Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Biedronka
Treść opinii: Wchodząc do biedronki przywitały mnie brudne i pomazane drzwi wejściowe. Następnie po brudnych schodach zszedłem na dół do sklepu. Na dole widok był nieco inny niż zazwyczaj, mianowicie tym razem poza błotem podłoga była w miarę czysta. Nie walały się po niej tak jak zawsze jakieś podarte papiery i folie. Zacząłem wybierać z półek interesujący mnie towar. Nagle usłyszałem wielki huk. Na końcu alejki zauważyłem ekspedientkę, która ciągnęła wielki wózek z towarem. Z wózka spadło kilka kartonów i rozwaliły się one na podłodze. Do ekspedientki podbiegła jedna z klientek sklepu i zaoferowała swoją pomoc w pozbieraniu kartonów. Ekspedientka jednak zabroniła jej udzielenia pomocy i zaczęła krzyczeć: „Nie! Nie! Pani to zostawi! Ja i tak to mam gdzieś! Ja już tu jestem po godzinach!”. Wyglądała na bardzo zmęczoną i zdenerwowaną. Zabrała się za sprzątanie bałaganu. Podszedłem do stoiska z owocami i zacząłem wybierać mandarynki. W kartonach z owocami znaleźć było można trochę już zepsutych i nieświeżych. Udałem się do kasy. Otwarte były trzy z czterech kas, przy każdej była niewielka kolejka, trzy-cztery osoby. Kasjerka spytała się czy potrzebuję siatkę i zaczęła kasować towar. Podała kwotę do zapłaty i po otrzymaniu gotówki wydała mi resztę. Następnie rozpoczęła obsługę kolejnego klienta. Myślę, że w sklepie tym brakuje pracowników, a obecni pracują ponad normę a finalnie i tak nie są w stanie ze wszystkim sobie poradzić.