Udałam się z mamą na zakupy do Carrefoura w Pestce. Chciałyśmy kupić głównie lody i wodę mineralną. Z zadowoleniem muszę przyznać, że w sklepie było czysto, nie było też dużego bałaganu, zazwyczaj sklep ten prezentował się dużo gorzej – widać poprawę. Czynna była odpowiednia ilość kas, nie było długich kolejek. Kasjerka była bardzo sympatyczna, rozmawiała z klientami, używała zwrotów grzecznościowych. Jednak nie obyło się bez minusów – w zamrażarkach była ustawiona za wysoka moim zdaniem temperatura, bo lody były nieco zbyt miękkie więc bałam się je kupić, bo istniało ryzyko, że dowiozłabym je do domu w postaci płynnej – czyli wizyta okazała się udana tylko częściowo. Duży drugi minus – miałyśmy auto zaparkowane na parkingu podziemnym. Są tam miejsca gdzie można zostawić wózek na zakupy, ale były one wszystkie nie tylko zapełnione wózki, ale na dodatek zabezpieczone drutem by nie dostawiać kolejnych wózków! Pierwszy raz widzę coś takiego, zamiast opróżnić te miejsca i odwieź część wózków na góre po prostu je zablokowano. Oby odstawić wózek musiałam więc z powrotem jechać na parter.
Moja dzisiejsza obserwacja dotyczy myjni samoobsługowej na Zamenhofa, przynależącej do Citroena. Od jakiegoś czasu jestem tu czestym gościem, bo to najtańsza możliwość umycia samochodu (nie licząc wiadra i wody). Myjnia jest na monety, mamy pod ciśnieniem wodę, do wyboru ciepłą i zimną, z płynem i bez. Dzięki monetom mamy możliwość wyboru zapłacimy, oczywiście zależy to też od stopnia zabrudzenia samochodu. Za pierwszym razem nie byłam do końca zadowolona, miałam bardzo brudny samochód i nie udało mi się go domyć, ale na mniejsze zabrudzenia myjnia sprawdza się doskonale.
Przechodziłam ulicą Strzelecką i na Żabce zauważyłam plakat reklamujący duże Frugo w atrakcyjnej cenie. Uznałam, jest ono warte zakupu, więc weszłam do środka. W sklepie było czysto, panował tam porządek. Półki były zapełnione towarem, nie zauważyłam jakichkolwiek braków. Przede mną w kolejce była jedna osoba, na swoją kolej nie czekałam długo. Pracownica ubrana w koszulkę firmową miła mnie przywitała, sprawnie przyjęła płatność i wydała mi resztę, gdy odchodziłam od kasy pożegnała mnie.
Przez jakiś czas nie przepadałam za tym sklepem, ale moim zdaniem bardzo się on poprawił, zarówno jeśli chodzi o porządek, wyeksponowanie, ułożenie towaru jak i sam asortyment. W sklepie było czysto, panował tam porządek, ubrania nie były tak ściśnięte jak kiedyś. Oświetlenie było dość dobre. Na witrynie był plakat informujący o niskich cenach i faktycznie, część ubrań miała atrakcyjne ceny (aczkolwiek nie wszystkie). Asortyment jest ciekawy, szczególnie przypadły mi do gustu luźne dżinsy i tunika w odcieniach koloru niebieskiego, w etniczne wzory. Obsluga w sklepie była uprzejma, chętna do pomocy.
Umówiłam się z koleżanką na piwo. Wybrałyśmy ten lokal, bo był wolny od szaleństwa związanego z Euro, ceny są przystępna no i miejsce to ma bardzo przyjemny wystrój (szczególnie pozytywne wrażenie robią instrumenty zawieszone pod sufitem). Na tym jednak plusy się kończą.Zamówiłyśmy piwo i kawę. I to by było na tyle z zamawianiem picia, bo więcej już do nas kelnerka nie podeszła, w ogóle nie zwróciła uwagi na fakt, że przez 40 minut siedzimy przy pustych szklankach, aby dostać rachunek trzeba była się wyraźnie upomnieć. Kelnerka zajmowała się różnymi rzeczami np. rozmową przez komórkę czy robieniem kanapek dla bezdomnego, ale obsługa klientów jakby mniej. Co do karmienia bezdomnego – jak najbardziej pochwalam (ale na wynos), ale fakt, ze chodzi on po lokalu i wyłudza od klientów papierosy wydaje mi się być karygodny. Cóż, obsługa nie reagowała.
Skoro w Poznaniu jest Euro, to i na każdym kroku rozmaite „atrakcje” dla kibica. Kibicem nie jestem, ale byłam głodna, więc postanowiłam wypróbować jedną z nich. Owe Przekąski Kibica na ulicy Gwarnej to nic innego jak zaparkowany w podcieniu samochód, z którego sprzedawane są drożdżówki i bulki dla kibica. Od normalnych różnią się tylko ceną, bo są o połowę droższe. Obsługa była mną mało zainteresowana, pracownica była wyraźnie skoncentrowana na stojacych w pobliżu Hiszpanach. Z daleka towar wygląda przyzwoicie, jest równo poukładany, ale zakupiona przeze mnie drożdżówka okazala się być sucha, wyschnięta, zdecydowanie nie warta swojej ceny.
Na szybie wystawowej były umieszczone informacje mówiące, iż przy zakupie dwóch rzeczy trzecia, najtańsza, jest za darmo (3 za 2), co mnie zainteresowało i sprawiło, ze przekroczyłam próg sklepu. W sklepie było czysto, panował porządek. Promocja 3 za 2 jak doczytałam dotyczyła tylko wybranego asortymentu i jak na złość nie udało mi się znaleźć 3 rzeczy w tej promocji, które chciałabym mieć, więc nie dokonałam zakupu, niewątpliwie była to jednak ciekawa okazja. Obsługa w sklepie była uprzejma, witano wchodzących, personel był do dyspozycji klientów. .
Ładna pogoda, wolny dzień, więc wybrałam się z psem na dłuższy spacer. Nie ukrywam, miałam dodatkowy, ukryty motyw – liczyłam, że uda mi się gdzieś, mimo święta, kupić truskawki. Igdy już powoli traciłam nadzieję udało mi się je kupic na ryneczku na osiedlu Jagiellońskim. Ryneczek był czysty, uporządkowany, stragany wyglądały schludnie, porządnie. Dostępne były świeże truskawki, dwa gatunki, w przystępnej cenie. Sprzedawca był uprzejmy, nakładał, ważył i przyjmował zapłatę szybko i sprawnie, widać było dużą wprawę. Kolejka posuwała się bardzo szybko.
Z Inei mam kablówkę i internet. Do tej pory bardzo chwaliłam tę firmę, między innymi za obsługę i szybkość reakcji, niestety ostatnie zdarzenia spowodowały, że zmieniłam zdanie. Zauważyłam, że nie mam dostępu do kilku kanałów telewizyjnych, w tym do tych, które oglądam najczęściej. Zadzwoniłam więc na infolinię, aby wyjaśnić tę kwestię. Poproszono mnie o wyjęcie karty z dekodera, włożenie na nowo, konsultantka sprawdziła coś o siebie i poinformowała mnie, że w ciągu godziny programy powinny zostać włączone. Minęło pół dnia, nic się nie zmieniło, zadzwoniłam więc ponownie. Tym razem powiedziano mi, że programy powinny "wrócić" w ciągu 24h. Nie nastąpiło to, zadzwoniłam po raz kolejny, znowu usłyszałam informacje o 24 godzinach. Przy kolejnym telefonie dowiedziałam się, ze usterka jest zgłoszona do działu technicznego, przy następnym konsultant ponowił zgłoszenie, potem znowu, poinformowano mnie, że przekazano to kierownikowi i ktoś z działu technicznego się ze mną skontaktuje. Minęło już około 1,5 tygodnia (może dłużej) i nic się nie zmieniło. Dostępu to programów nie mam, żaden kontakt ze strony Inei nie nastąpił. Napisałam też reklamację mailem, zobaczymy czy to coś pomoże.Do Inei się w każdym razie zraziłam i gdy będzie się zbliżał termin zakończenia umowy rozejrzę się za innym dostawcą usług.
Do centrum Greenpoint udałam się w innych celu, ale postanowiłam przy okazji wejść do piotra i Pawła i kupić lody. W pomieszczeniu było czysto, panował tam porządek, towar był ładnie wyeksponowany, był on świeży, zaopatrzenie było dobre. Na sali sprzedaży było stosunkowo mało klientów, nie było kolejek do kas. Lodów był naprawdę spory wybór, różne gatunki, marki, smaki. Personel miał na sobie stroje firmowe i identyfikatory. Kasjerka mnie obsługująca była uprzejma, uśmiechnięta.
Przechodziłam przez Plac Bernardyński i uznałam, że nieco zgłodniałam i coś bym zjadła, weszłam do piekarni po jakieś ciastko. To nie tylko sklep, jest też wydzielona niewielka cześć pomieszczenia, gdzie można zjeść coś na miejscu. Całość wyglądała schludnie, towar sprawiał wrażenie świeżego, zaopatrzenie było niezłe. Minusem była zdecydowanie zbyt wysoka panująca w lokalu temperatura i kolejka, niby nie długa, ale dośc wolno się posuwająca. Obsługa była, nazwijmy to, „umiarkowanie uprzejma”, ceny kształtowały się na średnim poziomie, na takim poziomie oceniam też smak zakupionego ciastka.
Celem mojej wizyty w Lidlu był zakup lodów, wybrałem właśnie ten sklep bo wiedziałem, że aktualnie bardzo smaczne lody są w promocji cenowej. Przed sklepem panował porządek, kosz na śmieci był opróżniony, koszyki pod wiatą były równo poustawiane. W środku sklepu czystość i porządek również były utrzymane na odpowiednim poziomie. Zaopatrzenie oceniam dobrze, ceny były atrakcyjne. Czynne były dwa stanowiska kasowe, nie było do nich kolejki. Obsługa w sklepie była uprzejma, kasjerka obsłużyła mnie sprawnie, podziękowała mi za zakupy i pożegnała mnie.
Upał na dworze, więc co chwilę chce się pić. Weszłam do Żabki kupić coś zimnego. Przed wejściem były plakaty informujące o ofercie promocyjnej, była też akurat myta witryna. W środku było czysto, panował tam porządek, temperatura była przyjemna – miły chłód stanowiący jakże pożądany kontrast do wysokiej temperatury na zewnątrz. Ceny są tu dość wysokie, z wyjątkiem towarów będących w promocji. Kupiłam promowaną akurat Ice Tea w dobrej cenie. Do kasy kolejka była krótka, a obsługa była bardzo sympatyczna.
Poszliśmy przed kinem na lody. Wybraliśmy ten lokal ze względu na bardzo szeroki wybór smaków. W lokalu nie było wielu klientów, przed nami do kasy czekała tylko jedna osoba. Przy kasie złożyliśmy zamówienie i dokonaliśmy płatności, a następnie przeszliśmy do lady odebrać zamówienie. Obsługa w punkcie byla uprzejma. Wybraliśmy po trzy gałki lodów, były one bardzo smaczne, o dobrej konsystencji i wyraźnym smaku, aczkolwiek kulki mogłyby być nieco większe. Ceny kształtują się na poziomie zbliżonym do innych kawiarni. Zauważyłam też ładnie wyglądający tort bezowy.
Weszłam do Duki zachęcona ekspozycją na witrynie. Bardzo lubię te sklep – asortyment jest ciekawy i dobrej jakości, mam między innymi sztućce tutaj kupione i bardzo sobie je chwalę. W sklepie było czysto, panował tu porządek. Wybór towarów był spory, sporo artykułów wzbudziło moje zainteresowanie. Ceny ksztaltują się na zróżnicowanym poziomie, część artykułów jest przystępna cenowo, inna nieco mniej. Obsługa w sklepie byla uprzejma, aczkolwiek o pomoc musiałam wyraźnie poprosić, nie mniej gdy już pracownica do mnie podeszła okazało się, że jest ona naprawdę dobrze zorientowana w asortymencie.
Postanowiłam rozpocząć dzień od drożdżówki, w tym celu udałam się do osiedlowej cukierni Szarlotka. Byłam jedyną klientką w sklepie. Towaru było dużo, był on świeży, wyglądał apetycznie, wyczuwalny był przyjemny zapach. Pracownica uprzejmie mnie przywitała i zapytała co podać. Poprosiłam o drożdżówkę z serem, jak zawsze poprosiłam o wybranie takiej, która ma tego sera dużo. Pracownica spełniła moją prośbę, wspomniała przy tym żartobliwym tonem "pamietam, że dla pani dużo serka", po czym zapakowała drożdżówkę i na głos podała mi kwotę do zapłaty. Po dokonaniu płatności i pożegnaniu opuściłam sklep. Polecam tutejsze wyroby, są smaczne i niedrogie, podoba mi się też, że obsługa pamięta preferencje stałych klientów, to naprawdę cenna umiejętność.
Bardzo przypadł mi do gustu asortyment tego sklepu, zarówno jeśli chodzi o buty, jak i o torebki, jedne i drugie były oryginalne, ciekawe, był spory wybór, różne style. Ceny były równie atrakcyjne, dzięki sporym obniżkom cen. W sklepie było czysto, panował tam porządek, towar był uporządkowany, ceny widoczne. Personel witał wchodzących, chętnie służył im pomocą. Nie było kolejki do kasy, podziękowano mi za dokonanie zakupu i zaproszono do ponownych odwiedzin sklepu. Udało mi się kupić świetną torebkę, bardzo oryginalną, w przystępnej cenie.
Miałam ochotę na coś słodkiego, więc udałam się do Biedronki. W sklepie było czysto, panował tam porządek, mimo niedzieli i dość późnej już godziny zaopatrzenie było dobre. Zdecydowałam się kupić dwa rożki lodowe – orzechowy i o smaku adwokata, w cenie 95groszy każdy – są bardzo tanie, a jednocześnie smaczne. W sklepie były czynne dwie kasy, kolejki było krótkie, a obsługa posuwała się szybko do przodu. Kasjerka miała na sobie firmową koszulkę i identyfikator, była uprzejma i uśmiechnięta. Przed kasami były wyeksponowane rośliny doniczkowe, zauważyłam, że były one ładne, świeże.
Nie lubię tego supermarketu, ale byłam w M1 więc bez sensu byłoby jechać na zakupy gdzie indziej, zwłaszcza, że chciałam tylko kupić kilka rzeczy. Dzisiaj jednak w Realu nie było najgorzej, głównie dla tego, że nie było kolejek do kas i tym samym zakupu poszły szybko. Kasjerka była uprzejma, usmiechnięta, miała na sobie firmową koszulę z Euro2012. Minusem natomiast był lekki bałagn w sklepie, brudna podłoga, niezbyt przyjemny zapach. Ceny są zróżnicowane - te w promocji są bardzo atrakcyjne, z tymi poza promocją bywa różnie, jedne są bardziej przystępne, inne mniej. Na stoisku warzywa-owoce część towarów była nieco nieświeża.
Szukałam czarnych, sportowych butow, ale takich na dwór, nie na salę, do ćwiczeń. Lubię buty firmy Reebok, więc pokładałam spore nadzieje z tym sklepem. Niestety na próżno. W sklepie było czysto, ale porządek był średni, pudła z butami były nieco wymieszane. Butów było sporo, część z nich miała atrakcyjne, przystępne ceny, ale nie umiałam ocenić, które buty do czego służą. Obsługę w sklepie było trudno odróżnić – niczym się nie wyróżniali od klientów. Obsługa nie witała wchodzących, gdy w końcu zidentyfikowałam sprzedawców starałam się zwrócić ich uwagę na siebie – na próżno, musiałam wyraźnie poprosić o pomoc. Niestety nie na wiele się to zdała, bo pracownica sprawiała wrażenie znudzonej, kompletniej nie zainteresowanej pomocą mi. Gdy powiedziałam, że szukam butów typowo na dwór i zapytałam czy te, na które patrzę będą odpowiednie powiedziała tylko, że nie, to buty na salę. Sama nic nie zaproponowała, ale byłam uparta i drążyłam temat, zapytałam zatem jakie będą odpowiednie, najlepiej żeby nie przemakały dodałam. Pracownica machnęła ręką w kierunku regałów mówiąc, że tam mam sobie obejrzeć, dodała, „ale wodoodpornych, z nubuku to nie mamy”. Hmm, moim zdaniem skórzane buty też dobre znoszą deszcz, przekonałam się już o tym wielokrotnie, oczywiście nie są to typowe buty wodoodporne, ale zazwyczaj porzadnie wykonane tak od razy nie przemakają, pracownica jednak nie starała się mnie w jakikolwiek sposób zachęcić do zakupu. Powiedziała tylko, że jak coś mi się spodoba to może mi sprawdzić czy jest mój rozmiar i tyle. Zniechęcona opuściłam sklep.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.