W ubiegłym tygodniu miałam kontakt z frimą ERGO HESTIA.Dzwoniąc na infolnie w/w Firmy chciałam zgłosic szkode.W trakcie burzy i nawałnicy jaka przeszła nad moją miejscowaością nastąpiło przepięcie w moim domu i spaleniu uległ mi komputer.Niezwołocznie powiadomiłam o tym ubezpieczyciela .Otrzymałam informacje ,że zgłosi sie do mnie likwidator i zabierze komputer ekspertyzy.Oczywiście likwidator sie odezwał ale tylko po to zeby poinformować mnie że dzwonił do instytutu meteorologii ze nie było zadnej burzy w tym dniu i komputer jak chce mam oddac do serwisu na własny koszt aby stwierdzic czy stało sie to od przepięcia.Poinformowano mnie także że zostałam wprowadzona w błąd na infolinii co do ekspertyzy która miała być wykonana na koszt Hestii.Traktowanie klienta okropne, czułam sie jak potencjalny złodziej ,który chce wyłudzić pieniądze. Od dzisiaj nie będe polecać tej Firmy nikomu.
Poszłam z koleżanką do włoskiej restauracji na obiad, z przykrością stwierdzam,że nie dostałam tego co zamówiłam ponieważ kelner nie słuchał i zamiast zupy krem z borowików dostałam z........brokuł!! mało tego podał brudne sztućce !!!! Nie wspomnę o tym że obrus miał dziury i plamy!!!! zgroza.Jak na luksusową restaurację e centrum miasta to niedopuszczalne.Oferta lokalu bardzo ciekawa ale obsługa pozostawia wiele do życzenia, uwielbiam włoską kuchnię ale raczej poszukam innego lokalu.
Będąc w Centrum Handlowym "ECHO" w Płocku odwiedziłem stoisko obuwnicze Deichmann, gdzie chciałem dokonać zakupu obuwia sportowego swoim córkom. Po wybraniu butów odpowiadających moim pociechom udałem się do kasy, gdzie chciałem zapłacić. Stanąłem w kolejce, byłem trzeci. Pani obsługująca przyjmowała reklamację i zajęło jej to dłuższą chwilę, wezwana koleżanka do kasy olała stojących w już długiej kolejce klientów i zabrała się za robienie porządku przy kasie. Pani ,która mnie obsługiwała była miła.
Obserwacja dotyczyła obsługi w sprawie ubezpieczenia OC samochodu osobowego marki ford mondeo.Zauważyłem że kobieta która mnie obsługiwała nie wychodziła na przeciw moim oczekiwaniom co do oferty cenowej oraz brakiem zainteresowania moją osobą jako klienta.Takie lekceważenie osób chcących się ubezpieczyć w firmie PZU S.A. doprowadza do utraty klientów oraz zniesmaczenia do tego ubezpieczyciela.
Jdąc w kierunku Solca Kujawskiego postanowiłem wjechać na stację ORLEN na hot-doga. Zostałem przywitany przez obsługującą tam Panią uśmiechem i zwykłym dzień dobry. Zapytałem jak długo będę czekał na hot-doga, miła Pani odpowiedziała, że tylko tyle ile będzie trwało zagrzanie bułek. Fakt moment i hot-dogi były gotowe. Po zapłaceniu dobiliśmy punkty karty VITAY. Jedyny minus, to że Pani nie dała mi paragonu po zakończeniu transakcji.
W dniu 25/04/2010 odwiedziłem razem z rodzina słynny JURAPARK Solec. Po zwiedzeniu i obejrzeniu wszystkich eksponowanych tam figur postanowiliśmy sie posilić, więc odwiedziłem znajdujące się tam punkty gastronomiczne (były dwa). W jednym z nich zamówiłem frytki i trwało to dosłownie chwilę, w drugim chciałem kupić kiełbaskę z grilla i tu zostałem uziemiony. Dwóch panów ruszało się jak mucha w smole, byłem jednak cierpliwy. W końcu poprosiłem jednego z tych panów o kiełbaskę i usłyszałem, że muszę zwrócić się do jego kolegi, który kompletnie mnie olał. Moja cierpliwość się skończyła i wróciłem do punktu , w którym kupiłem frytki. Obsługa była tam zdecydowanie milsza chociaż zauwarzyłem brak zorganizowania, co dało się słyszeć od pozostałych klientów
Obserwację prowadzono przez 4 doby - od 22 do 26.04.2010. Szpital jest przepełniony. Połączenie 3 oddziałów (chirurgia ogólna, ortopedia i urologia) w jednym pomieszczeniu sprawia, że liczba zatrudnionego personelu jest niewystarczająca. Pielęgniarki są miłe i uczynne, ale nadmiar chorych sprawia, że na każde wezwanie i zabieg czeka się bardzo długo (np. chorzy wzywający pomocy przy codziennych czynnościach, zmiany opatrunków, przepisane przez lekarzy zabiegi, wydanie posiłków czy leków). Dodatkowo na oddziale panuje bałagan - jednemu z chorych chciano podać w ciągu 2 godzin 3 duże dawki leku przeciwbólowego, ponieważ pielęgniarki w powodu natłoku zajęć nie odnotowały, że lek został już podany. W piątek i niedzielę jeden obchód lekarski na dobę, w sobotę żadnego. Posiłki wydawane chorym mało urozmaicone (np. na śniadania i kolacje jedynie chleb z wciąż powtarzającymi się dodatkami, brak herbaty do wyboru, ziemniaki jako jedyny dodatek do obiadów), choć dania obiadowe smaczne (zwłaszcza zupy).
Mało osób pracujących w kasach, dość długi, jak na tę porę dnia i liczbę klientów, czas oczekiwania na obsługę płatności. Niejaki chaos panujący na stoisku odzieżowym, niezbyt dobrze oznakowane miejsce aktualnej promocji odzieży. Również bardzo mała liczba pracowników obsługujących to konkretnie stoisko.
Zadzwoniłem na infolinię abyu dowiedzieć się, jak wygląda proces przeniesienia numeru do Play. Niestety, Pani obsługująca infolinię nie była w stanie podać mi nawet wszystkich informacji, które później znalazłem sam na stronie internetowej, nie mówiąc już o rozwianiu moich wątpliwości i i odpowiedzi na zadawane pytania. Poza tym jakość połączenia była bardzo niska - ledwo słyszałem konsultantkę.
W weekend postanowiliśmy po raz kolejny rodzinnie odwiedzić Manufakturę. Przed seansem w kinie wpadliśmy odwiedzić lokal, o którym
wcześniej nie wiedzieliśmy. Trafiliśmy tu dzięki otrzymanej kilka dni wcześniej ulotce. Przeraził nas trochę tłum ludzi. Miła, ale zabiegana kelnerka znalazła nam wolny, mały stolik. Byliśmy w piątkę, więc bez problemu zorganizowano nam dodatkowy stolik. Z pomocą kelnerki wybraliśmy pierogi z pieca - z mięsem i miks pierogów. Dzieciakom zamówiliśmy pierogi z jagodami. Czekając na nasze pierogi obserwowaliśmy ich schludne i sprawne lepienie (trzem młodym chłopakom wychodziło to rewelacyjnie). To bardzo ciekawekeidy ogląda się jak przyrządzają Twoje danie. Pierogi z mięsem były rewelacyjne, nigdy takich nie jadłam. Farsz był znakomicie doprawiony, niczego mu nie brakowało. Maż zachwycał się miksem pierogów (z kaszą gryczaną, cukinią itp.). Polecony sos super pasował do naszych pierogów. Polecam ten lokal rodzinom. Dla dzieci są malowanki, miły personel pamięta o niespodziankach (nasz 4-letni Adaś dostał dwa lizaki). Moim zdaniem taki lokal powinien się jednak postarać o większą reklamę. Pomimo częstych wizyt w Manufakturze
byliśmy tu po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni. Chociaż :za sos trzeba dopłacić, a marża na napojach pobierana jest naprawdę wysoka.
znowu jazda autobusem! czasami się zdarza :) Linia nr (.Pierwszy przystanek po końcowym więc kierowca po kilkunastominutowym odpoczynku a jednak......jest to przystanek obok uczelni wyższej, mnóstwo studentów. Kilka osób wsiadało przednimi drzwiami aby zakupić bilet u kierowcy. Jedna z dziewczyn poprosiła o sprzedanie biletu studenckiego. Jakiego?- oburzył się kierowca, studenckiego - powtórzyła dziewczyna. Nie ma takich biletów- odburknął kierowca. Kolejka po bilety ciągle się powiększała. ULGOWEGO! - powiedział ktoś z kolejki. Kierowca burknął coś pod nosem i z łaski podał bilet.
Czy naprawdę konieczna była taka reakcja? Mam wątpliwości....
zajrzałam do apteki po leki nie zapisywane przez lekarza, raczej wspomagające, ziołowe. Wytłumaczyłam Pani magister czego szukam i na jaką dolegliwość. Po chwili miałam przedstawione kilka możliwych rozwiązań dotyczących mojego problemu. Łącznie z opisem dokładnego działania poszczególnych specyfików. Pani okazała się bardzo kompetentna, miło nie byc zbywanym a raczej traktowanym jako ważny klient, któremu trzeba wytłumaczyc i pomóc
Doczekaliśmy się restauracji -baru wegetariańskiego w Rzeszowie.Byłam tak już chyba 3 razy. Obsługa miła i kompetentna,Dania smaczne i nie drogie.Bar w centrum miasta.Praktycznie bez zastrzeżeń polecam,Może jedynie mały - za nie pozmywane naczynia,które uwarstwią się w okienku do zwrotu,Oby więcej takich barów zamiast fast foodów.
KRYJÓWKA - nazwa restauracji,która z baru stała się restauracją.
obsługa miła i kompetentna jednak menu odkąd lokal zmienił się z baru w restauracje uległo pogorszeniu.
Smak pozostaje wiele do życzenia. Porcje są malutkie i raczej mało smaczne,Może dlatego jest pusto tak ostatnio? Herbata ,która zamówiłam miała być jaśminowa a była waniliowa.zestaw obiadowy kotlet sojowy+ kasza.Kotlet był smaczny zaś kasza zimna,
Jedynie nie mam zastrzeżeń do wystroju i kompetencji personelu oraz czystości w lokalu.Mogło by jednak być smaczniej i taniej.
Od około 6 lat posiadam telefon na abonamet w sieci Era i właśnie kończy mi sie kolejna umowa. Rozumiem, że pracownicy muszą do mnie dzwonić i przedstawiać mi oferty i wybierają terminy w których mogę swobodnie rozmawiać. Tak więc ostatnio jak jechałam do pracy zadzwoniła do mnie pani aby przedstawić mi "bardzo korzystną ofertę". Była bardzo miła i mówiła naprawdę przekonywująco. Przedstawiona oferta zawierała prawie drugie tyle darmowych minut, które teaz mam ale nie miała w swojej ofercie jednego darmowego numeru do przyjaciela, więc zapytałam co tym darmowym numerem. Usłyszałam, że oferują mi tyle minut, że nie potrzebuję tego darmowego numeru. Na to ja bardzo serdecznie podziękowałam, bo stwierdziła, że mi się to nie kalkuluje ponieważ korzystam tylko z tego jednego mumeru. Po czym pani chyba się obruszyła, że nie zdołała mnie przekonać i oczekiwała ode mnie wyjaśnień. Jednak w tym momencie ja nie za bardzo mogłam rozmawiać a tym bardziej nie miałam ochoty i obowiązku tłumaczyć się tej pani dlaczego nie wybieram tej "promocyjnej" oferty, zakończyłam rozmowę odkładając słuchawkę.
Do Skoku poszłam dowiedziec się jaką mają ofertę pożyczkową. Sam punkt jest bardzo dobry bo w samym centrum miasta, czyli wydawało się, że powinni mieć dużo klientów. Już na samym wejściu okazało się inaczej. Na sali obsługi siedziały cztery osoby: dwie panie i dwóch panów, wszyscy zawzięcie coś robili (tzn. stampolwali gazetki, składali oferty pożyczkowę bądź po prostu patrzyli w monitor komputera). Wchodząc nie wiedziałam do kogo się udać, którą z osób zapytać, po czym natychmiast pracownicy oderwzli się od swoich obowiązków każda z osób wzrokiem zapraszała mnie do siebie. Po czy jedna z pań równocześnie z panem zaprosili mnie do swoich stanowisk, odniosłam wrażenie, że jest to walka o klienta. Nie wiedziałam kogo wybrać aby nie powstała koleja walka, więc poszłam do zupełnie innego stanowiska. Sam lokal stwarzał miłą atmosferę jest dużo kwiatów, na każdej ścianie po dwa plafone reklamowe i duże logo patrona Skoku, zauważyłam, że jeden z kwiatów wyglądał jak drapaka ponieważ zostały same badyle (a jest tam dwóch panów i nie mogą tego wynieść?), na biurkach mały bałagan, dużo niepotrzebych rzeczy ale może ze wzglegu na akcje markietingową jaką właśnie przeprowadzali. Pani była bardzo miła zadawała dużo pytań, aby jak najwięcej się dowiedzieć, wręczyła mi ulotkę i cannik z ofertami, była bardzo kompetentna. W oddali słyszałam jak druga koleżanka kłóciła sie ze swoimi kllegami w bardzo ordynarny sposób, co nie musiałam wcale wysłuchiwać jakie problemy maja ze sobą współpacownice.
Zamówiliśmy przez internet części zamienne do samochodu: klapę i maskę. Przez cały czas kontaktowaliśmy się ze sprzedającym, czy aby na pewno będą pasowały, czy taki sam odcień koloru, który rok produjkcji. Oczywiście sprzedający wszystkie te informacje nam uwzględnił, a szczególnie zapewniał, że kolor będzie indentyczny (podaliśmy nr. lakieru), bo w sumie na tym nam najbardziej zależało poniewż jest to nietypowy odcień czerwieni. Umówiliśmy się, że po otrzymaniu przelewu od razu wyśle nam przesyłkę kurierem. I teraz nie wiem do kogo większa pretensja, czy do poczty, czy do sprzedającego. Przesyłka doszła jak najbardziej ale, że była to klapa i maska to proszę sobie wyobrazić jak mogły wyglądać rogi tych części - całe pozaginane do tego stopnia, że lakier był popękany. Być może to wina poczty, być może przesyłka powinna być ubezpieczona. Następnie okazało się, że klapa nie jest w tym samym odcieniu a jak wspomniałam sprzedający zapewniał o kolorze, wydawało się, że jest o innego auta. Na szczęście po naszej interwencji do sprzedającego bez żadnych zastrzeżeń zgodził się oddać część zapłaconyc pieniędzy w przeciwnym razie osobiście odwiozłabym te części jadąc ok 250 km.
Stacja dośc duża to znaczy duży podjazd i parking dla samochodów ciężarowych. Sam podjazd do stacji czyli od głównej drogi do dystrybutorów pozostawia wiele do życzenia około 100 m. samych dziur. Podjechaliśmy na około 6 motocykli aby zatankowac bezynę. Dookoła objechaliśmy wszystkie dystrybutory i okazało się, ża na 8 stanowisk do tankowania działa tylko jeden dystryburor, na wszytkich pozostałych wywieszona kartka z napisem "Awaria". Tak więc wszyscy motocykliści ustawiliśmy sie do jednego dystrybutora, który na dodatek posiadał benzynę 95 a my chcieliśmy 98. Została nam niemiło narzucona benzyna jaką mamy zatankować, na szczęście wyszedł pan aby pomóc przy tankowaniu. Do kasy kolejki nie było, dwie panie kasjerki obsługiwały klientów (oczywiście ubrane według standardów w firmowe ubrania). Następny mankament stacji to skorzystanie z toalety było płatne nawet dla klientów, stacja nie posiadał swojej toalety, co pierwszy raz się spotkałan na stacjach Orlen nawet agencyjnych. Sam stacja niczym dobrym mi się nie przysłużyła, jedyny plus dla resteuracji, która była obok stacji, chociaż tam można było sobie dobrze zjeść.
Jest to nowo otwarty lokal tylko zastanawiam sie na ile jest to pizzeria o nazwie "Bar" albo na ile jest to Bar, którego główne pozycje w menu to pizze. W każdym bądź razie miałm przyjemność iść do Baru na pizzce. Lokal jak wspomniałam nowy, to znaczy odnowiany, ściany pomalowane i to wszystko. Niczym nie przypomina ani pizzeri ani baru, jedyni co to może stołami poniważ sa tam duże stoły 6-8 osobowe, czyli bardziej barowe, zero klimatu ani jakielkolwiek atmostery i wyglądu. Lokal w środku bardzo mocno oświtlony, czyli o romantycznym nastroju nie ma co mówić. Pozatym za plecami siedziała miejscowa młodzież, która dość głośno się zachowywał oczywiście przy piwie. Zamówiliśmy pizze z kurczakiem wędzonym (na pizze nie czekaliśmy długo ok 7-10 min.) ale był tak opływający w tłuszcz, że nie mogłam na niego patrzeć, a tym bardziej jeść. Do tego został na podany jeden sos, który wyglądał jak ketchup rocięczony z wodą i dodana odrobina zieleniny, smakował tak jak wyglądał. Z tego wszystkiego najbardziej smakowało mi ciasto, które szybko zjedliśmy i wszliśmy, bo nie mieliśmy ochoty dłużej tam siedzieć.
Ten sklep z odzieżą firmy jups! otworzono u nas koło miesiąca temu, w ten dzień gdy zajrzałam do niego zostałam pozystywnie zaskoczona, ekspedientki tryskające energią, przemiłe, młode, uśmiechnięte. Chętnie pokazują różne fasony ciuchów, doradzają i nawet kiedy klient jest niezdecydowany to nie zmieniają swojego podejścia. Chętni etam wróce choć nic ostatnio nie kupiłam ;)
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.