Do sklepu Jysk znajdującego się w centrum handlowym Top Shopping w Gdańsku często chodzę z koleżankami z pracy w poszukiwaniu promocji. Asortyment jest łatwo dostępny, wszystkiego można dotknąć – co jest ważne w tego rodzaju asortymencie. Szczególnie fajna jest możliwość położenia się na wyeksponowanych łóżkach, materacach. W sklepie panuje jednak ogólne wrażenie bałaganu. Zawsze kiedy tam jestem rzeczy na półkach są nieułożone. Rozumiem, że to klienci burzą porządek, ale widać, że w sklepie jest zatrudnionych niemało osób i chyba zamiast ukrywania się w magazynie ktoś mógłby wziąć się za utrzymanie porządku na sklepie. Kolejną rzeczą jest sprawa obsługi klientów. Stając w kolejce trzeba uzbroić się w cierpliwość. Mimo dwóch kasjerek człowiek musi się nieźle naczekać. Często jest 1 kasjerka, a inni pracownicy mimo, że widzą długą kolejkę nie wykazują inicjatywy rozwiązania tego problemu. Ostatnio do kasjerki podszedł pan, który chciał pomocy w zakupie materaca. Kasjerka nie wiedziała za bardzo co zrobić. Pan troszkę się naczekał zanim pani raczyła mu odpowiedź. Najpierw powiedziała, że zaraz kogoś zawoła. Po czym stała i się miotała za kasą. W końcu kogoś zawołała, ale oczywiście nikt nie przyszedł. Też wyglądało to tak, jakby komuś się po prostu nie chciało podejść. W końcu powiedziała panu, żeby sobie poszedł na dział z materacami i tam poczekał, a ona po kogoś zadzwoni. Pan odszedł a ona nie zadzwoniła. Zaczęła kogoś obsługiwać i znowu dopiero po chwili zaczęła działać… W końcu druga kasjerka przejęła inicjatywę i powiedziała, że za chwilę sama tam pójdzie. Czas oczekiwania – okropny. Nie można natomiast przyczepić się do życzliwości kasjerek, jak w końcu podejdzie się do tej kasy. Pani witają się i żegnają z klientami kulturalnie, w dodatku zawsze oferują jakiś promocyjny towar, który za pewne mają obowiązek w danym dniu sprzedawać ze szczególnym naciskiem. Nie można również nie wspomnieć o wiedzy pracowników na temat asortymentu sklepu. Kiedy poprosiliśmy o radę na temat ręczników, czy innym razem, materaców – zawsze usłyszałam zadowalającą mnie odpowiedź. Panie znają się na rzeczy, potrafią dobrać produkt do potrzeb klienta, trafnie diagnozują jego wymagania i niekoniecznie wciskają produkt, który akurat jest najdroższy. Często nawet proponują, żeby przyjść później, bo np. do czwartku interesujący nas produkt będzie w promocji. To jest super i chwali się. Ogólnie Jysk posiada dużo produktów wątpliwej jakości, natomiast oferuje również porządne artykuły wykonane z dobrego jakościowo materiału. Kupując niebawem materac na pewno udam się do Jyska, gdyż przeprowadzając analizę innych sklepów z materacami doszłam do wniosku, że ten sklep ma najlepszą ofertę zarówno pod względem jakości jak i ceny. Polecam dla niewymagających klientów, którzy mają dużo wolnego czasu i cienią sobie obiektywną opinię na temat produktów sklepu.
Apteka godna polecenia. Często korzystam z jej usług, ze względu na bliskie położenie od mieszkania. Obsługa jest profesjonalna, zawsze chętna do pomocy i doradztwa. Panie zazwyczaj są dwie do obsługi klientów a kolejki zawsze spore, jednak zawsze szybko się posuwają do przodu. Farmaceutki są młode i uprzejme. Podczas ostatniej wizyty pani trafił się klient anglojęzyczny, z którego obsługą nie miała najmniejszego problemu. Miło jest słyszeć, jak ktoś bezproblemowo potrafi porozumieć się w obcym języku i nie woła o pomoc koleżanki, czego często byłam świadkiem. Kupując tabletki przeciwbólowe pani (młoda kobieta w kręconych ciemnych blond włosach) zaproponowała mi dobry lek (ten sam, który polecał mi lekarz), co mi zaimponowało. Zazwyczaj w aptekach proponują nam na ból głowy te same standardowe leki – jakby na odczepne. Tutaj jest inaczej. Apteka jest dobrze zaopatrzona, a w razie nieposiadania danego leku, bardzo szybko sprowadza go na życzenie klienta. Miejsce jest również dobre – bo przy wejściu do supermarketu. Nie trzeba przejść wzdłuż i w poprzek sklepu, żeby dotrzeć do apteki. Szczerze polecam każdemu.
Apteka dyżurna mieszcząca się w gdańskim dworcu PKP ma świetną lokalizację. Lubię do niej chodzić, bo już kilka razy przekonałam się, że ma niższe ceny leków niż u konkurencji. Panie sprzedawczynie są miłe i chętnie doradzają. Jest czysto i schludnie. Może czasem trzeba przejść przez kurtynę przykrego zapachu unoszącego się na dworcu, ale zawsze warto. Często przed zakupem danego lekarstwa porównuję jego cenę w kilku aptekach, bo różnica bywa bardzo duża. Nigdy nie zdarzyło mi się natomiast, żeby gdzieś było taniej w aptece na dworcu. Apteka jest dobrze zaopatrzona i to jej kolejny plus. Miejsce jest ruchliwe a pacjenci różni. Podczas mojej wizyty byłam świadkiem jak klient przede mną próbował wdać się w kłótnię z farmaceutką z powodu źle wypisanej recepty. Pani jednak z anielską cierpliwością i wysoką kulturą nie dała się wciągnąć do awantury, tylko spokojnie wytłumaczyła klientowi na czym rzecz polega. Podziwiam. Polecam każdemu – w drodze z pracy, na zakupy – miejsce jest super a apteka posiada konkurencyjne ceny medykamentów.
Do leclerca wybrałam się ostatnio, bo było mi „po drodze” i przez sentyment. Mieszkałam kiedyś na Przymorzu i mam same miłe wspomnienia z tej dzielnicy. Trzeba przyznać, że ten supermarket jest świetnie położony, ma bardzo ładnie zagospodarowany teren wokół, rzeczywiście swoim wyglądem według mnie wygrywa z konkurencją, co może przyciągać klientów. Do takiego miejsca po prostu przyjemnie się wraca. Wewnątrz również ślicznie, zwłaszcza urzekły mnie wielkie kwiaty w donicach, które tworzą super klimacik tego miejsca. Niestety na sali sprzedaży Leclerca człowiek nie ma już się czym zachwycać a wręcz przeciwnie. Niektóre alejki są ciasne i nie da się przejść bez szturchania łokciem pozostałych klientów. Najbardziej jednak okrutny jest brak ocynowania niektórych artykułów, a co gorsza – wywieszone ceny różnią się od tych rzeczywistych, o których często dowiadujemy się w domu, kiedy rozpakowujemy zakupy. Tym razem natknęłam się na sytuację, kiedy do jednego produkty przyporządkowane były 2 różne ceny. Oczywiście po odejściu od kasy zauważyłam, że nabita jest ta wyższa cena. Po drugie, herbata, której cenę znalazłam jakimś cudem kosztowała sporo więcej kiedy pani na kasie już przeciągnęła ją przez czytnik. Na 10 rzeczy, które kupiłam, 2 miały inną – wyższą cenę niż na metkach… Żenujące i zniechęcające do sklepu. Panie kasjerki pozbawione uśmiechu i życzliwości na twarzy. Generalnie uważam, że ceny w tym supermarkecie są wysokie. Owoce i warzywa mają jedne z wyższych cen. Herbaty i kawy – ceny wyższe. Jedynie zabawki i alkohol są zazwyczaj tańsze niż u konkurencji. Asortyment jest szeroki i jeśli człowiek się pilnuje i lata z każdą rzeczą do czytnika, to może udać mu się zapłacić mniej. Ogólnie ze względu na nagminne przekłamywanie cen – nie polecam robienia zakupów w tym miejscu. Jedynie spacer wokół budynku, który może umilić wieczór.
Kiedy człowiek mieszkający na Chełmie w Gdańsku widzi awizo w skrzynce na listy dostaje białej gorączki. Myśl, że znowu spędzisz blisko godziny czekając w kolejce do okienka wprowadza człowieka w rozstrój żołądka. Cóż, jednak chciałam odebrać swoją paczkę. Po uzbrojeniu się w cierpliwość, wcześniejszym zrelaksowaniu udałam się na pocztę. Jak zwykle okienko do odbioru paczek było nieczynne i trzeba było stać w kolejce razem ze wszystkimi. Panie obsługujące klientów nie należą do najmilszych i nie obsługują klientów z zaangażowaniem i należytą uwagą. Mówią tak cicho, że żeby je usłyszeć, trzeba przykleić się do szyby, która oddziela ich od klientów. Chyba takie szyby montowane są na pocztach, jak bariery akustyczne przy drogach o wysokim natężeniu ruchu, w celu zniwelowania hałasu, czyli kolejnego zirytowanego klienta, który stojąc w kolejce stracił całkowicie cierpliwość i górę wziął zwierzęcy instynkt walki. Od pań na Chełmie nie można spodziewać się życzliwości ani uprzejmości. Byłam świadkiem, jak pan chciał pożyczyć nożyczki do obcięcia jakiejś kartki i okazało się, że żadna z pań ich nie miała. Na całej poczcie nie było ani jednych nożyczek… ciekawe… Wyjątkowo zdarzyło się jednak, że tym razem zostałam dosyć szybko obsłużona i bez żadnych problemów. W porównaniu do innych placówek pocztowych w Gdańsku, na Chełmie każdy zauważy brak dobrej organizacji pracy. Nie wspomnę o listonoszach, którzy wkładają do skrzynki awizo z adnotacją o godzinie, w której rzekomo listonosz nie zastał nikogo w mieszkaniu, kiedy akurat w tym czasie przebywało się w domu, a dziwnym trafem nikt nie dzwonił domofonem. To wszystko ciągle przypomina komunistyczną mentalność robotników, którym nie zależy na swojej pracy.
Do salonu Bokaro wybrałam się w celach poglądowych. Niebawem stanę przed przymusem zakupu wanny, a z moją zdolnością do podejmowania decyzji muszę dużo wcześniej poznać oferty sklepów z wyposażeniem łazienek. Już na wejściu zauroczyła mnie przestrzeń tego miejsca. W końcu trafiłam do sklepu, gdzie są przestronne ekspozycje i nie trzeba mocno wysilać wyobraźni, żeby zobaczyć jak dane kafelki się zaprezentują na ścianach. Poza tym całkiem ciekawy asortyment wanien. Ceny nie należą do najwyższych ani nie są najlepsze. Trzeba natomiast przyznać, że podczas mojej wizyty w Bokarko nie było widać w ogóle obsługi. Zarówno weszłam do salonu jak i z niego wyszłam, jakby niezauważona. Nie było, „dzień dobry”, ani „do widzenia”. Faktycznie w takim miejscu przydałby się ktoś, kto podejdzie do klienta i spyta czy może w czymś pomóc, doradzić. Tego brakuje. Ludzie z drugiej strony lady raczej zajęci byli sobą. Z tego co zauważyłam, sprzedawców było sporo, szkoda jednak, że nie potrafię zachęcić do skorzystania z oferty. O negocjacji cen dowiedziałam się po wizycie w salonie od znajomych… Szkoda. Zmieniłabym również miejsce leżakowania ulotek reklamowych, które akurat lubię przeglądać i fajnie, kiedy są na wyciągnie ręki, a nie jak w salonie Bokarko – jakby pochowane na parapetach za ekspozycjami lub zakurzone pod wanną. Ogólnie natomiast polecam miejsce ze względu na dosyć szeroki asortyment. Jednak mimo kiepskiej obsługi, nie wrócę po kupno wanny w to miejsce.
W gdańskim Tesco na Chełmie często robię zakupy ze względu na bliskość od miejsca zamieszkania. Jest to jedyny powód, dla którego bywam tam co najmniej raz w tygodniu. Robię to jednak naprawdę w przymusu. Budowa tego supermarketu wzbudziła w mieszkańcach ogromne nadzieje na dobry duży sklep. Jednak po otwarciu jakże bardzo ludzie się zawiedli… Jeden wielki bałagan i długie kolejki. Choćby dziś kupując ogórki, nad skrzynką z ogórkami wisiały ceny innych warzyw, które znajdowały się w pobliskich skrzynkach. Trochę musiałam zmarnować czasu, żeby w końcu odnaleźć cenę ogórków. Nie wspomnę o szukaniu woreczków…Często zdarza mi się iść z towarem do czytnika, bo to zajmuje mniej czasu, niż odnalezienie ceny produktu na jego dziale. Poza tym każdemu radzę sprawdzanie cen w czytnikach w tym sklepie, gdyż niejednokrotnie zostałam skasowana w wyższej cenie niż wskazywała „metka”. Promocje często są, ale na papierze, przy odejściu od kasy okazuje się, że zamiast 3rzeczy w cenie 2 mamy 3 w 3. Ten problem, jak i wiele innych ciągle nie jest rozwiązywany w tym sklepie. Kolejną odstraszającą od tego miejsca rzeczą, są długie kolejki. Nie ze względu na brak kas, czy wielu klientów. Problemem jest ilość otwartych kas. Nie raz spotkałam się z tym, że w markecie obsługiwane były tylko 4 kasy a kolejki zawijały się na sklepie. Panie kasjerki to starsze osoby, które (bez urazy dla nich) w bardzo powolnym tempie kasują towar. Naprawdę nie raz trzeba uzbroić się w cierpliwość. Przyznam szczerze, że zdarzyło mi się odstawić pełen koszyk przy kolejce do kasy i po prostu wyjść rozwścieczona ze sklepu, gdyż nie było szans, żeby w miarę normalnym czasie zostać obsłużonym. Tesco porównuje ceny swoich artykułów do Biedronki, jednak nawet to mu nie wychodzi. Obecnie chyba zaprzestał tych praktyk – na szczęście, gdyż były one kłamliwe i pewnie nieskuteczne. Jak dla mnie żenujące, że market posunął się takich technik marketingowych, które jedynie świadczą o gorszej ofercie sprzedażowej. Tesco jest całodobowe. Jednak już w późnych godzinach wieczornych nie można zakupić podstawowych produktów, typu chleb czy wędlina. Na półkach są pustki, przypominające czasy PRL-u… Odstraszającym miejscem są również toalety w Tesco. Śmierdzące i zaniedbane. Widać, że panie sprzątaczki są zatrudnione na sklepie, jednak mało skuteczne. Nie polecam osobom, które chcą bezstresowo zaopatrzyć się w produkty codziennego użytku.
Wybierając się na większe zakupy postanowiłam odwiedzić tym razem Auchan w Gdańsku. Dojazd do sklepu jest obecnie utrudniony ze względu na roboty drogowe, co z pewnością zniechęca niejedną osobę do robienia tam zakupów. Osobiście uważam, że jednak ta sieć supermarketów ma najszczerszy wybór asortymentowy. Naprawdę jest w czym wybierać. Ceny natomiast są mocno konkurencyjne. Skusiłabym się na stwierdzenie, że to najtańszy supermarket w Gdańsku. Od jakiegoś czasu polowałam na pewną kawę, jednak ze względu na jej cenę np. w Bomi, czy Tesco jednak rezygnowałam z jej kupna. W Auchan moja kawa była kilka złotych tańsza i w końcu mogłam sobie pozwolić na nią. Ogólnie w sklepie jest czysto, na półkach jest porządek, produkty są poukładane. Generalnie każdy może znaleźć tam coś dla siebie, zarówno osoba biedniejsza, sięgająca po produkty z niższej półki, jak i bogatsza, którą stać na bardziej wyszukane rzeczy. W dodatku każdego dnia jest mnóstwo promocji. Jednak największą zaletą tego miejsca jest organizacja obsługi przy kasach. Jest mnóstwo kas i w przeciwieństwie do innych marketów naprawdę większość jest otwarta, dzięki czemu nie ma kolejek. Dodatkowo znajduje się tam kasę samoobsługową, co jest świetną alternatywą do stania w kolejkach i ciekawym doświadczeniem. Co cieszy z pewnością każdego klienta – w Auchan zakupy są pakowane do darmowych reklamówek jednorazowych. To jest wspaniałe! Podsumowując, po dłuższej przerwie w robieniu zakupów w Auchan przy ul. Szczęśliwej w Gdańsku, obiecuję sobie, że będę częściej się tam wybierać. Szczerze polecam każdemu!
Biedronkę znajdującą się w centrum handlowym Top Shopping w Gdańsku odwiedzam kilka razy w tygodniu, ze względu na bliskość od mojego miejsca pracy. Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby w sklepie było brudno, czy personel był nieuprzejmy. Uważam ten punkt Biedronki za jeden z lepiej wyposażonych w Gdańsku. Tutaj zawsze jest aktualna oferta artykułów przemysłowych i spożywczych. Ostatnio nawet poszukiwałam w kilku gdańskich Biedronkach garnków do kuchni indukcyjnej i jak zwykle w tej opisywanej przeze mnie było kilka interesujących mnie kompletów, w przeciwieństwie do pozostałych 3 odwiedzonych przeze mnie punktów. Nigdy nie brakuje gazetek z przepisami, które kolekcjonuję. Lubię robić tu zakupy, bo warzywa i owoce są świeże i ogólnie ceny są mocno konkurencyjne. Biedronka ma w swojej ofercie najniższe ceny produktów, które konsumuję na co dzień. Dziś obsługiwała mnie na kasie pani Ewa(kobieta koło 50 lat, blon długie włosy). Tak szybko kasowała moje produkty, że troszkę się rozpędziła i policzyła już nie moje produkty. Choć uważam, że to przez moje zamyślenie i nieuwagę pana, który stał w kolejce za mną i położył zbyt blisko moich zakupów swoje.Jednak pani Ewa rzuciała jakiś żart, wezwała pomoc, która błyskawicznie się zjawiła, przeprosiła za zaistniałą sytuację, a ja wyszłam ze sklepu uśmięchnięta i zadowolona z zakupów. Na tej Biedronce, jako jedynej, nigdy się nie zawiodłam. Miła, kompetentna obsługa, gwarancja niskich cen i świetna lokalizacja.
Hurtownia Szczepan znajduje się na obrzeżach miasta Gdańsk. Osobiście zakochałam się w tym miejscu od pierwszej wizyty. Jedynie odległość od miasta ogranicza mnie w odwiedzaniu tej hurtowni częściej. Szczepan charakteryzuje się ogólnie szerokim spektrum asortymentów i niskimi cenami. Ceny są o tyle niższe niż w innych miejscach, że czasem opłaca mi się jechać 10 km po 1 rzecz. Generalnie przeważa towar sprowadzony z Chin, jednak możemy zaopatrzyć się tam również w produkty porządnych firm (np. Lubiana, Zelmer, Gerlach, Tefal ). Od kiedy odkryłam to miejsce, kiedy potrzebuję kupić komuś prezent – jadę do Szczepana. Polecam każdemu znajomemu, przy każdej sposobności. Naprawdę czasem nie można się zdecydować, którą rzecz kupić, bo jest tego mnóstwo i w super cenach, różnych marek. Trzeba przyznać, że porządku na półkach tam nie spotkamy. Produkty są często pomieszane ze sobą, nie można doszukać się ceny. Jest natomiast względnie czysto. Osobiście też przeszkadzają mi wózki, które są za duże, żeby swobodnie poruszać się z nimi. Należy je pozostawiać w alejkach głównych razem z towarem, który rozłożony jest na regałach oddzielanych wąskimi przejściami, w których minięcie się dwóch osób często stanowi problem.Kolejnym minusem oprócz lokalizacji jest natomiast obsługa. Panie na hali ze sprzętem AGD są po prostu okropne. Potrafią nakrzyczeć na każdego (nieważne czy młodszy od nich, czy starszy, po prostu bez szacunku) za to, że dotknął jakiejś rzeczy. Dziś pani kasjerka (bc) zeskanowała kilka moich rzeczy i poszła sobie bez słowa rozmawiać z koleżankami… doznałam szoku, który odebrał mi mowę… potem jeszcze doszła jakaś pani, chcąc uregulować jakieś zaległości płatnicze, a ja tak sobie stałam i czekałam, kiedy pani raczy dokończyć rozliczanie moich zakupów. Generalnie obsługa naprawdę pozostawia wiele do życzenia. Na półkach widnieją informację, że towar podaje sprzedawca, ale gdybym miała każdą rzecz dotykać w obecności sprzedawczyni, to musiałoby być zatrudnionych tyle ludzi do obsługi, ile przychodzi klientów. Teraz wygląda to tak, że pań na całej hali jest zaledwie kilka a klientów mnóstwo, zwłaszcza w sobotę, także nie ma fizycznej możliwości do wszystkiego wołać sprzedawców. Na nowej hali jednak obsługa jest dużo przyjemniejsza i bardziej pomocna. Tam często spotykam się z uśmiechem na twarzy sprzedawczyń i należytym szacunkiem do klienta. Szczepan oferuje tyle produktów, że naprawdę czasem przydałoby się, żeby jakaś sprzedawczyni zaprowadziła nas do konkretnego produktu, żeby go odnaleźć. Myślę, że jednak wtedy pracujące tam panie, nie miałyby czasu na pogaduchy, jakie obserwuje się teraz, a klient musi się nieźle naszukać kogoś do pomocy. Jednak sama oferta handlowa jest taka interesująca, że mankament w postaci nieprzyjemnych sprzedawczyń jest do przymknięcia oka. Każdy, kogo zawożę do Szczepana po raz pierwszy, jest zadowolony z zakupów i regularnie odwiedza tą hurtownię. Polecam z czystym sumieniem.
Do sklepu YVes Rocher wybrałam się specjalnie w celu zaopatrzenia się w tonik do twarzy. Najbardziej po drodze było mi do tego mieszczącego się w Galerii Bałtyckiej. Już na samym wejściu poczułam się komfortowo. W sklepie czyściutko, wszystko pięknie i harmonijnie poukładane. Pani sprzedawczyni (blond długie włosy, wzrost ok. 170) wyglądała bardzo estetycznie, przede wszystkim jednak naturalnie. Idealna kobieta reprezentująca sklep z takim asortymentem, która dopełnia harmonii tego miejsca. Bardzo podobało mi się, że sprzedawczyni pozostawiła mi wolną przestrzeń. Nie podchodziła do mnie nachalnie z pytaniem: czy mogę w czymś pomóc, tylko dyskretnie mnie obserwowała. Idealnie wyczuła moment, kiedy potrzebowałam skorzystać z jej pomocy. Właśnie takie zachowanie sobie cenię. W takim miejscu robienie zakupów może być przyjemnością. Człowiekowi powinna być dana taka przestrzeń, żeby sam mógł przeanalizować, czego dokładnie potrzebuje. Oferta sklepu jest ciekawa, każdy znajdzie tam coś dla siebie, pod warunkiem jednak, że stać go kosmetyki w takich cenach. Moim zdaniem ceny są odstraszające. Największa radość ogarnęła mnie jednak pod koniec wizyty w tym sklepie. Kiedy wybrałam już odpowiadający mnie produkt, podeszłam na kasy. Pani zaproponowała mi zapisanie się do klubu stałych klientów. Uzyskałam świetny rabat na moje zakupy, próbki i jakieś foldery reklamowe. Generalnie sprzedawczyni tak umiejętnie przedstawiła mi ofertę promocyjną, że poczułam się wyjątkowym klientem. To było świetne uczucie - mimo, że zdawałam sobie sprawię z działania sił marketingowych sklepu YR. Gorąco polecam tą drogerię. Po dzisiejszej wizycie już nie mogę się doczekać, kiedy następnym raz odwiedzę to miejsce.
Planując zakupy w tym sklepie udałam się na początku do toalet. Miejsce koszmarne. Kwestia braku papieru toaletowego, mydła w pojemnikach i ściereczek papierowych nie była najgorsza. Przykry zapach, który wręcz szczypał w oczy przyprawiał człowieka o mdłości. Muszle wygladały jakby z rok były niemyte, ze względu na osady, których nie dało się nie zauważyć. Bardzo dawno czegoś takiego na oczy nie widziałam, nawet w miejskich toaletach. Bardzo źle to świadczy o sklepie w dzisiejszych czasach a wręcz odstrasza. Mam nadzieję, że nie będę miała konieczności odwiedzenia tego miejsca w przyszłości. Szczerze przyznam, że po wizycie w toalecie odechciało mi się zakupów w tym sklepie. Nie polecam!!!
Wybrałam się do banku PEKAO SA w celu odebrania maskotek-literaków za uzbierane paragony poświadczajce dokonanie transakcji kartą mastercard. W placówce pojawiłam się pół godziny przed zamknięciem, bez nadziei, że zdążę być obsłużona o tak późnej porze. Ku mojemu zaskoczeniu nie było długich kolejek, a to za sprawą sprawnie i szybko obsługujących pań. Miałam przyjemność być obsługiwana przez panią Barbarę F. Bardzo miła i sympatyczna kobieta z uśmiechem na twarzy, znająca się na swojej pracy. Obsługując mnie, w międzyczasie pomagała dyskretnie koleżance obok rozwiązać jakiś problem z systemem bankowym. Ja zostałam sprawnie, szybko i bezproblemowo obsłużona. Ogólnie w banku czyściutko, panie elegancko ubrane - jak przystało na pracę w takiej instytucji. Nie ma się do czego przyczepić. W ostatnim czasie odbyłam 3 wizyty w tym banku, jednak w innych oddziałach. Ten na ul.Garncarskiej jako jedyny sprawnie mnie obsłużył. Od dziś wszystkie swoje problemy z tym bankiem będę rozwiązywać w tym konkretnym oddziale, choć jest mi on nie po drodze.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.