Po ostatniej nieudanej wizycie w jednym z poznańskich Carrefourów powiedziałam sobie, że nigdy więcej tam już nie pójdę. Przekonałam się jednak, że powiedzenie nigdy nie mów nigdy ma sens. Tym razem do wybrania się do Carrefoura zachęciła mnie cena konkretnego produktu, a mianowicie stojącego wentylatora. Wg reklamy kosztował on 59zł, czyli taniej niż na allegro. Nie było więc wyjścia – trzeba było schować dumę do kieszeni i przeprosić się z Carrefourem. Przed sklepem parking pełny, znalazłam miejsce daleko od wejścia. W wiatach z wózkami bałagan, jakieś śmieci, w wózkach papiery. Weszłam do środka, wentylatory znajdowały się w widocznym miejscu, w alejce na wprost wejścia. Obejrzałam, wzięłam i gdybym w tym momencie poszła od razu do kasy, to byłabym zadowolona. Ale przypomniało mi się, że muszę kupić kilka jeszcze rzeczy, więc ruszyłam w głąb sklepu. I to był błąd. W sklepie był bałagan, ponadto bardzo nie podobał mi się układ marketu – nic nie mogłam znaleźć. Szukałam doniczek, w końcu musiałam się zapytać przechodzącej pracownicy gdzie je znajdę, okazało się, że były za częścią spożywczą sklepu, przy warzywach. Zauważyłam tanie arbuzy, ale wyglądały na stare. Szczytem wszystkiego była jednak mozzarella. A raczej mozzarella widmo. Była cena (atrakcyjna zresztą), były woreczki z płynem, tylko mozarelli w nich nie było! Wzięłam do ręki kilka, wszędzie to samo. Mozzarella najwyraźniej się rozpłynęła. Takie cuda możliwe są chyba tylko w Carrefourze.
Do kas kolejki. I znowu mówię: nigdy więcej. Oby nie do następnego razu.
Benzyna ma aktualnie tak astronomiczną cenę, że każda wizyta na stacji przyprawia mnie o ból serca. Wiem, że to nie jest oszczędność, a czasem wręcz przeciwnie, ale tankuję teraz częściej za mniejsze kwoty. Mam jakąś barierę psychologiczną by zatankować do pełna i zapłacić tyle kasy, jestem więc ostatnio częstym gościem na stacji.
Było niedzielne popołudnie i na stacji było pełno. Musiałam czekać, aż zwolni się dystrybutor. Było czysto, panował porządek, dostępna była szczotka i woda do czyszczenia szyb. Po zatankowaniu weszłam do środka, tam również było czysto. Czynne były dwie kasy, przy każdej z nich było 2 klientów. Gdy nadeszła moja kolej zbliżyłam się. Pracownik chyba powitał mnie. Chyba bo wymamrotał coś pod nosem, założyłam że było to powitanie. Podałam mu kartę payback i kupon upoważniający mnie do uzyskania poczwórnej ilości punktów. Pracownik zapytał tylko „faktura czy paragon” i podał kwotę do zapłaty. Poinformował mnie też ile mam punktów na koncie i ile doszło w dniu dzisiejszym. Gdy odchodziłam od kasy nie pożegnał mnie.
Byłam z mamą na zakupach i weszłyśmy do Deichmana. W dalszym ciągu trwają przeceny, pojawiły się też już buty z nowej, jesienno – zimowej kolekcji. Całość – pomieszanie z poplątaniem. Nowa kolekcja jest przemieszana ze starą, buty w obniżonych cenach znajdują się pomiędzy obuwiem w regularnej cenie, przez co aby wszystko obejrzeć i coś znaleźć trzeba poświęcić sporo czasu i bardzo uważnie się rozglądać. Znacznie lepiej byłoby moim zdaniem, gdyby wszystkie buty przecenione zgrupować w jednym miejscu, ułatwiłoby to oglądanie towaru.
W sklepie panował porządek, było jednak za mało obsługi. Na sali sprzedaży nie widziałam zadnego pracownika, a do kasy była spora kolejka. Musiałyśmy w niej stanąć by kupić akcesoria do butów - pracownica dość miła, ale czas oczekiwania długi.
Weszłyśmy do Moltona, bo moja mama szukała jakieś eleganckiego ciucha na wesele. Sklep przestronny, bardzo jasny. Panował w nim idealny porządek, ubrania wisiały równo, były dobrze wyeksponowane, łatwe było je przeglądać. Ponadto w sklepie było naprawdę czysto. Odzież dość ładna, ale raczej drogo (i to mimo przecen). Bardzo sympatyczna sprzedawczyni, wyglądała na faktycznie zmartwioną faktem, że sukienka „nie leży”, próbowała zaproponować coś alternatywnego. Miała pozytywne nastawienie, była uśmiechnięta, kontaktowa. Wizyta nie zakończyła się jednak zakupem, bo mamie nic nie przypadło do gustu na tyle by podjąć decyzję.
Wczoraj udałam się do centrum pieszo, samochód tym razem został w garażu. Miałam zamiar wrócić do domu tramwajem, więc przed Kupcem Poznańskim podchodzę do automatu by nabyć bilet. Wybieram na wyświetlaczu właściwy bilet – normalny za 2 zł, wkładam do maszyny 2 złote. Po chwili otrzymuję bilet – ulgowy za 1zł!! No i co teraz? Drobnych więcej nie mam, potrzebnego biletu też nie. Ten otrzymany mogę komuś oddać, ale nie zmienia to faktu, że jestem 1 zł do tyłu i nie mam jak wrócić do domu. Muszę iść rozmienić pieniądze i szukać miejsca gdzie mogę kupić bilet, bo drugi raz w tym automacie nie mam ochoty ryzykować i narażać się na stratę kolejnych pieniędzy. Kiepskie to udogodnienie, co oszukuje pasażerów.
Apteka miała widoczny szyld i czyste okno wystawowe. Weszłam do środka, pomieszczenie jest średniej wielkości, czyste. W porównaniu do innych aptek, w których zazwyczaj kupuję leki miejsce to wydało mi się dość ubogo wyposażone, brak tak charakterystycznych dla części aptek pólek wypełnionych Vichy itp. Tu na niektórych regałach było dość pusto.
Gdy weszłam do środka w pomieszczeniu nikogo nie było, jedynie z zaplecza wydobywał się głos. Okazało się, że to pani farmaceutka rozmawia przez komórkę, ale na mój widok natychmiast zakonczyła rozmowę i przywitała mnie. Kobieta była sympatyczna, uprzejma. Szybko dokonałam zakupu leku (wiedziałam co chcę, więc nie potrzebowałam porady), płatność kartą poszła sprawnie.
W sobotni wieczór odwiedziliśmy wraz ze znajomymi „Tivoli”. Od razu po wejściu dosłownie uderzyła nas fala gorąca - w lokalu nie ma klimatyzacji, co w połączeniu z upałem panującym na dworze stwarzało bardzo wysoką temperaturę. Generalnie było jak w saunie, miałam wrażenie, że pot skraplał się na ścianach. Byliśmy jednak naprawdę głodni i nie chciało się nam szukać wolnego stolika w innej pizzerii, postanowiliśmy więc zostać.
Wystrój lokalu jest bardzo prosty (drewniane stoły i ławy, cegły na ścianach), ale dzięki trafnie dobranym dodatkom powstała przyjemna dla oka całość. Jest czysto i przytulnie.
Obsługa pozostawia jednak moim zdaniem sporo do życzenia. Zajęliśmy miejsca, następnie musieliśmy czekać około 5 minut, aż kelnerka przyniesie nam karty. Kobieta wręczając menu nie przywitała nas, powiedziała tylko „proszę” i zaraz poszła dalej.
Czas oczekiwania na przyjęcie zamówienia to kolejne kilka minut. Zamówiliśmy dwie duże pizze, panowanie wybrali piwo, a ja z koleżanką zdecydowałyśmy się na wino, zachęcone reklamową tabliczką umieszczoną na środku stolika. Wskazałyśmy obsługującej wspomnianą tabliczkę, zaznaczając które konkretnie wino nas interesuje. Ku naszemu zaskoczeniu pracownica poinformowała nas, że cena wina jest inna, wyższa niż podana na reklamie -zgodnie z aktualnie obowiązującym cennikiem kieliszek jest o 1zł droższy. Wzbudziło to w nas spore rozgoryczenie – 1 zł to niewielka różnica (a właściwie prawie żadna), ale liczy się zasada. Mogłabym zrozumieć błąd w cenie w obszernym jadłospisie, ale skoro coś się specjalnie oddzielnie promuje, to ceny powinny być poprawne. Próbowałyśmy negocjować z kelnerką, niestety pozostała niewzruszona. Ostatecznie zaakceptowałyśmy wyższą cenę, ale niesmak pozostał. Pozostała również tabliczka z nieaktualną ceną, pracownica nie zabrała jej. Może to polityka lokalu? Kusić klienta niższymi cenami, licząc, że niewielką różnicę zaakceptuje bez mrugnięcia okiem?
Napoje zostały nam dostarczone szybko, ich jakość jednak nie była zadowalająca – piwo było dość ciepłe. Po około 20 minutach otrzymaliśmy pizze. Ich wielkość była zgodna z opisem, były bardzo ciepłe, na tym jednak pozytywy się kończą. Ciasto było zbyt wyschnięte, a ilość dodatków bardzo mała. Słyszałam kiedyś określenie „pizza myśliwska” (trzeba polować na dodatki) – to idealna wręcz metafora.
Po spożytym posiłku szybko dokonaliśmy zapłaty i jak najszybciej opuściliśmy lokal, panująca tam wysoka temperatura nie zachęcała do przedłużenia wizyty.
Podsumowując: lokal jest dość tani, niestety z niskimi cenami idzie w parze niezbyt wysoka jakość.
W małym sklepie sporo obuwia. Buty na pólkach, na wystawie i na kartonach na środku sklepu. Moim zdaniem pomieszczenie jest za małe na tak dużą ilość par obuwia, jest tam ciasno i niewygodnie. Przy takim ułożeniu trudno też rozeznać się w asortymencie, łatwo przoczyć cos fajnego. Obsługa była bardzo miła. Ekspedientka widząc, że oglądam sandały starała się pokazać mi jeszcze inne modele, zachęcić mnie. Ceny zróżnicowane - niektóre buty mają bardzo atrakcyjne ceny, inne są z kolei drogie. Trzeba wszystko cierpliwie obejrzeć.
Kupiłam mocno wyciętą sukienkę i potrzebowałam odpowiedniego stanika do niej. Udałam sie do La Senza. Sklep przyciąga wzrok czystą wystawą, kolorami. W środku porządek, spory wybór bielizny, rozmaite wzory, fasony, kolory. Duży wybór rozmiarów, tak, że można dopasować coś dla siebie. W ofercie i bielizna bardziej elegancka i bardziej codzienna, również piżamki itp. Bardzo miła i kompetentna ekspedientka. Powiedziałam jej czego szukam i pracownica pomogła mi z masy staników wybrać te, które moglyby być najbardziej odpowiednie. Służyła również pomocą odnośnie właściwego rozmiaru. Przymierzalnie odpowiedniej wielkości, czyste, zamykane od środka, co daje poczucie bezpieczeństwa i prywatności. Ceny przystępne. Wizyta zakonczyła się zakupem bielizny.
Niewielki sklep z dość elegancką, oryginalna odzieżą damska w centrum miasta. Czyste okno wystawowe, a na wystawienie manekiny w świetnym sukienkach. W środku bardzo czysto, ubranie równiutko porozwieszane. Sporo sukienek, trochę bluzek, spódnic. To jeden z nielicznych sklepów w Poznaniu, nie sieciowych, gdzie można znaleźć naprawdę ładny, oryginalny ciuch. To świetne miejsce jeśli szukamy sukienki na jakąś okazję, np. wesele. Ubrania dobrej jakości, świetnie uszyte, z charakterem. Można tam znaleźć coś naprawdę wyjatkowego. Ceny nie są niskie, ale jak na takie sukienki są do zaakcpetowania. Bardzo miła obsługa. Ekspedientka pomocna, wie co pasuje do jakiej figury, pomaga też dobrać ciuch do okazji. W przymierzalni odpowiednia ilość miejsca.
Lubię Cinema-City.pl Strona internetowa szybko się ładuje, jest jasna i przejrzysta. Znajdziemy tam informacje o premierach, aktualnym repertuarze, aktualności, ciekawostki. Mozna sprawdzić program danego kina i łatwo zarezerwować bilet. Odpowiada mi szata graficzna, kolorystyka. Mają różne akcje promocyjne np. środy z orange (w bilety w cenie jednego.). Ostatnio na ich stronie jest bardzo fajny konkurs, rodzaj quizu filmowego, podzielonego na etapy. W kazdym etapie można zdobyc nagrodę gwarantowaną, a nagroda głowna to samochód. Fajna zabawa dla osób zainteresowanych kinem, można sprawdzić swoja wiedzę.
Konto w mBanku założyłam z jednego powodu – brak opłat. Odniosłam wrażenie, że bank tym się szczycił, co więcej – z tej darmowości uczynił swoją główną przewagę konkurencyjną.
Dlatego też ogromne było moje zdziwienie gdy otrzymałam niedawno informację o wprowadzeniu opłat za karty.
Uprzedzając odpowiedź banku – tak, wiem, że opłata jest niewielka i można być z niej zwolnionym aktywując usługę wszystkie bankomaty i dokonując miesięcznie transakcje na min.100zł, ale dla mnie liczy się sam fakt jej wprowadzenia.
Generalnie w ostatnim okresie obserwuję sytuację, że banki dosłownie prześcigają się we wprowadzaniu coraz ciekawszych ofert, promocji. Pojawiają się zwroty za zakupy, oprocentowania RORu itp. Coraz więcej banków idzie w kierunku darmowych kont, widać rozwój i innowacje. W tej sytuacji decyzja mBanku wydaje mi się być krokiem w tył. Na pewno jest gruntownie przemyślana przez analityków finansowych itp. ale w moim odczuciu to po prostu strzał w kolano.
Zdaje sobie sprawę, że większość klientów przełknie opłatę bez mrugnięcia okiem, nie będzie im się chciało szukać innego banku, załatwiać formalności itp. Wiem, że bank ma prawo umowę zmienić, klient ma jednak prawo od niej odstąpić i ja to właśnie zamierzam zrobić. Nie dlatego, że opłata wpłynie jakkolwiek na mój stan finansowy czy nie będę w stanie być z niej zwolniona – zrobię to wyłącznie dla zasady. Znalazłam już bank, gdzie warunki na chwilę obecną bardziej odpowiadają moim potrzebom. Oczywiście, bank ten za jakiś czas również może wprowadzić zmiany, ale jestem świadomym konsumentem i w razie potrzeby będę szukać kolejnego banku. Konkurencja na rynku na szczęście jest coraz większa.
Witam serdecznie, na wstępie bardzo dziękuję za podzielenie się opinią na temat wprowadzonych przez mBank opłat za karty debetowe.
Odnosząc się do Pani opinii informuję, iż jest to decyzja biznesowa banku. Zasady naliczania opłat zostały przygotowane w taki sposób, aby nawet Klienci, którzy rzadko korzystają z banku mogli w łatwy sposób uniknąć opłaty za nią. Bank pozostawia Klientom wybór czy i w jaki sposób chcą korzystać z karty, a tym samym czy w sytuacji kiedy karta nie zostanie używana, chcą za nie płacić.
mBank od przeszło 10 lat oferuje konto bez opłat. Obecnie karta płatnicza do rachunku pozostaje bezpłatna dla Klientów korzystających z niej. W mBanku nadal ma Pani do dyspozycji bezpłatne usługi takie jak:
• prowadzenie rachunków,
• krajowe przelewy przez Internet,
• wypłaty z bankomatów sieci BZ WBK, Cash4You, eCard, Euronet, czyli dostęp do ponad 4 400 bankomatów w kraju i wszystkich za granicą,
• wybrane usługi do rachunku (np. usługa Cash back, Plan na hipotekę).
Karty debetowe, których obecnie Pani używa nadal będą bezpłatne, wystarczy spełnić jeden z poniższych warunków:
• wykonać w ciągu miesiąca kalendarzowego płatności bezgotówkowe o wartości min. 100 PLN łącznie wszystkimi posiadanymi kartami mBanku (debetowymi, kredytowymi, wirtualnymi- dotyczy to kart dla osób fizycznych)- transakcje te muszą zostać w danym miesiącu rozliczone (czyli widoczne w historii operacji wykonanych),
• aktywować usługę "Wypłaty ze wszystkich bankomatów"
Mamy nadzieję, że powyższe wyjaśnienia w pełni wyczerpują Pani wątpliwości i odpowiadają na pytania. W razie dodatkowych pytań proszę o kontakt z mLinią pod numerem 801 300 800 lub z telefonów stacjonarnych i komórkowych, z dowolnego miejsca na świecie +48 426 300 800
Pozdrawiam. Magdalena Szoć, mBank
Jadąc do rodziców...
Jadąc do rodziców liczyłam na obiad, ale okazało się, że się przeliczyłam – generalne porządki połączone z malowaniem i obiadu brak. Poszłyśmy więc z mamą po obiad na wynos do pobliskiego baru. Czysto, schludnie, całkiem zachęcający zapach.
Menu spore, ale gorzej z dostępnością poszczególnych potraw. Pierogów nie ma (a szkoda, bo podobno są ich wyrobu), zupa już tylko jedna, ryba się skończyła. W końcu jednak coś wybrałyśmy, duże porcje, dość smaczne (kuchnia podchodząca pod domową), tanio. Można zjeść na miejscu lub, tak jak my, zabrać na wynos. Obsługa na 3+. Pracownica sprawiała wrażenie osoby mało zainteresowanej faktem czy coś kupimy, czy wyjdziemy z niczym. Niby uprzejma, ale wyłącznie zwięźle odpowiadała na pytania, nie starała się niczego polecić czy do czegoś zachęcić.
Ale jak się nie ma ochoty gotować ani zamawiać pizzy czy chińszczyzny to może być alternatywa.
Podjechałam do Lidla po wodę mineralną. Na parkingu mogłam zająć dogodne miejsce, blisko wejścia. Przed sklepem było czysto, kosz na śmieci był opróżniony, w środku sklepu też było czysto. Panowal tam porządek, wyglądało schludnie. Nie było wody mineralnej, którą zawsze kupuję, musiałam sie zadowolić żródlaną. Otwarte były dwie kasy, do każdej z nich była spora kolejka. Gdy zbliżałam sie do kas otwarto trzecie stanowisko, udało mi się od razu podejść, więc nie musiałam stać w kolejce. Kasjerka byłą bardzo uprzejma, uśmiechnieta.
Największym atutem Piotra i Pawła jest dla mnie szeroki asortyment. Jeżeli w innych pobliskich sklepach nie dostanę czegoś, to idę do Piotra i Pawła własnie i zazwyczaj tam zawsze znajduję to, czego chcę. Tak też było w dniu dzisiejszym. W innym sklepie nie udało mi sie kupić szpinaki i bakłażana, w Piotrze Pawłe dostałam je bez problemu. sklep jest spory, dobrze zaopatrzony. Panuje tam porządek, jest czysto. Wszystko jest świeże i wygląda zachecająco. Obsługa miła, nie było kolejek. Kasjerka uprzejma, sprawnie wykonywała swoją pracę. przy kasie dostępne bezpłatne reklamówki. Zakupy udane.
Wymyśliłam nowe danie na obiad i poszłam do Biedronki po potrzebne składniki. Przed sklepem czysto i porzadek, w środku również. Towary równo ułożone, podłoga czysta. Pieczywo świeże, owoce i warzywa również. Niestety były wyraźne braki asortymentowe, potrzebny był mi świeży szpinak i bakłażany, ale nie były one dostępne. Otwarta jedna kasa, przede mną 4 osoby. Zaraz za mną w kolejce stanęły kolejne osoby, mimo tego nie otworzono drugiej kasy. Kasjerka ubrana w firmową koszulkę, miła, sympatyczna, uzywa zwrotów grzecznościowych. Otrzymałam poprawną ilość reszty, zostałam zaproszona do ponownych odwiedzin sklepu.
Kiedyś bardzo lubiłam Promod, ostatnio coraz mniej, niemniej często tam z sentymentu wchodzę, zakupów dokonuje jednak rzadziej. W sklepie sporo ubrań i , moim zdaniem, jak zwykle za ciemno. Jak dla mnie przydałoby się mocniejsze oswietlenie, bo zle sie ubrania ogląda. Obsługa nie zagaduje klientow z wlasnej inicjatywy, nie wychodzi na przeciw. Ubrania poskładane i porozwieszane dość porządnie, ale za ciasno, trudno się przegląda. Spodobały mi się spodnie, ale niestety nie było mojego rozmiaru., wiec wyszłam bez zakupu. Atrakcyjne ceny, niektóre rzeczy naprawdę tanie.
Bardzo lubię jeść na mieście, wypróbowywać nowe restauracje, kawiarnie. Lokali gastronomicznych jest sporo, co rusz sie jakiś nowy otwiera, więc nie sposób sprawdzić wszystkich, zwłaszcza, że do ulubionych chętnie się wraca. Pomocą w wyborze restauracji jest portal gastronauci.pl Znajdziemy tam sporą bazę opinii na temat różnych lokali. Oprócz opisów są tam oceny w 3 kategoriach: jedzenie, wystrój, obsluga, jakość/cena. W każdej kategorii można przyznać od 1 do 4 gwiazdek. Dzięki takiemi systemowi ocen można szybko zorientować się czy dany lokal cieszy sie dobrą opinią, czy też nie. Zaglądając na portal przed wyborem lokalu można uchronić się przed gastronomiczną wpadką lub przeciwnie, znaleźć prawdziwą perełkę. Mam jednak zastrzeżenia do szaty graficznej portalu - jest zdecydowanie za dużo reklam, przez co całość robi się mało czytelna. Warto również popracować nad grafiką, układem strony, rozbudować wyszukiwarkę.
Nie mam chwilowo abonamentu do Medicovera, więc muszę się ratować państwową służbą zdrowią. Chciałam umówić się do drematologa, znalazłam w internecie przychodnię w pobliżu mojego miejsca zamieszkania. Zadzwoniłam i , ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, już po drugim dzwonku podniesiono słuchawkę. Pracownica miała uprzejmy, sympatyczny głos, wyraźnie się przedstawiła, a gdy powiedziałam o co chodzi przedstawiła mi dostępne terminy. Czas oczekiwania długi, ale liczylam się z tym, to w końcu polska służba zdrowia, niestety jak jest coś pilnego, to trzeba leczyć się prywatnie. Kobieta zapytala mnie czy byłam już u nich kiedyś, a gdy zaprzeczyłam poinstruowała mnie jakie dokumenty muszę wziać ze sobą na wizytę.
Z różnych wyjazdów przywożę sporo zdjęć. Trzymam je wszystkie na komputerze, ale ostatnio postanowiłam kilka wywołać. Wybrałam, zgrałam na płytę i zaniosłam do punktu. Lokal jest łatwo rozpoznawalny, czysty. Za szybą wystawową aparaty fotograficzne, wszystkie idealnie wyczyszczone. Miła obsługa. pracownik wypytał mnie o format itp. , poinformował o cenach, terminie. Wywołane zdjęcia okazały się być bardzo dobrej jakości, wyraźne, ostre kolory, niezły papier. Może mogłam to gdzieś zrobić taniej, ale postawiłąm na jakość i nie żałuję. Można u nich zamówić również fotoksiążki, totokalendarze itp. co moze być fajne na prezent albo na szczególne okazje.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.