Jest to sklep meblowy o niewielkiej powierzchni, który oferuje końcówki kolekcji w obniżonej cenie. Zauważyłam, że głównie są to wersalki i tapczany. Zostały ustawione na środku sklepu piętrowo oraz wzdłuż ścian. W ofercie było także kilka szaf, komód i stołów z krzesłami. Meble ustawiono w dużym zagęszczeniu, więc dostęp do nich jest utrudniony. W sklepie było 5 klientów, między nimi chodzić pracownik i oferował pomoc. Do mnie podszedł, kiedy oglądałam małą szafkę. Był uprzejmy i dokładnie odpowiedział na moje pytania dotyczące dostępnych kolorów szafki, wykonania, sposobu realizacji zamówienia. Stwierdziłam, ze się zastanowię, ale byłam zadowolona z obsługi.
Sklep oferuje meble do pokoju dziennego, dziecięcego, sypialni, a także oświetlenie. Główne alejki w sklepie są wystarczająco szerokie, żeby mogły minąć się dwie osoby, ale meble są ustawione ciasno i musiałam przeciskać się między stołami, żeby obejrzeć je z bliska. Przy okazji zobaczyłam, że blaty były zakurzone. Na każdym meblu była kartka z nazwą i ceną, na niektórych leżały także katalogi. Trudniej za to było sprawdzić ceny lamp wiszących, ponieważ kartki były zawieszone za wysoko.
Sprzedawczyni podeszła do mnie, kiedy od około 10 minut oglądałam stoły i zapytała, w czym może pomóc. Zrobiła to jednak bez uśmiechu, wyglądała wręcz na naburmuszoną. Podziękowałam, ponieważ chciałam jedynie rozejrzeć się, ale aż do końca mojej wizyty w sklepie chodziła za mną i obserwowała, nie nawiązując już żadnej rozmowy, co sprawiło, że czułam się jak intruz.
"Centrum Mody" to piętrowy sklep z odzieżą damską, męską i dziecięcą. Oferuje sprzedaż hurtową i detaliczną - przy sprzedaży detalicznej do ceny doliczana jest marża w wysokości 20%. Przy wejściu do dyspozycji klientów ustawione są wózki oraz koszyki. Ubrania rozwieszone są na wieszakach, stojących w rzędach, do każdej pojedynczej sztuki odzieży przyczepiona jest metka z ceną. Podczas mojej wizyty w sklepie było około 10 klientów i 5 sprzedawczyń, w tym jedna przy kasie. Około 5 minut po tym, gdy weszłam do środka i zaczęłam przeglądać wieszaki, jedna z pracownic podeszła i zapytała, w czym może pomóc. Chciałam sama obejrzeć ubrania, więc podziękowałam za pomoc, ale zauważyłam, że sprzedawczyni cały czas była w polu widzenia. Oferta ubrań damskich była duża - kurtki i płaszcze zimowe, nakrycia głowy, swetry, spodnie i spódnice, ale niczego nie kupiłam, ponieważ ceny były wysokie w porównaniu z innymi sklepami.
Sklep ma sporą powierzchnię - zajmuje parter oraz piętro. Asortyment obejmuje meble do kuchni oraz pokoju. Od razu po moim wejściu do środka podeszła do mnie sprzedawczyni z pytaniem w czym może pomóc. Początkowo chciałam rozejrzeć się sama, więc obejrzałam interesujące mnie meble. Zostały ustawione ciasno i bez wytyczonych alejek, więc kilka razy musiałam zawracać. Każdy mebel był oznaczony kartką z wypisaną ceną oraz wymiarami. Sprzedawczyni poinformowała mnie dokładnie o czasie i kosztach dostawy oraz poinformowała o aktualnych promocjach cenowych. Na koniec, kiedy wychodziłam, wręczyła mi gazetkę reklamową i zaprosiła do kolejnej wizyty w sklepie.
Sklep mieści się w piętrowym magazynie, do którego prowadzą wąskie, metalowe schody. Otoczenie sklepu jest mało atrakcyjne - jest to betonowy plac z krzywo ułożony płyt, więc trzeba patrzeć pod nogi. W środku było za to czysto, chociaż ciasno ze względu na duże nagromadzenie mebli. Przy wejściu było troje sprzedawców siedzących za ladą. Powiedzieli "dzień dobry", a jeden z nich od razu wstał, podszedł do mnie i zapytał, w czym może pomóc. Na moją prośbę pokazał mi komody oraz komplety: stół + krzesła. W ofercie są ponadto kanapy i sofy, meble pokojowe i kuchenne. Na każdym meblu była nazwa i cena, w kilku miejscach były rozłożone katalogi. Sprzedawca chętnie i szczegółowo odpowiadał na pytania, powiedział między innymi o koszcie dostawy i czasie oczekiwania na zamówienie. Przy wyjściu wręczył mi plik katalogów do przejrzenia w domu. Obsługa w sklepie była bardzo dobra.
W sklepie chciałam obejrzeć ofertę telewizorów. Kiedy weszłam, w środku było czworo klientów, z których jeden rozmawiał ze sprzedawcą, a inni chodzili po sklepie i oglądali asortyment. Troje sprzedawców siedziało za ladą i patrzyło w monitory, nie wykazując chęci pomocy klientom. Telewizory były ustawione na półkach po obu stronach alejki, niektóre były włączone. Przy każdym była etykietka z ceną i opisem podstawowych parametrów. Kilka sztuk telewizorów było oznaczonych napisem "promocja". Mniejszy sprzęt RTV i AGD był ustawiony na regałach stojących pod ścianą, a większy gabarytowo sprzęt stał ustawiony w rzędach na podłodze. Szkoda, że przeważająca większość telewizorów miała 32 cale i więcej, a ja szukam mniejszego. Oferta sklepu była dla mnie niewystarczająca. Źle oceniam pracowników, którzy udają, że nie widzą klientów.
W sklepie szukałam lampę do kuchni i pokoju. Pierwsza moją uwagę zwróciła witryna, w której wystawiono kilka lamp stojących, włączonych, więc od razu było widać, jak wyglądają. Kiedy weszłam do środka, sprzedawczyni siedziała przy kasie, a w sklepie nie było żadnych klientów. Od razu przywitała mnie słowami "dzień dobry" i zapytała, w czym może mi pomóc. Kiedy określiłam, czego szukam, pracownica pokazała mi kilka lamp wiszących. Oferta nie była zbyt duża, za to sprzedawczyni zaproponowała mi wybranie czegoś z kilkunastu katalogów różnych markowych producentów oświetlenia. Sklep sprawia wrażenie przestronnego właśnie dzięki temu, że nie ma dużego zagęszczenia towaru. Nie zdecydowałam się na zakup, ale wyszłam zadowolona z miłej obsługi.
Zawiozłam do pralni swój płaszcz jesienny. Powitała mnie z uśmiechem sympatyczna pani, która obejrzała płaszcz, sprawdziła przy mnie, czy nie zostawiłam czegoś w kieszeniach i zapytała, czy na płaszczu są jakieś mocniejsze zabrudzenia, które wymagają szczególnego czyszczenia. Powiedziała, że płaszcz będzie do odbioru za 2 dni i pozwoliła zdecydować, czy wolę zapłacić od razu, czy przy odbiorze. Pani stała przy ladzie, a za nią znajdowały się wieszaki z gotowymi do odbioru ubraniami, zapakowanymi w foliowe pokrowce. Dostałam kwitek z potwierdzeniem przyjęcia płaszcza i przystępną ceną 22 zł.
Dostałam dziś mail z informacją o promocji w sklepie internetowym Merlin.pl. Promocja została nazwana "mikołajkowe okazje cenowe" i obejmuje rabaty nawet 70%. Oferta jest szeroka, bo obejmuje między innymi książki, zabawki, perfumy, płyty CD i filmy. Menu sklepu jest przejrzyste i funkcjonalne, z łatwością można poruszać się między działami. Każdy przedmiot w ofercie jest opatrzony zdjęciem i opisem, informacją o cenie i dostępności. Ceny są wyróżnione czerwoną czcionką, co sprawia, że są wyraziste. Klient sklepu łatwo i szybko może znaleźć informacje o kontakcie do firmy oraz kosztach dostawy. Co atrakcyjne, można wybierać spośród kilku sposobów dostawy zamówienia i nawet nie zapłacić w ogóle za przesyłkę.
Witryna sklepu robi bardzo dobre wrażenie dzięki elegancko ułożonej na podświetlonych półkach biżuterii. Wnętrze sklepu jest przestronne dzięki temu, że gabloty są ustawione wzdłuż ścian, a pośrodku znajduje się wyspa z punktem obsługi klienta. W sklepie było troje sprzedawców - w tym jedna pracownica obsługiwała kasę. Pracownicy byli elegancko ubrani. Wszyscy byli zajęci obsługą klientów, więc czekałam na swoją kolej 10 minut. Pracownik podszedł do mnie, ale odniosłam wrażenie, że niezbyt chętnie - nie był uśmiechnięty, nie przywitał się. Wyjął dwie pary kolczyków, które chciałam obejrzeć, pozwolił przymierzyć przed lusterkiem, ale nie potrafił doradzić mi w wyborze ani nie pokazał mi z własnej inicjatywy innej pary. Kiedy zdecydowałam się na zakup, powiedział, żebym podeszła do kasy. Sprzedawczyni była uprzejma - powiedziała "dzień dobry", zapakowała pudełko w firmową torebkę, podała kwotę do zapłaty i wydała resztę. Oferta sklepu jest różnorodna - biżuteria jest w kwotach od dwu- do czterocyfrowych - , ale obsługa powinna być na wyższym poziomie.
Kiedy weszłam do środka, zobaczyłam dwoje sprzedawców - jedna osoba stała przy kasie, druga - przy przymierzalniach. Część oferty objęta była promocją cenową i oznaczona białymi wywieszkami z napisaną ceną. Dotyczyło to między innymi części spodni, swetrów i koszulek. Dodatkowo na metkach przecenionych ubrań naklejone zostały pomarańczowe metki, więc oznaczenia były wyraźne dla klientów. Wadą jest to, że wieszaki stoją zbyt blisko siebie i trzeba się między nimi przeciskać. Ponadto muzyka w sklepie jest bardzo głośna i trzeba prawie krzyczeć, żeby porozumieć się z kimś.
Sklep oferuje odzież damską i męską. W witrynie, na manekinach zostały zaprezentowane ubrania z nowej kolekcji zimowej. Przy każdym manekinie stał stojak z cenami poszczególnych sztuk odzieży. Kiedy weszłam do środka, zobaczyłam dwie sprzedawczynie siedzące za ladą i oglądające coś na monitorze komputera. W głębi sklepu, przy przymierzalniach stała trzecia sprzedawczyni. Część asortymentu była objęta 30% rabatem - informacja o zniżce znajdowała się na metce. Przecenione ubrania znajdowały się także na dwóch podestach stojących przy wejściu do sklepu. Część była poskładana i ułożona, ale większość została rozrzucona przez klientów i tak zostawiona, co robiło zniechęcające wrażenie. Nie udało mi się zrobić tu żadnych zakupów.
Sklep kusił do wizyty wywieszonymi w witrynie plakatami o przecenie spodni o 30%. W środku okazało się, że przecenione spodnie nie wisiały w jednym miejscu, tylko trzeba było przeglądać wszystkie wieszaki po kolei. Nie było wyraźnej, widocznej z daleka wywieszki, tylko na metkach naklejono nową cenę obok starej. Rabat nie obejmował całej oferty spodni, a w kilku przypadkach nie było mojego rozmiaru. Podczas mojej wizyty w sklepie były dwie sprzedawczynie, które stały przy wejściu i patrzyły na klientów. Było ich około siedmioro i ze względu na małą powierzchnię był ścisk, szczególnie ciasno było między wieszakami, które są ustawione blisko siebie.
W sklepie oglądałam ofertę butów zimowych. Ekspozycja jest inna niż w innych sklepach obuwniczych, w których byłam - na półkach ustawiony jest jeden but z każdego dostępnego modelu, na którym naklejona jest etykietka z wypisanymi dostępnymi rozmiarami oraz ceną. Buty rozmieszczone są dla przejrzystości z podziałem na damskie i męskie, oddzielny jest dział z przecenionymi butami. Powierzchnia sklepu jest niewielka, ale alejki są na tyle szerokie, żeby minęły się dwie osoby. Wydzielone jest także miejsce z ustawionym siedziskiem do mierzenia. W sklepie były dwie sprzedawczynie, które stały za ladą przy stanowisku kasowym i obserwowały klientów. Zauważyłam, że kiedy klient podszedł do lady z pytaniem o rozmiar, sprzedawczyni w ciągu około dwóch minut przyniosła mu odpowiednią parę.
Zaszłam do sklepu, żeby obejrzeć ofertę świąteczną. Oglądałam między innymi naczynia kuchenne z motywami świątecznymi, świeczki i obrusy. Towar został wyeksponowany na licznych regałach oraz w koszach, według działów: była zatem oferta świąteczna, oferta tekstyliów domowych. Zauważyłam, że wszystkie produkty są oznaczone metkami z ceną. Podczas mojej wizyty w sklepie były cztery sprzedawczynie - jedna stała przy kasie, druga obsługiwała klientkę, pokazując jej coś z oferty, dwie kolejne metkowały towar i rozmawiały. Nie podeszły z propozycją pomocy ani do mnie, ani do innych klientów.
Przy wejściu na salę sprzedaży zauważyłam, że nie ma ani jednego koszyka, musiałam szukać przy kasach. Towar był ogólnie poukładany równo na półkach, a ceny były widoczne na etykietkach, chociaż kilka razy zauważyłam, że opakowania były przestawione w inne miejsce, a w dwóch przypadkach brakowało produktów i półki były puste. Większy bałagan był w koszach stojących między regałami - na przykład opakowania z pościelą były rozpakowane. Wygodne jest to, że w kilku miejscach sklepu znajdują się czytniki kodów, ale nie są dobrze oznaczone i trudno je znaleźć. Na dziale z owocami i warzywami większość produktów wyglądała świeżo, chociaż zobaczyłam kilkanaście cytryn miękkich, z początkami pleśni, z kolei sałata była przywiędła.
Co najmniej połowa kas była czynna, kolejki były średnio 6-osobowe. Kasjerka zachowywała się uprzejmie, powiedziała "dzień dobry", szybko zeskanowała kody, podała cenę moich zakupów i wydała mi do ręki resztę wraz z paragonem.
Obejrzałam ofertę cukierni, chcąc kupić ciasto do domu na deser. Ciasta były ładnie i równo ułożone na tackach, z przyczepionymi do nich wyraźnymi etykietkami z nazwami ciast i cenami. Lada była podświetlona, a szyba czysta. Oprócz ciast w ofercie są także różnego rodzaju ciastka na wagę, desery lodowe oraz napoje. Klienci mogę zjeść deser na miejscu, przy stoliku.
Obsługa jest miła i szybka - sprzedawczyni podeszła do mnie z pytaniem, w czym może pomóc, kiedy jeszcze oglądałam ciasta i odpowiedziała na moje pytanie dotyczące składu dwóch z nich. Zważyła taką porcję, jaką chciałam i zapakowała starannie. Na koniec podziękowała za zakup.
Pierwsze wrażenie jest takie, że sklep jest przestronny, jasno oświetlony, z równymi rzędami półek i czystą podłogą. Obsługa sklepu jest widoczna - dwie panie stały przy kasie, dwie inne chodziły między półkami. Żadna z pracownic nie podeszła do mnie, tylko mijałam je kilka razy, chodząc alejkami.
Wygodny jest podział asortymentu na obuwie damskie, męskie, dziecięce oraz dział z przecenionymi butami, oznaczony widocznymi z daleka czerwonymi zawieszkami. Zabrakło, według mnie, większej ilości siedzisk do mierzenia oraz luster. Zauważyłam też, ze część pudełek z butami była wymieszana i nie stała na swoim miejscu. Były także braki w ofercie - w sklepie nie było modelu butów, który mnie interesował, w moim rozmiarze i sprzedawczyni poradziła mi, abym pojechała do innego sklepu CCC w Olsztynie.
Sklep wygląda z zewnątrz ładnie i elegancko. Przed wejściem do środka obejrzałam witrynę, w której wystawiono galanterię skórzaną - torebki damskie w różnych wielkościach i kolorach oraz rękawiczki. Natomiast w środku asortyment jest ułożony na regałach, w przeszklonych gablotach, a duże torby podróżne także na podłodze. W sklepie były dwie sprzedawczynie, za to ani jednego klienta. Poprosiłam jedną z nich o pokazanie określonego przeze mnie modelu portfeli. Obsługę oceniam jako sprawną i uprzejmą, ponieważ sprzedawczyni położyła przede mną kilka egzemplarzy portfeli, które mogłam oglądać i opisywała ich wykonanie i inne cechy. Nie kupiłam niczego, ale sprzedawczyni zaprosiła mnie do ponownej wizyty w sklepie.
Zaszłam do księgarni, żeby kupić kalendarz kieszonkowy na przyszły rok. Cała oferta księgarni jest rozmieszczona na czterech kondygnacjach, ale z wcześniejszych doświadczeń wiem, że kalendarze są na 1. i 2. kondygnacji. Kalendarze łatwo znaleźć, ponieważ zostały umieszczone na stołach znajdujących się blisko wejścia, zarówno na 1., jak i 2. kondygnacji. Rozłożone były w równych rzędach, a te mniejsze były schowane do pudełek. Z kolei kalendarze wiszące były do obejrzenia na stojaku. Takie uporządkowanie było korzystne, ponieważ umożliwiało szybkie zapoznanie się z ofertą. Oferta była ta sama i obejmowała kalendarze w różnym przedziale cenowym - od około 4 zł do 40 zł. Nie prosiłam nikogo z obsługi o pomoc, ponieważ mogłam sprawdzić ceny na metkach. Sprzedawczynie siedziały przy stanowiskach kasowych i stamtąd obserwowały klientów. Pracownica nie była jednak zorientowana, czy przewidziana jest kolejna dostawa kalendarzy, ponieważ żaden mi nie odpowiadał.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.