Szukałam spódnicy. Podczas wyszukiwania rozmiarów panie oferowały swoja pomoc i chociaż zazwyczaj lubię sama sobie wybierać, to trzeba przyznać, że z ich pomocą było szybciej. Przymierzyłam, co wybrałam. Gdy wychodziłam jedna z pań odebrała ode mnie rzeczy, żeby odwiesić. Udałam się na dalsze poszukiwania, a po godzinie wróciłam do sklepu, by dokonać zakupu. Uprzejma pani znowu pomogła mi odnaleźć rozmiar i pamiętała, że przymierzałam spódnicę godzinę wcześniej. Zastanawiałam się również nad dobraniem jakiejś bluzki. Zaproponowała mi kolory. W przymierzalni okazało się, że spódnica ciężko się zapina i miałam ochotę poprosić którąś z pań o pomoc, ale w najbliższej odległości nie było żadnej, więc postanowiłam sobie sama poradzić. Podczas płacenia zapytałam, jaka jest polityka zwrotów. Pani pomyliła terminy wymiany i zwrotów, ale druga pani to skorygowała. Ogólnie zakupy przebiegały w miłej atmosferze. personel był pomocny, ale nie nachalny. Wszystko z uśmiechem, uprzejmie. Tak jak lubię.
W sobotę udałam się do DEICHMANN aby rozejrzeć się za kolekcją jesienną obuwia. Gdy tylko weszłam do sklepu zostałam mile przywitana, zrobiło mi się miło. Na sklepie panował porządek, rozmiary obuwia były poukładane i dostępne dla klienta i w takiej sytuacji nie potrzebowałam pomocy sprzedawczyni. Zakupu nie dokonałam ale z pewnością tam wrócę. Do takiego sklepu miło chodzić.
Po wielu latach przerwy poszliśmy z żoną na lody do Delicji. Cukiernia, którą pamiętamy jeszcze z czasów socjalistycznej Polski. W części ze stolikami panuje ten sam leniwy nastrój, co wiele lat temu. W zasadzie cukiernia wcale się nie zmienia.
Poza jednym. Sposób zachowania personelu zmienił się znacząco. Kiedyś był grzeczny i uczynny, a dziś niestety zapomniał o zasadach pracy z klientami. Po pierwsze, personel (przy zgodzie milczącej właściciela, który siedział przy jednym ze stolików) wpuszcza na salę osoby roznoszące długopisy i breloczki z wezwaniami do zakupu produktów dystrybuowanych przez głuchoniemych. Do restauracji, czy kawiarni przychodzę odpocząć, a nie po to, by nagabywali mnie domokrążcy niezależnie od tego, jak bardzo pokrzywdzeni przez los.
Po drugie, w miejscu tym biją. Kilka chwil po wyjściu głuchej akwizytorki na salę wszedł pan apelujący o udzieleniu mu wsparcia finasowego i zarzekający się, że nie pije. Właściciel, do którego również podszedł nie zareagował w momencie wejścia tego człowieka na salę, ale przy jego wyjściu po bezskutecznym zamęczaniu klientów, z rejonu stolika, przy któym siedział właściciel poderwał się niewysoki, krępo zbudowany pan, który najpierw chwycił nieszczęśnika za ubranie i używając agresywnych słów zaczął wypychać z sali, a w chwili, gdy zaatakowany coś powiedział, zaczął okładać go pięściami po głowie.
Uwaga zwrócona właścicielowi, przez panie zajmujące sąsiedni stolik skończyła się wyłącznie tym, że pan wygłosił tezę o 20 wizytach w ciągu dnia i nie skomentował skandalicznego zdarzenia.
Gdy płaciłem, poprosiłem kelnerkę o przywołanie właściciela. Niestety, okazało się, że właśnie znikł wraz ze swoim maczo.
Od dziś zdecydowanie będę odradzać wizytę w tym lokalu.
Wybraliśmy się w celu zakupu wózka dziecinnego typu parasolka. Obsługa bardzo rzetelna, posiadająca fachową wiedzę oraz mająca profesjonalne podejście do klienta. Zadają szereg różnego rodzaju pytań w celu dobrania najbardziej odpowiedniego produktu. Dokonaliśmy zakupu i jesteśmy ardzo zadowoleni, nasza 14-mc córka również.
Czy w tym sklepie jest zakaz uśmiechania się przez sprzedawców a klient kupujący jakąś rzecz to kosmita? Tak właśnie poczułam się kolejny raz będąc w Housie i kupując przeceniony pasek w cenie 9,99 zł. Oczywiście z mojej strony zachowanie bez zarzutu, oczywiście pierwsza się przywitałam i podałam wybrany towar. Sprzedawczyni spojrzała na mnie z ogromnym wyrzutem - w końcu zamiast wybrać coś z najnowszej kolekcji kupiłam śliczny przeceniony pasek. Jej spojrzenie dosłownie zabijało, w popłochu uciekłam ze sklepu. Na szczęście z paska jestem zadowolona, ale oceniamy tutaj jakość obsługi a nie towaru.
SKLEP MA DUŻY WYBÓR W ASORTYMENCIE,BARDZO NISKIE CENY.MIŁA OBSŁUGA,ALE NIESTETY ZA MAŁO JEST PAŃ DO POMOCY W WYBORZE ROZMIARU,KOLORU ITP.JEDYNY SKLEP W CHEŁMKU GDZIE MOŻEMY UBRAĆ CAŁĄ RODZINĘ OD STÓP DO GŁOW. JEDNA WADA- JEDNA KASA FISKALNA CO ZA TYM IDZIE KILKUMETROWA KOLEJKA ZA JEDNĄ RZECZĄ... A SKORO JEST TAK TANIO LUDZIE CHCĄ TAM KUPOWAĆ, NIESTETY KOSZTEM STRACONEGO CZASU W STANIU DO KASY.
Jeśli lubicie takie komedie polskie jak Miś czy Rejs i chcielibyście poczuć atmosferę PRL to zapraszam na polską pocztę. Kolejny raz poczta udowadnia, że jest bardzo oporna na postęp, a klient to najgorszy wróg i wrzód na nosie. Kiedy mam wysłać paczki, dostaje gęsiej skórki. Nie ma znaczenia czy jest pora poranna czy też środek dnia, czy popołudnie: tutaj zawsze jest nerwowo, niemiło i byle jak. Uwierzcie, że na innych pocztach jest podobnie. Jeśli ktoś lubi chodzić na pocztę, proszę się zgłosić: dostanie ode mnie nagrodę wytrwałości.
Skama to mały market, który z racji braku konkurencji dyktuje ceny, które są wysokie jak na małe miasteczko. Z powodu braku jakichkolwiek sklepów w okolicy całego dużego osiedla, wszyscy są zmuszeni robić codzienne zakupy z tym sklepie. W sklepie panuje niemiła atmosfera, ekspedientki sprawiają wrażenie jakby przychodziły się tam zabawić, powyzywać, porzucać towarem. Na 4 kasy czynna jest jedna, w porywach dwie. Ekspedientki są niemiłe, nie używają słów grzecznościowych, jedynie podają cenę do zapłaty. Sam sklep położony jest w widocznym miejscu, posiada mały parking. W środku towaru jest za dużo, całe pułki zawalone, rzeczy jest tyle, że czasem ciężko znaleźć to czego się szuka. Lodówek jest wystarczająco, jednak towar jest pomieszany i wysypany do środka po samą szybę więc nie wiadomo nawet co jest pod spodem. Często też są braki w dostawach prądu i lodówki stoją wyłączone kilka dni, pozostaje mieć tylko nadzieję, że zepsuty towar przynajmniej w części wymieniają... Przy lodówkach wiszą cenniki, jednak często cena faktyczna różni się z tą podaną w cenniku. Sklep wypieka własne bułki. Część drogeryjna oddzielona jest schodami i znajduje się w osobnym pomieszczeniu. Często brakuje nawet przez długi czas podstawowych rzeczy takich jak szczoteczki i pasty do zębów, balsamy do ciała. Można tam natomiast znaleźć zabawki, artykuły szkolne czy znicze. Część z wędlinami również oddzielona jest piętrem, ale tak starych, wyschniętych i cuchnących rzeczy nie ma w żadnym sklepie mięsnym. Można tam kupić jedynie kiełbasę dla psa czy na własne ryzyko ser. W przypadku zakupu starego mięsa miało się wielki problemy i nieprzyjemności kiedy chciało się je zwrócić- teraz już raczej nikt nie kupuje tam mięsa, chyba, że pakowane na grila. Ekspedientki krzyczą do siebie kiedy czegoś potrzebują, lub po prostu śmieją się i rozmawiają w taki wieśniacki sposób. Przy wydawaniu reszty, podają drobne do ręki w taki sposób, że czasami połowa z tego spada i NIEFORTUNNIE zakula się pod ladę, spod której nie można ich wyciągnąć. Sporadycznie można usłyszeć od nich "dziękuję". Sklep posiada kilka wózków jeżdżących, jednak regału ustawione są tak ciasno, że ledwo mijają się tam dwie osoby z koszykami trzymanymi w ręce.O wózkach jeżdżących nie ma mowy. Do tego jeśli chce się iść do działu mięsnego czy drogeryjnego oddzielonego schodami, wózek trzeba zostawić na dole a w tamtym miejscu nawet nie ma go gdzie postawić, tak żeby nie zastawiać wejścia do sklepu i przejścia do stoiska z warzywami. Jeśli chodzi o owoce i warzywa to oferta jest raczej uboga a ceny zbyt wysokie. Często owoce są mocno wybrakowane, a zniżek nawet na taką beznadziejną wartość nie ma w ogóle. Tak samo z innymi produktami- kiedy kończy się termin ważności to przynajmniej tydzień lub dwa powinny być za połowę ceny- w Skamie nawet przeterminowane produkty sprzedawane są po normalnych cenach. Żeby zostać obsłużonym przy stoisku z warzywami trzeba czasem odczekać kawał czasu. Podobnie przy kasach. Ogólne wrażenie tragiczne, zakupy robi się w bardzo niemiłej atmosferze i generalnym ścisku.
Wczoraj udałam się do sklepu w celu reklamacji obuwia. Przyniosłam je w reklamówce, gdyż nie mam zwyczaju trzymania w domu pustych pudełek po butach. Podeszłam do kasy z paragonem w ręku, powiedziałam "Dzień dobry", ale pani obsługująca mnie nie odpowiedziała na moje przywitanie. Wzięła bez słowa ode mnie paragon i buty, które wcześniej wyjęłam z reklamówki. Powiedziała: "Ale buty do reklamacji przynosi się czyste..." tonem wyniosłym i bardzo nieprzyjemnym. Dodam tylko, że buty były czyste, a nic nie poradzę na to, że podeszwy były zakurzone. Pani następnie powiedziała, żebym wybrała sobie inny model w tej samej cenie lub: "Jeśli Pani zdąży i ma na to w ogóle ochotę to mogą być droższe, ale będzie musiała Pani dopłacić" - poczułam się tak, jak gdybym przeszkadzała tej pani w pracy, czułam się tam nieproszona i zbywana. Wybrałam buty, mój rozmiar był, więc udałam się do kasy. Tym razem pani była wobec mnie milsza, powiedziała nawet "dobranoc". Niestety nie miała ona plakietki z imieniem. Była to kobieta około czterdziestki, ciemne włosy, rozpuszczone, lekko przy kości. Na sklepie panował porządek i było czysto.
Wybrałam się wczoraj na zakupy w Ikei. Teren marketu był uporządkowany, podłogi były czyste. Zauważyłam zamieszanie z cenami, przypinki były źle dopasowane i moglibyśmy np. dowiedzieć się, że krzesło tak naprawdę jest podstawką pod laptopa. Obsługa była wszędzie. Nie kupiłam niczego, więc udałam się na dział gastronomiczny. W kasie samoobsługowej kupiłam trzy hot-dogi, pani wydające mi je nie przywitała się ze mną, praktycznie bez słowa podała mi jedzenie. Nie pożegnała się ze mną, nie odpowiedziała również na moje słowa pożegnania. Nie miała niestety przypinki z imieniem, ale była to blondynka w czapeczce, włosy spięte w kucyk, ok. 22 lat, leciutko przy kości. Mając już w ręce hot-dogi udałam się na poszukiwanie nowego katalogu Ikea, jednak nigdzie nie mogłam go znaleźć - opuściłam teren sklepu.
Sklep delikatesów ' centrum ' w Rajczy zdecydowanie lepiej wypada na tle innych placówek tej samej sieci w okolicy. Być może wynika to z faktu że sklep uruchomiono stosunkowo nie dawno. Sklep posiada obszerny parking, położony jest w samym centrum Rajczy. Mamy wystarczająco miejsca żeby się poruszać w samym sklepie, towary są ' ocenowane ' i poukładane etykietami w stronę kupującego. Jest czysto i schludnie. Personel dobrze orientuje się w oferowanych usługach, nosi specjalny strój i nie dostrzegłem żadnego niepoprawnego zachowania. Czas obsługi jest średni, ale nie wolny. Z dwóch ustawionych kas, czynna jest tylko jedna. Jest jeszcze kasa przy stoisku alkoholowym, zdecydowanie nie wygodna dla kupującego. Ciężko wyłożyć swoje zakupy. Czas obsługi jest w granicach normy, ceny również. Oferowany asortyment jest do bólu typowy. Nie ma bardzo dużego wyboru - jak na sklep samoobsługowy.
Sklep obuwniczy Aspent mieści się w galerii hipermarketu Carrefour. Moje pierwsze wrażenie, po wejściu do sklepu, było pozytywne, ale kiedy przemieszczałam się dalej, to nabierałam coraz bardziej negatywnych odczuć. Nie wiem od kiedy sklep ten istnieje w danym miejscu, ale wyglądało na to, że chyba od niedawna, ponieważ na środku sklepu stało dużo kartonów z obuwiem i pani wykładała je na puste półki. Moim zdaniem, powinno się ustawiać asortyment przed otwarciem sklepu. Rozumiem dołożenie kilku par butów, które przyjechały z bieżącą dostawą, ale nie rozkładanie mnóstwa kartonów na puste regały. Nie wiem, czy innym też to przeszkadzało - ludzi w sklepie było sporo. Razem z Ukochanym szukaliśmy butów dla niego na jesień. Mieliśmy określony typ buta, wystarczało tylko znaleźć rozmiar i dobrać ewentualnie kolor. Kiedy staliśmy przed półką, pani z obsługi podeszła do nas i zapytała, czy może nam pomóc. Musieliśmy skorzystać z pomocy obsługi, bo buty na regałach były poustawiane w strasznym bałaganie. But, który był zaprezentowany na zewnątrz kartonu w ogóle nie zgadzał się z tymi butami, które były pod spodem. No i okazało się, że są straszne braki numeracji. Można znaleźć np. nr buta 42,43 a kolejny dopiero 46. W końcu wyszło na to, że ja szybciej znalazłam to, co nas interesuje, niż pani, która nam pomagała. Na szczęście, owa pani nadrabiała uprzejmością, zapytała się nawet mego Lubego, jak się czuje w tych butach i czy się sobie podoba :) Cieszę się, że udało nam się znaleźć obuwie, na którym nam zależało i to w przystępnej cenie, ale bałagan panujący w tym sklepie mnie poraził.
Zadzwoniłam do PZU aby dowiedzieć się o ubezpieczenie do ognia i innych zdarzeń losowych, ponieważ jest mi potrzebne do ubezpieczenia kredytu. Telefon odebrał pewien pan i zapytał w czym może mi pomóc, po chwili przełączył mnie do osoby kompetentnej, która zajmuje się tego typu ubezpieczeniami. Drugi tel. odebrała pani Marzena J. która była bardzo miła. W całej rozmowie to ja więcej zadawałam pytań, ponieważ byłam bardzo dociekliwa, a nie dawałam dojść do głosu tej pani. Rozmowa trwała około 15 minut, w tym czasie udało mi się dowiedzieć: wysokość składki ubezpieczenia i jak to bezpośrednio wygląda przy kredycie, czego dokładnie dotyczy i na jakiej podstawie jest wyliczane. Otrzymałam też informacje jakie dokumenty są potrzebne i czy musi być ze mną mąż. Gdy zaczęłam pytać o ubezpieczenie na życie pani nie chciała udzielić żadnych informacji tylko bardzo serdecznie zaprosiła do biura na rozmowę. Na koniec pani wyjaśniła jaka jest procedura w udzieleniu ubezpieczenia, czyli spotkanie na miejscu (w budynku ubezpieczanym) i oszacowanie mniej więcej wartości budynku. Pani przekazała mi numer do siebie i serdecznie zapraszała na spotkanie.
Będąc w tym sklepie bardzo miło się zaskoczyłam.W sklepie jest bardzo duży asortyment towarowy i bardzo zróżnicowany tzn są towary droższe i tańsze.Na sklepie było czysto oraz panowała bardzo miła obsługa.Idąc przez stoisko z napojami oraz piwem potrąciłam butelkę szklaną myśląc że mnie ktoś woła, butelka rozbiła się .Po chwili ktoś z obsługi już koło mnie był mówiąc: nic się nie stało niech pani robi nadal zakupy -ja to posprzątam.Po chwili poszam na stoisko z wędlinami, kolejka była duża ale ilość Pań które obsługiwały stoisko też było spora dlatego nie musiałam długo czekać.Po chwili była moja kolej.kobieta która mnie obsługiwała przedstawiła mi ofertę promocyjną oraz doradziła coś smacznego. Po chwili udałam się do kas.Kolejki były duże,ale wszystkie kasy były czynne.W kolejce nie musiałam długo czekać. zakupy były udane.
pociągi kursują na CHYBIŁ TRAFIŁ.... kasy biletowe jedynie w bielsku na dworcu czynne. na trasie do Żywca zlikwidowane. zakup biletów jedynie u kierownika, czyli wędrówki po pociągu. na dworcach brud i walące się rudery.poczekalnie zamknięte, toalety też. rozkład jazdy nieaktualny. telefonicznie też nie poinformują o odjazdach pociągów. takie podróże nie należą do przyjemnych. likwidują pociągi i dziwią się dlaczego tak mało ludzi korzysta z PKP????
Sklep zajmuje się sprzedażą artykułów elektronicznych m.in sprzęd CB, audio, elektonika użytkowa, telekomunikacja oraz wiele więcej.
Asortyment sklepu jest przeogromny poczynając od rezystorów a skończywszy na dekoderach do telewizji cyfrowej. Wchodząc do sklepu powala ilość sprzętu który jest dostępny od ręki i nie trzeba czekać aż coś zostanie "ściągnięte" z hurtowni. Personel posiada odpowiednie przygotowanie techniczne do wykonywanej pracy jest zaangażowany w doradztwo klientowi równiez w przypadku zakupów niewielkiej wartości (a to jest rzadkość).Jedną rzeczą która nie jest najlepiej rozwiązana w przypadku tego sklepu to położenie oraz dzierżawiony lokal którego wejście i obejście wygląda jak z lat 80. Jednak lokalizacja nie przeszkadza w zdobywaniu coraz więcej stałych i przekonanych do tego sklepu klientów.
Obecnie w strefie moich zainteresowań jest biurko dla córki, planuję również zmianę kanapy w jej pokoju. Fajnie się to złożyło z projektem zawodowym który również wymagał mojego rozeznania się w branży meblowej. Jedną z czołowych , a na pewno dość rozpoznawalną marką jest VOX. Przejrzałam kolekcję tej firmy na jej stronie internetowej która, trzeba to przyznać jest bardzo czytelna i prosta w komunikacji. Chcę sprawdzić gdzie w „realu” mogę przyjrzeć się meblom które mnie zainteresowały i gdzie ewentualnie mogę uzyskać fachową poradę. Po lewej stronie w dolnym nad rożu, pod listingiem mebli pogrupowanych w zależności od ich funkcji oraz artykułów dekoracyjnych mamy informację w jasno szarym kolorze :
„Salony Firmowe
Mamy już ponad 130 salonów w Polsce i 50 za granicą”.
Czerwoną zaś czcionką zaraz pod tym napisem jest aktywny wyraz sprawdź. Obok kontur mapy polski z zaznaczonymi kwadracikami lokalizacjami.
Klikam w niego.
W wyszukiwarce najpierw wybieram kraj, następnie województwo poczym pokazuje mi się lista salonów i stoisk patronackich. Wybieram jeden z nich, ten którego adres najbardziej mi pasuje. Znowu kliknięcie, tym razem w słowo „więcej”. Wyświetla mi się wizytówka salonu z danymi teleadresowymi dwa zdjęcia oraz mapka dojazdu. Problem polega na tym iż nie dotyczy on adresu który wybrałam choć zgadza się nazwa centrum i ulicy to adres @ jak i wskazówki jak dojechać odnoszą się do ulicy Puławskiej a nie Malborskiej.
Salon Firmowy Meble VOX
Adres:
Park Handlowy TARGÓWEK
ul. Malborska 43
03-286 Warszawa
Dane kontaktowe:
Telefon: 022 331 17 66
e-mail: warszawa_pulawska@meble.vox.pl
Godziny otwarcia:
pn: 10:00-21:00
wt: 10:00-21:00
śr: 10:00-21:00
czw: 10:00-21:00
pt: 10:00-21:00
so: 10:00-21:00
nd: 10:00-18:00
No cóż, brak najwyraźniej właściwej kontroli nad tym, by dane adresowe salonów meblowych były aktualizowane i prawidłowe , a tym samym zlezienie salonu proste i bezbłędne. Szkoda że tak ważny element jakim jest właściwa i profesjonalna prezentacja firmy tu zawodzi.
Również dość trudno zlokalizować wyszukiwarkę salonów, która będąc prawie pod koniec strony podczas wyświetlania jest na ekranie niewidoczna i jej znalezienie wymaga trochę zachodu, co dodatkowo nie ułatwia jasno szara kolorystyka tej zakładki.
Dopracować prawidłowość adresów oraz przenieść mapkę salonów nieco bliżej góry strony i będzie naprawdę fajna , funkcjonalna i czytelna strona www,
prezentująca fajne, funkcjonalne i nowoczesne meble.
Strona jako źródło informacji o ofercie asortymentowej marki mnie satysfakcjonuje. Produkty opisane są dokładnie, zdjęcia dobrej jakości. Plusem jest również to iż meble i dekoracje możemy zmówić przez Internet z opcją paczki lub odbioru osobistego we wskazanym salonie. Oczywiście jest też newsletter cyklicznie wysyłana informacja o nowościach ,promocjach, wysprzedażach, konkursach i wydarzeniach specjalnych.
Szukając w Internecie kalkulatorów oraz informacji o kredytach hipotecznych trafiłem na stronę Domu Kredytowego NOTUS. Żadnych konkretnych informacji tam nie znalazłem jednak postanowiłem skorzystać z formularza kontaktowego. Wypełniłem wszystkie wymagane pola i wysłałem. Następnego dnia oddzwonił do mnie pracownik chcąc dowiedzieć się szczegółów w celu doprecyzowania przygotowywanej dla mnie oferty. Jednak akurat nie mogłem rozmawiać, więc poprosiłem, aby zadzwonił za 5-10 minut. Nie zadzwonił. Kolejnego dnia skontaktowałem się telefonicznie z DK NODUS, streszczając historię wczorajszej rozmowy z jednym z pracowników, który mimo obietnic nie oddzwonił ponownie. Pracownica, która odebrała telefon przeprosiła mnie za tą sytuację i umówiła mnie na rozmowę telefoniczną na następny dzień. Za pomocą SMS i email dostałem potwierdzenie planowanej rozmowy wraz z godziną kontaktu, imieniem i nazwiskiem doradcy oraz jego numerem telefonu. Niestety mimo tych potwierdzeń do dziś nikt się ze mną nie kontaktował. Śmiem twierdzić, że gdybym planował wziąć kredyt w kilkukrotnej wysokości niż planowałem nie było by problemu a tak pracownicy nie widząc dużej prowizji po prostu sobie odpuścili. Na potwierdzenie moich słów powiem, że podczas rozmowy padło pytanie zadane przez pracownik o wysokość kredytu, gdy usłyszał, o jaką kwotę się staram odparł po chwili ciszy „niewiele”. Być może jest ktoś, kto może tę firmę zachwalać i być zadowolony z jej usług, ja do tego grona nie należę.
Planując wakacje z reguły wybieram miejsca zakwaterowania z dala od tego całego wakacyjnego zgiełku, jaki panuje w miejscowościach turystycznych, z dwóch powodów. Po pierwsze jest znacznie taniej po drugie cenię sobie spokój, którego jak na lekarstwo jest w atrakcyjnych nadmorskich miejscowościach. Oczywiście takie rozwiązanie ma swoją główną wadę, miejscowość, którą zazwyczaj wybieram jest oddalona o kilka kilometrów od plaży. Tak było i w tym roku.
Na miejsce swojego wypoczynku wybrałem miejscowość Swarzewo oddaloną od Władysławowa o 5 km. Znalazłem w Internecie stronę z kwaterami i już po pierwszym telefonie udało mi się dostać wolne pokoje.
Pełny wrażeń zjawiłem się w umówionym terminie w wybranym domu noclegowym. Gospodarze okazali się bardzo miłymi, radosnymi, uśmiechniętymi, życzliwymi i dyskretnymi ludźmi, choć mieszkali w tym samym domu co wynajmowali pokoje. Co dzień moje dzieci bawiły się z ich dziećmi na przydomowym placu zabaw. Nie jest on może jakoś szczególnie wyposażony, bo ogranicza się od dwóch huśtawek zjeżdżalni i piaskownicy, ale to w zupełności wystarczy. Przecież przyjechałem nad morze a nie po to, aby siedzieć na placu zabaw.
Zamówiłem dwa pokoje. Trzeba przyznać, że były one naprawdę obszerne, trzeba było je trochę przemeblować w dniu przyjazdu, aby stały się bardziej funkcjonalne gdyż były, jakby to delikatnie ująć zbyt "wypasione", TV, meblościanka, stół, komplet wypoczynkowy itp. Pokoje nie są wyposażone w łazienkę jednak wyłącznie do swojej dyspozycji miałem ją na korytarzu. Łazienka podobnie jak pokoje, bardzo duża, widać że dom nie był projektowany z myślą o turystach. Do pełni szczęścia brakuje w ofercie wyżywienia, ale nie jest to problem gdyż w odległości 100 m znajduje się sklep spożywczy a 500 m dalej oferowane są obiady domowe. Zresztą miejscowość tą traktowałem, jako sypialnię a żywiłem się w miejscowościach znajdujących się bliżej morza.
Pogoda nas nie rozpieszczała tego lata, gospodarze widząc to proponowali zwiedzanie okolicznych zabytków czy innych atrakcji dostarczając równocześnie cennych jak się okazało wskazówek jak ominąć korki na drogach.
Cena za nocleg bardzo atrakcyjna, bardzo wątpię abym w tej cenie znalazł podobne pokoje we Władysławowie. 110 zł za 3 osoby dorosłe + 2 dzieci w zamian miałem jak już wspomniałem dwa pokoje do dyspozycji inaczej mówiąc całe piętro. Poza tym gospodyni codziennie sprzątała cały dom łącznie z moją łazienką! Zauważyłem, że gospodarze posiadają też dwa drewniane domki do wynajęcia, nie wiem, jaka jest ich cena, ale wiem, że zmieści się w nich 8 osobowa rodzina.
Nigdy nie wracam w te same miejsca, ponieważ mam naturę odkrywcy i podróżnika, jednak, gdy będę miał okazję to chętnie tam wrócę. I było by pięknie do końca gdyby nie pogoda i stan polskich dróg, ale to już inny temat.
Dworzec SKM w Sopocie był remontowany prawie całe wakacje. Wcześniej nie było daszku, tylko pare starych ławek i automat do biletów. Teraz zrobiono dość porządną konstrukcję, peron wyłożony jest kafelkami i kostką brukową, a przy krawędzi, za którą są tory, leżą kafelki o innej powierzchni dla niewidomych. Niestety mimo, że konstrukcja jest zrobiona w stylu starych dworców - ozdobne pręty przy daszku, ozdobne filary,- to całość pomalowano obrzydliwą szarą farbą i wygląda to tak, jakby nieremontowane stało od wieków, i wszystko jest szare i brzydkie. Gdyby nie to beznadziejne pomalowanie to dworzec mógł wyglądać naprawdę dobrze, bo będąc tam ,czy przejeżdżając widać było ile pracy trzeba było włożyć, żeby odrestaurować ten dworzec. Wszystko zepsuła szara, mdła farba :(
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.