Do Wafelka wstąpiłam po zakup alkoholu, którego w Wafelku jest dość szeroki wybór zarówno win, jak i alkoholi wysokoprocentowych. Czynne były trzy kasy w momencie mojego wejścia i do każdej z nich kolejka, więc postanowiłam obejść sklep w poszukiwaniu ciekawych promocji. Na półkach panował porządek, do wszystkich produktów był swobodny dostęp, jednak przejścia pomiędzy niektórymi regałami były dość wąskie ze względu na umieszczone tam produkty promocyjne. Największa kolejka znajdowała się jednak przy stanowisku mięsno- wędliniarskim, które usytuowane jest odpowiednio z boku tak, że nie przeszkadza to w zakupach reszcie klientów. Ustawiłam się w kolejce i po chwili pani w fartuchu w czerwone paski zapytała co może podać, wybrany alkohol od razu zawinęła w rulon białego papieru, a podając zrywkę poinformowała, że kosztuje ona 20 groszy.
Wybrałam się na szybkie zakupy do miejscowej Biedronki. Zatrzymałam się prze moment przy gablotach w których były aktualne plakaty reklamowe i weszłam do środka. Niestety nigdzie nie było dostępnych koszyków plastikowych. W pomieszczeniu nie zauważyłam żadnych niedociągnięć, wszędzie było poprawnie czysto i produkty były uporządkowane na półkach. Przy stoisku warzywno-owocowym jakość produktów była bardzo dobra, zachęcały one zakupu. Na sali nigdzie nie stały palety z towarem bądź kosze z kartonami, które utrudniałyby dostęp do półek z produktami. Jedyny mankament jest przy kasach, które są rozmieszczone ciasno obok siebie i niekiedy dwie kolejki wyglądają jak jedna. Obsługa jest bardzo sprawna i grzeczna.
Wstąpiłam do Schleckera po jeden drobiazg do kosmetyczki, ponieważ z reguły nie mam zwyczaju robić tam zakupów ze względu na ceny. Podczas dzisiejszej wizyty zauważyłam jednak, że jest sporo przecen, które były wyróżnione na etykietach z cenami na cenę sprzed przekreśloną i po wyróżniona innym kolorem czcionki. Promocją objęte były m.in kremy marki Lirene z 24,49 zł kosztowały 19,99zł. Pieluszki Pampers zaś z 46,99 zł kosztowały 39,99 zł oraz dania w słoiczkach z Gerbera 5,29 zł na 4,89 zł jak i wiele innych produktów dla maluchów uległo przecenie, choć nieznacznej, ale jednak. Na półkach z wodami toaletowymi były dostępne testery. W sklepie było czysto, jedynie na półce z pastami do zębów były braki. Przy kasie witała klientów pracownica ubrana w biały, schludny fartuch.
Na drzwiach sklepiku spożywczego przeczytałam informacje, że mają w sprzedaży wody lecznicze trzy rodzaje, które uważam za bardzo smaczne i od czasu do czasu kupuje, ale nie w każdym sklepie można je spotkać. Weszłam do sklepiku, ponieważ powierzchnia pomieszczenia nie jest zbyt duża, a w kolejce do kasy stały trzy osoby, więc rozejrzałam się po sklepie na półce z napojami niestety nie zauważyłam żadnej w wód. Zdecydowanym atutem sklepu są codziennie świeże wyroby mleczne i przetwory nabiałowe.
Na przeciwko sklepu Delikatesy Centrum po drugiej stronie ulicy znajduje się warzywniak, gdzie udałam się w poszukiwaniu pieczarek, których nie zastałam w Delikatesach. W warzywniaku była kolejka kilku osobowa, więc miałam czas aby się na spokojnie rozejrzeć po dostępnym asortymencie. Wybór warzyw i owoców był pokaźny, co ważne wszystkie produkty były jak najlepszej jakości i ceny były przeciętne dobrze widoczne z dala, umieszczone na każdej ze skrzynek. Oprócz warzyw i owoców można tam nabyć również nasiona fasoli i grochu. Towar podaje tylko i wyłącznie sprzedawca, więc czas oczekiwania się wydłuża, ale jednocześnie mamy pewność, że nasze np. pomidory, które mamy w siatce nie były wcześniej za przeproszeniem macane przez tłumy ludzi. Pieczarki, które kupowałam były duże, świeże i wyjątkowo dorodne w cenie 7,90 zł za kg.
Podjeżdżając na Orlen z zamiarem zatankowania paliwa LPG w cenie 2,84 za litr zauważyłam, że na zewnątrz stacji przy dystrybutorze znajduje się pracownik stacji. Było to mężczyzna ok. 25 lat, ubrany w firmowy strój, który był czysty i schludny,w momencie mojego przyjazdu tankował paliwo do baku innej klientce, ale po chwili podszedł do mojego samochodu witając mnie i pytając o kwotę zakupów. Wokół dystrybutorów i na parkingu nie zauważyłam żadnych nieczystości. W środku znajdowało się dwoje pracowników przy dwóch stanowiskach, mężczyzna i kobieta, która co chwila wychodziła do pomieszczenia służbowego. Oboje ubrani byli czysto i schludnie, mężczyzna miał krawat do koszuli a kobieta miała na sobie jasną bluzkę i na to apaszkę w kolorystyce podobnej co krawat pracownika, do tego czarne spodnie. Płacąc za paliwo nikogo za mną w kolejce nie było, więc poprosiłam o hot doga, który był w cenie 4,49 zł. Pracownik zaproponował mi do tego kawę na drogę, ale podziękowałam. Mężczyzna przed robieniem hot doga dokładnie umył ręce i osuszył papierowym ręcznikiem, następnie założył foliowe rękawiczki na dłonie i w czasie gdy przyrządzał danie fast-food nie przyjmował płatności od innych klientów co zaowocowało 7 osobową kolejką gdy wychodziłam z pomieszczenia. Na koniec pracownik pożegnał mnie słowami "proszę bardzo, smacznego i zapraszam ponownie". W pomieszczeniu stacji było czysto, na półkach panował porządek, każdy artykuł miał czytelną dobrze przyporządkowaną cenę.
Wyjeżdżając z miasta postanowiłam skorzystać z przejazdu busem należącego do firmy Uni-Metal Joanna Michalska, ponieważ bardziej mi się to opłacało finansowo. Na miejscu odjazdu miło się zaskoczyłam, ponieważ zamiast busa podstawiony był duży autobus co było bardzo trafnym posunięciem, bo przed wejściem do pojazdu była spora kolejka młodzieży szkolnej i w rezultacie autobus był pełny, ale nikt z pasażerów nie musiał stać w przejściu. Cena biletu wynosi 8,50 zł co uważam jest dobrą ceną za 59 km. Autobus odjechał punktualnie o czasie i zatrzymywał się tylko w miejscach do tego wyznaczonych. Jedynym mankamentem był brak ulotek z rozkładem jazdy w środku, które pasażerowie mogliby zabrać ze sobą wychodząc i kierowca odsyłał do adresu strony internetowej, ale w przypadku np. osób starszych jest to pewne nieudogodnienie ze strony firmy.
Korzystając z wygranego talonu na przejazd taksówką firmy Taxi Nova odbyłam kurs w godzinach południowych. Zamówiona taksówka była pod moim blokiem punktualnie, a nawet ciut wcześniej. Starszy mężczyzna, którym był taksówkarz powitał mnie serdecznie i potwierdził miejsce docelowe do którego zamówiłam kurs. W samochodzie było czysto i unosił się przyjemny, ale niezbyt intensywny zapach odświeżacza. Mężczyzna zaczął rozmowę i naturalnie w sympatycznej atmosferze aż do końca ją prowadziliśmy. Na miejscu byłam przed czasem, przy czym cała jazda odbyła się zgodnie z przepisami i sprawnie. Wysoka kultura osobista oraz komunikatywność taksówkarza wywarły na mnie pozytywne wrażenie, wręcz odwrotne co do wcześniejszej rozmowy telefonicznej.
Mijając Weltbilda dzisiaj chciałam zobaczyć co mają nowego, ale niestety nie miałam czasu aby wejść do środka i się rozejrzeć i skorzystałam z jednego zkatalogów reklamowych sklepu, które znajdowały się przy drzwiach wejściowych sklepu, w zasadzie bardziej na zewnątrz i są bezpłatne. Katalog zawiera 158 stron obfitujących w zdjęcia i wyczerpujące informacje o produktach, cenach, sposobie płatności oraz sposobach wykorzystania danego przedmiotu, jak i jego zaletach. Wykonany jest z kolorowego papieru dobrej jakości. Na końcu katalogu znajduje się strona informująca o tym jak zrobić zakupy w Weltbildzie, gdzie można zastanowić się nad najbardziej odpowiednią dla nas formą zakupów, gdzie do wyboru mamy paletę możliwości od poczty, telefonu, przez interent aż po sms-a. Dostawa do wybranej księgarni jest oczywiście bezpłatna.
Misz Masz to małe pomieszczenie z odzieżą używaną, gdzie już ze schodów widziałam na manekinie śliczną sukienkę, ale gdy już podeszłam bliżej zobaczyłam również cenę... Sprzedawczyni do razu ożywiła się wmomencie mojego wejścia i wyjaśniła mi, że oprócz tej sukienki, jednego wieszaka z rzędem ubrań i butów u góry wszystko jest po 3 złote, tzn. jedna rzecz kosztuje 3 złote. Zapytałam o małą torebkę, gdyż właśnie takiej ostatnio poszukuje w tego typu sklepach, ale niestety nie było, a wszystkie rzeczy które warte były uwagi były nowe i np. buty camel szpilki na platformie kosztowały 99 zł, cena dość przeciętna, ale z drugiej strony nie mam pewności czy dane buty są nieużywane i nie dostane na nie gwarancji bo nigdzie nie widziałam nawet kasy fiskalnej... W pomieszczeniu znajduje się również lustro i przymierzalnia, do korzystania z której pracownica bardzo zachęcała. Co do jakości obsługi nie mam najmniejszych zastrzeżeń, poniewaz kobieta bardzo się starała pozyskać klienta, a asortyment jest rzeczą gustu i wiele zależy do tego czy ktoś posiada umiejętność wyszukiwania rzeczy godnych uwagi.
Ten sklep jest moim ulubionym w mieście z kategorii " Wszystko po 4 złote". Co prawda nie każda rzecz jest w cenie 4 złote, ale do tego już chyba każdy przywykł. Zwraca moją uwagę za każdym razem gdy obok niego przechodzę, ponieważ w witrynie sklepu po każdej dostawie pojawiają się nowe produkty i sprawia to, że ma się ochotę wejść i zapoznać z nową ofertą sklepu. W pomieszczeniu na półkach zawsze panuje porządek. Przejścia są dość wąskie i trzeba uważać przy wymijaniu się z innymi klientami, ale postawa personelu nadrabia wszelkie braki sklepu.
Duka to niezwykle dobrze zaopatrzony sklep o bardzo szerokim asortymencie produktów dla domu wykonanych z dobrej jakości surowców. Personel sklepu wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie z powodu świetnej znajomości asortymentu i pochodzenia produktów. Zawsze wydawało mi się, że w Duka jest drogo, ale wybór jest tak różnorodny, że z powodzeniem za niewielkie pieniądze możemy kupić parę niezbędnych drobiazgów do naszego domu. Efektowna ekspozycja widoczna od wejścia, sprawia bardzo prefesjonalne wrażenie, a ceny i design produktów są zachęcajace do zakupów.
Sklep Reserved odwiedziłam w poszukiwaniu spódniczki. Wybór był duży wśród szerokiego asortymentu, a dzięki temu iz panował porządek mogłam bez trudu zapoznać się z intersującymi mnie rzeczami. W przymierzalniach nie było ubrań po poprzednich klientach a oświetlenie było odpowiednie. Sklep dobrez zorganizowany i ładnie utrzymana ekspozycja wystawowa. Przy kasie znajdował się jeden kasjer, mężczyzna ok. 25 lat, bardzo energiczny, kontaktowy i uśmiechnięty, pakował zakupy do toreb i życzył miłego dnia nawiązując kontakt wzrokowy z klientami.
Twister to sklepik z bardzo ciekawym asortymentem. Mieszczą się w nim oryginalne pomysły na prezenty oraz różnego rodzaju ryginalne bibeloty, którymi warto odświeżyć nawet najbardziej konwencjonalne wnętrze i nadać mu uroku, w tym właśnie celu weszłam do sklepu. W pomieszczeniu znajdowała się młoda dziewczyna, bardzo sympatyczna jak się później okazało w rozmowie. Wszystkie produkty były równo i estetycznie wyeksponowane na półkach,a parcpownica chętna aby doradzić w wyborze.
W sklepie na stołach i na wieszkach w pobliżu wejścia panował ład i porządek, nieco gorzej było już w dalszej części pomieszczenie, która cieszyła się powodzeniem wśród licznych klientów z racji wielu atrakcyjnych promocji i przecen. Towary przecenione były dobrez widoczne wyraźnymi czerwonymi etykietami z cenami w kolorze czerwonym. Przy kasach ustawiła się spora kolejka i atmosfera była dość nerwowa, która udzieliła się kasjerowi Grzegorzowi. Jego współpracownica z kasy obok zachowała zimną krew i bardzo sprawnie obsługiwała klientów pamiętając o zwrotach grzecznościowych, zaś pan Grzegorz nie nawiązywał z klientami, których obsługiwał nawet kontaktu wzrokowego.
Mając różne doświadczenia odnośnie zakupów w drogeriach mogę z pełnym przekonaniem uznać, że drogerie sieci Rossmann są moimi faworytami w zakresie dobrej jakości obsługi oraz asortymentu i cen. Duża jasna przestrzeń, produkty dotyczące jednego działu umieszczone na półkach razem, więc poruszanie się jest po sklepie sprawą intuicji, a jeśli nie dla każdego to widnieją nad półkami dobrze widoczne oznaczenia działów. Wszystkie produkty były ładnie i równo ułożone na czystych białych półkach. Dobrze przyporządkowane etykiety z cenami, oraz odpowiednio oznaczone promocje wraz z czasem ich trwania, do tego przystępne ceny. Całość wizyty zakończyła symaptyczna obsługa przy czynnej jednej z dwóch kas.
Przeważnie, gdy jestem w Galerii Jurajskiej to zaglądam do sklepu Tk Maxx z powodu stałego 60% rabatu na asortyment znanych, światowych marek. Sklep jest duży i przestronny co wpływa dodatnio na jakość i swobodę zakupów. Wszystkie towary i produkty miały dwie ceny na metkach, pierwotną i po obniżce, czyli cenę sklepu Tk Maxx. Na sklepie, w każdym z działów panował wzorowy ład i porządek, podłoga była czysta, a obsługa przy kasach była bardzo sympatyczna i przyjemna.
Dość droga i mało intuicyjna perfumeria, choć kilka wód toaletowych były przecenionych i ich ceny po obniżce były bardziej rozsądne. Na wiele produków szczególnie na te do pielęgnacji włosów obowiązywała 20 % zniżka. Atrakcyjne były także obniżki produktów polskich marek z racji akcji "kibicujemy polskim markom" co uważam za bardzo dobry pomysł, aby promować to co polskie. Ceny jednak są odstraszające i nawet po obniżce nie kuszą. W tym względzie zdecydowanie wolę Rossmanna gdzie ceny są przystępne, a promocje częste. Obsługa przy kasie sprawna, a ochrona dość uśpiona, pan cały czas się zamyślał i tępo patrzył w jeden punkt stojąc z założonymi rękami. Na koniec oparł się o wysoką ladę punktu kasowego przy którym była obsługiwana i patrzył co kupuje- zawsze to jakaś rozrywka w pracy...
Idąc pasażem Galerii Jurajskiej zobaczyłam, że został otwarty Matras. Ucieszyłam się, ponieważ lubię księgarnie tej sieci. W środku nie było żadnych klientów, a i sama obsługa była jakby niewidoczna. Młoda kobieta stała przy jednym z regałów i niezdecydowanie brała i odkładała tę samą książkę na półkę. Kiedy odwróciła się do mnie twarzą powitała mnie nieśmiało, więc domyśliłam się, że jest to pracownica sklepu. W środowej części sklepu znajdowały się czerwone fotele i stoliki, więc rozejrzałam się w poszukiwaniu baru z kawą, który był, ale w żaden sposób nie zaznaczał swojej obecności, za nim nie było nikogo kto mógłby obsłużyć ewentualnych klientów, a w pomieszczeniu niestety ale nie było czuć zapachu świeżej aromatycznej kawy tak jak moim zdaniem powinno być. Ogólnie panował porządek i nieznośna cisza. widoczn ebyły informacje o wyprzedażach nawet do minus 70%. Wychodząc zwróciłam uwagę na książki w koszach przy wejściu. Znalazłam nawet jeden zestaw ćwiczeń w cenie 5 złotych i udałam się do kasy. Za kasą stał mężczyzna totalnie bez wyrazu. Wszystko co mówił, mówił takim samym tonem, bez jakiekolwiek zabarwienia, nie używał skali głosu i mówił tak cicho i niewyraźnie, że musiałam się nachylać wjego stronę. Zapytałam o konkretnąskiążkę, kórej nie widizłam na sklepie, podajac dwa razy autorke i tytuł. Sprzedawca odpowiedział, że nie ma, czytając mi to co jest i w tytule zawiera słowo kluczowe. Podziękowałam więc i poprosiłam o paragon, kiedy sprzedawca oznajmił mi, że dana książka jednak jest dostępna. Niestety personel sklepu jest kompletnie bez ikry i podejścia do klienta. Zrezygnowałam z zakupy, gdyż źle się tam czułam, a mężczyzna sprawiał przestraszonego kontaktem z klientem.
Będąc z domu handlowym Seka odwiedziłam jeszcze jeden butik z sukienkami. Pomieszczenie sklepu było bardzo ładnie zaaranżowane, dzięki czemu fasony sukienek były odpowiednio wyeksponowane. Nad poszczególnymi wieszakami na żyłkach były zawieszone kartki z cenami sukienek, np. od 60 złotych, lub od 99 złotych. Obsługa sklepu byłazajeta szeptami i patrzeniem sobie w oczy, była to para, która poza sobą nie zwracała uwagi na kleintki, a tych było aż cztery podczas mojej wizyty w sklepie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.