Sklep Reserved odwiedziłam w poszukiwaniu spódniczki. Wybór był duży wśród szerokiego asortymentu, a dzięki temu iz panował porządek mogłam bez trudu zapoznać się z intersującymi mnie rzeczami. W przymierzalniach nie było ubrań po poprzednich klientach a oświetlenie było odpowiednie. Sklep dobrez zorganizowany i ładnie utrzymana ekspozycja wystawowa. Przy kasie znajdował się jeden kasjer, mężczyzna ok. 25 lat, bardzo energiczny, kontaktowy i uśmiechnięty, pakował zakupy do toreb i życzył miłego dnia nawiązując kontakt wzrokowy z klientami.
Twister to sklepik z bardzo ciekawym asortymentem. Mieszczą się w nim oryginalne pomysły na prezenty oraz różnego rodzaju ryginalne bibeloty, którymi warto odświeżyć nawet najbardziej konwencjonalne wnętrze i nadać mu uroku, w tym właśnie celu weszłam do sklepu. W pomieszczeniu znajdowała się młoda dziewczyna, bardzo sympatyczna jak się później okazało w rozmowie. Wszystkie produkty były równo i estetycznie wyeksponowane na półkach,a parcpownica chętna aby doradzić w wyborze.
W sklepie na stołach i na wieszkach w pobliżu wejścia panował ład i porządek, nieco gorzej było już w dalszej części pomieszczenie, która cieszyła się powodzeniem wśród licznych klientów z racji wielu atrakcyjnych promocji i przecen. Towary przecenione były dobrez widoczne wyraźnymi czerwonymi etykietami z cenami w kolorze czerwonym. Przy kasach ustawiła się spora kolejka i atmosfera była dość nerwowa, która udzieliła się kasjerowi Grzegorzowi. Jego współpracownica z kasy obok zachowała zimną krew i bardzo sprawnie obsługiwała klientów pamiętając o zwrotach grzecznościowych, zaś pan Grzegorz nie nawiązywał z klientami, których obsługiwał nawet kontaktu wzrokowego.
Mając różne doświadczenia odnośnie zakupów w drogeriach mogę z pełnym przekonaniem uznać, że drogerie sieci Rossmann są moimi faworytami w zakresie dobrej jakości obsługi oraz asortymentu i cen. Duża jasna przestrzeń, produkty dotyczące jednego działu umieszczone na półkach razem, więc poruszanie się jest po sklepie sprawą intuicji, a jeśli nie dla każdego to widnieją nad półkami dobrze widoczne oznaczenia działów. Wszystkie produkty były ładnie i równo ułożone na czystych białych półkach. Dobrze przyporządkowane etykiety z cenami, oraz odpowiednio oznaczone promocje wraz z czasem ich trwania, do tego przystępne ceny. Całość wizyty zakończyła symaptyczna obsługa przy czynnej jednej z dwóch kas.
Przeważnie, gdy jestem w Galerii Jurajskiej to zaglądam do sklepu Tk Maxx z powodu stałego 60% rabatu na asortyment znanych, światowych marek. Sklep jest duży i przestronny co wpływa dodatnio na jakość i swobodę zakupów. Wszystkie towary i produkty miały dwie ceny na metkach, pierwotną i po obniżce, czyli cenę sklepu Tk Maxx. Na sklepie, w każdym z działów panował wzorowy ład i porządek, podłoga była czysta, a obsługa przy kasach była bardzo sympatyczna i przyjemna.
Dość droga i mało intuicyjna perfumeria, choć kilka wód toaletowych były przecenionych i ich ceny po obniżce były bardziej rozsądne. Na wiele produków szczególnie na te do pielęgnacji włosów obowiązywała 20 % zniżka. Atrakcyjne były także obniżki produktów polskich marek z racji akcji "kibicujemy polskim markom" co uważam za bardzo dobry pomysł, aby promować to co polskie. Ceny jednak są odstraszające i nawet po obniżce nie kuszą. W tym względzie zdecydowanie wolę Rossmanna gdzie ceny są przystępne, a promocje częste. Obsługa przy kasie sprawna, a ochrona dość uśpiona, pan cały czas się zamyślał i tępo patrzył w jeden punkt stojąc z założonymi rękami. Na koniec oparł się o wysoką ladę punktu kasowego przy którym była obsługiwana i patrzył co kupuje- zawsze to jakaś rozrywka w pracy...
Idąc pasażem Galerii Jurajskiej zobaczyłam, że został otwarty Matras. Ucieszyłam się, ponieważ lubię księgarnie tej sieci. W środku nie było żadnych klientów, a i sama obsługa była jakby niewidoczna. Młoda kobieta stała przy jednym z regałów i niezdecydowanie brała i odkładała tę samą książkę na półkę. Kiedy odwróciła się do mnie twarzą powitała mnie nieśmiało, więc domyśliłam się, że jest to pracownica sklepu. W środowej części sklepu znajdowały się czerwone fotele i stoliki, więc rozejrzałam się w poszukiwaniu baru z kawą, który był, ale w żaden sposób nie zaznaczał swojej obecności, za nim nie było nikogo kto mógłby obsłużyć ewentualnych klientów, a w pomieszczeniu niestety ale nie było czuć zapachu świeżej aromatycznej kawy tak jak moim zdaniem powinno być. Ogólnie panował porządek i nieznośna cisza. widoczn ebyły informacje o wyprzedażach nawet do minus 70%. Wychodząc zwróciłam uwagę na książki w koszach przy wejściu. Znalazłam nawet jeden zestaw ćwiczeń w cenie 5 złotych i udałam się do kasy. Za kasą stał mężczyzna totalnie bez wyrazu. Wszystko co mówił, mówił takim samym tonem, bez jakiekolwiek zabarwienia, nie używał skali głosu i mówił tak cicho i niewyraźnie, że musiałam się nachylać wjego stronę. Zapytałam o konkretnąskiążkę, kórej nie widizłam na sklepie, podajac dwa razy autorke i tytuł. Sprzedawca odpowiedział, że nie ma, czytając mi to co jest i w tytule zawiera słowo kluczowe. Podziękowałam więc i poprosiłam o paragon, kiedy sprzedawca oznajmił mi, że dana książka jednak jest dostępna. Niestety personel sklepu jest kompletnie bez ikry i podejścia do klienta. Zrezygnowałam z zakupy, gdyż źle się tam czułam, a mężczyzna sprawiał przestraszonego kontaktem z klientem.
Będąc z domu handlowym Seka odwiedziłam jeszcze jeden butik z sukienkami. Pomieszczenie sklepu było bardzo ładnie zaaranżowane, dzięki czemu fasony sukienek były odpowiednio wyeksponowane. Nad poszczególnymi wieszakami na żyłkach były zawieszone kartki z cenami sukienek, np. od 60 złotych, lub od 99 złotych. Obsługa sklepu byłazajeta szeptami i patrzeniem sobie w oczy, była to para, która poza sobą nie zwracała uwagi na kleintki, a tych było aż cztery podczas mojej wizyty w sklepie.
Będąc w domu handlowym Seka udałam się na piętro, aby sprawdzić ceny sukienek w poszczególnych butikach. Ekspozycja wystawowa zaprezentowana na manekinach już od schodów cieszyła oczy bogactwem kolorów i fasonów. znadjowało się sporo wyprzedazy i przecen. Po chwili przeglądania podeszła do mnie pracwonica proponując swoją pomoc w razie potrzeby. Zapytałam ją o cenę interesującej mnie sukienki odpwoiedziłą wyczerpująco, podkreślając, że pas sukeinki ma swoją oddzielną cenę. Podziękowałam po czym kobieta zapytała o mój rozmiar i sama wymieniła dostępne w tym rozmiarze kolory sukienek. Czułam się dobrze poinformowana i z pewnością nie raz tam jeszcze zajrze ze względu na ceny, wybór i oczywiście odpowiednią obsługę, która była nienaganna.
Mijając ten sklep w niedzielę zobaczyłam dość interesującą sukienkę w witrynie wystawowej, więc będąc w poniedziałek w okolicy postanowiłam zajrzeć do środka. Towary były posegregowane tematycznie, w sklepie panował porządek, jednak ceny danych ubrań czy dodatków nie miały widocznych cen. Zapytałam jedną z pań, która powitała mnie po wejściu do pomieszczenia o cenę sukienki z wystawy i po chwili sparwdziła mi ją na metce, gdyzna niej byłą ona zapisana. Odpowiedź mnie mocno zszokowała, bo cena używanej sukienki wynosiła 80 złotych!!! Za taką kwotę, a nawet mniejsza kupię nową, nieużywaną sukienę w co drugim sklepie z odzieżą. Rozejrzałam się jeszcze przez chwilę i wyszłam. Personel sklepu to głównie starsze panie, ale kobieta z którą rozmawiałam była tysiąckroć bardziej energiczna i grzeczniejsza od niejednej dwudziestolatki siedzącej za ladą sklepową.
Wyodząc ze sklepu z bielizną nieopodal mijałam sklep o szyldzie Ekstravaganza, nigdy wcześniej tam nie byłam, więc pomyślałam, że zajrzę. w środku asortymnet dośc wymieszany, ponieważ były płaszcze w foilowych workach ochronnych dla pań w średnim wieku raczej a obok sportowe kolorowe t-shirty marki "emtivi", które na pobliskim bazarze można kupić za 20 złotych w sklepei za 49 zł! Pracownica, młoda kobieta, również ubrana bez składu i ładu nawet pasowała do specyfiki sklepu, do tego podczas mojej wizyty siedziała przy biurku i była zaczytana w kolorowe czasopismo, w międzyczasie wypowiadała jedynie lakoniczne "Dzień dobry".
Sklepy tej sieci należą do najczęściej odwiedzanych przeze mnie ze względu na stałe, niskie ceny i dobra jakość produktów, ale tracę całkowitą nadzieję na poprawę sytuacji w tym sklepie. Wchodząc tam dzisiaj miałam nadzieję, że zastam lepszy stan rzeczy zwłaszcza, że miesiąc temu przeprowadzono mały remont w tym sklepie. Już przed sklepem leżały papierki i paragony. W strefie wejścia ani jednego koszyka... Klienci z wózkami i kartonami tworzyli sztuczny tłok przy i tak dużym sobotnim ruchu w sklepie. Prezmieszczania nie ułatwiały pozostwione kosze z pustymi kartonami an sklepie czy palety ze złożonymi kartonami, które potem obsługa transportowała na wózku pchając go przed sobą i gubiąc co krok kartony. Zmienił sie układ przestrzenny sklepu i dla wielu klientów jest to dezorientujące. Stanowisko warzywno-owocowe przeniesione zostało w okolice wejścia na salę a w jego pierwotne miejsce umieszczono płyny z chemii gospodarczej, które były wyeksponowane w bardzo nieestetyczny sposób, ponieważ ktoś obtargał kartony w taki sposób jakby robił to na oślep i do tego tępym nożem...Szukając cukru zauważyłam, że znajdujące się obok ryże są rozsypane po całym kartonie. Ustawiając się w niemałej kolejce do kasy zauważyłam, że obok "kropki tv" znajduje się także czasopismo "piłka tv i kropka". Podłoga w całym sklepie nie zachwycała czystością niestety, a personelu na sklepie praktycznie zastać nie można.
Zanim wstapiłąm do Lewiatana na małe i szybkie zakupy zapoznałam się z zewnątrz z ofertą promocyjną sklepu zamieszczoną na plakatach na jednej z witryn. W środku panował spory ruch jak to zwykle przy sobocie. Za dobry pomysł uważam szafki na zakupy z innych sklepów z kluczykami z pokaźnymi brelokami, które są dostępne w zamkach i nie trzeba ich wykupywać za kaucję od kasjerek. Na półkach był porządek i ład, a największa kulminacja ludzi przy stanowisku mięsno- wędliniarskim. Niestety szukałam dłuższą chwilę produktów z oferty promocyjnej, ale bezskutecznie,wiec postanwoiałm poszukać kogoś z personelu na sali sprzedaży. Gdy już jedna z pracownic szła w moim kierunku z naprzeciwka i otwierałam usta, aby poprosić ją o pomoc kobieta zaskoczyła mnie kompletnie wymijając mnie i odsuwajac przy tym ręką robiąc sobie przejście... No cóż, skoro taki zapracowany ten personel to nie przeszkadzam. Przy kasach kolejki spore, ale obsługa dość sprawna.
W budynku gdzie mieszczą się Delikatesy Centrum po lewej stronie wchodząc znajduje się nowy sklep do kórego dziś zajrzłam, jednak niegdzie nie zauważyłam szyldu z jakąkolwiek jego nazwą stąd ta nazwa w opisie. W asortymencie sklepu znajdowały się pościele, kołdry, ręczniki, porcelana, zegary,szkło oraz różnego rodzaju drobiazgi mniejsze i większe. Sklep gustownie urządzony, czysty, każdy towar miał swoją widoczną naklejoną cenę. Niestety ekspedientka zapytana o pochodzenie o jedną z mis porcelanowych nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie klientki i zamiast tego czytała głośno etykietę mówiąc "nie wiem, ale na pewno nie chińskie"...
Do Delikatesów Centrum wybrałam się specjalnie po mięsa i wędliny, gdyż mają ostatnio ciekawą i szeroką oferte promocyjną. Nie tylko ja tak uważam sądząc po długiej kolejce przy tym stanowisku. Obsługa na tym stanowisku skłądałą się z dwóch pań, które ubrane były odpowiednio, począwszy od białych fartuchów po białe czepki. Ogólnie w sklepie panowął ład i porządek poza małymi mankamentami, jak paragony leżące na podłodze i niedopałki papierosów przed wejściem. Dużym powodzeniem wśród klientów cieszyły sie chleby mieszane 500 g w cenie 1,39 zł za bochenek, które krojone były na miejscu według uznania, ale niestety podłoga w okolicy kas była mało estetyczna z tego powodu. Cały personel ubrany był w jednakowe zielone fartuchy z logo sklepu z plakietkami imiennymi. Wychodząc przystnęłam przy korkowej tablicy ogłoszeń, która spełnia swoją funkcję znakomicie.
Meble Wójcik to firma zajmująca się produkcją i dystrybucją mebli zarówno kompletów kuchennych, jak i mebli wypoczynkowych, pokojowych i młodzieżowych. Strona firmy jest bardzo ciekawa kolorystycznie, ma bogatą szatę graficzną, dzięki której potencjalny klient może sobie obejrzeć meble i dopasować do swojego domu i gustu najodpowiedniejsze rozwiązanie spośród szerokiej oferty asortymentowej, w której są meble zarówno tradycyjne jak i te o nieco nowocześniejszym wykonaniu. Można zamówić meble na wymiar. Oferta jest zdecydowanie ciekawa, jednaka na stronie brakuje mi cen poszczególnych kompletów. W zakładce kontakt podane są godziny otwarcia salonów, adres mailowy, numery tel. oraz szczegółowa mapka i informacje na temat darmowego transportu do klienta. Salon czynny jest również w niedzielę, więc na spokojnie można pojechać o zapoznać się osobiście z ofertą kiedy w tygodniu brakuje na to czasu.
Sklep jeden z nielicznych, który czynny był przy święcie Bożego Ciała. Główny asortyment sklepu składa się z alkoholi, ale nabyć można tam również ciastka i napoje, których wybór jest bardzo szeroki, zarówno na wagę jak i w paczkach. Obsługa mało kontaktowa, poza powitaniem i pożegnaniem nie dało się nawiązać rozmowy, dwa razy musiałam prosić o zwykłą małą zrywkę, która okazało się, że kosztuje 0,10 zł. Sklep czysty i uporządkowany, ceny przeciętne.
W świąteczne południe zajrzeliśmy do miejscowej lodziarni, która akurat była czynna. Za ladą siedział mężczyzna ubrany na czarno zajmujący się czymś przy komputerze. Wstał i powitał nas kiedy uzgadnialiśmy zamówienie po czym szybko zaczął je realizować. w ofercie znajdowały się lody włoskie, świderek oraz gałkowe. Ponadto w pomieszczeniu stała zamrażarka, w której były lody w kubkach i rolady lodowe. Galka lodów kosztowała 1,80zł co nie jest wygórowaną ceną, ale ich wygląd w pojemnikach nie zachwycał i stanęło na lodach włoskich i świderkach, które były w dwóch smakach i można było zamówić dodatkowo polewę. Szczerze powiedziawszy nie zauważyłam ani w wyglądzie ani w smaku różnicy między "świderkiem" a lodem "włoskim". Sprzedawca bez ceregieli wziął wafelek do ręki, napełnił go lodem i włożył w brudny i nieestetyczny plastikowy podajnik, nie użył ani szczypiec ani rękawiczki foliowej bądź zwykłej serwetki żeby bezpośrednio nie dotykać wafelka, którego przecież klient też konsumuje... Paragonu też się nie doczekaliśmy, bo pan był już zajęty obsługiwaniem kolejnych klientów, w ten sam niechlujny sposób.
Myjnia samoobsługowa w Szczekocinach ma słabe oznaczenia z ulicy, gdyż mieści się nieco na uboczu na placu gdzie stoją samochody ciężarowe i jest to pierwsze co "rzuca się" w oczy przejeżdżającym. W dalszej części placu umieszczone są dwa stanowiska do mycia aut, jedno zadaszone, jedno nie. Pod każdym znajduje się kratka ściekowa. Za złotówkę myjemy auto przez określony czas, nie jest to pełna minuta jak na innych myjniach, z których korzystałam. Na ścianie myjni znajduje się czytelna, 5-cio punktowa instrukcja obsługi stanowiska. W niedalekiej odległości od stanowisk umieszczony jest odkurzacz z którego mogą korzystać dwa auta jednocześnie, oraz kosz na śmieci.
Idąc chodnikiem w kierunku alei moją uwagę zwróciły interesujące wzory i ładne fasony kostiumów kąpielowych. Lato zbliża się wielkimi krokami, więc postanowiłam wejść zapoznać się bliżej z ofertą sklepu. w środku znajdowała się sprzedawczyni oraz dwie klientki, więc trudno było poruszać się po sklepie. Swego czasu kupowałam w tym sklepie pończochy bo był po drodze i ceny były na przeciętnym poziomie. dlatego gdy bliżej przyjrzałam się cenom na metkach kostiumów osłupiałam lekko. Kostiumy dwuczęściowe, gdzie góra była usztywniana były w cenach 500-600 zł! Zaś komplety bez usztywnień już od 120 zł. Sklep ładny, asortyment zróżnicowany, ale ceny odstraszają- mnie na pewno.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.