27 IX, mieliśmy okazję ”przystankować” na Orlenie, mieszczącym się na MOP Wieszowa przy A1, zwanej Autostradą Bursztynową, którą podróżowaliśmy tego dnia. To bardzo duża obszarowo stacja paliw, mieszcząca liczne pojazdy (osobowe i ciężarowe), zagospodarowana tak, aby sprostać oczekiwaniom, nawet wymagających podróżnych. Wygodna część restauracyjna w firmowej czerwieni, z miękkimi kanapami, darmowe WiFi, bogato zaopatrzony sklep i punkt gastronomii Stop Cafe Bistro (ciastka do kawy, sałatki na zimno, gorące potrawy i inne), nowoczesne urządzenia parzące napoje oraz kompetentna obsada pracowników, osób eleganckich, uczynnych, prezentujących kulturę i takt w kontakcie z klientem w bardzo życzliwie, tworzonej atmosferze. Doświadczyłam tego w obsłudze, przez pana Kamila i wspierającego go kolegi, który służył przygotowaniem gorących zamówień. Grzecznie, sprawnie i przyjemnie. Na tej stacji znajdują się także kompresory i odkurzacze, higieniczne sanitariaty, a także kabiny prysznicowe. Miejsca parkingowe wyznaczają linie, są także - oznaczone dla inwalidów, jest tu przestrzennie i estetycznie. Miło było, zatrzymać się tutaj 27 września.
Potężna warownia na wzgórzu Wawelskim, otoczona masywnymi murami, to w dalekiej przeszłości historycznej, nie tylko zamek/siedziba królów naszego kraju, ale także miejsce bitew, łakomy ”kąsek” dla agresorów. Współcześnie stanowi miejsce atrakcji turystycznej, choć pełni także funkcje użytkowe. Byliśmy tutaj nie raz i wracamy, co jakiś czas. Tym razem, poświęciliśmy czas, głównie na Muzeum Katedralne, gdzie oznaczony kierunek zwiedzania, nie wymagał przewodnika, bo tabliczki informacyjne dawały wystarczającą wiedzę. W ramach zakupionego biletu, mieściło się wyjście do Dzwonu Zygmunta i zwiedzanie Grobów Królewskich. Samą katedrę, wraz z przyległymi, licznymi, bogato zdobionymi kaplicami, dawnych biskupów i magnatów, można zobaczyć bez biletów. Na wieżę i w-/zejście, do/od Dzwonu Zygmunta, prowadzą wąskie, drewniane schody, po drodze mija się mniejsze dzwony - Wacław i Stanisław, są na wysokości, pozwalającej na dotknięcie, ich ”serca”, nawet lekkiego ”pobujania/zakołysania”, czego sobie nie odpuściłam. Dzwon Zygmunta jest imponujący w swej wielkości, a dane techniczne, jego istnienia, budzą szacunek, m.in. za udźwig, tej wielotonowej ”masy” brązu. Grobowce, znajdujące się podziemiach katedry, są hołdem dla wielu znanych postaci historycznych – królów, wieszczów, działaczy narodowych. Osoby/pracownicy, którzy są przeznaczeni do obsługi turystycznej, to ludzie grzeczni i uprzejmi dla odwiedzających, chętnie udzielali dodatkowych informacji, nie ograniczali się do funkcji spraży czy kasowania zakupionych biletów. Obcowanie z miejscami, znaczącymi historycznie, powinno mieścić się w kręgu egzystencji człowieka. Kompleks zamkowy na Wawelu, górujący na Wisłą, wart jest niejednej wizyty, dla nas była to kolejna, tym razem – 27 września.
Smocza Jama jest częścią Wawelu, ale zwiedza się ją niezależnie od reszty kompleksu, po zakupie biletu w automacie, u wejścia do tej podziemnej jaskini. Dwie miłe pracownice, które tutaj były, uczynnie pomagały w obsłudze automatu, szczególnie obcokrajowcom. W dół prowadzą wąskie, kręte schody, które (mimo wszystko) dają wiele atrakcji, człowiek ma wrażenie, że się niekończącym się ciągiem. Ciąg jaskini oświetlają, umiejętnie wkomponowane, miejscowe światła – od góry, bocznie lub od dołu. W jaskini widoczne są współczesne umocnienia, przy zachowaniu pierwotnego, skalistego, naturalnie ukształtowanego drążenia. To ciekawe i bezpieczne miejsce, pomimo skalistego, nierównego podłoża (jak to grocie). Wedle legendy było to, w zamierzchłej przeszłości, siedlisko Smoka Wawelskiego. Niezależnie od prawdy historycznej, to ciekawe, warte obejrzenia miejsce, przejścia się ciągiem jaskini. U wyjścia stał mężczyzna, odziany w zbroję (namiastka wrażenia historycznego), a tuż za jaskinią, na postumencie – figura ogromnego smoka, jako kulminacja atrakcji, u podnóża zamku, poza murami zamku, nad bulwarem nadwiślańskim. Choć bywaliśmy tutaj, już nie raz, chętnie znów zawitaliśmy – 27 IX.
Ta niewielka kawiarnia, u podnóża zamku na Wawelu, nie okazała się nader dostojna w swej egzystencji organizacyjnej, choć w moim rozumieniu (nazwy i lokalizacji), wypadałoby zachować więcej wyższego standardu, a nie tylko minimum, jakiego doświadczyłam 27 IX, gdy wybraliśmy ten lokal, aby zjeść obiad w Krakowie. Jej lokalizacja to zagospodarowane pomieszczenie, takie pół-piwniczne z oknami, tuż nad chodnikiem. Nad wejściem (schody w dół) jest markiza z adresem, dzięki czemu mogę go określić, bo w lokalu nie wydaje się paragonów, a jedynie odręcznie zapisaną kartkę, pochodzącą z typowego bloczka na zapiski/notatki. To bardzo ciasny lokal z ciekawie zaaranżowanym wyglądem – liczne głowy magnatów nad niewielkim, wysokim barem, widoki krakowskie na 2 obrazach, stare zegary, witryny drewniane. W tej aranżacji, bardzo ”kłóciły się” dekoracje stolików (5 sztuk), gdzie, na zajmowanym przez nas, leżała bardzo zużyta serweta – wyprute haftowania, zaprasowane dziury/pęknięcia, a półmroczne oświetlenie, może sprawiać kłopot z dokładnym odczytaniem menu, zwłaszcza osobom o słabszym wzroku. Dosyć długo czekaliśmy na zmówienie, choć ilość klientów nie była spora. Jakość potraw nie budziła naszych zastrzeżeń. Wizualnie było czysto, a obsługująca pani wyglądała typowo, jak wiele kobiet, które można spotkać na ulicy – bluzka, spodnie, rozpuszczone blond włosy, do ramion. Przy kolejnej wizycie w Krakowie, wybierzemy, jednak inny lokal.
Trochę ”pokręcony” i mało czytelny jest dojazd (podobnie wyjazd) do tego Orlenu, stacji paliw mieszczącej się w okolicy DK79, dlatego objechaliśmy go, zanim udało się wjechać. Miejscowi, zapewne nie mają problemu, ale przejezdni muszą pokrążyć. Tu miałam przyjemność tankować z opcją, która zawsze sprawia mi wiele przyjemności – 50% rabatu w zamian za punkty Vitay. Przyjemność miała wartość dodaną – atrakcyjna cena Vervy. Nie było pracownika podjazdu, mąż sam zajął się tą czynnością, mógł także przemyć szyby samochodu. Niewielki sklepik wyglądał estetycznie, był dość obficie zaopatrzony, a obsługujące, Roksana i Magdalena, były uśmiechnięte, życzliwe i grzeczne, obie zadbane i eleganckie w firmowych bluzeczkach Orlenu. Roksana sprawnie dokonała obsługi, znała tajniki naliczeń punktowych, proponowała dodatkowe artykuły, na drogę. Ogólnie, panowała tu sympatyczna atmosfera, w niedzielę 27 września.
Dwa dni pod rząd, w dwa ranki, znalazłam się na tej stacji paliw, która, nie tylko tankowanie oferuje, ale jest wyposażona w wiele dodatkowych urządzeń, użytecznych podróżnym (kompresor czy myjki do szyb), a także, są tu dość zróżnicowane oferty Stop Cafe Bistro połączone ze sklepem i obsługą kasową. Obsługę stanowiły miłe i grzeczne kobiety, a na podjeździe mężczyźni. Każdy odziany był w strój firmowy, odpowiedni do wykonywanych czynności. Kultura jest tutaj na pierwszym miejscu, a ład i porządek – widoczne na pierwszy ”rzut” oka. Nie ma tu miejsca na, np. stolik, krzesełka, a bardzo by się przydały, ze względu na Stop Cafe.
Obiad w Kerpic Kebab jest dobrą i niedrogą alternatywą, dla mnie, czasem zamiennikiem dla przyrządzania/pichcenia w domu. Warto skorzystać, bo wybór potraw jest imponujący i każdy może po trochę sobie dobrać, wedle własnego smaku i gustu. Jedyne, czego brakuje, to większy wybór zup, ale rosół jest. Bardzo miła i grzeczna obsługa, chętnie dopowie, jeśli informacja nad potrawą jest niejasna dla klienta. Wszystko prezentowane jest estetycznie, zapach potraw daje się wyczuć z daleka. Tu kupuje się danie na wagę, wg uśrednionej ceny. Czasem korzystamy, zawsze nas zadowala jakość, w dniu 26 września, nie było inaczej. Choć to grecki punkt gastronomii w CH Karolinka, jest tu mnóstwo potraw tradycyjnych, zarówno sałatki, jak i inne potrawy.
Mieć telefon dzień po dniu, od jednego operatora, to nie zdarza się standardowo, ale mi się przytrafiło. Tym razem był to stacjonarny aparat, a rozmowa dotyczyła kończącej się umowy na Internet - Neostrada. Sama nie mam czasu kontrolować trwania umowy, ale Orange czuwa i dzwoni do mnie, przed upływem terminu (każdego). To mi się podoba, bo zawsze mają coś do zaoferowania. Tym razem, też tak było. Nie wiem, czy był to ten sam Mariusz, co poprzedniego dnia, czy był to tylko ”imienny” zbieg okoliczności, ale krótka, rzeczowa rozmowa, przebiegła sprawnie, wieczorem, 25 września. Był to miły, grzeczny konsultant, przy tym konkretny z wiedzą w temacie, prowadzonego dialogu. Był to (spośród wielu z przeszłości) jeden z przyjemniejszych kontaktów telefonicznych.
Świeże, smaczne, godne polecenia wyroby wędliniarskie, to oferty tego sklepu mięsnego, gdzie można liczyć, nie tylko na udane zakupy, ale także, na bardzo przyjemną atmosferę i kompetentną obsługę, w otoczeniu ładu i estetyki. W sklepie jest bardzo estetycznie, pracownice doskonale orientują się posiadanym asortymencie, każdy rodzaj potrafią scharakteryzować. Ilość pań do obsługi, pozwala na sprawną rotację klientów, dzięki czemu, na obsługę nie czeka się długo. sklep lśni czystością, a wyłożone wyroby, w przeszklonych chłodniach, dawały przejrzystość "oglądu"
Całkiem sympatycznych doznań odczułam w dniu 24 IX, gdy zadzwonił do mnie pan Mariusz, konsultant obsługi, klienta w Orange. Miał atrakcyjną ofertę telefonii komórkowej, ale nie byłam zainteresowana, bo mam już kilka produktów/numerów-aparatów tej sieci. Natomiast wyraziłam zainteresowanie innym produktem, jakiego nie posiadam, a dokładniej urządzeniem WiFi. Pan Mariusz udzielił mi wskazówek, w interesującym mnie temacie, umówił spotkanie z innym konsultantem (data, przedział czasowy), był bardzo miły i skłonny do wszelkiej pomocy, pomimo, iż nie taki był, główny cel jego kontaktu ze mną. Rozumiał fakt, ze kolejna komórka nie jest w kręgu moich zainteresowań i nawet nie próbował mnie namawiać. To kompetentny pracownik z kulturą słowa i, daleko posuniętą, życzliwością. Rozmowa poparta była konkretami, rzeczowa, trwała stosunkowo krótko, zakończyła się zadowoleniem obu stron.
Był już zmierzch, gdy wstąpiliśmy na tę stację paliw Orlenu, 24 września. Mąż zajął się aspektami samochodu na podjeździe, ja udałam się do sklepu/kasy, gdzie z uśmiechem przywitała mnie elegancka, zadbana pani Elżbieta, kobieta w średnim wieku o przyjemnym sposobie bycia, która wypełniła wszystkie powinności, wymagane standardem, dopełnione własną osobowością. Stąd nie można wyjść bez uprzednio naliczonych punktów Vitay czy propozycji dodatkowego zakupu, innego niż cel wizyty. Szkoda, że w ofercie ciastek/dodatków do kawy, nie mają croissantów, byłyby świetnym dopełnieniem ofert (wiele Orlen-ów je ma). W krótkiej wizycie, dało się zauważyć sprawną organizację obsługi, klient, który wszedł za mną, był równocześnie obsłużony przez inną panią. Na podjeździe, pracownik stanowiskowy, uczynnie pomagał części klientów, których, akurat było wielu – każde stanowisko dystrybutorów, było w ”ruchu”. Ogólny wizerunek, to ład, przestrzeń i uporządkowane, artykuły handlowe, także zaplecze sanitarne - utrzymane było w estetycznej higienie.
Pstrąg na tle słońca, to coś w rodzaju loga, widniejącego nad wejściem do restauracji tej smażalni, gdzie, od czasu do czasu, fundujemy sobie pstrąga z grilla z dodatkami – taka alternatywa na ”małego lenia” obiadowego. Profesjonalna obsługa – sam szef kuchni jej dokonał, mężczyzna postawny o pogodnym usposobieniu i radosnym sposobie bycia. Czas oczekiwania, to czas grillowania pstrąga, smacznego, estetycznie podanego przez pracownicę. Przyjemnie zaaranżowane otoczenie, dopełniło pozytywnych wrażeń. Klient ma wybór miejsca konsumpcji – w lokalu lub na zewnątrz, na powietrzu. Polecam, bez względu na cenę, która, jednak nie jest ”z kosmosu”, choć nie niska.
Cukiernia mieści się tuż przy wejściu/wyjściu do/z Kaufland-a i wchodząc, dojrzałam ciasteczka orkiszowe, bo były sporych rozmiarów. Dotąd, nie miałam okazji spróbować, tego rodzaju wypieków, dlatego, po zrobieniu zakupów w Kauflandzie, zatrzymałam się przy tej placówce handlowej – sklep/stoisko, zanim na dobre wyszłam. Trochę mnie zaskoczyła organizacja, bo oferują kawę, ciasteczko na tacce do niej, a nie ma ani jednego stolika, że o jakimś krzesełku nie wspomnę. To taka, przyjazna oferta w niekomfortowej okoliczności – strefa przejścia klientów, Kaufland-a. Chętnie zjadłabym to ciastko na miejscu, ale nie na stojąco, gdzieś z boku. Obsługujące panie – miłe i grzeczne, odziane w beżowe fartuszki. Wyroby zróżnicowane, prezentowane w przeszklonych gablotach/chłodniach, a ceny do przyjęcia, choć nie ”rzędu” zniżonego. Natomiast ciastko, okazało się bardzo smaczne, ale jadłam je w drodze, więc nie było możliwości do-kupienia.
Mars, zwany Czerwoną Planetą, jest ciągle tajemnicą w swym istnieniu, której ”rąbek” uchylili pracownicy NASA, w swych wieloletnich badaniach – zinterpretowano obecność wody, co daje nadzieje na istnienie życia. Media od wczoraj donoszą o tym fakcie, dostarczając ciekawostek, a Google dziś zareagowało i zmieniło swoje logo, akcentując ten doniosły fakt i zaprezentowało kolorowe, animowane Doodle – na tle granatu przestrzeni kosmicznej, jedno ”O” zamieniono w obiekt, imitujący Czerwoną Planetę, który przewrotnie, trochę fikuśnie popija lemoniadę przez słomkę, mruga oczkami i wiruje wokół własnej osi. Niestety, kliknięcie otwiera anglojęzyczną listę stron tematycznych, tu Google się nie popisało – ograniczając, tym samym zakres użytkowników (za to minus), chyba, że ktoś wie jak i włączy tłumacza strony. Nie traktujmy jednak, na wyrost/zbyt światowo użytkowników, pozostańmy ”nasi”, językowo, zachowując, mimo wszystko, tożsamość.
Będąc w okolicy, 24 IX, wstąpiłam na zakupy do Kaufland-a, gdzie spotkałam się, zarówno z przychylnością i sympatią, jak i, z pewnego rodzaju ”zbyciem”. Bardzo pomocna okazała się pani, wykładająca artykuły promocyjne (akurat promocyjne wkłady wymienne do zniczy), do koszy w głównej alei – zaprowadziła do poszukiwanego artykuły, zostawiając swoje czynności, na chwilę. Mniej życzliwości miała pani w dziale chemii gospodarczej – nawet nie wyprostowała się (była schylona), gestem ręki z palcem wskazującym, wskazała kierunek w głąb sklepu - ”tam”, gdy spytałam o ekspozycje garnków. Pełną kulturę, takt i przyjazny sposób bycia, prezentowała kasjerka Dorota, zadbana i miła w kontakcie słownym. Zaopatrzenie sklepu, spełniło moje oczekiwania, mogłam swobodnie przejrzeć dodatkowy, nie-zakupowy asortyment, panowały tutaj, ład i porządek (w każdym aspekcie), było dużo promocji, widocznych w każdym dziale prezentacji.
Dziękujemy za zgłoszenie obserwacji na temat naszej firmy, a w szczególności marketu w Oławie.
Opinia naszych Klientów na temat funkcjonowania sklepów Kaufland oraz jakości naszych produktów jest dla nas bardzo ważna.
Z uwagi na fakt, iż zawsze staramy się polepszać jakość naszych usług, każda opinia, zarówno krytyczna jak i pozytywna, jest dla nas bardzo cennym źródłem informacji. Pragniemy poinformować, iż wszystkie Pani uwagi przekazaliśmy zarówno dyrekcji marketu jak i dyrekcji regionalnej,
aby usprawnić dziedziny, które zostały ocenione negatywnie.
Mamy szczerą nadzieję, że dzięki naszej urozmaiconej ofercie produktów, ich wysokiej jakości i niskim cenom pozostanie Pani nadal naszą Klientką.
Pozdrawiamy, Kaufland Team
.
Anna, Krystyna i...
Anna, Krystyna i inne panie, pracownice zmiany na tym Orlenie, w dniu 24 września, to bardzo miłe, sympatyczne osoby o przyjemnej aparycji i takiej, swoistej pogodzie ducha z zachowaniem taktu. Pełna kultura obsługi, ład i estetyka dookoła, a organizacja na najwyższym poziomie. Tu nie czekało się w długiej kolejce, tu panie ”uruchamiały” natychmiast, dodatkowe stanowisko obsługi. Skorzystałam z myjni i kilku innych ofert, bo są tu dostępne, a wśród nich, m.in. Stop Cafe Bistro, kompresor, higienicznie estetyczne toalety, odkurzacz, czy doskonale zaopatrzony sklep. Dało się odczuć dbałość, o komfort i wygodę klientów. Cała wizyta przebiegła sprawnie i jedyne, co może być podsumowaniem wizyty, w ogólnym sensie – rewelacyjnie.
W Auchan bardzo często zmienia się prezentacja/układ towarów handlowych, ale tylko ta na wejściu, gdzie eksponuje się, wybrane, co jakiś czas kategorie. Jak się zorientowałam, to zmiana zachodzi w ciągu tygodnia. W dniu 19 września, ”witały” łakocie i słodkości, oferowane w większych opakowaniach i dość atrakcyjnych cenach – idealna oferta dla tych, co potrzebują znaczne ilości. Ten przestronny sklep pozwala na swobodę zakupów, a przejrzyste prezentacje w działach z opisem alejek, ułatwiają klientom orientację. Trochę zawiodłam się w dziale piekarniczym, gdzie zamierzałam główne zakupy zrobić, w związku z oczekiwanymi gośćmi. Tak jakoś skąpo było w wyborze, co do różnorodności, znacznie mniej niż we wrocławskim sklepie, na Bielanach, ale jest on zdecydowanie większą placówką. Nie oznacza, że nic nie wybrałam, ale tak, nie do końca zaspokoiłam potrzebę. Dość duża ilość czynnych kas, dawała możliwość, stosunkowo krótkiego czasu na finalizację dokonanych zakupów, którą dokonałam w kasie nr 9, gdzie swoje obowiązki realizowała miła, grzeczna i uśmiechnięta pracownica, o schludnym, estetycznym wyglądzie i nawet nie zdziwiła się, gdy podałam jej kartę skarbonki, choć o nią nie prosiła, także klientów przede mną.
17 urodziny Google, „zdradziła” dzisiejsza grafika Doodle – baloniki, urodzinowe czapeczki, stacjonarny komputer i inne, kolorowe gadżety. Składam najlepsze życzenia urodzinowe, życzę dalszego, szeroko rozumianego rozwoju. Dziękuję Wam za to, że jesteście i wspomagacie mnie i innych użytkowników swoimi możliwościami. Dajecie ich wiele i wciąż udoskonalacie. Wasza wyszukiwarka jest narzędziem codziennego użytku, które bardzo mi pomaga, jest świetnie zorganizowana i sprawnie funkcjonuje. Nie byłabym sobą, gdybym tego nie doceniła.
Np. ziemniaki – bardzo dobry gatunek, świeże, podobnie jak inne warzywa czy owoce. Zaopatrzenie – super, a ceny porównywalne w stosunku do innych marketów. Ogólny wygląd – bez najmniejszych zastrzeżeń, natomiast obsługa kasowa – nie do końca dobrze zorganizowana, w sobotę, 19 września. Kolejka sięgała do regałów z alkoholami, niektórzy mieli wypełnione wózki i widać było zdenerwowanie na twarzy kasjerki Justyny, która, zerkając na oczekujących do kasy klientów, jakby ”przyspieszała” kasowanie kolejnych produktów, ale nie przywołała dodatkowego kasjera, tak jakby, wśród obecnych w sklepie pracowników, nie było upoważnionej, do tych czynności osoby. W czasie bezpośredniej obsługi, kasjerka zachowywała profesjonalne traktowanie, nic z obowiązków jej nie umknęło. Wystarczająco długo stałam w kolejce, aby to widzieć, przy poprzedzających klientach. Są takie artykuły, po które wstąpię do Tesco i niekoniecznie cena, jest tego powodem, co jednak, nie musi oznaczać rewelacji, w odczuciach po wizycie.
Generalnie nie mam zastrzeżeń, co tej stacji paliw Orlenu, ale im więcej wizyt, tym baczniejsze obserwacje. Wczesnej nie rzucał mi się w oczy takie elementy, jak np. kurz na eksponowanych do sprzedaży artykułach. Tymczasem, gaśnica – fajnie, że jest do kupienia, ale mniej estetycznie, gdy stoi zakurzona albo podpałka do grilla – super, że można ją tu nabyć, ale pojemniki były tak zakurzone, jakby od miesięcy nikt tego nie doglądał (zakrętki płynnej podpałki, były prawie czarne od warstwy kurzu, na szczycie). Są artykuły bardziej lub mniej ”chodliwe”, to normalne dla każdej placówki, ale estetyka prezentacyjna, powinna być w szczególnej uwadze pracowników. Przykro to pisać, ale nasunęła mi się taka refleksja, że tutaj, sprząta się, chyba tylko ”centrum”, bo wizualnie było idealnie, a w szczegółach (niektórych) – ideał, jakby zanikał. Co do obsługi – było idealnie, zachowanie pana Tomasza, też było nienaganne, a co do ofert – zrealizowałam cel tego postoju, 19 IX. Jednak, drodzy pracownicy, ściereczka, aż ”prosi się” użytkowania.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.