Informacja na moim koncie w portalu vitay.pl była dla mnie miłym zaskoczeniem choć faktem autentycznym na który z pewnością nie zwróciłabym uwagi – uczestnikiem programu jestem od 10 lat. Czas zleciał migiem i człowiek jest już o 10 lat starszy. Z tej okazji otrzymałam podziękowanie z rysunkiem tortu orlenowskiego (szkoda, że nie autentycznego) i otrzymam od jeszcze Orlenu 1000 punktów Vitay gratis za dowolny punktowany zakup. Takich zakupów co miesiąc robię przynajmniej kilka, ale to miłe że coś klientowi gratis dodadzą. Obecnie mam kartę klubu Super Vitay więc i tak daje mi ona dodatkowe punkty w każdym miesiącu minimum 500 a i 1500 się zdarzy, wszystko zależy od przekraczanych progów punktowych, które zaczynają się od 2000. w każdym momencie mogę wejść na moje konto w portalu logując się za pomocą hasła i sprawdzać poprawność naliczanych punktów. W razie wątpliwości (już się to zdarzyło) wysyłam zapytanie i zazwyczaj następnego dnia jest odpowiedź. Sprawnie i szybko reaguje administrator na wszelkie wątpliwości. Takie zachowanie każdy klient lubi i chwali. Poziom zadowolenia klienta jest zawsze zasługą wiedzy i reakcji pracowników, myślę że administratorowi vitay.pl tych przymiotów nie brakuje.
Przedstawicieli tej firmy na rynku jest sporo tzw. konsultanci - przedstawiciele. Od dość dawna korzystam z niektórych, wybranych produktów, które są bardzo dobrej jakości i liczne promocje ta sieć sprzedaży tzw. wewnętrznej oferuje. Dla mnie szczególnie przydatna jest kosmetyka kolorowa. Mam dwie koleżanki, które od czasu do czasu „podrzucają” mi katalog i jeśli coś potrzebuję to sobie zamawiam. Agnieszka – tak ma na imię dziewczyna, która tego dnia mnie odwiedziła (umawiając się wcześniej telefonicznie) to miła i sympatyczna dziewczyna, której taktu nie brakuje. Nie obraża się gdy w danym momencie nic nie potrzebuję i nie grymasi gdy biorę tylko jeden kosmetyk. Każdą zamówioną sztukę traktuje serio. Często też informuje mnie gdy są jakieś promocje poza katalogiem (tylko dla konsultantów) i wtedy nie dolicza dodatkowej kwoty lecz zwyczajnie daje mi broszurkę – gazetkę i sama mogę zdecydować o ich zakupie. Właśnie jakieś nowości wód - zwiastuny dla konsultantów się pojawiły w bardzo przystępnej cenie więc pani Agnieszka mi zaoferowała. Zamówiłam sobie za niecałe 15 zł i do dwóch tygodni mam otrzymać te produkty i z pewnością tak będzie, nie pierwszy to raz.
Ledwie wyszli kominiarze znów zadzwonił domofon i słuchawce usłyszałam „szczebioczący” głos pani listonosz: liścik polecony mam do państwa. Po chwili starsza pani (około sześćdziesiątki) była już przy moich drzwiach, zaprosiłam ją do środka, żartując ze dzień wizyt dzisiaj mam. Podchwyciła temat bo kominiarzy po drodze mijała więc temat przynoszonego przez nich (podobno) szczęścia był wiodący w naszej krótkiej rozmowie, nie kolidującej w żaden sposób z obowiązkami listonosza. To bardzo komunikatywna i przyjazna kobieta, lubi pożartować i potrafi miłe słowo powiedzieć, radość to chyba jej dewiza życiowa. Pokwitowałam odbiór listu (był w stanie nienaruszonym, nie pognieciony, czysta koperta) i miłymi, bardzo sympatycznymi słowami pożegnałyśmy się, życząc wzajemnie miłej, jutrzejszej niedzieli. Choć to sobota, dzień wolny (nie dla listonosza) wyglądała służbowo – granatowa marynarka i spodnie, charakterystyczny znak poczty przy klapie i na czapce z daszkiem. Wygląd służbowy – dusza radosna, sprawna obsługa w życzliwej atmosferze.
To była wcześniej umówiona telefonicznie wizyta na obowiązkową kontrolę ciągu kratek wentylacyjnych i gazowych. Pomimo wolej soboty pracownicy tego zakładu przybyli niemal dokładnie o umówionej porze, dwóch panów w średnim wieku, z radosną miną, ubrani w czarnych ubraniach kominiarskich, czarna okrągła czapka na głowie, w ręce na przedłużonym drążku urządzeniem do pomiaru ciągu kominów wentylacji w budynkach mieszkalnych. Swoje przybycie zasygnalizowali domofonem, przywitali się najpierw, potem drugi raz przy drzwiach. Kominiarz zawsze kojarzył mi się z umorusaną sadzą twarzą, tymczasem panowie ci mieli zupełnie czyste twarze. Bardzo radośnie usposobieni, skorzy do żartownych wypowiedzi, jak to mężczyźni, dobrze że mąż był obecny. Sprawdzili wentylację, podpisałam potwierdzenie i po chwili już ich nie było, wychodząc życzyli udanego weekendu. Ta krótka (minuta-dwie) wizyta wniosła sporo pozytywnej energii, wykonali pracę, w międzyczasie pożartowali i dobre wrażenie pozostawili, jak to kominiarze – szczęście podobno przynoszą. Ciekawe czy w sobotę też? Nie kosztowało mnie to nic choć spółdzielnia mieszkaniowa pewnie to finansowała.
Już bardzo dawno przestałam kupować wędliny w tym sklepie jednak tego dnia tu się udałam dzięki koleżance, która dość pozytywnie się o jakości tego asortymentu wypowiadała, zwłaszcza o kiełbasie krakowskiej, która w niczym szynkowej nie ustępuje oprócz ceny.. Na pierwszy rzut oka trochę kolejka ośmiu osób mnie zniechęciła ale pomyślałam, że skoro już tu jestem to stanę i dobrze zrobiłam. Po chwili pojawiła się pracownica przy kasie na drugim ramieniu lady (lada w kształcie litery „L”) i moje oczekiwanie na obsługę było prawie niczym „moment”. Bogaty asortyment wędlin umieszczony w przeszklonych chłodniach przed oczkującymi klientami i w „otwartych” za plecami ekspedientek, ubranych w czerwone fartuszki. Miłe, uprzejme i grzeczne kobiety spełniały wszystkie oczekiwania klientów co do kawałków wędlin, na życzenie kroiły w plasterki. Dwa rodzaje krakowskiej kiełbasy kupiłam 14,21 zł/kg i 19,06 zł/kg, te ceny mnie ucieszyły i jakość smakowa ich, później, okazała się trafiona. Ładnie wyglądającej szynki też ekspedientka ukroiła mi parę plasterków – na spróbowanie, jej cena też nie była wygórowana 24,60 zł/kg. Było sprawnie, miło i sympatyczne choć zapowiadało się gorzej, po jakichś 15 minutach opuściłam sklep.
Sobota to zawsze duży ruch klientów jednak w tym sklepie to nie problem bo jest tu bardzo dużo miejsca w pięciu obszernych alejkach i nie było mowy o dyskomforcie robienia zakupów. Na wejściu znowu pojawiło się piwo (nic nie mam przeciwko tym napojom) nieco dalej cukierki czekoladowe „mix” w promocyjnej cenie 18,88 zł/kg, obok woreczki do nabrania ich dla klientów. Sałata nie miała już promocji 1,99 zł/kg ale pojawiły się inne równie korzystne. W tym sklepie jest duża rotacja promocyjna, jedne artykuły kończą inne zaczynają. Zresztą warzywa zawsze się kupuje i tego ranka dość spore zainteresowanie tym artykułem w czasie mojego pobytu było. Obok reklamówki dostępne na rolkach aby można było sobie zapakować ogórki, pomidory, cebulę itp. każda główka sałaty była już do woreczków włożona. Na stoisku mięsnym trzy ekspedientki w swym sprycie i zaradności doskonale sobie radziły. Szczególnie miła i uprzejma była pani Marzena która po podaniu artykułów na koniec każdej klientce mówiła: dziękuję pani uprzejmie i miłego dnia pani życzę. Drobnej budowy kobieta, upięte włosy, czepek na głowie w kolorze czerwono zielonym, koszulka czerwona w tonacji piłkarskiej, na niej fartuszek – ogrodniczek. W kasie podobnie ubrana pracownica Marta tylko bez fartuszka i czepka na głowie. Miła, grzeczna, niemal z każdym w trakcie jego obsługi miłe zdania wymieniła, życząc miłego, udanego dnia.
Niektóre artykuły kupuję tylko w Biedronce (rzadko gdzie indziej) bo są dobrej jakości i nie drogie. Do takich należy makaron Dobrusia (nitka do rosołu), sól (tu najtaniej), jogurty Wyśmienite (najtańsze i różne smakowo) i ostatnio młode ziemniaki. Jak na sobotni poranek przystało wielu klientów zainteresowanych zakupami tutaj było ale w sklepie jest bardzo dużo miejsca w pięciu obszernych alejkach i nie było mowy o tłoku utrudniającym robienie zakupów. W boksie na zewnątrz sklepu wózki na zakupy ustawione jeden w drugim, strefie wejścia czysto, w sklepie też jak należy. Najpierw na warzywach zaopatrzyłam się w niezbędne artykuły, potem w chłodni z nabiałem i na końcu w drugiej alejce makaron i sól. Kilku pracowników w odzieży firmowej sklepu, przepasani niebieskimi fartuszkami uwijali się przy regałach: pani Justyna przy owocach, dwie inne panie przy napojach. Trzy kasy były dostępne dla klientów, którzy mogli być na bieżąco obsługiwani aby sprawność ich rotacji była zachowana. Tutaj obsługa jest zawsze sprawna, pracownicy są w każdej chwili do dyspozycji klientów, dbają o ich komfort i wygodę. W kolejce do kasy stałam maksymalnie do 5 minut, kasjerka Magdalena uprzejma, grzeczna, każdego witała z uśmiechem, każdego też tak żegnała, zapraszając na ponowne zakupy. Sprawność obsługi na piątkę.
Popełniłam dzisiaj wykroczenie ale widząc z daleka kolejkę samochodów, nie krótką, oczekujących do dystrybutorów wjechałam jakby pod prąd na tę stacją zatrzymując się tuż za znakiem zakazu wjazdu (jednak nie blokowało to wyjazdu ze stacji kierowcom, miejsca jest tu dość). Nie miałam zamiaru tankować a objechać z boku oczekującej kolejki nie ma możliwości na tej stacji. Ja chciałam tylko, starym już zwyczajem, kupić papierosy aby otrzymać naklejki-piłeczki. Ten fakt w żartobliwym tonie rozmowy przewinął się w trakcie mojej obsługi w rozmowie z pracującą tu tego dnia Anią, która wyraziła wątpliwość dla tego faktu jako wykroczenia bo zaparkowany na krótko mój samochód nie wadził nikomu ani nie zagrażał bezpieczeństwu (choć znaczenie jest bardzo względne). Miła, życzliwa postawa tej grzecznej i ładnie wyglądającej pani Ani nawet mnie podbudowała. Ciekawe co by zrobili policjanci, gdyby przypadkiem tu się zjawili? Pięć kupionych paczek papierosów dało mi trzy naklejki, szkoda że punktów Vitay za ten zakup nie można zyskać. Na stacji ład, skład i porządek. Kierowcy tankowali, niektórzy dodatkowo szyby sobie przecierali, inni w kolejce oczekiwali, nikt się nie denerwował, każdy ze spokojem zajmował się czynnościami lub oczekiwał. Ja bardzo szybko zostałam obsłużona, jakby poza kolejką.
W Polo Markecie atmosfera piłkarska na całego choć do mistrzostw EURO jeszcze trochę dni. Bułki piłkarskie (kajzerki) ofercie sprzedażowej tego dnia kupiłam, do wyboru z makiem i bez, cena dla wszystkich jednakowa 0,39 zł/sztuka. To oferta lepsza niż w EKO, gdzie wcześniej też się takie pojawiły i kupić okazję miałam. Poza tym koszulki pracowników też w tonacji piłkarskiej, czerwone z napisem na plecach „piłka okrągła a bramki dwie, gdzie kupować każdy wie” (mam nadzieję, że nie przekręciłam”). Dodając do tego wyglądu pozytywną postawę pracujących tu osób: uprzejmi, grzeczni, mili, uśmiechnięci i gotowi do pomocy klientom niezależnie od wykonywanej w danym momencie czynności – promocja dla EURO 2012 idealna, tylko czekać jak gadżety piłkarskie zaczną do zakupów dodawać, to by była dopiero zachęta dla klientów. Sklep bardzo dobrze zaopatrzony w artykuły niemal wszelkiego rodzaju: spożywcze, prasa, naczynia, chemia, zabawki, do grillowania itd. Niektóre artykuły nawet opakowania w tonacji EURO mają np., woda Turniczanka 0,5 zł/2 litry już dawno ma w tym stylu etykietkę z nadrukiem piłki nożnej. Zawsze panuje tu porządek i wszystko jest na regałach, w koszach lub na paletach ułożone. Poruszania się po sklepie klientom komfortu nic nie zakłóca – luz i przestrzeń w szerokich alejkach zapewniona. Tego dnia kasjer Grzesiek mnie obsługiwał, miły, grzeczny, sympatyczny i na koniec miłego dnia życzył.
W drzwiach znalazłam wetkniętą kartkę informującą, że zakład kominiarski sprawdzał drożność ciągu kratek wentylacyjnych i gazowych zgodnie z obowiązującymi przepisami bezpieczeństwa. Ponieważ byliśmy w pracy nie było możliwości tej kontroli w moim domu, kartka podawała też nr telefonu pod którym należy się umówić na taką wizytę więc od razu zadzwoniłam aby mi nie umknęło później. Odebrał mężczyzna o „grubym” łagodnym tonie głosu. Rozmowa była bardzo, krótka i rzeczowa, pracownik zakładu kominiarskiego bardzo wyrozumiale i taktownie odniósł się do faktu, że oboje z mężem pracujemy, nie każdy termin mi odpowiadał a oboje też pracujemy w innych miejscowościach i w naszym przypadku kontrola dopołudniowa to konieczność wzięcia urlopu. Takiej potrzeby jednak nie było bo pracownik umówił kontrolę na sobotę, pomimo że jest to dzień wolny od pracy. Bardzo prawidłowe podejście do problemu daty i godziny, wychodzące naprzeciw moim oczekiwaniom, ku wygodzie, zadowoleniu i spełnieniu wymogów bezpieczeństwa. No i bezpłatnie - oczywiście, choć pewno spółdzielnia za to zapłaciła lub zapłaci.
Ten nieduży salonik jubilerski ma bogata ofertę sprzedażową wyrobów ze złota i srebra, część z kamieniami szlachetnymi – korale, kwarce, bursztyny, biżuteria jest zróżnicowana, są tu pierścionki, łańcuszki, spinki, zawieszki, bransoletki i kolczyki, brosze itp. wszystko jest bardzo ładnie wyeksponowane w przeszklonych gablotach na paletach i stojakach, zarówno komplety jak i pojedyncze sztuki. Mnie najbardziej interesowały kolczyki dla dziewczynki idącej za tydzień do I Komunii św. wystarczająco zróżnicowany wybór zwrócił moją uwagę na kółka i wiszące podłużne kolczyki w kształcie łezki. Kwota też całkiem przyzwoita 404 zł. Gram złota w tym salonie to cena 220 zł. Jest konkurencyjna w stosunku do poprzedniego sklepu i bardzo możliwe, że jeszcze tu wrócę. Ekspedientka z ochotą pokazywała mi egzemplarze, które zwracały moją uwagę choć zaznaczyłam, że ja tylko na razie oglądam, ignorancji nie okazała, wręcz przeciwnie była bardzo miła. Zadbana, schludny wygląd i elegancki jednocześnie wygląd, miła, sympatyczna, komunikatywna. Gdy powiedziałam, że jeszcze się zastanowię, usłyszałam: proszę bardzo, zapraszam. Kultura słowa to jej atuty.
W tym sklepie można zaopatrzyć się odzież, właściwie dla wszystkich choć w większości rozmiarów są to ubrania dla dorosłych. Sklep jest dwupoziomowy ja zatrzymałam się na wyższym poziomie gdzie oferowana jest odzież damska: spódnice, bluzki, żakiety, sukienki, tuniki etc. Zaraz przy wejściu znajdują się spódniczki w różnych rozmiarach, fasonach i kolorach zgodnie z panującym trendem mody. Przekrój cenowy bardzo rozległy od 35 – 160 zł, zależnie od rodzaju tkaniny z jakiej jest wykonana dana spódnica, producenta i zapewne fasonu. Przeglądając znalazłam spódnicę mi odpowiadającą, przymierzyłam w małej kabinie (za zgodą ekspedientki), pasowała więc zdecydowałam o jej zakupie. 56 zł to cena nie wygórowana (moim zdaniem).Ekspedientka to bardzo miła kobieta o ładnym schludnym wyglądzie i urodzie trochę jakby południowej, a może to kręcone, długie, czarne włosy (a’la mokra włoszka) nadawały takie skojarzenie. Przyjęła płatność, którą skasowała w głębi sklepu, na małym stoisku z wyrobami jubilerskimi bo ten rodzaj asortymentu też posiadają. W sklepie panował pełen ład i harmonia rozmieszczenia ubrań na 2 stojakach z wieszakami i na drążkach przy ścianach po obu stronach. Pełen komfort dla pobytu klienta jest tu zapewniony – luz i swoboda.
To drugi w sąsiedztwie sklep obuwniczy, który tego dnia odwiedziłam, jakże odmienny na pierwszy rzut oka – przestrzeń, luz i swoboda dla obejrzenia i przymierzenia butów. W ofercie są tu buty dla dorosłych: młodzież nastoletnia, kobiety, mężczyźni i na każdą okazję: eleganckie, sportowe, domowe, na basen etc. Wszystko ładnie wyeksponowane, na pierwszym planie sklepu obuwie męskie, w głębi damskie, wybór duży zgodnie z panującym trendem mody fasonowym i kolorystycznym. Ceny całkiem przyzwoite choć większość w wysokości sporo ponad 100 zł sięgające kwoty 190 zł. To nie jest mało. Jest tu też wybór torebek w różnych kolorach, fasonach i wielkościach. Bardzo sympatyczna pracownica, kobieta średniego wzrostu, elegancka w twarzowych okularach z czarnymi oprawkami. Miła, uprzejma, prezentująca postawę pro-kliencką. Chętnie doradzał i pomagała innej klientce w wyborze. Choć nic dla siebie nie znalazłam, nie mam powodu krytykować. W sklepie czysto, żadnego kurzu czy innych elementów nieestetycznych nie zauważyłam.
Tego dnia odprawiona została Uroczysta Msza św. z racji Jubileuszu 50 – lecia Szkoły Podstawowej nr 3 w intencji gospodarzy tej uroczystości i przybyłych gości – byłych pracowników tej placówki i absolwentów. Odprawiający mszę ks. proboszcz ubrany w lśniący kolorowy ornat na białej komży z przewieszoną stułą odniósł się do historii i teraźniejszości istnienia szkoły na rzecz kształcenia i wychowania młodego pokolenia, wspomniał też tych którzy nie doczekali tego jubileuszu. Towarzyszyli mu podczas mszy ministranci w komżach zajmujący miejsce po obu stronach ołtarza. Kościół tutejszy to okazała stara budowla utrzymana w bardzo dobrym stanie. Liczne zdobienia ścian malowidłami starego i nowego testamentu, ornamentowe okna, figury świętych i sklepienie niebieskie z gwiazdami oraz kompozycje kwiatów dekorujące kościół nadają doniosłe i uroczyste wrażenie tego miejsca. Telebim umocowany w górnej części po prawej stronie u wejścia do prezbiterium służy do wyświetlania słów pieśni dla wiernych, które intonował organista dopełniając melodią z organów kościelnych. Trwająca ok. 1 godziny msza rozpoczęła obchody jubileuszu szkoły.
Miejski Dom Kultury to ośrodek tętniący życiem kulturalnym miasta. Są tu organizowane dyskoteki dla młodzieży i inne imprezy o charakterze kulturalnym. Tego dnia organizowana była tu część artystyczna z powodu obchodów 50 – lecia Szkoły Podstawowej nr 3 w której brałam udział jako gość. Dość ładny budynek, zadbany. Wejście główne było nieczynne więc do środka można się było udać bocznym o czym informował pracownik miłym głosem. Od wejścia na posadzce rozciągnięty chodnik (niczym dywan dla gwiazd). Inna pracownica wewnątrz budynku kierowała wchodzących: witamy, proszę bardzo tędy, wskazywała kierunek do sali. Sala główna w której odbywała się uroczystość bardzo duża ze sceną, liczne poustawiane równo krzesełka dla przybyłych, tapicerowane, miękkie. W przedniej części scena, którą oświetlały liczne reflektory ze zmienną barwą światła podczas występów na scenie. Wzdłuż sali po obu bokach rzędy lamp w kształcie dużych abażurowych kul. Bardzo dobre nagłośnienie sali spełniło swoje zadanie podczas występów. Na telebimie wyświetlane były prezentacje uzupełniające prezentowany program artystyczny. Przygotowanie sali na tę uroczystość na medal, wystarczająca ilość miejsc siedzących, porządek, była też możliwość skorzystania z toalety. Dobrze, że w miasteczku jest takie miejsce gdzie można organizować większe imprezy i uroczystości. Korzystają z tego zarówno firmy jak i osoby prywatne.
Już po raz drugi nie trafiłam na chleb Polski z tego sklepu, jednak to nie był problem bo podobnie jak ostatnio zaopatrzyłam się w chleb Baltonowski 1,89 zł/bochenek, cena nie wysoka i też dobry jakościowo i smakowo. Stoisko z pieczywem sąsiaduje z mięsno wędliniarskim, zapach pieczonych kurczaków jakoś wyjątkowo intensywnie dawało się wyczuć, to mile podrażniło „podniebienie” i to z kolei spowodowało chęć zakupu ale najpierw sprawdziłam cenę, okazało się 2,99 zł/sztuka więc nie było na czym się zastanawiać. Pani Violetta zapakowała porcje do torebek termicznych, szczelnie zamknęła i podała życząc z uśmiechem miłego popołudnia. Każda z ekspedientek tego stanowiska (sklepu też) jest zawsze uprzejma w stosunku do klientów i stara się aby pobyt w tym sklepie należał do udanych. Żaden klient nie pozostaje pozostawiony sam sobie, każdemu udzielona jest pomoc. Wielkich zakupów nie robiłam ale mój pobyt wymagał przejścia przez cały sklep. W alejkach swoboda ruchu nawet jeśli ktoś wózek przed sobą pchał, artykuły w najlepszym porządku pogrupowane asortymentami, szyby chłodni czyste, na posadzce też porządek. Jedna rzecz mnie czasem zastanawia – nigdy nie widziałam tu ochroniarza, widocznie nie ma takiej potrzeby i kamery wystarczają. Pan Grzegorz w kasie równie sympatyczny jak jego koleżanki – pracownice, w czerwonej koszulce z zadrukiem piłki po lewej stronie i nazwą sklepu. Polo Market też promuje EURO.
Koleżanka z pracy poprosiła mnie abym dla jej córki, która jedzie na wycieczkę kupiła 4 precle po drodze w tej placówce Hert-a. wyroby z tej piekarni są bardzo dobrej jakości, smaczne, pulchne, dobrze wypieczone, sama dość często kupuję tu sobie coś na śniadanie do pracy. Tego dnia nie zastałam tu żadnego klienta, to zapewne zasługa targu, który w pobliżu tętnił gwarem. Trzy pracownice były obecne – Kasia, Gienia i Ewa. Pani Gienia mnie obsłużyła a dwie pozostałe uzupełniały pieczywo i wyroby cukiernicze na półkach i w przeszklonej chłodni. Poprosiłam o precelki 0,82 zł/sztuka, warte zakupu nawet codziennie. Pani Gienia zapakowała mi do dwóch woreczków, skasowała i podziękowała za dokonany zakup. Miła, grzeczna, uśmiechnięta kobieta. Wszystkie panie w białych fartuszkach, czysto i schludnie wyglądały. W sklepie porządek zachowany. Panie, które wykładały towar robiły to w rękawiczkach foliowych. Pani Ewa układał w chłodni na białym papierze artykuły obok siebie. Dwa kolorowe bukiety sztucznych kwiatów w koszach dekorowały wnętrze nadając miłe dla oka wrażenie. Tu zawsze jest ładnie i sprawna obsługa.
Do tego sklepu z konfekcją damską weszłam okazyjnie, ruch klientek wewnątrz był umiarkowany – 6 osób. Odzież umieszczona na stojakach asortymentami, każda sztuka na wieszaku: spodnie, spódnice, bluzki, sukienki, żakiety etc. Zainteresowały mnie sukienki letnie (widoczne jeszcze przed wejściem do sklepu w witrynach wystawowych), cena 59 - 100 zł, można powiedzieć - okazje. Wybór dość duży kolorystycznie i fasonów też nie mało. Z boku przymierzalnia składająca się z dwóch kabin była akurat zajęta przez klientki i jedna jeszcze czekała w kolejce. Sklep stosunkowo niewielki w kształcie półkola, coś w rodzaju łezki, niewiele przejścia między wieszakami tego dnia nie było dokuczliwe ale przy większej ilości klientów – kto wie? Przejrzałam oferty odzieży i kilka rzeczy mi się nawet spodobało ale nie na tyle aby kupić, choć cenowo warto było, np. bluzki 29-59 zł/sztuka. Sprzedawczyni to starsza pani ok. 50 lat, zadbana, elegancka w jasnym żakiecie, apaszka na szyi, krótkie włosy blond ładnie ułożone, makijaż na twarzy. Ponieważ klientki radziły sobie bez dodatkowej pomocy nie narzucała się z pomocą tylko śledziła wzrokiem zachowania klientów, jeśli ktoś pytał wtedy z uśmiechem udzielała informacji. W sklepie ład i porządek, bardzo jasno i pełna widoczność cen.
W ostatnim czasie dość często wstępuje tutaj do tej placówki gastronomicznej po kubełek pełen smacznych, chrupiących i złocistych kawałków kurczaka – Hot Wings. Nie mam szans tak przygotować tego w domu więc korzystam z możliwości kupna w KFC. Ilekroć tu jestem zawsze zastanę przyjaźnie usposobione i radosne pracownice, które preferują aktywny sposób obsługi klienta połączony z pełnym profesjonalizmem i atmosferą niemal swojską .w czasie gdy tu byłam akurat wielkiego ruchu klientów nie było – tylko małżeństwo z dwójką dzieci. Dwie obsługujące – Dorota przy kasie i Beata przygotowująca zamówienie. Gdy podeszłam zza zaplecza wyłoniła się Patrycja i zaczęła przyjmować moje zamówienie, którego przygotowaniem zajęła się Beata. Patrycja zaproponowała powiększenie mojego kubka o dodatkowe 3 sztuki za 3,30 zł, zgodziłam się Zanim dokonałam płatności mój kubełek Hot Wings-ów był gotowy. Sprawnie, szybko ku mojemu zadowoleniu. Na koniec miło i sympatycznie zostałam pożegnana z życzeniami – smacznego.
Po dość długiej wizycie w sąsiadującym z tą stacją salonie samochodowym cała nasza czwórka (ja i trzech innych współpracowników) poczuła ssanie w żołądku głód zaczął dawać się we znaki. Na tej stacji można co nieco przekąsić więc postanowiliśmy skorzystać .Dwie pracownice Paulina i Patrycja obsłużyły nas z pełną kulturą, grzecznie, miło i sympatycznie proponując do zamawianych Hot Dogów kawę lub napoje jako zestaw, do samochodu płyn do spryskiwacza i tu powstała komiczna sytuacja, gdyż przyjechaliśmy jednym samochodem a dwojgu proponowano ten płyn. Razem z paniami pożartowaliśmy sobie z tej sytuacji. To w żaden sposób nie zakłóciło pracy ekspedientek, które w swej podzielności były bardzo sprawne. Choć do obsługi było nas cztery osoby to jednak nie ciągnęła się ta wizyta a może to przyjazna atmosfera spowodowała że poczucia upływu czasu nikt nie odczuł. Nikt z nas nie otrzymał naklejki – piłeczki do trwającej zabawy bo kawa i Hot Dog to kwota raptem 9,28 zł do zapłaty a na naklejkę trzeba zrobić zakupy za min. 20 zł. Punkty Vitay od wszystkich kupujących ja zebrałam bo w tym towarzystwie tylko ja je zbierałam. Przy opuszczaniu sklepu panie życzyła nam smacznego, żegnając z uśmiechem.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.