Czekając na autobus powrotny do domu z pracy zauważyłem, że na przystanku na którym normalnie znajdują się rozkłady zostały one zdjęte. Na tablicy rozkłady zostały już wymienione na aktualne od 1 lipca. Niestety zdjęte zostały aktualne czerwcowe rozkłady co wprowadziło zamieszanie wśród pasażerów, którzy nie wiedzieli, o której godzinie przyjedzie ich autobus. Moim zdaniem dobrze, że zarząd komunikacji miejskiej pilnuje dat zmiany kursów ale zmiana rozkładów powinna odbyć się w nocy z dnia 30 czerwca na 1 lipca.
Do sklepu zaszedłem po alkohol na moje imprezę imieninową i była to moja pierwsza i zapewne ostatnia wizyta w tym sklepie. Sklep jest bardzo ciasny i mały, minięcie się pomiędzy pułkami z innym klientem jest bardzo trudne. Produkty na pułkach są porozstawiane niechlujnie daleko od swoich cen co sprawia kłopoty. Ceny na pułkach poprzyklejane są jedne na drugich tak, że wzajemnie się zasłaniają. Ceny w tym sklepie są bardzo wywindowane, ponieważ jest to jedyny sklep otwarty do późnej godziny w okolicy. Gdy podszedłem do kasy musiałem czekać aż kasjerka skończy rozmowę ze swoją koleżanką, która robiła małe zakupy. Sama rozmowa też była niebanalna bo o przyjaźniach męsko damskich. Gdy nadeszła moja kolej kasjerka przy oczekiwaniu na płatność czytała smesy.
Do Biedronki udałem się po większe zakupy. Po zabraniu jednego z wózków, które stały przed sklepem w kompletnym nieładzie wszedłem do środka. Zaraz po wejściu zaczęły się utrudnienia, cała uliczka zastawiona była pustymi kartonami. Żeby dotrzeć do wybranych produktów trzeba było odstawiać samemu puste pudła. Przy stoisku z mlekiem podłoga była brudna od rozlanego płynu. Kawałek dalej uliczka była całkowicie zatarasowana przez dwie palety z których pracownicy wykładali towar. Aby dostać się do działu chemicznego trzeba było iść na około. Przy kasach na podłodze leżało mnóstwo paragonów. Otwarte były tylko dwie kasy pomimo, że klientów było bardzo dużo. Stanąłem w kolejce jako 6 osoba. Po 10 minutach nadeszła moja kolej. Kasjerka ubrana była w rozpięty czerwony fartuch, miała krótkie czarne włosy upięte w kucyk. Szybko naliczyła paragon i przyjęła płatność. Na koniec rzuciła mój paragon na stertę innych w zatoczce kasy. Musiałem chwilę spędzić zanim go odnalazłem. Utrudnienia w zakupach, brudna podłoga i nie siląca się na uprzejmość kasjerka powodują moją niską ocenę.
Aktualnie planuje zakup roweru górskiego i w tym celu postanowiłem sprawdzić oferty kilku dużych sklepów sportowych. W tym celu udałem się do sklepu Go Sport w galerii Olimp. Po wejściu do sklepu spodobał mi się panujący tam klimat wakacyjnego relaksu. Z głośników leciała przyjemna dla ucha lekka muzyka, pracownicy chodzili uśmiechnięci i od razu mnie powitali miłymi słowami: „Dzień dobry w czym możemy pomóc”. Powitała mnie dwójka stojąca niedaleko wejścia. Była to niewysoka blondynka i bardzo chudy, wysoki mężczyzna. Powiedziałem im, że szukam roweru, którym będę mógł wygodnie pojeździć po mieście i ścieżkach rowerowych wokół Lublina, który miałby kosztować około 1000 zł. Mężczyzna się uśmiechnął i poprosił abym poszedł za nim. Zaprowadził mnie do stoiska z rowerami, gdzie od razu skierował się do rowerów górskich, przy okazji pytając mnie czy to może być Citybike. Odparłem, że nie podobają mi się te rowery i wolałbym coś w stylu górskiego. Podeszliśmy do jednego modelu, który od razu mi się spodobał, miał prostą ramę w stylu starych rowerów górskich, był wysoki i wyglądał na wytrzymały. Pracownik opowiedział mi o kwestiach technicznych roweru, zachwalał wykonani i marki odpowiednich części. Na końcu podał cenę, która była więcej niż zadowalająca. Od razu po podaniu ceny dodał, że istnieje możliwość zakupu na raty. Ucieszyło mnie to ponieważ nie chciałem pozbawiać się dużej ilości gotówki, więc zapytałem jakie są warunki rat. Po chwili rozmowy stwierdziłem, że te warunki mi odpowiadają i jestem zdecydowany na kupno. Niestety okazało się, że zapomniałem dokumentów i nie będziemy w stanie spisać umowy ratalnej. Planuje wrócić do sklepu w najbliższy dzień wolny i zakupić wspomniany rower. Polecam ten sklep.
Aktualnie planuje zakup roweru górskiego i w tym celu postanowiłem sprawdzić oferty kilku dużych sklepów sportowych. Pierwszym na liście był Decathlon. o sklepu wszedłem około godziny 17:40 kiedy panował dość duży ruch klientów. Zaraz po wejściu do budynku udałem się na salę sprzedażową, gdzie od razu znalazłem stoisko z rowerami. Podszedłem do stoiska i zacząłem się rozglądać za czymś interesującym. Poszukuje standardowego roweru górskiego do wypoczynkowej jazdy po mieście i okolicach, więc nie planowałem wydatku większego niż 1000 zł. Niestety okazało się, że tanie rowery w ofercie sklepu to rzadkość. Tanie są tylko tzw. Citybike, które mi się nie podobają. Z rowerów górskich były tylko wyczynowe, które były bardzo drogie. Gdy podszedłem do przechodzącego obok mężczyzny z obsługi i zapytałem o jakieś tańsze „zwykłe” rowery górskie, odpowiedział wzruszeniem ramion i stwierdził, że nie wie kiedy się pojawią. Będą bardzo zawiedziony ponieważ sklep reklamuje się jako największy sklep sportowy na Lubelszczyźnie, wyszedłem i skierowałem się do konkurencji.
Do biura pośrednictwa pracy Adecco skierowałem się ponieważ aktualnie poszukuje nowej bardziej ambitnej i satysfakcjonującej pracy. Przed wejściem do środka zapoznałem się z kilkoma ogłoszeniami wywieszonymi w zewnętrznej gablocie. Nie znalazłem tam nic co by mi odpowiadało więc wszedłem do środka. Od drzwi zostałem przywitany przez młodą blondynkę, z włosami upiętymi w kok. Była ubrana w szary żakiet eksponujący kobiece wdzięki. Zaprosiła mnie do biurka i się przedstawiła. Usiadłem na krześle przy jej biurku, przedstawiłem się i opowiedziałem co mnie sprowadza. Chwilkę porozmawialiśmy o moim wykształceniu, doświadczeniu, umiejętnościach, dodatkowych kwalifikacjach i zainteresowaniach. Dopiero po tej rozmowie poproszono o moje Cv. Po kilku chwilach zastanowienia panie z obsługi przygotowała dla mnie kilka ofert pracy. Po ogólnym omówieniu wszystkich z nich zgodnie stwierdziliśmy, że nie są to oferty pracy na tyle ambitnej aby zmieniać ją z mojej aktualnej. Po tej rozmowie poproszono mnie o dane kontaktowe takie jak numer telefonu i adres e-mail. Od pani obsługującej mnie otrzymałem imienny adres e-mail i zapewnieni, że przyłoży się ona osobiście do mojej sprawy i indywidualnie coś dla mnie znajdzie. Podziękowaliśmy sobie wzajemnie i opuściłem lokal. Pani, która ze mną rozmawiała cały czas była bardzo miła, pytała o konkrety i konkretnie odpowiadała na moje pytania. Tego właśnie oczekiwałem, gdy otwierałem drzwi tej firmy.
Aktualnie poszukuje nowej bardziej ambitnej i satysfakcjonującej pracy. Pomyślałem, że w tym celu mógłbym się udać do Urzędu pracy i tam poszukać ciekawych ofert pracy lub szkoleń, które mogłyby podnieść moje kwalifikacje. Po wejściu do budynku w którym mieści się Wojewódzki Urząd Pracy szybko trafiłem pod odpowiedni pokój. Pod pokojem nie było żadnej kolejki. Przed wejściem postanowiłem zapoznać się z ulotkami rozwieszonymi w licznych gablotach. Nie znalazłem tam żadnych ofert pracy, a ogłoszenia różnych kursów i szkoleń kierowane były wyłącznie do osób bezrobotnych. Postanowiłem więc zapytać w gabinecie. W gabinecie siedział mężczyzna w wieku około 40 lat, ubrany w koszulę w kratkę i jeansy. Gdy do niego podszedłem i powiedziałem czego potrzebuje, kazał się wpisać do zeszytu petentów, usiąść i poczekać. Gdy czekałem pan wyjął telefon komórkowy i zadzwonił, żeby zarezerwować sobie miejsce w busie kursującym do Krakowa. Gdy już skończył podał mi segregator z ofertami pracy i gazetę Anonse! Gdy powiedziałem, że szukam również ofert szkoleń i kursów pan odparł: „Proszę sobie poszukać w internecie”. Pan swoim zachowaniem przedstawiał skrajną ignorancję, pomimo że po wejściu przedstawiłem się i powiedziałem, że „ …chcę rozwijać swoją karierę zawodową, chciałbym uzyskać w tym jakąś pomoc i skonsultować się z doradcą personalnym.” Zostałem potraktowany jak bezrobotny, który tu przyszedł bo musi. Nie okazano mi ani odrobiny zainteresowania pomimo, że na drzwiach do tego gabinetu wisiało ogłoszenie: „Doradztwo ws. Pracy. Pomoc w pisaniu cv.”
Razem z dziewczyną zaszliśmy do Mc Donald`s po coś zimnego, lody albo shake. Po wejściu stanieliśmy w najkrótszej kolejce i czekaliśmy. Czekaliśmy dość długo ponieważ pan z obsługi, który miał na czerwonej, firmowej koszulce plakietkę z imieniem T., ruszał się bardzo wolno. Klient przed nami musiał mu przypominać co zamawiał. Tyle razy to powtarzał, że nawet ja zapamiętałem. T. z obsługi po każdym produkcie jaki podał na tackę pytał co miało być jeszcze. I tak po dwóch hamburgerach w odpowiedzi od klienta usłyszał, że jeszcze frytki i cola. Gdy podał frytki znowu zapytał co jeszcze, oczywiście usłyszał, że cola. Gdy to podał, klient musiał jeszcze prosić o słomkę do napoju. Gdy w końcu klient z przed nas odszedł ze swoim zamówieniem podeszliśmy bliżej kasy. Pan T. powitał nas mało entuzjastycznym: „Taaak”. Poprosiłem o dwa razy shake. Po mniej więcej 2 minutach mozolnych ruchów otrzymaliśmy swoje zamówienie. Opłaciłem rachunek i wyszliśmy z lokalu. Zaraz przed wejściem okazało się, że shake nie nadaje się do spożycia. Był on całkowicie rozwarstwiony, nie było sposobu aby można go było spożyć przez słomkę. Zażenowany wróciłem do środka wraz z oboma deserami. Ponieważ przy kasie pana T. była kolejka 4 osób podszedłem do innej osoby z obsługi. Tym razem obsługiwał mnie młody energiczny blondyn, który gdy tylko zobaczył, że niosę w jego stronę kubki zapytał czy coś nie tak z moim zamówieniem. Opisałem całą sytuacje i w odpowiedzi usłyszałem, że w tej sprawie potrzebny będzie manager. Na managera nie czekaliśmy nawet minuty. Podszedł do nas młody mężczyzna w wieku około 27 lat, krótko ostrzyżony w niebieskiej koszuli z małym logo firmy na piersi. Przywitał mnie uściskiem dłoni i zapytał co jest nie tak i w czym może być pomocny. Znowu opisałem całą sytuacje. Jako wyjaśnienie złej jakości deseru manager podał wymianę freonu w chłodziarce od tych deserów. Odpowiedziałem, że to rozumiem, lecz interesuje mnie rozwiązanie tego kłopotu. Na to, zaproponowano mi zwrot kosztów. Gdy tylko odpowiedziałem, że nie chcę pieniędzy bo mieliśmy ochotę na ich deser, manager bardzo się rozpromienił i w rekompensacie zaproponował nam lody McFlurry, które sami skomponujemy. Zgodziłem się na to i z uściskiem dłoni podziękowałem managerowi z załatwienie naszej sprawy. Następnie złożyliśmy zamówienie na lody, które smakowały wybornie. Mam duży problem z oceną tej restauracji ponieważ podczas jednej wizyty natrafiłem na dwa rodzaje pracowników. Przy kasie pan T. okazywał znudzenie pracą i brak chęci, za to manager restauracji był elokwentny, bardzo miły i potrafił szybko wybrnąć z kłopotliwej sytuacji przed jaką niestety go postawiłem. Profesjonalizm kierownika zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie więc oceniam restauracje na 3.
Do sklepu zaszedłem po coś za ząb i napój. Sklep prezentuje się bardzo dobrze jest czysty i przestronny, produkty są równiutko poustawiane na półkach zaraz przy swoich cenach. Na początku udałem się do stoiska z pieczywem. Szukałem jakiś gotowych przekąsek typu cebularz lecz nic takiego nie było. Nie mając ochoty na słodkie drożdżówki ani żadne chipsy udałem się do działu z napojami. Muszę przyznać, że ten robi wrażenie. Jest to chyba najobszerniejszy dział sklepu. Wybór napoi jest ogromny, można wybrać chyba każdy rodzaj napoi od soków z egotycznych owoców po napoje kolorowe gazowane o nazwach jakich nigdy nie słyszałem. Chcą zasmakować czegoś nowego wybrałem sok z owoców mangostanu. Podszedłem do wolnej kasy gdzie czekała niska brunetka w wieku około 28 lat. Podałem jej butelkę i czekałem na naliczenie paragonu. Zdziwiłem się bo kwota jaką miałem opłacić była niższa niż cena przy produkcie. Pomyślałem, że jest to jakaś promocja o której nie wiem. PO odbiorze reszty opuściłem sklep.
Sklep jest duży i przestronny, zawsze panuje tam porządek, i przyjemna atmosfera sprzyjająca kupowaniu. Oświetlenie nie razi w oczy, z głośników leci cicha nastrojowa muzyka na pułkach nigdy nie widać kurzu, a każdy produkt aż lśni. Po wejściu do sklepu udałem się do stoiska z pieczywem ponieważ zaszedłem tam tylko po coś na przekąszenie. Przy pieczywie zawsze są spore kolejki, ponieważ jakość i smak wyrobów Delimy przyciąga klientów, lecz ja miałem szczęście, ponieważ nie było tam tłoku. Szybko wybrałem bułkę o którą mi chodziło, zapakowałem ją do papierowego woreczka i udałem się do kasy. Przy kasie również nie musiałem czekać ponieważ gdy podchodziłem aktualny klient z kolejki już odchodził. Podałem kasjerce bułkę. Jak się okazało nie była to bułka jaką chciałem kupić, musiałem się pomylić ponieważ bułki te były zmieszane z innymi na jednej półce. Kasjerka uśmiechnęła się do mnie powiedziała z czym jest ta bułka i zapewniła, że jest jeszcze lepsza od tej którą chciałem wybrać. Była przy tym bardzo miła i szybko mnie obsłużyła. Postanowiłem zaufać kasjerce i nie wymieniałem bułki. Smakowała ona naprawdę dobrze.
Do apteki zaszedłem po kilka specyfików na przeziębienie. Wnętrze apteki było bardzo czyste i jasno oświetlone. Po wejściu do środka nie zauważyłem nikogo z obsługi, lecz gdy tylko podszedłem bliżej lady zza regału wyszła kobieta w wieku około 40 lat ubrana w biały fartuch z małym nadrukiem logo firmy. Aptekarka powitała mnie uśmiechem i zapytaniem w co może dla mnie zrobić. Odpowiedziałem, że potrzebuje jakiś leków bez recepty, które pomogą mi uporać się z przeziębieniem. Aptekarka zapytała mnie o objawy jakie mi dokuczają i zaproponowała kilka leków jakimi mógłbym z tymi objawami walczyć. Przy każdym leku podawała jego cenę, zastosowanie, dawkowanie i ewentualny tańszy lek o takim samym działaniu. Wybrałem kilka z nich i poprosiłem o rachunek, który po chwili opłaciłem. W aptece spędziłem dość dużo czasu, lecz dzięki profesjonalizmowi obsługi wiem dokładnie jak mam stosować zakupione leki.
Strona internetowa anonse.com jest elektroniczną wersją gazety Anonse i bardzo podoba mi się ten kanał sprzedaży ogłoszeń. Pierwszą i najważniejszą zaletą strony internetowej jest dużo niższy koszt dostępu do ogłoszeń niż cena papierowej wersji gazety. Sms jaki trzeba wysłać aby otrzymać dostęp do ogłoszeń kosztuje tylko 2,44 a gazeta prawie 4 złote. Strona internetowa działa bardzo sprawnie i szybko, jest przejrzysta, dzięki licznym odnośnikom łatwo się po niej poruszać. Odnalezienie konkretnych ogłoszeń jest proste dzięki sprawnej kategoryzacji. Każda kategoria podzielona jest na odpowiednie działy dzięki którym jeszcze szybciej odnajdziemy interesujące nas ogłoszenia. Do tego wszystkiego taka opcja zakupu gazety jest ekologiczna.
Mam kilka sugestii co do funkcjonalności strony jakoscobsługi.pl i wpisywania na niej swoich obserwacji.
Po pierwsze moim zdaniem przy wpisywaniu obserwacji powinna być możliwa opcja do zaznaczenia, czy obserwacja wpisana jest po jednorazowym kontakcie z opisywaną firmą czy po kilku wizytach. Często bowiem zdarza się, że nasze obserwacje wpisywane są z wyrażeniami: "...w tym sklepie zawsze... , ...nigdy mi...".
Przydatna była by również możliwość edycji swoich obserwacji do 5 minut po wpisaniu. Często dopiero po zatwierdzeniu zauważamy jakieś błędy, literówki czy wpadki stylistyczne.
Jeżeli chodzi ocenianie przydatności obserwacji innych użytkowników moim zdaniem przy nie zgodzeniu się z obserwacją lub ocenieniu jako bezużyteczna powinien być wymagany komentarz w którym oceniający uargumentowałby swoją opinie. Poza tymi sugestiami mogę stwierdzić, że strona działa prężnie i dobrze. Obsługa strony często kontaktuje się z użytkownikami i często aktualizuje dane na stronie. Strona działa bez zarzutu, od kilku miesięcy nie trafiłem na awarię lub błędy witryny.
Bardzo przydatna byłaby opcja subskrypcji swoich obserwacji. Ostatnio przeglądając swoje wpisy zauważyłem sporo komentarzy do których mógłbym się odnieść gdybym wcześniej je zauważył. Informowanie np. mailem o nowych komentarzach byłoby tu niezwykle pomocne.
Dziękujemy _red_. Obiecujemy, że Twoje pomysły zostaną wzięte pod uwagę. Stale słuchamy opinii naszej społeczności i wyciągamy z nich wnioski. Nie wszystkie jestesmy w stanie wdrożyć z dnia na dzień, ale stanowią ważną pozycję w naszych planach i dyskusjach. Pozdrawiamy - zespół portalu.
Poszukując mieszkania do...
Poszukując mieszkania do wynajęcia przeglądałem liczne portale internetowe z ogłoszeniami o nieruchomościach. Na jednym z nich odnalazłem ciekawą ofertę wynajmu 3 pokojowego mieszkania w przystępnej cenie. Takich właśnie ofert szukałem więc postanowiłem się skontaktować z ogłoszeniodawcą. Ogłoszenie zamieszczone było przez Biuro Nieruchomości Anma, firma ta podała swój adres email na który trzeba było wysłać zapytanie z numerem ogłoszenia o które się pytało. Niezwłocznie wysłałem odpowiedniego maila. Maila tego wysłałem 16.06, odpowiedź uzyskałem dopiero 21.06 z informacją że ogłoszenie nie jest aktualne od 19.06. Bardzo mnie to zdenerwowało ponieważ zgłaszałem swoje zainteresowanie ofertą na 3 dni przed podaną datą nieaktualności. Myślę, że gdyby firma szybciej zareagowała na moje zgłoszenie miałbym szansę na wynajem podanego lokalu.
Po skończonej pracy udałem się do Reala po kilka produktów żywnościowych. Po wejściu do sklepu zauważyłem plakaty informujące o aktualnej przebudowie sklepu. Pomyślałem, że zapewne będą utrudnienia lecz i tak musiałem zrobić zakupy. Już przy samym wejściu na sale sklepową zauważyłem liczne zmiany. Punkt obsługi klienta został przeniesiony w inne miejsce, przy wejściu pojawiło się bardzo dużo nowych ręcznych koszyków a pułki z produktami w dużej mierze zmieniły lokalizacje. Duże zmiany nastąpiły w stoiskach z lodówkami, które teraz są jasno poustawiane a produkty w nich bardzo łatwo odnaleźć. Zmienione również układ półek w dziale warzywno-owocowym. Podczas mojej wizyty trwały liczne promocje i degustacje. Przy każdej alejce z produktami stały hostessy promujące jakiś towar. Po głównej alejce chodziła młoda dziewczyna przebrana za Boba Budowniczego z koszulką Real, która pomagała klientom odnaleźć lokalizacje produktów po zmianach w sklepie. Przy kasach były duże kolejki lecz sprawnie przesuwały się one do przodu. Kasjerka, która mnie obsługiwała miała przypiętą plakietkę z informacją, że jest nowym pracownikiem. Mimo to kasjerka radziła sobie bardzo dobrze i kolejka klientów przy jej kasie bardzo szybko się zmniejszała.
Podczas sobotniego dojazdu do pracy miałem okazje zaobserwować pracę MPK Lublin. Autobus linii 40 przyjechał na przystanek Romera punktualnie, był to nowy przegubowiec Solaris. Jako, że w sobotni poranek kiosk przy przystanku był zamknięty po wejściu do pojazdu udałem się do kierowcy w celu zakupienia biletu. Kierowca był miły i odpowiedział na przywitanie i po podziękowaniu za bilet odparł: "Nie ma za co". Przyznaję że byłem tym zaskoczony ponieważ większość kierowców podczas sprzedaży biletów nie odzywa się słowem. Skasowałem swój bilet usiadłem na końcu autobusu. Po chwili stwierdziłem, że coś na mnie kapie, zauważyłem że szyberdach pomimo, że jest zamknięty przecieka. Przesiadłem się na inne miejsce. Po kilkunastu minutach bezpiecznie dotarłem na miejsce.
Pizzeria mieści się w CH Leclerc, jest ona oddzielona od holu płotkiem z farbowanej na brązowo wysokiej trzciny.
Po podejściu do baru powitała mnie młoda szczupła blondynka, ubrana w bardzo krótką spódniczkę i czarną firmową koszulkę. Na kranikach od piwa nie zauważyłem ceny więc zapytałem w jakiej jest cenie. Kelnerka się uśmiechnęła podała ceny wszystkich piw i spytała którego sobie życzę. Poprosiłem o Tyskie, wtedy usłyszałem od kelnerki, że gdy tylko naleje przyniesie do stolika. Zająłem więc miejsce przy jednym stoliku i poczekałem. Po chwili podeszła kelnerka z piwem i zapytała czy życzę sobie popielniczki. Odparłem, że nie palę i podziękowałem za piwo. Wewnątrz pizzeri było przyjemnie cicho, krzesła były wygodne, lecz stolik denerwował chwianiem się na boki. Gdy tylko kelnerka zauważyła, że kończę pić piwo podeszła i zapytała czy podać coś jeszcze. Poprosiłem o rachunek, który po chwili został dostarczony. Opłaciłem go szybko i nie odbierając reszty opuściłem lokal.
Sklep jest położony na placu targowym więc okrążony jest straganami handlarzy. Po wejściu do sklepu w oczy rzuciła mi się kupka piachu usypana przy drzwiach. Na podłodze przy kasie leżało mnóstwo paragonów. Po wejściu do środka szybko odnalazłem lodówkę z napojami. Chcą się orzeźwić w ciepły dzień miałem nadzieje kupić zimny napój energetyzujący. Gdy tylko otworzyłem lodówkę szybko się okazało, że jest ona wyłączona i stanowi tylko ozdobę. Z zażenowaniem opuściłem sklep.
Sklep od zewnątrz wygląda jak cała rzesza małych sklepów samoobsługowych, cały jest obklejony ulotkami promocyjnymi. Wnętrze sklepu prezentuje się równie przeciętnie, żółte ściany i biały sufit z łuszczącą się farbą nie zachęcają do robienia zakupów. Po wejściu do sklepu wszedłem między pułki na których szybko odnalazłem produkty których szukałem. Problem stanowił jedynie chleb, którego cena była odręcznie wypisana na karteczce. Cena chleba była tyle razy przeprawiana, że aktualnej nie dało się odczytać. Gdy miałem wszystko czego mi było trzeba udałem się do kasy, gdzie bez przywitania do pracy wziął się mężczyzna w wieku około 30 lat. Szybko naliczył kwotę należną za zakupy, wyprzedzając moje pytanie, tak jakby się go spodziewał poinformował mnie o cenie chleba. Przyjął płatność i bez zwlekania wydał resztę. Choć za mną nikogo nie było pan był już zbyt zajęty aby odpowiedzieć na moje pożegnanie.
Pewnego dnia wybrałem się do Biedronki po większe zakupy spożywcze. Do sklepu wszedłem wraz z wózkiem na zakupy i od razu udałem się na sale zakupową. Przy samym wejściu na podłodze była duża, mokra, śliska plama po jakimś soku. Przeszedłem obok niej i udałem się po produkty, których zakup mnie interesował. Po kilku minutach wybierania towarów udałem się do kas. Sporym utrudnieniem była możliwość płatności za alkohol tylko w jednej kasie, przy której akurat była spora kolejka. Zająłem w niej miejsce i czekałem na swoją kolej. Po kilku minutach zostałem powitany przez kasjerkę, która szybko zajęła się skanowaniem produktów. Po zeskanowaniu wszystkiego głośno wypowiedziała kwotę należną do opłaty. Podałem dokładnie taką kwotę, kasjerka uśmiechnęła się do mnie, podziękowała i zaprosiła na kolejne zakupy.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.