Wybierałam się z wizytą do rodziców i chciałam kupić mamie jakiś ładny kwitnący kwiat, który będzie mogła wsadzić w ogrodzie. Podjechałam więc po drodze do centrum ogrodniczego Plant na ulicy Jana Pawła II.
Do wjazdu do środka zachecają informacje na płocie – o parkingu dla samochodów i rowerów, o tym, że teren jest przystosowany do wózków i, że czworonogi są mile widziane – to ostatnie spowodowało, że jako psiara od razu polubiłam to miejsce.
Spory wybór (rośliny, nawozy, akcesoria itp) raz bardzo miła, kompetentna obsługa. Kompletnie nie znam się na roslinach, ogrodnictwie itp. Polegałam więc wyłącznie na pomocy pracownicy. Ta pomogła mi w wyborze, przekazała wskazówki odnośnie pielęgnacji rośliny. Ceny przystępne. Polecam to miejsce.
Apteka nazywa się Wildecka, aczkolwiek mieści się w Swarzędzu na os. Kościuszkowców, zakładam, że jest filią poznańskiej apteki Wildeckiej.
Pomieszczenie jest dobrze oznakowane, usytuowane wygodnie w kompleksie handlowym. Lokal niewielki, lecz czysty, schludny. A aptece byłam jedynym klientem, więc od razu mogłam zostać obsłużona. Farmaceutka uprzejmie, z uśmiechem na twarzy przywitała mnie. Wykupywałam antybiotyk, kobieta zasugerowała dokupienie do niego preparatu osłonowego (wyjaśniła w jakim celu) i podała mi kilka preparatów do wyboru. Po zakonczonej transakcji podziękowała mi i miło pożegnała mnie.
Do kiosku mieszczącego się na osiedlu Jagiellońskim, tuż przy Biedronce, udałam sie po Gazetę Wyborczą. Bardzo miła obsługa, kontaktowa, sympatyczna. Oprócz standardowego prosze, dziękuje i do widzenia zawsze można usłyszeć jakieś miłe słowo, probę nawiązania rozmowy. Nie było kolejki, więc od razu zostałam obsłużona. Nie miałam drobnych, ale bez problemu otrzymałam resztę z 50zl. Oprócz prasy kupimy tam bilety i sporo rożnych drobiazgów.
Udałam sie do banku aby zorientowować się w możliwościach wzięcia kredytu na firmę. Placówka duża, czysta, uporządkowana. Klimatyzacja dobrze działa, więc w środku przyjemnie chłodno. Oprócz tego wygodnie, cicho i dyskretnie. Stoisko do obsługi klientów biznesowych jest z boku, więc nikt nie przeszkadza w rozmowie.
Pracownik banku elegancko ubrany, kulturalny, sympatyczny, doskonale zorientowany w ofercie. Cierpliwie tłumaczy i wyjaśnie. Zgodnie z moją prośbą oferta została mi wysłana również na maila. Sama oferta nie wydała mi się jednak specjalnie atrakcyjna, wiec nie zdecydowałam się na nią.
Sklep jest duży i bardzo dużo w nim ubrań. Może nawet trochę za dużo, bo poszczególne półki, wieszaki są bardzo blisko siebie i trzeba sie przeciskac. jeśli jest sporo klientow w sklepie, to trudno się oglada ubrania.
W sklepie dostępna zarówno nowa kolekcja, jak i odzież przeceniona. Nie ma jasnego podziału między nimi, rzeczy są miejscami przemieszane. Ceny atrakcyjne, ale niektóre ubrania są kiepskiej jakości. Obsługa przy kasie sympatyczna, ale niestety kolejka do kasy, był jakiś problem z akcpetacją karty płatniczej. W sklepie fajna, dość głośna muzyka.
To duży sklep z odzieżą damską i męską. Spory wybór ubrań, rzeczy dość dobre jakościowo, raczej klasyczne wzornictwo. Ceny bardzo atrakcyjne gdy są przeceny, promocje. Weszłam obejrzeć koszule dla chłopaka, bo wiem, że ma on jakieś z tego sklepu i jest z nich zadowolony. Spory wybór, pełna rozmiarówka, ale brakuje mi pracownika na sali sprzedaży, który mógłby służyć pomocą klientom. Ostecznie wzięłam jedną koszulę i udałam się do kasy. Zostałam szybko obsłużona, poprawnie, uprzejmie. Obejrzałam też odzież damską, ale nie znalazlam nic dla siebie, to raczej nie mój styl.
To chyba dość nowy sklep w King Crossie, a przynajmniej wcześniej go nie widziałam. Nie znam butów tej marki, widziałam je jedynie kiedyś w gazecie, więc z zainteresowaniem weszłam do środka. W sklepie czysto, przestronnie. Obuwie wyczyszczone, ładnie wyeksponowane, ale zdecydowanie nie w moim stylu. Ceny kształtują się na średnim poziomie - nie jest tanio, ale nie jest też bardzo drogo. Obsługa wita i żegna klientów, ale nie widziałam by z własnej inicjatywy proponowano pomoc, poradę.
Po niespecjalnie udanej wizycie w Inglocie w Kupcu Poznańskim odwiedziłam stoisko Inglota w King Crossie. I tu było znacznie lepiej, można by rzec wzorcowo. Stoisko było idealnie czyste, na czarnych powierzchniach nie było nawet śladu kurzu czy zabrudzeń. Każdy kosmetyk był wyraźnie opatrzony ceną, wszystkie testery było do dyspozycji klientów. Bardzo miła i kompetentna obsługa. Pracownica widząc, że oglądam cienie do powiek zagadała mnie, zaproponowała swoją pomoc w doborze właściwego odcieniu. Z rozmowy widać było, że pracownica ma sporą wiedzę na temat kosmetyków, nie obca jest jej też analiza kolorystyczna i rozróżnianie typów urody. Wizyta zakonczyła sie zakupem, kupiłam cienie. Otrzymałam poprawną ilość reszty oraz gratisowy aplikator do cieni.
Obsługa w Salonie Yves Rocher jest naprawdę wzorowa, na jej przykładzie można by uczyć sprzedawców innych sklepów jak pracować z klientem.
Najlepszym dowodem na to może być fakt, że weszłam do środka tak od niechcenia, by zobaczyć co mają nowego, jakie są promocje, bez zamiaru kupna czegokolwiek, a wyszłam z dwoma kosmetykami.
W sklepie jest czysto, kosmetyki są równo poukładane, ładnie wyeksponowane. Gdy oglądałam kremy podeszła do mnie pracownica i w miły, naturalny sposób nawiązała rozmowę. Kobieta była bardzo uprzejma, pogodna, miała sporą wiedzę i widać, że rozmowa na temat kosmetyków, makijażu sprawia jej przyjemność. Podeszła mnie w taki sposób, że sama nie wiem jak, ale poczułam, że bardzo chcę coś kupić :)
Wyszłam ze sklepu z zakupami i bardzo zadowolona.
Bardzo podoba mi się fakt, że Jakość Obsługi slucha swoich użytkowników. Po wprowadzeniu klubu superobserwatora pojawiły się liczne głosy, że progi nagród gwarantowanych są za wysokie - jako odpowiedź ze strony portalu pojawiła się promocja obniżająca je o połowę. Przypadł mi też do gustu fakt, że zapytano nas, jakie nagrody chcielibyśmy, by pojawiły się w programie. To fajna sprawa mieć świadomość posiadania pewnego wpływu na funkcjonowanie portalu i dodatkowa motywacja, by jak najlepiej zapamiętywać wszystkie wizyty w punktach handlowych, usługowych, a następnie starannie je opisywać.
Karolino, dziękujemy za miłe słowa. Zawsze powtarzamy, że Klub Super Obserwatora jest dla naszych użytkowników, dlatego jesteśmy otwarci na ich propozycje i sugestie. Wprowadziliśmy już katalog z nowymi nagrodami, mamy nadzieję, że się Tobie spodobał :) Pozdrawiamy – zespół portalu.
Pomieszczenie jest niewielkie,...
Pomieszczenie jest niewielkie, czyste i co najważniejsze w tak upalny dzień jak dzisiejszy, klimatyzowane. Weszłam do środka, w sklepie obecna była jedna sprzedawczyni i jedna klientka. Gdy nadeszła moja kolej pracownica uprzejmie, z uśmiechem przywitała mnie i zapytała co podać. Wiedziałam, że chcę chleb, tylko pytanie jaki? Wybór był spory, więc zdałam się na pomoc pracownicy. Powiedziałam tylko, że chciałabym jakiś krojony, raczej ciemny i co może mi polecić. Kobieta wskazała trzy rodzaje pieczywa i krótko o każdym opowiedziała. Dzięki jej wskazówkom wybrałam chleb, okazał się być świeży, dobrze wypieczony i smaczny. Ceny bardzo przystępne.
Koło sklepu M&M przechodzę prawie codziennie. Do wejścia do środka zachęciła mnie bardzo fajna bluzka, którą dostrzegłam przez okno wystawowe.
Sklep oferuje odzież używaną, ale dobrej jakości, starannie wyselekcjonowaną. Bardzo miła obsługa, zauważyłam, że sprzedawczyni zna już cześć klientek po imieniu, wie jaki stel preferują, jakie ubrana im się podobają. Obsługa potrafi doradzić, dobrać, chętnie proponuje ubrania. Interesująca mnie bluzka okazała sie być na mnie za duża, pracownica od razu pokazała mi dwie inne rzeczy, które jej zdaniem mogły mnie zainteresować, ale aż tak mi one nie przypadły do gustu. Sklep polecam paniom, które lubią się fajnie ubrać za małe pieniądze.
Pestar odkryłam dzięki portalowi Mydeal, który oferował ich karmę dla psów, z zakupy której zyski przeznaczone będą na cele charytatywne.
Strona internetowa sklepu przejrzysta, łatwa w obsłudze. Prosty sposób zakupu i zapłaty, czytelne warunki dostawy. Ceny atrakcyjne, ale asortyment jak dla mnie nieco ubogi. Nie udało mi się znaleźć wszystkiego, co chciałam kupić dla psa. Za pośrednictwem sklepu można zasięgnąć również porady lekarza weterynarii, gdy ma się wątpliwości jaki produkt wybrać. Co godne pochwały sklep jest współogranizatorem akcji "zerwijmy łańcuchy", co jest dla mnie kolejnym argumentem my robic zakupy właśnie u nich.
Sklep z bielizną Oysho mieści się w galerii handlowej Malta na parterze. W sklepie było czysto, panowal porządek, słychać było przyjemną dla ucha muzykę. Krolują pastelowe kolory. W sklepie spory wybór ładnej bielizny, ceny przystępne, zwłaszcza biorąc pod uwagę przeceny. W sklepie były dwie pracownice. Obie zajęte były układaniem bielizny na środku sklepu. Witały przy tym wchodzących, ale nie proponowały im swojej pomocy. Byłam w sklepie dość długo oglądając asortyment, ale nie zaproponowano mi porady. Nic nie wzbudziło mojego zainteresowania na tyle, by dokonać zakupy. Gdy opuszczałam sklep jedna z pracownic pożegnała mnie.
Miałam ochotę na coś slodkiego, na dworze ciepło, więc najlepsze wydały mi się lody. Weszłam do Grycana, bo bardzo lubię to miejsce. Czysto, chłodno i miło dla oka. Nie było kolejki, co nie ukrywam, ucieszyło mnie. Ogromny wybór lodów, jak zwykle bardzo długo zastanawiałam się co by tu wybrać. Mnóstwo kolorów, lody pięknie się prezentowały. Smakowo jak zwykle okazały się być również bardzo dobre. Obsługa miła, uśmiechnięta i kontaktowa. Ceny przystępne. To miejsce ma wszystko, czego oczekuję po lodziarni i po raz kolejny wyszłam stamtąd zadowolona.
Wizyta u psiego fryzjera jest zawsze stresem, chyba dla mnie nawet większym niż dla mojego psa. Od lat jestem wierna jednej fryzjerce i regularnie chodzimy wyłącznie do niej. To przemiła, ciepła osoba, która widać, że kocha zwierzęta i ma do nich rękę i serce. Salon jest niewielki, przyjemny, czysty. Przed salonem zawsze miska z wodą dla pupili. Tym razem wizyta również udana w 100%. Planowo, punktualnie, pies pięknie umyty i ostrzyżony, wyglądający na zadowolonego. Ceny przystępne. Nic więcej mi nie potrzeba i za 3 miesiące znowu pojawimy się w Pankracym.
Ciąg dalszy szukania eleganckiego ciucha dla mamy. Tym razem stawiamy na Monnari. Sklep duży, przestronny. Elegancko, bardzo czysto, porządek. Ubrania czyste, wyprasowane, równo powieszone. Dobre oświetlenie. Ceny dość wysokie, nawet mimo przecen. Obsługa nie wykazywała inicjatywy własnej. Pracownica znajdowała sie za ladą, nie podeszła do nas, czy do żadnej innej klientki w tym momencie przebywającej w sklepie. Pani również nie powitała nas i nie pożegnała. Podsumowując: sklep typu chłodna elegancja. Elegancko, ale przyjęcie dość zimne. Żaden ciuch nie wpadł mamie w oko, więc ruszyłyśmy dalej.
.
Lubię Inglota i ostatnio coraz częściej przekonuję się o jakości ich kosmetyków, ale stoisko tej firmy w Kupcu Poznańskim nie przypadło mi o gustu. Moje pierwsze zastrzeżenie dotyczy braku cen. Zazwyczaj na większości stoisk przy kosmetykach są wyraźne ceny, więc od razu wiemy ile co kosztuje. Tu tego nie było, w niektórych miejscach były jedynie niewyraźne pozostałosci po cenach. Poza tym na stoisku było nieco kurzu, zabrudzeń. Byłam zainteresowana pudrem, ale nie wiedziałam ile on kosztuje, a nie chciało mi się czekać, aż pracownica skonczy rozmowę z innę klientką odpuściłam sobie więc zakupy. Stoisk Inglota jest w Poznaniu sporo, wybiorę jakieś robiące lepsze wrażenie.
Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że Netia jest najgorszą firmą, z jaką kiedykolwiek miałam do czynienia. Czas trwania umowy to wielkie przepychanki, ciągłe problemy (najpierw z podłączeniem internetu, potem z jego działaniem). Na infolinii spotkałam się z tak złą obsługą, że jest to aż niewyobrażalne. Każdy konsultant udzielał innych informacji, żaden nie ponosił odpowiedzialności za swoje słowa. Co więcej: ewidentnie okłamywali klienta. Np. jedna osoba mówiła, ze urządzenie zostało do mnie wysłane, by po tygodniu od innej osoby dowiedzieć się, że nic takiego nie miało miejsca, a urządzenia nie przekazano nawet do wysłania. Ale w końcu okres współpracy z tą firmą mam za sobą. I myślałam, że na tym koniec moich kontaktów z Netią. Ale nie. Średnio raz w tygodniu ktoś z Netii dzwoni do mnie albo pisze proponując swoje, pożal się Boże, usługi. Za każdym razem mówię to samo: są państwo najgorszą firmą jaką znam i nie wezmę od państwa nic nawet za darmo, ale to nie działa. Dzwonią dalej. A ja na sam dźwięk słowa Netia dostaję gęsiej skórki...
Przechodząc koło Telepizzy zauważyłam plakat informujący, że w każdy poniedziałek mała pizza za 5zł. Był akurat poniedziałek, a na widok smacznie wyglądającej pizzy na zdjęciu ślinianki zaczęły mi mocniej pracować, nie mogłam się więc powstrzymać i weszłam do środka. Przecież taka okazja nie może mi przejść koło nosa! Lokal w miarę czysty, aczkolwiek nieco zaniedbany. Do kasy, przy której składa się zamówienia, kolejka, co chwilę ktoś podchodzi bez kolejki by odebrać swoje zamówienie, powinni to jakoś lepiej rozwiązać bo robi się zamieszanie i czas oczekiwania się wydłuża. Gdy nadchodzi moja kolej zamawiam promocyjną pizzę – do wyboru z szynką lub pieczarkami, wybieram pieczarki. Pracownica informuje mnie, że będzie do odbioru za 15 minut i wręcza paragon. Opuszczam lokal, wracam po kwadransie. Podchodzę do kasy, niby bez kolejki, a w praktyce do mniejszej kolejki, bo przede mną dwie inne osoby czekają na odbiór swojego zamówienia. Coś ktoś pomylił, pracownica udaje się na zaplecze, chyba szukać zaginionej pizzy. W końcu dostaję swoją pizzę. Jest na papierowym talerzu, dość sucha, brzegi kluchowate, całość nijaka, bez smaku. Przekonałam się już kilkakrotnie, że może być tanio i dobrze, tym razem było tylko tanio. Zapłaciłam tylko 5zł, więc strata niewielka, ale gdybym zamówiła dużą pizzę za normalną cenę, a dostała większą wersję tego „specjału” to byłabym nieźle wkurzona.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.