W aptece zastałem trzy panie. Jedna obsługiwała dwoje starszych ludzi przy kasie, pozostałe układały towar, jedna na regałach ogólnodostępnych, druga za ladą. Dopiero po około 2 minutach zostałem zauważony i zaproszony do wolnej kasy. Poprosiłem o "Gardimax lub coś podobnego" dodając "ważne, żeby to był lek, a nie suplement." Farmaceutka podała mi inny produkt, Gardlox. Ufając w jej kompetencje zapłaciłem za niego kartą, lecz chwilę potem dostrzegłem na opakowaniu napis drobnym drukiem "suplement diety". Zwróciłem na to uwagę, farmaceutka bez problemu przyjęła zwrot, zapytała co się dzieje z gardłem, i zaproponowała Cholinex (nawet tańszy niż wcześniej zaproponowany produkt), dodając, że Gardimax to też suplement. Odpowiedziałem, że widocznie pomyliłem nazwy.Teraz sprawdziłem, że farmaceutka wprowadziła mnie w błąd. Gardimax medica jest lekiem na gardło, o czym pracownik apteki powinien raczej wiedzieć. Owszem, producent posiada też linię suplementów o nazwie Gardimax herball, jednak zaznaczając, że chcę kupić lek, dałem farmaceutce wystarczające wskazówki jakiego produktu szukam. Brak kompetencji dla mnie aż nazbyt rażący.
Piszę tę opinię jako niezależny konsultant Oriflame. Pod koniec grudnia w ofercie firmy były balsamy pod oczy dla mężczyzn w bardzo przystępnej cenie. Miałem na nie sporo zamówień, w sumie 15 szt. Niestety pod koniec stycznia odebrałem pierwsze skargi klientów, że balsamy śmierdzą alkoholem i wywołują łzawienie. Rzeczywiście alkohol jest w nich na drugim miejscu w składzie. Klientom przysługuje 10-dniowa gwarancja satysfakcji, ale bez wahania przyjąłem zwroty kosmetyków mimo przekroczenia terminu. Złożyłem reklamację przez internet i w warszawskiej filii przyjęto mi produkty bez problemu. Niestety mam znajomych w 2 miastach, także we Wrocławiu, do którego jeżdżę rzadziej. Przy wizycie na początku lutego także tu okazało się, że klienci narzekają na te balsamy pod oczy dla panów. Przyjąłem zwroty wszystkich szt., ponownie złożyłem reklamację przez internet, ale we wrocławskiej filii odmówiono jej realizacji tłumacząc to przekroczeniem 30-dniowego okresu na zwrot (szkoda, że system internetowy nie umiał tego policzyć i wyświetlić stosownej informacji). Interwencja mailowa w centrali firmy też nie przyniosła skutku - miałem na reklamację 30 dni. Trudno, zwróciłem klientom pieniądze, ponosząc stratę. Dowiedziałem się jeszcze, że firma nie miała skarg na ten kosmetyk, co nie jest prawdą, bo zarówno na fanpage Oriflame na FB, jak i w serwisie wizaz.pl łatwo znaleźć opinie niezadowolonych klientów. Moja pretensja i niska ocena firmy wynika z braku indywidualnego podejścia. Tak wiele zwrotów kosmetyku nie miałem nigdy w 17-letniej historii współpracy z Oriflame. Przetestowałem produkt na własnej skórze i faktycznie zawartość alkoholu jest bardzo wysoka, odczuwalna w zapachu oraz w oku pod postacią chłodu powodującego łzawienie. Nie jest to zatem produkt wysokiej jakości, a pamiętam czasy, gdy w przypadku uczulenia kosmetyk można było oddać przez 3 miesiące od zakupu.Co więcej, moi klienci bronili się tym, że nie zaczęli używać kremów zaraz po otrzymaniu, bo mieli jeszcze poprzednie lub nie odczuwali potrzeby rozpoczynać ich natychmiast. Niestety wniosek nasuwa się jeden - jakość kosmetyków Oriflame spadła na tyle, że trzeba je testować jak najszybciej po dostarczeniu, bo może minąć krótki termin reklamacji. Tylko czy przy takiej polityce i tak mało elastycznej obsłudze klientów będzie przybywać? Szczerze wątpię.
Fatalnie. Lekarz homofob, odsyłający do innego lekarza, który w dodatku proponuje tylko zabieg chirurgiczny zamiast terapii doustnej i szczepionki - byle tylko zarobić. Lekarz to nie zawód dla każdego
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.