki sposób dowiadywać się o wynikach rozpatrzenia reklamacji. Sprzedawca poinformawał mnie, że najwygodniej przez stronę www - wystarczy wpisać numer zgłoszenia w zakładce Reklamacje. Dostałam druk zgłoszenia, podpisałam. Pracownik także podpisał i ... bez słowa odszedł od stanowiska w kierunku kasy. Dla pewności zapytałam, czy to wszystko? Pracownik powiedział pod nosem, "a co by jeszcze chciała?". Na moje "Słucham?", odpowiedział "nic, nic..." Ze sklepu wyszłam z mieszanymi uczuciami - z jednej strony miła obsługa "na sklepie", z drugiej uciążliwe oczekiwanie i pewien brak szacunku dla klienta (choćby "przepraszam", "dzień dobry"', "do widzenia") w punkcie obsługi.