Nie specjalnie przypadł mi do gustu ten sklep. Obuwie w nim oferowane jest w moim odczuciu niezbyt ciekawe (albo po prostu nie w moim stylu), a ceny nieadekwatne do jakości i stylistyki. Wydaje mi się, że część butów tu sprzedawanych można kupić w innych sklepach taniej. Obsługa jest na średnim poziomie, ekspedientka nie witała wchodzących. Plusem była czystość sklepu i panujący tam porządek.
To niewielki sklep z akcesoriami krawieckimi znajdujący się na tzw. „ryneczku”. Na niedużej powierzchni rozmieszczony jest duży wybór towarów, w sklepiku jest czysto, koloro, panuje tam porządek. Byłam jedyną kupującą w sklepie, interesowały mnie guziki, bo te, które mam obecnie przy jednej z marynarek nie do końca mi odpowiadają. Pracownik będący w sklepie był kulturalny, uprzejmy, chętnie pomógł mi w wyborze, chętnie pokazywał różne guziki. Ceny kształtują się na umiarkowanym poziomie.
To niewielki sklep znajdujący się na tzw. „ryneczku”. Od razu po wejściu do srodka wyczuwa się charakterystyczny, dość mocny aromat. W ofercie zioła, kosmetyki naturalne, przyprawy itp. Obsługa jest uprzejma i bardzo kompetentna. Pracownica potrafiła doradzić, widać było, że doskonale wie co sprzedaje, z pewnością nie jest to przypadkowa osoba. Ceny kształtują się na umiarkowanym poziomie. Dzisiejsza wizyta poszła szybko – nie było kolejki.
Z usług Printmanii korzystam dość regularnie – kupuję u nich tonery do drukarki. Zaletą tej firmy są bardzo konkurencyjne ceny i szybki czas realizacji zamówienia. W ofercie mają oryginalne tusze, zamienniki i możliwość regeneracji tonerów. Zamówienia składam zazwyczaj drogą mailową (czasem telefonicznie), a towar pracownik przywozi mi osobiście. Bardzo odpowiada mi taka forma – nie muszę nigdzie jeździć, płacę przy odbiorze i co więcej mam możliwość sprawdzenia tonera. Towar podlega gwarancji.
To serwis internetowy banku BZWBK. Jest on czytelny, prosty, szata graficzna jest utrzymana w kolorystyce charakterystycznej dla banku, nie raz w oczy. Serwis jest funkcjonalny, działa dobrze, wykonanie przelewu, sprawdzenie stanu konta, wygenerowanie potwierdzenia czy założenie lokaty nie sprawia żadnych trudności. Generalnie jestem z niego całkowicie zadowolona.
To niewielki sklep z zegarkami w Galerii Malta, na parterze. Część asortymentu wyeksponowana jest na wystawie i to ona zachęciła mnie do wejścia do środka, mimo, że nie planuję zakupu zegarka. Szyby, gablotki, postumenty – wszystko były czyste, świecące, bez śladów palców, smug – nienaganna prezentacja towaru. Zostałam bardzo miło przywitana przez pracownicę, gdy się rozglądałam po sklepie zasygnalizowała ona swoją gotowość do pomocy. Ceny są zróżnicowane, wybór towaru jest duży, dostaniemy tu zegarki różnych marek, ze średniej i wyższej półki cenowej. Na zegarkach można również zamówić grawerowanie.
Odwiedziłam Empik w Galerii handlowej Malta aby kupić sobie coś do czytania na weekend. Miałam już upatrzoną konkretną książkę, udało mi się ją bez trudnu znaleźć w sklepie. W pomieszczeniu było czysto, panował tam porządek. Nie było kolejki do kasy – pracownica była młoda, uśmiechnięta, sympatyczna, swoją pracę wykonywała sprawnie. Podoba mi się fakt, że za zakupy naliczane są punkty payback. Nowości książkowe wyeksponowane są w dogodnych miejscach sklepu, tak że zawsze jest się na bieżąco. Przejrzałam też przewodniki turystyczne, ale tu wybór był nieco ograniczony.
Weszłam do sklepu Phenome w Galerii Malta szukając prezentu dla mamy – wszak dzisiaj dzień matki. Sklep jest elegancki, jasny, czysty. Lubię taki styl – nowoczesno, minimalistycznie. W ofercie firmy znajdują się organiczne kosmetyki pielęgnacyjne. Pracownica w sklepie była dobrze zorientowana w osortymencie, umiała opowiedzieć o produktach, podkreślić ich zalety. Była ona też bardzo uprzejma, chętnie rozmawiała z klientami, miała do nich pozytywny stosunek. Generalnie asortyment przypadł mi do gustu, nie dokonałam jednak zakupu, bo nie byłam do końca przekonana co wybrać. Ceny są dość wysokie.
Przed opuszczeniem centrum handlowego King Cross marcelin postanowiłam podbudować siły i zjeść coś. Wybrałam lokal China House, bo było tam mało ludzi, ceny są przystępne i uznałam, że nie będę długo czekać. I była to słuszna decyzja, bo czas oczekiwania faktycznie nie był długi, a zamówione danie okazało się smaczne, świeże, dobrze przyprawione. Obsługa była sympatyczna, kompetentna, sprawna. W lokalu było czysto, panował tam porządek. Uważam, że to przyzwoite miejsce aby podczas zakupów wejść coś zjeść.
Kilka dni wcześniej bylam w sklepie tej sieci w Starym Browarze, oglądałam tylko wtedy asortyment, teraz do sklepu wybrałam się w konkretnym celu – miałam zamiar kupić prezent dla znajomych. Salon, podobnie jak ten w Browarze, składa się z kilku pomieszczeń, najnowszy towar wyeksponowany jej w pomieszczeniach najbliżej wejścia. W całym sklepie było czysto, panował tam porządek, towar miał oznakowania cenowe, oświetlenie było dobre, pozwalało na odpowiednie obejrzenie przedmiotów. Dość szybko wybrałam trzy przedmioty, które postanowiłam kupić – wybrałam dwie doniczki i małą konewkę, wszystko ceramiczne, w ładne wzory, z jednej serii. Z wybranymi artykułami udałam się do kasy. W sklepie nie pakują zakupów na prezent, ale zaproponowano mi zakup bardzo efektownej, ozdobnej torebki na zakupy. Pracownica zabezpieczyła wszystkie artykuły papierem i schowała je do torebki, całość prezentowała się naprawdę ładnie. Jestem zadowolona – za około 50 zł udało mi się kupić naprawdę fajny upominek, ponadto w sklepie panowała sympatyczna atmosfera, a personel był życzliwy, kontaktowy.
Byłam w Starym Browarze, do wejścia do sklepu Flo zachęciła mnie bardzo ładnie wyeksponowana w pierwszym pomieszczeniu ekspozycja, która była widoczna z pasażu handlowego. Sklep składa się z kilku pomieszczeń, towar ułożony jest kolorystycznie, stylistycznie. Bardzo przypadła mi do gustu oferta wiosenno-wielkanocna, a mianowicie bardzo ładne doniczki, konewki, figurki ceramiczne i inne ozdoby. Ceny kształtowały się na umiarkowanym poziomie. W sklepie było czysto, panował tam porządek, część artykułów miała obniżone ceny – towary te były wyraźnie oznaczone, więc łatwo było odnaleźć okazje. Obsługa była chętna do pomocy, byłam świadkiem rozmowy jednej z klientek z personelem na temat ozdobnego krzesła – widac było duże zainteresowanie ze strony sprzedawców.
Byłam w centrum, przechodziłam przez Plac Cyryla Ratajskiego i uznałam, że wejdę do baru na zupę. Kiedyś bar był duży, zajmował dwa pomieszczenia, teraz niestety zostało już tylko jedno, mniejsze. Po przyjrzeniu się tablicy z menu odniosłam wrażenie, że wraz ze zmniejszeniem powierzchni zmniejszeniu uległa oferta gastronomiczna, kiedyś wybór był większy. Ceny są nadal niskie, aczkolwiek poszły do góry od czasu mojej ostatniej wizyty. Obsługa była dość uprzejma, czas oczekiwania krótki. Zdecydowałam się na zupę szczawiową, była całkiem niezła. W lokalu było czysto, wszystko wyglądało porządnie.
Przy okazji bycia w centrum weszłam do Empiku. Parter był uporzadkowany, wyglądał porządnie, ale mnie bardziej interesował poziom niżej, gdzie od stosunkowo niedawna znajduje się outlet. Tam niestety podobało mi się już mnie. Po pierwsze – ośwetlenie, dłuższe przebywanie w dość niskim pomieszczeniu z ostrymi jarzeniówkami bardzo męczy wzrok. Po drugie, w pomieszczeniu było za gorąco i bardzo duszno. Po trzecie, towaru tam dużo, ale trudno coś znaleźć. Książki są podzielone jedynie na bardzo ogólne działy np. proza, brakuje podziałów na bardziej szczegółowe gatunku literackie, więc trudno z dużej ilości książek wyłonić coś interesującego dla siebie. Jest tam nieco chaos, te same książki były w kilku róźnych miejsach. Ceny są atrakcyjne, ale szczerze mówiąc po kilku minutach odechciało mi się szukać. Na dole jest kasa, ale nie było przy niej żadnego pracownika, więc nawet nie było szansy na pomoc ze strony personelu. Plusem za to była bardzo fajna muzyka. Podusmowując: empik, nazwimy go, standardowy – tak, outlet – nie.
W pracy przedpołudniem zaczęła mnie boleć głowa, pewnie na zmianę pogody. Przeszukałam torebkę, ale tabletek przeciwbólowych nie znalazłam, wyskoczyłam więc na chwilę do apteki po tabletki. Wybrałam aptekę położoną najbliżej mojego biura. W aptece była nieco brudna podłoga, ale to nic dziwnego, wszak pogoda dzisiaj na dworze fatalna – topniejący śnieg i deszcz. Poza tym w pomieszczeniu było czysto, schludnie, towar sprawiał wrażenie uporządkowanego. W aptece nie było kolejki, od razu więc podeszłam do stanowiska obsługi. Farmaceutka ubrana była w biały, wyprasowany kitel. Kobieta uprzejmie mnie przywitała, powiedziała słucham. Poprosiłam o konkretny lek, pracownica szybka go znalazła i podała mi kwotę do zapłaty. Zapłaciłam gotówką, wraz z resztą otrzymałam paragon. Pracownica podziękowała mi za zakupy i pożegnała mnie.
Dzisiaj tłusty czwartek, więc wypada kupić coś słodkiego. Zgodnie z tradycją powinien być to pączek, ale ja za pączkami nie przepadam, postanowiłam więc kupić pączki tylko dla mojego chłopaka, a dla siebie coś innego. Udalam się do Szarlotki, bo po pierwsze miałam po drodze, a po drugie ich wyroby uważam za smaczne i niedrogie. Nie było kolejki, byłam jedyną klientą w cukierni. Pracownica miło mnie przywitała. Rozejrzałam się po pomieszczeniu – było tam czysto, towar wyglądał zachęcająco, apetycznie. Poprosilam o 2 pączki i kawałek brzdąca. Ciasta zostaly mi starannie zapakowane, cena była przystępna. Miło pożegnana opuściłam cukiernię.
Może nie jest to jakoś specjalnie romantyczne, ale nie mieliśmy na walentynki szczególnych planów, zamierzaliśmy wspólnie zrobić i zjeść pizzę. Po składniki udaliśmy się również wspólnie, do Piotra i Pawła w pasażu Rondo. W sklepie było czysto, panował tam porządek. Duch walentynek obecny była na każdym kroku – w strategicznych miejscach sklepu wyeksponowane były czekoladki i inne tego typu drobiazgi. Ilość asortymentu i jego jakość była jak najbardziej zadowalająca, odwidzieliśmy dwa stoiska obsługowe (sery i wędliny), na obu z nich osbługa była sympatyczna, uprzejma, nie było długich kolejek. Po drodze do kasy wzięliśmy jeszcze z półki czekoladę – była w promocji, w świetnej cenie. Do kas również nie było kolejek, kasjerka była bardzo sympatyczna, miło nas zagadała, zażartowała.
Bluzka, którą kupiłam w 5.10.15 okazała się za mała na adresatkę prezentu, przy najbliższej okazji pojechałam ją więc wymienic na większą. W sklepie było czysto, panował tam porządek, odzież byla poukładana na półkach, stołach. Podeszłam od razu do kasy i powiedziałam z czym przychodzę. Pracownica poprosiła mnie o paragon, podałam go jej i myślałam, że poda mi większą bluzkę i na tym będzie koniec. Jednak nie, całość trwała dłużej niż się spodziewałam. Sprzedawczyni musiała wypełnić jakiś formularz, zrobic zwrot, nabić na nowo zakup na kasie – strasznie dużo formalności jak na wymianę na tę samą rzecz, tylko rozmiar większą. Nie mam jednak zastrzeżeń co do uprzejmości presonelu – wszystko odbyło się w miłej atmosferze. W sklepie znajdziemy sporo bardzo fajnych ubrań dla dzieci.
Bersha mieści się na parterze starszej części Starego Browaru (Atrium), na przeciwko Clinique. To stosunkowo nowy sklep w tym miejscu, jestem tu bodajże poraz pierwszy. Sklep jest jasny (dobrze oświetlony) i jasny w sensie wystroju – jasna podloga, białe ściany, minimalistycznie i przestronnie. Sklep jest dobrze oznakowany – nad kasą jest z daleka widoczny, duży żólty napis „kasa”, jest informacja, w ktorym miejscu są przymierzalnie. Aktualna kolekcja jest kolorowa, dziewczęca, sporo wzorów kwiatowych. Ceny są przystępne. Obsługa jest uprzejma, łatwo zidentyfikować pracowników dzięki noszonym przez nim smyczom z plakietkami z nazwą sklepu. Pracownica układająca ubrania miło mnie przywitała, pomogła mi znaleźć właściwy rozmiar.
Bardzo fajna, ciekawie zaarażnowana kawiarnia, naprawdę mi się podoba. Na zewnątrz, na dziedzińcu Browaru ustawiono drewniane stoliki i drewniane i rattanowe krzesła, na nich poduszki, całość ozdabiają zadbane, białe kwiaty. W środku również ładnie, super wrażenie robią zawieszone pod sufitem, na różnych wysokościach (a wnętrze jest wysokie) ozdoby z kolorowych gałganków. Obsługa jest bardzo sympatyczna, dobrze zorientowana w karcie, nie trzeba długo czekać, dbają by klienci nie siedzieli przy pustych szklankach. Napoje i słodkości bardzo smaczne, ogólnie w lokalu bardzo przyjemna atmosfera i nie chce się wychodzić.
Sklep mieści się w nowszej części Starego Browaru, na najniższym poziomie. Jak nazwa głosi asortyment jest kolorowy, można tu łatwo dobrać dodatki pasujące kolorystycznie do kuchni. Dla ułatwienia asortyment w sklepie poukładany jest właśnie kolorami. W pomieszczeniu jest czysto, panuje tam porządek. Dostaniemy tu artykuły dekoracyjno-użytkowe do kuchni i jadalni, już z wystawy kuszą bardzo modne miksery firmy KitchenAid. Obsluga jest uprzejma i dobrze zorientowana w ofercie sklepu. Ceny są raczej wysokie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.