Do sklepu udaliśmy się z mężem w celu zakupu netbooka.Sklep dość duży powierzchniowo,przestronny,niestety o dość ubogim asortymencie.Przy wejściu stał stojak z gazetkami reklamowymi,wzięłam jedną i udałam się na zakupy.Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po wejściu do sklepu to brudne witryny oraz strasznie brudna i zniszczona podłoga.W sklepie byliśmy jedynymi klientami,za ladą siedział jeden sprzedawca,który nie zwrócił na nas uwagi.Podczas przechadzania się po sklepie,zauważyłam,że każdy produkt jest opatrzony czytelną i przejrzysta "cenówką",artykuły będące aktualnie w promocji dobrze wyeksponowane.Niestety na półkach nie było zbyt czysto,część towaru dość mocno zakurzona.Po około 10 minutach podszedł do nas sprzedawca-szczupły mężczyzna około 30 lat,ubrany w firmową koszulę,miał widoczny identyfikator.Zapytał,czy może w czymś pomóc,zapytaliśmy więc o dostępność netbooka,który nas interesował.Wyjaśniłam,że jestem zainteresowana konkretnym modelem,reklamowanym w gazetce.Sprzedawca sprawdził to w systemie prosząc mnie o podanie mu mojej gazetki,i stwierdził,że prawdopodobnie jest(mimo tego,że nie był wystawiony).Problem zaczął się dopiero w momencie,gdy zaczęliśmy pytać o konkretne parametry np.w jakich standardach działa bezprzewodowa karta sieciowa,jaką częstotliwość taktowania ma procesor i pamięć RAM.Sprzedawca zdawał się być szalenie zaskoczony tymi pytaniami,a przecież są to, moim zdaniem, podstawowe pytania dotyczące sprzętu o takim przeznaczeniu.Najgorsze jest to,że po tych pytaniach i braku jakiejkolwiek odpowiedzi byłam już pewna,że nie ma on zielonego pojęcia o co pytamy.Sprzedawca zaczął szukać gorączkowo w systemie parametrów i po chwili stwierdził,że nie posiada takich informacji.Dopiero,gdy podaliśmy nazwę przykładowego standardu sieci WiFi to nagle odpowiedź się odnalazła,ale dotyczące tylko jednego pytania.Niestety,gdy poinformowaliśmy,że pytamy orientacyjnie,to sprzedawca wydrukował nam specyfikację produktu i kazał sobie poczytać i pożegnał się z nami...pozostawię to bez komentarza.Najlepsze w tym wszystkim jest to,że po wyjściu ze sklepu na kartce,którą nam podał,znaleźliśmy odpowiedzi na wszystkie pytania,w pierwszych trzech punktach...co świadczy tylko o tym,że sprzedawca po prostu nie miał pojęcia o czym z nami rozmawia.Zaskoczyło mnie najbardziej to,że podczas naszej rozmowy nagle na sklepie znalazło się kolejnych trzech sprzedawców(dwóch mężczyzn i kobieta),którzy mimo tego,że w sklepie pojawili się inni klienci,wszyscy poszli sobie na zaplecze.Reasumując,na pewno Pan,z którym rozmawialiśmy nie miał podstawowej wiedzy o komputerach i nawet nie wysilił się aby poprosić jakiegoś kolegi o pomoc.Powiem szczerze,że najbardziej nie lubię jak mnie ktoś oszukuje,w moich oczach lepiej wyszedłby,gdyby po prostu przyznał się,że nie wie,że zapyta kogoś itp.Pewne jest również to,że klient,który nie zna się i idzie po pomoc,doradztwo do tego sklepu niech nie liczy na wiele.Osobiście w takich sklepach oczekuję fachowości,niestety tu tego zabrakło.
Szanowna Pani Beato.
Przepraszamy za zaistniała sytuację.
Zapewniamy, że dołożymy wszelkich starań aby podobne zdarzenie w przyszłości nie miało miejsca.
Obserwacja dotyczy działu...
Obserwacja dotyczy działu ze sprzętem elektronicznym.Po wejściu do marketu zauważyłam około pięciu sprzedawców,którzy stali przy stanowisku i wesoło rozmawiali ,niestety nie byli zainteresowani klientami.Poszukiwałam z mężem tuszu do drukarki,którego nie znaleźliśmy,więc po chwili udałam się do jednego ze sprzedawców z prośbą o pomoc.Zapytałam o zamienniki,na co Pan stwierdził,że nie mają żadnych zamienników(co było totalną bzdurą,gdyż na półkach znajdowało się ich mnóstwo).Kiedy zauważyłam,że Pan nie ma o tym zielonego pojęcia ,po prostu podziękowałam i udałam się dalej.Na półkach panował porządek,ceny były czytelne i niektóre rzeczy miały je bardzo okazyjne.Postanowiłam kupić depilator,cena 50% mniejsza niż na przykład w Euro Rtv Agd-promocja pod tytułem "końcówki serii".Po drodze do kasy zrobiłam jeszcze drobne zakupy.Przy kasie Pani przywitała się z nami,w związku z tym,że depilator był zabezpieczony kasjerka poprosiła ochroniarza o jego odplombowanie.Ochroniarz ku mojemu naszemu zdziwieniu zwrócił uwagę kasjerce,że ten produkt jest za drogi i,że musimy go kupić przy kasie RTV ???Mówię więc,że nigdzie nie było takiej informacji,poza tym mam też zakupy spożywcze.Ochroniarz zaczął się tłumaczyć jakimiś kwitami i przepisami,tak więc męża z depilatorem wysłałam do tamtej kasy a sama zostałam zapłacić za resztę.Najpierw czekałam zanim pojawi się nadzór kas i usunie depilator z paragonu,zapłaciłam,Pani pożegnała się ze mną.Poszłam po męża,czekałam około pięciu minut przed "bramkami"bo nie chciałam wchodzić na market z zakupami,bo już na jego terenie znajduje się "kasa do drogich rzeczy".Mąż zawołał mnie bo stracił cierpliwość:za produkt zapłacił,ale czekał na jakiś kwit.Podeszłam więc i pytam o co chodzi i po co mi ten kwit???Sprzedawca odpowiedział "potrzebny"...okazało się również,że paragon jest krzywo wydrukowany i nie ma na nim daty zakupu...Poprosiłam o ksero z rolki z kopiami i potwierdzenie za zgodność z oryginałem.Do rozmowy dołączył kolejny sprzedawca,który napisał na kopii cyt"za zg z orginałem...no ale nic...Ucieszona,że to koniec wreszcie wychodzę i zaczepia mnie ochroniarz.Tutaj miarka się przebrała,więc pytam go co ode mnie chce,okazało się,że kwit,ale nie pasowało mu,że mam kopie i oryginał paragonu,więc bez słowa poszedł to wyjaśniać do kasy.Wrócił i mówi,że on teraz musi zrobić ksero...To najgorsza moja wizyta w markecie.O co tu chodzi?Kasa,przy której nie można zapłacić za drogie towary,sprzedawcy z zerową wiedzą i nie znający podstawowych zasad ortografii,dziwne kwity i szarpanina z ochroną.Wizyta,która powinna trwać 10 minut,trwała godzinę.Jedno jest pewne,potrafią wyprowadzić z równowagi jak nikt inny.Oprócz ceny nie widzę żadnych pozytywów,totalna kompromitacja.
Obserwacja dotyczy kilku kursów pociągów,którymi przemieszczałam się po Polsce tego lata.Wyruszyłam z Dworca Łódź Kaliska,na dworcu tradycyjnie masa bezdomnych śpiących na ławkach i nieprzyjemny zapach.W związku z tym,że podróż do Władysławowa jest długa postanowiłam kupić bilety w tzw " pierwszej klasie".Dopłata do tradycyjnego biletu to około 30 % .Podróż to jeden wielki koszmar,w przedziale brud-lekko mówiąc:wytarte brudne siedzenia,poplamione firanki,okno,które się nie chce domknąć , skrzypiące drzwi,siedzenia teoretycznie powinny się rozkładać,niestety miały powyrywane rączki.Podczas jazdy udałam się do WC,jak szybko weszłam tak i wyszłam:zasikana obrzydliwa podłoga,stan toalety jak z filmu "Trainspotting",dramat.Potem podróż z Gdyni do Szczecina,tym razem "dwójką".Kupno biletu w Gdyni,to jakieś 40 minut w kolejce-szkoda gadać.Wreszcie podróż do domu po raz kolejny w pierwszej klasie,niestety wrażenia takie same.W pierwszej klasie pustki,natomiast w drugiej ludzie nie mieli gdzie usiąść,ponieważ pociąg na tak długiej trasie miał sześć wagonów.Reasumując,szkoda pieniędzy i nerwów,cen biletów za taką jakość nawet nie skomentuje.
Udaliśmy się z mężem na małe zakupy.W związku z tym,że market otwarty jest do 21-ej ,strasznie się spieszyliśmy,żeby zdążyć.W sklepie panował porządek,produkty posiadały odpowiednie cenówki i były dobrze poukładane.Było otwartych już tylko kilka kas,ustawiliśmy się do kasy "do dziesięciu sztuk" i postanowilismy rozbić zakupy na dwa paragony,żeby nie przekroczyć tego limitu.Trafiliśmy na kasjerkę,która podczas naszych poprzednich wizyt już nie zrobiła na nas pozytywnego wrażenia.Tym razem było tak samo...zeskanowanie każdego produktu zajmowało tej Pani stosunkowo dużo czasu,delikatnie mówiąc...Kolejka wydłużała się,za nami ustawiła się już po pracy jedna z kasjerek.Podejrzliwie zaczęła spoglądać na zawartość naszego koszyka i zapytała,czy ją przepuścimy.Odmówiłam grzecznie...i wtedy zaczęło się.Pani zaczęła namolnie mówić,że ona się przez nas(!!!)spóźni na autobus,i że ona jest po pracy.Na co mój mąż skwitował,że on też i musi też stać w tej kolejce.Kasjerka bacznie przysłuchiwała się tej "rozmowie" i zaczęła wyliczać mi produkty.W związku z tym,że mieściłam się w limicie to mina trochę zrzedła.Pani przegięła jak kazała mężowi opróżnić po raz kolejny wózek częściowo spakowanych produktów,bo stwierdziła,że nie widziała czy był pusty...Na co ja pytam czy coś insynuuje i o co jej chodzi?Z uśmiechem na ustach pytam,czy to przez to,że nie puściłam Pani koleżanki?Pani już czerwona ze złości oddała kartę i nawet odpowiedziała na moje pożegnanie.Generalnie jestem zadowolona z obsługi w tym markecie,ale ta wizyta była po prostu straszna.Niemiły koniec dnia.Plus jedynie za porządek i wygląd sklepu.
Jestem klientką tego banku od pięciu lat,spłaciłam około 10 kredytów ratalnych i dwa gotówkowe.Jakiś czas temu wzięłam kredyt na rower i nie przyszły mi odcinki do spłaty,udałam się więc do placówki i poprosiłam o ponowne ich przesłanie.Oczywiście miały dotrzeć,niestety nie dotarły.W końcu poszłam po raz kolejny do banku i uiściłam kwotę w kasie,okazało się ,że przekroczyłam termin płatności o cztery dni.Zaznaczam,że zdarzyło mi się to po raz pierwszy w ciągu pięciu lat.Dzisiaj rano w skrzynce znalazłam kopertę z AIG z wezwaniem do zapłaty.Nie byłoby w tym nic złego,bo przecież wpłaciłam pieniądze po terminie,natomiast forma tego listu pozostawia wiele do życzenia.Wydruk na czerwonej kartce,z masą wykrzykników i wielkich drukowanych liter.Poczułam się jak jakiś przestępca ścigany listem gończym(za 4 DNI!!!).Jako stały klient czuję się naprawdę głęboko dotknięta formą tego przekazu.
Do sklepu udałam się po zakup notebooka.W sklepie na półkach panował porządek,ceny czytelne,promocyjne produkty umieszczone tuż przy wejściu do sklepu.W sklepie maja chyba problem z klimatyzacją,ponieważ jest strasznie duszno.Przez około 20 minut rozglądałam się po sklepie,niestety żaden z czterech sprzedawców nie podszedł do mnie.W końcu sama poprosiłam o pomoc jednego z nich,niestety wiedza i komunikatywność tego Pana pozostawiała wiele do życzenia,poza tym miałam wrażenie,że robi mi łaskę,że odpowiada na moje pytania...w rezultacie Pan odesłał mnie do kolegi.Niestety tutaj znowu spotkałam się z kompletnym brakiem podstawowej wiedzy na temat produktu.Pan również zniecierpliwiony w końcu "odpalił" internet i czytał mi parametry.Uważam,że w takim sklepie sprzedawca powinien umieć doradzać,wiedzieć czym różnią się poszczególne modele bo w końcu po to tam jest.Jeszcze jedna uwaga odnośnie zabezpieczeń produktów,w sklepie wystarczy wziąć do ręki np.aparat z ekspozycji a alarm wyje jak szalony,hałas jest straszny-każdy klient czuje się skrepowany taka sytuacją i niestety odchodzi. Jestem po raz kolejny szalenie zawiedziona,niestety.
Szukałam krótkich spodenek dla swojego męża.Po wejściu do sklepu skierowałam się na dział z męską odzieżą.W sklepie mimo dużej ilości odzieży panował wielki porządek.Panie przez cały czas obsługiwały klientów,a w przerwach składały ubrania i poprawiały wieszaki.Po chwili podeszła do mnie przemiła Pani,o imieniu Paulina(zwracała się tak do niej koleżanka),ubrana w prywatną odzież z identyfikatorem,bardzo delikatny makijaż.Zapytała czy pomóc mi w znalezieniu rozmiaru.Poprosiłam o pomoc,dziewczyna pomogła mi znaleźć interesujący mnie rozmiar i zaproponowała coś dla mnie :) .Przeszłyśmy na dział damski,gdzie wybrałam dla siebie bluzkę,Pani Paulina "namówiła"mnie jeszcze na kolczyki.Płaciłam kartą,dostałam paragon oraz potwierdzenie zapłaty.Zapytałam o możliwość zwrotu,poinformowano mnie o terminie.Jestem bardzo zadowolona z tak fajnej,naturalnej i kompetentnej obsługi.Polecam :)
Obserwacja dotyczy telefonicznego kontaktu z konsultantem.Od około miesiąca jestem codziennie nękana telefonami z Biura Obsługi,telefony te dotyczą próby "wciśnięcia" mi różnego rodzaju dodatkowych usług np internetu,dodatkowych minut itp.Przez pierwsze dwa tygodnie byłam w stanie to akceptować:wiadomo,że firmy w czasach kryzysu chcą wyciągnąć od klienta jak najwięcej kasy.Zaznaczę,że jeżeli nie odebrałam telefonu,to połączeń w ciągu dnia potrafiło być nawet sześć,dzwoniono do skutku.Za każdym razem grzecznie tłumaczyłam,że nie jestem zainteresowana,telefon jednak potrafił zadzwonić już po paru godzinach...Tydzień temu zadzwoniłam do Biura Obsługi i poprosiłam o to,żeby konsultanci nie dzwonili do mnie.Pani włączyła tą "usługę" i powiedziała,że po tygodniu telefony ustaną.Niestety,dziś od samego rana dzwoniono do mnie cztery razy,piąte połączenie odebrałam.Pani dzwoniła w sprawie włączenia mi internetu,po raz kolejny przedstawiłam sytuację oraz zapytałam dlaczego nie stosują się do mojej prośby.Pani potwierdziła,że rzeczywiście składałam takie zlecenie i ona nie wie dlaczego w takim razie system wybrał mój numer,powiedziała,że zgłosi ten problem.Telefon w Erze mam od sześciu lat,niestety moim zdaniem tak nachalną sprzedażą więcej stracą,niż zyskają.Kolejną rzeczą jest to,że kiedyś jak dzwoniłam sama do Biura Obsługi to oczekiwanie na połączenie trwało chwilę,teraz mam wrażenie,że jest garstka ludzi,którzy odbierają,a cała reszta wydzwania po raz setny do tego samego klienta.Najgorsze jest to,że to polityka firmy,a obrywa się zwykłemu konsultantowi,któremu każe się tak robić.Współczuję im,naprawdę.
Udałam się do sklepu w celu kupna prezentu dla mamy.W sklepie tym zawsze jest pięknie zrobiona witryna,niestety tym razem jestem strasznie rozczarowana.Na witrynie znajduję się łóżko,na którym leży sterta białych wkładów do poduszek-wygląda to w moim odczuciu fatalnie.Oczywiście jest to projekt wystawy dla każdego ze sklepów,także nie odejmuję za to punktów.W wejściu do sklepu znajduje się stolik ekspozycyjny,na którym jest wszystko co tylko dało się na nim upchnąć.Byłam zainteresowana kupnem bieżnika na stół i obrusu,ale nie mogłam znaleźć odpowiedniego rozmiaru.Niestety żadna z Pań(na sklepie zauważyłam trzy)nie podeszła do mnie.Mimo dużego ruchu i klientek,które nic nie potrafią odłożyć na miejsce,dziewczyny,które tam pracują panują nad porządkiem.Podczas tej wizyty strasznie przeraziła mnie część klientek,które potrafią przez czysty sklep przejść,a zostawić pobojowisko,no ale to już świadczy o kulturze,bo czyjąś pracę powinno się szanować.Sprzedawcy w tym sklepie naprawdę mają "anielską cierpliwość" do takich klientów.W rezultacie kupiłam ręczniki,Pani przy kasie poprosiła o drobne,przyjęła zapłatę oraz pożegnała się,była bardzo miła.Strasznie zaczęło mnie irytować to,że trzeba płacić za papierowe torby,uważam,że nie jest to tani sklep i uważam,że torby powinny być gratis,bo czuję się trochę naciągana.
Do odwiedzenia sklepu zachęcają wielkie plakaty "Wyprzedaż do -70 %",które umieszczone są na całości ogromnej witryny.Pierwsze co rzuca się w oczy to okrutny bałagan,ciuchy "walały" się po całym sklepie,powciskane dosłownie w każdy najmniejszy zakamarek.Przeszłam dalej,przy ladzie znajdowały się trzy ekspedientki,żadna z nich nie była zainteresowana klientami,ani tym w jakim stanie znajduje się sklep.Wiem,że trudno na pewno jest zapanować nad klientkami,które w wielu przypadkach z kulturą nie mają wiele wspólnego,bo zabierają z wieszaka ciuch,a potem jak nie pasuje to robią z nich "kulki" i wrzucają pomiędzy regały,albo na ziemię,...ale te Panie przez całą moją wizytę nie podeszły do ani jednej klientki.Plakaty -70 % maja mało wspólnego z rzeczywistością,rzeczy,które oglądałam były przecenione średnio o 30%.Brak przywitania,brak odpowiedzi na pożegnanie,ogromny nieład i zero zainteresowania klientem.
Do odwiedzin sklepu skusiła mnie wyjątkowa promocja,trwająca tylko jeden dzień.Mianowicie przy zakupie dwóch produktów, za tańszy płacimy tylko 50 % ceny.W sklepie panował ogromny ruch,mimo tego sprzedawcy,z którymi rozmawiałam byli bardzo pomocni.Udałam się na dział AGD i zapytałam o różnicę pomiędzy depilatorami Panią,która była chyba hostessą Brauna.Jej wiedzę oceniam jednak bardzo źle,bo nie potrafiła podać podstawowych różnic między modelami,była bardziej zainteresowana pisaniem sms-ów ,niż obsługą klientów.Wybrałam trzy pary produktów i udałam się do stoiska w celu zmiany cen.Miałam mały problem,ponieważ listwa zasilająca oraz patelnia miały taką samą cenę 199 zł-promocja natomiast mówiła,że muszą to być produkty o różnych cenach i sprzedawca nie chciał zmienić ceny.Na szczęście pojawiła się Pani kierownik,która moją prośbę rozpatrzyła pozytywnie.Udałam się do kasy,gdzie zostałam miło przywitana,wręczono mi paragon oraz potwierdzenie płatności kartą.Generalnie na sklepie panował porządek,bez problemu można było znaleźć sprzedawców,którzy wyróżniali się z tłumu dzięki firmowym czerwonym koszulkom.Super promocja i jak na takie natężenie ruchu rewelacyjna,szybka obsługa.Mały minus za hostessę z zerową wiedzą.
Moja wizyta na Pogotowiu trwała bardzo krótko.Mimo tego,że posiadam abonament w prywatnej klinice udałam się tam,ponieważ znajduje się ono najbliżej mojego miejsca pracy.W recepcji przyjmowały dwie osoby,starsza kobieta i mężczyzna.Przywitałam się,niestety żadne z nich nie odpowiedzialo,natomiast pojawiło się w moim kierunku pytanie"co się stało?!"Odpowiedziałam,że w pracy prawdopodobnie złamałam palec i że chcę się dostać do chirurga.Pani odpowiedziala,że to nie ja jestem tu od stawiania diagnoz i ,że do lekarza jest długa kolejka(!!!??).Na to nie wytrzymała już moja koleżanka,która mnie przywiozła i skwitowała to mówiąc do tej Pani,że specjalnie sobie chyba palca nie złamałam i żeby nie robiła łaski,że mnie przyjmie,bo po to tu siedzi...Ja tylko jeszcze spytałam,co mam w takim razie poradzić na to,że jest kolejka skoro ja muszę zrobić przeswietlenie?Odpowiedź mnie zabiła:"niech sobie Pani idzie do swojego lekarza,on da skierowanie do chirurga to se Pani zrobi RTG".No to trochę Pani przegięła,więc odpowiedzialam,że po to przyszłam na Pogotowie i po to co miesiąc mam ściągane pieniądze z wypłaty,że ma obowiązek mi tej pomocy udzielić,bez żadnej łaski.Po drugie na wizytę do lekarza czeka się u mnie w przychodni około tygodnia,a na wizytę u chirurga przynajmniej miesiąc,więc do tej pory to palec mi się sam zrośnie!Wzięłam to skierowanie na jej oczach i podarłam i wyszłam.Pomijam fakt,że słowo "podejrzenie"było napisane przez samo "ż".Przykre jest to,że z wizyt u lekarza korzystam przeciętnie raz w roku,a spotykam się z czymś takim,za moje ciężko zapracowane pieniądze.
Do kliniki udałam się z podejrzeniem złamania palca.Najpierw postanowiłam zadzwonić i zapytać o to,czy z "miejsca" przyjmie mnie chirurg.Pani poinformowała mnie,że najpierw muszę udać się do internisty,aby wypisał skierowanie do specjalisty oraz zlecił RTG.Niestety wolne miejsce było dopiero na godzinę osiemnastą,więc Pani zaproponowała mi,abym udała się do placówki i zapytała któregoś z lekarzy,czy nie przyjąłby mnie dodatkowo,tak też zrobiłam.W rejestracji poproszono mnie o kartę pacjenta i Pani podała mi numery pokojów ,w których przyjmują interniści.Udałam się na piętro,gdzie przesympatyczna Pani doktor bez problemu mnie przyjęła.Skierowanie na RTG dostałam z dopiskiem CITO ,dodatkowo skierowanie do chirurga ortopedy.Około godz 15:30 zrobiłam RTG, Pani technik pierwsze co zrobiła to zapytała,czy nie jestem w ciąży,za co ogromny plus.Na siedemnastą miałam już wizytę u chirurga.Pan doktor Krzysztof okazał się fantastycznym lekarzem z ogromną cierpliwością :) i super podejściem do pacjenta.Mimo tego,że byłam dodatkowym pacjentem bez zapisu,poświęcił mi czas i wszystko fachowo wyjaśnił.Dostałam też skierowanie na zastrzyk przeciwtężcowy.W placówce panuje ogólny porządek,jednak są miejsca takie jak np cokoły,które wymagają gruntownego doczyszczenia,bo trochę to razi w oczy.Po moich wcześniejszych złych doświadczeniach z Lux Medem jestem naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczona.Polecam.
Jest to jedna z ,moim zdaniem,najlepszych pizzeri w Łodzi.Udałam się z bratem na kolację.Niedaleko od lokalu znajduje się płatny parking,więc nie ma problemu z zaparkowaniem samochodu.Po wejściu do lokalu nikt nie zareagował na nasze głośne powitanie.W związku z tym,że było już mało czasu do zamknięcia,w lokalu była zajęta mniej więcej polowa stolików.W lokalu panował porządek,stoliki czyste,brudne naczynia były natychmiast zbierane przez jedną z pracownic.Podeszliśmy do kasy,aby złożyć zamówienie.Niestety Pani,która nas obsługiwała nawet nie próbowała być miła.Po raz kolejny nie odpowiedziała na powitanie,przyjęła zamówienie z bardzo obrażoną i wściekłą miną.Podałam banknot 50 zł,poprosiła mnie o końcówkę,aby łatwiej wydać mi resztę.Zaczęłam szukać pieniążków,ale jak zobaczyłam ogromne zniecierpliwienie to przestałam szukać i powiedziałam,że niestety ale nie mam drobnych.Kasjerka kompletowała zamówione napoje i podała nam dwie szklanki,z których jedna była brudna...poprosiłam więc o jej wymianę.Z wielkim zacięciem na twarzy,Pani podała mi czyste naczynie.Usiedliśmy przy stoliku wewnątrz lokalu,ponieważ zerwała się burza.Kasjerka miała niezły ubaw,w związku z tym,że były otwarte drzwi na "ogródek" i wichura zaczęła szaleć wewnątrz lokalu zbierając ze stolika wszystkie serwetki.Niestety nikt nie zaproponował przymknięcia drzwi,więc nie zostało nic innego,jak tylko się przesiąść.Pizza jak zwykle pyszna,gorąca,dużo dodatków i wyśmienite sosy,zamówienie podane szybko i sprawnie przez jednego z kucharzy.Obsługa przy kasie niestety, ale pozostawia wiele do życzenia.Jestem stałą klientką tego lokalu, ale tylko ze względu na jakość i smak podawanego jedzenia oraz przystępne ceny.Polecam ;)
Udałam się po pracy na szybkie zakupy.Market ten mieści się w CH Galeria Łódzka.Udałam się na stoisko z napojami,gdzie niestety ale trochę powiało pustką-bardzo mały asortyment,bałagan i straszny brud na pólkach.W związku z tym,że stoisko to znajduję się niedaleko od stoiska z serem i wędliną uderzył stamtąd niemiłosierny smród:zepsutej wędzonej ryby i starego mięsa.Zrezygnowałam z zakupu jakiegokolwiek jedzenia... i postanowiłam kupić płyn do mycia
naczyń i proszek do prania.No ale tu też niespodzianka,cenówki na regałach źle powkładane,bądź ich całkowity brak;asortyment pozostawia wiele do życzenia.Jak na market o tak dużej powierzchni to niestety ale klient nie ma dużego wyboru w produktach.Kiedy wchodziłam do marketu do zamknięcia pozostało jeszcze pół godziny,mimo tego co około 7 minut komunikat z głośników"Zbliża się godzina zamknięcia,zapraszamy do kas".Czułam się jak intruz,który wchodzi do sklepu na pięć minut przed zamknięciem.Jestem w stanie zrozumieć personel(każdy chce iść do domu),nie czepiam się tego,że personel sprząta pomiędzy klientami,czy tarasuje przejście "paleciakiem",ale komunikat pól godziny przed zamknięciem to przegięcie.Kierując się do kas,zauważyłam na półce zabawkę dla psa,która niestety ale nie była opatrzona ceną.Wzięłam ją jednak i pomyślałam,że dowiem się ile kosztuje przy kasie,niestety...Pani kasjerka była bardzo niemiła,nie raczyła nawet odpowiedzieć na moje powitanie,na moje pytanie o cenę stwierdziła,że nie ma ceny bo nie widzi jej w systemie,po czym skasowała resztę zakupów i podala kwotę do zapłaty...pytam więc co z tą zabawką?Pani mówi,że jej nie kupię (!).W związku z tym,że jest to nagminna sytuacja w tym markecie postanowiłam po raz pierwszy nie odpuścić i zapytałam jak w takim razie mogę ją kupić,bo rozumie,że skoro jest na półce to jest na sprzedaż ?Pani już naprawdę zła,kazała mi iść na sklep i przynieść cenę z regału(???).Nie dyskutując dłużej poszłam i wzięłam cenówkę,która była pod zabawkami,podałam i niestety ale tym razem nie zgadzała się nazwa produktu i znowu odpowiedź,że nie mogę jej kupić.Udałam się do Biura Obsługi i dopiero Pani,której przedstawiłam problem podeszła do kasjera i kazała jej nabić ten produkt zgodnie z ceną,którą zerwałam z regału.Na koniec ani przepraszam,ani dziękuję,ani zero odpowiedzi na moje pożegnanie.Wiem,że brak ceny to nie wina kasjera,ale zachowanie tej Pani wobec ego problemu pozostawię bez komentarza.Uważam tylko,że nikt nikogo do pracy nie zmusza,ocena -5.
Skontaktowałam się z infolinią mBanku w celu uzyskania informacji o przewalutowaniu kredytu hipotecznego oraz w sprawie podwyższenia limitu kredytu odnawialnego.Nadmienię,że to był któryś telefon w tej sprawie,gdyż niestety przy każdej próbie załatwienia sprawy pracownicy twierdzili,że niestety padł system i nie da rady nic załatwić.Jeśli chodzi o telefoniczną identyfikację klienta,to w moim odczuciu przebiega dość sprawnie-na klawiaturze wprowadzamy identyfikator oraz swój telekod i łączymy się z pracownikiem,który prosi tylko o imię i nazwisko.Pracownik przedstawił się i zapytał,w czym może pomóc.Zapytałam o kredyt odnawialny,niestety system nadal nie działał.Spytałam więc o swój wniosek(złożony miesiąc wcześniej) o przewalutowanie kredytu hipotecznego z PLN na CHF. Pracownik przełączył mnie do "specjalisty" od tego rodzaju kredytów.Po około 30 sekundach odebrała inna osobai,której ponownie zadałam pytanie.Niestety ku mojemu zaskoczeniu mój wniosek został rozpatrzony negatywnie ze względu na brak zdolności.Powiedziałam,że umowę podpisywałam w styczniu i wtedy też dostałam informację od pracownika banku,że jeśli moje dochody wzrosną o 20 % to nie będzie żadnego problemu ze zmianą waluty,więc skoro przedstawiłam takie zaświadczenie(wynagrodzenie wyższe o około 40 % ) to jakim cudem nie mam zdolności?Pani lekko poirytowana stwierdziła,że ona nie wie,kredyty są przyznawane przez analityków i jak chcę to mogę powtórnie złożyć wniosek...Zapytałam czy w takim razie mogę to zrobić w ich Centrum Finansowym.Niestety nie mogę,wniosek składa się tylko przez infolinię...Podziękowalam za informację i się rozłączyłam.Podsumowując to niestety ale mam wrażenie,że bank ten dba o klientów,ale tylko na samym początku.Wtedy wszystko można załatwić na miejscu,wszyscy są gotowi do pomocy.natomiast jak podpiszemy umowę,to zaczynają się schody...co z tego,że mam w umowie zapis,że kredyt, za darmo mogę przewalutować dowolną ilość razy?Dla mnie to niestety ale tylko zapis,bo analityk zawsze może odmówić :( .Jeśli chodzi o wiedzę personelu na infolinii to niestety jest bardzo niska,rozmowy trwają bardzo długo(za co klient płaci) a tak naprawdę ciężko dowiedzieć się o jakieś konkrety bo nikt nic nie wie.Najgorzej jest jak dzwoni się w kilku sprawach,przełączanie co chwila do innej osoby i każdej z nich tłumaczenie wszystkiego od początku jest lekko mówiąc uciążliwe i denerwujące.Nie polecam.
Witamy,
na wstępie chcielibyśmy Panią najmocniej przeprosić za niedogodności,
które spotkały Panią podczas obsługi telefonicznej w mBanku.
Obecnie pracujemy nad tym aby skrócić czas prowadzonej rozmowy przez
wyeliminowanie konieczności przełączania rozmów miedzy konsultantami.
Rozwiązanie, które ma być wprowadzone w przyszłości pozwoli na rozmowę
z jednym konsultantem na temat wszystkich spraw i problemów. Klient samodzielnie będzie wybierał temat, na który chciałby porozmawiać. Ufamy, że to pozwoli klientowi zaoszczędzić czas i jednocześnie już w pierwszym kontakcie rozmawiać z osobą, która będzie mogła rozwiązać problem kredytowy, lokat, kart, etc.
Jednocześnie chciałbym zapewnić, że zależy nam na jak największym zadowoleniu klienta z produktów, które posiada, a także z obsługi. Pani sugestia każe nam rozważyć inne scenariusze przeprowadzenia rozmowy, które pozwoliłby znaleźć satysfakcjonujące Panią rozwiązanie bądź szczegółowo wyjaśnić przyczyny odmowy.
Pozdrawiamy
Zespół mBanku
Dzień wcześniej zadzwoniłam...
Dzień wcześniej zadzwoniłam po kuriera,zależało mi na tym,aby odbiór przesyłki był około godziny 16 w miejscu mojej pracy.Pani poinformowała mnie,że niestety o tej godzinie nie robią już odbioru przesyłek w tym punkcie.Nalegałam,gdyż rano byłam na szkoleniu i nie wiedziałam o której skończę,a co za tym idzie ,na którą będę w miejscu odbioru.Niestety Pani nie uległa,więc zamówiłam kuriera na godzinę 14-stą.Jakoś udało mi się zdążyć,niestety do godziny siedemnastej nikt się nie pojawił...Po dwudziestu minutach wreszcie jest kurier-mężczyzna około 40-45 lat,ubrany w czysty,firmowy uniform)!Przywitałam się i zapytałam kto jest zleceniodawcą,bo moja firma też korzysta z usług tego kuriera,Pan trochę zmieszany,więc podałam nazwisko.Niestety sam nie wiedział po co przyjechał,zadzwonił więc do Centrali,okazało się,że po moją paczkę.Zapytałam skąd takie trzygodzinne opóźnienie-zero odpowiedzi i konsternacja.Kurier poprosił o wypisanie zlecenia,spakował paczuszkę i pojechał ;) .Generalnie nie było tak źle,ale powiem szczerze,że jakbym miała tak czekać parę godzin w domu na nadanie paczki to nie byłabym lekko mówiąc zadowolona.Niestety brak szacunku dla czasu klienta,a przecież można było zadzwonić i poinformować o "poślizgu".
Obserwacja dotyczy kontaktu telefonicznego.Po zakupie odkurzacza,o którym pisałam we wcześniejszych obserwacjach,postanowiłam skontaktować się z jedynym przedstawicielem firmy Robert Thomas w Polsce.Napisałam maila dotyczącego sklepu,w którym zakupiłam odkurzacz marki Thomas,i poprosiłam o pomoc w załatwieniu tej sprawy,pytając również o możliwość zwrotu bądź wymiany tego produktu.Rano zadzwonił do mnie przemiły Pan,który udzielił mi fachowych porad odnośnie tego towaru,skrupulatnie wytłumaczył wszelkie różnice,zaproponował prezentacje modelu,na którym mi zależało u mnie w domu.Zaoferował oprócz tego,że jak się zdecyduję na ten model to oczywiście zostanie on mi wymieniony.Przeprosił mnie za zaistniałą sytuację-gdzie to tak naprawdę nie jest absolutnie jego wina.Poinformował,że następnego dnia jedzie z wizytą do Art Domu,w celu ponownego(!!!)przeszkolenia sprzedawców.Dostałam kompletną informację odnośnie serwisu,części zamiennych i akcesoriów.Zaangażowanie i ogromna dbałość o klienta,rewelacyjna,przemiła,kompetentna obsługa.Naprawdę gorąco polecam i chciałabym,żeby właśnie w taki sposób wyglądała obsługa w Polsce.Jeśli chodzi o asortyment to jeśli ktoś chce kupić odkurzacz piorący to jak dla mnie w tej chwili najlepszy model na rynku,świetny dla alergików i osób,które mają w domu zwierzaki.Naprawdę bardzo dziękuję i pozdrawiam.
Z tym salonem moje wcześniejsze doświadczenia są jak najbardziej pozytywne,kiedy kupowałam telewizor i lodówkę zostałam obsłużona w bardzo fachowy sposób. Niestety tym razem jestem strasznie rozczarowana i czuję się co najmniej OSZUKANA. Wizyta ta była kolejną w tym dniu, związaną z chęcią zakupu odkurzacza piorącego. Podeszłam do stoiska AGD i zobaczyłam "swój" odkurzacz,niestety 150 zł droższy niż u konkurencji, ale uparłam się na ten zakup :) .Wcześniej z mężem dużo czytałam opinii i danych technicznych dotyczących tego zakupu,ponieważ nie jest to tani towar. Przyznaję, że być może jestem uprzedzona,ale staram się unikać w tego typu sklepach obsługi kobiet, bo jak dla mnie to" męska działka" .W związku z tym podeszłam do jednego z Panów, ale niestety odesłał mnie do koleżanek z AGD :( .Niestety nie było wyjścia, poprosiłam jedną z Pań o pomoc(starszy sprzedawca,niska blondynka w krótkich włosach). Zapytałam o parametry techniczne,takie jak ciśnienie pompy,moc...Dostałam jakąś wymijającą odpowiedź, jedyny konkret to ciśnienie 3 Bary ...i to, że jest to ostatnia sztuka...Odkurzacz z ekspozycji dość mocno porysowany, jego cena 1300 zl, pytam więc czy w związku z tym dostanę jakiś rabat. Odpowiedź Pani"na co rabat?,to już jest cena promocyjna!!!"Grzecznie odpowiedzialam,że jak dla mnie to nie bardzo jest to promocja skoro na Ceneo najdrożej znalazłam go za 1285 zl. Odpowiedź"Nie będę z Panią dyskutować na temat cen!!!"Po tym jak na nią spojrzałam, Pani trochę zmiękła i poleciła mi inny odkurzacz. W sklepie na monitorze zobaczyłam jego prezentację, która zachęciła mnie do kupna. Dostępne były dwa modele w cenie: 1400 i 1600 zł-zapytałam o różnicę. Sprzedawca odpowiedział,że jedyną różnicą jest to,że w tym tańszym nie ma regulacji siły ssania i rurka do spryskiwacza nie jest schowana w rurze,ale wszystkie końcówki są takie same. Zapytałam jeszcze wytwornicę pary,Pani odpowiedziała,że jest jak najbardziej. W związku z tym,że różnice te nie były dla mnie znaczące zdecydowałam się na model za 1400 zł. Dostałam wydruk i poszłam z mężem ubiegać się o kredyt. W czasie weryfikacji wniosku udałam się po raz kolejny do tej pani i poprosiłam, aby pokazała mi komplet wszystkich akcesoriów i instrukcję-wściekła poszła na magazyn i wytaszczyła pudło z nowym sprzętem,rozpakowała i z wielką dezaprobatą podała to co chciałam. Nie zwracając zbytnio uwagi na jej "fochy" przejrzałam instrukcję i w związku z tym,że jest to niemiecki produkt, popytałam jeszcze o dostępność części,środków do czyszczenia i serwisu i dodatkowych akcesoriów. Dostałam odpowiedź,że płynów nie ma ,serwis jest w Polsce(?)ale nie wie gdzie a dodatkowe akcesoria-"a gdzie ma Pani zamiar sobie tą turboszczotkę zainstalować?do odkurzacza piorącego,haha?!"Po rozpatrzeniu wniosku udałam się po odbiór towaru,oczywiście dostałam to rozbebeszone pudło-nie czepiam się,ale myślę, że mogła poszukać na magazynie kartonu po odkurzaczu z ekspozycji i stamtąd wyciągać rzeczy,żeby pokazywać je klientom. Po powrocie do domu weszłam na stronę producenta...zatkało mnie!Żaden z modeli nie posiada wytwornicy pary,droższy model ma ciśnienie pompy 4 Bary(mój 1,2 Bara),więcej końcówek,z innego materiału są wykonane rury,zupełnie inną rękojeść do uwalniania pary,o połowę mniejszy wydatek wody przy praniu... Reasumując,wiedza tej Pani o tym co sprzedaje zerowa,szacunek dla klienta żaden,Pani potrafiła się tylko wymądrzać-szkoda,że nie miała 5 minut,żeby przeczytać o tych różnicach. Na koniec informacja na dowodzie sprzedaży:zwrotów nie przyjmujemy,klient oświadcza,że produkt zakupiony nie posiada żadnych widocznych wad i że sprzedawca umożliwił mu wybór produktu!!!Żenada,najpierw to drodzy Państwo,trzeba wyszkolić personel,aby nie wprowadzał klienta w błąd,bo zdaje się,że w tym momencie to towar jest niezgodny z umową.Przez brak kompetencji osób w takich sklepach,przez zatrudnianie ich z przypadku niestety są takie efekty,że klient zostaje OSZUKANY.Ja wyciągnęłam lekcję następnym razem wrócić do domu i sprawdzić wszystko w internecie,a potem udać się dopiero po zakup,bo tylko wtedy mamy świadomość kiedy wciska nam się przysłowiowy kit!!!
W związku z tym,że w Łodzi jest kilka sklepów Euro RTV, postanowiłam najpierw sprawdzić dostępność interesującego mnie produktu za pośrednictwem strony internetowej w tym najbliżej mojego miejsca zamieszkania.Niestety na stronie zostajemy odesłani do kontaktu telefonicznego z ogólnopolska infolinią.Zadzwoniłam,po około 2 minutach połączyłam się z konsultantem.Pani udzieliła mi informacji,że interesujący mnie odkurzacz jest dostępny tylko w jednym puncie,właśnie na Pojezierskiej.W związku z tym,że jest to punkt położony dość daleko od miejsca,w którym mieszkam ,dojazd zajął mi około godziny.Weszłam do sklepu,jeden ze sprzedawców zajęty był obsługą,reszta układała towar.Poczekałam około 10 minut i podeszłam do jednego z nich.W związku z tym,że odkurzacza nie było na ekspozycji,zapytałam gdzie mogę go znaleźć.Pan odesłał mnie do swojego kolegi(średniego wzrostu,rude włosy),który w moim odczuciu strasznie był poirytowany tym faktem.Przywitałam się i powtórzyłam pytanie.Sprzedawca odburknął,że" nie ma".Powiedziałam,że dwie godziny wcześniej dzwoniłam i był,dopiero wtedy Pan się "pofatygował" i podszedł do komputera aby sprawdzić czy jest na magazynie.Okazało się,że jest jedna sztuka,ale Pan poinformował mnie,że musi sprawdzić "w jakim on jest stanie" (???) .Powiem szczerze,że w tym momencie odechciało mi się zakupów w tym sklepie,ale poczekałam na odpowiedź.Po pięciu minutach sprzedawca poinformował mnie,że niestety odkurzacz nie jest w oryginalnym pudełku i on nie wie czy jest kompletny.Zasugerowałam,że być może jest to reklamacja jakiegoś klienta-na co Pan odpowiedział,że "być może,ale jak chcę to mogę go kupić"Odpowiedziałam,że w takim razie po co taki produkt jest na stanie i po co wprowadzają w błąd klientów?Sprzedawca dał mi do zrozumienia,że to moja wina,bo nawet jak jest czegoś kilka sztuk na sklepie,to trzeba zadzwonić i zapytać najpierw w jakim są stanie(!!!).Krótko mówiąc-to ostatnia moja wizyta w tym sklepie.Obsługa koszmarna,propozycje kupna odkurzacza za 1000 zł,który nie wiadomo skąd jest(!),zero głupiego przepraszam,zero jakiegokolwiek zaangażowania.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.