Ponieważ kończy się promocja na internet u moich rodziców, zostałem poproszony o znalezienie odpowiedniej nowej promocji. Zadzwoniłem do telefonicznej obsługi klienta Dialogu, ponieważ teraz korzystamy z ich telefonu, na lini TP. Po odsłuchaniu automatycznej sekretarki, z dużymi problemami udało mi się połączyć z konsultantem. Automatyczna sekretarka parokrotnie zapędziła mnie w "kozi róg", tzn, po wybraniu opcji o promocjach na internet, uzyskałem bardzo krótką informację o prędkości, bez możliwości połączenia z konsultantem przez przyciśnięcie przycisku. Odebrała Pan, przedstawiła się, zapytała się w czym może mi pomóc. Poinformowałem ją o swoich potrzebach. Pani poprosił o podanie numeru telefonu, na którym ma być świadczona usługa, na kogo jest zarejestrowana usługa, numer PESEL Babci, numer umowy, chciała rozmawiać z Babcią, ponieważ na nią jest podpisana akurat umowa. Odpowiedziałem, że chcę tylko zapytać o dostępną promocję na internet, ponieważ niedługo kończy się obecna promocja. Pani zapytał się, czy posiadamy u nich telefon. Odpowiedziałem, że korzystamy z ich usług, że chciałbym dowiedzieć się o obecne promocje na internet. Pani najpierw zadała mi masę pytań, do jakich celów będzie wykorzystywany internet, itp.czy będę stale korzystał. Odpowiedziałem, że chodzi mi o stały dostęp do internetu. Pani udzieliła mi odpowiedzi, powiedziała, że przy podpisaniu umowy na 24 miesiące przy prędkości 1Mb/s opłata wyniesie 52 zł. Zapytałem się, czy nie ma możliwości z korzystania z tej samej prędkości, co dotychczas, ponieważ nie potrzebujemy prędkości 1 Mb/s, wystarczyłoby tyle co do tej pory czyli 512. Pani odpowiedziała, że on nie ma takich promocji, że może mi tylko odpowiedzieć o promocjach dla prędkości zaczynających się od 1 Mb/s. Podziękowałem za informację, powiedziałem, że muszę się jeszcze zastanowić. Pani podziękowała za rozmowę, zachęciła do kontaktu, jeżeli nasuną się jakikolwiek pytania. Porównując ofertę Netii oraz Dialogu, stwierdzam, że Dialog ma o wiele atrakcyjniejszą ofertę.
Ponieważ kończy się promocja na internet u moich rodziców, zostałem poproszony o znalezienie odpowiedniej nowej promocji. Zadzwoniłem do telefonicznej obsługi klienta Netii, ponieważ do tej pory korzystamy z ich usług. Rodzice płacą 44 zł. za prędkość 512 kb/s. Po odsłuchaniu automatycznej sekretarki udało mi się połączyć z konsultantem. Odebrał Pan, przedstawił się, zapytał się w czym może mi pomóc. Poinformowałem go o swoich potrzebach. Pan poprosił o podanie numeru telefonu, na którym ma być świadczona usługa, na kogo jest zarejestrowana usługa, chciał rozmawiać z Babcią, ponieważ na nią jest podpisana akurat umowa. Odpowiedziałem, że chcę tylko zapytać o dostępną promocję na internet, ponieważ niedługo kończy się obecna promocja. Pan zapytał się, czy posiadamy też u nich telefon. Odpowiedziałem, że korzystamy z innego operatora, że chciałbym dowiedzieć się o obecne promocje. Pan udzielił mi odpowiedzi, powiedział, że przy podpisaniu umowy na 24 miesiące przy prędkości 1Mb/s opłata wyniesie 59 zł. Zapytałem się, czy nie ma możliwości z korzystania z tej samej prędkości, co dotychczas, ponieważ nie potrzebujemy prędkości 1 Mb/s, wystarczyłoby tyle co do tej pory czyli 512. Pan odpowiedział, że on nie ma takich promocji, że może mi tylko odpowiedzieć o promocjach dla prędkości zaczynających się od 1 Mb/s. Powiedział, że jeżeli bardzo się będziemy upierać przy zostaniu przy prędkości 512 kb/s muszę skontaktować się z innym działem. Podziękowałem za informację, powiedziałem, że muszę się jeszcze zastanowić.
Wjechałem na stację benzynową zatankować gaz. Przy wjeździe od ulicy Drewnowskiej, ustawiona była kolejka składająca się z 5 samochodów do myjni samoobsługowej. Podjechałem do dystrybutora w celu zatankowania gazu. Nacisnąłem przycisk w celu przywołania obsługi. Po około 3 minutach wyszedł Pan z obsługi, nie podszedł od razu do mojego samochodu, tylko rozmawiał z jakimś klientem, z którym wyszedł ze sklepu. Po około 1 minucie podszedł do mojego samochodu i przywitał się ze mną. Poprosiłem o zatankowanie gazu do pełna. Pan zatankował gaz do pełna, ja w tym czasie udałem się do sklepu zapłacić za paliwo. Były czynne dwie kasy, przy jednej stała jedna osoba, od drugiej odszedł klient, więc Pani poprosiła mnie do kasy. Zapytała się, czy kartą kredytową też będę płacił, czy tylko naliczamy punkty. Powiedziałem, że płacę kartą kredytową. Pani naliczyła prawidłowo opłatę za gaz, nie zaproponowała żadnego dodatkowego zakupu. Poprosiła o podpis, nie pożegnała się ze mną, nie podziękowała za zakup, nie zaprosiła do ponownego odwiedzenia sklepu.
Udałem się do restauracji KFC mieszczącej się w Galerii Łódzkiej. Podszedłem do lady złożyć zamówienie. Pani poprosiła mnie do kasy. Posiadała przypięty identyfikator. Pan izapytała się, w czym może mi pomóc i poprosiła o złożenie zamówienia. Pani powtórzyła jeszcze raz zamówione przeze mnie produkty, poprosiła o poczekanie 3 minut na frytki. Pani była bardzo miła, podziękowała za odwiedzenie restauracji oraz zaprosiła do ponownego odwiedzenia. Pożegnała się ze mną.
W dniu dzisiejszym wszedłem do sklepu spożywczego. Chciałem kupić coś do poczytania, tzn. codzienną poranną prasę, oraz świeże bułki. Kiedy wszedłem do sklepu, Pani była przy drugiej kasie i szykowała dla klientki wędliny. Kiedy skończyła ją obsługiwać, udała się w moim kierunku. Z daleka powiedziała dzień dobry i zapytała się co ma mi podać. Tradycyjnie kupiłem świeże bułeczki oraz poprosiłem o poranną codzienną regionalną gazetę. Pani odpowiedziała, że tym razem znowu kierowca od prasy chyba zaspał, bo gazet jeszcze nie ma. Pani zapytała się mnie, czy to wszystko, czy coś jeszcze. Podziękowałem. Pani zapytała się mnie, czy będę miał końcówkę 2 groszy. Po odnalezieniu w portfelu podałem Pani 2 grosze. Pani bardzo się ucieszyła, ponieważ jak sama powiedziała, od samego rana "zbiera" drobne. Pani, która mnie obsługiwała, była bardzo miła, sympatyczna, uśmiechnięta. Sklep był posprzątany, podłoga oraz witryny były czyste.
W dniu wczorajszym pojechaliśmy z żoną do salonu z meblami kuchennymi mieszczącymi się w Łodzi na ulicy Sienkiewicza 59. Po wejściu do sklepu zostaliśmy przywitani przez Panią z obsługi. Pani dała nam czas na rozejrzenie się po ekspozycji sklepu. Po około 5 minutach podeszła do nas, zapytała się, czy może w czymś pomóc. Poinformowaliśmy, że jesteśmy zainteresowani kuchnią, podaliśmy wymiary i zaczęliśmy rozmowę na temat materiałów, z jakich ma być wykonana kuchnia. Pani pokazała nam kilka przykładowych projektów kuchni, doradzała, co gdzie powinno się znajdować, była bardzo pomocna. Po dłuższej rozmowie, Pani zaproponowała, że zrobi dla nas wycenę kuchni, to nic nie kosztuje, a jeżeli będziemy zainteresowani, dalej służy pomocą, wzięła kontakt do żony, w celu przekazania oferty cenowej w dniu następnym bądź za dwa dni maksymalnie. Pani była bardzo miła, sympatyczna, starała się nam pomóc, wykazała zainteresowanie. Duży, ciekawy salon kuchenny, jednak nie jest on jeszcze do końca wykończony.Duże witryny, z których widać ekspozycję.
Codziennie rano robię zakupy w sklepie "Społem". Kiedy wszedłem do sklepu, zostałem powitany przez jedną z Pań obsługujących, w okularach, czarne krótkie włosy. Poprosiłem, jak zawsze 6 bułek kajzerek. Pani odpowiedziała mi, że w dniu dzisiejszym jeszcze nie dotarły, nie wie dlaczego, prawdopodobnie, kierowca musiał mieć jakąś awarię. Sklep musiałem odwiedzić w godzinach późniejszych, ponieważ zostałem bez śniadania do pracy. Pani, która mnie obsługiwała, była miła i sympatyczna.
Wjechałem na stację w celu zatankowania gazu. Wjeżdżając na stację zwróciłem uwagę na około 10 samochodów ustawionych w kolejce do myjni samoobsługowej. Podjechałem do dystrybutora z gazem. Wysiadłem i zadzwoniłem po obsługę. Kiedy oczekiwałem na kogoś z obsługi, zacząłem myć szyby. Woda w wiaderku była czysta. Po około 3 minutach przyszedł Pan, przywitał się ze mną i zapytał się, za ile tankujemy. Poprosiłem o zatankowanie gazu do pełna i dokończyłem mycie szyb. Udałem się do sklepu. Po wejściu ustawiłem się w kolejce. Była czynna jedna kasa, przede mną stała jedna osoba. Przy drugiej kasie stała Pani z obsługi, jednak rozmawiała z kimś, więc nie wiedziałem, czy mam podejść do niej czy nie. Pani w każdym bądź razie nie zaprosiła do kasy kolejnego klienta, tylko prowadziła rozmowę ze znajomym. Kiedy skończyli, Pan stojący za mną podszedł do kasy i zapytał się czy jest czynna. Pani odpowiedziała, że tak i obsłużyła Pana. W tym czasie nadeszła moja kolej. Poinformowałem o stanowisku oraz paliwie, za które chcę zapłacić. Pani naliczyła mi punkty oraz zapytała się, czy tą samą kartą będę również płacił. Uregulowałem należność za pomocą karty kredytowej. Przy kasie leżały druki do wypełnienia, na forda fiestę za tankowanie. Pani nie poinformowała mnie o promocji, więc sam, zapytałem się, czy wypełniamy ten druczek? Pani odpowiedziała, że oczywiście, nic więcej nie powiedziała. Pani wręczyła mi paragon i podziękowała za wizytę, nie pożegnała się ze mną, oraz nie zaprosiła do ponownego odwiedzenia restauracji. Kiedy wyszedłem, przy dystrybutorze z gazem stał Pan, który podjechał, zaraz po skończonym tankowaniu mojego samochodu i usilnie dzwonił po Pana z obsługi, więc czekał już dobre 4 minuty.
Zaraz po wyjściu od lekarza, wykupieniu leków i powrocie do domu wszedłem na stronę internetową Lux Med w celu zarezerwowania wizyty u tego samego lekarza na następny tydzień. Wszedłem na stronę internetową luxmed.pl, dla pacjentów oraz kliknąłem zakładkę kontakt z e-center. Od razu udało mi się połączyć z konsultantem. Zarezerwowałem wizytę u Pani doktor na godzinę 14:10. Pani poprosiła o podanie nr karty klienta, imię oraz nazwisko. Napisała mi, że dostanę przypomnienie o wizycie u lekarza smsem, na dzień przed wizytą u lekarza.
Udałem się na wizytę do laryngologa. Po wejściu do placówki, od razu podszedłem do stanowiska obsługi klienta, przy którym siedziała Pani. Było czynnych 5 stanowisk obsługi klienta. Przy Pani, do której podszedłem, nikt nie oczekiwał w kolejce. Pani nie przywitała się ze mną oraz nie poprosiła o to żebym usiadł. Sam podałem kartę klienta. Pani sprawdziła coś w systemie, wydrukowała kartę wizyty, poinformowała mnie, na które piętro mam się udać oraz o numerze pokoju. Po dotarciu na wskazane miejsce od razu wszedłem do środka. Pani doktor zbadała mnie, wypisała zwolnienie na tydzień, receptę na lekarstwa, poinformowała o dolegliwościach oraz skutkach ubocznych, gdybym zdecydował się nie skorzystać ze zwolnienia, tylko poszedłbym jednak do pracy, że mogą być bardzo duże powikłania, więc lepiej żebym jednak to odleżał. Pani poprosiła o przyjście za tydzień, po skończonej kuracji w celu sprawdzenia, poinformowała że po zakończeniu leczenia po dwóch tygodniach, wykonamy badanie krwi. Pani doktor była bardzo miła, poświęciła mi wystarczająco dużo czasu.
Otrzymałem powiadomienie sms, o wizycie w Lux-Med na ulicy Milionowej w dniu 01/04/2009 oraz godzinę o której mam się stawić. W sms była zawarta informacja, aby odwołać wyślij sms lub skontaktuj się z infolinią. Myślę, że taka forma przypomnienia jest bardzo pomocna, na dzień wcześniej przed wizytą, ponieważ jeżeli wizytę zarezerwowałbym miesiąc wcześniej, mogłaby wylecieć mi z głowy.
Zatelefonowałem na infolinię Lux - Med w celu umówienia wizyty u laryngologa. Po 2 sygnałach włączyła się automatyczna sekretarka i poinformowała co dalej mam robić. W celu zarezerwowania wizyty zostałem poproszony o wciśnięcie przycisku nr 1. Telefon odebrała Pani, przedstawiła się z imienia i nazwiska, podała nazwę firmy, zapytała się w czym może mi pomóc. Powiedziałem, że chciałem zarezerwować wizytę do laryngologa, jak najszybciej. Pani poprosiła o podanie nr karty klienta, sprawdziła najbliższe wolne terminy, najbliższy termin był wolny jeszcze tego samego dnia, ale godzina wizyty zupełnie mi nie pasowała, więc poprosiłem o sprawdzenie w dniu następnym. Pani zarezerwowała mi wizytę na 01/04/2009, na godzinę która mnie pasowała oraz która była wolna. Na koniec rozmowy Pani podziękowała za rozmowę, pożegnała się ze mną.
Udałem się do przychodni Lux Med na umówioną wizytę u stomatologa. Dzień wcześniej otrzymałem sms, z informacją o placówce i godzinie wizyty. Wszedłem do środka i od razu podszedłem do stanowiska obsługi klienta. Były czynne dwa stanowiska. Podałem Pani kartę, Pani nie poprosiła żebym usiadł, więc sam to uczyniłem. Pani sprawdziła w systemie i wydrukowała dla mnie kartę wizyty, poinformowała o piętrze na które mam się udać. Udałem się do wskazanego pokoju. Kiedy wszedłem do środka, przywitał mnie Pan doktor. Poprosił o zajęcie miejsca na fotelu. Pan zapytał się mnie, jak jest cel wizyty. Poinformowałem, że chciałem pozbyć się osadu na zębach. Zadałem Panu pytanie, ile zapłaciłbym za ewentualną plombę, bądź wypełnienie. Pan odpowiedział mi, że zapomniał hasła do systemu i nie może sprawdzić, jaki mam pakiet, jednak poinformował mnie o dostępnych pakietach i ewentualnych cenach, w zależności od posiadanego wykupionego abonamentu. Pan oczyścił zęby z kamienia, przy okazji sprawdził stan moich zębów. Według niego, mam zdrowe zęby i wszystko jest ok, nie zauważył żadnych ubytków. Ponieważ mam siostrę stomatologa, która obecnie przebywa za granicą, i wiedziałem, że mam parę zębów do zrobienia, tym bardziej mnie to zdziwiło, o czym mu powiedziałem, ponieważ o ubytkach poinformowała mnie zarówno moja siostra, oraz inny lekarz stomatolog. Pan podtrzymał swoją wersję, powiedział że mam zdrowe zęby, że nie widzi nic niepokojącego. Teraz widzę, jak są traktowani klienci w prywatnych przychodniach. Wydaje się, że powinni być pod opieką profesjonalnych lekarzy, a są leczeni przez ludzi, którzy za bardzo nie mają o tym pojęcie. Ludzi płacą dużo pieniędzy za prywatne leczenie a okazuje się, że są to pieniądze wyrzucane w błoto. Ja mam akurat opiekę medyczną wykupioną przez firmę w której pracuję, co nie zmienia jednak faktu, że pieniądze są wyrzucone w błoto, jak to możliwe, że jedni stomatolodzy widzą ubytki, a Pan który oczyszczał mi zęby z osadu stwierdził, że wszystkie zęby są w porządku, może jakimś dziwnym trafem, same się zaleczyły?
Zadzwoniłem do telefonicznej obsługi klienta w celu umówienia wizyty u dentysty. Po 3 sygnałach włączyła się automatyczna sekretarka i poinformowała co dalej mam robić. W celu zarezerwowania wizyty zostałem poproszony o wciśnięcie przycisku nr 1 Telefon odebrała Pani, przedstawiła się, podała nazwę firmy i zapytała się w czym może mi pomóc. Powiedziałem, że chciałem zarezerwować wizytę u stomatologa. Pani poprosiła o podanie nr karty klienta, sprawdziła najbliższe wolne terminy, oraz plan taryfowy jaki mam wykupiony w Luxmedzie. Zarezerwowałem wizytę w dogodnym dla mnie terminie. Na koniec rozmowy Pani podziękowała za rozmowę.
Po drodze do Tomaszowa Mazowieckiego wjechałem na stację benzynową Bliska w Rokicinach. Teren należący do stacji benzynowej był posprzątany i czysty. Po zatankowaniu paliwa wszedłem do sklepu. Pani przywitała się ze mną, nie posiadała identyfikatora. Poprosiłem o fakturę. Pani poprosiła ode mnie dane firmy, w miarę szybko wprowadziła wszystkie dane do systemu. Uregulowałem należność kartą kredytową. Pani zaproponowała mi zakup napoju energetyzującego. Podziękowałem. Po zapłaceniu i otrzymaniu faktury udałem się do toalety męskiej, która była połączona z toaletą dla osób niepełnosprawnych. Toaleta była posprzątana, czysta, pozbawiona nieprzyjemnego zapachu. Na pisuarze znajdowała się informacja, że pisuar jest nieczynny. Dostępne były ręczniki papierowe oraz papier toaletowy, mydło, wszystkie niezbędne środki czystości. Kiedy wyszedłem z toalety, podszedłem jeszcze raz do Pani z kasy i poprosiłem o przygotowanie hot-doga. Pani zaproponowała mi również coś do picia, ale grzecznie podziękowałem. W ciągu 3 minut Pani przygotowała dla mnie hot-doga, życzyła smacznego i zaprosiła do ponownego odwiedzenia sklepu. Miła, sympatyczna obsługa, stacja benzynowa jest po remoncie, wszystko nowe i czyste.
Wjechałem na stację benzynową w celu zatankowania paliwa. Kiedy podjechałem do dystrybutora, podszedł do mnie Pan z obsługi, przywitał się i zapytał się za ile tankujemy. Poprosiłem o zatankowanie gazu do pełna. Udałem się z synkiem do sklepu. Oglądaliśmy wystawione produkty, Pani z obsługi sklepu, która przechodziła obok nas, przywitała się ze mną i uśmiechnęła. Kiedy podszedłem do kasy, druga Pani stała na drabinie i wykładała towar na półki. Przywitała się i od razu powiedziała, że już schodzi do mnie. Odpowiedziałem, że na razie jeszcze gaz się tankuje, więc nie musi się spieszyć. Pani zeszła z drabiny, szybko i sprawnie przyjęła zapłatę za benzynę, zaproponowała zakup hot-doga, bardzo smacznego lub coś do picia. Podziękowałem. Pani wydała mi paragon, podziękowała za wizytę i zaprosiła do ponownego odwiedzenia restauracji. Miła, szybka, pomocna obsługa.
Udałem się z żoną i rodzicami na zakupy do Carrefuora na ulicy Kolumny w Łodzi. Po zakupach weszliśmy do restauracji KFC. Poszedłem złożyć zamówienie. Były czynne dwie kasy. Od razu zostałem poproszony do kasy. Pani przyjęła zamówienie, poinformowała mnie, żebym chwilę poczekał, dowiedziała się w tym czasie, ile będzie trzeba czekać na kawałki kurczaka które zamówiłem. Odpowiedziała, że kurczaki są już jednak gotowe. Pani skompletowała dla mnie zamówienie. Najpierw podała tylko jeden kubek do pepsi, następnie przypomniała sobie, że zamówiłem dwa zestawy i dodała drugi kubek. Zaniosłem kurczaki z frytkami do stołu gdzie czekali rodzice, oraz wróciłem napełnić kubki pepsi. Wszystko działało bez zarzutu. Kiedy skończyliśmy jeść, poszedłem zamówić jeszcze dodatkową porcję dużych frytek. Pani przy kasie poinformowała mnie, że będę musiał poczekać minutę i zaczęła obsługiwać innych klientów. Czekałem około dwóch minut, w tym czasie inna Pani z obsługi podeszła i zapytała się, czy czekam tylko na frytki czy coś jeszcze. Powiedziałem, że tylko na frytki. Pani wydała mi frytki, podziękowała za wizytę, pożegnała się oraz zaprosiła do odwiedzenia restauracji ponownie.
Wypełniłem druk na stronie internetowej, w celu założonego Plus Konta do posiadanego już przeze mnie konta e-direct. Ponieważ miałem pewne wątpliwości, czy muszę wysyłać druk czy wystarczy tylko rozmowa telefoniczna, podanie danych do otworzenia drugiego, dodatkowego konta Plus do konta. W tym celu zadzwoniłem do telefonicznej obsługi klienta. Nawet udało mi się dodzwonić. Pani wytłumaczyła mi, że niezbędne jest wypełnienie wniosku w celu otworzenia dodatkowego konta. Odpowiedziałem, że miałem pewne wątpliwości, dlatego zadzwoniłem, ponieważ u konkurencji, wystarczy zadzwonić i dodatkowego konto do konta jest otworzone, oczywiście po uprzednim sprawdzeniu wszystkich niezbędnych danych itp. Pani odpowiedziała, że u nich trzeba wypełniony wniosek przesłać na adres podany na stronie internetowej. Wysłałem więc wniosek pocztą. Na otwarcie czekałem około 2 tygodni, prawdopodobnie z powodu poczty polskiej. Po dwóch tygodniach zadzwonił do mnie Pan, że dokumenty już do nich dotarły i konto Plus jest już aktywne. Po godzinie 19 zalogowałem się do systemu, w celu sprawdzenia poprawności działania konta w systemie, chciałem sprawdzić jego funkcjonowanie. Niestety po zalogowaniu na stronę internetową, nie zauważyłem żadnych zmian. Następnego dnia zadzwoniłem do telefonicznej informacji, i poinformowałem, że nie zauważyłem żadnych zmian na koncie, więc albo dodatkowe Plus konto nie zostało jeszcze aktywowane albo trudno jest mi je zlokalizować. Pan na samym początku powiedział, że konto jest aktywne, jednak po sprawdzeniu odpowiedział, żebym spróbował zalogować się do systemu po godzinie 18, że już wszystko powinno działać. Kiedy zalogowałem się do systemu, o wskazanej powyżej godzinie, dodatkowe konto zostało uruchomione.
Podjechałem z synem na stację benzynową. Kiedy podjechałem do dystrybutora, podszedł do mnie Pan z obsługi, przywitał się i zapytał, jakie paliwo tankujemy. Poprosiłem o zatankowanie gazu do pełna oraz benzyny za około 50 zł. Pan najpierw zatankował gaz, następne paliwo za wymienioną przeze mnie kwotę. Pan zapytał się, czy życzę sobie płyn do spryskiwaczy. Po zatankowaniu udałem się z synkiem do kasy. Obsługiwała mnie Pani. Przywitała się, zapytała się, czy życzę sobie płyn do spryskiwaczy, może napój energetyzujący. Podziękowałem. Zapłaciłem kartą, Pani zapytała się, czy posiadam kartę na punkty Vitay. Odpowiedziałem, że karty nie posiadam. Pani podczas obsługi uśmiechnęła się do synka. Pani podziękowała za wizytę. Otoczenie zewnętrzne oraz stacji benzynowej było czyste. W sklepie posprzątana podłoga, czysto.
Po drodze do domu poszedłem na zakupy do sklepu Stokrotka. Robiąc zakupy, zwróciłem uwagę na dwa rodzaje pistoletów na wodę, jeden był większy w kształcie karabinku, drugi mniejszy w kształcie pistoletu. Niestety nie było przy nich żadnej ceny. Zapakowałem produkty spożywcze do koszyka, po drodze udałem się na dział mięsny. Kiedy podszedłem przywitała mnie Pani. Zapytała się w czym może mi pomóc. Poprosiłem o parę kabanosów, oraz parę dkg szynki. Pani zapakowała wędlinę w oddzielne papiery do pakowania, robiła to przy użyciu jednorazowych rękawiczek. Pani podziękowała za zakup. Ponieważ nie mogłem znaleźć drożdży, zapytałem się Pani, która akurat wykładała towar, gdzie mogą być. Pani bardzo szybko wytłumaczyła mi, gdzie mogą się prawdopodobnie znajdować. Kiedy poszedłem we wskazane miejsce, niestety nie znalazłem drożdży. Ponieważ nie były one mi aż tak bardzo potrzebne i nie miałem czasu na poszukiwania, udałem się do kasy. Były czynne dwie, więc poszedłem do tej, przy której było mniej osób w kolejce. Pani, która mnie obsługiwała była bardzo miła. Pani na koniec wizyty wydała mi paragon, podziękowała za wizytę oraz zaprosiła do ponownego odwiedzenia sklepu.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.