Mojej ocenie podlegać będzie Punkt Obsługi Klienta oraz strefa wejścia. Niestety trudno o dobrą o pozytywną opinię, kiedy tuż po przekroczeniu wejścia na hipermarket klient traktowany jest jak intruz. Miałem ze sobą plecak. Ochroniarz zastawił mi przejście mówiąc żebym zostawił plecak w Punkcie Obsługi Kliienta. Na nic zdały się tłumaczenia, że w plecaku mam wszystkie dokumenty, karty, pieniądze. Moje zdziwienie było tym większe, iż kobiety wchodziły z torebkami bez problemu ( i gdzie tu równouprawnienie). Trudno, udałem się do Punktu Obsługi Klienta. W punkcie były dwie pracownice, ubrane w białe podkoszulki z firmowym napisem. Do ubrania przypięty był identyfikator. Chociaż byłem jedyną osobą stojącą przy punkcie, żadna z pracownic nie podeszła do mnie. Zależało mi na czasie, więc sam porposiłem pracownika o pomoc. Pracownicy nie wykazali żadnego zainteresowania moją osobą. Z prawej strony Punktu Obsługi znajdują się koszyki. Chociaż było ich pod dostatkiem to ich czystość pozostawiała wiele do życzenia. Ulotki umieszczone były przed bramkami. Wejście było czyste, uporządkowane.
Do sklepu wstąpiłem po pieczywo. Tuż przy wejściu umieszczona jest gablota z ciastami. Szeroki wybór i apetyczny wygląd ciast kuszą klientów. A dodatkowo można zamówić kawe. Są miejsca siedzące, więc na miejscu można delektować się smakiem ciasta i kawy. Serwowane są również dania na ciepło. Obsługa bez zarzutu. Jedna osoba na kasie, druga podaje towar. Klienci witani są słowami: "Dzień dobry, co podać". Każdy klient zagajany jest o produkt cukierniczy ("Czy życzy Pan sobie coś na słodko?"). Pracownicy doskonale znają asortyment. Prosząc o pieczywo danego rodzaju, pracownik zaproponuje conajmniej dwa produkty.
Przystanek Książka to biblioteka dla dzieci i młodzieży zwana Mediateką. Wnętrze zrobione jest w nowoczesnym stylu, w pełni przyjazne dla dzieci i młodzieży. Znajduje się tam kilkanaście stanowisk komputerowych. W budynku jest bezpłatny dostęp do WI-FI. Oprócz oczywiście książek, można korzystać również z multimediów (audiobooki, filmy, gry komputerowe). Książki posegregowane są według dziedzin. Przejścia między segmentami są za wąskie. Dla osób, które na miejscu mają ochote poczytać, przygotowane są oddzielne stoliki. Bibliotekarki (to już chyba taka cecha tego zawodu) są uprzejme i zawsze służą pomocą. Obsługa podzielona jest na dwie części. Jeżeli chcemy tylko oddać książkę, to tóż za wejściem jest pracownik u którego bez kolejki możemy dokonać tej czynności. W dalszej części budynku jest obsługa dwuosobowa i tam można załatwić wszystkie pozostałe sprawy.
Dopapdła mnie grypa (gorączka, katar). Na szczęscie w pobliżu mego miejsca zamieszkania znajduje się przychodnia. Od godziny 18 do 6 rano, w drugiej części budynku, przyjmowani są pacjenci w nagłych przypadkach. Problem pojawia się już przed budynkiem, gdyż główne wejście do przychodni jest zamknięte i nie ma informacji którędy można dostać się do środka. Jedyne otwarte drzwi znajdują się na końcu budynku. Po wejściu należy podejść do rejestracji. Pracownik zakłada kartę pacjenta po czym zaprasza do poczekalni. W poczekalni miejsc siedzących jest dla 10 osób. Powyżej 10 osób robi się ścisk i ogólne zamieszanie. Na swoją kolej czekałem 20 minut. Lekarz prosi pacjentów osobiście. Moja wizyta u lekarza trwała 2 minuty. Po osłuchaniu mnie, lekarz przypisał mi krople do nosa. Lekarz był arogancki i nieuprzejmy. Brak z jego strony jakiegokolwiek zainteresowania moją osobą.
Za miesiąc kończy się moja dwuletnia umowa z T-Mobile. Wszedłem zatem do oddziału T-Mobile, aby zapoznać się z najnowszą ofertą. Pracownik nawet na mnie nie spojrzał. Zająłem się zatem oglądaniem atrap telefonów. Było ich jednak jak na lekarstwo. Nadal byłem niewidzialny, więc przeszedłem do przeglądania gazetki z ofertą abonamentową. Niezaczepiany przez nikogo, miałem czas aby rozejrzeć się po oddziale. Atrapy telefonów podzielone są na część prywatną i biznesową. Ulotki znajdują się w przeznaczonych dla nich miejscach. W punkcie panuje ład i porządek. Po 15 minutach, kiedy już przejrzałem wszystkie atrapy i ulotki, poddałem się i wyszedłem.
Fala, to pralnia chemiczna, która niewątpliwie zasługuje na tą nazwę. Już na samym wejściu czuć chemią. Wygląd przywołuje lata 90-te. Widać, że właściciel nie wie co to nowoczesność i innowacyjność. Jedynie cennik spowodował, że nie wyszedłem ze sklepu. Zachowanie pracowników również pozostawia wiele do życzenia. Około 2 minuty minęły zanim pracownik pojawił się przy ladzie. Ubrany był w stary, znoszony fartuch. Oddałem spodnie do prania. Po 24 godzinach spodnie były już do odbioru. Sprawdzając przy odbiorze spodnie, zauważyłem pęknięty na pół guzik oraz pomarszczoną od środków chemicznych naszywke. Wszelkie próby reklamacji spełzły na niczym, gdyż jak głosił regulamin, pralnia praktycznie nie ponosi za nic odpowiedzialności. I tu znowu potwierdza się powiedzenie: NIska cena=niska jakość!!!
W punkcie tym znajduje się zarówno apteka jak i drogeria. Przy wejściu klienta wita ochrona. Personel ubrany jest w białe fartuchy z logo firmy. W aptece część produktów można wybrać samemu. Obsługa jest dwuosobowa. Można liczyć na ich pomoc i poradę. Przy zakupie produktu zostałem zachęcony do przystąpienia do programu lojalnościowego, dzięki czemu za produkt zapłaciłem mniej. Apteka jest wyraźnie oświetlona, w tle słychać muzykę, a dla spragnionych stoi dystrybutor z wodą. Mocne strony to wygląd i jakość obsługi. Słabe strony to wyższe ceny produktów w porównaniu z konkurencją.
Ocenie podlega hala spożywcza. Największą zaletą jest sprawna obsługa, szeroki asortyment, niskie ceny. Duża ilość koszyków przed wejściem (czystych koszyków). Nie ma problemu z odnalezieniem poszukiwanego produktu. Wędliny i mięso są świeże i w przystępnej cenie. Towar uzupełniany jest na bieżąco. Ze względu na dużą ilość otwartych kas, szybko i przyjemnie dokonuje się zakupów. Dla osób zmotoryzowanych nie jest to jednak dogodne miejsce zakupowe, gdyż brak jest bezpłatnego parkingu ( przynajmniej ja niezauważyłem). Brakło mi jeszcze standardowych formuł przywitania i pożegnania klienta.
Weekend spędziłem w czterogwiazdkowym hotelu Mazurkas. Hotel jak najbardziej zasługuje na 4 gwiazdki. Parking hotelowy jest strzeżony. Hotel posiada własne autokary. Pokoje otwierane są na karty magnetyczne. Recepcja jest przestronna, jasna. Obsługa hotelowa jest profesjonalna. Goście traktowani są z szacunkiem. W pokojach komplet ręczników, lodówka, telewizor. W barze, wieczorem muzyka na żywo. Śniadanie w formie bufetu. Duży wybór jedzenia, świeże i smaczne. Mankamenty, jeśli są, to sprytnie ukryte.
Znany i ceniony Instytut posiada swoje oddziały w Warszawie jak i w Kajetanach. Instytut przeprowadza szereg badań na miejscu. Sprzęt jest dobrej jakości. I to tyle jeśli chodzi o mocne strony. Minusem jest ( jak to w państwowej służbie zdrowia) długi czas oczekiwania na wizyte ( 4-5 miesięcy). Na badanie pacjent zapisany jest na konkretną godzinę. Zanim jednak pacjent dostanie się na badanie, musi "zaliczyć" rejestracje oraz wizytę u lekarza prowadzącego. Po przeprowadzonym badaniu, rewizyta u lekarza prowadzącego, po czym ponownie do rejestracji, aby umówić kolejną wizytę. Program na dany dzień obejmuje wizyty w co najmniej pięciu gabinetach. Oczywiście przed każdym gabinetem jest kolejka. Pacjenci wyczytywani są imiennie. Kolejność wyczytywania pozostaje tajemnicą, której nie udało mi się jeszcze rozwikłać (mam za sobą dopiero trzy wizyty). Personel jest uprzejmy, pomocny. Jednak kompetencje pielęgniarek nie są zadowalające. Aby pobrać krew potrzebne były aż trzy pielęgniarki. Korytarze są czyste, jest dużo miejsca do siedzenia. W Instytucie są automaty z napojami.
Dawny operator komórkowy PTC prowadził dla stałych klientów program lojalnościowy "Era Premia". T-Mobile po przejęciu PTC, postanowił zrezygnować z tego programu, dając czas do 16 listopada 2011r. na wykorzystanie posiadanych punktów. Chciałem wymienić punkty na doładowanie numeru w Tak Taku. T-Mobile udostępnił trzy sposoby wymiany punktów. 1-wszy po zalogowaniu się do usługi internetowej. Nieskuteczny, gdyż przy zatwierdzaniu wyskakiwał błąd. 2-gi poprzez infolinie. Jak to na infolinii bywa, najpierw musimy stoczyć walkę z automatem, aby móc porozmawiać z pracownikiem. NIestety nie było mi to dane, gdyż automat przerywał połączenie. 3-ci sposób drogą smsową. Koszt smsa zgodnie z planem taryfowym. Pomimo, że nie udało mi się odszukać ile będzie kosztowal sms, postanowiłem zaryzykować. Po wysłaniu smsa, nie minęło nawet 5 minut, a stan konta telefonu który chciałem doładować, powiększył się o kwotę zgodną ze złożoną dyspozycją. Gdybym zaczął od wysłania smsa, moja ocena byłaby na pewno dużo wyższa.
W jednym z oddziałów Medicover żona odebrała swoje wyniki badań laboratoryjnych. Lekarz zlecający badanie nie umieścił żadnego komentarza badań, a że jeden z badanych elementów był znacząco powyżej normy postanowiłem zadzwonić na hot line medicover celem uzyskania porady medycznej. Po "przebiciu" się przez automat, zostałem połączony z pracownikiem call center. Pracownik przedstawił się, zapytał w jakiej sprawie dzownię po czym obiecał pomóc. Usłyszałem muzykę w słuchawce. Po 3 minutach ten sam pracownik poinformował mnie, że koordynator zespołu lekarza zlecającego badanie jest nieosiągalny. Powiedziałem, iż w pakiecie który posiadam mam możliwość skorzystania z 24-godzinnego Hot Line Medicover. Ponownie poprosiłem o połączenie ze specjalistą. Usłyszałem muzykę w słuchawce. Po kolejnych 3 minutach ten sam pracownik udzielił mi informacji, iż żaden z lekarzy, którzy akurat pełnią dyżur, nie podejmie się interpretacji badania. Pracownik Call Center sam zaproponował iż połączy się jeszcze ze szpitalem Medicover. Usłyszałem muzykę w słuchawce. Po 5 minutach zgłosił się już mi znany pracownik infolinii. Poinformował, że lekarz przyjmuje pacjenta i jak tylko wizyta się zakończy, oddzwoni do mnie i odpowie na wszystkie moje pytania. Zakończyłem rozmowę. Niestety nikt nie oddzwonił.
Market widoczny jest z dużej odległości. Położony w dobrej lokalizacji (skrzyżowanie Żwirki i Wigury z Racławicką). Zależało mi na zrobieniu szybkich zakupów. Wózki i koszyki znajdują się zaraz za wejściem do marketu. Regały roztawione są szeroko, dzięki czemu dwie osoby bez trudu są w stanie się wyminąć. Towar na bieżąco jest uzupełniany. Pracownicy ubrani są w firmowe stroje. Łatwo odnalazłem szukane produkty. Udałem się więc do kasy. Okazało się, że tylko jedno stanowisko jest czynne, a w kolejce czeka 5 osób. Kasjerka poprosiła o pomoc drugiego pracownika ze stanowiska monopolowego. Udałem się tam, a na powitanie usłyszałem "no nie, nigdy tego dzisiaj nie skończę". Mimo wszystko zostałem obsłużony. Cała wizyta w markecie zajęła mi nie więcej niż 10 minut.
"Jedzonko" to niewielki punkt gastronomiczy oferujący swoim klientom szeroki wybór produktów żywnościowych. Sztandarowymi produktami są pieczone kurczaki oraz kebab. Jedzenie jest tam smaczne i co najważniejsze świeże. Przed sklepem umieszczone są dwa stoliki dla klientów którzy chcą zjeść na miejscu. Problem pojawia się po zamówieniu produktu, gdyż wewnątrz jest mało miejsca aby poczekać na swoje danie. W punkcie nie ma również klimatyzacji. Obsługa przebiega sprawnie. Jedna osoba obsługuje kasę, a druga przygotowywuje dania. Pracownicy ubrani są na biało. W sklepie jest czysto, produkty umieszczone są w widocznym dla klienta miejscu. Wysoka jakość produktów oraz dobra organizacja pracy, sprawia że punkt ma swoich stałych klientów.
Dzisiaj razem z żoną wybraliśmy się do kina Cinema City w galerii mokotów. Miałem do wykorzystania dwa vouchery. WYbraliśmy film oraz miejsca siedzące w sali kinowej. W momencie zatwierdzania transakcji komputer uległ zawieszeniu. Pracownik kasy (niska, szczupła brunetka) stracił pewność siebie. Po konsultacji z drugim pracownikiem poszedł wezwać kierownika zmiany. Po 5 minutach pojawił się kierownik . Jedynym, skutecznym sposobem był restart komputera. Pracownik kasy przeprosił nas za utrudnienia życząc udanego seansu. Nad stanowiskiem kasowym wyświetlane są tytuły filmów oraz godziny w których dany film jest wyświetlany. Pracownicy kina ubrani są w firmowe koszulki. W sali kinowej jest czysto. Nie widać resztek jedzenia ani pustych pojemników po napojach. Pomiędzy rzędami jest wystarczająco dużo miejsca, aby można było się wygodnie usiąść.
Obok mojego miejsca zamieszkania mieści się sklep firmowy piekarni Galeria Wypieków. Przez przednią szybę sklepu można zauważyć na pierwszym planie ciasta, a w oddali pieczywo. Sklep przyciąga przechodniów zapachem świeżego pieczywa. Wystrój sklepu zachowany jest w ciepłym i przytulnym tonie. Ekspedientki noszą firmowe fartuszki. Wybór produktów jest doprawdy imponujący. Dwa razy dziennie odbywa się dostawa towaru. Każdy, nawet wymagający klient z pewnością znajdzie coś dla siebie. Każdy klient zachęcany jest do zakupu ciasta lub "czegoś na ciepło". Obsługa jest miła i uprzejma. Wewnątrz sklepu jest niewiele miesca dla klientów. Do środka zmieszczą się maksymalnie cztery osoby. Pomimo sprawnej obsługi, część klientów musi stać przed sklepem. Poważnym utrudnieniem jest brak możliwości płacenia kartą płatniczą. Przychodząc do sklepu lepiej mieć ze sobą drobne nominały gdyż notorycznie zdażają się sytuacje braku możliwości wydania reszty.
Już od trzech miesięcy nosiłem się z zamiarem zakupu koszuli. Zależało mi na koszuli dobrej jakości i w przystępnej cenie. Przechodząc w galerii handlowej obok sklepu wólczanka, moją uwagę przykuły plakaty reklamowe z informacją "trzecia sztuka gratis". Przez 10 minut chodziłem po sklepie oglądając koszule, przez nikogo nie zaczepiany. Sklep jest przestronny, produkty posergerowane według producenta oraz kolorystyki. W punkcie panuje ład i porządek. Kiedy już udało mi się znaleźć odpowiedni model, poprosiłem sprzedawcę o pomoc w odnalezieniu właściwego rozmiaru. Sprzedawca (niska, szczupła blondynka) wykazała się profesjonalizmem i dużym zaangażowaniem. Sama zaproponowała mi przymierzenie koszuli (co z uwagi na kłopotliwość w późniejszym składaniu koszul, wcale nie jest oczywiste). Sprzedawca zachęcał mnie do skorzystania z aktualnej promocji. Sprzedawca przyniósł mi inne koszule w danym rozmiarze i w porównywalnej cenie do koszuli wybranej przeze mnie. Przy kasie sprzedawca spytał mnie czy posiadam kartę klubowicza. Sprzedawca pożegnał mnie słowami "dziękuję za skorzystanie z naszej oferty. Zapraszam ponownie".
Po wejściu do sklepu musiałem sam poszukać sobie koszyka na zakupy. W sklepie ogólnie panuje porządek. Produkty są dobrze wyeksponowane i oznaczone. Długie kolejki do kasy spowodowane są małą ilością kasjerów oraz jednym terminalem do płatności kartą. Ekspedienci ubrani są w strój firmowy. Obsługa jest na niskim poziomie. Brak zaangażowania w stosunku do klientów.
Będąc wczoraj w sklepie meblowym, od wejścia przywitał mnie sprzedawca, który był ubrany w białą koszulę, do której była przypięta plakietka z imieniem oraz w firmowy krawat. Zadał pytanie czy może w czymś pomóc. Kiedy odpowiedziałem, że na razie tylko się rozglądam, zaproponował, że jak będę miał jakieś pytania to chętnie pomoże. Asortyment sklepu jest duży. W ofercie za mało jest dodatków. Minusem jest za długie oczekiwanie do kasy (ponad 20 minut).
W punkcie obowiązuje system "numerkowy", co od razu pozwala zorientować się ile osób czeka w kolejce przede mną. Panował ład i porządek. Personel ubrany był w strój firmowy. Widoczne były plakietki z imieniem i nazwiskiem oraz zajmowanym stanowiskiem.
Doradca przywitał się oraz zapytał o powód wizyty. Po zapoznaniu się z problemem, od razu przystąpił do jego rozwiązania. Sprawa, z którą przyszedłem została pomyślnie zakończona. Pracownik był miły i uprzejmy. Właściwie rozpoznał moje potrzeby. Zabrakło mi jednak cross-sellingu.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.