Restauracja jest położona w samym wrocławskim Rynku i posiada ogródek na około 12 stolików. Podeszliśmy do kelnera pytając o stolik dla dwóch osób i wskazaliśmy jeden, który nam odpowiadał. Kelner nie odpowiedział na ‘dzień dobry’, tylko odpowiedział dosyć oschle, że tam świeci słońce, więc na pewno będziemy się przesiadać i najlepiej od razu się przesiądźmy. Mimo to zdecydowaliśmy się zająć stolik w słońcu. Kelner po około 2 minutach podał nam menu, ale nie zaproponował od razu napojów. Zamówiliśmy je razem z shoarmami, gdy kelner wrócił po zamówienie po kolejnych kilku minutach. Pepsi otrzymaliśmy zgodnie z życzeniem bez lodu (niestety w wielu restauracjach kelnerzy o tym zapominają i podają Pepsi z lodem). Na posiłek czekaliśmy około 10 minut.Mięso w shoarmie było niestety częściowo zimne, choć upieczone - odnieśliśmy wrażenie, że było odgrzane w mikrofalówce. Trafił mi się jeden bardzo duży kawałek kurczaka wraz z tłustą skórą - nie zdarzyło mi się to w Sphinxie nigdy wcześniej. Zamówiliśmy shoarmę z reklamowanej promocji (z Pepsi za 19,90) i byliśmy rozczarowani - porcja była zdecydowanie mniejsza niż zazwyczaj, a mięso zauważalnie niższej jakości. Jeśli było to celowe, to takie danie zrazi stałych klientów i na pewno nie zachęci nowych do ponownych odwiedzin restauracji.Kelner przez cały czas obsługiwał nas bez uśmiechu. Uśmiechał się tylko do osób, które – jak wywnioskowaliśmy – wyglądały na zostawiające napiwki. Nam życzył smacznego – i to był jedyny przejaw uprzejmości.Tym razem wizyta w restauracji Sphinx zakończyła się rozczarowaniem. Obsłużono nas niesympatycznie, a shoarma odbiegała od tej, do której byliśmy przyzwyczajeni – mniejsza porcja (promocyjna), zimne mięso i kawałek ze skórą. Nie mamy natomiast zastrzeżeń do czystości – stoliki były regularnie sprzątane. Bez problemu zapłaciliśmy też kartą.
Dziękujemy za przekazanie obserwacji dotyczącej wizyty w restauracji Sphinx. Przykro nam, że wizyta w naszej restauracji pozostawiła negatywne wspomnienia. Pragniemy wyjaśnić, że celem działania naszych restauracji jest zachowanie wszelkich standardów Obsługi Gościa jak również dostarczenie Gościom dań o jak najwyższej jakości ze szczególnych naciskiem na prawidłowy sposób ich przyrządzenia oraz gramaturę. Dodatkowo pragniemy nadmienić, iż każda uwaga Gościa odnośnie serwowanych dań jest na bieżąco w restauracji weryfikowana w celu zapewnienia dań zgodnie z przyjętymi recepturami i oczekiwaniami Gości. Zapewniamy, że opisana przez Panią sytuacja nie powinna mieć miejsca, dlatego też przy najbliższych kontrolach zwrócmy uwagę na poruszone przez Panią kwestię. Mamy nadzieję, że pomimo niedogodności jakich Pani doświadczyła pozostanie Pani naszym Gościem. Serdecznie zapraszamy do sieci restauracji SPHINX. Pozdrawiam, Sfinks Polska S.A.
Z bankiem kontaktowałem...
Z bankiem kontaktowałem się celem sprawdzenia, czy polecenie zapłaty, z którego korzystałem w porozumieniu ze spółką P4 jest nadal aktywne. Z powodu wypowiedzenia umowy od kilku miesięcy z w ramach PZ nie były bowiem pobierane należności z mojego konta. Odwiedziłem najpierw serwis internetowy BOŚ – liczyłem, że podobnie jak w banku konkurencyjnym znajdę spis przedsiębiorstw, którym wydałem zgodę na obciążanie mojego rachunku w ramach polecenia zapłaty. Niestety w serwisie internetowym nie znalazłem interesującej mnie sekcji. Postanowiłem zadzwonić na infolinię BOŚ – wybrałem numer stacjonarny. Po uzyskaniu połączenia musiałem wysłuchać autoreklamy banku, a następnie spisu działów, z którymi połączę się wybierając kolejne cyfry z klawiatury telefonu. Wybrałem opcję 'konto bez kantów', ponieważ takie konto posiadam. Telefon odebrała bardzo sympatyczna pani i taka też była cała rozmowa. Niestety pani stwierdziła, że informację o aktywnych poleceniach zapłaty mogę uzyskać tylko w banku prowadzącym mój rachunek, ale zaproponowała jeszcze przełączenie do działu bankowości elektronicznej. Tu również rozmowa była bardzo sympatyczna, jednak moja rozmówczyni potwierdziła to, czego dowiedziałem się wcześniej – pożądane przeze mnie informacje mogę uzyskać tylko w banku prowadzącym mój rachunek. Zaproponowano mi pomoc w znalezieniu numeru do tej placówki, jednak wolałem zrobić to na stronach banku, a w efekcie postanowiłem odwiedzić ją osobiście. Oddział BOŚ był czysty, lecz wewnątrz panował półmrok. Gdy wszedłem do środka zauważyłem dwoje wolnych konsultantów. Mieli skupione, poważne miny, nie uśmiechnęli się też do mnie. Mężczyzna skinął jednak głową i cicho powiedział 'zapraszam'. Podszedłem do niego i przedstawiłem swój problem: chciałem sprawdzić, czy polecenie zapłaty dla spółki P4 jest jeszcze aktywne. Doradca sprawdził coś w komputerze, po czym wydrukował jedną stronę i powiedział: „z tego co widzę to tak, kolejne będzie 26 kwietnia”. Zastanowiło mnie to, bo na 26 kwietnia ustanowiłem przelew odroczony. Spytałem o kwotę tej transakcji i była to dokładnie kwota mojego przelewu. Powiedziałem o tym doradcy, a ten jeszcze raz przyjrzał się wydrukowi, spojrzał na monitor i stwierdził, że wobec tego nie jest już aktywne, bo nic tu więcej nie widzi. Zdziwiłem się, bo byłem przekonany, że polecenia zapłaty nie wygasają bez cofnięcia zgody przez użytkownika. Spojrzałem nieco wnikliwiej na kartkę, którą wydrukował doradca i zauważyłem w nagłówku „ZLECENIA STAŁE”. Powiedziałem o tym doradcy, na to on odpowiedział z przekonaniem „no, tak!”. Sprostowałem, że pytałem o polecenie zapłaty, a nie zlecenie stałe. Doradca nie odpowiedział, zrobił się lekko czerwony i ponownie zaczął sprawdzać coś w komputerze. Po chwili spytał doradcy obok, czy mają tu podgląd na polecenia zapłaty. Koleżanka powiedziała, że tak i spytała jaki numer. Po chwili powiedziała, że polecenie zapłaty dla P4 jest aktywne i potwierdziła mi identyfikator płatności, którym jest mój nr klienta w sieci Play. Z banku wyszedłem nieco rozczarowany. Interesowała mnie prosta rzecz, a nie mogłem uzyskać o niej informacji ani w serwisie internetowym, ani na infolinii. Gdybym nie był wnikliwym i świadomym konsumentem nie dowiedziałbym się też tego w oddziale banku, ponieważ doradca nie rozróżniał polecenia zapłaty od zlecenia stałego. Gdy wcześniej w tym samym oddziale zakładałem inne polecenie zapłaty doradca od razu i z uśmiechem powiedziała, że robi to pierwszy raz i z góry przeprasza, jeśli coś namiesza. Tym razem zostałem obsłużony uprzejmie, ale bez uśmiechu i stałem się ofiarą jawnych niekompetencji obsługi. Gdyby nie inne korzyści, które daje mi konto bez kantów, niestety byłby to poważny argument do rezygnacji z korzystania z usług BOŚ.
Kawiarnia nie jest duża, przez co stoliki usytuowane są bardzo blisko siebie, uniemożliwiając swobodne konwersacje. Lokal był jednak czysty i zadbany, urządzony gustownie i jasno rozświetlony. Cicha, dobrze dobrana muzyka tworzyła przyjemną atmosferę.Obsługa była bardzo sympatyczna. Zamówiłem 2 smoothie, przy czym poprosiłem o pomoc w wyborze jednego z nich, bo mój znajomy był bardzo niezdecydowany. Kasjer zaproponował mix 3 owoców, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Także moje smoothie bardzo mi smakowało i sprawiało wrażenie świeżości. Jedynym mankamentem były ceny, które uważam za nieco zbyt wysokie, a które tłumaczy zapewne lokalizacja w centrum handlowym.W kawiarni miło spędziliśmy czas i zdecydowanie mogę polecić to miejsce na spotkania z przyjaciółmi.
Do kina wybrałem się ze znajomymi skuszony zniżką na bilety 'Wtorki z Facebookiem za 13 zł'. W celu skorzystania z oferty każdy z nas musiał pobrać Voucher z fanpage'a Multikina - wcześniej fanpage należało polubić. Wszystkie vouchery wysłaliśmy mailowo do jednej osoby, która je wydrukowała. Na stronie www dokonaliśmy rezerwacji odpowiedniej liczby biletów. Nawigację zarówno na fanpage'u jak i oficjalnej stronie Multikina uważam za bezproblemową. Łatwo znaleźliśmy potrzebne informacje, strona kina sprawiała wrażenia nowoczesnej i szybko się ładowała.Około godziny 13:30 pojechałem wykupić bilety (należy to .zrobić do pół godziny przed seansem, po czym rezerwacja wygasa). W kinie nie było prawie nikogo. Duża tablica informowała, że bilety kupuje się o tej porze nie w kasach, lecz przy snack-barze. Podszedłem tam i uśmiechnięta kasjerka sprawnie odnalazła rezerwację i sympatycznie obsłużyła mnie.O 18:30 wraz ze znajomymi weszliśmy do kina. Pan sprawdzający bilety wyglądał na zmęczonego. Nie uśmiechał się, bez entuzjazmu przedarł bilety i monotonnym głosem wskazał nam salę. Skorzystałem z toalety. Wyglądała czysto, ale niestety unosił się w niej bardzo nieprzyjemny zapach moczu. Przy snack barze kupiliśmy przekąski. Obsłużono nas bardzo uprzejmie i z uśmiechem, ale ceny uważam za bardzo wysokie - choć jest to w kinach standardem.Sala kinowa była czysta, na siedzeniach i w przejściach nie widziałem resztek pop-cornu czy śmieci. Seans rozpoczął się punktualnie, jednak przez 20 minut oglądaliśmy reklamy. Sam film został wyświetlony bez zakłóceń, w dobrej jakości obrazu i dźwięku. Gdy wychodziliśmy nikt z obsługi nie czekał w dole sali. Wizytę oceniam bardzo dobrze. Od momentu rezerwacji do opuszczenia kina czułem się jak w nowoczesnym multiplexie. Jedynie stan toalet (głównie zapach) oraz zrezygnowany pan sprawdzający bilety stanowią mankamenty wymagające poprawy.
Do restauracji wybrałem się z przyjacielem. Był Wielki Piątek, a nam doskwierał wielki głód. Ucieszyliśmy się, że restauracja jest jeszcze otwarta. Przywitała nas uprzejma pani i zapewniła, że możemy spokojnie jeść nawet po 20, kiedy to restauracja jest zamykana.Każdy z nas zamówił jeden z proponowanych zestawów obiadowych. Brak mojego ulubionego napoju wynagrodził szeroki wybór piw, także smakowych, dostępny był również kompot. Bez problemu zapłaciliśmy kartą. W międzyczasie obsługująca nas pani spytała przepraszająco, czy będzie dla mnie problemem, jeśli zupę dostanę na końcu, ponieważ musi zostać podgrzana. Oczywiście nie był to dla mnie problem.Restauracja jest urządzona ze smakiem. Wnętrze było czyste, stoły i krzesła równo ustawione, obrusy i zasłony dopasowane, stylizowane na staropolską izbę, ale zachowujące jednocześnie nutę nowoczesności, przez co nie gryzły się z dużym płaskim telewizorem na ścianie, na którym można było śledzić program informacyjny.Po kilku minutach otrzymaliśmy nasze zestawy. Obiad bardzo nam smakował. Dania były gorące, świeże i rzeczywiście smakowały jak domowe - taki cel przyświeca restauracji. W cenie zestawu (ok 17-19 zł) mógł być jeszcze wliczony kompot, ale to naprawdę drobny mankament. Zostaliśmy uprzejmie i z uśmiechem obsłużeni, co wraz ze smacznym posiłkiem i czystością restauracji pozostawiło pozytywne wrażenie.
Bar znajduje się między stacją metra Ursynów a akademikami SGGW, nieopodal przystanku autobusowego Ursynów Północny, więc dojazd jest bardzo dobry. Lokal wewnątrz wygląda dość skąpo i choć oferuje kuchnię azjatycką, brak jest w nim dekoracji nawiązujących do tego rejonu świata. W barze utrzymana była ogólna czystość, jednak na niektórych stołach dało się zauważyć resztki jedzenia. Na dwóch telewizorach można było oglądać (z dźwiękiem) teledyski z 4FunTV. W barze obowiązuje samoobsługa. Przy małej ladzie zamówiliśmy posiłki - ceny dań odpowiednio 12 i 14 zł uważam za przystępne. Płatność kartą niestety dopiero od 25 zł, więc przychodząc w pojedynkę trzeba być uzbrojonym w gotówkę. Zaraz po zamówieniu dostaliśmy po talerzyku smacznej i słodkawej surówki z białej kapusty i marchwi.Na posiłek czekaliśmy około 7-8 minut. Kasjerka nie podnosząc głosu wymawiała nazwę dania, które akurat położyła na ladzie, i po danie należało podejść. Klienci oczekujący w głębi lokalu nie zawsze ją słyszeli. Wielkość porcji zaskakuje pozytywnie. Wręcz przejedliśmy się. Oba zestawy (kurczak z warzywami i kurczak Wan-Wan) bardzo nam smakowały, sprawiały wrażenie świeżości, były gorące i aromatyczne. Na ladzie można było wziąć szklane dzbanki z dodatkowymi sosami - dzbanki były jednak nieco tłuste i oblepione. Brudne naczynia odkładało się na tej samej ladzie, z której wcześniej wzięliśmy posiłki, co jest wg mnie niezbyt higieniczne.Ogólnie wizytę oceniam przeciętnie. Bar warto odwiedzać dla niedrogich i smacznych posiłków, podawanych w naprawdę dużych porcjach. Zwłaszcza, jeśli nie przeszkadza nam minimalistyczny, wręcz ubogi wystrój. Obszar, który lokal powinien poprawić to obsługa. Kasjerka była jakby nieobecna, zniechęcona i nieuśmiechnięta. Nie utrzymywała kontaktu wzrokowego, nie odpowiedziała na 'dzień dobry' - ale życzyła smacznego, gdy zabieraliśmy dania. Była odpowiedzialna również za przyjmowanie zamówień telefonicznych, jeśli więc praca jest dla niej męcząca, to może warto zatrudnić dodatkową osobę?
Do oddziału wstąpiłem dosłownie na chwilę, żeby wpłacić drobną sumę na własny rachunek. Była krótka kolejka i tylko 2 krzesła. Chwilę po mnie do banku weszły 2 starsze panie i tylko jednej z nich udało się usiąść na zwolnionym akurat krześle. Placówka utrzymana była w należytej czystości.Czekając na obsługę zauważyłem, że panie (w placówce nie widziałem mężczyzn - były w sumie 3 kobiety) wyglądają na bardzo skupione, nie uśmiechały się, wyraz twarzy jednej z kasjerek zdradzał wręcz poirytowanie. Jedna z pań nawiązała ze mną kontakt wzrokowy, lecz nie uśmiechnęła się ani nie skinęła głową. Gdy jednak podszedłem do kasy ta sama kasjerka, którą wcześniej oceniłem jako zdenerwowaną, sympatycznie odwzajemniła mój uśmiech, przywitała mnie, sprawnie przyjęła wpłatę i z uśmiechem pożegnała.Alior otworzył się ostatnio na starszą klientelę, oferując darmowe spłaty rachunków czy rozliczanie formularzy podatkowych. Niestety uważam, że to trudna grupa konsumentów - obsługa banku nie powinna jednak nigdy zdradzać irytacji związanej z klientem, nawet jeśli klient zadaje z pozoru oczywiste pytania. Najwyraźniej tego tu zabrakło, co jako obserwator oceniłem negatywnie. Ja zostałem obsłużony wzorowo, co potwierdza jednocześnie mój punkt widzenia - jeśli ja jestem miły dla pracowników punktów handlowo-usługowych, to odwzajemniają mi się tym samym. I za to dla tej placówki duży plus.
Do lokalu udałem się po szybki posiłek na wynos. Drzwi były otwarte na oścież, zarówno otoczenie jak i wnętrze restauracji wyglądało czysto i schludnie. Podświetlane menu czytelne, dania opatrzone wyczerpującymi opisami oraz zdjęciami.Przy kasie zamówiłem interesującą mnie pozycję, prosząc o zapakowanie na wynos. Kasjerka podała mi kwotę do zapłaty i sprawnie obsłużyła płatność kartą kredytową, po czym dała mi kwadratowe urządzenie elektroniczne z numerkiem, które wibruje i świeci na czerwono, gdy zamówienie jest gotowe do odbioru. Po około 1-2 minutach urządzenie zawibrowało i odebrałem swój posiłek. Wydający je pan nie odezwał się ani słowem.Zamówiony przeze mnie kebab był bardzo smaczny i świeży, folia aluminiowa utrzymała wysoką temperaturę. Samą wizytę w tej restauracji oceniam przeciętnie. Cicha, przyjemna muzyka i czystość tworzyły przyjemną atmosferę dla spożycia posiłku wewnątrz, jednak obsługujące mnie osoby były raczej powściągliwe w słowach - nie podziękowano mi za zamówienie ani nie usłyszałem smacznego (co czasem się zdarzało - w zależności od osoby, która obsługiwała bądź wydawała dania).
Na chodnikach na zewnątrz restauracji nie było śmieci. Czyste też wydawały się szyby, choć od środka zauważyłem później na niektórych smugi. Wewnątrz restauracja była czysta - podłoga wyglądała na umytą, stoły i siedziska oraz lady były czyste. W okolicy schodów przy wyjściu od ul. Solidarności widziałem okruchy.Kasjerka przywitała mnie mówiąc 'dzień dobry', ja odpowiedziałem i złożyłem zamówienie. Kasjerka była uprzejma, stosowała zwroty grzecznościowe i utrzymywała kontakt wzrokowy, ale była bardzo skupiona, wręcz odniosłem wrażenie, że jest nieco przestraszona, bo to jej pierwsze dni w pracy - zabrakło mi uśmiechu.Posiłek bardzo mi smakował. Snack Wrap wyglądał smakowicie, wszystkie składniki smakowały świeżo, świetnie się dopełniały. Frytki były gorące, żółte, słone, chrupiące, smakowały jak domowe. Ice Tea była idealnie zimna, odpowiednio słodka z kwaśnym posmakiem, świeża, pyszna i orzeźwiająca.Także toaleta była czysta. Nie brakowało papieru ani mydła, suszarka działała. Czyste były urządzenia sanitarne, lustro, podłoga i umywalka. Dodatkowo jedna z pań myła podłogę.Ogólnie wyszedłem zadowolony. Uprzejma obsługa, dbałość o czystość (z drobnymi niedociągnięciami) i smaczny posiłek sprawią, że chętnie będę polecał tę restaurację. Brakowało mi jedynie uśmiechu kasjerki.
Do Urzędu wybrałem się po raz pierwszy, by pomóc koledze z pracy. Jest obcokrajowcem i potrzebował zaświadczenie o dokonaniu wpłaty za postępowanie w sprawie przedłużenia pobytu. Urząd był dobrze oznakowany, posiadał podjazd dla niepełnosprawnych oraz automatycznie rozsuwane drzwi. Wewnątrz utrzymana była ogólna czystość.Podeszliśmy do informacji, gdzie opisałem problem. Uprzejma i uśmiechnięta pani wskazała ogólnodostępny telefon i podała numer wewnętrzny, pod który powinienem zadzwonić. Odebrał pan, który w równie sympatyczny sposób zaprosił do swojego gabinetu. Udaliśmy się tam, urzędnik w bardzo pogodny i miły sposób poprosił o napisanie wniosku o wydanie zaświadczenia, znalazł wpłatę w systemie i po chwili wydał odpowiedni dokument.Gdy wychodziliśmy kolega chciał jeszcze skorzystać z toalety - ochroniarz na sali obsługi zauważył, że się rozglądamy i spytał, w czym może pomóc, po czym wskazał drogę do toalety. Z Urzędu wyszedłem w bardzo dobrym nastroju. Obsługa interesantów zdecydowanie się poprawiła w stosunku do tego, co pamiętam sprzed lat (w innych placówkach publicznych). Wszyscy pracownicy, z którymi mieliśmy kontakt zachowali się pomocnie, uprzejmie, utrzymywali kontakt wzrokowy i byli uśmiechnięci. Tak trzymać!
Była to moja pierwsza wizyta w tej Biedronce po remoncie sklepu. Sklep zyskał na wielkości i oświetleniu. Odniosłem wrażenie nowoczesności i przestronności. Asortyment był porządnie wyeksponowany, wszystkie ceny widoczne, brak luk na półkach. Market był bardzo czysty, włącznie z podłogą, elementami szklanymi zamrażarek czy półkami. Nie widziałem nieświeżych warzyw ani owoców. Jedynie na niemal pustym kartonie z cukrem leżało przewrócone mleko w kartonie i rozsypany był cukier.Znalazłem praktycznie wszystkie produkty, których poszukiwałem, choć nie znalazłem wszystkich moich ulubionych marek. Pasztet Profi musiałem zastąpić produktem własnym sklepu, zamiast Pepsi do wyboru miałem Colę produkcji własnej lub Coca-Colę, co już niestety nie spełnia moich oczekiwań. Większość cen była przystępna, zauważyłem jednak produkty droższe niż w innych sklepach (np. napój Frugo czy sery pleśniowe).Bardzo pozytywnie oceniam obsługę. Widziałem jak jeden z pracowników zaprowadził klientkę do półki z produktem, choć mógł tylko powiedzieć, gdzie go szukać. Do kasy czekałem około 3 minut. Zostałem obsłużony przez bardzo sympatyczną i uśmiechniętą kasjerkę, która życzyła mi miłego dnia i sprawiła, że chętnie będę do tego marketu wracał nawet pomimo niedogodności związanych z brakiem możliwości płacenia za zakupy kartą.
Wybrałem się do Tesco na małe i szybkie zakupy. O tej porze w sklepie uzupełniany jest towar, duża liczba pracowników jeździła z wózkami, w alejkach stały puste kartony (za co nie obniżam oceny, bo rozumiem sytuację). Ogólnie było jednak czysto, podłogi wyglądały na umyte, asortyment utrzymany był w porządku.Planowałem kupić zestaw do wina w ramach prezentu i trochę się rozczarowałem, bo wybór był bardzo ograniczony. Zaledwie 2 rodzaje otwieraczy i osobno korek osadzony na metalowej głowicy. Ceny - odpowiednio około 22 i 9 zł - uważam za nieco zawyżone. Bardzo pozytywnie oceniam natomiast wybór alkoholi. Nie byłem zdecydowany jaki trunek dokupić i mogłem wybierać między zestawami whisky ze szklankami czy winem - w naprawdę szerokim wachlarzu cenowym.Rozczarowała mnie natomiast polityka hipermarketu. Jestem zwolennikiem marki Pepsi, a odczułem dominację Coca-Coli w całym sklepie. Coca-Cola stała zaraz przy wejściu, blisko kas, w dwóch z 4 głównych alejkach (w jednej z nich w 2 miejscach), na stoisku alkoholowym, wszystkie lodówki Coca-Coli (i te przy kasach, i w alejkach) działały i w każdej można było kupić Coca-Colę. Pepsi natomiast miała wyznaczone tylko jedno miejsce w okolicy napojów, lodówki Pepsi stały wprawdzie przy kasach, lecz tylko w jednej z nich była Pepsi - w pozostałych inne napoje. Niestety lodówka z Pepsi nie chłodziła - świeciło się w niej tylko światło. Uważam, że jest to nieuczciwe nakręcanie sprzedaży jednego z produktów przy minimalizacji ekspozycji produktu konkurencyjnego, co prawdopodobnie wpłynie na mój wybór sklepu, w którym będę chciał zaopatrzyć się w Pepsi na Wielkanoc.Największy zawód spotkał mnie jednak przy kasach - czynne były 4 kasy (choć podświetlonych było więcej numerów), do każdej bardzo długie kolejki. Czas oczekiwania do kasy to 40 minut - zdecydowanie za długo. W międzyczasie otworzono dodatkowo zaledwie 1 kasę. Niektórzy klienci wykładali towar na taśmy nieczynnych kas i wychodzili ze sklepu. Gdybym nie potrzebował prezentu na ten konkretny wieczór, też bym tak uczynił.Obsługę przy kasie oceniam natomiast poprawnie. Kasjerka wyglądała na zmęczoną i obsługiwała bez uśmiechu, ale pozostawała uprzejma.
Do klubu wybrałem się ze znajomymi na karaoke. I niestety ogromnym zarzutem dla tego lokalu jest brak wydzielonej sali dla palących, co de facto jest sprzeczne z obecnie obowiązującym prawem. Bar i część stolików znajduje się w części dla niepalących, reszta stołów w znacznie większej sali dla palących. Między pomieszczeniami jest swobodne przejście, w którym zresztą także się pali, przez co sala dla niepalących nie jest wolna od dymu. Niestety także karaoke zorganizowano w sali dla palących, więc bawiłem się kiepsko, bo nie lubię śpiewać, gdy co chwilę duszę się dymem.Z pozytywnych aspektów wymienię przystępne ceny i miłą obsługę na barze, jak również ciekawy nowoczesny wystrój lokalu. Karaoke prowadzone było sympatycznie i z poczuciem humoru. Szeroki wybór drinków, piwo sprawiało wrażenie nierozcieńczanego. Gdyby nie źle rozwiązana sprawa papierosów, wówczas bez wątpienia wybierałbym ten klub na wypady ze znajomymi.
W restauracji byłem wcześniej niemal 2 lata temu, więc niewiele pamiętałem i przed wizytą odwiedziłem stronę internetową. Nawigacja była bardzo prosta, menu czytelne, a ceny przystępne. Telefonicznie zarezerwowałem stolik - rozmówczyni miała rosyjski akcent, ale była bardzo uprzejma i miała sympatyczny głos.Na miejscu zostaliśmy miło powitani. Wskazano nam zarezerwowany stolik, ale zaproponowano też inny wybór. Po chwili jedna z dwóch kelnerek przyniosła menu, po kilku minutach wróciła przyjąć zamówienie. W trakcie oczekiwania na zupy dostaliśmy napoje - ucieszyłem się, że oprócz tradycyjnych rosyjskich napojów jak kwas chlebowy można było wybrać też inne (m.in. Pepsi, Mirinda czy 7Up) - pamiętam, że 2 lata temu tego rodzaju napojów nie serwowano.Po niecałych 10 minutach podano nam zupy, a niemal natychmiast po ich zjedzeniu dostaliśmy danie główne. Oba dania smakowały nam znakomicie. Byliśmy wręcz oczarowani aromatem, smakiem i sposobem podania - tradycyjnym, ale gustownym. Wszystko było świeże, temperatura idealna.W restauracji były dwie kelnerki, które sprawnie radziły sobie z ruchem o średnim natężeniu. Obie panie miały rosyjski akcent, były uśmiechnięte i zawsze w pobliżu, gdy np. chciałem poprosić o kolejną butelkę Pepsi. Umiejętnie doradziły także w wyborze ukraińskiego piwa. Obsługę oceniam wzorowo.Z restauracji wyszliśmy w znakomitych nastrojach. Obsłużono nas uprzejmie i z uśmiechem, a posiłek smakował nam wyśmienicie. W lokalu cicho grała rosyjska muzyka, światła nie były zbyt jaskrawe, stoliki były czyste, wystrój dobrany gustownie i miły dla oka. Bez problemu zapłaciliśmy kartą. Zdecydowanie polecilibyśmy tę restaurację znajomym i sami chętnie tam wrócimy.
C.K. Oberża wybraliśmy z okazji małego święta po wcześniejszej wizycie na ich stronie www - strona wyglądała zachęcająco, nawigacja była łatwa, menu przejrzyste, aczkolwiek nie było tam informacji o 10% serwisu doliczanego do rachunku, o czym dowiedzieliśmy się dopiero na miejscu. Ze względu na akceptowalne ceny zdecydowaliśmy się na obiad właśnie tam.
Lokalizacja restauracji bardzo dobra, wejście na parterze nie powinno sprawiać problemu także niepełnosprawnym, ale dostanie się na piętra już niestety tak. Przy barze stał kelner, który po naszym wejściu obrócił się w naszą stronę, ale nic nie powiedział. Spytaliśmy o stolik dla 2 osób i kelner odpowiedział, że zaprasza na 1. piętro. Na pytanie o możliwość płacenia kartą odpowiedział już nie patrząc w naszą stronę - istniała taka możliwość od 50 zł.
Na piętrze przywitano nas uprzejmie. Wybraliśmy stolik, podano nam menu i złożyliśmy zamówienie. Niestety nie było zupy i deseru, który chcieliśmy, więc musieliśmy zdecydować się na inne. Uważam, że czas oczekiwania na posiłek (ponad 20 minut) był zbyt długi, a nie uprzedzono nas o konieczności tak długiego czekania.
Danie było podane elegancko, choć wielkość porcji nie zachwycała. Kelner nie spytał na wcześniej o wybór między frytkami a ziemniakiem pieczonym i dostaliśmy jedno danie z frytkami, drugie z ziemniakiem. Kurczak był smaczny i świeży, jednak nie zachwycał. Brakowało przypraw i soczystości.
Ogólnie wizytę oceniam przeciętnie. Kelnerzy obsługiwali bez uśmiechu, ale byli uprzejmi. W lokalu było bardzo głośno, choć nie słyszeliśmy muzyki. Restauracja utrzymana była w czystości. Wybór dań z menu nie był powalający, a ceny zdecydowanie zawyżone w stosunku do jakości i ilości.
Salon odwiedziłem celem odebrania zamówienia internetowego z empik.com. Obsłużyła mnie bardzo miła kasjerka, z uśmiechem przywitała i pożegnała. Później rozejrzałem się jeszcze po salonie. Był utrzymany w doskonałej czystości, asortyment ułożony równo, muzyka o średnim natężeniu uprzyjemniała zakupy. Brakowało mi tylko kogoś stale przebywającego na sali, kogo można by poprosić o pomoc.
Gdy po raz drugi podszedłem do kasy obsłużyła mnie już inna pani - tym razem bez uśmiechu, zupełnie neutralnie. Mimo to pozytywnie oceniam spokojną atmosferę w salonie i chętnie do niego wrócę.
Restauracja utrzymana była w czystości i kilkakrotnie sprzątana w trakcie mojej wizyty. Bardzo pozytywnie oceniam obsługę przy kasie. Kasjer uprzejmie mnie przywitał, a przez cały czas był uśmiechnięty. Chciałem skorzystać z promocji KFC dla użytkowników Facebooka, o której kasjer nie słyszał, lecz przeprosił na chwilę i po kilku sekundach już wiedział co zrobić. Kasjer podziękował za zamówienie, życzył smacznego i zaprosił ponownie.
Bardzo smakował mi też posiłek. Stripsy były chrupiące, nóżka z kurczaka również, mięso było gorące, a całość sprawiała wrażenie świeżości. Promocyjne jabłeczka były słodkie, świeże i smakowały bardzo dobrze. Pepsi, mimo że nalewana z automatu, była odpowiednio gazowana i zimna, bardzo słodka i orzeźwiająca. Frytki były zarumienione, chrupiące z zewnątrz, a miękkie w środku, lekko solone i smakowały bardzo dobrze.
Salon utrzymany był w najlepszej czystości. Podłoga i regały były czyste, swobodny dostęp do kas i punktów Info, asortyment równo ułożony, nie brakowało produktów i nie zauważyłem bałaganu.
Przy wejściu ochroniarz witał i żegnał klientów. Pracownik poproszony o pomoc w znalezieniu kalendarza z Britney Spears natychmiast skupił uwagę na mnie, przejrzał kalendarze dostępne na półkach, a następnie powiedział, że sprawdzi jeszcze w systemie. Po chwili powiedział, że niestety ostatnim kalendarzem z tą wokalistką był ten z roku 2010. Widziałem, że pracownicy bardzo chętnie odpowiadają na pytania klientów, od razu przerywając wcześniejsze czynności.
Przy kasie również obsłużono mnie bardzo uprzejmie. Na pytanie o ewentualny zwrot kasjer odpowiedział, że można go dokonać w każdym salonie na terenie Polski. Sympatycznie zaproponował rzeczy z oferty specjalnej.
Wyszedłem bardzo zadowolony z zakupów. Obsługa sprawiała wrażenie naturalnie uśmiechniętej i chętnie udzielała pomocy, a ogólny porządek tylko uprzyjemnił zakupy.
Sklep był utrzymany w ogólnej czystości, a towar równo ułożony na półkach. Między regałami krzątały się panie dokładające towar. Asortyment wydawał się dość bogaty, ale nie znalazłem np. moich ulubionych soków Toma. Lodówki z napojami działały i chłodziły - co zimą nie wszędzie jest oczywiste.
Obsługa przy kasie była bardzo neutralna. Panie nie uśmiechały się i nie utrzymywały kontaktu wzrokowego, ale nie były też nieuprzejme. Ucieszyłem się, że nie ma dolnego limitu dla płatności kartą. Otwarte były tylko 2 kasy i w kolejce stałem około 3-4 minut.
Niestety ceny są nieco wygórowane. Za 1 l Pepsi zapłaciłem 4,05 zł, a za gumy Winterfresh 1,75 zł, choć na opakowaniu jest sugerowana cena 1,55 zł. Zaletą sklepu jest dobra lokalizacja, więc chętnie wrócę tam po małe zakupy.
Do pubu wybrałem się skuszony występem Drugiej Maryli (sobowtóra Maryli Rodowicz). Sam występ oceniam rewelacyjnie. Artysta ma doskonały kontakt z publicznością i naprawdę świetnie naśladuje oryginał.
Rozczarował mnie natomiast lokal. Już zaraz po wejściu zastanowiło mnie, że czuję skądś swąd dymu papierosowego. Okazało się, że pub jest podzielony na trzy umowne części - salę barową, salę główną i salę dla palących. Między salami nie ma żadnych drzwi - dostęp jest swobodny. W sali dla palących na stołach stały popielniczki, które obsługa regularnie wymieniała. Niestety goście palili także w sali głównej i dopiero po zwróceniu im uwagi szli na skraj sali dla palących. Dym unosił się wszędzie i uprzykrzał zabawę.
W lokalu było ponadto zimno. W trakcie oczekiwania na występ, gdy piłem z kolegą piwo przy stoliku, zmarzłem.
Pozytywnie oceniam natomiast ceny w lokalu (piwo 0,5 l za 8 zł, sok gratis). Obsługa nie uśmiechała się, ale nie mogę też powiedzieć, że była niemiła. Zdecydowanie polecam lokal w dniu występu gwiazdy, a odradzam jako miejsce do wypicia piwa i pogadania - zwłaszcza osobom niepalącym.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.