Byłam z mamą w Plazie, kupowałyśmy prezent dla mojej kuzynki. Po dokonanym zakupie postanowiłyśmy napić się kawy. Udałyśmy się do Starbucksa, to druga kawiarnia tej sieci w Poznaniu (pierwsza jest w Starym Browarze). Sieć znana chyba na całym świecie, w co drugim filmie widzimy kubki z charakterystycznym logo. W sumie nie mogę zdecydować ile w tym marketingu, a na ile ta kawa jest naprawdę wyjątkowa, nie mniej bardzo ją lubię. W lokalu nie ma zbyt wielu stolików, ale na szczęscie udało nam się znaleźć wolne miejsce. Do kasy nie było długiej kolejki, tylko 2 osoby przede mną. Napoje szybko nam przygotowano, były bardzo smaczne, zrobione na bazie dobrej, aromatycznej, mocnej kawy. Ceny są dość wysokie, ale rzadko kiedy w popularnych miejscach jest tanio. W lokalu było czysto, sympatycznie, obsługa była młoda, miła, uśmiechnięta. kontaktowa.
Ciąg dalszy szukania biżuterii na prezent dl mojej kuzynki. Odwiedziłyśmy już z mamą Yes i Kruka, teraz przyszła pora na Apart. Sklep ma bardzo elegancką, sporą witrynę, nad nią umieszczony jest równie elegancki napis-nazwa sklepu. Ekspozycja na wystawie była interesująca, przemyślana. Weszłyśmy do środka, zaraz po przekroczeniu progu sklepu zostałyśmy powitane przez jedną z pracownic. Personel był elegancko ubrany. Pozostawiono nam czas na samodzielne rozejrzenie się po sklepie, po czym zaoferowano nam pomoc – obsługę oceniam wysoko, jako bardzo uprzejmą i kompetentną. Ceny są zróżnicowane, mamy tu niedrogie drobiazgi, droższe wyroby i np. zegarki już ze zdecydowanie wyższej półki, jest w czym wybierać. Nie zdecydowałyśmy się na zakup, mimo iż sporo wyrobów nam się naprawdę podobało – po prostu najbardziej przypadł nam do gustu komplet, który oglądałyśmy jako pierwszy, w innym sklepie. Salon jednak zadecydowanie godny polecenia.
Byłam z mamą w Plazie, szukałyśmy prezentu dla mojej kuzynki, czegoś z biżuterii konkretnie. Yes zajmuje dość duży, narożnikowy salon naprzeciwko Empiku. Najpierw obejrzałyśmy witrynę (ładna, duża wystawa), potem weszłyśmy do środka. Lada tworzy coś na kształt tzw. wyspy na środku sklepu. Znajdowały się za nią dwie pracownice, nie przywitały nas, nie zwróciły uwagi na nasze wejście. W środku było czysto, panował tam porządek, wnętrze było dobrze oświetlone. Poprosiłyśmy jedną z pracownic o pokazanie nam kompletu biżuterii, który nas zainteresował – chętnie spełniła ona naszą prośbę, była uprzejma. Biżuteria była ładna, starannie wykonana, ale uznałyśmy, że nie jest to do końca styl osoby, dla której szukamy prezentu, więc nie doszło do zakupu (pracownica nie pokazała po sobie rozczarowania). W sklepie dostaniemy droższą i tańszą biżuterię, w tym również bardzo popularne ostatnio zawieszki tzw. charmsy.
Chciałyśmy iść z koleżankami na kawę. Udalyśmy się do Kandulskiego, lokal ten mieści się zaraz przy wejściu do Starego Browaru (od ulicy Ratajczaka). Pomieszczenie jest czyste, uporządkowane, ładnie urządzone. Z zza lady chłodniczej kuszą nas kolorowe lody, obok ładnie prezentują się ciastka. W powietrzu lekko wyczuwalny, ale bardzo przyjemny aromat kawy. Wszystko na pierwszy rzut oka w najlepszym porzadku. Tylko jedna rzecz nie tak – jesteśmy w 5 osób, więc chcemy usiąść i zsunąć ze sobą 2 stoliki. Nagle jedna z nas zauważa napis na barze „prosimy nie łączyć stolików”. Upewniamy się u kelnerki, o co w tym chodzi – i faktycznie, nie chcą żeby łączyć stoliki. No jak nie to nie, nie będziemy się w 5 osób cisnąć przy jednym maleńkim stoliku, a kawiarni w pobliżu dużo, więc wychodzimy i idziemy gdzieś indziej. Lokal oferuje smaczne wyroby w rozsądnych cenach, ale nie było nam z nich dane tym razem skorzystać.
Weszłam do Super Pharmu bo musiałam kupić kilka rzeczy, między innymi żel pod prysznic. W sklepie było czysto, panowal tam porządek. Część artykułów byla w promocji – okazje cenowo były wyraźnie oznaczone, nie sposób było ich przeoczyć. W sklepie była odpowiednia moim zdaniem ilość obsługi, pracownicy znajdowali się zarówno przy kasach, jak i na sali sprzedaży, mieli na sobie firmowe, granatowe koszulki. Otwarte były 2 stanowiska kasowe na części drogeryjnej, kolejka nie była długa i szybko się posuwała. Kasjerka mnie obsługująca byla sympatyczna, uśmiechnięta, zapytała mnie czy posiadam kartę SuperPharmu. Dzięki jej poleceniu skorzystałam z dodatkowej oferty – przy zakupach powyżej 30zł (a takie robiłam) można było kupić betakaroten za 4,99zł. Gdy odchodziłam od kasy zostałam miło pożegnana.
Będąc w centrum handlowym King Cross Marcelin w Poznaniu weszłam do apteki w celu nabycia specjalnego szamponu do włosów, dostępnego tylko w aptekach. W aptece było czysto, panował tam porządek. Byłam akurat jedyną klientką w aptece. Podeszłam do okienka, farmaceutka, schludnie ubrana w czysty fartuch, miło mnie przywitała i zapytała czym może mi służyć. Podałam nazwę szamponu, który chciałam kupić. Pracownica szybko sprawdziła jego dostępność w komputerze i poinformowała mnie, że w tej chwili go nie mają, ale zaproponowała mi inny, wg niej podobny szampon. Zasugerowała też możliwość zamówienia szamponu, o który pytałam. Żadna z opcji mi nie odpowiadała, więc podziękowałam pracownicy, ale doceniam jej dobre chęci i chęć jak najlepszego obsłużenia klienta. Kupiłam tylko żel przeciwbólowy by był w promocji i miał przystępną cenę.
Szykuje się kolejna parapetówka u moich znajomych, więc będąc w centrum handlowym King Cross Marcelin w Poznaniu weszłam do sklepu Villeroy&Boch rozejrzeć się w asortymencie, tak aby zobaczyć, czy coś nadaje się na prezent. Sklep jest elegancki, towaru w nim dużo. Okna wystawowe były idealnie czyste, lśniące, świetnie było widać przez nie wnętrze sklepu. W środku było czysto, panował porządek. Dostaniemy tam sztućce, porcelanę Villeroy & Boch oraz szkło ozdobne i użytkowe, jak również artykuły dekoracyjne. Ceny są zróżnicowane – porcelana jest dość droga (ale bardzo ładna), ale sporo drobiazgów, ozdób miało przystępne ceny. Obsługa w sklepie była uprzejma, kompetentna, wykazywała odpowiednie zainteresowanie klientem.
Byłam w King Crossie i przechodząc koło sklepu Vistula przypomniało mi się, ze mój chłopak od jakieś czasu mówi, że musi sobie kupić nową koszulę, dokładnie mówił jaką, więc uznałam, że skoro mam czas, to wejdę do środka i się rozejrzę, zobaczę czy dostanę tu taką koszulę i za ile. Sklep jest jasny, elegancki. Widać duże zwracanie uwagi na czystość i porządek, bo nie mam najmniejszych zastrzeżeń w tej kwestii. Ubrania były ładnie wyeksponowane, czyste, wyprasowane. Obsługa była uprzejma i chętna do pomocy. Personel zauwazył moje pewne zagubienie i zaproponowano mi asystę – wyjaśniłam czego szukam i pokazano mi takowe koszule. Ceny raczej wysokie, ale jakość odzieży też wydała mi się wysoka. Na zakup się nie zdecydowałam – chciałam tylko się zorientować w asortymencie i przekazać to bezpośredniemu zainteresowanemu.
Byłam w centrum handlowym King Cross w Poznaniu i do sklepu z kosmetykami Yves Rocher weszłam w konkretnym celu, a mianowicie chciałam kupić płyn do zmywania makijażu. Regularnie używam ten preparat, bo łatwo zmywa on makijaż i nie podrażnia przy tym oczu. Nad wejściem górował charakterystyczny, prostokątny szyld z nazwą i logo sklepu (białe litery na zielonym tle). Po obu stronach wejścia wystawa na witrynie była efektowna, przyciągająca wzrok. W środku było idealnie czysto, wszystko było uporzadkowane. Obsługa była na najwyższym poziomie. Pracownica była niesłychanie uprzejma, nastawiona na sprzedaż (ale w sposób taktowny, nie nachalny). Miała ona bardzo szeroką wiedzę na temat oferowanych produktów – przy okazji zapytałam ją o kremy do twarzy, uzyskałam wyczerpującą odpowiedź. Sporo kosmetyków miało promocyjne ceny, obniżone w stosunku do cen regularnych.
Wracałam po wakacjach z Wrocławia do Poznania. Dworzec we Wrocławiu jest zamknięty z powodu remontu, czynny jest z tyłu dworzec tymczasowy. Aby się do niego dostać z centrum trzeba obejść spory kawałek, jest to niesłychanie niedogodne, zwłaszcza jak się idzie tak jak ja, z bagażami. Duży minus za brak jakichkolwiek oznaczeń. W kasie obsługa uprzejma, nie było kolejki. Toaleta na dworcu bardzo droga – 2,5zł, dość nieprzyjemny zapach w niej na dodatek. Przejścia podziemne na perony również w przebudowie, ogólnie panował tam spory chaos, trzeba sprawdzać na tablicy na który peron dany pociąg podjedzie, bo nie istnieje stały grafik. W pociągu pusto, dużo wolnych miejsc, ale brudno. Wagony stare, obskurne, toaleta w tragicznym stanie. Konduktor uprzejmy, ale mało zorientowany – nie umiał mi podać godziny przyjazdu do Poznania. Czas przejazdu bardzo długi, cena za przejazd na szczęście dość niska (pociąg osobowy). Do Poznania przyjechaliśmy z opóźnieniem.
Jakiś czas temu w Empiku, w piwnicy, otworzono outlet. Byłam tam już raz i nic nie kupiłam, postanowiłam jednak dać temu miejscu szansę. Podobnie jak poprzednio była tam bardzo dobra muzyka, tym razem Depeche Mode. Temperatura była chyba nieco niższa niż podczas mojej ostatniej wizyty (a więc przyjemniejsza), było jednak dalej duszno. Bardzo nie podoba mi się też oświetlenie tego miejsca. Nic nie zmieniło się jeśli chodzi o rozmieszczenie książek, dalej trudno coś wyszukać, ale przekonałam się, ze warto poświęcić temu trochę czasu – ostatecznie wyszłam stamtąd z 4 książkami, każda w cenie 9,99zł. Na dole kasa była zamknięta, udałam się więc do kasy na parterze, przy okazji przeglądając nowości książkowe. Do kasy nie było długiej kolejki – przede mną była jedna osoba. Pracownica była sympatyczna, uśmiechnięta, sprawnie przyjęła ode mnie płatność i wydała mi resztę.
Przy okazji zakupów w pasażu Rondo przypomniało mi się, że muszę isć na pocztę. Na tutejszej poczcie akurat nie było kolejki (był tam tylko 1 klient), więc postanowiłam to załatwić od razu i weszła do środka. W pomieszczeniu było czysto, panował tam porządek. Czynne było jedno stanowisko. Pracownica była elegancko, schludnie ubrana, uprzejma i sympatyczna. Załatwiłam wszystko bardzo szybko i zadowolona z tak sprawnego obrotu sprawy opuściłam pomieszczenie. Gdy odchodziłam od okienka pracownica miło pożegnała mnie.
Poprzedniego dnia wieczorem otrzymałam smsa informującego, że w sobotę w M&M jest rabat 50% na cały towar. Byłam w tym sklepie kilka dni wcześniej, ale mimo to nie mogłam się oprzeć pokusie pójścia po raz kolejny. W sklepie było czysto, panowal porządek. Ubrania były jak zawsze posegregowane rodzajami, czyste, ceny były doskonale widoczne. Kupiłam torebkę i super koszulę (markową, nową). Za calość, po przecenie zapłaciłam 48zł – naprawdę opłacało się przyjść. Obsługa jak zawsze bardzo uprzejma, chętnie doradzano klientom, służono pomocą. Chyba się uzależniam od tego sklepu:) W sklepie panuje bardzo miła atmosfera, personel jest bardzo kontaktowy, wykazuje wiele inicjatywy własnej. To świetne miejsce by kupić sobie fajny ciuch za bardzo małe pieniądze, zwłaszcza, że spora część ubrań jest dobrych, znanych marek.
Venezia to jedna z moich ulubionych marek obuwniczych, dlatego zawsze chętnie wchodzę do sklepów tej sieci, nawet jeśli nie planuję konkretnego zakupu. Jako że przechodziłam koło sklepu Venezii w poznańskim King Crossie nie umiałam sobie odmówić przyjemnosci wejścia do środka. Zaraz po przekroczeniu progu zostałam miło przywitana przez jedną z pracownic, kobieta uśmiechnęła się przy tym do mnie. Gdy oglądałam bliżej jeden z modeli pracownica podeszła do mnie i uprzejmie zapytała, czy podać mi konkretny rozmiar do przymiarki. W sklepie było czysto, jasno, panował tam porządek. Buty były ładnie wyeksponowane, dostępne było sporo modeli, kolorów. Ogólnie aktualna kolekcja bardzo mi się podoba. Ceny są na średnim poziomie – nie jest tanio, ale można sobie pozwolić na zakup.
Nad wejściem do lokalu góruje czerwony, duży, wyraźny szyld z białymi literami. Lokal jest średniej wielkosci, utrzymanych w cierpłych, żywych kolorach (brąz, czerwień, pomarańcz). Kolory są jednak tak dobrane, że mimo sporego natężenia nie męczą wzroku. Kasa jest w głębki lokalu, po prawej stronie są stoliki, po lewej lada chłodnicza z wyrobami. W pomieszczeniu było czysto, schludnie, towar wyglądał świeżo, zachęcająco. Zajęty był tylko jeden stolik, przy kasie nie było klientów. W lokalu można napić się kawy, zjeść coś na miejscu, albo kupić ciastka na wynos. Ja chciałam kupić coś słodkiego na wynos. Obsługa była uprzejma. Pracownica pomogła mi w wyborze, udzieliła mi szczegółowych opdowiedzi na moje pytania odnośnie ciastek, które wzbudziły moje zainteresowanie. Jeden punkt mniej przyznaję za ceny, bo te wydają mi się nieco wyższe niż w innych cukierniach tej samej sieci.
Byłam w centrum handlowym King Cross w Poznaniu i do sklepu Tradycyjne Jadło weszłam w celu nabycia jakieś dobrej wędliny. Sklep jest elegancki, ma sporo elementów drewnianych (czy w kolorze drewna), w pomieszczeniu było wyraźnie bardzo czysto. Towar sprawiał wrażenie świeżego, wyglądał apetycznie, był ładnie wyeksponowany. Przede mną w kolejce była 1 osoba. Gdy nadeszła moja kolej pracownica (bardzo schludnie ubrana) miło przywitała mnie i zapytała co dla mnie. Ekspedientka była kompetentna, kontaktowa, miała sporą wiedzę, umiała doradzić w wyborze. Poinformowała mnie, że wyroby są najwyższej jakości, przyprawione świeżymi ziołami, bez dodatków chemicznych. Ceny są dość wysokie, ale wyroby są naprawdę smaczne, więc warto wydać więcej i kupić coś dobrego.
Do sklepu Esprit w Starym Browarze w Poznaniu weszlam zachęcona umieszczoną na szybie informacją o rabacie 25%. Lubię ten sklep – jest przestronny, czysty, uporządkowany.Dobre oświetlenie pozwala dokładnie obejrzeć asortyment. W sklepie jest bardzo ładna, drewniana podłoga – nadaje ona wnętrzu klasy, elegancji, ociepla je. Ubrania są stosunkowo drogie, ale dobrej jakości. Dzinsy marki Esprit noszę już kilka lat. Obsługa w sklepie jest uprzejma, sympatyczna, chętna do pomocy. Tym razem wizyta w sklepie zakończyła się bez zakupu, ale z pewnością niedługo znowu tam zajrzę.
Byłam z koleżankami w Starym Browarze i chciałyśmy iść gdzieś na kawę. Najpierw byłysmy u Kandulskiego, ale tam nie można łączyć stolików, a było nas 5 osób, więc udałyśmy się do Cafe & Lunch Filigrando. Tu nie było najmniejszego problemu by usiąść razem. Lokal jest bardzo ładny, ma ciekawe wnętrze, efektowne dodatki – świetny, przemyślany wystrój. Kelnerka była przemiła, uśmiechnięta, cierpliwie doradzała nam odnośnie deserów, słodkości do kawy. Są kawiarnie gdzie jest nieco taniej, ale moim zdaniem warto się tu wybrać – jedzenie i napoje są smaczne, a do tego uprzejma, kompetentna obsługa i miła, spokojna, zachęcająca do dłuższego siedzenia w tym miejscu atmosfera.
Vanilla to sklep odzieżowy oferujący damskie ubrania. Znajduje się on w centrum handlowym King Cross Marcelin w Poznaniu, sąsiaduje z Wittchen. Witryna jest estetyczna, prosta, szyby wystawowe były idealnie czyste, lśniące. W środku było czysto, jasno, towar był czysty, wyprasowany, równo porozwieszany. To moja pierwsza wizyta w tym sklepie, z zainteresowaniem obejrzałam całość, ubrania są dość ciekawe, aczkolwiek to nie zupelnie mój styl. Obsługa w sklepie była uprzejma, ekspedientka zauważyła mnie od razu i przywitała mnie, po chwili zapytała, czy szukam czegoś konkretnego, zaproponowała swoją pomoc. Ceny utrzymują się na średnim poziomie.
Cropp Twon oferuje głównie odzież młodzieżową, sportową, ale czasem znajduję tu coś dla siebie, mimo, że preferuję raczej inny styl. Zaletą sklepu są dość atrakcyjne, niewysokie ceny. Sklep mieści się w centrum handlowym King Cross Marcelin w Poznaniu. Nad wejściem jest charakterystyczny, podłużny, czarno-zielono-biały szyld. Witryna jest kolorowa, nowoczesna. W sklepie jest dość ciemno (dla mnie trochę za ciemno, wolę jaśniejsze wnętrza), jest dość głośna muzyka. Porządek jest utrzymany, aczkolwiek nie jest on idealny, warto nad tym popracować. Obsługa jest młoda, sympatyczna, energiczna.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.