Głównie po chlebek tu się zjawiłam i wcale się nie pomyliłam, sklep mnie nie zawiódł – świeżo pieczony, chrupiąca skórka, jeszcze ciepły 1,85 zł/bochenek 0,5 kg – chleb polski. Woda niegazowana Turniczanka 0,85 zł/2 litry też smaczna, czerpana z otworu A-2 we Włoszakowicach. Zwykle gdy jestem w tym sklepie przemierzam jego powierzchnię w niektórych działach, tego dnia zatrzymałam się przy serach żółtych, różne ceny, różne smaki i promocje też, Edamski 17,99 zł/kg, przygotowane i poważone porcje w kawałkach i w plasterkach o różnej wadze, wybrać można sobie oczekiwaną ilość. W odkrytej chłodni porządek, każdy rodzaj sera rzędem wzdłuż ułożony, na każdym pakunku metka z nazwą, wagą, cena i innymi wymaganymi informacjami. W sklepie tez czysto i przestronnie. Pracownicy przy swoich obowiązkach, ubrani w odzież firmową sklepu w kolorze z przewagą czerwieni. Kasa nr 1 była już mocno oblegana przez oczekujących klientów, nie zdążyłam policzyć stojących osób bo do kasy nr 3 podchodziła inna kasjerka, za nią trzech klientów więc ja też tam się ustawiłam. Kasjerka najpierw przetarła taśmę podającą, potem usiadła za kasę, sympatycznie uśmiechała się do klientów, proponując reklamówkę na zakupy, włosy rudawe, twarz okrągła, sympatyczny głos. Jedna z pracownic podeszła i zwróciła się do niej: Iwonka…., stąd mogę wnioskować, że na imię Iwona miała, w czerwonej koszulce z krótkim rękawem spod której białe długie rękawy jej wystawały. Na koniec obsługi, dziękując za dokonane zakupy (niezależnie od tego który klient, ile miał w koszyku), miłego wieczoru z uśmiechem życzyła.
Żaden efekt mojej wczorajszej informacji na temat jakości wypieku chleba nie został wyciągnięty, tym razem połowę wczoraj zakupionego chleba do tego sklepu przyniosłam. Te same panie-pracownico i nie mniejsze zdziwienie połączone z niesmakiem, trudno powiedzieć czy bardziej z powodu namacalnego dowodu kiepskiej jakości chleba czy z powodu mojej śmiałości co do dostarczenia tego dowodu. Nie do śmiechu ekspedientkom było – jedna stosunkowo młoda (ok. 30), druga sporo starsza (ponad 50), obie w fartuszkach, obie krótkie włosy, jedna ciemne, druga blond. Jedyne usprawiedliwienie – to podobno wczoraj do piekarni zgłaszały. Kobieta, która weszła za mną do sklepu, też do moich uwag się przyłączyła mówiąc, że chleb kupuje teraz tylko u Hert-a bo w PSS-ie już dawno się popsuła jego jakość. Ekspedientka zapytała mnie o paragon wczorajszego zakupu, pewnie że nie miałam ale zostawiłam im to co przyniosłam „gratis”, nie wiem co z tym zrobią ale chleba już raczej tu kupować nie będę, przynajmniej przez jakiś czas, szkoda paliwa na dojazd, szkoda wydawanych pieniędzy na ten artykuł i tak nie tani, chyba na stałe przeniosę ten zakup do Polo Marketu, bo o jego jakości już się przekonałam, no i tańszy jest. Jakąś minutę, może dwie tu byłam, co do porządku nic mi się w oczy nie „rzuciło” więc zakładam, że w tej kwestii było OK. bo raczej zastrzeżeń co wyglądu placówki nie miewałam.
Kupiony w sobotę chleb okazał się nie do „przetrwania” przez niedzielę – gliniasty, troczący się, niesmaczny i tego dnia (poniedziałek) rano udałam się tutaj po to aby zwrócić grzecznie uwagę pracownikom tego sklepu co do jakości tego pieczywa mimo, że dotąd nie zdarzyła mi się taka sytuacja, choć moja sąsiadka przestała już dawno tu chleb kupować bo twierdziła, że nie na chleb lecz na „chlebo-podobnego” gnieciucha trafiała. Pracownice dwie panie przyjęły moja uwagę z lekkim zdziwieniem, twierdząc, że one też ten chleb biorą i nic takiego nie zauważyły poza tym dotąd żaden klient się nie skarżył, obiecały, że zwrócą uwagę do piekarni. Co miały powiedzieć, że klienci się skarżą, ze one też to zauważyły, przecież nie obciążą własnej firmy bo klientów stracą od razu, tu ich zachowanie w porządku, choć wiedzą o produkcie się nie wykazały. Wygląd OK., jedna w niebieskim fartuszku, okulary, ciemne, krótkie włosy; druga w jasno zielonym fartuszku, o wiele starsza, włosy krótkie blond. Tego dnia chleb też podobno świeży, jeszcze ciepły był tylko już wystygł, wzięłam bochenek o wadze 0,5 kg za 2,30 zł/sztuka w nadziei, że tym razem będzie lepszy jakościowo. W sklepie porządek na posadzce i półkach, towar poukładany, przy każdym metka cenowa. Co do ogólnego wyglądu sklepu zastrzeżeń jako tako nie mam
To była niemal ekspresowa wizyta w tej Biedronce, po jeden artykuł przyszłam i tylko z nim wyszłam. Takie zakupy bardzo rzadko mi się zdarzają, podobnie jak to co zobaczyłam po przekroczeniu bramki przejściowej na halę sklepu – zadeptane przez buty klientów, już czarne plamy, prawdopodobnie jakiegoś napoju, być może jakiemuś dziecku się rozlał lub inne przyczyny tego były. Gdyby były świeże, nie byłyby już brudne, czarne. Nieopodal jakaś pracownica (ciemne spodnie, koszulka firmowa w kolorze zielonym, przepasana niebieskim fartuszkiem) układała na przeciwległym regale napoje w kartonikach. Zazwyczaj chwalę Biedronkę, tym razem, w tym aspekcie widzę coś w rodzaju jakby opieszałości porządkowej, tym bardziej że jest zima i śnieg na obuwiu klientów topi się szybko w ciepłym pomieszczeniu. O posadzkę trzeba dbać bardziej w takim okresie i baczniejszą uwagę zwracać, dalej na posadzce też widoczne ślady butów, nieładnie, nieładnie szanowni pracownicy. Towary na półkach i w koszach bez zarzutów, jak zawsze, wygląd pracowników też OK. Dotarłam do stoiska z kawą Tchibo 12,79 zł/opakowanie 450 g, wzięłam dwa opakowania i udałam się do kasy. Trzy były dostępne, stanęłam do najkrótszej – 3 osoby i po krótkim czasie obsłużyła mnie pracownica Magdalena – czarne włosy, odzież firmowa, miła, uśmiechnięta, sprawna w swoich obowiązkach. Jak zawsze na koniec obsługi zaprosiła ponownie. Pewnie, że przyjdę i opinie też zamieszczę.
Zadzwonił do mnie pracownik obsługi tego operatora, była to kobieta, która przedstawiła się jako Sylwia, miła, serdeczna, uprzejma i nie natrętna, po głosie można wnioskować, że bardzo młoda. Najpierw zapytała czy jestem głównym użytkownikiem telefonu, potem zapytała czy mogę poświęcić jej 2-3 minuty rozmowy aby mogła mi przedstawić pewną ofertę na co się zgodziłam. Zaoferowała mi dodatkowe 30 minut na połączenia do wszystkich za opłatą miesięczną 10,09 zł brutto. Po krótkiej chwili namysłu uznałam, że nie ma takiej potrzeby gdyż dysponuję dwoma abonamentami u różnych operatorów i zapas minut jaki posiadam jest dla mnie wystarczający. W takiej sytuacji zaproponowała mi tę usługę bezpłatnie, na próbę, na okres jednego miesiąca. Nadal podziękowałam mówiąc, że nie lubię wykorzystywać czegoś czemu odmówiłam, jednak ta miła pani odwiodła mnie od takiego myślenia mówiąc, że nie wiążą się z tym żadne dalsze zobowiązania i na 7 dni przed upływem okresu otrzymam sms-a przypominającego ewentualnym wyłączeniu tej usługi. Dwukrotnie mi to powtórzyła bo nadal byłam niechętna, jej miły, sympatyczny i taki „ciepły” głos przekonał mnie. Zachowanie nie było natarczywe lecz wręcz przyjazne i, co by nie powiedzieć o tej formie pozyskiwania dodatkowych finansów dla operatora, kompetentne – przekonała do darmowej usługi w tej króciutkiej rozmowie, mimo że zainteresowania tą promocją nie wykazałam. Słownictwo tak dobrane aby klientowi zająć dosłownie chwilę.
Wstąpiłam tu po Hot Dogi dla rodziny, co często jadąc tędy robię. Pracownica Agnieszka zaproponowała mi w zestawie z pepsi – zmieniłam na 7 UP 8,48 zł/zestaw i 200 punktów Vitay. Tylko jeden taki zestaw wzięłam, reszta to same Hot Dogi 4,49 zł/sztuka i 100 punktów. Obsługująca najpierw przyjęła i skasowała moje zamówienie, potem zajęła się jego przygotowaniem na wynos, w międzyczasie na terminalu pojawił się napis „użyj karty” więc przeciągnęłam punktową i wyskoczyła informacja „przyznano 600 punktów”. Gdy obsługująca mnie dziewczyna zajęta była przygotowaniem moich specjałów, klienci wchodzący nie musieli czekać bo druga – Karola, obsługiwała ich przy drugim stanowisku kasowym. Obie pracownice w odzieży firmowej Orlenu, obie miłe i uprzejme dla klientów, Karola – czarne krótkie włosy, Agnieszka – blond, kędzierzawe. W sklepie czysta podłoga, uporządkowane stanowiska pracy kasjerek i wystrój w nastoju piłkarskim np.: Uwolnij piłkarskie emocje z pepsi – takie dwa w jednym – zapowiedź Euro 2012 i reklama napoju. Zaparkowałam blisko wejścia i jednocześnie blisko stojaka z płynami samochodowymi – do spryskiwacza 2 i 4 litrowe oraz do chłodnic: Petrygo, Borygo, Prestone i Dynagel, ich ceny zależne od producenta i objętości. To dobrze, że na widoku dla kierowców wystawione. Gdy odbierałam moje zamówienie usłyszałam miłe słowa, z uśmiechem na twarzy wypowiedziane: proszę bardzo i smacznego życzę; odwzajemniłam to równie miłymi słowami dziękując.
Po gorącą kawę na dalszą drogę tu wstąpiłam, niewielki sklepik przy niezbyt sporym podjeździe stacji, sześć stanowisk do tankowania, po prawej stronie od wjazdu myjnia, klientów tankujących nie było więc z stanęłam prawie przed wejściem do środka aby nie musieć zakładać kożuszka, choć mróz i zimowa aura na dworze. Dwie sympatyczne panie przywitały mnie miłym „dzień dobry” z uśmiechem na twarzy. Od razu podeszłam do pracownicy na wprost Patrycji i poprosiłam o dużą, czarną kawę 7,49 zł, podając obie karty – płatnicza i punktową Vitay oraz kupon na dodatkowe 100 punktów za kawę. Skasowała, sama doliczyła punkty – 300. Takie punkty mogę zbierać, za niespełna 10 zł taka ilość to oferta lepsza niż na paliwie, gdzie za 1 litr dolicza się raptem 6 punktów. Miła, sympatyczna, uprzejma pracownica, czarne upięte włosy, czerwona, pikowana kamizelka ze znaczkiem firmowym na koszuli w prążki biało-czerwono-niebiesko-popielate. Jej koleżanka obok ubrana podobnie tylko włosy miała kolorze blond. Zanim obsłużyłam się przy ekspresie, skorzystałam z toalety – miły zapach świeżości, cysta posadzka, czyste lustro, dostępna woda bieżąca i ręczniki papierowe. Mały Expres do kawy tutaj mają więc aby otrzymać dużą, musiałam dwa razy nacisnąć guzik, w czym z pomocą mi przyszła pani Patrycja bo zdziwiłam się gdy w kubku miałam tylko połowę pojemności. Dosłownie kilka minut przebywałam na tej stacji, miło i sympatycznie mnie obsłużono, zastrzeżeń po tej wizycie nie mam.
Kilka godzin temu zadzwonił do mnie pracownik Telekomunikacji Polskiej – Tadeusz lub Tomasz się przedstawił, informując mnie o dobiegającym okresie umowy na Neostradę, wprawdzie dopiero za trzy miesiące, ale to ważne abym nie przeoczyła terminu bo wtedy moja opłata znacznie by wzrosła. Nie byłam przygotowana na taka rozmowę i nie miałam głowy do jej analizy więc pracownik zapytał czy mogę mu poświęcić jedynie 3-4 minuty na przedstawienie oferty, zgodziłam się, nie był nachalny ani upierdliwy, nie naciskał na decyzję, nie narzucał się. Zaproponował dwie opcje: 1 MB za abonament miesięczny 34,00 zł/brutto i 2 MB – 54,00 zł brutto z możliwością zmiany po trzech kolejnych miesiącach. Powiedziałam, że muszę się zastanowić, przyjął to z szacunkiem i wyrozumiałością, co wyraził miłym: oczywiście, rozumiem. Umówił się ze mną na kolejna rozmowę w połowie miesiąca i nie omieszkał też powiadomić, że mogę sama udać się do oddziału w wolnej chwili i osobiście dopełnić formalności, ważne jest abym zrobiła to najpóźniej przed miesiącem końca umowy. Przeoczenie tego terminu może skutkować zwyżką mojej aktualnej opłaty. Miły, sympatyczny w głosie mężczyzna, po tonie i brzmieniu którego mogę wnioskować, że to stosunkowo młody człowiek, po dwudziestce, może przed trzydziestka.
To mój mąż miał problem z samochodem – walczył niczym „lew” awarią. Gdy już zdiagnozował co się stało to moja pomoc mogła się jedynie ograniczyć do wizyty w tym sklepie celem zakupu różnych drobiazgów. Ten sklep oferuje części do samochodów zagranicznych i krajowych, do rowerów, motorów i motorowerów a także drobne akcesoria i kosmetyki samochodowe. Zgodnie z wytycznymi męża miałam kupić przewód paliwowy Ø 7 mm – 1 m, przewód paliwowy Ø 12 mm – 0,5 m i 6 zacisków. Dwie starsze panie – pracownice tego sklepu to bardzo sympatyczne kobiety, które potrafią doradzić w sferze mechaniki tak, że nie jeden mężczyzna mógłby rady nie dać. To sklep, który w miasteczku jest chyba od zawsze, jak sięgnę pamięcią, a nawet nie wiem jak te Panie maja na imię ale przecież nie o imię tu chodzi lecz o jakość obsługi i postawę pracownic a tu nic do zarzucenia nie ma. Cieńszy przewód kupiłam 1,60 zł/m, grubszego nie było i jak poinformowała mnie niższa z pracownic, nawet na hurtowni jest on niedostępny bo nie ja pierwsza o niego pytałam, mówi się trudno, nie zawsze wszystko jest dostępne, zwłaszcza w zakresie mechaniki pojazdowej, zaciski były 1,20 zł/sztuka. W sklepie porządek, czysta podłoga, ład na ladzie, artykułów sporo, nawet bardzo dużo. Przyszłam, nikogo nie było wiec moja wizyta nawet pięciu minut nie trwała i w dodatku na temat mroźnych dni też uwagami wymieniłyśmy się. Panie miłe, przyjazne, uśmiechnięte, mimo mrozu na dworze, „ciepłymi” słowami mnie pożegnały. Lubię takie krótkie i sympatyczna wizyty.
Kolejny konkurs, kolejna zabawa – gdy dziś w pracy otworzyłam na krótko moja pocztę e-mail, jedną z wiadomości była informacja o możliwości wygrania biletów do kina – konkurs „Ustrzel walentynkę”. Lubię takie różne zabawy a jeśli jeszcze można wygrać dodatkowe atrakcje a taką jest niewątpliwie wyjście do kina to czemu nie. Gratuluję pomysłu Jakości Obsługi, widać pracownicy obsługujący portal nie spoczywają na laurach i główkują w jaki sposób zadowolić i nagrodzić użytkowników – klientów portalu. Wyciągają wnioski z zamieszczanych o nich opiniach i sugestiach, wzbogacając swoją wiedzę na temat potrzeb i oczekiwań obserwatorów. Przy okazji konkursu nie niwelują się lecz także wzrastają punkty w Super Obserwatorze a więc wielu malkontentów powinno to w końcu ucieszyć. Polacy to w dużej ilości taki naród co lubi narzekać i żądać, tak do końca nie wiedząc jakie są ich faktyczne oczekiwania. Ja osobiście lubię takie różne drobne zabawy i rywalizacje, choć czas specjalnie nie pozwala mi na zamieszczanie tylu obserwacji ile mogłabym. Słowa pochwały ode mnie dla pracowników jakoscobsługi.pl za to, że każde zbliżające się święta mniejszej lub większej ‘wagi” starają się uświetnić fajną zabawą. Kolejna oferta zabawy, kolejne nagrody do rozdania i kolejna moja opinia na ten temat. Super sprawą jest, że na bieżąco informuje się nas obserwatorów za pośrednictwem poczty e-mail o kolejnych nowinkach, to też element jakości obsługi - informacja zorganizowana natychmiast.
DORA, dziękujemy za opinię. Jak zauważyłaś przed różnymi świętami (Boże Narodzenie, Walentynki, Dzień Kobiet, itp.) organizujemy konkursy i promocje. Wiemy, że wielu naszych użytkowników lubi takie zabawy, a organizowanie ich to dla nas sama przyjemność :) Życzymy powodzenia w konkursie. Pozdrawiamy, zespół portalu.
Trochę mnie zaskoczyło...
Trochę mnie zaskoczyło zachowanie kasjerki Iwony, gdy poprosiłam o reklamówkę jednorazową aby oddzielić płyn do prania od artykułów spożywczych otrzymałam płatną za 7 groszy, to w sumie żadne pieniądze ale woreczki niepłatne powinny być w kasie też dostępne moim zdaniem. Polacy lubią porównywać się do zachodu a tam w sklepach za torby do pakowania zakupów nie bierze się dodatkowej opłaty. Poza tym małym incydentem nie mam zastrzeżeń do tego sklepu a wręcz lubię robić tu zakupy – ceny w ogromnej ilości artykułów przyjazne, obsługa miła i życzliwa, w sklepie porządek, wszystko widoczne i oznakowane jak należy metkami. Pracownicy zawsze widoczni, rozpoznawalni po charakterystycznym ubraniu firmowym zawsze czystym, każdy z identyfikatorem. Towar wykładał na półki Adrian, nie mogłam znaleźć suchych wafli, poszedł do właściwego regału i podał mi ten artykuł 3,19 zł/opakowanie 8 kwadratowych płatów (to akurat niezbyt tanio). Natomiast płyn do płukania Rococo 8,88 zł/2 litry to cena bardzo dobra, tym bardziej że jego jakość i zapach są bardzo zbliżone do renomowanego Lenor-a. bardzo tanie Zupy w proszku z Winiar, mimo że nie na promocji 1,99 zł/torebka, w innych sklepach ich cena jest sporo wyższa ponad 2 zł. Mimo godziny południowej moich zakupów na dość sporym parkingu też bez problemu zaparkowałam bo rotacja pojazdów odbywała się cały czas, jedni przyjeżdżali, inni wyjeżdżali. Mimo że sklep jest na uboczu miasteczka zdobył sobie wielu zwolenników.
Na koniec ferii trzeba było dzieciom i sobie trochę radości sprawić więc razem ze znajomymi zabraliśmy nasze „urwisy” i pojechaliśmy na ten basen bo spełnia on wszelkie wymogi nowoczesności. Na rozległym, bardzo zmyślnie rozplanowanym parkingu (skwerki, miejsca postojowe, ścieżki, kosze na śmieci co jakiś czas), mimo wielu parkujących, bez problemu postawiliśmy nasze auta i udaliśmy się do środka. Widok z zewnątrz budynku przez przeszkloną ścian dawał bardzo ładny widok wnętrza - widoczne palmy, leżaki - prawie "Hawaje". Weszliśmy do środka, miłe "uderzenie" ciepła i wygłuszone pomieszczenie dawało przyjazne wrażenie. Na środku tapicerowane siedzenie, po prawej stronie szafki na obuwie i mile, uśmiechem witająca pracownica - kobieta zadbana, spódniczka nad kolana ciemna, bluzeczka z krótkim rękawem biała, przewieszony identyfikator na szyi (Danuta) poinstruowała nas co do postepowania - obuwie do szafek i założyć trzeba było basenowe (mielismy klapki), potem otrzymalismy paski-zegarki i mogliśmy sie udać do szatni basenowej aby się przebrać w stroje kąpielowe. Na basenie zabawa "przednia" była - maluchy w brodziku, starsze pociechy w basenie rekreacyjnym (zwłaszcza tzw. rwąca rzeka dużo radości sprawiła), na basenie sportowym to nasi mężowie mieli "używanie", aż im siły na koniec dnia "opadły". Posiedzielismy sobie wszyscy w ogromnym kolistym jacuzzi, starsze dzieci też z rurowej zjeżdżalni skorzystały, słowem popołudnie fantastycznie udane. Ceny, jak za taką frajdę, bardziej niż przyjazne. Do czterech lat pociechy za darmo, powyżej - 9 zł/bilet całodniowy, my dorośli 19 zł/całodniowy. Można tez było skorzystać z biletów tzw rodzinnych. Wystrój basenu bardzo fajny - sztuczne palmy, fontanna kaskadowa, natryski, całość wyłożona kafelkami w kolorze niebieskim, woda też taki wygląd miała. W trakcie pobytu na basenie można było też przejść do znajdującego się powyżej baru. Relaks, odprężenie i ukojenie dla duszy
Całkiem miłe i sympatyczne zaskoczenie w tym sklepie co do którego wiele zastrzeżeń różnego rodzaju miałam i nawet tu na tym portalu je zamieszczałam. Rzadko zdarza mi się kupować w tej sieci artykuły spożywcze, dziś też nie był to mój zamiar bo tak mnie naszło aby kupon Lotto nadać więc weszłam tu, przypadek. Stojąc w krótkiej kolejce jako trzeci klient na stoisku z alkoholem i słodyczami (bo tu mieści się też ten rodzaj obsługi) zobaczyłam duży napis na białej kartce papieru stojącej na chłodni „wypieki domowe”, spojrzałam: szarlotka, bananowiec, karpatka, sernik; każde w cenie 18,90 zł/kg (to bardzo dobre ceny, tym bardziej że jakość później okazała się też wysoka). Smacznie wyglądały więc gdy ekspedientka obsłużyła młodych ludzi przede mną, którzy napoje „wyskokowe” kupowali, poprosiłam o kawałek bananowca i szarlotki. Ekspedientka to miła, sympatyczna pani w wieku ok. 45 lat, w fartuszku białym, na nim czerwony bezrękawnik (stoisko na wprost drzwi więc ten dodatek odzieżowy był jej niezbędny), krótkie, ciemne włosy, delikatny makijaż, uśmiechnięta twarz. Odkroiła kawałki takie jakie chciałam, zapakowała i podliczyła bo, jak się okazało, kupon Lotto to była inna kasa więc kwotę 3,00 zł/kupon skasowała obok. Na stanowisku pracy czysto, szyby chłodni przejrzyste, za chłodnią gablota ze słodyczami, wszystko oznaczone cenami, wybór artykułów spory, zwłaszcza cukierków, czekoladek, ciastek. Na półkach za plecami obsługującej alkohole – wina, wódki, likiery, koniaki. Bardzo możliwe, że zajrzę tu jeszcze bo ciasto okazało się pyszne i cenowo też z „lekka” jakby konkurencyjne, niby niewiele bo jakaś złotówka, ale zawsze.
Najczęściej drobne zakupy tutaj robię (zależy co kto uznaje za drobne). Ceny warzyw są tu bardzo przystępne np. marchewka 0,99 zł/kg, czysta, świeża, dorodna, grzech nie kupić i ze względu na cenę i jakość; pietruszka 3,45 zł/kg też w jakości marchewki. Kostki przyprawowe Culineo 1,69 zł/opakowanie 120 g (cena OK.), przyprawy do sosów pieczeniowych Sossino 0,89 zł/torebka 30 g, masło roślinne 3,29 zł/opakowanie 500 g, tylko te ceny mówią same za siebie. Potrzebowałam dżem z czarnej porzeczki, na palecie były inne, zapytałam idącego pracownika, szczupłego mężczyznę w odzieży firmowej sklepu, udał się ze mną do palet i okazało się, że dżemy jeszcze są wśród innych tylko zwyczajnie przysłonięte, czemu przy okazji ten pan zaradził, by innym się to samo co mi nie zdarzyło – popatrzeć i nie widzieć. W sklepie czysto, przestronnie i jasno, ceny przy poukładanych asortymentach towarów na regałach i w koszach z artykułami przemysłowymi, posadzka czysta, żadnych plam ani innego rodzaju nieczystości. Idąc do kasy z daleka widziałam spory ogonek, nagle podeszła młoda, szczupła dziewczyna z długim czarnym „ogonem” z tyłu głowy i powiedziała: zapraszam do kasy nr 5. Od razu tam skierowałam swoje kroki bo byłam bliżej niż osoby przechodzące z kasy nr 1. Pracownica miała na imię Ewa, jej bardzo wyraziste rysy twarzy i uśmiech oraz sympatyczne podejście do klienta dodawały jej swoistego uroku. Zanim usiadła do kasy, przetarła taśmę podającą towar, pewnie tak na wszelki wypadek bo zanieczyszczeń na niej nie widziałam. Taki szczegół a jak wiele mówi o pracowniku. Brawo!
Polo Market jest jednym z dwóch (obok EKO) sklepów, w których robię zwykle większe zakupy, zwłaszcza tzw. niedzielne, ceny OK. no i można zapłacić kartą , bez obawy że gotówki mogłoby braknąć - ta zaleta wygrywa z Biedronką. Tuż po przejściu przez bramkę na halę sklepową kapusta kiszona 2,99 zł/kg, każdy może sobie nabrać przy pomocy szczypiec do woreczka (dostępne obok), dalej warzywa i owoce. Na stoisku mięsnym pracownica Dominika, drobna, szczupła dziewczyna, w odzieży ochronnej, firmowej, czepek w kształcie toczka na głowie w kolorze odzieży z przewagą czerwieni. Słucham, co dla pani ? – usłyszał gdy podeszłam do lady; zapytałam o kości wieprzowe od schabu, były 4,99 zł/kg więc wzięłam i tylko tyle mnie i interesowało. Obsługująca życzyła mi miłego wieczoru, podziękowała za zakupy i równie serdecznie co do mnie zwróciła się do następnej klientki. Wodę nie-gazowaną Turniczankę też bardzo tu kupuję 0,85 zł/2 litry często. Dolna półka jednego z regałów sklepowych to duże butelki różnego rodzaju wód mineralnych i napojów. W chłodni wśród tłuszczów, twarogów, jogurtów i innego nabiału tez masło Talia 2,49 zł/500 g, smaczne i niedrogie. Zmierzałam do jedynej dostępnej dla klientów kasy gdy nagle wyłonił się młody, krępej budowy mężczyzna w czerwonej firmowej koszulce i powiedziała głośno: zapraszam państwa i zajął miejsce w kasie nr 3. Dzięki temu ominęło mnie stanie dość długiej kolejce, która też się zniwelowała. Skasował zakupy, życzył miłego wieczoru i pożegnał uśmiechem.
Ten sklep to jeden z dwóch (obok Polo Marketu), w którym robię zazwyczaj większe zakupy, zwłaszcza tzw. niedzielne, ceny możliwe i można zapłacić kartą , bez obawy że gotówki mogłoby braknąć - to zaleta wygrywająca z Biedronką. Na stoisku mięsnym pracownica w beżowej koszulce ze znaczkiem firmowym sklepu, czarne, krótkie włosy, delikatny makijaż, miła, sympatyczna, uśmiechnięta, przewieszony na smyczy identyfikator nie zdradzał jej imienia bo był odwrócony. Dla każdego klienta uprzejma i spełniająca jego oczekiwania co do odcinanych „sztuk” mięsa. Ceny całkiem, całkiem, takie do przyjęcia, choć w niektórych przypadkach mogłyby być niższe, np. skrzydełka z kurczaka 5,99 zł/kg (to sporo), porcje rosołowe z kurczaka 2,39 zł/kg, porcje rosołowe z kaczki 3,75 zł/kg ( jak na kości to też nie mało), wątroba wieprzowa 5,99 zł/kg (to tzw. podroby, żadna rewelacja smakowa więc też nie tanie), schab b/k 18,99 zł/kg (sporo, choć metka wskazywała na promocję). Tani natomiast makaron „nitka” 0,99 zł/opakowanie 250 g. W sklepie porządek, artykuły uporządkowane, przy każdym cena widoczna. Młody chłopak w zielonym kombinezonie (kolor odzieży taki jak ekspedientki Agnieszki na stoisku z wędlinami). W kasie Aleksandra, też miła, sympatyczna, uśmiechnięta, zadbana pracownica, gdy utworzyła się kolejka 6 osób zadzwoniła po koleżankę do sąsiedniej kasy, to od razu zniwelowało utworzony „ogonek”. Sprawnie i przyjaźnie dla klientów.
No i stało się, mnie też zima zaskoczyła – zamek w drzwiach samochodu zamarzł a ja nawet odmrażacza nie miałam przygotowanego. W tej sytuacji pozostała mi „piechotka” do sklepu oferującego takiego rodzaju specyfik więc „deptałam” dość spory kawałek drogi do tego sklepu. Pracuję tu dwie sympatyczne, już niemłode panie, za to świetnie znające się na asortymencie i przeznaczeniu artykułów samochodowych bo tylko takie można tu nabyć (kołpaki-wybór bardzo duży, chodniki samochodowe, breloczki, zaciski, zapachy, płyny, paski silnikowe, zawory, gaźniki, przewody i wiele innych, których nazwać nie potrafię, patrząc po półkach). Sklep niewielki ale bardzo dobrze Zorganizowany jeśli chodzi o rozmieszczenie asortymentu – część rozwieszona na ścianach (wykorzystany każdy kawałek), część na półkach poukładana, część na ladach, reszta na zapleczu. Czysto, porządek dookoła. Jeden klient opuszczał właśnie sklep gdy wchodziłam, drugi był obsługiwany – ekspedientka o ciemnych, krótkich włosach odmierzała mu jakiś przeźroczysty przewód, z zaplecza wyłoniła się druga, wyższa kobieta o blond upiętych włosach z jakąś częścią i z drugim klientem rozmawiała o aparacie zapłonowym – rozmowy nie odtworzę bo dla mnie „ciemna magia”. Klient kupujący przewód zapłacił 2,40 zł, otrzymał towar zwinięty i zapakowany. Ja poprosiłam o odmrażacz, były do wyboru dwa od różnych producentów 5,50 zł/sztuka, wzięłam, zapłaciłam i udałam się w drogę powrotną. Mimo męskiego asortymentu sklepu pracujące tu panie świetnie się wkomponowały – wiedzą, sposobem bycia i profesjonalizmem, z kobiecości też nic im nie ubyło.
Konkretny cel mojej wizyty to Szynka z wędzarni, która w tym sklepie jest najtaniej oferowana 27,99 zł/kg, w innych placówkach jej cena przekracza kwotę 30 zł/kg. Jedyny mankament to pakowana w kawałkach ale nie można być przesadni wymagającym, a może inne placówki doliczają do ceny możliwość krojenia w plasterki? Tego akurat nie wiem. Aby dojść do chłodni, gdzie leży ten towar, trzeba przemierzyć całą długość sklepu, umieszczone tu artykuły są posortowane: wędliny, sery, twarogi, jogurty, śmietana itd. nie ma problemu ze znalezieniem czegokolwiek, przy chłodni dwie pracownice, zajęte dokładaniem towarów. Skoro już przy chłodni byłam jogurty Wyśmienite 0,65 zł/135 g też w ilości kilku sztuk o różnych smakach do koszyka włożyłam. Po drodze mąka tortowa 1,49 zł/kg też w domu się przyda, zresztą cena jej także konkuruje z innymi placówkami handlowymi. Na owocach – mandarynki w promocji 3,49 zł/kg, czemu nie, dzieci lubią. W sklepie porządek, wszystko uporządkowane na półkach lub w koszach metalowych, ceny też widoczne, nie zauważyłam czegoś nie oznakowanego, ale też przed każdym artykułem nie stałam bo wtedy chyba do końca dnia bym nie wyszła. W każdym bądź razie uchybień nie zauważyłam. Kasjerka Joanna, blond włosy w ogonek związane, miła, uprzejma w odzieży firmowej sklepu, podobnie jak inni pracownicy, skasowała zakupy, zaprosiła mnie na ponowne, podobnie jak i klientów przede mną.
Bardzo duży wybór kwiatów ciętych i dodatków bukietowych oferują w tym sklepie, róże 3,4 i 6 zł/sztuka – zależnie od długości łodygi, goździki 2,50 zł/sztuka, margerytki 4,00 zł/sztuka, anturium 6 zł/sztuka.. Bukiety przygotowywane są na miejscu na życzenie klienta. Oprócz kwiatów ciętych można tu także nabyć doniczkowe (m.in. storczyki, paprocie) orz szeroką gamę sztucznych, a także liczne figurki gipsowe, breloczki, ramki do obrazków, wazony, ziemię w woreczkach etc. Wszystko posortowane, poukładane, ładnie i estetycznie wyeksponowane. Ja potrzebowałam wiązankę pogrzebową, chciałam ją kupić do 15 zł, kupiłam za 15,70 zł i specjalnie mnie to nie zadowoliło bo jedyne co w tej cenie można było zaoferować to 3 margerytki z dodatkami: liść, folia, wstążeczka. Miałam takie nieodparte wrażenie, że gdybym udała się do sklepiku w dawnym dworcu PKS-u to w tej cenie bukiet byłby znaczniej bogatszy ale też czasu na „wędrówki” i poszukiwania nie miałam. Obsługująca tu ekspedientka tylko tyle mogła mi zaoferować i skorzystałam. Pracownica to drobnej budowy kobieta o czarnych krótkich włosach z prawie niewidocznym makijażem na twarzy, ubrana w ciemne spodnie i sweter, miła i sympatyczna z lekka się uśmiechająca. Przygotowała bukiet, zapłaciłam i pożegnałam się. Obsługa w zasadzie standardowa.
Trudno jednoznacznie stwierdzić jaka jest właściwa nazwa tego sklepu oferującego głównie artykuły dziecięce (ubrania, zabawki, akcesoria niemowlęce), a ostatnio koleżanka mi powiedziała, że można tu kupić także płyny, proszki do prania i płyny do płukania sprowadzane zza zagranicy. Napis na baldachimie nad drzwiami wejściowymi informuje „OLO odzież”, natomiast na potykaczu przed sklepem i umocowane tablicy jest napisane „NEMO wszystko dla twojego dziecka”, gdybym po dokonanych zakupach otrzymała paragon, może to jednoznacznie przybliżyłoby nazwę sklepu. Sklep jest stosunkowo niedużym pomieszczeniem w którym bardzo zmyślnie rozplanowane zostało eksponowanie artykułów, pozwalające na w miarę swobodne poruszanie się po nim. Wykorzystane zostały ściany i postawiony regał na środku sklepu, ubrania na wieszakach, zabawki na licznych półkach. Mnie jednak interesował płyn-żel do prania i był - Persil, nawet nie jeden, cena 50 zł/5 litrów, wzięłam bez wahania dla siebie i siostry, bo znam jakość tego produktu, zwłaszcza sprowadzanego zza granicy i jego oferowana cena też są OK. Zapłaciłam 100 zł. Oprócz tego płynu były też proszki do prania w większych (ok. 5 kg) i mniejszych (ok. 3 kg) kartonach w cenach od 45 zł w „górę”. Sprzedająca tutaj, wysoka kobieta bardzo zachwalała jakość tych produktów, dodając pozytywne opinie swoich znajomych. Wyglądała schludnie – spodnie, sweterek, blond farbowane, krótkie włosy, makijaż, uśmiechnięta, starała się być bardzo przyjazna. Ten sklep raczej jest mi nie pod drodze przy zakupach dziecięcych, głównie na jego lokalizację, chociaż w rynku to jednak na jego uboczu, aczkolwiek zdarzyło mi się już tu być i zakupu dziecięcego dokonać. Tą wizytę i dokonane zakupy zaliczam do udanych.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.