Kino Cinema City jest bez wątpienia najlepszym kinie w Lublinie. * klimatyzowanych sal, w których można obejrzeć różne filmy. W kawiarence można zakupić pyszny deser (cena wysoka) lub ciepły popcorn. Ponadto minusem jest to, że nie można wnieść na salę swoich przekąsek. Warunek jest taki, że trzeba wszystko zakupić u nich, nawet napoje. I niestety wydać można przy tym naprawdę sporo.
Piec, czyli smaki starej Warszawy do lokal mieszczący się na Krakowskim Przedmieściu.
Wystrój lokalu określiłabym jako bez wyrazu. Restauracja bardziej przypominała mi stołówkę niż lokal, w którym można posiedzieć dłużej i miło spędzić czas.
Odwiedziliśmy Piec o bardzo późnej bądź wczesnej godzinie, dokładnie o 3.20. Kiedy weszliśmy do środka spodziewaliśmy się, że zostaniemy odprawieni z kwitkiem. Byliśmy jednak zaskoczeni, bowiem kelner powitał nas bardzo przyjaźnie i zaprosił do środka.
Jeśli chodzi o menu to było ono dosyć bogate. Jednak według mnie ceny były raczej nie przystępne, dlatego nasze zamówienie składało się głównie z promocyjnych zestawów. Wśród przystawek za 10 zł były m. in barszczyk z pasztecikiem, galareta czy zestaw wędlin.
Obsługujący nas kelner był naprawdę sympatyczny. Kiedy składaliśmy zamówienia był bardzo cierpliwy i polecał nam wybrane dania.
Foto Kodak mieści się na Ul. Braci Wieniawskich. Wykonują wiele usług fotograficznych, począwszy od odbitek z negatywów a skończywszy na sesjach fotograficznych. Ponadto można tam zakupić wiele innych rzeczy takich jak albumy (dla dzieci, dla zakochanych, dla młodzieży), ramki na zdjęcia ( te zwykłe proste jak i te wielkie, podzielone na poszczególne systemy). Jeśli ktoś jest zainteresowany może zamieścić zdjęcie np swojego dziecka na kubku czy innej rzeczy. Ceny nie są za niskie ani nie są zbyt wysokie jak na jakość jaką proponuje Kodak.
Sklep Złote Runo jest sklepem ogólnospożywczym. Właściciele zawyżają tam ceny w porównaniu z innymi tradycyjnymi spożywczakami. Chociażby ciastka piramidki kosztują tam 24,5 zł/kg a w innym 16 zł/kg. Nawet zwykłe napoje czy nabiał mają sporo zawyżone ceny. Niektórych rzeczy nie opłaca się kupować. Lepiej wtedy wybrać się do supermarketu niż zrobić większe zakupy w tym sklepie.
Widziałem aktualną gazetkę Pepco, gdzie zauważyłem grę Biznes po Europejsku. Postanowiłem ja kupić maluchom na Mikołajki. Wiedziałem, gdzie podobne gry się znajdują w sklepie, dlatego też od razu skierowałem się do regału, gdzie faktycznie ta gra się znajdowała. Niestety, ale była jedna wada. Okazało się, że dwie gry mają uszkodzone pudełka. A szkoda, gdyż bardzo zależało mi na tej grze. Mając jednak jakieś przeczucie, zapytałem się najbliższej pracownicy, czy może się znajdzie całe pudełko. Pracownica poświęciła mi kilka minut, ale udał się jej znaleść pełnowartościowe pudełko. Byłem bardzo szczęśliwy z takiego obrotu sprawy. Oczywiście, podziękowałem jej za pomoc i udałem się do kasy, gdzie pracownica przywitała się i zapakowała zakupiony produkt wraz z paragonem do reklamówki.
Kolejnym odwiedzonym przeze mnie lokalem był Pub Irlandzki przy ulicy Miodowej.
Kiedy wchodziliśmy do lokalu na schodach napotkaliśmy grupę palaczy. Był to dobry znak, że w lokalu się nie pali i tak rzeczywiście było.
Gdy weszliśmy do środka zatrzymał nas ochroniarz i powiedział, że już zamykają i nie wpuszczają dodatkowych klientów. Wytłumaczyliśmy mu, że przyszliśmy tylko do znajomych, którzy od dawna siedzą w środku. Ochroniarz zgodził się nas wpuścić.
Na środku lokalu znajdowało się kilka tańczących par. Na sali panował nieprzyjemny zapach potu.
Podeszliśmy do naszych znajomych i zajęliśmy miejsce przy stoliku. Podeszła do nas kelnerka i zapytała czy chcielibyśmy coś zamówić. Nasi znajomi mieli jeszcze piwo, więc wraz ze swoim chłopakiem zamówiliśmy dwa piwa. Zapłaciliśmy za nie 16 zł, biorąc pod uwagę warszawskie standardy nie była to zbyt wygórowana cena.
Wystrój w lokalu był typowo irlandzki. Określiłabym go jako prosty i komfortowy.
Podczas videorozmowy na skaypie zepsuła mi się kamerka internetowa. No ładnie, akurat 2 tygodnie temu skończyła mi się gwarancja. Będąc w Galerii Białej, postanowiłem zajść do Media Markt, gdyż jak ostatnio tam byłem, to widziałem duży wybór. Faktycznie, wybór był spory. Sugerowałem się ceną, aby nie była zbyt duża, a także, żeby nie była za niska, gdyż sądzę, że jakościowo także będzie beznadziejna. Dlatego też poprosiłem o pomoc pracownika. Ten od razu pokazał mi kamerkę ze śrdenio cenowo półki. No dobrze, skoro proponuje to może i jest czegoś warta. Jednakże zapytałem się, czy istnieje możliwość jej przetestowania. Niestety, ale takiej możliwoście nie ma. Trochę to jest dziwne. Przecież są włączone komuptery i można podłączył pod USB i po krótkiej chwili można wykonać test. No nic. Najwyżej zwrócę w ramach gwarancji.
Wracając z pracy zajechałem do ciastkarni, aby kupić coś słodkiego do popołudniowej kawki. Pomimo godzin popołudniowych, wybór był spory, gdyż lokal znajdował się obok zakładu produkcyjnego. Od raz przywitała się ze mną pracownica. Nie wiedziałem, na co się zdecydować, jednakże zauważyła to pracownica i zaproponowała 3 rodzaje mówiąc jednocześnie, że są bardzo popularne wśród klientów. Uwierzyłem jej na słowo, co jak się później okazało było dobrym ruchem. Podczas pobytu zauważyłem, że wszystkie lady chłodnicze były czyste, podobnie jak pracownica, która posiadała na sobie czysty, biały fartuch.
Lubię słodycze, a już dawno nie byłem w pijalni Wedla. Po wejściu do środka, od razu zauważyła mnie pracownica, która przywitała się i zaprosiła do zajęcia miejsca przy stoliku. Po krótkiej chwili przyniosła mi menu. Ciężko było cokolwiek wybrać, gdyż wszystkie nazwy wydawały się być apetyczne. Po zdecydowaniu się na jeden z produktów, musiałem chwilkę poczekać na jego przyniesienie. Podczas oczekiwania miałem okazję przyjrzeć się lokalowi. Był przyjemnie urządzony, ponadto można było zauważyć wszędzie porządek. Po krótkiej chwili, przyniesiono mi moje zamówienie. Oj, słodko mi było. Teraz będę musiał odczekać z kolejnymi słodkościami. Po skonsumowaniu, poprosiłem o rachunek, który został prawie natychmiast przyniesiony. Podczas rozmowy z pracownicą, starała się ona uśmiechać oraz patrzeć mi w oczy. Widać było, że firma stawia na zasadę, że klient jest najważniejszy. Odnośnikiem tego jest właśnie obsługa, która jest wizytówką firmy i która będzie oceniana przez klientów.
Otrzymałem talony do Smyka z datą realizacji do końca grudnia. Dlatego też z musu udałem się do jednego z salonów, znajdujących się w Białymstoku. Pomimo porannych godzin, już było kilkunastu klientów. Jakiś czas temu czytałem gazetkę przedszkolną i często pojawiała się informacja o zabawce chomik Zhu Zhu. Nie wiedziałem co to jest, dlatego też od razu podszedłem do pracownicy. Pracownica zaprosiła mnie do regału, gdzie ta zabawka się znajdowała i mi ją pokazała. Oczywiście wytłumaczyła mi, na jakiej zasadzie on działa. Czego to już się nie wymyśli. Ale tak naprawdę, to mi się spodobał. Nie wiem, czy bym go kupił, gdybym nie miał talonów, a skoro miałem, to po kilku minutach zdecydowałem się na zakup. W tym też momencie, pracownica zaprosiła mnie do kasy, gdzie przywitała się ze mną kolejna pracownica. Dość szybko mnie obsłużyła i zadowolony wyszedłem z salonu.
Po zimowym spacerze po Starym Mieście, wraz ze swoim chłopakiem postanowiliśmy się ogrzać w jakimś pubie. Idąc ulicą Miodową dostrzegliśmy intrygująco wyglądającą nazwę lokalu. Postanowiliśmy wejść do środka.
Kiedy weszliśmy do lokalu zostaliśmy powitani przez dwóch pracowników stojących za barem.Bar znajdował się w przedsionku. Przeszliśmy do sali, która okazała się być salą dla palących. Poszliśmy więc na salę znajdującą się na górze i tam znaleźliśmy doskonałe miejsce.
Wystrój lokalu jest to urocza graciarnia, która swoim stylem przypomina PRL. Każdy element jest z innej bajki, ale całość ma swój urok. Na ścianach wiszą kolorowe obrazy. W pierwszym momencie myślałam, że są to prace wykonane przez przedszkolaków. Kiedy przyjrzałam się im bliżej okazało się, że obrazy są wykonane są przez artystę a każdy z nich jest wyceniony. Obrazy były szalenie proste i kolorowe.
Jeśli chodzi o menu to jest ono raczej okrojone. Oprócz piwa można wypić kawę, herbatę czy czekoladę. Ja zamówiłam sobie grzane piwo, które okazało się całkiem smaczne. Natomiast Michał, mój chłopak zamówił piwo Krzepkie.Jest tam wiele nietypowym rodzajów piwa oprócz Krzepkiego był również Ciechan Miodowy. Przyznam, że ceny nie należą do najniższych, jedno piwo kosztuje 10 zł.
Sala, w której siedzieliśmy znajdowała się na piętrze budynku. Miała urocze starodawne okno. Na dworze prószył śnieg... Widok z okna była niezapomniany
Zawsze kupuję mięso w Stokrotce. Tak też było i tym razem. Miałem kupić mięso na mielone. Dość często jest tam kolejka do tego działu, dlatego się zdziwiłem, że tym razem nie było. Poprosiłem pracownicę o mięso na mielone. Pracownica zapytała się, czy mięso ma zmielić. Poprosiłem o to, bo po co mam to robić w domu. Oczywiście, przed
mieleniem, pracownica zważyła mięso. Dość szybko jej to poszło. Wręczając mi mięso, zapytała się, czy coś jeszcze sobie życzę. Podziękowałem jej, ale to wszystko. Oczywiście, pracownica pracowała w jednorazowych rękawicach.
Po zimowym spacerze po Starym Mieście, wraz ze swoim chłopakiem postanowiliśmy się ogrzać w jakimś pubie. Idąc ulicą Miodową dostrzegliśmy intrygująco wyglądającą nazwę lokalu. Postanowiliśmy wejść do środka.
Kiedy weszliśmy do lokalu zostaliśmy powitani przez dwóch pracowników stojących za barem.Bar znajdował się w przedsionku. Przeszliśmy do sali, która okazała się być salą dla palących. Poszliśmy więc na salę znajdującą się na górze i tam znaleźliśmy doskonałe miejsce.
Wystrój lokalu jest to urocza graciarnia, która swoim stylem przypomina PRL. Każdy element jest z innej bajki, ale całość ma swój urok. Na ścianach wiszą kolorowe obrazy. W pierwszym momencie myślałam, że są to prace wykonane przez przedszkolaków. Kiedy przyjrzałam się im bliżej okazało się, że obrazy są wykonane są przez artystę a każdy z nich jest wyceniony. Obrazy były szalenie proste i kolorowe.
Jeśli chodzi o menu to jest ono raczej okrojone. Oprócz piwa można wypić kawę, herbatę czy czekoladę. Ja zamówiłam sobie grzane piwo, które okazało się całkiem smaczne. Natomiast Michał, mój chłopak zamówił piwo Krzepkie.Jest tam wiele nietypowym rodzajów piwa oprócz Krzepkiego był również Ciechan Miodowy. Przyznam, że ceny nie należą do najniższych, jedno piwo kosztuje 10 zł.
Sala, w której siedzieliśmy znajdowała się na piętrze budynku. Miała urocze starodawne okno. Na dworze prószył śnieg... Widok z okna była niezapomniany
Zajechalem do Biedronki, aby kupić kurczaki wędzone. Od razu po wejściu do sklepu, skierowałem się do lady chłodniczej, gdzie zawsze je znajdywałem. Tak tez było i tym razem. Chodząc po sklepie zauważyłem pracownika, który przebierał owoce i odrzucał zgniłe. Widać, że firma stawia na jakość. Wiadomo, że jak się nie zabierze zgniłych owoców od razu, to zaraz będzie podobnie z innymi. Ponadto klient jak zobaczy, że są zgniłe, to więcej nie przyjdzie ich kupować.
Dość często na terenie galerii ustawiane są rożne stoiska.
Dzisiaj tam będąc zauważyłem stoiska z regionalnymi przysmakami. Było kilka stoisk z pieczywem, które oferowaly także gotowe kanapki - chleb ze smalcem. Byłem świadkiem, jak jedna z klientek nie była pewna, który chleb kupić, jednakże w tym momencie pracownik ukroił po kawałku rożne rodzaje chleba i daj je spróbować klientce. Po tej degustacji łatwiej było jej wybrać odpowiedni chleb, co też uczyniła. Widać, że galeria chce ściągnąć jak najwięcej klientów, gdyż konkurencja nie śpi.
Jak co roku, przy jednym z wejść, rozkładane jest stoisko
świąteczne. Od razu rzuca się w oczy. Oferuje rożne świąteczne ozdoby. Nawet osoby, które nie planują żadnych tego typu zakupów, to z zainteresowaniem tam zachodzą. Oczywiście, pracownica jest ciepło ubrana, gdyż stoisko znajduje się przy samym wejściu, dlatego trudno wymagać jest jakiegoś firmowego stroju. Niestety, ale i trudno jest zauważyć na jej twarzy uśmiech. Można mieć odczucie, że stoi na tym stoisku, jakby za karę. Klientów co prawda wita, ale można odczuć, że powitanie jest sztuczne.
Wychodząc z galerii postanowiłem kupić ciastka. Po podejściu do
lady, przywitała się ze mną pracownica, która jednocześnie zapytała się, w czym mi może pomóc. Poprosiłem o ciastka z twarożkiem za 10 zł. Akurat zostały wyjęte z pieca i czuć je było, dlatego też dostałem jeszcze gorące. Muszę przyznać, że pracownica była zadbana. Samo miejsce pracy także było czyste. Nie było widać żadnych prywatnych rzeczy w zasięgu wzroku.
Kolejnym odwiedzonym przez nas lokalem był Indeks. Przy wejściu do lokalu stał ochroniarz i pracownik sprzedający bilety. Jak się okazało tego wieczoru odbywała się impreza Fulltandeta Soundsystem i wejściówka kosztowała 5 zł. Było już dosyć późno dlatego zapytaliśmy pracownika czy w lokalu są jeszcze miejsca siedzące. Pracownik zaproponował, aby jedna osoba z naszego grona weszła do środka i oceniła czy warto wejść.
Koleżanka, która wróciła ze zwiadu powiedziała że warto odwiedzić ten klub.Kiedy koleżanka była w lokalu zauważyła wolny stolik i zapytała kelnerki czy moglibyśmy przy nim usiąść. Okazało się, że akurat ktoś z zrezygnował z rezerwacji i możemy zająć ten stolik.
Kiedy usiedliśmy podeszła do nas kelnerka i złożyliśmy zamówienie. W Indeksie było dostępne piwo grzane, więc zdecydowałam się je zamówić. Za piwo zapłaciłam 10 zł i czekałam na nie około 15 minut. Czyli zdecydowanie za długo.
Jeśli chodzi o personel to był on zróżnicowany. Obsługująca nas kelnerka była sympatyczna i kulturalna. Nie można tego powiedzieć o pracownicy stojącej za barem. Była to młoda dziewczyna z czarnymi dredami. Była ona opryskliwa i używała chamskich i niecenzuralnych zwrotów wobec innych pracowników. Przyznam, że jej niektóre teksty były niesmaczne.
Wystrój lokalu jest dosyć oryginalny i odważny. Oświetlenie w lokalu jest bardzo słabe i panuje tam męczący półmrok. Oprócz lamp za oświetlenie służą świeczki umieszczone w zniczach. Ten element nieco mnie zaskoczył i wydał mi się niesmaczny.
Sklep oferujący wysoką jakość i pyszną kawę. Zostałem od razu
przywitany w momencie podejścia do kasy. Poprosiłem o słabszą kawę na wynos, wręczając jednocześnie kartę stałego klienta, dzięki której otrzymałem rabat. Kawę otrzymałem po krótkiej chwili. Wręczając ją, życzono mi smacznego i zaproszono mnie ponownie. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie drugi z pracowników, który głośno prowadził rozmowę ze znajomymi tuż obok.
Wraz ze znajomymi postanowiliśmy spędzić ostatki w klubie karaoke. Nie mieliśmy zarezerwowanych miejsc, dlatego na podbój Nory tuszyliśmy stosunkowo wcześnie. Lokal jest trochę ukryty od głównej dorgi, zaś jego nazwa jest w pełni adekwatna do miejsca jakie reprezentuje.
Kiedy weszliśmy do Nory od razu uderzyła w nas ściana dymu papierosowego. Mimo zakazu palenia w miejscach publicznych tam było aż szaro od dymu. Owszem w lokalu znajdowało się pomieszczenie dla niepalących. Było to przeszklone, małe pomieszczenie w bliskim sąsiedztwie toalet. W części dla niepalących nie było ani jednego wolnego miejsca. Postanowiliśmy zostać w Norze na jedno piwko i usiąść w sali dla niepalących. Żartowaliśmy, że owa sala wygląda jak klatka z niepalącymi dziwolągami. Padały również porównania do poczekalni na dworcu lub składziku na krzesła. Jednym słowem wrażenia wizualne nieprzyjemne.
Chciałam zamówić sobie grzanie piwo, ale okazało się że nie ma go w menu. Podobnie jak i kobiecych piw typu Redds. Mam chore gardło więc chciałam oszczędzić mu ziemnego piwa i zamówiłam herbatę. Po chwili moje zamówienie dotarło do stolika i okazało się, że herbaty również nie ma więc zamówienie bez mojej wiedzy zostało zamówione na kawę.
Jednym słowem nora, której nie polecam.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.