Muszę przyznać, że obsługa w restauracji KFC jest naprawdę na wysokim poziomie. Oczekując w kolejce do kasy zwróciłem uwagę, że pracownicy starają się aby kolejka była jak najkrótsza poprzez jak najszybszą obsługę osób przy kasie. Po podejściu do kasy pracownik przywitał się i zapytał w czym może mi pomóc. Po zlożeniu zamówienia na kanapkę, pracownik zaproponował zamówienie zestawu razem z frytkami i z colą, gdyż będzie taniej. Jednakże ja wolałem samą kanapkę i to powiedziałem dla osoby mnie obsługującej. W związku z powyższym pracownik podał mi kwotę do zapłaty a także zapytał się czy kanapka będzie zjedzona na miejscu czy też na wynos. Po poinformowaniu, że na wynos, pracownik rozpoczął przygotowywanie zamówienia. trwało to naprawdę dość krótko. Wręczając mi zamówiony asortyment pracownik życzył mi smacznego, podziękował za zakupy i zaprosił ponownie.
Tego dnia jak i zazwyczaj, gdy jestem w tym sklepie na zakupach panuje tam porządek i ład. Półki są zawsze wyłożone towarem, niczego nie brakuje. W sklepie jest szeroki asortyment produktów. Ceny są przeciętne. Na dziale mięsnym tego dnia musiałam chwile poczekać chociaż nie było kolejek, gdyż Pani, która tam sprzedawała wycierała właśnie szybę od lady. Jednak co do jej obsługi nie mam zastrzeżeń. Na sklepie nie ma rozrzuconych opakowań po towarach, czy palet z nim. Jedna pracownica tylko rozkładała towar z wózka, jednak to nie przeszkadzało w zakupach. Jeśli chodzi o pomoc kogoś z obsługi to ciężko kogoś tam znaleźć, żeby zapytać, ewentualnie kasjerki. Najczęściej tak jak i tego dnia są otwarte dwie kasy. Kolejek dużych nie ma, a kasjerki są bardzo miłe. Zauważyłam jedną rzecz, którą robią i wydaje mi się bardzo dobra. Jak kupuje się bułki to mają zapisane w notesikach i zawsze najpierw nabiją jedną i sprawdzą a wtedy dopiero nabijają resztę. Przy kasach zawsze są jednorazówki (bezpłatne) i torby papierowe, które można wziąć. Personel wygląda skromnie i schludnie.
Po przebudowie stacja ma dużo stanowisk, dzięki którym nie ma już długich kolejek i nerwowego czekania kierowców. Z jednego dystrybutora można tankować z dwóch stron co również jest zmianą - oczywiście na plus. Budynek stacji paliw duży, przestronny, czas oczekiwania na obsługę krótki. Obsługa dosyć miła. Stacja oferuje również ciepły posiłek - hot dogi, co jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Po za tym na stacji jest dostępna automyjnia, można zmierzyć ciśnienie w kołach, odkurzyć wnętrze auta. Pracownicy stacji bardzo chętni pomóc przy tankowaniu bądź dolaniu wody do spryskiwaczy czy tym podobnych czynnościach. Ceny dosyć wysokie. Stacja całodobowo - duży plus.
Asortyment sklepu zadowalający, sklep posiada szeroki wybór znanych i lubianych marek w Polsce. Pomieszczenie duże (hala sklepowa), nie za dobrze oznaczone kategoriami produktów. Za mało miejsca jest między kasami a półkami produktowymi, na wskutek czego przy większych (często występujących) kolejkach klienci przeciskają się pomiędzy tymi stojącymi już w kolejce a między właśnie półkami. Obsługa niezbyt miła, sprawia wrażenie pracującej tam za karę. Ciężko czasem znaleźć kogoś między półkami by zapytać o coś. Cena: nie najtańsza, ale zadowalająca.
Tego dnia udałam się do placówki PKO BP w celu zgłoszenia chęci spłaty większej części kredytu konsumpcyjnego zaciągniętego ponad rok temu. Pozostało mi do spłaty na ten dzień ok. 8 000,00 zł i chciałam złożyć dyspozycję spłaty 2 500, 00 zł kapitału zmniejszając w zswiązku z tym raty kapitałowo-odsetkowe i pozostawiajc długość okresu kredytowania bez zmian. Na miejscu Pani poinformowała mnie, że taka opcja jest obciążona jest prowizją 130 zł, więc zrezygnowałam z tej opcji na rzecz skrócenia okresu kredytowania. Gdy byłam juz w domu przejrzałam umowę i tabelę opłat i prowizji banku a tam czarno na białym napisane "zmiana harmonogramu spłat kredytu nie podlega prowizji w przypadku wcześniejszej spłaty kredytu lub jego części". Spojrzałam też na operację pobrania przez bank 2 500,00 zł dyspozycji i jakież było moje zdziwienie gdy w historii zobaczyłam 2 400,00 spłata kredytu i ok. 100 zł spłata odsetek (jest to niezgodne z prawem bankowym). Udałam się więc znowu do placówki z umową , tabela opłat i prowizji i innymi dokumentami. Jakież były tłumaczenia pracowników? "To system przez pomyłkę wziął 100 zł na odsetki"(gdybym nie zauważyła to już - 100 zł); "Ma Pani rację po rozmowie z centrala taka opcja spłaty części kredytu jest wolna od prowizji (gdybym nie zauważyła to kolejne - 130 zł)"; i co najważniejsze po przeksięgowaniu i dopłacie przeze mnie jeszcze pewnej kwoty spłaty kapitału zaoszczędziłam na odsetkach ok. 900 zł a skracając ten okres kredytowania zaoszczędziłabym tylko ok. 300 zł. Tak więc pracownicy banku przez swoją niewiedzę i pomyłki systemowe mogli doprowadzić do tego, że byłabym "w plecy" ok 1 000 zł. Do tej pory nie mieści mi się to w głowie. Fakt pracownik i kierownik byli mieli, uprzejmi i przeprosili mnie ale nie zmienia to faktu, że taka nierzetelność odbija się na nas konsumentach. Mam zamiar zrezygnować całkowicie z usług tego banku.
Dziękujemy za zgłoszenie. Z każdej opinii i oceny wyciągniemy wnioski, aby poprawiać jakość obsługi Klientów.
W 2006 roku...
W 2006 roku ukradziono mi samochód osobowy. Pomimo tego że był ubezpieczony na kwotę 76.000, zł, wypłacono mi z PZU 41.000 zł.
Do chwili obecnej sądzę się z PZU, wydałem pieniądze na adwokatów, i jak narazie wygrałem dodatkowo 5.000 zł. Panowie z PZU, którzy ze mną rozmawiają, od samego początku są bezczelni i chamscy. Zachowują się w taki sposób, jakbym to ja ukradł ten samochód.
Po wjechaniu na teren stacji i po zatrzymaniu się przy dystrybutorze zauważyłem, że na terenie stacji panuje porządek. Nie powinno to nikogo dziwić, jednakże myślałem, że jak śniegi stopnieją to widoczne będą różne śmieci, które widać na innych stacjach. Ale nie na tej stacji. Po zatankowaniu skierowałem się do budynku aby zapłacić za paliwo. Po wejściu do środka zostałem przywitany przez pracownicę. Podczas płacenia pracownica zaproponowała zakup produktów, które są w promocyjnej cenie. Całość obsługi trwała dość krótko. Inna pracownica, którą zauważyłem, wyrównywała towar na półkach. Brak było wolnych miejsc na nich. Widać, że obsluga dba o porządek. Po powrocie do samochodu zauważyłem, że woda w pojemniku do mycia szyb jest czysta więc z chęcią skorzystałem z niej i umyłem swoje szyby, które już było trochę brudne.
Hala Selgros jest umiejscowiona przy sieci Auchan i każdy klient, który posiada kartę do Selgrosa może do niego zajechać. Po wiechaniu na teren parkingu można było zauważyć, że parking jest dość pusty. Najwidoczniej większy ruch jest z rana, kiedy przedsiębiorcy robią zakupy do swoich sklepów. Po wejściu na teren hali tak jak można było przewidzieć klientów także jest mało. Oglądając różne produkty zauważyłem, że dość liczna grupa produktów ma ceny wyższe niż np. w sieci Auchan. Trochę to dziwne, że hurtownia ma ceny wyższe niż detalista. Nawet ceny promocyjne są prawie takie same jak w detalu. Po wybraniu kilku asortymentów, które nie znalazełm w Auchan skierowałem się do kas. Po podejściu do kasy zostałem przywitany przez obsługę która rozpoczeła skanowanie produktów. Po zakończeniu płacenia obsługa pożegnała mnie i zaprosiła ponownie. Reasumując, miło jest robić zakupy, kiedy można spokojnie bez przepychanek pooglądać interesujące mnie produkty a także kiedy można spokojnie poprosić o pomoc obsługę, jednakże minusem jest jak wspomniałem wcześniej cena niektórych produktów.
Do placówki banku udałam się przede wszystkim aby zmienić numer telefonu na którego numer mają być wysyłane kody autoryzacji dla przelewów internetowych. Trochę pobłądziłam zanim trafiłam do doradcy ale inny pracownik zaprowadził mnie do stanowiska które było w głębi lokalu i z stąd trudno je było najprawdopodobniej dostrzec.Za biurkiem siedziały dwie panie. Jedna z nich była stażystką co było można było przeczytać na przypiętym do białej koszulowej bluzki identyfikatorze. Pani która była nazwijmy to pracownikiem etatowym banku i przyjmowała ode mnie dyspozycję wspomnianej powyżej zmiany identyfikatora nie miała. Ubrana była w bluzkę w deseń z brązowych cienki pasów z krótkimi bufiastymi rękawami. Miała ona długie proste rozpuszczone włosy w kolorze blond. Gdy przedstawiłam jej swoją sprawę zostałam poproszona o dowód osobisty. Wcześniej usiadłam choć Pani mi tego nie zaproponowała. Gdy wprowadziła dane do systemu ten dość powolnie co sam pracownik stwierdził podjął wyszukiwanie mojego konta w bazie. I tak po dłuższej chwili mogłam podać nowy numer telefonu poczym miałam złożyć podpis pod dyspozycją tejże zmiany. Gdy nie mogłam znaleźć miejsca gdzie na ekranie mam złożyć swój podpis bankier stwierdził iż widocznie rzadko odwiedzam ich placówkę. Fakt faktem ostatnio dość rzadko…Wracając jednak do dzisiejszej mojej wizyty w banku gdy już podpisałam „wirtualnie ”dyspozycję” została ona również wydrukowana i tę również podpisałam ale już w tradycyjny sposób. Podczas gdy Pracownik mnie obsługiwał druga Pani co napisałam na wstępie stażystka, siedziała sztywno, nerwowo zagryzając usta i układając je w tzw. dziubek. Miała ona w pełny wgląd do informacji wyświetlanych na komputerze. Miej więcej w połowie trwania mojej wizyty podeszła do Nas jeszcze inna Pani, pytając się o kwestię możliwości logowania się stażystki do systemu i po krótkiej rozmowie stażystka odeszła. Już natomiast pod sam koniec gdy Pracownica próbował sprawdzić dla mnie ostatnie wpływy na konto, podeszła klientka która chciała ustanowić automatyczne płaty rat.
Bankier zorientował się iż chyba właśnie w tej sprawie do tej Pani dzwonił ale poinformował ją iż takie zlecenie może złożyć u każdego wolnego konsultanta. Klientka stwierdziła iż została właśnie przez konsultanta skierowana konkretnie do Niej na co Pani odrzekła iż stało się najprawdopodobniej tak dla tego iż klientka poprosiła personalnie o konsultację właśnie Panią która mnie obsługiwała ale wystarczy powiedzieć jaką się ma sprawę i każdy bankier jest w stanie ją załatwić klientka odchodzi, czekamy nadal na polaczenie i wyświetlenie historii mojego rachunku co dość opornie dziś jak się rzekło na początku system dziś wolniej dział. Zjawia się Pan do którego najwidoczniej zgłosiła się klientka która przed chwilą była przy stanowisku gdzie ja byłam obsługiwana. Mówi przepraszam i prosi swoją koleżankę o instrukcję jak ma te automatyczne spłaty klientce ustawić. Powstaje małe zamieszanie. Rezygnuję z oczekiwania na podanie informacji o ostatnim wpływie na moje konto. Już po powrocie do domu okazuje się iż Pracownik podał mi nie prawidłowy stan konta, ogólna zasada mówi że zawsze podaje się stan środków pozostających do dyspozycji klienta mi zaś zostało podane saldo księgowe które jest inne niż to pierwsze gdyż jego wartość obejmuje środki transakcji kartą które zostały już dokonane a nie rozliczone przez transfer terminala. Również nie uzyskałam odpowiedzi odnośnie niedawno wprowadzonych zmian odnośnie opłat za prowadzenie konta. Przeczytałam jaki cza temu iż konto będzie prowadzone bezpłatnie ale tylko po spełnieniu określonych warunków. Pani za twierdził z całym przekonaniem iż konto jest bezpłatne i żadnych warunków by takie pozostało nie trzeba spełniać. Napisałam e-maila do banku by wyjaśnić tę kwestię tak czy owak odpowiedź będę miała na koniec miesiąca kiedy to z mojego rachunku opłata zastanie lub nie zostanie pobrana.
Reasumując dzisiejsza wizyta zadawala mnie połowicznie. Zmieniłam numer telefonu i to na tej kwestii najbardziej mi zależało. Ogromne moje wątpliwości budzi natomiast brak zapytania odnośnie mojej zgody na wgląd w moje dane dla Stażystki, nie satysfakcjonuje mnie również to iż pracownik udzielił mi mylnej informacji o stanie konta oraz nie uzyskałam informacji co do opłat za konto które jak jestem przekonana na 99% zostały dość niedawno wprowadzone. Także to iż podczas mojej obsługi Pani zajęła się jednocześnie drugą klientką, jak również pomocą w jej obsłudze swojemu koledze, który najwidoczniej nie posiadał dostatecznej wiedzy i doświadczenia w tego typu przypadkach jest minusem który obniża moją dzisiejszą ocenę.
Jako że mamy początek miesiąca postanawiam wejść do Apteki po magazyn „Moda na Zdrowie”. Pani farmaceutka bez problemu daje mi jeden egzemplarz magazynu. Postanawiam zapoznać się jako iż już w aptece jestem z dostępnymi ulotkami dostępnymi na stoliku i na parapecie przy szklanej witrynie. Lubię być na bieżąco z nowościami zarówno w segmencie kosmetyków jak i medykamentów wszelakie kiego przeznaczenia a materiały reklamowe są doskonałym źródłem poszukiwanych przeze mnie informacji. W broszurze z ofertą promocyjną aptek pod szyldem „MaxMedicum” moją uwagę zwraca nowa guma do żucia działająca podobnie jak napoje energetyczne. Wracam więc do okienka i pytam się czy ona jest dostępna w sprzedaży. Farmaceutka mówi że tak ale prosi mnie o podejście do okienka obok.
Tam obsługująca farmaceutka poproszona o pokazanie ulotki ze składem produktu podaje mi ową ulotkę wyjmując ją wcześniej z pudełka i stwierdzając iż skład jest ,,ciekawy” jak sama to określa. Szybciutko się z nią zapoznaję i decyduję się na zakup gdyż skład może nie jest ciekawy ale zawiera kompozycję składników które mi bardzo pasują gdyż ostatnie miesiące są wypełnione intensywną pracą i małą dawką snu. Tak więc po podjęciu decyzji o zakupie należność chcę uregulować kartą. I tu pojawia się problem gdyż gumy kosztują 4,29 (przed 29% obniżką kosztowały6,05) a płatność kartą akceptowana jest w aptece powyżej kwoty 10 zł. Jak że wszelkie z góry narzucone mi i bezzasadne ograniczenia budzą mój sprzeciw i jako że nic więcej nie mam w planach na tę chwilę do kupienia postanawiam do apteki wrócić po podjęciu gotówki z bankomatu(…..)
Po upływie około godziny lub trochę krótszym czasie wracam do apteki. Farmaceutka pamięta co zamierzałam kupić, potwierdzam iż chodzi o „tabletki” energetyzujące co Pani prostuje mówiąc iż nie są to tabletki acz gumy do żucia. Mniejsza o większość dla mnie sprowadza się do jednego i nie ma znaczenia postać preparatu bo jak napisałam skład sugeruje iż mogą być one pomocne przy dużym obciążeniu obowiązkami na których brak ostatnio nie narzekam. Płatność gotówką przebiega już tym razem bezproblemowo. Dopiero po jakimś czasie na spokojnie ponownie oglądając marcowy prospekt promocyjny zauważam błąd w opisie produktu „fire bull” w którym podana jest ilość 30 sztuk, a w rzeczywistości opakowanie zawiera tylko 6 drażetek.
Zarówno w dniu obserwacji, jak i podczas każdej mojej wizyty w tym markecie, odnoszę wrażenie lekkiego chaosu. Personel wciąż jest czymś zajęty, a to transportem palet, a to dokładaniem towaru na półkę, więc zwracając się z pytaniem o dany produkt, czuję się, jakbym przeszkadzała, a nie ma osoby, która byłaby wyłącznie do dyspozycji klientów. Niekiedy nie ma nikogo do pomocy, są jedynie kasjerzy. W momencie kiedy już zwracam się do obsługi o pomoc, otrzymuję odpowiedź, czy też wskazanie konkretnego miejsca, gdzie mogę znaleźć daną rzecz. Zachowanie i kultura osobista personelu nie budzą moich większych zastrzeżeń, podobnie jak ich wygląd, który choć skromny, jest dość schludny. Kasjerzy bardzo szybko "nabijają" i kasują towar. Przyznam, że w żadnym innym markecie z którego korzystam, nie jest to robione w tak szybkim tempie. Miejsce obsługi względnie czyste. Zazwyczaj czynna jest tylko jedna kasa. Asortyment nie jest zbyt bogaty, jednak są promocje, o których mieszkańcy są informowani za pośrednictwem gazetek reklamowych, zostawianych w skrzynkach na listy. Ceny bardzo przystępne.
Dnia 13 lutego wybrałem sie do sklepu Mix Electronics wraz z żoną aby dokonać zakupu pralki po wejściu do sklepu zostaliśmy mile przywitani przez obsługe i już wiedziałem że tutaj kipimy tą pralke i tak też było Pani M. podeszła do nas zapytała czy może nam doradzić .Poprosiliśmy o pomoc w wyborze pralki Pani poleciła nam pralke marki Whirlpooll, wiedza na temat pralek bardzo dużo.i ogólnie na temat sprzetu miała bardzo dużą wiedzę.Oczywiście dokonaliśmy zakupu panowie pomogli nam zapakować pralke do samochodu. To nie był nasz pierwszy i ostatni zakup w tym sklepie polecam wszystkim ten sklep Bardzo miła obsługa
Szanowny Kliencie.
Dziękujemy za zamieszczenie obserwacji.
Zadowolony Klient to także nasza satysfakcja.
Mamy nadzieję, że odwiedzi nas Pan ponownie.
Serdecznie zapraszamy!
Jest to jeden...
Jest to jeden z niewielu sklepów, gdzie klient jest atakowany przez sprzedawcę tuż po przestąpieniu progu. Nie można tam w spokoju obejrzeć ubrań, gdyż po 3 sekundach pojawia się obok pani z pytaniem: czym mogę służyć ?? Strasznie irytujące...Nikt nie interesuje się, ile rzeczy zabiera się do przymierzalni i nikt też ich od klienta nie odbiera. Można by powiedzieć-przymierzyłeś-to sam sobie odnieś.
szybka i profesjonalna obsługa klienta, jasno i zrozumiale przekazywane są wszystkie informacje, klient jest informowany o czasie trwania postępowania, traktowany jest z szacunkiem. Panie są bardzo sympatyczne i cierpliwe, ubrane elegancko, adekwatnie do zajmowanego stanowiska. Jedynym minusem jest korzystanie z infolinii PZU, ponieważ trzeba dość długo czekać na połączenie z konsultantem. Ja czekałam ponad pół godziny zanim ktoś się zgłosił. Poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń do pracy tej placówki
Pewna niezbyt miła pani sprzedawczyni, odmówiła przyjęcia bonu, mimo iż miała obowiązek go przyjąć, a następnie nakrzyczała na innego klienta, iż wziął za dużo towaru promocyjnego (była promocja: weź jedną Hoop Colę, a drugą dostaniesz za grosz; Pan klient wziął 6 owych napoi i pani powiedziała mu, że jest głupi, bo ona nie ma jak tego policzyć, mimo iż mogła naliczyć 2 na promocję, a resztę za normalną cenę).
W dodatku było bardzo dużo ludzi i kolejki ciągnęły się bardzo długo, a nikt nie raczył dosiąść się i obsłużyć klientów szybciej.
W dniu 4 marca 2010 była klientką tego sklepu zoologicznego znajdującego się w Gliwicach w centrum handlowym Arena.
To co tam zobaczyłam wraz z moim partnerem zaszokowało nas, brak wody w pojemnikach dla myszek, chomiczków, ogólnie zwierzątek, te pojemniczki były wyschnięte, nie wiadomo jak długo tej wody tam już nie było, w akwarium w którym znajdowało się kilka królików ściśniętych ze sobą, było bardzo bardzo brudne, wypełnione odchodami których było na tyle dużo że były nawet w pojemniku na jedzenie. Gdy zwróciłam Paniom pracującym tam, obiecały że zajmą się tym i posprzątają te akwarium, i napełnią pojemniki wodą której już jakiś czas tam nie było, po godzinie jak już zdążyłam zrobić zakupy w innych sklepach, wróciłam tam by sprawdzić, ale wody nadal nie było w tych pojemnikach...a akwaria dalej wypełnione były ogromną ilością odchodów...
Ciasny i nieprzyjazny sklep.Towary porozkładane między regałami.Chciałam kupić kapustę pekińską,a kasjerka wprowadziła kod na winogrona, po wezwaniu kierowniczki okazało się, iż na trzech kolejnych wagach przy kasie za każdym razem inaczej ważyła.Zrezygnowałam w końcu z tego zakupu. Obsługa nie miła, z przekąsem kierowniczka stwierdziła, że to nie jej wina.
Z programu korzystam już od dłuższego czasu. Ipla to darmowy odtwarzacz programów udostępnianych przez telewizję Polsat. Program działa bardzo płynnie i umożliwia bezpłatny dostęp do coraz większej ilości programów. Zawartość poukładano tematycznie w kategoriach: seriale, rozrywka, muzyka, wiadomości i sport. Jeśli chodzi o zamieszczone seriale czy filmy, są one dostępne od pierwszego odcinka i systematycznie dodawane nowe po emisji w telewizji. Często w programie można na żywo, za darmo, obejrzeć transmisje z ciekawych wydarzeń sportowych. Podczas oglądania użytkownicy z wolniejszym łączem mogą przełączyć na tryb o gorszej jakości, ale unikną przerywania. Oprócz darmowych treści Ipla posiada płatny kanał filmowy. W ofercie jest bardzo dużo filmów, których ciągle przybywa. Są one w dobrej jakości, opłaca się je prostymi metodami, a ładują się błyskawicznie. Jakość materiałów jest zadowalająca. Jeżeli chce się uzyskać lepszą jakość jest możliwość wykupienia konta VIP. Aktywując konto VIP, dostajemy dostęp do materiałów wideo w najwyższej jakości, niedostępnej dla innych użytkowników. Aby odtwarzać filmy w dobrej jakości potrzebne jest szybkie łączę, żeby uniknąć ciągłego buforowania. Ogółem wrażenia raczej pozytywne. Jakość zarówno obrazu jak i dźwięku bardzo dobra. Program nie stwarza żadnego problemu dla systemu. Nie zawiesza się, działa poprawnie.
Niniejsza ocena "Bomi" jest wynikiem długotrwałej obserwacji, ponieważ dokonuję tu zakupów kilka razy w tygodniu od dnia otwarcia tych delikatesów.
Ekspozycja towaru dobra (poza nielicznymi wyjątkami wynikającymi z naturalnych ograniczeń powierzchni sali sprzedażowej; np. bakalie są umieszczone na krótkim regale znajdującym się w takim miejscu, że spieszący się klient może tego towaru w ogóle nie zauważyć),obsługa miła i kompetentna, na sali sprzedażowej zawsze czysto! Mam jednak zastrzeżenia do niektórych sprzedawczyń, ponieważ nie dbają o należytą czystość stanowisk pracy w dziale sery i w dziale mięso i wędliny. Owszem nad krajalnicami wisi instrukcja dotycząca zasad utrzymywania w czystości narzędzi pracy, ale nie wszystkie pracownice się nią przejmują. Bywa, że resztki serów i wędlin nie są zbierane na bieżąco, tylko walają się przy krajalnicach,a półki, na których leżą , nie są wycierane przez całą zmianę.
4 marca br. byłam świadkiem bardzo nieprzyjemnego incydentu. Ekspedientka w dziale sery piłowała sobie pilnikiem paznokcie, rozmawiając przy tym z koleżanką. Obie były zwrócone przodem do klienta. Na szczęście nie było przy ladzie żadnego kupującego, co nie zmienia faktu, że jest to zachowanie naganne, zwłaszcza przy stoisku z żywnością ważoną i pakowaną ręcznie. Poza tym niektóre ekspedientki nie dbają o czystość odzieży roboczej. Noszą poplamione, brudne i wygniecione fartuchy.
4 marca br. miałam pecha również przy kasie, bo kasjerka mnie nie powitała, co jest tym bardziej niezrozumiałe, gdyż nie było kolejek przy kasach.Poza tym,obsługując mnie, kasjerka jednocześnie rozmawiała ze swoim kolegą z sąsiedniej kasy.
Podkreślam, że moje uwagi dotyczą tylko niektórych pracowników, stąd ogólna ocena w perspektywie długofalowej wypada dobrze, natomiast gdybym miała wystawić ocenę za 4 marca br., musiałabym przyznać -3.
Pewnego wieczoru tata wysłał mnie po Piwo ot taka sobie sytuacja.Mając 21 lat i widoczny zarost poszedłem do Netto bo w sumie najbliżej. A tam jak zwykle z 5 kas a wiecznie jedna otwarta i naprawdę atrakcyjne ceny i ładny parking obsługa może przyćmić. Czekałem w tej jednej kasie z jednym piwem na obsługę po czym dowiedziałem się ze nie mam 18 lat, no dobra zapomniałem dowodu - moja wina. Poszedłem do domu wracam znowu jedno piwo jedna kasa i inni niecierpliwi na głos wyrażający zdanie na ten temat ale mimo to ciągle jedna kasa. Do tego czasem jedna pani przy kasie musi wymienić papier w kasie fiskalnej ogólnie zabiera dużo czasu robienie zakupów w Netto.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.